Jump to content
Dogomania

szarpie się na smyczy,proszę o pomoc


kate830321

Recommended Posts

[quote name='kate830321']Witam,mam niemały problem z moim szczeniakiem.
Otóż podczas spacerów strasznie ciągnie się na smyczy,co jest dokuczliwe dla niego.
Boję się żeby nie zapadła mu się tchawica.
Dopowiem jeszce że szczeniak ma sześć miesięcy.Jak mogę sobie poradzic z tym problemem?

Dziękuje.[/QUOTE]

Myślę że dobrze byłoby spróbować szelek. Nie piszesz od kiedy pies chodzi na smyczy i czy był tego uczony. Więc trzeba zacząć uczyć psa podstaw chodzenia na smyczy, w tym spokojnego zachowania bez ciągnięcia.

Link to comment
Share on other sites

Trzeba nauczyć pieska chodzić na luźnej smyczy, myślę że na forum było już to poruszane. Piesek musi dostać informację: ciągniesz smycz = nie idziesz dalej.
Szelki tu nie pomogą.
Polecam: [url]http://www.youtube.com/user/kikopup?blend=1&ob=4#p/a/u/1/xHwu0T7PoSw[/url]
Jest tam kilka filmików rozwiązujących ten problem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bartek z.']
Szelki tu nie pomogą.
[/QUOTE]

Szelki nie pomogą, ale zapobiegną uszkodzeniom tchawicy - nikt psa nie oduczy szarpania w 5 minut.
I dobrze zrobi na samym początku taka zmiana - nauczenie od pierwszego założenia szelek, że ich nie ciągniemy, a potem ewentualny ostrożny powrót do obroży na tej samej zasadzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bartek z.']Trzeba nauczyć pieska chodzić na luźnej smyczy, myślę że na forum było już to poruszane. Piesek musi dostać informację: ciągniesz smycz = nie idziesz dalej.
Szelki tu nie pomogą.
Polecam: [url]http://www.youtube.com/user/kikopup?blend=1&ob=4#p/a/u/1/xHwu0T7PoSw[/url]
Jest tam kilka filmików rozwiązujących ten problem.[/QUOTE]
Owszem szelki na pewno nie usuną problemu ale zminimalizują możliwość urazu u małego szczeniaka który nie potrafi właściwie się zachować na smyczy. No i oczywiście zgadzam się z Tobą że trzeba psa uczyć spokojnego zachowania, bez ciągnięcia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']
I dobrze zrobi na samym początku taka zmiana - nauczenie od pierwszego założenia szelek, że ich nie ciągniemy, a potem ewentualny ostrożny powrót do obroży na tej samej zasadzie.[/QUOTE]

Dokładnie tak, to powinno się udać

Z innego forum:

"Temat ten przygotowałam specjalnie dla tych, którzy posiadają ciągnącego psa - ja na szczęście tego problemu nie mam.

Jak zaradzić ciągnieciu na smyczy metodami pozytywnymi.?

" Cel: pies chodzi na spacery bez napinania smyczy.

Najpierw zaczynamy z jakąś WIELKĄ pokusą dla psa. Może to być członek rodziny z czymś do jedzenia (wolno wołać do psa, ale nie jego imię ani żadne komendy, wolno skakać w miejscu, przykucnąć, pokazywać psu miskę, itp), psy przy płocie, ktoś bawiący się piłeczką itp. Pokusa ma być wielka, ale nie osobista, tzn. sobie jest, ale nikt nie powiedział, że to konkretnie dla psa (a co, nie wolno stać na ulicy z miską i podrzucać kawałki kiełbaski wołając: piesek, piesek?).
Inna możliwość, to po prostu pokazanie psu miski w czasie obiadu (pies przywiązany lub trzymany, żeby nie pobiegł od razu do miski), ale zamiast postawić ją przed psem, stawiamy ją z dala od psa.
Pokusę umieszczamy ok 20 m od lini startu (zaznaczamy sobie linię startu). Pies w obroży skórzanej, jeżeli w łańcuszku, to na obu kołkach, żeby się nie zaciskał. Nic do psa NIE MÓWIMY. Na to nie będzie komendy, nie napinanie smyczy ma się stać faktem w życiu psa. Pies oczywiście bardzo chce ciągnąć do pokusy. Pan zaczyna iść w stronę pokusy. Jak tylko pies leciutko NAPNIE smycz (początkowo będzie to po 1 kroku) i za KAŻDYM razem jak napnie smycz, stajemy jak wryci (nie szarpiemy psa, tylko po prostu 'wrastamy w ziemię').
Odwracamy się i wracamy z psem do linii startu. Nie szarpiemy psa, ale zabieramy go ze sobą. Zabieramy smycz do linii startu, a co za tym idzie, wszystko co jest doczepione do smyczy (czasem będziemy psa lekko ciągnąć, ale szybko zacznie iść z nami bez ciągnięcia z powrotem, oczekując następnej powtórki dojścia do pokusy). Nic nie mówimy! Utrzymywanie luźnej smyczy jest zadaniem psa i jest 'prawem fizyki'. Smycz na psie = pies trzyma luźną smycz, żeby dojść tam, gdzie chce iść. Smycz się napina = pies nie może iść tam, gdzie chciałby iść.
Na linii startu czekamy aż pies przestanie się rwać (w końcu przestanie) i spojrzy na nas. Jak mamy kontakt wzrokowy, ruszamy znowu do przodu. Znowu ciągnie, wrastamy w ziemię, cofamy się do linii startu. Potrwa to chwilę, zanim będziemy mogli przejść kilka kroków do przodu w 'ciężkich' przypadkach.
Trzeba założyć od początku: ja mam czas i psa przeczekam. Cierpliwość i konsekwencja będą źródłem sukcesu. Pies sie uczy, ze za każdym razem jak napina smycz, traci grunt który już przeszedł. To jest tzw negatywne wygaszenie (P-). Coś przyjemnego zostało zabrane psu (posuwanie się do przodu), co powoduje zmniejszenie zachowania (ciągnięcia na smyczy). Jak pies nie ciągnie, to dostaje duże pozytywne wzmocnienie (posuwanie się do przodu w bardzo pożądanym kierunku).
Jak pies może już przejść połowę drogi bez ciągnięcia, nagradzamy go smakołykami po drodze (jeżeli zwraca na nie uwagę. Niektóre psy są zbyt skoncentrowane na posuwaniu się do przodu i to samo w sobie jest dużą nagrodą). Jak dojdziemy do naszej pokusy, nagradzamy psa. Bawimy się z nim piłeczką, dajemy smakołyki, pozwalamy zjeść obiad, co pies lubi.
Powtarzamy całe lekcje 2-3 razy (w przypadku użycia obiadu tylko jedno powtórzenie, bo pies zjada obiad), aż mamy psa idącego na luźnej smyczy w stronę wielkiej pokusy.
Możemy nauczyć psa, że jak pojawia się jakaś pokusa (np. psy przy płocie), to jest to sygnał na patrzenie na pana i za to będzie nagroda (smakołyk, zabawa, piłeczka). A już na pewno pies nauczy się, że ciągnąć gdziekolwiek daleko nie zajdzie, bo prawo fizyki jest takie, że jak pies ciągnie, to nie tylko się nie posuwa do przodu, ale jeszcze się cofa!
Gdy opanujemy już początki i w życiu codziennym pies czasem jeszcze ciągnie, gdy tylko zaczyna ciągnąć, odwracamy się w miejscu o 180 stopni i zaczynamy iść w przeciwna stronę. Nie szarpiemy psa, po prostu się odwracamy i zmieniamy kierunek, a on jest do nas zaczepiony (najlepiej zaczepić smycz do paska i trzymać ja w połowie). Jak spojrzy na nas, nagradzamy. Jak znajdzie się w prawidłowej pozycji, nagradzamy. Klikajacy klikają jak tylko głowa psa znajdzie się w prawidłowej pozycji. Idziemy dalej w tą stronę, aż zacznie znowu ciągnąć. Wtedy znowu zmieniamy kierunek. Nie uprzedzamy go o tym, po prostu zmieniamy. Jego zadaniem jest pilnować co się dzieje na drugim końcu smyczy.
Jeżeli zależy nam na posuwaniu się w określonym kierunku, to po kilku krokach bez ciągnięcia zawracamy w stronę którą szliśmy przedtem, możemy zawołać psa żeby szedł z nami i nagrodzić (uczymy go przy tym zwrotów). Jeżeli na początku chodzimy w tą i powrotem na krótkim odcinku, to nie przejmujemy się tym. Następnym razem odcinki bez ciągnięcia będą dłuższe i dłuższe.

