Jump to content
Dogomania

sterylizacja suczki kilka pytań na które co lekarz to odpowiedz


rudaNess

Recommended Posts

Martens...dodam jeszcze,że jedna jest znajda jamnior z pyskiem onka-więc tendencja do tycia genetyczna,a druga cykor ze schroniska(która po 2 latach zaczyna mniej się nas bać).Więc obydwie mogą mieć inne przyczyny tycia.Ale na pewno zrobię badania.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 104
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jutro o 19 mamy zabieg z moją sunią. Z okazji corocznej akcji sterylizowania zapłacimy tylko 100zł +kaftanik. I to u naszego weta. Ale ja już zaczynam panikować.

Kurcze mam jakoś sie przygotować?? Oprócz tego ze nie jemy i nie pijemy.
A co po zabiegu?:-o

to nie na moje nerwy

Link to comment
Share on other sites

jeść nie może, ale wode może pić do godziny przed zabiegiem. Najlepiej kupić psu kaftanik + kołnierz, oraz jakiś spray antyseptyczny ale to już lekarz powinien doradzić odpowiedni środek - my miałyśmy OcteniSept ;) no i oczywiście mimo wszystko pilnować sunię aby jakimś cudem dostała się do rany, trzeba też na początku ograniczać ruch (pies nie może skakać, biegać itp) aby pies nie rozerwał szwów :)

Link to comment
Share on other sites

Już jesteśmy po. Oczywiście ja bardziej panikowałam niż mój pies;)

Neska nie dostała kaftana zdaniem weta nie jest wcale potrzebny. Jej szew ma ok 2cm długości. żadnych dodatkowych wizyt. NIC. Na zdjęcie szwów możemy przyjechać za 10 dni ale nie koniecznie bo mogą same spaść( słowa weta). Pierwsza noc była okropna Nessi płakała nie mogła spać chodziła po domu i wymiotowała jak kot. Na drugi dzień już było lepiej tylko spała i trzęsła się jak osika. Teraz po 4 dniach jest bryka jak zawsze. TYLKO. zdarza się jej częściej popuszczać siku. Czy tak będzie tylko przez jakiś okres?? Czy to będzie skutek uboczny operacji??:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rudaNess']TYLKO. zdarza się jej częściej popuszczać siku. Czy tak będzie tylko przez jakiś okres?? Czy to będzie skutek uboczny operacji??:roll:[/QUOTE]

Może to być czasowe np. z powodu bólu, dezorientacji, może być niestety na tle hormonalnym albo wskutek złego przeprowadzenia zabiegu...
Przejrzyj wątki o nietrzymaniu moczu po sterylce:
[url]http://www.dogomania.pl/forums/104-Kastracja-amp-sterylizacja[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nataliahexe']Niedawno pytałam się Was co mogło oznaczać, że moja młoda po sterylce piła jak szalona wodę. Zapytałam się wetki i już wiem , że to po zastrzyku, który dostała przed operacją ponieważ miała za mało płytek krwi. Po paru dniach wszystko wróciło do normy.[/QUOTE]

I jak mała się czuje? Zmieniło się coś w zachowaniu? :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 years later...

