Jump to content
Dogomania

potrzebujemy pomocy


pszczolka

Recommended Posts

potrzebuje pomocy z moim psem.adoptowalam psa rasy shih tzu.na poczatku bylo ok, po ok 3 miesiacach zaczely sie problemy.pies gdy zostaje sam w mieszkaniu zalatwia swoje potrzeby, sa dni kiedy tez wszystko co ma w zasiegu niszczy. Staralam sie zostawiac mu zabawki, przyzwyczajac do zostawania samemu od nowa, ngaradzania na spacerach.Nic.Kupilam klatke Kennel ale on z niej od razu wychodzi gdy tylko od niej odchodze. Ma legowisko ale nie lubi na niczym lezec. Zazwyczaj idzie sie polozyc na dywanie, pozniej na parkiet itd. Nie wiem co robic ale nie moge sobie pozwolic na demolowanie mieszkania.Behawiorysci z kolei to koszt ok 1000 zl... Ratunku...

Link to comment
Share on other sites

Miałam bardzo podobny problem. Ale może powiedz najpierw jak przyzwyczajałaś psa do zostawania w domu. No i jestem ciekawa tej klatki kennelowej, bo z tego co napisałaś wnioskuję, że nie zamykałaś go gdy odchodziłaś i czy został do niej przyzwyczajany?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pszczolka'](...)Behawiorysci z kolei to koszt ok 1000 zl... Ratunku...[/QUOTE]
nie wiem skąd jesteście ale trochę ta cena przesadzona. normalnie jest 100-120 za pierwsze spotkanie i połowa za każde kolejne. do nauki zostawania nie potrzeba 10 spotkań. może to było trochę OT ale warto wiedzieć.

a w temacie, to najważniejsze jest zostawienie psiakowi czegoś do roboty na czas nieobecności. Pomogą gryzaki (buty, świńskie uszy, bycze penisy itp.), zabawki, piłeczki, kong. Może być wszystko na raz. Za dużo zostawić nie możesz a jak pieskowi znudzi się jedno to pociamka drugie.

no i poświęcenie czasu na naukę stopniowego zostawania.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dobert']a w temacie, to najważniejsze jest zostawienie psiakowi czegoś do roboty na czas nieobecności. Pomogą gryzaki (buty, świńskie uszy, bycze penisy itp.), zabawki, piłeczki, kong. Może być wszystko na raz. Za dużo zostawić nie możesz a jak pieskowi znudzi się jedno to pociamka drugie.[/QUOTE]
Hmmm, to taka trochę pół-prawda... Psu z lękiem separacyjnym to coś do roboty raczej nie pomoże, bo pies w takim stanie po prostu smaczki, gryzaki i zabawki ma gdzieś. Ważne jest, że nie ma pana. W takiej sytuacji potrzebna jest fachowa pomoc, bo trzeba psa po prostu wyleczyć z lęku separacyjnego i tyle (wiem, bo sama mam psa z czymś takim - dziś zostaje sam bez problemu, ale kiedyś nieźle "dawał czadu").
Natomiast bardzo często jest tak, że lęk separacyjny jest mylony z niszczeniem lub brudzeniem w domu z zupełnie innych powodów:
- niezaspokojone potrzeby
- nuda
- brak treningu zostawania w samotności
- brak treningu zachowania czystości w domu
[quote name='Dobert']no i poświęcenie czasu na naukę stopniowego zostawania.[/QUOTE]
Od tego należy zacząć :) Potem przeanalizować dzień psa i to, czy zaspokajane są jego potrzeby (od żywieniowych po aktywność fizyczną i umysłową). Zostawiając psa samego warto ograniczać mu przestrzeń - w mniejszej przestrzeni psy czują się bezpieczniej, dlatego też klatka jest dobrym rozwiązaniem.
Co do klatki - psa trzeba do niej stopniowo przyzwyczaić. W zależności od psa zajmuje to od kilku do kilkunastu dni. Znam kilka przypadków zaledwie, z kilkudziesięciu w których polecałam klatkę, że pies po prostu sam zapakował się do klatki i pokochał ją "od pierwszego wejrzenia".
Na pocieszenie dodam, że jeśli mamy do czynienia z jednym z kilku innych niż lęk separacyjny powodów niewłaściwego zachowania psa w samotności, to wyeliminowanie tego zajmuje chwilę.
Terapia lęku separacyjnego to dłuższa sprawa (kilka tygodni, a może nawet miesięcy), przy czym w trakcie terapii pies nie może doznawać tego lęku. Czyli w praktyce nie może zostawać sam - trzeba albo mieć pet-sittera, albo zostawiać psa u kogoś. Na zachodzie funkcjonują świetlice dla psów, ale u nas nie znam takiej.
A na marginesie całkiem - zawsze zastanawia mnie niechęć do zapłacenia za konsultację behawioralną, w sytuacji, gdy zniszczenia w domu są także przecież kosztowne. Zamiast wydać za jakiś czas 2000 na nową kanapę (pies mojej koleżanki w jeden dzień zgryzł pokrycie kanapy tak, że musiała kupić nowy mebel), lepiej chyba poprawić psu samopoczucie wydając nawet 1000 PLN na behawiorystę (chociaż nie sądzę, żeby kosztowało to aż tyle). Mało tego - pies może sobie w domu zrobić krzywdę - mój np. stłukł kiedyś szybę w drzwiach, a innym razem wyciągnął kabel ze ściany (na szczęście nie był pod napięciem). I to też są raz koszty, a dwa ryzyko zdrowia, czy wręcz życia psa.