# LUŹNA SMYCZ A LA TURID RUGAAS:

Turid tak uczy psy chodzić na luźnej smyczy. Wypróbowałam osobiście na Kajsie i bardzo mu to pomogło.
Szczeniaka uczyłam tak od początku i daje to dobre rezultaty, jak również kieruje psa na przewodnika.
Cofamy się tyłem, pies przed nami, zwrócony do nas (najlepiej w parku, żeby na coś nie wpaść). Zachęcamy psa, żeby podążał za nami, możemy poklepywać noge (ja nie bardzo to lubię, bo mam zwykle w jednej ręce kliker, drugą brudną od smakołyków), cmokać itp (lepsze coś innego niż wołanie, ale ja czasem wołam po imieniu). Jak tylko pies ruszy SAM w naszą stronę (nie ciągniemy go, tylko zachęcamy i ruszamy się na początku tylko o kroczek, dwa do tyłu), K/S. Potem cofamy się dalej itd.
Mamy szybko psa, który podąża za nami w linii prostej coraz dalej. Wtedy zaczynamy zakręty (też tyłem), zachęcamy cały czas psa, żeby szedł za nami. Pies zwykle szybko lapie zabawę i podąża bardzo ładnie, gdy tylko się cofamy.
W następnym etapie (nie w jednej sesji) podczas cofania się (pies idzie ładnie razem z nami, on do przodu, my do tyłu), odwracamy się o 180 stopni w prawo, nie zatrzymując się. Wtedy nagle mamy psa przy nodze i oboje idziemy do przodu. Idziemy tak kroczek, dwa, K/S. Potem coraz dłużej idziemy do przodu, pies przy nas, smycz luźna. Jeżeli w jakimś momencie smycz się napręży, stajemy jak wryci NATYCHMIAST i nie pozwalamy mu się posunąć do przodu na napiętej smyczy ani o centymetr. Jak tylko nieco przestanie naprężać (a pies przestanie mocno naprężac po bardzo krótkiej chwili, choć może ciągle mieć lekko napiętą smycz, ale nie będzie cały czas mocno ciągnął, bo to się nie opłaca, skoro jest przywiązany do czegoś stacjonarnego-nas), zachęcamy go do podążania za nami, znowu do tyłu. Czasem trzeba zmienić pozycję w stosunku do psa, stanąć nieco z boku, nie w linii ciągnięcia smyczy i z tej pozycji go zachęcać.
Ta metoda bardzo dobrze funkcjonuje. Turid nie używa nawet klikera, tylko szybko podaje smakołyk do pyska (w tym momencie, w którym my klikamy), gdy pies jest w odpowiedniej pozycji.


Tą metodą można uczyć chodzenia na luźnej smyczy (gdy klikamy luźną smycz), jak i początków chodzenia przy nodze (jeżeli będziemy klikać tylko prawidłową pozycję przy nodze).

# LUŹNA SMYCZ A LA BOB BAILEY:

Bob Bailey wypłynął ostatnio na kilku listach i akurat wypowiadał się na temat chodzenia na luźnej smyczy. Zauważcie, że to co Bob mówi jest dość podobne do tego, co robi Turid.

Ludzie skarżyli się (tak jak u nas), że ćwiczą i ćwiczą, a wyniki marne. Jedna osoba napisała, że ćwiczy już jakiś czas i ciągle nie widać światełka na końcu tunelu. Na to inna osoba odpisała, że może się cieszyć, bo ona nie widzi jeszcze tunelu! :-)

Nie tłumaczę dosłownie całych listów, bo i tak nie wyszłaby z tego jednolita całość. Staram się (z niejakim trudem) złożyć urywki jego kilku listów, żeby przedstawiało to jego pogląd na naukę luźnej smyczy.

Posłużę się też listem Melissy, która tak podsumowała listy Boba na ten temat:

"Bob powiedział, że konkretna odległość jest niezbyt jasnym kryterium dla psa i być może zbyt zamazanym do użycia klikera, z jego skalpelową precyzyjnością. Bob zdecydowanie poleca nagradzanie smakołykami z bardzo dużą częstotliwością, za przebywanie w wymaganym miejscu. Poleca karmienie troszkę z tyłu naszej nogi, żeby podkreślić, że wychodzenie na przód nie jest nagradzane.

Bob zasugerował, że gdy widzimy, że pies zaczyna się wysuwać do przodu, zmieniamy kierunek. Nie znaczy to, że skręcamy raptownie i szarpiemy psa. Skręcamy, gdy pies wyjdzie przed nas, żeby musiał się nas pilnować. Tu również duża częstotliwość nagradzania pomoże psu chcieć trzymać się z nami."