Witam
Jestem po sterylizacji mojej suni. Zrobiłam to ze względu na to, aby zapobiec ewentualnym rakom, ropomaciczu, ciążom urojonym itd. O cieczce nie mówię, ponieważ cieczka mnie nigdy nie przerażała. Po konsultacji u paru weterynarzy i po przestudiowaniu w mniejszym stopniu internetu podjęłam decyzję aby zrobić to przed pierwszą cieczką (moja M zabieg sterylizacji miała zrobiony 3 dni przed ukończeniem 25 tygodni życia). Zastanawia mnie jednak fakt (i zawsze mnie zastanawiał), dlaczego połowa z tych weterynarzy zalecała raczej sterylizację po 1 cieczce, a druga połowa przed pierwszą cieczką ze względu na wyeliminowanie ryzyka raka sutka praktycznie do zera i o tym chciałabym porozmawiać. Kiedy wasze suczki były sterylizowane? Moja M jest dopiero 4 dni po operacji więc jestem na świeżo. Jej rasa to Yorkshire Terier - jest malutka. Waży 2,3 kg i widzę, że na tej wadze już chyba przestała rosnąć. Wcześniej przybierała 0,1 kg na tydzień. W wieku 20 tygodni ważyła 2,15 a w wieku 24 tygodni już tylko 2,30 i w momencie sterylizacji prawie 25 tygodni tyle samo - może minimalnie więcej.
Dlaczego niektórzy odradzają zabieg sterylizacji przed pierwszą cieczką?
Dodam, że przez te 4 dni (ale to może jeszcze zbyt wcześnie aby ocenić) nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych. Sunia czuje się na tyle świetnie, że ma ochotę wariować. Muszę ją bardzo pilnować aby nie wskakiwała a w szczególności nie zeskakiwała z kanapy (2 razy jej nie upilnowałam i kiedy zeskoczyła to pisnęła a ja miałam serce na ramieniu). Na szczęście patrząc na to jej nacięcie, które ma około 3 cm widzę, że goi się pięknie (odpukać w niemalowane). Jednak muszę stwierdzić, że po operacji czuła się fatalnie. Cała drżała aż przez jakieś 20 godzin po zabiegu. Nie chciała nic jeść przez 2 dni. Przez 2 dni po zabiegu dostawała jeszcze zastrzyki przeciwbulowe i antybiotyki, które działały przez 24 godziny, ale tuż przed następnym zastrzykiem widziałam, że ją bolało. Patrząc na to jej 2 dniowe a nawet dłuższe cierpienie (bo do tej pory nie jest taka żwawa jak przed operacją) wydaje mi się, że drugim razem suczki bym nie kupiła, bo nie miałabym zamiaru przeżywać tego samego. Miałam wcześniej pieska (samca), nie kastrowałam go i przeżył 19 lat - przy suczce raczej bym nie ryzykowała.

Edited by Myszka84
Link to comment
Share on other sites

Nigdy bym się nie zdecydowała na sterylizację przed pierwszą cieczką - zabieg przed osiągnięciem pełnej dojrzałości niesie za sobą masę możliwych skutków ubocznych i większe pradopodobieństwo wielu schorzeń, które są powikłaniami sterylizacji (choćby wszelkich zaburzeń hormonalnych).
Przy liście chorób, których ryzyko zwiększa się przy takim zabiegu, pełna eliminacja ryzyka guzów sutka wypada dla mnie blado, szczególnie, że i sterylizacja po 1 czy 2 cieczce znacznie zmniejsza ryzyko ich wystąpienia.

Link to comment
Share on other sites

Ja wysterylizowałam 3 suczki starsze po kilku cieczkach, jedną po pierwszej cieczce, a 2 przed cieczką i nie widzę żadnej różnicy. Zabiegi były ok. 2- 3 lata temu. Mówię o własnych sukach, które mam w domu.
2 suki są siostrami z tego samego miotu, jedna cięta przed a druga po cieczce, nie ma żadnych problemów. Faktem jest, że wszystkie miały ukończony pierwszy rok życia, więc okres wzrostu już się zakończył.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']Ja wysterylizowałam 3 suczki starsze po kilku cieczkach, jedną po pierwszej cieczce, a 2 przed cieczką i nie widzę żadnej różnicy. Zabiegi były ok. 2- 3 lata temu. Mówię o własnych sukach, które mam w domu.
2 suki są siostrami z tego samego miotu, jedna cięta przed a druga po cieczce, nie ma żadnych problemów. Faktem jest, że wszystkie miały ukończony pierwszy rok życia, więc okres wzrostu już się zakończył.[/QUOTE]

No właśnie u mojej maleńkiej też ten wzrost już raczej stanął w miejscu, ale małe rasy (tak słyszałam), że mają to do siebie, że już w ok. 6 miesiącu życia raczej przestają rosnąć, a jeśli jeszcze przybierają na wadze to poprzez to, że mężnieją.
Tak jak pisałam, o ile wcześniej moja M przybierała ok. 0,1 kg na tydzień a czasami nawet minimalnie więcej, o tyle od 20 tygodnia życia (teraz jest w 25) przybrała zaledwie 0,15 i to bardziej wydaje mi się, że właśnie mężnieje bo jej wzrost na wysokości 20-21 cm zatrzymał się już znacznie wcześniej - widzę bo ją ważę co tydzień i mierzę.