Link to comment
Share on other sites

Jak na to forum to bardzo dużo treści niosący post, Gerta :happy1:

Nie założyłem od razu, że psiak Pszczółki ma jakiś poważny lęk separacyjny stąd wstępnie, podając mu dużo zabawek, można by sprecyzować czemu taki z niego rozrabiaka. Zwłaszcza, że dość długo było ok.

Z lękiem separacyjnym sprawa faktycznie jest złożona i do ćwiczenia zostawania w miejscu docelowym (kennel?) trzeba dołożyć ćwiczenia bawienia się samodzielnie gdy domownicy są w domu i nauczenie pieska, że nawet jak w domu jest jakiś człowiek to nie musi przebywać w tym samym pomieszczeniu co pies itp. itd.

W skrócie: na lęk separacyjny behawiorysta i urlop :)

Przynajmniej u nas to tak wyglądało i zadziałało.

A uczenie psiaka zajmowania się samemu zabawkami warto zacząć i tak, bo psiaki tego typu często miewają poświęcone 100% uwagi a potem szok właściciela, że piesek nie potrafi sam zostać na 8 godzin...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dobert']Jak na to forum to bardzo dużo treści niosący post, Gerta :happy1:

Nie założyłem od razu, że psiak Pszczółki ma jakiś poważny lęk separacyjny stąd wstępnie, podając mu dużo zabawek, można by sprecyzować czemu taki z niego rozrabiaka. Zwłaszcza, że dość długo było ok.
[/QUOTE]
Ja mam psa z lękiem separacyjnym. Dlatego raz, że sporo wiem na ten temat, a dwa mam takie skrzywienie, że jak ktoś pisze, że pies niszczy, to ja zaraz węszę, czy aby to nie to ;)