Teraz wyjątki z listów Boba.

"Spróbuj karmić psa gdy jest przy Twoim boku, w odpowiedniej pozycji. Zawsze podawaj smakołyk za sobą, nigdy z przodu. Na początku możesz przesadnie karmić z tyłu, aż pies się nauczy, że nigdy nic nie dostanie z przodu. Jeżeli chcesz klikać, to jest OK, ale trudno jest znaleźć precyzyjne kryteria żeby kliknąć, a zmienianie kiedy klikamy nie pomaga psu. Sugerowałbym tylko podawanie smakołyka, tak precyzyjnie jak możemy i to wystarczy dla tego zachowania.

Może zająć dość długo wyjaśnić psu, że ma zostawać z tyłu. Myślę, że akcentowanie pozytywnego, smakołyki z tyłu i później dodatkowo udawanie 'drzewa', zwiększy szanse na nasz sukces. Niektóre duże psy mogą wymagać więcej niż tylko 'drzewa'. Ja czasem używałem i polecałem używanie 'skrętu'. Kiedy pies wyjdzie do przodu ok 15 cm (albo na jakąś inną, ściśle określoną odległość) poza szew spodni, NATYCHMIAST skręcamy w prawo (w stronę przeciwna do tej, z której jest pies). To jest pożyteczne zwłaszcza gdy pies jest duży, a przewodnik mały (nawet duże psy maja problem ciągnąc, gdy siła jest przyłożona pod katem do drogi poruszania się). Jest ważne, żeby NIE SZARPAC psa smyczą. Samo nasze ciało odchodzące w prawo wystarczy, żeby zrobić to minimalnie wygaszającym (jest dyskusyjne, czy jest to bardziej wygaszające niż 'drzewo'), a pies robi to sam sobie, jeżeli nie zrobi skrętu razem z nami. Jeżeli zrobi, nie ma żadnego wygaszenia, a zwierze ma szanse uniknąć nagłego zahamowania. To ma dodatkowa korzyść, ponieważ wymaga od psa zwracania uwagi na przewodnika.

Powiedziawszy to wszystko, dalej myślę, że pozytywne podejście: robienie pozostawania z nami opłacalnym, jest sposobem na zaczęcie nauki."

"Liczy się co zwierze odbiera, nie to, co my myślimy, że zwierze powinno odbierać. (...) Klikanie luźnej smyczy nie jest takie skomplikowane, ale w nieodpowiednich warunkach, tzn w środowisku pełnym rozproszeń, może to się stać bardziej skomplikowane niż powinno. Musze przyznać, że nigdy nie uczyłem psa, który miał za sobą mocno utrwalone nawyki ciągnięcia (lata), ale szkoliłem wiele innych psów, żeby utrzymywały luźną smycz. Maksymalizowałem mój sukces ograniczając środowisko szkoleniowe i opcje dostępne dla psa. Nie wychodziłem poza ograniczone środowisko (np szopa, potem podwórko, łąka itd), aż zachowanie nie było bardzo dobrze opanowane. Zwiększałem rozproszenia i kryteria tylko wtedy, gdy zachowanie psa mówiło mi, że czas na to. (...) Kliker powinien być używany jako skalpel, nie maczeta. Jeżeli zależy nam, żeby pies przebywał z nosem 10 cm za szwem spodni, to używamy klikera, jeżeli nie, to możemy używać tylko smakołyki. Same smakołyki też mogą stanowić problem, jeżeli nie robi się tego odpowiednio. Trzeba podawać smakołyki precyzyjnie."

Ktoś pisał, że gdy pies ciągnął, wołał 'hej' i gdy pies wracał, smakołyk. Osoba się w końcu zorientowała, że to 'hej' jest jak kliknięcie, znacznik nagrody za ciągnięcie.

Bob odpisuje:

"Nagradzaj psa tylko gdy jest za Twoja noga (dlatego, że łatwo jest skłonić psa do poruszania się do przodu, a trudno utrzymać go z tyłu). Dobre rzeczy dzieją się z tyłu, a później obok, nic dobrego nie dzieje się z przodu. Jak zauważyłeś, najpierw sugeruje robienie czegoś pozytywnego, nie samego negatywnego. Robię tak NIE dlatego, że jestem tylko pozytywnym szkoleniowcem i klikerowcem (bo nie jestem), ale dlatego, że uważam, że takie podejście jest najlepsze z możliwych. Jeżeli trzeba, wybiorę kombinacje pozytywnego wzmacniania i zatrzymywanie się, albo nawet skręt w prawo (lekki bodziec awersyjny, przynajmniej ja tak myślę, ale kto może wiedzieć na pewno?), ale bez szarpania smyczą."

Ktoś pisze, że reagował tylko gdy pies doszedł do końca smyczy i już ciągnął.

"Czemu czekać aż pies dojdzie do końca, żeby zareagować? Pies 'nie robił' tego co chcesz jakiś czas i nie zrobiłeś nic pozytywnego ani negatywnego w związku z tym. Przez jakiś czas nagradzaj znacznie częściej. Potem różnicuj czas pomiędzy smakołykami, ale bądź wyrozumiały, nie wymagaj zbyt wiele, zbyt szybko. Nagradzanie czasem szybciej, czasem później (ping pong), wymaga wprawy. Lepiej jest nagradzać zbyt często, niż za rzadko. Bez jakiegoś nagradzania pies nie ma dosyć informacji, aż w końcu zrobi błąd (napnie smycz). Nagradzaj z tyłu, aż pies się nauczy tam przebywać. Nagradzać z tyłu nie znaczy tylko klikać z tyłu, ale także podawać smakołyk. NIC dobrego nie dzieje się z przodu. W przeciwieństwie do niektórych mitów, gdzie karmisz psa, może Cię przeszkodzić, albo pomoc w szkoleniu."

"Zatrzymanie się i patrzenie na cos nie jest zachowaniem jakie chcesz. Nie znaczy, że ta droga się nie da i nie mowie, że tak jest źle, ale pies musi wiele sam wymyślec i rozwiązać problem o co Ci chodzi. Jest wiele stopni pomiędzy tym co pies robi, a co Ty chcesz. Zajmie trochę czasu, żeby to rozwiązał i może popełnić wiele błędów po drodze. Jeżeli chodzi o psy i luźne smycze, to luźne smycze się opłacają, napięte się nie opłacają. (...) Najlepsi nauczyciele to tacy, którzy najpierw dają uczniom wszystkie informacje potrzebne do rozwiązania problemu zanim zechcą, żeby uczniowie rozwiązali jakiś problem."