Jeśli chodzi o duże psy - koleżanka ma dużego psa - to podobno rósł do 1,5 roku i wtedy jego waga stanęła w miejscu. Wydaje mi się, że na prawdę duże rasy mogą rosnąć dłużej.

Edited by Myszka84
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Nigdy bym się nie zdecydowała na sterylizację przed pierwszą cieczką - zabieg przed osiągnięciem pełnej dojrzałości niesie za sobą masę możliwych skutków ubocznych i większe pradopodobieństwo wielu schorzeń, które są powikłaniami sterylizacji (choćby wszelkich zaburzeń hormonalnych).
Przy liście chorób, których ryzyko zwiększa się przy takim zabiegu, pełna eliminacja ryzyka guzów sutka wypada dla mnie blado, szczególnie, że i sterylizacja po 1 czy 2 cieczce znacznie zmniejsza ryzyko ich wystąpienia.[/QUOTE]

A mogłabyś mi napisać jakie to są te negatywne konsekwencje? Bo o tych zaburzeniach we zroście i raku kości niby też słyszałam ale tak jak pisałam wydaje mi się, że to dotyczy jakiś amerykańskich badań o sterylizacji przed pierwszą cieczką bo w Ameryce sterylizacje przed pierwszą cieczką odbywają się w 8-10 tygodniu życia (wtedy pieski rosną najbardziej intensywnie), a nie w 5-6 miesiącu (zwłaszcza te małe, które w tych miesiącach właśnie przestają rosnąć a pierwszą cieczkę mogą dostać nawet w 5 miesiącu).

Ja osobiście słyszałam od tych weterynarzy, którzy polecali sterylizację przed pierwszą cieczką (5-6 miesięcy życia psa), że lepiej jest to zrobić wtedy, ponieważ 1) minimalizuje się ryzyko raka sutka, 2) suczki podobno mają mniejsze tendencje do tycia ponieważ jeszcze mężnieją i być może minimalnie jeszcze urosną (jeśli chodzi o małe rasy piesków), 3) minimalizuje to ryzyko powikłań związanych bezpośrednio z operacją jak i pooperacyjnych w stosunku do suczek, które były wysterylizowane już po cieczkach 4) podobno w brew opiniom minimalizuje się ryzyko nietrzymania moczu w późniejszym wieku.
Spotkałam się także z opinią, że tak naprawdę cieczka suczki nie ma w zasadzie z jej wzrostem nic wspólnego ponieważ wzrost głównie wynika z genów a nie okresu menstruacji i to, że wysterylizuje się suczkę przed cieczką nie oznacza, że ona przetaje rosnąć lub rośnie nie wiadomo jak długo. Jest to podobno taki sam mit jak to, że suczka powinna mieć przynajmniej jeden miot szczeniaków dla jej zdrowia jeśli nie chcemy jej sterylizować.

PS. dla mnie ryzyko wystąpienia raka sutka w wysokości 8% po pierwszej cieczce i tak jest znacznie duże - podobno sterylizacja po 2 i kolejnych cieczkach nie zmniejsza tego ryzyka w ogóle (tak czytałam w pewnym artykule dotyczącym amerykańskich badań na ten temat).

Edited by Myszka84
Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, czy korzystałaś z tych badań:
[url]http://staffy-bull-terrier.niceboard.com/t12762-long-term-health-risks-and-benefits-associated-with-spay-neuter-in-dogs[/url]
one są oparte częściowo na badaniach zwierząt sterylizowanych w wieku 6 miesięcy, częściowo w późniejszym.

