Jump to content
Dogomania

Praca weterynarza.


Bogna

Recommended Posts

Mam w planach zostać weterynarzem ,a że mam jeszcez troche czasu to sie zastanawiam, czy nie wybrac jakiegos innego zawodu ( myślałam o farmacełtyce).Mam w związku z tym zawodem( weterynarz) pare pytań:
1.Słyszałam że weterynarze nie mają wolnych weekendów, czy to prawda?
2.Czy to praca w stylu 8 h dziennie i do domu czy może całodobowa?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 75
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Weterynaria to nie tylko praca. Tak naprawdę nie da sie oddzielić weterynarii od życia, więc pracujesz na okrągło, jak jest potrzeba. Możesz miec etat osmiogodzinny i zagwarantowane np. wolne weekendy (chociaz rzadko zdarza sie taki etat), ale nie pojedziesz do psa z wypadku w niedzielę, bo masz wolne? Nie zrobisz cesarki w niedzielę, bo masz wolne? To nie zawód, to powołanie i jeśli nie zmienisz podejścia, to nie szykuj się do tego "zawodu". Leczenie zwierzat daje ogromną stysfakcję, ale to nie zawsze jest miła i wdzięczna praca, bo często jest tak, że stykasz się ze zwierzęcym cierpieniem i ludzka głupotą, a to drugie bardziej doskwiera, bo to właściciel decyduje o losie zwierzaka, a często jest źrodłem cierpienia.

Link to comment
Share on other sites

łoo ja się ciągle z tym zmagam... (mam jeszcze troszke czasu, ale wiem że muszę już mysleć). Weterynaria czy medycyna?
Bardzo od medycyny odrzuca mnie fizyka na maturze :placz: no i że całość studiów trwa ile...9 lat? :placz:
Ale z drugiej strony nie wiem co lepsze..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogna']
1.Słyszałam że weterynarze nie mają wolnych weekendów, czy to prawda?
2.Czy to praca w stylu 8 h dziennie i do domu czy może całodobowa?[/QUOTE]
Bogna, jeśli masz szansę by Twoja praca była Twoją pasją, to bez znaczenia jest to ile godzin dziennie pracujesz i czy masz wolne weekendy, bo życie wypełnia Ci to, co kochasz robić.
Dopóki masz czas, poszukaj tego co naprawdę byś chciała w życiu robić i idź za głosem serca.
[quote name='2Monika2']Bardzo od medycyny odrzuca mnie fizyka na maturze :placz: no i że całość studiów trwa ile...9 lat? :placz: [/QUOTE]
Mogę tylko powtórzyć to samo co napisałam Bognie!
Dzieci Drogie! Naprawdę nie ma znaczenia to ile się trzeba uczyć, czy to jak długo trzeba studiować. Myślcie o tym, ze potem całe życie będziecie robić to, co będzie Wam sprawiało frajdę.
Nie mówię, że musi to być weterynaria, medycyna czy farmacja... Może coś zupełnie innego... Zastanówcie się dobrze nad wyborem studiów, bo zmiana drogi życiowej już po studiach, jest bardzo skomplikowana... :roll:

Link to comment
Share on other sites

a ja marny grafik uczę sie przez całe życie :lol: 5 lat studiów 2 podyplomówki i jeszce w domu sie dokształcam więc inni tez mają "źle" ;)
JESLI NAPRAWDę CHCESZ WYKONYWAć TEN ZAWóD NIE OGLąDAJ SIE NA CZAS TRWANIA BO AKURAT TO JEST MAłE PIWO ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kolka_wet']Weterynaria to nie tylko praca. [B]Tak naprawdę nie da sie oddzielić weterynarii od życia, więc pracujesz na okrągło[/B], jak jest potrzeba. Możesz miec etat osmiogodzinny i zagwarantowane np. wolne weekendy (chociaz rzadko zdarza sie taki etat), ale nie pojedziesz do psa z wypadku w niedzielę, bo masz wolne? Nie zrobisz cesarki w niedzielę, bo masz wolne? To nie zawód, to powołanie i jeśli nie zmienisz podejścia, to nie szykuj się do tego "zawodu". [B]Leczenie zwierzat daje ogromną stysfakcję, ale to nie zawsze jest miła i wdzięczna praca, bo często jest tak, że stykasz się ze zwierzęcym cierpieniem i ludzka głupotą[/B], a to drugie bardziej doskwiera, bo to właściciel decyduje o losie zwierzaka, a często jest źrodłem cierpienia.[/quote] [quote]1.Słyszałam że weterynarze nie mają wolnych weekendów, czy to prawda?
2.Czy to praca w stylu 8 h dziennie i do domu czy może całodobowa?[/quote] Zwierzaki nie zwracjaja uwagi czy jest weekend czy nie, chorują, ulegaja wypadkom, czasami mam wrażenie że podczas weekendów czy świąt nawet częściej. Potem to sprawa twojego sumienia czy pomożesz czy też może stwierdzisz że masz wolne i olewasz wszystko. I licz się z tym że nikt ci za to nie podziękuje.
Właściciele często też nie mają litosci i w porze niedzielnego obiadu koniecznie chcą, żeby pieskowi wyciągnąc kleszcza. Czekają cały dzień "bo może będzie lepiej" a potem dzwonią o 22:00 że piesek wymiotuje i ledwo chodzi - odmówisz wiedząc że może to kosztować życie zwierzaka?
Tak naprawdę jestes w pracy 24h/dobę, no chyba że nie masz komórki albo ja wyłączysz, choc to nie przeszkoda.
Ja miałam taka sytuację - w dzień eutanazji mojego psa [dzień wolny od pracy]wyłączyłam telefon, to pewna pani mając mój adres z pieczątki przyjechała do mojego prywatnego domu[zaznaczam specjalnie że nie mieszkam przy pracy], dobijała się do sąsiadów bo piesek ma biegunke i wymioty, ale ona do całodobowej nie pojedzie bo mają zła opinię. Gdybym była wtedy w domu to wątpię czy miałaby zrozumienie dla mojego cierpienia, że właśnie pożegnałam najlepszą przyjaciółkę.
Ile razy właściciele są na mnie źli że kroplówka dożylna tak długo leci...nie obchodzi ich to że przyszli 10min przed zamknięciem lecznicy i ja tak samo z nimi siedzę zamiast byc w domu.
Nie wyobrażam sobie jak miałabym prowadzić teraz życie rodzinne, nie mogę mieć psa bo nie mam czasu, nie mogę wyjśc do normalnego sklepu - tylko Tesco czynne 24h. Wiadomo - jak powiedział pewien pan rekrutujacy wetów do znanej kliniki - "młodymi trzeba tyrać". Musisz się liczyć z tym ze siedzisz w lecznicy w weekendy, w święta, przychodzisz pierwsza i wychodzisz ostatnia bo masz nieoficjalny = bo niepłacony etat sprzątaczki, że po godzinach latasz ze szmatą.
To nie jest bank, że zamykasz o określonej godzinie i już, zwłaszcza że klienci uwielbiają przychodzić pół godziny, 5min przed zamknieciem i siedzisz do 21 zamiast do 19. A zamiast podziękowania usłyszysz czemu to tak długo trwało.
Nie wszyscy klienci są tacy, ale ośmieliłabym się powiedzieć że spora część. Myślą że siedzisz całą dobę pod telefonem i czekasz. Dzwonią właśnie do ciebie bo do kogo innego nie pójdą. Mają pretensje jak mogłaś iść na urodziny i wypić piwo, no i czemu nie chcesz ich przyjąć? Pretensje dlaczego wyjechałaś na weekend poza miasto. Tak jakby wet nie był już normalnym człowiekiem, z normalnym życiem poza pracą.
To nie jest praca dla kogoś kto tego nie kocha, nie kocha zwierząt i myśli że to 8h jak w biurze. Do tego nie licz że dobrze zarobisz, no chyba że masz wyjatkowe szczęście. Ja nie miałam i nie mam w dalszym ciągu. Będę uciekać z kraju jak tak dalej pójdzie. To ciężka praca, bardziej psychicznie niż fizycznie, bo mimo że leczysz zwierzęta, to z ludźmi jest największy problem. Lekceważą twoje zalecenia, nie podają leków, nie przychodzą na kontrole, obrażają cię, wiedzą lepiej itp itd
Na zachodzie weci są traktowani z odpowiednim szacunkiem, jak LEKARZE. A u nas wet to tylko "weteryniarz", ja przepraszam, ale jak byk na dyplomie mam tytuł lekarza weterynarii.
Ech...ale wylałam z siebie tego wszystkiego...ale takie jest właśnie życie:roll: weterynarza

