Jump to content
Dogomania

Wegetarianizm - za czy przeciw?


Stevie Rae

Recommended Posts

  • 2 weeks later...
  • Replies 873
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Postanowiłam przejść na wegetarianizm jakieś dwa miesiące temu. Zła jestem an siebie, że nie znalazłam w sobie wystarczająco dużo siły, by podjąć tą decyzję wcześniej. Teraz czuję się o wiele lepiej, nie tylko pod względem fizycznym, ale przede wszystkim psychicznym. Cieszę się, że nie uczestniczę już w uprzemysławianiu zwierząt i nie dokładam pieniędzy do ich marnego życia. Wiem, że ja sama świata nie zmienię, ale obecna sytuacja jeszcze długo się nie zmieni. Należałoby zacząć pracować od podstaw, zmienić ludzką mentalność co jest bardzo trudnym zadaniem.

Oczywiście spotkałam się już z szykanami ze strony mięsożerców. Słyszałam wyzwiska, marudzenie rodziny, zamartwianie się o moje zdrowie i idiotyczne żarty. Przyznaję, że bardzo mnie to boli. Boli mnie to, że nawet moje najbliższe otoczenie (rodzina, przyjaciele) nie potrafi uszanować mojego wyboru i mojej idei.

Co do karmienia zwierząt innymi zwierzętami... Mam w domu kochaną sunię, której daję mięso. Dlaczego? Bo choć kocham ją, jakby była moim dzieckiem, to nie zapominam, że to zwierzę. My, ludzie, mamy tą wyższość nad innymi stworzeniami, że mamy świadomość i zdolność podejmowania świadomych decyzji. Zwierzęta jedzą zwierzęta, bo nie są w stanie świadomie zastąpić potrzebnych im witamin/minerałów istniejących w mięsie innymi produktami. Nie mam wyrzutów sumienia dając mojej małej mięso.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kafka2009']Oczywiście spotkałam się już z szykanami ze strony mięsożerców. Słyszałam wyzwiska, marudzenie rodziny, zamartwianie się o moje zdrowie i idiotyczne żarty. Przyznaję, że bardzo mnie to boli. Boli mnie to, że nawet moje najbliższe otoczenie (rodzina, przyjaciele) nie potrafi uszanować mojego wyboru i mojej idei. [/QUOTE]

Norma, szczególnie na początku. Obracaj w żart i nie bierz do siebie. Mnie najbardziej drażniło to, że przez pierwsze lata każde moje kichnięcie czy wysmarkanie nosa było traktowane jako dowód na to, że wegetarianie są chorowici. Na szczęście wyszło na moje, bo odpukać od dobrych kilku lat nawet grypy nie miałam, zdrówko idealne :)

Link to comment
Share on other sites

A ja wegetarianką nie jestem, choć nie widzę absolutnie nic złego w byciu - wręcz podziwiam za silną wolę.
Natomiast naprawdę nie lubię, gdy ktoś za wszystkie skarby próbuje wciskać komuś swoje poglądy.
Jem mięso, bo i tak mam kłopoty ze zdrowiem. Jem mięso, bo LUBIĘ.
Ale szanuję także ludzi którzy przestali je jeść ze względu na to w jaki sposób to mięso trafia na stół.
Rozumiem i szanuję.

Tylko... Czasami wegetarianie to straszni fanatycy.
Mam w grupie koleżankę, która gdy powiedziałam, że w mojej pracy (na olimpiadę) mam zamiar ująć rozmnażanie i rozwój krewetek oraz wpływ na nie czynników zewnętrznych (czyli np. co ogranicza ich populację), powiedziała, że przecież będę mordować niewinne zwierzęta! Jak powiedziałam, ze nie będę mordować, a po prostu sprawdzę czy jakiś konkretny czynnik hamuje ich rozwój - w tym rozmnażanie np. - stwierdziła, że i tak jestem straszna i okrutna!
I wtedy jakoś tak mój zapał do wegetarianizmu przysłabł ;D

A co do karmienia psów dietą wegetariańską - uważam to za totalny idiotyzm.
Może dlatego, że swoje karmię barfem.

