Jump to content
Dogomania

Migaczku...


zdrojka

Recommended Posts

Chyba już w końcu mogę o tym napisać...
Miesiąc temu odszedł mój ukochany 13-letni psiak Migacz :-(

[IMG]http://img258.imageshack.us/img258/8373/migacz19500up2.jpg[/IMG]

Belgijsko - ONkowa bestia, która spędziła ze mną prawie pół mojego życia.
Miał raka od roku, ale nie bolało go, był pełen życia i radości.
Wiedzieliśmy, że może być już tylko coraz gorzej, ale jakoś się trzymał.
Zapowiedziałam wszystkim, że jak da znać, że Go boli, to ja Go potrzymam za łapę przy przejściu za TM, tak bardzo chciałam przy Nim być w tej chwili.
Wyprowadziłam się z domu z rok temu, został z rodzicami i z siostrą,
bardzo za mną tęsknił, ja za Nim jeszcze bardziej. Bywałam u Niego często.
Pod koniec sierpnia wyjechałam na Mazury z moim TŻ i żeby Migaczka nie męczyć, bo miał spore kłopoty z chodzeniem, nie obudziłam go, jak żegnałam się z rodzicami. I nie mogę sobie tego darować!!!
Dwa dni później, przez telefon, będąc oddalona od Migaczka o 200 km uczestniczyłam w jego odejściu.
Nagle, bez żadnego znaku pękł mu podobno teg guz... Piesio już nawet nie wstał, tak go bolało, nawet na dźwięk głosu mojej Siostry nie był w stanie zamerdać ogonem. Wszystko załatwili szybciutko, żeby cierpiał jak najkrócej.

A mnie tam nie było!!! Nie pożegnałam się z Nim! Odchodził beze mnie...

Wiem, że nie sam, że była z Nim moja Siostra, Tata, płakali strasznie, Mama w domu też, ale mnie z nim nie było, nie mogłam Go potrzymać za łapę w tej ostatniej chwili po tej stronie... Nie mogę tego sobie do dziś darować!

Wiem, że to już miesiąc, ale jak wpadam do rodziców, to za każdym razem czekam na to straszliwe szczekanie, piszczenie, merdanie ogonem, wciskanie łebka pod pachę i ... Brak mi jego posłania, miski, dom wygląda, jakby w nim czegoś brakowało...
To tak strasznie boli... tak bardzo...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 274
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Odwiedzam Cię ponownie, tym razem żeby podziękować za wsparcie na moim wątku o Puni. Piszesz, że Migaczek też miał guza śledziony i mimo że chorował tak długo, przez długi czas nie cierpiał. Po raz pierwszy pomyślałam z nadzieją, że może w przypadku Puni ta późna diagnoza, nie miała takiego znaczenia jakie jej przypisuję. Mnie to oszczędziło niepokoju i lęku, jaki na pewno czułabym, gdybym wiedziała.
I jeszcze raz z pełnym przekonaniem chcę Cię zapewnić, że niepotrzebnie się obwiniasz o nieobecnośc w tej ostatniej chwili życia Migaczka. Ja w pewnym sensie też nie byłam w tym najtrudniejszym momencie obecna. Kiedy Punia zasypiała przed operacją, oszukiwałam się, że się obudzi mimo, że wiedziałam, że szansa na to jest minimalna. Ten ostatni zastrzyk dostała, gdy spała na sali operacyjnej. Mnie wtedy przy niej nie było. Tak jak Ty nie zdążyłam się pożegnać. Może właśnie dlatego trudniej nam sie pogodzić, że naszych piesków już nie ma. Ja próbuję to zmienić żegnając Punię tutaj. Trochę pomaga.

Link to comment
Share on other sites

Ma_rudo i Rybc!o, wielkie dzięki.
Ra_rudo, tego typu rak na prawde nie boli.
Wiem to od mojego psiaka, on zawsze mi mówił, jak mu coś doskwierało.
Może w końcu wstawie tu jakieś zdjęcia, żebyście wiedzieli, jaki był słodki.

Ale tak bardzo mi go brakuje...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zdrojka']Ma_rudo i Rybc!o, wielkie dzięki.
Ra_rudo, tego typu rak na prawde nie boli.
Wiem to od mojego psiaka, on zawsze mi mówił, jak mu coś doskwierało.
Może w końcu wstawie tu jakieś zdjęcia, żebyście wiedzieli, jaki był słodki.