Link to comment
Share on other sites

Bogna - ja Ci o weternarii za wiele nie opowiem, ale jeśli interesujesz się farmacją (nie ma czegoś takiego jak farmaceutyka ani tym bardziej farmacełtyka ;p) to bardzo proszę:
- studia trwają 5,5 roku i są BARDZO ciężkie, siedzisz na dooopie całymi dniami i zakuwasz
- pensja po tym jest ok, ale nie licz na kokosy, teraz apteka prawie na każdym rogu więc nie ma z czego za bardzo tych pensji farmaceutom wypłacać
- odpowiedzialność zawodowa ogromna - dzień w dzień, w każdej chwili możesz się pomylić przy wydawaniu, czy sporządzaniu, a jak nie daj Boże polecisz coś nieodpowiedniego... (podobnie przecież mają weterynarze)
- jak nie lubisz ludzi (a żeby obsługiwać CHORE osoby, to trzeba wręcz kochać ludzkość i to całą) - to daj sobie spokój. Codziennie muszi liczyć się, że przyjdą do Ciebie osoby namolne, nieuprzejme, zdenerwowane, męczące, które same nie wiedzą co chcą, będą Cię obarczać winą, że recepta źle wipisana, że nie chcesz sprzedać bez recepty, pomijam już fakt, że niektórzy ludzi po prostu śmierdzą, psychicznie chorzy to też chleb powszedni - a każdemu trzeba okazać szacunek i pomoc (nie inaczej jest przy zwierzętach)
- możesz podjąć pracę w przedstawicielstwie medycznym, ale to chyba jeszcze cięższy kawałek chleba...

Nie chcę Cię zniechęcać - ale zanim coś wybierzesz to poznaj wady, bo zalety to się same zareklamują... ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie możecie traktować weterynarii jako pracy. Wybór weterynarii czy medycyny to nie jest po prostu wybór zawodu. Czujesz, że chcesz zwierzakom pomagać, ale nie dlatego, że fajnie Ci sie pracuje z Twoim własnym psem, czy nie dlatego, że Ci żal zwierząt w schroniskach (na przykład). Nie wybiera się wterynarii, dlatego, że dużo sie zarabia, że na medycyne jest trudniej zdać, że mama/tata są weterynarzami, bo bez powołania staniesz się tylko kolejnym konowałem, wyrobnikiem. To trzeba czuć i w tym momencie nie ma znaczenia co się zdaje na maturze, ile trwaja studia (nota bene: weterynaria trwa 5.5 roku, ale dojkształcasz się cały czas, mimo tego, że np właśnie skończyłaś studia), jak monotonne jest czesto życie studenta, bo musi kuć i kuć...

Dziwia mnie Wasze dywagacje o przedmiotach i czasie trwania studiów, może dlatego, że ja zawsze chciałam byc wetem. I jestem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kolka_wet']Nie możecie traktować weterynarii jako pracy. Wybór weterynarii czy medycyny to nie jest po prostu wybór zawodu. Czujesz, że chcesz zwierzakom pomagać, ale nie dlatego, że fajnie Ci sie pracuje z Twoim własnym psem, czy nie dlatego, że Ci żal zwierząt w schroniskach (na przykład). Nie wybiera się wterynarii, dlatego, że dużo sie zarabia, że na medycyne jest trudniej zdać, że mama/tata są weterynarzami, bo bez powołania staniesz się tylko kolejnym konowałem, wyrobnikiem. To trzeba czuć i w tym momencie nie ma znaczenia co się zdaje na maturze, ile trwaja studia (nota bene: weterynaria trwa 5.5 roku, ale dojkształcasz się cały czas, mimo tego, że np właśnie skończyłaś studia), jak monotonne jest czesto życie studenta, bo musi kuć i kuć...

