Jump to content
Dogomania

Merlin niewiele dni mu pozostało. Merlin za TM [']


dorobella

Recommended Posts

No, te koty to świnie.

Moja Luśka leje na wszystko.

Powoli zamieniam się w potwora i się drę na potwory.

Mówię do Luśki:

- Jak ty na tej wsi mogłaś wpaść pod samochód ???

Przecież tam jeździ jeden na godzinę !!!

 

Ten tekst stosuję przy zmianie pieluchy, jak Luśka się drze i wyrywa.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Nie wiem, czy Merlin się pozbiera, nie mam pojęcia. Jedziemy na lekach, część już nie pomaga, kolejny antybiotyk. Jesteśmy zmęczeni, oboje. Zasikanymi rzeczami, ciągłym bieganiem do kuwety, walką o każdą tabletkę. Postanowiłam, że jeśli leczenie nie przyniesie spodziewanego efektu, to będzie koniec. Nie jest dobrze, że nie powiedzieć, że jest źle.
Przygotowuje się na konieczność podjęcia dramatycznych kroków. Pewnie następny wpis, gdzieś za miesiąc, da odpowiedź. Może nie będzie mnie stać na nic więcej,tylko na krótki wpis Merlin- koniec. Nie wiem...

Link to comment
Share on other sites

Merlin już za TM

Cierpiał od wczoraj, całą noc, ranek. Rano wyglądał już jak wrak. Przez ponad cztery lata nigdy nie widziałam, żeby go tak coś bolało. Próbował się chować w kąty, szafki. Przestał oddawać mocz. Rano został zacewnikowany, pod narkozą. Cewka zablokowana tkanką, był problem z włożeniem cewnika. Mocz został odciągnięty. Nie wiem co zablokowało cewkę, guz, polip. Nie były to kryształy. W moczu wyszło tylko białko.
Najważniejsze, żeby go nie bolało. Kiedy podejmowałam decyzję, żeby nie cierpiał więcej, otworzyły się drugie drzwi gabinetu. Otworzyły się same, ale wiedziałam, że Śmierć jest, czeka, żeby zabrać Merlina. I kiedy tak żegnałam się z Merlinem, widziałam przez chwilę jak jego dusza na mnie patrzy, gdzieś z głębi. Wtedy musiała go wziąć na ręce i odejść z nim. Ostatni pocałunek, ostatnie utulenie. Był naprawdę fajnym kotem. Już nie cierpi.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo mi przykro z powodu Merlina.

Dorotko, miał u Ciebie prawdziwy dom.

Większość ludzi - tzn. 99% - kota z problemami moczowymi, po tygodniu wystawiłoby go na dwór, żeby posmakował wolności.

U Ciebie miał całodobową, fachową opiekę i do końca był domownikiem w pełnym tego słowa znaczeniu.

 

Dorotko, trzymaj się.

Link to comment
Share on other sites

Merlin przychodził rano do łóżka się przywitać. Miał swoje ulubione miejsca i przyzwyczajenia. Dużo chorował przez te lata. Nienawidził tabletek, zastrzyków. Były okresy, że go bolało i nie chciał się przytulać. Merlin , świetny kot, pogodny, miły.
Ja pocieszałam weterynarza i siebie mówiąc, ze zrobił dobry uczynek, a weterynarz powiedział " Szkoda, że w drugą stronę".
Miał dach nad głową, nie chodził głodny, był leczony, kochany. Wiem, że wiele kotów nie ma takiego szczęścia. Wiem, że śmierć go odwiedzała. Chyba go polubiła, bo tyle razy mu odpuszczała. I przyszła.
Cały czas sobie powtarzam, że najważniejsze jest to, że już nie cierpi. Ostatni dzień i noc, był bardzo bolesny dla Merlina, bolało go wszystko, każdy dotyk. W nocy najgorsza była bezsilność, bo nie mogłam mu pomóc. Nie mogłam mu w żaden sposób ulżyć w cierpieniu.
Już nie cierpi :(

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 3 weeks later...

Minął miesiąc

23082012040_jpg_300x300_q85.jpg

100_0856_JPG_300x300_q85.jpg

Mam nadzieję, że Merlin jest szczęśliwy z Casią i Kenjim i pozostałymi zwierzakami...