Mój pies z lęku separacyjnego wyszedł po kilku miesiącach pobytu u nas. Było naprawdę super do czasu... przeprowadzki. Mimo, że przeprowadzaliśmy się "książkowo" - oswajając go z nowym miejscem itp., to objawy wróciły z siłą wodospadu ;)
Dziś już jest znowu dobrze, ale z takim psem trzeba naprawdę uważać - zaspokajać wszystkie potrzeby, ćwiczyć ciągle to pozostawanie w samotności itd. Maxik nawet, jak dostanie konga z ulubionym pasztetem w drugim pokoju, to co chwila przychodzi sprawdzić, czy sobie nie poszliśmy gdzieś w czasie, gdy on zajęty jest przysmakiem. Zostawiony sam do dziś nie bawi się zabawkami i nie weźmie nic do pyska. Ale już nie niszczy i większość czasu przesypia :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']Ja mam psa z lękiem separacyjnym. Dlatego raz, że sporo wiem na ten temat, a dwa mam takie skrzywienie, że jak ktoś pisze, że pies niszczy, to ja zaraz węszę, czy aby to nie to ;)

(...)[/QUOTE]

Skądś to znam :) W sensie węszenia czy inne psiaki nie mają tak jak mój :) Tym lepiej, że w takim temacie wypowiada się ktoś kto wie o czym pisze :)

Tak czy śmak popisaliśmy sobie a założycielka wątku nie wróciła więcej. Przynajmniej zostanie dla potomności ;)

Link to comment
Share on other sites

po 1. cena konsultacji wynosi ok 150 zl... a poinformowano mnie, ze to jedna z wielu wizyt i kazda jest tyle samo platna. na pierwszym spotkaniu chcialo go tylko zobaczyc i wysluchac w czym jest problem... jeden z behawiorystow "zyczyl sobie" 700 zl za nauke... Nie chce wydawac pieniedzy na spotkania z kims kto niby jest behawiorysta a nie pomoze mojemu psu. a po kursie, ktory trwa weekend jakos nie wierze w cudowne mozliwosci...
po 2. radzono mi abym przyzwyczajala psa do klatki dajac mu tam smakolyki i nie zamykajac w niej na poczatku- ale od razu z niej wychodzi
po 3. Kiedy jestem z nim w domu zachowuje sie wzorowo, nie zalatwia swoich potrzeb, niczego nie niszczy
po 4. jest dziwnym psem bo mimo ze ma duzo zabawek poza prawdziwymi kosciami nie interesuje go wlasciwie nic
po 5. maly ale wariat- to odnosnie niedowierzania, ze maly pies moze zrobic duze szkody
po 6. zostawianie smakolykow nie pomaga- one go nie interesuja kiedy mnie nie ma- jak wracam sa nietkniete
po 7. on na spacerach rusza sie , a w domu lezy plackiem
po 8. odzywiam go dobra karma, do weta tez chodze
aaa odnosnie jeszcze kennel- on niechetnie do niej wchodzi:roll: jak go w niej umieszcze to potrafi siedziec w tych sikach itd.:-(
reasumujac: potrzebuje pomocy
mam urlop i mam mozliwosci obecnie aby go "wyleczyc"...
mam ustalic mu plan dnia? jakies zalecenia? i inne tego typu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dobert']Skądś to znam :) W sensie węszenia czy inne psiaki nie mają tak jak mój :) Tym lepiej, że w takim temacie wypowiada się ktoś kto wie o czym pisze :)

Tak czy śmak popisaliśmy sobie a założycielka wątku nie wróciła więcej. Przynajmniej zostanie dla potomności ;)[/QUOTE]


wrocilam wrocilam
nie zakladalam watku zeby sie wyzalic z problemu tylko zeby znalezc pomoc :P