# MAIL SUE AILSBY O "METODZIE CELU" VS. "METODZIE DRZEWA":

"Bycie drzewem" jest trudniejsze i mniej efektywne. Zanim większość ludzi zorientuje się że pies ciągnie i zanim się zatrzymają, pies zdąży pociągnąć ich jeszcze trzy, cztery kroki w stronę tego co go interesuje. Dodatkowo zostaje potem nagrodzony pozwoleniem, żeby stał tak długo jak zechce na napiętej smyczy, węsząc i przypatrując się temu do czego ciągnął.
Cofanie się (zamiast zamarcia w bezruchu) rozwiązuje ten problem. Pies widzi wyraźnie, że konsekwencją utrzymywania luźnej smyczy jest posuwanie się naprzód, a konsekwencja jej naprężenia - cofanie. Wyjaśnienie tego psu jest tym bardziej bezpośrednie, że nie patrzy on dłużej na to na co chce patrzeć, a jego właściciel oddala się w przeciwnym kierunku.
Ale wyłania się kolejny problem. Wiele psów utraciwszy możliwość posuwania się na północ, natychmiast zawraca i drze na południe ponownie naprężając smycz, a kiedy zawrócisz znów na północ, one też zawracają i rzucają się znów na północ. To może trwać wiecznie.
Co powinniśmy zrobić, to dostarczyć psu JEDNĄ rzecz, do której on NAPRAWDĘ chce iść lub patrzyć na nią - tzw. 'focus point'. Oferujemy mu więc np. drugiego psa, który będzie siedział w jednym miejscu, albo miskę pełną parówek stojącą na podłodze i nic poza tym innego czemu warto poświęcić uwagę. Zaczynamy najdalej jak się da od przedmiotu zainteresowania i ruszamy w jego kierunku . Jeśli smycz ma 3 m, zbieramy jeden metr (ręce trzymamy mocno przyciśnięte do paska), a psu zostawimy 2 metry. Jeśli zbliży się do końca smyczy, zawracamy i idziemy do punktu wyjścia. Innymi słowy: nie czekamy aż smycz się napręży, ale zawracamy kiedy wiemy, że ZA MOMENT będzie napięta.
Pies z reguły ma tendencję do podążania za właścicielem, kiedy ten odchodzi, ale jeśli nie będzie miał, to też ok. I tak będzie musiał oddalić się od miejsca, do którego chciał dotrzeć. Ostatecznie smycz się poluźni. Kiedy to nastąpi klikamy (możemy dać nagrodę jeśli chcemy, ale PRAWDZIWĄ nagrodą będzie ponowne obranie kierunku pożądanego przez psa) i zaczynamy posuwać się naprzód. Idziemy do czasu kiedy pies nie znajdzie się przy końcu smyczy, wtedy znów zawracamy. Czekamy aż smycz się poluźni, klik i idziemy do przodu. Jeśli pies przebędzie całą drogę do pożądanego obiektu na luźnej smyczy, może go dostać (zjeść, powąchać, pobawić się z nim, czy cokolwiek na co tylko ma ochotę).
Jeżeli ta metoda zadziałała kiedy uczyłam rozpłodowe samce lamy przechodzić na luźnej smyczy przez całą szerokość wybiegu do zagrody z samicami, to z całą pewnością zadziała kiedy będziecie uczyć swoje psy na zajęciach szkoleniowych.
Rzeczywiście, odkąd lamy zrozumiały, że sposobem dostania się do samic jest utrzymywanie luźnej smyczy, i że naturalną konsekwencją jej naprężenia jest znalezienie się z powrotem samemu we własnej zagrodzie, wkładały każdą odrobinkę swojego rozpaczliwego pożądania w utrzymanie tej luźnej smyczy.

I NASZE UWAGI:

Renata Davidson: Ide z Samba na smyczy, a wlasciwie zapieram sie pod katem 45 stopni bo Samba zawsze ciagnela jak wariatka, nawet na kolczatce. Potem, po lekturze postów na liscie odlozylam kolczatke, ale dalej fruwalam, jeszcze szybciej nawet.
Zalozylam psu normalna obroze i smycz. Pies oczywiscie galop przed siebie. Ja natychmiast skrecam w przeciwna strone. Samba odwraca sie i patrzy na mnie - nic nie kuma oczywiscie i z radoscia galopuje w druge strone. W chwili, kiedy mnie zaczyna wyprzedzac, ja oczywiscie skrecam w lewo (zeby sie cwaniara nie nauczyla, ze zawsze jest zwrot o 180 stopni). Samba juz idzie blizej mnie (przez chwile rzecz jasna i znowu wyrywa. No to ja w prawo Smile Za kazdym razem kiedy idzie tak, jak chce (aha smycz luzna caly czas i prawa reka na brzuchu, a lewa trzyma smycz na 1/4 dlugosci) bardzo glosno i wylewnie ja chwale. Po pewnym czasie pies zerka na mnie prawie caly czas, bo pojecia nie ma, w która strone zaczne isc za chwile. Powinnam dawac jej smakolyki jak idzie prawidlowo, ale mialam malo skoordynowane ruchy na poczatku a Samba strasznie byla na nie napalona i musialam ja zatrzymywac, zeby ja nagrodzic tak, ze pozostaly glównie nagrody slowne. Aha jak zmieniasz kierunek "jazdy" absolutnie nie wolno patrzec na psa i go wolac! To Twoja decyzja i koniec.
Na poczatku wyrywala glównie obok kojca w którym siedziala mlodsza suka i strasznie zazdroscila popiskujac, a takze jak szczekal pies sasiadów. Potem nawet to ja przestalo ruszac. Metoda bardzo podobna do tej opisanej w mailu (przynajmniej dla mnie). Troche to chaotycznie opisalam, ale glównie chodzi o to, zeby pies nie mógl sie tak zaraz domyslec w która strona pójdzie i zeby nauczyl sie, ze to Ty decydujesz o kierunku spaceru. Mysle, ze jak do tego sie dolozy cos "super" na koncu trasy i za kazdym razem, jak pies sie
wyrywa to zaczynamy isc w przeciwnym kierunku, to efekty beda jeszcze szybsze. Ja generalnie wygladalam jak czubek na poczatku, bo krecilam sie pod garazem tam i z powrotem na odcinku 5 kroków, ale potem dystanse byly coraz dluzsze az sie nauczyla!!! Zajelo nam to tylko kilka krótkich sesji. I pomyslec, ze przez 3 lata meczylam sie i ja i Samba i nikt nie byl w stanie jej utrzymac oprócz mego meza!!! Teraz nawet moja córka moze z nia spokojnie pospacerowac (co prawda jeszcze nie sama - strzezonego Pan Bóg strzeze - ale jednak!).

cdn...