Co do raka sutka... Ja czytałam, że dopiero sterylizacja po 3-4 cieczce jest bez znaczenia dla jego późniejszego wystąpienia ;) niemniej jednak jakoś nie bardzo w to wierzę. Dla wystąpienia może i tak, ale dla przebiegu choroby i tempa wzrostu ewentualnego guza jak najbardziej nadal ma. Suki u których wystąpi guz sutka, sterylizuje się rutynowo, niezależnie od wieku, bo są to guzy hormonozależne i rosną właściwie jedynie podczas cieczek, kiedy poziom hormonów jest wysoki. Miałam sukę sterylizowaną po drugiej cieczce - żyła prawie 13 lat i nigdy nie miała nawet najmniejszego guzka (a sprawdzałam regularnie). Proste i logiczne, że nawet jeśli suka była sterylizowana w wieku kilku lat, ryzyko że dostanie groźnych szybko rosnących guzów sutka jest znikome. Owszem, może mieć łagodne zmiany, jakieś pojedyncze guzki, ale ryzyko, że nagle wysypie jej się milion guzów, które urosną do nie wiadomo jakich rozmiarów jest w porównaniu z suką niesterylizowaną wg mnie naprawdę nikłe. Badania te dotyczą WYSTĄPIENIA guzów, nie różnicują, czy jest to 15 cm guz złośliwy, czy 2 cm łagodna zmiana.

Co do samej sterylizacji przed pierwszą cieczką... Pierwsza cieczka wiąże się z pojawieniem się hormonów płciowych na odpowiednim poziomie - który to poziom inicjuje wiele procesów w organizmie, związanych z zakończeniem okresu dojrzewania, np. mineralizację nasad kości długich. Nie chodzi tu tylko o wzrost na wielkość.

Przy decyzji o sterylizacji trzeba brać też pod uwagę rasę psa, bo np. niedoczynność tarczycy będąca schorzeniem typowym dla rasy (husky, malamuty, laby, goldeny) i jej ryzyko większe u nich już z racji pochodzenia, po sterylizacji będzie już naprawdę bardzo duże.

Co do nietrzymania moczu - ryzyko zależy w większym stopniu od rozmiarów suki, a nie od wieku przeprowadzenia zabiegu.

Po sterylizacji zwalnia tarczyca, ale często nadmiernie uaktywniają się nadnercza, niekoniecznie zaraz kora i co za tym idzie syndrom Cushinga, ale niekiedy dochodzi do przerostu i nadaktywności części miąższowej, której efekty nie są jeszcze do końca poznane i wywołują niespecyficzne objawy. Mogą wystąpić problemy z przysadką mózgową (bo siada cała oś hormonalna podwzgórze-przysadka-jajniki) - efekty mogą o zgrozo dać podwyższony poziom żeńskich hormonów płciowych ;) a więc większe ryzyko raka sutka, zropienia kikuta macicy, ciąże urojone, itd.

W ogóle polecam w tej kwestii lekturę podręczników weterynaryjnych z dziedziny fizjologii - wtedy najdokładniej dowiemy się, po co suce jajniki i jaką rolę pełnią w organizmie hormony przez nie produkowane ;) a mają tych ról wiele, i wpływ sterylizacji na większość z nich nie jest po prostu zbadany, a nie go nie ma ;)

Nie jestem przeciwniczką sterylizacji, natomiast uważam, że nie należy się z nią spieszyć, gdy nie chodzi o możliwość niepożądanej ciąży, tylko o zdrowie domowej dopilnowanej suki, bo możliwych minusów jest równie dużo, co możliwych plusów. Gdyby dla psów (czyw ogóle ssaków) najzdrowszy był brak jąder/jajników, w drodze ewolucji zostałyby wyeliminowane, i natura znalazłaby inny sposób rozmnażania ;) a ja zawsze wychodzę z założenia, że zanim poprawimy naturę, trzeba się zastanowić 5 i 10 razy.

Natomiast co do szczeniaków dla zdrowia - dla organizmu i równowagi hormonalnej suki najzdrowsze są mioty co 2-3 cykle (regularne), albo w ogóle brak miotów. Jednorazowe macierzyństwo nie daje żadnych trwałych korzyści, jedynie obciąża i jednorazowo rozregulowuje organizm. Taka zresztą jest też strategia rozmnażania najbliższych dzikich kuzynów psów - wilków. Tam też samica rozmnaża się regularnie, póki może (alfa), albo w ogóle (pozostałe samice), i do takiego "działania" jest przystosowany organizm psowatych.