Link to comment
Share on other sites

Cóż, ja jestem wegetarianką już... 7 lat? Najpierw po prostu zrezygnowałam z jedzenia mięsa (należy przecież pamiętać, że niejedzenie mięsa to NIE jest wegetarianizm), ponieważ już od dziecka zwyczajnie mnie brzydziło (jak kilkulatka podczas jedzenia udka kurczaka znalazłam w nim obrzydliwą, czerwoną żyłę i od tamtej pory jedzenie mięsa było dla mnie katorgą i czymś najabrdziej obleśnym na świecie :D), później zaczęłam interesować się prawami zwierząt i szowinizmem gatunkowym co skutkowało równoczesnym zainteresowaniem dietą wegetariańską. Obecnie od jakiegoś czasu powoli próbuję przyzwyczaić mój organizm do diety wegańskiej, którą planuję wkrótce zacząć praktykować (główną przeszkodą jest niestety u mnie brak czasu - prawidłowe zbilansowanie diety wegańskiej jest okrutnie czasochłonne).
Obecnie mój wegetarianizm wynika przede wszystkim ze względów filozoficzno-światopoglądowych (uważam między innymi jedzenie mięsa za szowinizm gatunkowy, który w moim przekonaniu powinien być aktywnie zwalczany). Również względy zdrowotne mnie trzymają przy tym stylu życia - prawda jest taka, ze mięso jest zwyczajnie szkodliwe, nikomu i przy żadnych chorobach nie jest wskazane - lekarze próbujący komuś to wmówić to w moim mniemaniu niedouczone konowały i uceikam od takich gdzie pieprz rośnie. Moja babcia przez lekarzy mówiących, że ma jeść mięso bo zdrowe, bo na mięśnie dobre, bo blablabla - zniszczyła sobioe zdrowie w konsekwencji czego od kilku lat jest dializowana, jest również po amputacji nogi.

Mogłabym przytoczyć milion argumentów za wegetarianizmem jak nie więcej - bo takie są, poparte badaniami, wypowiedziami ekspertów i wieloletnim doświadczeniem milionów ludzi. Daleko mi jednak od ekoterrorystki, zaglądającej ludziom do talerza, dlatego też dopóki ktros wyraźnie mnie o to nie poprosi, staram się nie wgłębiać jakoś szczególnie w szczegółowe opisy zalet wegetarianizmu. Zabrzmieć to może trochę arogancko, ale pozwolę sobie stwierdzić, że mam pewne kompetencje do wypowiadania się na ten temat, które niekoniecznie inni ludzie posiadają, z racji tego, że tematyka ta jest gruntownie powiązana z kierunkiem moich studiów i moimi zainteresowaniami naukowymi, i o ile w dziedzinie zdrowotnej za eksperta uchodzic nie mogę, tak od strony etycznej posiadam pewną naukową wiedzę która pozwala mi wierzyć, że wegetarianizm jest moralnie słuszny i tego poglądu staram się w swoim życiu trzymać.
Najważniejsze jest jednak to, że przejście na wegetarianizm powinno być indywidualną decyzją każdego człowieka, do której nie można go zmusić, nawet namówienie kogoś jest dla mnie wątpliwe - tego się albo chce, albo nie, nie ma tu żadnego pośredniego stanowiska. Albo coś popierasz i to praktykujesz, albo się z czymś nie zgadzasz i tego nie robisz - proste jak 2+2.

Jeżeli chodzi o "psi wegetarianizm" - karmię swoją sunię zwykłą, mięsną karmą suchą i mokrą, ale nie mogłabym ugotować jej mięsa z prostego względu - nie byłabym fizycznie przemóc obrzydzenia które we mnie wywołuje. Jednak pies to pies - mięsożerca, w przeciwieństwie do roślinożernego człowieka, i postępowanie wbrew jego naturze, czyli zmuszanie go do żywienia sie wyłącznie warzywami, również wywołuje u mnie moralny sprzeciw.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mina21']
Jeżeli chodzi o "psi wegetarianizm" - karmię swoją sunię zwykłą, mięsną karmą suchą i mokrą, ale nie mogłabym ugotować jej mięsa z prostego względu - nie byłabym fizycznie przemóc obrzydzenia które we mnie wywołuje.[/QUOTE]
Czyli potrzebujesz kogoś, kto wykona za Ciebie tę brudną robotę :) Co więcej, potrzebujesz mięsożernych ludzi, którzy stwarzają popyt na mięso, żeby ta karma w puszce czy sucha była w miarę przyzwoitej cenie.
Mnie to troszkę śmieszy - popyt na mięso, który tworzą ludzie jest niemoralny, a popyt który tworzą te miliony psów - już tak.
Wegetariański miłośnik psów ma w sobie jakąś wewnętrzną sprzeczność :)

