Jump to content
Dogomania

Cesar Millan - chciałabym zasiegnąć państwa opinii odnosnie metody wychowawczo-rehab


Villan'a

Recommended Posts

  • Replies 137
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Podstawowym problemem jest..nieumiejętne dobranie psa dla siebie. Oczywiście,ze można trafić na diablątko(wyjątek potwierdzający regułę),ale jeśli ktoś jest osobą mało aktywną,do tego psiak ma głównie BYĆ, to chyba logiczne,że nie bierze sobie np pitta(chodzi mi o konieczność aktywności przy bullowatych no i dużą dawkę konsekwencji w wychowaniu). Ale czasem jest tak,że pies sam się przybłąka czy adoptuje się psa dorosłego..i okazuje się,ze nijak się człowiek z psem nie dopasuje,zeby oboje byli ze wspólnego życia zadowoleni.
Nie mówię tu o takich pierdołach "oddam psa bo silny i ciągnie na smyczy"-bo tu sie z Tobą,Maron,zgadzam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aneta Nowak']Podstawowym problemem jest..nieumiejętne dobranie psa dla siebie. Oczywiście,ze można trafić na diablątko(wyjątek potwierdzający regułę),ale jeśli ktoś jest osobą mało aktywną,do tego psiak ma głównie BYĆ, to chyba logiczne,że nie bierze sobie np pitta(chodzi mi o konieczność aktywności przy bullowatych no i dużą dawkę konsekwencji w wychowaniu). Ale czasem jest tak,że pies sam się przybłąka czy adoptuje się psa dorosłego..i okazuje się,ze nijak się człowiek z psem nie dopasuje,zeby oboje byli ze wspólnego życia zadowoleni.
Nie mówię tu o takich pierdołach "oddam psa bo silny i ciągnie na smyczy"-bo tu sie z Tobą,Maron,zgadzam. [/QUOTE]

I tu właśnie jest ludzka odpowiedzialność ... brak myślenia o przyszłości , "oj bo taki słodki ten szczeniaczek, bo taki biedny pieseczek..." a że to aussie lub husky a ja nie lubię się ruszać ... co tam wypuszczę do ogródka i będzie a jak mieszkam w bloku to kółko w koło starczy :mdleje:

Link to comment
Share on other sites

Może patrzę na tą sprawę inaczej bo mi w życiu nie przyszło do głowy oddać psa bo jest ciężki w wychowaniu, bo jest kompletnie inny niż miał być, bo wymaga ode mnie masę wytrwałości i konsekwencji w pracy z nim, bo nigdy nie będę mogła go spuścić w miejscu nieogrodzonym z linki. Nauczyłam się z nim żyć z każdą jego zaletą i wadą, pomimo że czasem mnie denerwuje jego wyskakiwanie do ludzi w obronie właściciela (a ma takie nawroty pomimo pracy z nim, geny dają o sobie znać) to w życiu nie przyszło by mi do głowy go oddać ... chociaż fakt czasem się zastanawiam czy może domek z ogrodem nie był by dla niego lepszy, ale szybko mnie mama sprowadza na ziemie przypadkiem psa którego mieliśmy adoptować i nie dostaliśmy bo mieszkamy w bloku - pies teraz siedzi na łańcuchu, no ale ma domek z ogrodem :roll:.