100_0628_JPG_300x300_q85.jpg

100_0831_JPG_300x300_q85.jpg

Nigdy nie wiem, czy w następne święta będziemy, bo życie jest bardzo kruche. Boże Narodzenie 2012, ostatnie z Casią. Boże Narodzenie 2013 ostatnie z Kenjim i Merlinem. 19 byłam z rezydentem w lecznicy, miał mieć zabieg. To 14,5 letni kot, który bardzo źle zniósł ostatnią narkozę. Zabieg z dzisiaj przesunęliśmy na po świętach.

Jesteśmy i nie jesteśmy zarazem – życie jest ciągłą zmianą, jest ciągłym rodzeniem się i śmiercią.
Heraklit z Efezu

Życzmy sobie, żebyśmy potrafili znaleźć w sobie siłę i mądrość, aby zmierzyć się i przetrwać przemijanie.
Zdrowia i szczęścia, pieniędzy, spokoju i pogody ducha :)

Link to comment
Share on other sites

Dorotko, trzymam kciuki za staruszka kiciarka.

Oby apetyt mu dopisywał, a zabieg po świętach udał się i jedynie pomógł kotkowi.

Dorotko, teraz będzie trochę patetycznie, ale co tam:

 

Chciałam Ci podziękować w imieniu Narodu Polskiego za dziesiątki uratowanych jeży, a co za tym idzie - za przyczynienie się do znacznego zwiększenia populacji jeży w Polsce.

Jako, że są to zwierzęta pod ochroną, więc tym bardziej Twoje zasługi są niewyobrażalnie duże.

Masz ogromną wiedzę na temat jeży i ogromne serducho do tych zwierzaków i walczysz o nie pokonując mnóstwo przeszkód.

Chciałam Ci też serdecznie podziękować za udzielone mi rady odnośnie opieki nad naszymi jeżami. Dzięki ciągłym konsultacjom nasze jeże są w dobrej kondycji - nawet ten mały, który powoli wychodzi na prostą.

Ale odrobaczamy, odrobaczamy do skutku.

No i ostatnie podziękowanie należy Ci się jak mało komu za dbanie o dziesiątki ptaków każdej zimy, a w szczególności dbanie o wróble. One też są pod ochroną i nie wyobrażam sobie naszego krajobrazu bez tych wspaniałych, skromnych ptaków.

 

Wiesz, że z Twoją wiedzą mogłabyś prowadzić bez problemu ośrodek dla jeży ?

Byłabyś właściwą osobą, na właściwym miejscu.

 

I specjalnie  dla Ciebie znalazłam w internecie:

 

k,MzI3NjIyNzEsNDU5MjEyMTg=,f,120.jpg       

 

   05cac99fa019.jpg    

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Dzisiaj mijają dwa lata jak odeszła Casia. W listopadzie minie rok jak nie ma Merlina. Nie muszę dolewać tak często wody, nie wydaje ponad 100 zł miesięcznie na sam żwirek dla Merlina.
Bazyl ma 15 lat i coraz bliżej do TM. W grudniu był poddany narkozie i jeszcze się nie pozbierał. Został mi jeszcze pies na tymczasie. Jak mi kiedyś puszczą nerwy to go uduszę ;) Zmęczona już jestem praniem dywanów, pościeli, kołder, poduszek, wersalek. Wychodzeniem co 4 godziny. Jego wyciem, karmami specjalistycznymi i całą resztą. Leczeniem zwierzaków. Za dużo chorych w jednym czasie.
Jeże... wypuszczę na wiosnę dwa, które wyleczyłam. Jeden trafił do mnie 5 stycznia w stanie skrajnego wychudzenia z wagą 555 gram, skóra i kości. Doszedł do wagi 1060 gram i hibernuje.
Muszę sobie zrobić przerwę od zwierzaków, jeży też. Tym bardziej, że teraz nie będę miała, gdzie ich trzymać. Będę im odmawiać pomocy. Głową muru nie przebiję. Nie da się uratować wszystkich zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...
  • 6 months later...

Merlin przytulał się go jak go nie bolało. Przychodził się przytulić, położyć na cudzym brzuchu. Wolał sapć z moim synem. I jemu go bardzo brakuje. Ja mam w pamięci koniec, taka schiza. Jak go bardzo bolało. Nie dał się dotknąć. Bezsilność :(  Ciągłe walki o jego życie, że o kasie nie wspomnę. Reanimacje. Jego miękką sierść.

 

Mam nadzieję, że tam, gdzie jest nic go nie boli.

 

Został mi Bazyl, ma prawie 15 lat i 6 miesięcy. Też walczymy. Przyjdzie taki moment, że będzie bawił się z Merlinem po drugiej stronie. Mam nadzieję, że Merlin czeka tam na niego, z Casią i Kenjim.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...