Link to comment
Share on other sites

Nie ma sprzeczności, ale jeśli takową dostrzegasz to świadczy tylko o fundamentalnym niezrozumieniu sprawy lub o tym, że swoją wiedzę na temat zagadnienia czerpiesz od ludzi, którzy przedstawiaja Ci skrzywioną wizję wegetarianizmu - tak zwanych ekoterrorystów, jak ich lubię nazywać.
Wizja, w której nikt z żyjących na ziemi ludzi nie je mięsa, nie ma rzeźni i żadne zwierzę nie ginie z rąk ludzi jest tak dalece nierealna, że nawet utopia wydaje się przy niej na wyciągnięcie ręki. Generalnie zgodnie ze stanowiskiem szowinizmu gatunkowego, jedzenie zwierząt bądź też inne ich eksploatowanie, np. zaijanie na futra, jest formą dyskryminacji ze względu na przynależność gatunkową. Można to też w skrócie i uproszczeniu ująć jako wywyższanie gatunku ludzkiego ponad inne gatunki. Dodając to tego ideologiczne założenia wegetarianizmu, jedzenie mięsa PRZEZ LUDZI jest nieetyczne, ponieważ nie dość, że wykorzystujemy naszą przewagę nad zwierzętami aby je mordować, to jeszcze robimy to mimo, że nie musimy - w końcu na tym etapie ewolucji gatunek ludzki nie potrzebuje już mięsa (co nie znaczy że nie potrzebował go na początku swojego istnienie - spożycie mięsa przyczyniło się do znacznego rozwoju mózgu). OCZYWIŚCIE, masowe zabijanie zwierząt na karmę JEST tak samo złe jak zabijanie ich na kotlety schabowe, co za tym idzie, karmy dla zwierząt równiez są moralnie niesłuszne. Jednak jest to cena którą w dzisiejszym świecie trzeba zapłacić. Ja nie mówię, że czuję się dumna z tego, że karmię psa mięsem - ale mimo wszystko zdecydowałam się na posiadanie psa, w konsekwencji przyjmując na siebie wszystkie obowiązki z tym posiadaniem związane - nawet moje moralne rozterki.
Nie da się wszystkiego pokazac na biało i czarno - w przypadku wegetarian karmiących psa mięsem sprawa jest trudna, ale nie aż tak wewnętrznie sprzeczna. My, jako ludzie, mamy świadomość z której należałoby korzystać - ale psy tej świadomości nie maja. Jeżeli juz doszło do sytuacji, ze psy zostały udomowione i hoduje asię je w domach, mamy moralny obowiązek zapewnić im jak najlepsze warunki. W tym momencie powstaje konflikt interesów, ale takie konflikty towarzyszą nam cały czas! W takim konflikcie owszem, ważniejszy jest dla mnie interes mojego psa, ale już kiedy chodzi o ludzi i jedzenie mięsa jest dla nich jedynie zachcianką, ważniejszy jest wtedy interes świnki, krówki czy kurczaczka. Idealnym rozwiązaniem byłyby małe, przydomowe "ubojnie" (to słowo ma strasznie negatywne konotacje ale w tej chwili nie moge znaleźć lepszego"), w których w humanitarny sposób, czyli np. zastrzykiem, usypiano by stare zwierzęta u kresu swoich dni, z których następnie mięsa można by robić karmę dla innych zwierząt- w czymże bowiem znajdziemy więcej życia niż w śmierci? Ideały jednak nie istnieją, można starać się do niego zbliżyć, ale nie da się go osiągnąć, nie znaczy to jednak, że trzeba zadowalać się obecną sytuacją. To, że nie uda nam się nigdy zlikwidowac ubojni, nie znaczy, że możemy bezkarnie opychać się mięsem. To, że jest to moralnie niesłuszne nie znaczy, ze nie możemy karmić naszych psów mięsem. trzeba starać się znaleźć złoty środek, a nie negować wszystko z miejsca i doszukiwać się sprzeczności i idei niemożliwych do zrealizowania. Trochę realizmu ;)
Nie widzę w tym żadnej sprzeczności, po prostu nie trzeba do wszystkiego podchodzić z negatywnym podejściem i brać wszystkiego tak dosłownie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mina21'] OCZYWIŚCIE, masowe zabijanie zwierząt na karmę JEST tak samo złe jak zabijanie ich na kotlety schabowe, co za tym idzie, karmy dla zwierząt równiez są moralnie niesłuszne. Jednak jest to cena którą w dzisiejszym świecie trzeba zapłacić. [/QUOTE]
Dlaczego trzeba zapłacić? Nie ma obowiązku posiadania psów i kotów, mięsożernych jaszczurek, rybek w akwarium. To jest indywidualny wybór - tak jak jedzenie mięsa lub nie. Pomijając psy pracujące, w znakomitej większości trzymamy je dla własnej przyjemności - kaprys, zachcianka - powszechna na taką skalę, że produkcją karmy dla naszych pupili zajmują się międzynarodowe koncerny handlujące śmiercią innych zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