Dziwia mnie Wasze dywagacje o przedmiotach i czasie trwania studiów, może dlatego, że ja zawsze chciałam byc wetem. I jestem.[/quote]
Kolka - podpisuję się , bo tak właśnie jest i mimo wszystkich ciężkich chwil nie wyobrażam sobie żebym mogła robić co innego.

Link to comment
Share on other sites

Tyle, że ja całe życie chce być weterynarzem ale dopiero teraz zaczłam rozważać plusy i minusy tego zawodu.Doszłam do wniosku, ze to chyba nie dla mnie bo pomimo tego, że byłabym w stanie jechać do chorego zwierzka w niedzielę to chciałabym mieć czas dla siebie i mojego psa (psów:)). Tylko co ja mam w zyciu robić?

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam na wsi i jestem tylko rolnikiem ... ale z weterynarzami często współpracuję :lol:... Praca weterynarza wiejskiego to osobny temat - dużo częściej niż z uroczymi futrzaczkami ma do czynienia z krowami, świniami itd.
Praca naprawdę ciężka i wymagająca fizycznej siły, więc delikatnym panienkom szczerze odradzam. Poza tym bywają trudne porody i cesarskie cięcia w środku nocy...
Chylę czoła przed weterynarzami a urocze książki pana Herriota wiele prawdy mówią...Polecam lekturę!

Link to comment
Share on other sites

Ja też weterynarię planuję. I naprawdę tego chcę, z wszystkimi plusami, minusami, zakuwaniem...
No i dla mnie weterynaria to właśnie wstawianie w nocu, bo pies z wypadku itp... Niestety, ja mam styczność z weterynarzami, który odmówię w niedzielę o 10 (rano!) przyjęcia psa, bo mają WOLNE... Bezsens... Dla nich weterynaria to szczepienia i branie za nie pieniędzy :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='coztego']No to luuuzik... Jeszcze nie jedno wymyślisz do matury ;)[/quote]

Kiedy byłam w podstawówce też marzyłam o zawodzie weterynarza, ale oczywiście wyobrażałam sobie, że będę leczyła słodkie pieski i kotki :cool3:
Przeszło mi, kiedy się okazało, że studenci mają praktyki na wsi przy odbieraniu porodu u krowy :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gazuś']Niestety, ja mam styczność z weterynarzami, który odmówię w niedzielę o 10 (rano!) przyjęcia psa, bo mają WOLNE... [/QUOTE]
Weterynarze też mają prawo do wypoczynku :razz: Z moimi wetami jestem w dość zażyłych stosunkach, znamy się także prywatnie, a jednak staram się nigdy nie dzwonić poza godzinami pracy... Oni też mają jakieś życie prywatne, więc o ile sytuacja nie jest "zagrożeniem życia" to nie zawracam głowy...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='coztego']Weterynarze też mają prawo do wypoczynku :razz: Z moimi wetami jestem w dość zażyłych stosunkach, znamy się także prywatnie, a jednak staram się nigdy nie dzwonić poza godzinami pracy... Oni też mają jakieś życie prywatne, więc o ile sytuacja nie jest "zagrożeniem życia" to nie zawracam głowy...[/quote]

No ale wiesz, różnie jest :) Gdyby do mnie o 22 dzwonił ktoś przerazony, że pies ma złamany ogon (jak taka ja - idiotka :evil_lol: ) to przepraszam - ale psa bym obejżała. Oczywiście, nie prowwadziłabym szczepień o 23, ale to są wypadki! :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...