Ale tak bardzo mi go brakuje...[/quote]
Przekonałaś mnie, dzięki Tobie uwierzyłam, że nie cierpiała. Ta niepewność jest trudniejsza niż godzenie się z tym, że już jej nie ma.

Wstaw koniecznie fotki. Pewnie nikt tu nie ma wątpliwości, że Migaczek był słodki, ale tym bardziej będzie Ci łatwiej wspominać te radosne lata.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

To już prawie miesiąc... :-( A ja ciągle wchodząc do rodziców rozglądam się za Twoją obrożą i smyczą. Tak brakuje mi Twego szczekania na
powitanie.
I cały czas nie mogę sobie darować, że mnie przy Tobie nie było...
Poszukaj tam za TM Młodego, kotka, który do nas i do Kity przychodził, ale
niedawno potrącił go samochód. To było takie fajne kocię, dzikus, ale do
oswojenia. I lubił naszą Kitę.
Za dużo tego wszystkiego... Dlaczego tak jest?!? :shake:
I poszukaj Mikuni, Puni, bratniej duszy w chorobie. Ona wie, co przeżyłeś.
Bawcie się spokojnie za TM

Ania

PS
Nie ma Twojego... grobu, miejsca pochówku, jak zwał, tak zwał, ale nie
mam gdzie pójść i z Tobą porozmawiać. Miało być inaczej, później, nigdy...

Link to comment
Share on other sites

Na pewno zasadzę :-(
Tylko czekam na skany zdjęć, rodzice mają je u siebie i tylko w postaci "papierowej", więc czekam na dostęp do skanera.
Wiesz ma_rudko, tak czytam sobie te historie psiaków, głównie te z happy endem, ale i sporo tych kończących, albo raczej tych, które kontynuują się za TM... Ryczę przy każdej, czy to ze szczęscia, czy ze smutku...
I troszkę pomaga. Czy to czas leczy rany, czy to, że nie jesteśmy z tym same (sami), zawsze ktoś pocieszy, zawsze, niestety, jest ktoś, kogo my możemy pocieszyć... Robi się trochę lżej...
Do tej pory, jak oglądałam to:
[URL]http://www.indigo.org/rainbowbridge_ver2.html[/URL]
to ryczałam jak nie wiem co. Puściłam mamie, nie zna angielskiego w ogóle, musiałam tłumaczyć, to musiałam przerwać i napisać tekst na kartce, tak mi się głos łamał.
Teraz już mogę to oglądać, łezki lecą, ale w końcu wierzę, że tam się spotkamy. Dzięki Wam wszystkim wiem, że to nie koniec... Że to może być dopiero początek.

Link to comment
Share on other sites

Zdrojka przeczytalam historie Twojego Migaczka. Pisalas na moim watku ze mi "zazdroscisz" ze bylam z Niunia w tej trudnej chwili.
Podobnie jak Ty mnie nie bylo mnie w domu i tak samo nie pozegnalam sie z Niunia wychodzac. Zawsze to robilam, calowalam ja w mordke i mowilam jak bardzo JA KOCHAM. A czemu nie zrobilam tego wtedy??
Obwinialam troszke mame ze przeciez miala goraczke, powinna zauwazyc cos... ale teraz twierdze ze tak mialo byc. Wlasnie to mialo sie stac jak nie bylo mnie w domu. Sadze ze nasze psiaczki wybraly ten moment zeby przekroczyc TM. Mimo ze ja zdazylam zobaczyc jeszcze Niunie to bylo to bardzo trudne. Przez ponad 3 godziny patrzylam jak umiera :-( Czasami lepiej nie widziec jak ktos kogo KOCHAMY cierpi.
Twoj psiaczek nie byl sam a to jest najwazniejsze. Wiedzial ze wszyscy Go Kochacie.
A jesli chodzi o grob to wazniejsze jest ze masz Migaczka w sercu i wspominasz go. Ja zakopalam swoja Niunie poniewaz obiecalam jej ze nie zakonczy swojego zycia tak jak zaczela. (znalezlismy ja w worku na smietniku) I tez niedlugo sie przeprowadze a ona tu zostanie, nie bede jej tak odwiedzac ale na zawsze pozostanie w moim sercu.