nie wyraziłam sie jasno, oczywiście chodzi mi o to, że TRZEBA ją zapłacić jak się decydujemy na posiadanie zwierząt domowych.
Sprawa wygląda jednak tak, że psy nie są zwierzętami domowymi od wczoraj - i pewnie nieprędko przestaną być. Gdyby teraz nagle w imię idei wegetarianizmu zrezygnować z trzymania psów, kotów czy innych zwierzątek żywiących się mięsem, wiesz ile tych zwierzat trzeba byłoby zabić? No właśnie... to jest ten konfilkt interesów, który jest wynikiem przemian na świecie trwających setki tysięcy lat, nie jest to proces który da się łatwo i bezboleśnie odwrócić tylko dlatego, ze myślisz, że znalazłas rozwiązanie...
Należy natomiast dążyć do kompromisu czyli do rozwiązania, w którym interesy każdej ze stron - ludzi, zwierząt hodowlanych, zwierząt domowych i zwierząt dzikich - będa przynajmniej na stopniu fundamentalnym respektowane. Takim interesem transcendentalnym dla każdego jest życie. W widoczny sposób negują tu sie interesy zwierząt hodowlanych i domowych - aby te drugie mogły żyć, te pierwsze muszą umrzeć, i to jest moim zdaniem najpoważniejszy i najtrudniejszy do rozwiązania konflikt. Nie jestem wszechwiedząca, żeby problem ten rozwiązać, moge jedynie jakoś kombinować co można byłoby zrobić, ale żadne z potencjalnych rozwiązań nie jest natychmiastowe, więc jedyne co możemy zrobić to starać się albo aby obecna sytuacja była dla strony pokrzywdzonej - zwierząt hodowlanych - jak najmniej okrutna - albo próbować przystosować zwierzęta domowe do wegetariańskiego stylu życia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mina21'] Gdyby teraz nagle w imię idei wegetarianizmu zrezygnować z trzymania psów, kotów czy innych zwierzątek żywiących się mięsem, wiesz ile tych zwierzat trzeba byłoby zabić? [/QUOTE]
Nie trzeba zabijać - wystarczy przestać kupować następne. Wielu wegetarian jednak to robi - kupuje psy - jednocześnie deklarując ideologiczne podstawy swojego wegetarianizmu. I to jest dla mnie właśnie ta wewnętrzna sprzeczność.