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, to moze wymagac nieco czasu i pracy. Wygląda na to, ze pies ma lęk separacyjny.
Próbowałas go zostawiać z zabawkami typu kong napchanymi pasztetem, parówką, mięsem czy innym smakowicie pachnacym wynalazkiem? Moze zadziała?
Poza tym ucz go zostawać w klatce, nagradzaj za każdym razem, jak do niej wejdzie. Zacznij go z zcasem zamykać, a jak go wypuścisz, delikatnie nagradzaj. Poza tym dziewczyny z większym doświadczeniem coś pewnie dziś napiszą :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Wiesz, to moze wymagac nieco czasu i pracy. Wygląda na to, ze pies ma lęk separacyjny.
Próbowałas go zostawiać z zabawkami typu kong napchanymi pasztetem, parówką, mięsem czy innym smakowicie pachnacym wynalazkiem? Moze zadziała?[/QUOTE]
Sybel, na lęk separacyjny najlepsze smaki nie pomogą. Pies myśli wtedy wyłącznie o tym, że jest sam i jest tak strasznie,że pańci nie ma... Choćby miał z głodu umrzeć do pyska nic nie weźmie.
[quote name='Sybel']Poza tym ucz go zostawać w klatce, nagradzaj za każdym razem, jak do niej wejdzie. Zacznij go z zcasem zamykać, a jak go wypuścisz, delikatnie nagradzaj. Poza tym dziewczyny z większym doświadczeniem coś pewnie dziś napiszą :)[/QUOTE]
Nagradzać należy WYŁĄCZNIE WEWNĄTRZ klatki. Ma być tak, że w klatce jest fajnie, poza klatką obojętnie :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pszczolka']wrocilam wrocilam
nie zakladalam watku zeby sie wyzalic z problemu tylko zeby znalezc pomoc :P[/QUOTE]

welcome back :) Czy próbowałaś zamykać go w jednym z pokoi zamiast od razu w całym domu? Czy jest to w ogóle u Was możliwe?

Jeśli możliwe jest zostawianie go na początek w jednym pokoju, to jak zareagowałby, gdybyś wyszła zamykając go samego?

Z gryzakami to czasem jest tak, że trzeba trafić na właściwy. Nie mówię, że zadziała u Ciebie ale ja dawałem małej suszonego byczego penisa. Śmierdzi nieludzko, pies później też śmierdzi ale jest to cena jaką płacę za spokojne zostawanie w domu.

I teraz: nie jest tak, że jak tylko wyciągnąłem ten gryzak z paczki i jej go dałem gryźć to ona oszalała na jego punkcie. Szaleje tylko za wątróbką. Więc wysmarowałem go pastą wątróbkową Trixie i dopiero jak zaczęła ją zlizywać i podgryzać to zauważyła, że byczy penis jest całkiem do rzeczy.

Teraz, szuja, cieszy się jak wychodzę bo wie co dostanie.

Oczywiście nie było to tylko to, co napisałem powyżej, bo trzeba by tu jakieś niezłe wypracowanie napisać, żeby uchwycić wszystko. Zresztą nawet jak ktoś by napisał takie wypracowanie to potem i tak większość ludzi połowę rzeczy pominie, bo uzna za nieistotne a za to chętnie napiszą, że takie podejście nie działa :/

150zł za 2 godziny z behawiorystą to za dużo. Nie wiem skąd jesteś ale znam tańszych.

czy on potrafi bawić się sam w pokoju podczas gdy domownicy są w innym? Trzeba go tego uczyć i za to nagradzać.

Czy reagujecie zawsze kiedy piesek chce się z Wami bawić? Nie powinniście.

Czy są jakiekolwiek czynności, podczas których wie, że będzie ignorowany chociaż nie wiadomo jak bardzo błagalnie by się na Was patrzył? Powinniście mieć czas tylko dla siebie i tego go nauczyć.

Uczenie psiaka samodzielnego zostawania to naprawdę złożony proces składający się z wielu zmiennych stąd właśnie większość poleca behawiorystę...

Jak już napisałem klatki mi się źle kojarzą pomimo to, że wielu je chwali. Nie myśl tylko, że nauczenie psiaka zostawania w klatce będzie dużo prostsze niż zostawanie bez klatki. To też jest złożone i wymaga stosowania paru, pozornie, niezwiązanych z zostawaniem w zamkniętej klatce sposobów interakcji z psem.

Widzisz, już wyszło od groma tekstu a to dopiero czubek góry lodowej... a wszystko bez ładu i składu i wszystko tak samo istotne. Nie sądzę aby ktokolwiek podjął się tutaj napisać pełnego "sposobu" na psiaka.