['] ['] ['] dla Twojego Migaczka

Karolina

Link to comment
Share on other sites

To już 2 miesiące, jak Ciebie nie ma :-(
I cały czas, jak wchodzę do rodziców, to ostrożnie otwieram drzwi, żeby
na Ciebie wleźć albo żebyś mi nóg nie poprzetrącał, jak będziesz leciał
się witać. Brakuje mi smyczy wiszącej przy wejściu, miski z wiecznie
porozchlapywaną wodą, zapaszku, jaki roztaczałeś dookoła siebie po
spacerze w deszczu ;)
Rodzice specjalnie dla Ciebie zamienili dywany na terakotę. Za późno...
Opiekuj się nami i sam żyj już bez bólu, szczęśliwy...

To dla Ciebie ['] ['] [']
Będę pamiętać, na zawsze.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, kiedy napisałaś o tej spóxnionej wymianie wykładzin, przypomniałam sobie jak ja jeszcze wtedy gdy Punia była prawie zdrowa nie chciałam kupic dla niej nic nowego- smyczy, miski, legowiska. Właśnie dlatego, żeby "nie zapeszać" . 2-3 tygodnie przed jej śmiercią, przy zakupie suchej karmy wylosowałam obrożę odblaskową, ale musiałam czekać na jej dostarczenie. Nigdy w życiu niczego nie wygrałam! Cieszyłam się, że chociaż Punia ma szczęście. Niestety nie miała. Obrożę dostałam o 1 dzień za późno. Może właśnie dlatego niemal od razu zaczęłam myśleć o piesku, który dostanie od Puni taki super prezent?

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

To już prawie 3 miesiące...
Muszę się w końcu zdecydować i oddać Twoje rzeczy potrzebującym.
Tylko nie wiem, czy dam radę :-( Podchodziłam już do tego kilka razy i jakoś nie mogę...

Biegaj zdrowy i szczęśliwy za TM [']

[IMG]http://img99.imageshack.us/img99/7080/wieczkaze5.jpg[/IMG][URL="http://img99.imageshack.us/img99/7080/wieczkaze5.jpg"][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Zdrojko, piszesz, że spóźniliście się z wymianą terakoty dla psiaka. Też mam smutne myśli związane z opóźnieniem :(
W maju mieliśmy rozpocząć remont mieszkania do którego mieliśmy się wkrótce przeprowadzić. Kiedy Norcia się rozchorowała byliśmy w przeddzień remontu. Krótko przed jej chorobą byliśmy pomieszkać w nowym mieszkaniu, żeby suńka się przyzwyczajała. Zastanawialiśmy się gdzie będzie leżeć posłanie, gdzie miski, gdzie będziemy trzymać smyczkę itp :(
Kiedy Norcia chorowała wszelkie prace remontowe zatrzymały się, to oczywiste, ponieważ sunia wymagała dużo opieki. Przez cały czas choroby mówiliśmy jej, że musi wyzdrowieć, chodzić z nami na Pola Mokotowskie. Kiedy była słabiutka martwiliśmy się jak da sobie radę w nowym mieszkaniu, gdzie są schodki. Myśleliśmy nawet, że przeprowadzimy się dopiero gdy Norcia odzyska w pełni siły :(
Przeprowadziliśmy się z dużym opóźnieniem. Mieszkamy z Saruśką, ale Norcia jest cały czas z nami. Nawet gdy piszę te słowa mam przed oczami jej zdjęcie. Gdy jesteśmy w domu zawsze pali się świeczka, żeby Norcia wiedziała gdzie jesteśmy :(
Bardzo nam przykro, że nie pomieszkaliśmy tutaj z Norcią.
Trzymaj się ciepło. Może nie oddawaj rzeczy Migaczka, mogą się przydać kolejnemu psiakowi. Saruśka chodzi na spacerki z norową smyczą.