Link to comment
Share on other sites

A co z tymi, co nie kupują, tylko adoptują te porzucone, skrzywdzone, cierpiące? Czy to też "naruszenie" ideologicznych podstaw wegetarianizmu? Muszę Cię zmartwić, ale nie - wegetarianizm nie powinien miec na względzie tylko dobra świnek czy krówek, ale WSZYSTKICH zwierząt - w tym psów. Jeżeli adoptując ze schroniska maltretowanego psa będę musiała karmić go mięsem - trudno, będę to robić i nikt mi nie wmówi, że robię źle! Bo źle, to robią ludzie, którzy jedną mięso dla widzimisię, a nie ci, którzy karmiąc inne istoty tym mięsem ratują im życie.
Musisz zrozumieć, że nie ma czegoś takiego jak wewnętrzna sprzeczność, jeżeli chodzi o tę sprawę, tylko konflikt interesów. Polecam się podszkolić z zakresu wiedzy filozoficzno-etycznej, otwiera oczy na wiele spraw i koryguje tak kultywowane obecnie bezsensowne i błędne schematy myślowe.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli ktoś przygarnia już żyjące stworzenie, a nawet kupuje, bo np. chce się spełniać w dogoterapii, to jest to dla mnie zrozumiałe.
Ale to nie zmienia faktu, że są wegetarianie, którzy kupują psy bo chcą je mieć dla przyjemności - i to nadal jest dla mnie sprzeczność :) No chyba że konflikt interesów polegający na tym, że nie potrafią sobie odmówić tej przyjemności.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Nie trzeba zabijać - wystarczy przestać kupować następne. Wielu wegetarian jednak to robi - kupuje psy - jednocześnie deklarując ideologiczne podstawy swojego wegetarianizmu. I to jest dla mnie właśnie ta wewnętrzna sprzeczność.[/QUOTE]

Tę kwestię moralną można rozwiązać w prosty sposób. Wystarczy nie kupować psa z hodowli, tylko wziąć jakiegoś bezdomniaczka ze schronu albo z DT. Tam i tak musiałby jeść mięso, więc równie dobrze może jeść u mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Afryka']Tę kwestię moralną można rozwiązać w prosty sposób. Wystarczy nie kupować psa z hodowli, tylko wziąć jakiegoś bezdomniaczka ze schronu albo z DT. Tam i tak musiałby jeść mięso, więc równie dobrze może jeść u mnie.[/QUOTE]
Toż ja nie twierdzę, że wszyscy wegetarianie posiadający psy mają w sobie wewnętrzną sprzeczność, tylko niektórzy ;)

[quote name='Sabina02']
W sklepie poprosilam pania ekspedientke zeby zmienila jednorazowe rekawiczki (w ktorych podawala uprzednio mieso) zanim pokroi moj ser, gdyz nie jem miesa. Pani oczywiscie zmienila te rekawiczki na nowe, ale nie omieszkala sie mnie zapytac: "Czy nie przeszkada Pani to ze nie je Pani miesa?" A ja na to: "Nie, nie przeszkada mi... ale przeszkada mi to ze Pani je je."
[/QUOTE]
To nie był głupi komentarz, tylko zwykłe pytanie. Przyganiając sprzedawczyni z pewnością nie staniesz się lepszą osobą ani sprzedawczyni nie stanie się wegetarianką.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sabina02']Silną wolę? A to ciekawe... W takim razie ja podziwiam Twoją silną wolę, bo nie jesz psów i kotów.[/QUOTE]

a mi się wydaje, że silna wola przydaje się wegetarianom. ja np wegetarianką nie jestem, bo nie czuję takiej potrzeby, ale też wiem że łatwiej jest odżywiać się zdrowo osobom jedzącym mięso.
ale jeśli ktoś czuje potrzebę nie jedzenia mięsa, i przejścia na wegetarianizm, to wydaje mi się że silna wola się przydaje. nie po to, żeby nie jeść zwierząt, ale po to, by jeść zdrowo-przyrządzać urozmaicone smaczne posiłki, wyszukiwać nowe produkty w sklepach itp. i do tego przydaje się silna wola:), nie do samego faktu nie zjadania mięsa zwierząt.

a przykład psów i kotów, co najmniej nietrafiony....w Chinach mogłabyś go przytoczyć, ale w Polsce? w Polsce normalnością jest hodowanie świń i krów jako zwierząt rzeźnych, więc normalnością jest też jedzenie ich.