Owszem powala mnie nie myślenie o tym 'co się za rasę bierze'. Skoro jesteśmy leniwi to pech, nie weźmiemy sobie słodkiego borderka czy też małego russella. Jednak są ludzie którzy biorą np beagla do bloku i wychodzą z nim 2x dziennie przed klatkę (sama znam takie przypadki), w takim wypadku faktycznie może lepsze jest oddanie komuś normalnemu psa, a kupienie sobie pluszaka?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Może patrzę na tą sprawę inaczej bo mi w życiu nie przyszło do głowy oddać psa bo jest ciężki w wychowaniu, bo jest kompletnie inny niż miał być, bo wymaga ode mnie masę wytrwałości i konsekwencji w pracy z nim, bo nigdy nie będę mogła go spuścić w miejscu nieogrodzonym z linki. Nauczyłam się z nim żyć z każdą jego zaletą i wadą, pomimo że czasem mnie denerwuje jego wyskakiwanie do ludzi w obronie właściciela (a ma takie nawroty pomimo pracy z nim, geny dają o sobie znać) to w życiu nie przyszło by mi do głowy go oddać ... chociaż fakt czasem się zastanawiam czy może domek z ogrodem nie był by dla niego lepszy, ale szybko mnie mama sprowadza na ziemie przypadkiem psa którego mieliśmy adoptować i nie dostaliśmy bo mieszkamy w bloku - pies teraz siedzi na łańcuchu, no ale ma domek z ogrodem :roll:.

Owszem powala mnie nie myślenie o tym 'co się za rasę bierze'. Skoro jesteśmy leniwi to pech, nie weźmiemy sobie słodkiego borderka czy też małego russella. Jednak są ludzie którzy biorą np beagla do bloku i wychodzą z nim 2x dziennie przed klatkę (sama znam takie przypadki), w takim wypadku faktycznie może lepsze jest oddanie komuś normalnemu psa, a kupienie sobie pluszaka?[/QUOTE]
No widzisz..mamy podobne zdanie(a to chyba wiesz),ale widzisz również,że czasem ręce opadają...i teraz wyobraź sobie,ze Twojego psa(czy mojego matołka) ma ktoś kto nie ma tyle samozaparcia co Ty czy ja...Jakie byłyby konsekwencje w przypadku Twojego psa?Chodzi mi o to-jaki byłby,gdyby ktoś po prostu zlekceważył konieczność pracy z nim?
I o to mi chodzi..jeśli trudny psiak(lub kompletnie nie dopasowany) trafi z przypadku w niewłaściwe ręce,to..najlepiej dla psa gdy te ręce się zmienią(pod warunkiem,ze będą dokładnie wybrane a nie na zasadzie "pozbyłem się,niech się kto inny męczy).

Link to comment
Share on other sites

U mnie to chyba takie wychowanie: rodziny się nie wywala, nie opuszcza i pomaga w ciężkich chwilach. Pies jest dla nas rodziną.
W przypadku mojego psa ... pewnie w wieku około roku został by uśpiony za dotkliwe pogryzienie człowieka (zapewne do tego własnego 'właściciela'). Tylko że ja miałam jakąś tam świadomość jakiego charakteru i zachowań mogę się w najgorszym wypadku spodziewać (rasę wybierałam prawie 2lata szukając 'idealnej' dla rodziny), a mimo to przeskoczył moje mroczne wizje. Ogrom pracy trzeba było włożyć w naprostowywanie jego psychiki, a jeszcze więcej żeby stworzyć jakąkolwiek z nim więź i mimo tego czasem mam wrażenie że się zastanawia po co mu ten człowiek na końcu smyczy. Teraz jest fajnym w miarę zrównoważonym (dość szybko się ekscytuje, szybko wpada we wściekłość, ma totalnie zrypane priorytety przez zły social za czasów szczeniaka[najpierw psy, później ja, reszta zbędna...] na który nie miałam wpływu niestety...) psem który pomaga wyprowadzać z różnych złych zachowań inne psy.
Faktycznie coś w tym jest lepiej psa oddać zanim się skopie mu do końca psychikę i później wywali/uśpi....