Link to comment
Share on other sites

Radku, nie mieszkam już z rodzicami, ja psa nie mogę wziąć :shake: Nie pytaj, czemu, bardzo bym chciała, ale są pewne rzeczy, których nie przeskoczę :placz:
Więc psiak jeśli już, to u rodziców. Sama nie wiem, czy ich już jakoś podchodzić, czy namawiać, jeśli tak, to jak? Mnie nie było, jak odszedł, bardzo to przeżyli i chyba na razie to trochę temat tabu... Nie chcę jątrzyć jeszcze niezagojonych ran.

Czy ja się w końcu doczekam na skaner, żeby Wam Migacza (alias Kierunkowskaza, Drążka, Klaksona, Dekla :evil_lol: , Spadochrona :crazyeye: ) pokazać?!?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zdrojka']... [COLOR=royalblue]psiak jeśli już, to u rodziców. Sama nie wiem, czy ich już jakoś podchodzić, czy namawiać, jeśli tak, to jak? Mnie nie było, jak odszedł, bardzo to przeżyli i chyba na razie to trochę temat tabu... Nie chcę jątrzyć jeszcze niezagojonych ran.[/COLOR]

Pewnie każdy reaguje inaczej i nie można naciskać. Często jest tak, że po stracie pieska mysli sie "nigdy więcej, nie chce tego znowu przeżywać" i najczęsciej prędzej czy później to sie zmienia. Dla mnie kiedyś to "nigdy więcej" trwałoby do dzisiaj, gdyby nie to, ze kolega uparł sie, że przyjdzie do mnie z Punią, chociaz ja zdecydowanie odmawiałam przyjęcia jej na stałe. No i kolega wyszedł wtedy bez Puni.
A wcześniej było jeszcze inaczej- gdy straciłam Kamę- mojego pierwszego psa, też mówiłam "nigdy więcej..." I po pół roku, pod wpływem nagłego impulsu, kupiłam Abiego od pijaka na placu.
Dzisiaj, jak już wiesz, po rozstaniu z Punią postanowiłam uszczęsliwić jakiegos porzuconego pieska. I mogłoby to sie zdarzyć nawet 2 miesiące i 17 dni temu, gdyby nie... ale to juz inna historia, która też znasz.
Twoi rodzice na pewno muszą zdecydowac sami. No chyba, że los zdecyduje za nich?:razz:

Link to comment
Share on other sites

[B]Płomyk dla Migaczka [/B]

Migaczek dobrze wie, że go kochałaś i zawsze myślami byłaś blisko, on czuł Twoją miłość niezależnie od tego, gdzie byłaś. Nie obwiniaj się, oddałaś mu swoje serce...
[B][[/B]IMG]http://www.dogomania.pl/forum/[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b1013a17e8b19e53.html"][IMG]http://images2.fotosik.pl/252/b1013a17e8b19e53m.jpg[/IMG][/URL][/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Wierzę Zdrojko, że bardzo tęsknisz, myślisz i cierpisz cichutko, samotność to taka wielka trwoga, jak śpiewał Ryszard Riedel...każdy przeżywa żałobę po swojemu, w zgodzie z własnym światopoglądem i potrzebami.
Wierzę Zdrojko, że kiedyś nadejdzie czas, gdy wspomnienia o Migaczku będą przywoływały na Twojej twarzy ciepły uśmiech.
Blizny po odejściu na zawsze już w nas zostają...
A jednak tak pięknie jest kochać...
[IMG]http://www.dogomania.pl/forum/[URL="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=0b1d335b12a48f24"][IMG]http://images4.fotosik.pl/216/0b1d335b12a48f24m.jpg[/IMG][/URL][/IMG]

Buffi powodzenia!

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

No i Buffy się nie udało :placz:
Moi rodzice też nie mogą jej wziąć, jeszcze za wcześnie... :-(

Migaczku, przeglądam Twoje zdjęcia i uśmiecham się sama do siebie.
Może niedługo będę w końcu mogła pokazać Cię całemu światu, jaki byłeś kochany, malutki szkrab, jak do nas trafiłeś i co z Ciebie wyrosło.
A tak niewiele brakowało, a skończyłbyś jak Twoje rodzeństwo zaraz po urodzeniu [']. Taki byłeś cudowny.
Opiekuj się wszystkimi ratowanymi maluchami, aby poszczęściło im się, tak jak Tobie.
Pamiętamy o Tobie, zawsze...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...