Link to comment
Share on other sites

kurcze - masz już klatkę - naucz go tam zostawać. Trochę to potrwa, ale daje świetne efekty - ja mam 3 labki i wiem co znaczy niszczenie domu i okolicy. Bez klatki by mi zeżarły wszystko! Teraz klatka jest ich "budą" domową - jest już non stop otwarta, ale do niedawna było inaczej. No i w klatce nie sikają (raz mi tylko jeden zwymiotował zeżarty wcześniej jakiś domowy gadżet). Klatka to też ich azyl - tam nikt im nie przeszkadza. I często siedzą nawet dwa razem w jednej klatce. Ale trwało trochę zanim zaakceptowały to jako swoje miejsce w domu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dobert']welcome back :) Czy próbowałaś zamykać go w jednym z pokoi zamiast od razu w całym domu? Czy jest to w ogóle u Was możliwe?

Jeśli możliwe jest zostawianie go na początek w jednym pokoju, to jak zareagowałby, gdybyś wyszła zamykając go samego?

Z gryzakami to czasem jest tak, że trzeba trafić na właściwy. Nie mówię, że zadziała u Ciebie ale ja dawałem małej suszonego byczego penisa. Śmierdzi nieludzko, pies później też śmierdzi ale jest to cena jaką płacę za spokojne zostawanie w domu.
[/QUOTE]
Dobert, ja gadałam z Pszczolka przez telefon. Wyglada na to, że jej pies ma pełnoobjawowy lęk separacyjny. Popuszczanie w klatce jest spowodowane stresem.
Przyzwyczajenie do klatki potrwa długo, bo nikt Pszczólce nie wyjaśnił, że dopóki pies nie jest do klatki przyzwyczajony, to nie wolno psa w niej zamykać i wychodzić z domu nawet na 5 minut (tak się kończą właśnie porady internetowe...).
Smaki temu psu nie pomogą - trzeba odwrażliwić go na zachowania zapowiadające pozostawienie w domu, bo pies z tą przypadłością zaczyna się denerwować na długo przed naszym wyjściem (i tak jest u Pszczółki - pies nie jest w stanie się położyć, gdy Ona zaczyna robić makijaż). Odpracowanie lęku separacyjnego to jest naprawdę dość złożony proces, który trudno wykonać samodzielnie, bo bez behawiorysty trudno jest znaleźć elementy naszego zachowania, które powodują, że pies zaczyna stresować się przed naszym wyjściem z domu. Mój pies napinał się, gdy ja robiłam sobie rano kawę - dopiero, jak to odkryłam możliwe było odwrażliwienie tego elementu porannego rytuału.
Trzeba też tak ułożyć plan dnia, by nie pobudzać psa zanadto przed planowanym wyjściem, a jednocześnie, żeby bilans energii zużytej w ciągu dnia był odpowiedni. W praktyce przy takim psie zmienić trzeba cały swój plan dnia. Do dziś wyjście z domu od momentu gdy wstanę zajmuje mi około 2-2,5 godziny. W tym jest spacer z psami, poranna toaleta, śniadanie... A wszystko w takiej kolejności, by Maxik zdążył się wyciszyć, zanim zamknę za sobą drzwi wychodząc do pracy. Ale warto, bo psy obdarzone tą przypadłością są wyjątkowo wrażliwe i jednocześnie przywiązane do swoich ludzi :) i naprawdę można mieć z nimi super satysfakcjonującą relację...