Link to comment
Share on other sites

cd

Justyna: > > Co jesli on nie ma ochoty isc? Ciagne tego psa za soba?
> Zabierasz smycz ze soba. Sue rowniez to robi.

No wlasnie nie do konca. Bo z dalszej dyskusji nad tym watkiem wynikalo, ze aby zapobiec pociagnieciu psa i zachecic go do powrotu ona klepie sie po udzie i cmoka. Czyli nie sa to czyste "prawa fizyki". Nie bede sie spierac o skutecznosc tego sposobu, ktory Ty opisujesz, bo wierze ze jest skuteczny. Tobie skutkuje, Dag skutkuje, Monice skutkuje, mnostwu ludzi skutkuje czyli skuteczny byc musi. Po prostu ja osobiscie nie do konca widze potrzebe ciagania psa na smyczy ("zabierania smyczy ze soba") skoro moge to zrobic inaczej i i bedzie to skuteczne. Razi mnie troche ta potrzeba doprowadzania psa do frustracji. Frustracja do mnie nie przemawia.

# PRZEMYŚLENIA SUE AILSBY NA TEMAT DYSKUSJI O WYRWANYCH RĘKACH.

# Cokolwiek robisz, przestań natychmiast, bo to nie działa. Tzn do czasu zanim pies nie nauczy się chodzić na luźnej smyczy, nie wychodź z dwoma psami na raz. Przestań go brać na godzinne spacery. Przestań go brać tam, gdzie nie możesz kontrolować sytuacji i psa. Jeżeli nie chcesz zrobić żadnej z tych rzeczy, to dyskusja jest zakończona. Twoje priorytety są jasne: chcesz bardziej godzinnych spacerów TERAZ, niż chcesz żeby pies przestał ciągnąc; chcesz bardziej wyprowadzać dwa psy na raz, niż chcesz żeby przestał ciągnąć.
# Jeżeli chcesz, żeby przestał ciągnąc i nie możesz go brać na długie spacery, gdyż to rozwija jego edukacje w ciągnięciu, możesz dawać mu porcje ruchu rzucając piłeczkę, frisbee, czy coś innego, albo możesz ćwiczyć przywołania między dwoma osobami. Pies będzie miał tak dużo ruchu jak poprzednio, ale bez umacniania niepożądanych zachowań.
# Jeżeli pies umie chodzić przy nodze, to świetnie. Możesz go w ten sposób prowadzić do samochodu, do weterynarza, z samochodu gdzieś tam, ale masz racje, chodzenie przy nodze, to NIE JEST to samo, co chodzenie na luźnej smyczy. Chodzenie przy nodze to ciężka praca dla psa. Nie mowie, że nie jest to zabawa dla psa, ale nie przez godzinę i z pewnością nie jest to relaksujące dla psa. Nie osiągniesz dobrego chodzenia przy nodze przez godzinę, dostaniesz tylko namiastkę tego, brak uwagi psa, brak koncentracji, kiepskie chodzenie przy nodze, a wiec nie jest to już nawet chodzenie przy nodze.
# Musisz zrozumieć, że to co robisz nie tylko nie działa w oczekiwany przez Ciebie sposób, ale aktywnie uczy psa sztuki ciągnięcia na smyczy. Pies wie, że MUSI ciągnąc na smyczy, żeby dotrzeć gdziekolwiek, bo takie macie zasady. Jeżeli chcesz żeby ciągniecie się zatrzymało, musisz zacząć Pierwszy Dzień Reszty Twojego Życia z kompletnym, zerowym, całkowitym, BRAKIEM ciągnięcia.
# 'Bycie drzewem' czasem działa. Nie zawsze, ale czasem. Problem z tą metodą jest gdy ludzie myślą, że powinno działać, ale nie działa. Zanim się zorientują, że pies ciągnie, pies już pociągnął 60-90cm bliżej do tego, do czego chciał być bliżej i potem jest nagrodzony pozwoleniem stania tam aż skończy patrzeć (czy wąchać) na to co chciał.
# Co DZIAŁA (dokładnie zaplanowane) to cofanie do punktu wyjścia. Dokładne zaplanowanie znaczy, ze pies nie może Cię zaskoczyć i wygrać siłą (obroża uzdowa czy co potrzebujesz, żeby totalnie kontrolować sytuacje), że masz zaplanowane co będziesz robić, co będziesz nagradzać i na co patrzeć (kryteria).
# Totalnie kontrolujesz sytuacje: pies jest w Twoim domu, kuchni, ogrodzie, korytarzu, gdziekolwiek, ale Ty kontrolujesz co/kogo widzi, gdzie idzie itd. Musisz być w stanie fizycznie opanować psa, żeby nie mógł Cię pociągnąć. Dobra obroża, mocna smycz. Sugeruje skórzaną smycz długości 1.8m. Ta długość da Ci czas na reakcje. Załóż pętlę smyczy wokół kciuka i owiń rękę smyczą dwa razy. Złóż obie ręce razem, trzymając jedną rękę drugą i umieść je przyciskając na brzuchu. Tam zostają. Jeżeli pies pociągnął Twoje ręce z tej pozycji, to on Cię kontroluje, nie Ty jego. Stan w lekkim rozkroku, jedna noga wysunięta nieco do przodu i zaprzyj się mocno. Poczuj jak wrastasz w ziemie i nic Cię nie ruszy z miejsca. Przenieś punkt ciężkości ciała do tylu, to Ci da więcej oporu.
# Masz plan co będziesz nagradzać. DOKŁADNIE jakie to będzie zachowanie? Co jeżeli pies zacznie węszyć? Co z tego? Czy nad tym pracujecie, czy nad luźną smyczą? Jeżeli nad luźną smyczą, to to jest JEDYNE zachowanie, nad którym pracujecie. Pies może się czołgać, fruwać, węszyć, przewracać się na plecy, szczekać, wyć, sikać, jeść trawę, cokolwiek, tak długo jak długo smycz jest luźna.
# Co to jest luźna smycz? Większość ludzi definiuje luźną smycz jako 'pies nie ciągnie mocno'. To nie jest wystarczająco jasne. Ani Ty, ani pies nie możecie pracować z takim kryterium. Musi to być specyficzne, łatwe do zaobserwowania. JEŻELI KARABIŃCZYK NIE WISI LUŹNO Z OBROŻY, TO PIES CIĄGNIE!
# Co zrobisz? Węz głodnego psa, smycz, dobre buty, rękawiczki (jeżeli smycz może Ci zranić ręce), super smakołyki, kliker. Oprzyj się mocno plecami o ścianę. To jest 'Groud Zero' (pozycja wyjściowa). Nie ma tu NIC dla psa do oglądania, wąchania, interakcji, tylko Ty.
# Kliknij psa z 12 razy za luźną smycz. Nie za patrzenie na Ciebie, nie za siad, nie za zwracanie uwagi na Ciebie, nie za leżenie. Za trzymanie luźnej smyczy. Staraj się klikać szybko, pod rząd, 12 razy w przeciągu minuty ('karabin maszynowy').
# Teraz rzuć (albo niech ktoś położy) coś istotnego dla psa, ok 6 metrów od Ciebie. Może to być piłka, zabawka, smakołyk, cokolwiek pies by chciał. Pies rzuca się do przodu i szarpie smycz. Ty jesteś wrośnięta w ziemie, placami oparta o ścianę, ręce na brzuchu. To jest jedyny czas, kiedy będziesz 'drzewem', ponieważ gdy masz plecy oparte o ścianę, to wiesz na pewno, że pies nie pociągnął Cię do przodu.
# W końcu (5 sekund, 4 godziny, nieważne) smycz się poluzuje. Klik i wepchnij psu do pyska pyszny smakołyk. 'Karabin maszynowy' smakołyków dla psa, jeżeli smycz jest luźna. Zrób krok do przodu, w kierunku pożądanego przedmiotu. Jeżeli udało Ci się zrobić ten kroczek, następny 'karabin maszynowy', czyli 12 smakołyków. Jeżeli nie udało Ci się żeby pies nie naprężył smyczy, COFNIJ się do ściany. Poczekaj aż smycz się poluzuje, wydaj 12 K/S za luźną smycz.
# Powtarzaj, aż będziesz mogła zrobić jeden krok na luźnej smyczy. Zrób drugi krok, K jeżeli smycz jest ciągle luźna, cofnij się do ściany jeżeli nie jest. Pracuj dalej nad tym.
# Jeżeli pies dojdzie do zabawki (czy smakołyka) na luźnej smyczy, może ją wziąć. K bezpośrednio zanim ją złapie.
# Rób to samo następnego dnia (czy po południu itp). I następnego. I następnego.
# Kiedy idzie Wam świetnie, idźcie z tym gdzieś indziej. NIE na godzinny spacer!!! Gdzieś, gdzie możesz ciągle totalnie kontrolować sytuacje. Gdy tam idzie Wam świetnie, następne miejsce, i następne. Gdy ćwiczyliście w 8 miejscach, możesz ćwiczyć drogę do samochodu. Jak macie już to, możecie jechać w puste miejsca, gdzie możesz używać samochodu do oparcia się plecami, jak przedtem ściany.
# Pracuj nad tym, aż będziecie mieli luźną smycz wszędzie.Czy osiągniesz luźną smycz, czy nie, zależy CAŁKOWICIE od tego, czy chcesz tego czy nie i czy chcesz tego dosyć mocno, żeby tego nauczyć.