Co do samym 'metod cezara' cóż o większości słyszałam/czytałam zanim w ogóle to show weszło do tv. Z częścią się zgadzam, część potępiam. Osobiście uważam że przez to show masa nieogarniętych i leniwych ludzi myśli: znalazłem idealne i szybkie rozwiązanie, wystarczy powiesić psa na smyczy aż padnie wtedy będzie się słuchać. Gdzie najwiekszym problemem tego psa jest jego właściciel który rozpuścił go i nie przystosował do życia w społeczeństwie, baaa we własnej rodzinie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']U mnie to chyba takie wychowanie: rodziny się nie wywala, nie opuszcza i pomaga w ciężkich chwilach. Pies jest dla nas rodziną.
W przypadku mojego psa ... pewnie w wieku około roku został by uśpiony za dotkliwe pogryzienie człowieka (zapewne do tego własnego 'właściciela'). Tylko że ja miałam jakąś tam świadomość jakiego charakteru i zachowań mogę się w najgorszym wypadku spodziewać (rasę wybierałam prawie 2lata szukając 'idealnej' dla rodziny), a mimo to przeskoczył moje mroczne wizje. Ogrom pracy trzeba było włożyć w naprostowywanie jego psychiki, a jeszcze więcej żeby stworzyć jakąkolwiek z nim więź i mimo tego czasem mam wrażenie że się zastanawia po co mu ten człowiek na końcu smyczy. Teraz jest fajnym w miarę zrównoważonym (dość szybko się ekscytuje, szybko wpada we wściekłość, ma totalnie zrypane priorytety przez zły social za czasów szczeniaka[najpierw psy, później ja, reszta zbędna...] na który nie miałam wpływu niestety...) psem który pomaga wyprowadzać z różnych złych zachowań inne psy.
Faktycznie coś w tym jest lepiej psa oddać zanim się skopie mu do końca psychikę i później wywali/uśpi....

Co do samym 'metod cezara' cóż o większości słyszałam/czytałam zanim w ogóle to show weszło do tv. Z częścią się zgadzam, część potępiam. Osobiście uważam że przez to show masa nieogarniętych i leniwych ludzi myśli: znalazłem idealne i szybkie rozwiązanie, wystarczy powiesić psa na smyczy aż padnie wtedy będzie się słuchać. Gdzie najwiekszym problemem tego psa jest jego właściciel który rozpuścił go i nie przystosował do życia w społeczeństwie, baaa we własnej rodzinie.[/QUOTE]
A częśto rozpuszczony jest,bo ten sam baran najpierw oglądał(bo tacy raczej nie czytają) taką Victorię..i nagle szok:ja daję kiełbase a pies ma mnie w d...e...więc zmienię kanał na Milana,powiesze na smyczy i będzie git...
Ale niestety-na takie matołki po prostu lekarstwa nie ma.
Bo i w jednej i drugiej metodzie są pozytywy które można wykorzystać w pracy z psem..ale śa również negatywy,które ta pracę moga skomplikować..
No ale jeśli gro ludzi na świecie ogląda program w TV i nie rozumie co ogląda..poczekajmy,po Milanie wreszcie pojawi się kolejny "prekursor" nowej,cudownej i niezawodnej metody,który również będzie miał mnóstwo przeciwników(bo na pewno tylko o lans i kase z pracy w TV mu chodzi) :D

Link to comment
Share on other sites

Już jest program który się zwie 'At the end of my leash'. Ten mi się w miarę podoba i jest przystępny nawet dla matołów :D . Pokazuje że problemy z psami biorą się od problemów i skłócenia ludzi, za dużym pobłażaniu i rozpieszczaniu, braku konsekwencji i zaangażowania w zmiany. On bardziej jest przychologiem ludzi niż treserem psów.

Moim zdaniem nie ma jednej niezawodnej i wspaniałej metody, po prostu nie ma. Jeden pies świetnie będzie funkcjonował na metodach Victorii, innego trzeba o glebę na zasadach Millana, u jeszcze innego trzeba łączyć metody. Są też psy z którymi pracuje się na zupełnie innej zasadzie niż Victoria (pies nie jest łasy, nie potrafi nawiązać więzi) czy też Millana (jest mocno lękliwy i każde szarpnięcie, krzyknięcie, podduszenie psa zamknie na dobre).
Zawsze ubolewam że to nie metody są dobierane do psa, a pies do wyuczonych metod :(

Jest taki gościu co 'szkoli koty', a właściwie uczy właścicieli jak mają się zachować w stosunku do kota i jak szanować jego potrzeby.