I ja też, zanim dowiedziałam się na czym polega lęk separacyjny i jak się go leczy próbowałam najpierw zostawiać super zabawki, super smaczki, próbowałam zmęczyć psa przed wyjściem tak, żeby padał na pysk. Efekt był taki, że mój pies miał kondycję, jak Pudzian, smaczki leżały nieruszone, podobnie jak zabawki. A dziury wygryzione w ścianach, poprzewracane kwiatki, zjedzone książki i na środku pokoju wyciągnięty z szafy odkurzacz witały nas po powrocie prawie codziennie :D
Teraz mój pies biega porządnie raz, góra dwa razy w tygodniu, ale chodzi na spacery wąchane, bo one mu dobrze na głowę robią (to taki spacer po lesie, na smyczy, za każdym razem inną ścieżką - w sumie tę samą drogę wybieramy zwykle nie częściej niż 2 razy w tygodniu) i ćwiczy trochę posłuszeństwo, bo bardzo lubi z nami współpracować. Ma też drugiego psa do zabawy i razem zostają same w domu (ale to nie jest zasługa drugiego psa, że Max przestał niszczyć, bo przy niej też miał objawy lęku separacyjnego). Wypracowanie spokojnego zostawania w domu zajęło nam za pierwszym razem pół roku (bo mało wiedziałam), a ostatnio po przeprowadzce około 2 miesięcy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']Dobert, ja gadałam z Pszczolka przez telefon. Wyglada na to, że jej pies ma pełnoobjawowy lęk separacyjny. Popuszczanie w klatce jest spowodowane stresem.
Przyzwyczajenie do klatki potrwa długo, bo nikt Pszczólce nie wyjaśnił, że dopóki pies nie jest do klatki przyzwyczajony, to nie wolno psa w niej zamykać i wychodzić z domu nawet na 5 minut (tak się kończą właśnie porady internetowe...).[/QUOTE]

Ech, to wszystko wyjaśnia... Cieszę się, że udało się Wam zgadać przez telefon trzymam kciuki za osiągniecie oczekiwanego efektu! :happy1:

Dobrze też, że dopisałaś to w nawiasie :) Stąd ja cały czas próbowałem namawiać na spotkanie z kimś, kto ma pojęcie a nie ufanie pomocy z forum.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dobert']Dobrze też, że dopisałaś to w nawiasie :) Stąd ja cały czas próbowałem namawiać na spotkanie z kimś, kto ma pojęcie a nie ufanie pomocy z forum.[/QUOTE]
Niestety rozmowa przez telefon,to też nie to samo co konsultacja z psem.
Ale przynajmniej dało się zrobić analizę sytuacji (w sensie zadać milion pytań) i stwierdzić, że to nie raczej nie jest kwestia nieumiejętności zachowania czystości :)
No i wyjaśniłyśmy kwestię klatki :)
Mam nadzieję, że Pszczółka zaprosi jednak behawiorystę do domu...

Link to comment
Share on other sites

  • 3 years later...

powróciłam... lęki nie minęły... miałam możliwość podrzucania psa do rodziców- tam zawsze ktoś w domu jest, ale teraz się przeprowadzam i wypadałoby poswięcic sporo czasu na naukę.

Odnośnie zostawiania psa w jednym z pomieszczeń i przechodzenia do drugiego- owszem, zostawiałam, wychodziłam np. po kawę, do WC. Po powrocie pies był pod drzwiami przestraszony albo były siki. Na krótkie momenty- jak wychodziłam z pokoju a drzwi były otwarte było ok. Pies leżał na łóżku i właściwie nie reagował.

Teraz sytuacja się skomplikowała, pewnie mnie zlinczujecie, ale do psa dołączył Maltańczyk... Mój pies jest przyzwyczajony do obecności innych psów, mam nadzieję, że w towarzystwie będzie mu raźniej i nie będzie ode mnie taki uzależniony, a pod moją nieobecność będzie miał towarzysza i nie będzie czuł się porzucony.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Chcesz powiedzieć, że przez te wszystkie lata które minęły, nie pracowałaś z psem bo miałaś do niego opiekę, a teraz chcesz zaczynać od nowa? Z nowym psem? A jak ten drugi będzie miał także lęki, weźmiesz trzeciego?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...