Urywek o chodzeniu na luznej smyczy Suzanne Clothier.

"Sympatyzuje z tymi, ktorzy mowia 'Zatrzymuje sie, pies wraca do mnie zeby dostac smakolyk, idziemy do przodu i on znowu ciagnie'. Mam nadzieje, ze to male wyjasnienie co pomoze. Ja sie zatrzymuje i czekam az pies nawiaze kontakt ze mna, nie zeby wrocil do mnie. Kiedy nawiaze kontakt wzrokowy, daje mu duzo pozytywnego 'feedback' [nie wiem co robi, moze nagradza slownie?-dopisek moj] i ofiarowuje mu smakolyk i wciagam psa w intensywny kontakt ze mna, poprzez cofanie sie (czesto dajac wiecej smakolykow). Wtedy bez zatrzymania sie w ogole zaczynam znowu isc do przodu z psem.

Przy tym jest kilka trikow.

To nie polega na psie wracajacym do Ciebie. To plega na kontakcie z Toba - pelna uwaga, skupienie w oczach, zaangazowanie. Wymaga to tez do Ciebie bycia rownie zaangazowanym. Nie naprowadzam uwagi psa na siebie za bardzo (czasami na samym poczatku i szybko wycofuje sie z tego gdy pies byl nagradzany za uwage). Chce samodzielnie ofiarowana uwage i skupienie na mnie. Zmiana kierunku z 'tam' na 'tutaj'. Na poczatku wymaga to cierpliwosci, ale szybko czas sie skraca od 'brak zaangazowania' na 'zangazowanie'. Czas przyjacielem szkoleniowca. Kiedy przewodnik zrozumie roznice miedzy mechanicznym ustawianiem psa w pozycji a prawdziwym zaangazowaniem, ktore pies sam oferuje, postepy beda szybkie. Pamietaj: co nagrodzisz, to pies powtorzy. Jezeli wierzy, ze powrot do Ciebie to wszystko co musi zrobic, zeby dostac smakolyk i zaczac isc dalej, to to wlasnie Ci zaoferuje. To jest o zaangazowaniu, nie o pozycji."

Cofanie do tylu wyprobowalam swego czasu z Kajsa (a la Turid). Zdalo egzamin, bylo dodatkowym wyjasnieniem dla psa. W ogole to chodzenie do tylu a la Turid jest dobre dla kazdego psa na poczatek.


Sue Ailsby"

A dla bardziej wymagających :

Jak nauczyć psa chodzenia przy nodze? [z użyciem klikera]

"Chodzenie przy nodze w konkretnej pozycji jest trudnym ćwiczeniem dla psa i nie należy wymagać ciągłego chodzenia przy nodze na spacerze. Na spacer wystarczy, że pies nie ciągnie (albo jakaś modyfikacja chodzenia przy nodze, jeżeli ktoś chce).
W pozycji przy nodze pies stoi z barkiem przy naszej nodze (lub głową, ale to zwykle wychodzi za bardzo z tylu), zwracając cały czas na nas uwagę, zwykle patrząc na nas (do wystawiania nie będziemy tego uczyć, bo pies ma patrzeć prosto przed siebie).