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie osobiście Cezar rządzi :) Niestety panna V jest taka trochę nadąsana gąska , co zjadła wsie rozumy. Tak traktuje ludzi których uczy.

Żeby powielać metody CM , trzeba najpierw zrozumieć tak serio , co on mówi , ma na myśli i nie ubierać słówek w piórka i demonki.

Pięknie tu wyjaśniała Laluna , zamysł wychowawczy Millana - on psy wychowuje , uczy życia , bycia psem w ludzkim świecie. A nie gdy na fortepianie.
I jakoś nie widziałam , by proponował właścicielom problematycznych psów , by przy frajerskiej naturze kładli psa na bok ;)

Natomiast pokazywał wiele razy , jak nastawienie właściciela potrafi popsuć psa. I nawet zniweczyć jego ciężką pracę.
I jak ważne jest , w przypadku silnych psychicznie psów , by osoba porywająca się na takiego osobnika , umiała ocenić czy ma na tyle silną osobowość - nie siłę fizyczną - by dać radę nad takim psem zapanować.

często przy charakterystyce ras , jest zapis - pies potrzebujący twardej ręki ... nie ma to nic wspólnego z biciem zapewniam.
do niektórych ras psów , trzeba mieć jaja i o tych jajach Cezar mówi w każdym odcinku - nazywa to co prawda inaczej , czyli siłą umysłu
ale tak łopatologicznie napisałam ....

Program jest medialny , bo taki musi być - stąd pewno słownictwo jest poniekąd tajemniczo wyszukane , a tym samym zaraz nad interpretowane.
A wystarczy zamiast dorabiać ideologię , przełożyć sobie z polskiego na nasz i demon wnet znika.

Lubię sobie jego filmy czasem oglądać i nie zauważył by używał jakiś nad metod z kosmosu. Natomiast może błędem jest że w TV pokazują takie metody niektóre ... których szary widz nie kuma , bo nie rozumie przekazu danej metody. Stąd potem wywijanie psami dookoła ... ani pies ani właściciel nie ma pojęcia , po co wywija - ale w TV pokazywali , to może zadziała.

Aneta Nowak , ale w TV już jest coraz więcej takich programów o szkoleniu psów. Nie tylko Cezar i Victoria. Nie powiem teraz jak to tam się zwie , bo ja TV nie oglądam ... jak napotkam to w sieci śledzę ;)
Ja nie widzę nic w tym złego , bo warto to oglądać , obserwować , podpatrywać i wyciągać wnioski.Różnych wariatów od psów ;) książki też warto czytać różnych autorów .... a to tylko po to , by nauczyć się intuicyjnego podejścia do każdego psa.
Każdy z tych nauczycieli psich , ma tam swoje racje .. więc można miksować do woli 10 metod i coś dla siebie i własnego psa dobrać.

Mam kilka psów i mówię Wam , że niektóre trzeba milanować inne victoriować , a jeszcze inne fennelować , corenować i wychodzi z tego Vectrowy mix wychowaniowy , co prowadzi że pieski są ekologiczne ;)

Mój teść jest taki anty millan :grins: tam był taki nasz mały konflikt o bydle CAO. To dobre zwierze , ma problem przy misce - niemiła się robi.
Ja tam nie mam z nią problemu , pokazałam jej zasady wydawania posiłków i zachowania przy misce w moim towarzystwie.
A tatuś postanowił po dobroci , bo piesek biedny. No jak mu sunia zrobiła millana w kojcu , wgniatając go w płot , okazując jak piękny ma zgryz , drugi raz tylko , no piszę tylko zatrzymała kły w okolicach jego gardła ..... trzeciego razu nie było. Teść ma zakaz karmienia psa. Nawet jedzenia w jej towarzystwie, bo jego pozytywna natura spowodowała , że Ajda robi z nim co chce , a jak on nie chce , to ona ma zęby.
Więc karmi ją TZ :grins: testowałam czy dobrą pamięć ma azjaciątko .... powiem że świetną , po jakiś 2 latach weszłam z miską do kojca i od razu warowała z sercem na łapce.
I co ciekawe , tylko tak reaguje na teścia to bydle , bo ją sam tego nauczył - dobry chciał być i miły i słodki oraz uroczy ... w chwili kiedy ona pokazywała mu pierwsze próby - siły umysłu.