Link to comment
Share on other sites

[B]Martens: [/B]dziękuję bardzo za ten artykuł.
Wydaje mi się jednak, że większość z tych rzeczy tak jak rak kości albo ryzyko śledziony hemangiosarcoma czy serca lub nawet problemy z tarczycą dotyczą raczej kolokwialnie mówiąc molosów a nie szczurków (tak jak moja Yorczka) między innymi właśnie dlatego, że te pieski rosną nawet do 1,5 roku a może i dłużej - nie wiem, a sterylizują je przed pierwszym rokiem co w praktyce wychodzi najczęściej że w 8-10 tygodniu co przeczytałam w innych artykułach. Badania zostały przeprowadzone głównie na dużych psach. O małych pieskach mało się mówi ...
Takie rzeczy jak nietrzymanie moczu (również przypadłość najczęściej spotykana u dużych piesków) można bezproblemowo leczyć podobnie jak infekcje drug moczowych, których prawdopodobieństwo wystąpienia jest niskie. I tak uważam, że ryzyko wystąpienia raka sutka według moich danych wynoszące 8% (gdy pieska wysterylizuje się po 1 cieczce, a które 8% niektórzy już uważają za niskie) jest o wiele większe niż wszystkie groźne wymienione wyżej choroby - przynajmniej dla mojej nieco ponad 2 kilogramowej suni. Przed 1 cieczką jeszcze to ryzyko spada do 0,5% a ryzyko innych groźnych schorzeń podnosi się jedynie o około 1%.
Oczywiście wszystko to zależy od rasy pieska (suczki), ale nie wiem czy w moim przypadku mogę się obawiać zwiększonego ryzyka niektórych z tych rzeczy. Ja zawsze się bałam ropomacicza na które praktycznie umiera prędzej czy później co 2 suczka, raka sutka na którego również umiera połowa suczkek, ciąż urojonych i raka narządów rodnych na które również umiera dużo piesków.
Jeśli ryzyko raka mogłam wyeliminować praktycznie do zera z ewentualnych 8% (dla mnie to dużo) to dlaczego miałam tego nie zrobić? Zwłaszcza, że ryzyko raka kości czy problemy z biodrami lub ryzyko hemangiosarcoma dotyczy głównie dużych psów a nie małych?
Choroby groźne dla suczki które zostały wymienione w artykule dotyczą głównie dużych psów. Inne dolegliwości można leczyć a leczenie nie jest tak inwazyjne i kosztowne jak leczenie raka - jaki by on nie był.
Gdy człowiek dowie się, że jego piesek ma problemy z tarczycą nie przeżywa tyle stresu jak w sytuacji dowiedzenia się, że pies ma raka. O kosztach leczenia nie będę wspominać.
Miałam koleżankę, której suczka miała raka sutka, która wydała na prawdę dużo pieniędzy na operacje, leki, tam chyba nawet chemioterapia była a i tak suczka po około 2 latach przedłużania życia w cierpieniach zmarła.

Edited by Myszka84
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Myszka84']I tak uważam, że ryzyko wystąpienia raka sutka według moich danych wynoszące 8% (gdy pieska wysterylizuje się po 1 cieczce, a które 8% niektórzy już uważają za niskie) jest o wiele większe niż wszystkie groźne wymienione wyżej choroby - przynajmniej dla mojej nieco ponad 2 kilogramowej suni. (...)
Ja zawsze się bałam ropomacicza na które praktycznie umiera prędzej czy później co 2 suczka, raka sutka na którego również umiera połowa suczkek, ciąż urojonych i raka narządów rodnych na które również umiera dużo piesków.
(...)
Gdy człowiek dowie się, że jego piesek ma problemy z tarczycą nie przeżywa tyle stresu jak w sytuacji dowiedzenia się, że pies ma raka. O kosztach leczenia nie będę wspominać.
[/QUOTE]