Zaczynamy w spokojnym miejscu, z psem bez smyczy. Jeżeli musi być na smyczy, to przywiązujemy smycz do paska i puszczamy luzem. Idziemy przed siebie. Pies nas dogoni i jak tylko znajdzie się w odpowiedniej pozycji, klik/smakołyk (zatrzymujemy się początkowo dla dania mu smakołyka). Idziemy dalej, jak tylko pies znowu znajdzie się w tym miejscu, k/s. Nie wołamy go, tylko nagradzamy przypadkowe i celowe dojścia w to miejsce. Po jakimś czasie pies będzie coraz częściej w tym miejscu. Jak już wybiera często ta pozycje, możemy zaczekać z kliknięciem, aż się na nas spojrzy z wyrzutem, że jeszcze nie kliknęlismy. Od tego momentu będziemy nagradzać spojrzenia na nas w odpowiedniej pozycji.
Powoli oczekujemy nie tylko dojścia psa do prawidłowej pozycji i patrzenia na nas, ale przejścia w niej kilku kroków, najpierw jeden, potem dwa itd. Nie spieszymy się i nie oczekujemy 10m na początek.
Następnym etapem będzie robienie zwrotów z psem w tej samej pozycji, kiedy pies opanował dobrze dłuższe odcinki na prostej.


Najpierw zaczynamy robić kółeczka w prawo i k/s za utrzymanie pozycji na początku łuku. Potem robimy zwroty o 90 stopni w prawo. Jeżeli pies chociaż stara się trzymać pozycje, k/s natychmiast po obrocie. Jeżeli się 'zgubił', nagradzamy jak tylko nas dogoni (nie czekamy na niego, tylko idziemy tak szybko jak przedtem). Jeżeli po kilku powtórkach nie pilnuje nas i ciągle się 'gubi', możemy go naprowadzić początkowo ręką ze smakołykiem lub targetem przy zwrocie. Potem robimy zwroty o 180 stopni w prawo, potem kółeczka w lewo i zwroty w lewo. Poruszamy się krokiem dostosowanym do wielkości psa, ale raczej szybkim, tak żeby pies mógł swobodnie maszerować obok nas. Dodajemy komendę do tego ćwiczenia kiedy pies idzie w takiej pozycji jak nam odpowiada i dobrze się jej trzyma. Za każdym razem jak ruszamy z miejsca dajemy najpierw komendę. Jak pies w miarę dobrze opanował chodzenie przy nodze, wprowadzamy komendy siad przy każdym zatrzymaniu się, czasem waruj, czasem stój. Potem wprowadzamy rożne szybkości (normalna, wolna i bieg). Błędów po prostu nie nagradzamy, nic więcej.

Niektóre psy lepiej zaczną naukę przy pomocy targetu. Najpierw pies musi umieć dobrze dotykać target nosem i robić to nawet jak target się oddala. Trzymamy wtedy target w takiej pozycji, żeby pies się znalazł przy nodze po dotknięciu go. Najpierw dajemy tylko jeden krok z targetem i zachęcamy psa do podążenia za nim. Jak tylko dotknie, k/s. Zwiększamy odległość na jaka pies musi podążać za targetem po kroczku. Jak pies już dobrze to robi i idzie z nami kawałek, zmniejszamy target składając go, chowając cześć w dłoni itp. Pies się nauczył podążać za nami i możemy klikać za odpowiednia pozycje jak opisane poprzednio.

Osoby uczące psa do tańca (freestyle) lub agility, będą chciały również żeby pies szedł przy nodze z prawej strony. Uczymy tego osobno, jak już pies opanował chodzenie przy nodze na komendę z lewej strony. Można zacząć idąc przed psem i naprowadzając go targetem lub smakołykiem w ręku do prawej strony, k/s. Jak już będzie chętnie tam podbiegał i szedł, wprowadzamy komendę (np 'right'). Uczymy jak wyżej.

Najważniejsze jest nie spieszyć się, ale dzielić wszystko na malutkie kawałeczki i uczyć tych kawałeczków po kolei. Z nich złoży się całe zachowanie. Nie musztrujemy psa, nie ćwiczymy zbyt długo. Krótka, radosna sesja, da lepsze wyniki niż długa i męcząca. Pies ma uważać to ćwiczenie nie za przymus, ale za taka sama przyjemność, jaką jest np dotykanie targetu, czyli ma to być dobra zabawa.

# I JESZCZE JEDNA WERSJA:

Zapinamy dość długą smycz do paska, lub zapinamy smycz o siebie sama, wokół naszego pasa. Nie trzymamy smyczy w rękach, żeby nas nie kusiło jej używać. Możemy podtrzymywać ręką wiszący między nami a psem kawałek smyczy, ale nie ciągnąc jej w żadnym wypadku. Pies tylko dlatego ciągnie na smyczy, bo został tego nauczony. Ciągnięcie do tyłu powoduje u psa odruch ciągnięcia do przodu. Jest to naturalna reakcja i nie mamy na nią wpływu. Prawidłową reakcją na ciągnięcie psa jest brak reakcji z naszej strony. Jeżeli pies pociągnie smycz, stajemy w bezruchu. Stajemy się natychmiast 'drzewem' i nie ruszamy się z miejsca. Jeżeli pies jest duży, zapieramy się dobrze, odchylając się nieco do tylu, żeby nas nie ruszył z miejsca. Pies przywiązany do drzewa nie będzie się długo szarpał do przodu, bo szybko się nauczy, że to nic nie da.
Jest to bardzo ważna część nauki. Bez zatrzymania psa i nie dania mu nagrody za ciągnięcie (posuniecie się do przodu choć o centymetr) pies nie przestanie ciągnąć.
Mamy smycz zaczepioną do paska, więc pies poczuje bierny opór. Nie mówimy nic do niego, tylko stoimy. Po chwili pies zluźni nieco nacisk na obrożę. Odsuwamy się w prawo od psa i odwracamy się do niego przodem, uważając żeby smycz była cały czas luźna. Zachęcamy go do podejścia do nas, poklepując udo lub cmokając, wyciągając rękę. Staramy się zrobić jak najbardziej interesujący dla psa. W żadnym wypadku nie ciągniemy smyczy. SMYCZ MUSI BYĆ LUŹNA.
Jak tylko pies zrobi jeden krok w nasza stronę, klikamy i nagradzamy. Używamy do tego ćwiczenia bardzo atrakcyjne smakołyki, typu kawałki z pieczeni itp.
Nie zrażamy się, jeżeli pies dalej ciągnie. To jest tylko kwestia czasu, zanim pies zrozumie o co chodzi w tej zabawie. Natychmiast stajemy się 'drzewem' i powtarzamy zachęcanie psa do podejścia do nas. Kiedy dostajemy często ten jeden kroczek w nasza stronę, cofamy się nieco do tylu i nagradzamy dwa, lub trzy kroczki. My idziemy do tylu, pies przodem do nas, podążając za nami. Robimy to na otwartym terenie, żeby się o coś nie potknąć i nie zważamy na komentarze przygodnych przechodniów!
Kiedy pies bez problemów podąża za nami w tej pozycji, zaczynamy robić (ciągle tyłem) zakręty. Pies powinien być jak przyklejony do nas. Nigdy nie naprężamy smyczy. Musi ona być odpowiednio długa, żebyśmy mogli się cofać. Gdy pies rozumie na czym polega ta zabawa, kiedy idzie przed nami jak po sznurku, nagle odwracamy się o 90 stopni w prawo, zajmując pozycje z prawej strony psa. Mamy teraz psa w pozycji 'przy nodze'. Idziemy tak kroczek lub dwa, K/S.
Ćwiczymy na zmianę chodzenie do tylu z zakrętami i odwracanie się w prawo, żeby pies szedł obok nas, bez ciągnięcia na smyczy. Klikamy zanim zacznie ciągnąc. Jeżeli spóźniliśmy się, stajemy się znowu 'drzewem' i zaczynamy cofanie do tylu jak poprzednio.