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000000]"Aneta Nowak , ale w TV już jest coraz więcej takich programów o szkoleniu psów. Nie tylko Cezar i Victoria. Nie powiem teraz jak to tam się zwie , bo ja TV nie oglądam ... jak napotkam to w sieci śledzę [/COLOR];-)
[COLOR=#000000]Ja nie widzę nic w tym złego , bo warto to oglądać , obserwować , podpatrywać i wyciągać wnioski.Różnych wariatów od psów [/COLOR];-)[COLOR=#000000] książki też warto czytać różnych autorów .... a to tylko po to , by nauczyć się intuicyjnego podejścia do każdego psa.[/COLOR]
[COLOR=#000000]Każdy z tych nauczycieli psich , ma tam swoje racje .. więc można miksować do woli 10 metod i coś dla siebie i własnego psa dobrać."

Oczywiście jest tak jak mówisz. Oglądać i wyciągać wnioski. Ale pokaż mi kogoś,kto tak CM zaciekle krytykuje,bo..nie wiem jak to napisać(za długo by było)...pokaż mi kogoś,kto krytykuje "kopanie psa",bo oglądnął ze zrozumieniem i wie jakie to "kopanie" i po co...
Z całym Twoim postem się zgadzam.
Gdzieś niedawno pytałam(tutaj?chyba nie) kto z przeciwników Millana przeczytał jego książkę(choć jedną)..no niestety..głosy jakie się odezwały to"nie czytałam,bo wiem,ze bzdury napisał"...Litości...Jasnowidz?[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Może taka moda panuje , że najfajniej się nad interpretuje wszystko ?
Książkę tak czy siak , warto przeczytać ... bo się fajnie ją czyta.
To nie jest tępy poradnik , tylko opowieść o życiu ;)

No i ... klikać też trzeba się nauczyć ;) skoro ludzie uczą się klikania , czytają cały internet , dyskutują na forach , doradzają by zrozumieć metodę.
To nie kumam , czemu nie chcą zrozumieć metod Cezara ? nikt nie karze im tego używać - zresztą on sam mówi głośno , by nie stosować takich metod jak ktoś nie ma o nich pojęcia.

Tylko chyba to też tak , że najwięcej ma się do powiedzeni o czymś , o czym się nie ma pojęcia. Bo nieznane jest straszne.

Mój TZ jak czegoś tam nigdy nie jadł , to zawsze twierdzi że ohydne i obleśne i jak to można jeść ... póki nie spróbuje i wtedy łojezuuuu jakieś to smaczne

Link to comment
Share on other sites

To może jeszcze ciut inaczej..Przeciwnicy Millana krytykują OSOBĘ i jej działania..a 90% tak naprawdę nie wie,co biedny chłop nagłaśnia i propaguje ;)
Motyleqq - nie chodzi o to,żeby po przeczytaniu książek Millana nagle zapałać uwielbieniem do niego(sama chłopa jako ludzia nie trawię-wkurza mnie jego kurduplowatość i te dziwne zęby jego :D)..nie trzeba też wielbić metod przez niego propagowanych..Ale jeśli już się kogoś tak mocno krytykuje,to wypadałoby ta krytykę uzasadnić..dość konkretnie..Nie uważasz? "nie bo nie" to bardziej do 5latka pasuje niż do dorosłych ludzi :D - a gro wypowiedzi przeciwko jest właśnie w takiej konwencji utrzymane "nie bo..nie"