Tutaj strasznie przesadzasz w drugą stronę...
Ryzyko [U]wystąpienia [/U]nowotworu sutka u niesterylizowanej suki wynosi 50%. Łagodny nowotwór sutka to zazwyczaj miejscowa zmiana, którą wystarczy usunąć, a bywa, że suka spokojnie żyje z guzkiem bez operacji - od łagodnego nowotworu się nie umiera, szczególnie jeśli zostanie w porę usunięty jako mała zmiana, co przy odpowiedniej comiesięcznej kontroli gruczołów mlecznych suki jest normą. Złośliwe nowotwory to 50% guzów sutka, a więc ryzyko, że [U]niesterylizowana[/U] suka zachoruje na złośliwy nowotwór sutka wynosi 25%. Nawet zakładając, że nowotwór jest złośliwy, przy odpowiednio wczesnym wykryciu guzka (a tak jak pisałam, comiesięczna kontrola gruczołów suki powinna być normą jak odrobaczanie i szczepienia), usunięcie go kiedy jeszcze jest mały i ewentualna dodatkowa terapia pozwala często na całkowite wyleczenie.
Skąd więc ta bzdura, że połowa suczek umiera na raka sutka? :crazyeye:
Przy sterylizacji po pierwszej cieczce ryzyko nowotworu spada z 50 do 8%. Nie znam żadnych badań, czy po sterylizacji w przypadku nowotworu sutka odsetek złośliwych i łagodnych jest inny, więc pozostaniemy przy standardowym. Tak więc ryzyko [U]wystąpienia[/U] złośliwego, czyli zagrażającego życiu suki nowotworu sutka wynosi 4%. Przy uważnej opiece nad suką i odpowiednio wczesnym wykryciu go sukę zwykle można szybko całkowicie wyleczyć, więc ryzyko [U]śmierci[/U] wysterylizowanej suki z powodu nowotworu sutka, wynosi mniej niż 4%. Trudno oszacować ile - 3%? 1%? Ile by to nie było, jeśli to jest wielkie ryzyko, to ja wysiadam ;) bo równie wysokie jak nie większe jest ryzyko powikłań po sterylizacji, i nie wszystkie są takie przyjemne, że daje się psu tabletki i kłopot z głowy.

Kolejna rzecz na tapecie - ropomacicze. Ryzyko ropomacicza po sterylizacji jest zawsze zerowe, czy wysterylizujesz sukę przed pierwszą cieczką, czy w wieku 10 lat. Nie wiem, skąd masz dane, że połowa niesterylizowanych suczek umiera na ropomacicze, bo wg źródeł naukowych na ropomacicze [U]umiera[/U] suczek... 1%. Dokładnie tyle samo wynosi ryzyko nagłej śmierci przy narkozie, choćby przy sterylizacji :evil_lol: Oczywiście na ropomacicze choruje więcej suczek niż ów 1%, ale przy obecnym poziomie medycyny weterynaryjnej i uważnej opiece właściciela, ropomacicze jest również możliwe do wczesnego zdiagnozowania, i pełnego wyleczenia.

Skoro połowa suczek umiera wg Ciebie na guza sutka, a druga połowa na ropomacicze, to jakim cudem "dużo piesków" umiera na raka narządów płciowych, skoro wszystkie już umarły na wcześniej wymienione dwa schorzenia? :evil_lol: I co z badaniami naukowymi, wg których chyba najczęstszą przyczyną śmieci starszych psów są schorzenia nerek, a nie żadne nowotwory? To chyba każdy pies musiałby umierać ze 3 razy, za każdym razem na co innego ;) I jaka suka na świecie umarła od ciąży urojonej? :evil_lol:

A teraz druga strona medalu, której nie doceniasz - na moim własnym przykładzie ;) Suka 100% zdrowa, brak ciąż urojonych, zaburzeń hormonalnych, jakichkolwiek wskazań do sterylizacji. No ale sterylizuję sukę po 2 cieczce, bo ropomacicze, bo guzy sutka ;) Wkrótce po sterylizacji suka zaczyna tyć. Obcinam dawkę żarcia, suka dalej tyje, za to psuje się sierść. Suka łysieje. Tour po weterynarzach, badania, dopiero w W-wie na SGGW zdiagnozowano niedoczynność tarczycy. Ustawianie leków, kolejne badania krwi (dojazd do weta prawie 100 km). Wszystko ok, po kilku miesiącach suka schudła, ale dalej łysa. Kolejne badania krwi, hormony tarczycy w normie, dawka leków ok. Kosztowne badania pod kątem nadczynności kory nadnerczy, też w normie. Weci rozkładają ręce. Suka bierze do końca życia leki na tarczycę (u nas to był koszt 30 zł miesięcznie, czyli 360 zł rocznie - przemnóż to przez x lat życia, koszt wcale nie jest mały, i to nie licząc badań kontrolnych, dojazdów do weta, itd.).
Oczywiście to nie koniec ;) Po x lat, przypadkowo, z okazji usg, dowiedziałam się od ogarniętej wetki, że przełysienia mojej suki nie są związane z niedoczynnością tarczycy, ale jest to tzw. alopecia X, która występuje u wysterylizowanych zwierząt i prawdopodobnie związana jest z zaburzeniami pracy miąższu nadnerczy - problem nie jest jeszcze do końca poznany, bo u niesterylizowanych zwierząt praktycznie nie występuje, nieznane są pełne typowe objawy, skutki dla organizmu, leczenie. Moja suka na usg miała właśnie przerośnięty miąższ nadnerczy (nie mylić z problemami z korą nadnerczy, syndromem Cushinga, który to problem akurat jest poznany, a koszty leczenia zabójcze).
Dalej - "dzięki" niedoczynności tarczycy obniżona jest skuteczność środków przeciwkleszczowych - kropli, obróżek, ze względu na obniżoną produkcję sebum. Nikt mnie o tym nie poinformował, nie było takiej informacji w dostępnej literaturze w jęz. polskim, dowiedziałam się o tym "przy okazji", kiedy moja suka zabezpieczona spot onem złapała kleszcza, zachorowała na babeszjozę, mało nie straciła życia, i miała trwale uszkodzoną śledzionę, i problemy z wątrobą. Wątroba mogła też siąść od lat codziennego podawania leków :)
Z okazji niedoczynności musieliśmy też rzadziej ją szczepić, w miarę możliwości unikać podawania jakichkolwiek leków, nawet odrobaczania, bo przy niedoczynności organizm wolniej metabolizuje wszystkie toksyny.
Też miałam przekonanie, że niedoczynność tarczycy to taki tam pikuś, że wystarczy podawać leki jak jakąś witaminkę, i piesek jest zdrowy. Tak, z pewnością. Szczerze - wolałabym ostatnie kilka miesięcy walki z rakiem, za to zdrowe życie psa bez codziennych leków i powikłań, jakie miała moja suka.
A nie, przepraszam, ostatnie kilka miesięcy walki z rakiem i tak miałam, bo moja suka w nosie miała statystyki i mimo sterylizacji, która miała nas przed rakiem uratować, na starość zachorowała na nowotwór, tyle że otrzewnej, i nie dożyła 13 roku życia.

Stąd moje zdanie - sterylizacja nie gwarantuje nam 100% zdrowia suki, za to może wygenerować problemy, których bez sterylizacji by nie było. Osobiście z moralnego punktu widzenia, wolałabym, żeby moja suka była chora, bo bozia dała jej jajniki i jest suką, niż dlatego, że ja kombinowałam i poddałam ją jakiemuś zabiegowi. Ktoś inny ma prawo uważać inaczej i woleć wysterylizować, tylko niech przy tym nie pisze głupot, że brak sterylizacji to pewna śmierć od "kobiecych" przypadłości, a skutki uboczne sterylizacji to rzadkość i nie są groźne, bo to zwyczajnie nieprawda. Ja wolę świadomość, że moja suka jest chora, bo jest suką, niż wiedzę, że zachorowała z powodu zabiegu który ja zleciłam, i myśli, że bez niego mogła tak naprawdę nie zachorować w ogóle na nic. Nie wysterylizuję nigdy suki przed 1 cieczką; pewnie nie wysterylizuję już suki bez wskazań ku temu, czy to zdrowotnych, czy mieszkaniowych (np. posiadanie niekastrowanego samca w tym samym domu); ot tak, bo tak zdrowiej.
Każdy niech decyduje wg własnych doświadczeń i sumienia - ale na podstawie rzetelnej wiedzy naukowej, nie propagandy ze stron fundacji każących kastrować wszystko co żyje.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...