# I JESZCZE JEDNA (dotyczy chodzenia 'sportowego'):

Zaczynam od napakowania kieszeni smakołykami i udania się z psem w spokojne miejsce (bez specjalnych rozproszeń), bezpieczne, pies luzem (jeżeli musi być na smyczy, to smycz długa, przewiązana w pasie przewodnika, luźno zwisająca, nie ciągnięta nigdy, w ogóle nie używana do nauki, a tylko do zapewnienia bezpieczeństwa psu). Ruszam do przodu szybkim krokiem, nie ogladając się nawet na psa. Kiedy tylko pies mnie dogoni i znajdzie się z lewej strony, w pozycji przy nodze, K/S. Idę dalej, tak samo szybko, zmieniam kierunki, żeby pozostać na wybranym terenie, nie wołam wcale psa. Okazuje się, że coraz częściej pies znajduje się w pozycji przy nodze. Jak długo tam jest, zostaje nagradzany. Jeżeli zostaje dłuzej, K/S non stop, im częściej tym lepiej, jak karabin maszynowy. Krótkie sesje, góra 5 minut. Kiedy pies już celowo dobija do nogi, klikam dopiero kiedy spojrzy na mnie (a spojrzy, żeby zobaczyć co się stało, że jeszcze nie klikam). Od tej pory oczekuję spojrzenia zanim kliknę. Kiedy pies idzie już ładnie po prostej, zaczynam duże koła w prawo, potem coraz mniejsze (w miarę postępów), aż do całkowitego zwrotu do tyłu w prawo. Przy zwrocie klikam w trakcie zwrotu, żeby nagrodzić zwracanie się razem ze mną (ale to dopiero gdy pies jest dobry w trzymaniu pozycji po kole). Ćwiczę koła w taki sposób, żeby móc obracać się w prawo w miejscu, a pies lata wkoło, żeby utrzymać pozycję.
Po kołach w prawo, zaczynam koła w lewo, najpierw duże, potem mniejsze. Używam przesadzonego początkowo ruchu ramienia w lewo, żeby ramię stało się sygnałem dla psa do zatrzymania się nieco, lub odskoczenia nieco z drogi (K/S za to). Potem zwrot do tyłu w lewo. Kulmiancją zwrotów w lewo jest obracanie się przewodnika w lewo w miejscu, podczas gdy pies kręci się również w lewo, utrzymując cały czas pozycję przy nodze. Niezbędne do tego jest rozpoznawanie przez psa co się dzieje z jego tyłem, a czego trzeba osobno nauczyć.
Często wsypuję obiad psa do kieszeni i idę sobie do ogrodu. Pies już wie o co chodzi i doskakuje do nogi. Robimy sobie kilka manewrów (nagrodą jest garstka suchego żarcia). Pies pracuje na swój obiad. Siady, warowania i stanie przy nodze wprowadzam dopiero gdy pies już ładnie chodzi przy nodze.


Wszelkie zwroty muszą być wyćwiczone najpierw bez psa, żeby były zawsze takie same, takie same stawianie stóp, co bardzo pomaga psu (chodzenie przy nodze jest trudnym ćwiczeniem). Nie ma nic gorszego dla psa, niż przewodnik potykający się o własne nogi przy zwrocie."

Źródło: [url]http://www.sznaucerki**********[/url]

Mam nadzieję że się przyda :lol:

Link to comment
Share on other sites

W tej sytuacji zdecydowanie radzę obrożę zastąpić szelkami i trening, trening i jeszcze raz trening
a dla wyjątkowo opornych na naukę piesków są "wspomagacze":

[URL]http://landofpuregold.com/store/p-nopull.htm[/URL]
[URL]http://www.premier.com/View.aspx?page=dogs/products/collars/easywalk/description[/URL]

lub inna konstrukcja
[URL]http://www.psiaki.pl/sklep/product_info.php/products_id/1050[/URL]

ale uwaga - te szelki służą tylko do nauki , to nie jest sprzęt na co dzień

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Na razie sobie zapisuję.

Czasem pomagają uzdy dla psa (w każdym razie u mojego pomogło, a ciągnął jak diabli). Szelki jak najbardziej, poszukaj takich, z których psiak nie wylezie - bo są te, co wkładasz łapy i zapinasz na grzbiecie, a nad zapięciem są kółka do karabińczyka od smyczy i te, gdzie nakładasz na szyję najpierw, potem na jedną łapę, a zapinasz na boku - i te polecam, bo lepiej opasują szyję i klatkę i trochę trudniej psu się z nich wysunąć. Poza tym najlepiej rozkładają się na psie, kiedy ciągnie.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Bardzo spodobała mi się metoda z "pokusą". Zaraz wybiorę się z moim wariatem na łąkę przećwiczyć. Od długiego czasu próbuję nauczyć Northa chodzenia na luźnej smyczy ale to oporny samiec. Dodatkowo przez cały czas jaki przebywał w schronisku uczył się ciągnięcia i ma to już tak zakorzenione, że czasami zaczynam wątpić. Ale nie poddaje się:) Jeśli pies załapie tą metodę to napisze swoje spostrzeżenia - może przyda się dla przyszłych pokoleń;-)

[quote name='taks']W tej sytuacji zdecydowanie radzę obrożę zastąpić szelkami i trening, trening i jeszcze raz trening
a dla wyjątkowo opornych na naukę piesków są "wspomagacze"

ale uwaga - te szelki służą tylko do nauki , to nie jest sprzęt na co dzień[/QUOTE]

A to będzie pomoc szkoleniowa od której dzisiaj zacznę. Przerobię normalne szelki na takie easywalk i wypróbuję. Nie chcę ryzykować szkolenia na obroży, gdyż jakiś czas temu mały przeszedł kaszel kennelowy i od tego czasu biorę poprawkę na wszystko co wrzyna mu się w szyjkę;-)
Oby się udało:)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...