Link to comment
Share on other sites

aby byc jak cesar milan i zeby to dziaalo to trzeba miec jaja, a tego wiekszosc szkoleniowcow czy behawiorystow nie posiada. maja za to pelne kieszenie i porady w stylu "pies ciagnie na smyczy, to ubierz mu szelki" oraz "kup psu konga':))))

ja sama bardzo lubie cesara a jednoczesnie mam na tyle wiedzy zyciowej i ksiazkowej, ze potrafie wyciagnac sobie od niego to, czego potrzebuje. a np. od victorii nie potrzebuje niczego i nie moge na te babe patrzec:)))
moje psy wychowuje wg zasad, o ktorych mowi cesar. kilka lat temu bylo mi troche dziwnie przyznac sie do tego publicznie, bo wiadomo, ze w polsce cesar kojarzy sie tylko z goldenka holly, ktora go ugryzla, mowieniem "ksszyt" oraz z gadka o energii, ktorej wiekszosc widzow nie potrafi zakumac.
ale teraz...no coz...nie mam efekty w postaci moich 3 psow, ktore sa moim powodem do dumy. jest nawet gorzej:))) otoz moge przyznac, ze wszystkie psy, ktore mialam w swoim zyciu, byly wychowywane wlasnie tak:)))

Link to comment
Share on other sites

Mnie podkusiło kiedyś zastosować MP-ze smaczkami/nagrodami za ćwiczenie..Efekt?Dwa tygodnie z parówką..i dwa miesiące nawracania psa na włąściwą drogę(bez parówki),bo cwaniak zajarzył,że nie ma parówki=można spieprzać gdzie nogi poniosą(a wcześniej wracał na zawołanie ot tak,bez wabika w postaci jedzenia).. I wtedy powiedziałam:nigdy więcej...A chciałam psu dobrze zrobić :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ale to nie znaczy, ze metody pozytywne sa zle tylko ze YOU DID IT WRONG.[/QUOTE]
Nie powiedziałam że są złe.Powiedziałam,że po wypróbowaniu(akurat przy okazji innego psa próba pod okiem szkoleniowca i Pani behawiorystki) nigdy więcej próbować nie będę :)-do moich psów absolutnie nie ma to zastosowania(chodzi tu głónie o nagradzanie jedzeniem). Może..jakbym stosowała ją od pierwszych dni chłopaka to efekt byłby inny..ale wprowadziłam ją jak miał 6 miesięcy(a u mnie od 8 tyg)-i dupa.

Link to comment
Share on other sites

aaaa widzisz , bo to trzeba przerobić w życiu , takie cwane bydle , co mózg ma i go nadużywa. Wtedy się myślenie otwiera szerzej.
ja mam psy dla których żarcie nie stanowi żadnej atrakcji , mało to potrafi prawie pawia puścić , jak mu smak nie podpasuje .... parówki na ten przykład
mam też psy z wariantem naiwności ;) z takimi faktycznie można pozytywnie o parówkach pogadać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']aaaa widzisz , bo to trzeba przerobić w życiu , takie cwane bydle , co mózg ma i go nadużywa. Wtedy się myślenie otwiera szerzej.
ja mam psy dla których żarcie nie stanowi żadnej atrakcji , mało to potrafi prawie pawia puścić , jak mu smak nie podpasuje .... parówki na ten przykład
mam też psy z wariantem naiwności ;) z takimi faktycznie można pozytywnie o parówkach pogadać ;)[/QUOTE]
Ano widzisz...cwane właśnie...(ale tylko na parówkę,co innego nie jest atrakcyjne:D).Taaa takiego naiwnego też mam-i dlatego z nim trza było z żarciem wkroczyć,bo miętki strasznie był(charakter). Za to asta na szkoleniu z posłuszenstwa(poszliśmy dla rozrywki) musiałam smakiem w głowę pukać,bo za cholerę nie załapał,ze ma mi patrzeć na pięść na ramieniu bo tam nagroda..i chcąc mu dać smaka(naleganie pani szkoleniowec..nachalne naleganie) musiałam go tym smakiem puknąć w czerep :/..A i tak nie bardzo wiedział o co mi chodzi(bo nienauczony brać jedzenia z ręki).
Ale przy miętkim kundlu się sprawdziło-tyle że charakter tego psa to nie moja bajka(tak jak metoda).

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...