Sabina, co do komentarza pani ze sklepu- ja bym go nie odebrała negatywnie, wydaje mi się że ona po prostu nie wyobraża sobie zrezygnowania z mięsa, i ciekawa była jak można z tym żyć, że tak powiem:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mina21']Obecnie od jakiegoś czasu powoli próbuję przyzwyczaić mój organizm do diety wegańskiej, którą planuję wkrótce zacząć praktykować (główną przeszkodą jest niestety u mnie brak czasu - prawidłowe zbilansowanie diety wegańskiej jest okrutnie czasochłonne).[/QUOTE]
Trzymam kciuki, bo warto! Weganizm jest coraz bardziej popularny, więc w necie masz kopalnię inspiracji :wink: .

Link to comment
Share on other sites

Sabina, zapewne już masz dosyć jakichkolwiek komentarzy i wcale się nie dziwię. ale silnej woli to wymaga jednak...no i te komentarze ze strony ludzi też wymagają jakiejś silnej woli, żeby na nie odpowiadać, lub po prostu nie reagować...szczególnie dla osoby która nie lubi gotować;)
dla Ciebie jest to normalne, i dla pojedyńczych osób może być, ale dla ogółu polskiego społeczeństwa normą jest jedzenie mięsa, chyba się zgodzisz?
ja nie neguję wegetarianizmu, niech sobie każdy je co chce.
mój kuzyn jest w pewnym sensie wegetarianinem, i zawsze na grilu rodzinnym musi zadowolić się papryczką, ziemniaczkiem, kabaczkiem itp. on je tylko dziczyznę, bo chodzi mu gł o warunki w jakich trzymane są zwierzęta rzeźne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pa-ttti']ale jeśli ktoś czuje potrzebę nie jedzenia mięsa, i przejścia na wegetarianizm, to wydaje mi się że silna wola się przydaje. nie po to, żeby nie jeść zwierząt, ale po to, by jeść zdrowo-przyrządzać urozmaicone smaczne posiłki, wyszukiwać nowe produkty w sklepach itp. i do tego przydaje się silna wola:), nie do samego faktu nie zjadania mięsa zwierząt.[/QUOTE]


Tego właśnie nie rozumiem. Może mi ktoś wytłumaczyć, z jakich powodów mięsożercy myślą, że przygotowywanie wegetariańskich posiłków jest trudne?
W sieci jest od groma przepisów, jeśli ktoś nie może nic wymyślić samemu. A czy do chodzenia po sklepie i szukania czegoś, co mięsa nie zawiera i może się do posiłku przydać potrzebna jest silna wola?
Bardziej potrzebna jest właśnie kasa, bo większość rzeczy, które mają składniki zastępujące spożywanie mięsa, jest raczej droższych, niż tańszych. Ale tutaj chyba silna wola też nie ma nic do rzeczy.

Link to comment
Share on other sites

omry, ale ja mówię na swoim przykładzie:)
ja nie lubię i nie potrafię gotować, więc musiałabym mieć silną wolę żeby gotować sobie niezależnie od rodziny osobne posiłki. a tak- mam wszystko już przygotowane, zawsze ktoś cos ugotuje.
ja umiem zrobić tylko placki ziemniaczane (bądź co bądź, wegetariańska potrawa!:D),
więc łatwiej mi iść na mieście na chińskie czy na sushi, i mam z głowy. u mnie nawet jakieś zdrowe diety nie trzymają się w jadłospisie dłużej niż kilka dni.
a jak na ironię, jestem technologiem żywienia:) jak to się mówi? szewc bez butów chodzi...

Link to comment
Share on other sites

[B]pa-ttti[/B], więc przepraszam, źle zrozumiałam.

Ja też sama nie gotuję i nie jestem wegetarianką, tylko nie jem mięsa.
Z początku zamierzałam być, ale nie będę, dopóki nie zacznę gotować sama. Nie da się po prostu inaczej na razie, ponieważ do większości posiłków dodawane jest coś pochodzenia zwierzęcego. Staram się tego jak najbardziej unikać, ale nie zawsze się da i dlatego nazwać się wegetarianką nie mogę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...