Jump to content
Dogomania

Choroba lokomocyjna


Karolinka

Recommended Posts

Moja Gaja wspaniale znosi podróż samochodem, w ostatnie wakacje przejechała jakieś 700km, oczywiście z przerwami :)

zdzichu chyba nie dawałeś nic psu do jedzenia przed podróżą? Jeżeli nie to nie mam pojęcia co mu mogło tak zaszkodzić w czasie jazdy :-?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 212
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

U mnie z moimi AST było trochę problemu, ale teraz jest wszystko OK.

Choroba lokomocyjna prawie zawsze dopadała Kajtka.

Po częstych wyjazdach do teściów pies się przyzwyczaił i teraz 500km nie robi na nim wrażenia. Znów Afra <Bazuka Victory> nie dawała mi prowadzić auto i sama chciała :lol: :lol: co ram mało nie doprowadziło do kolizji. Szelki załatwiły sprawę, a teraz siedzi grzecznie i już nie chcę prowadzić i pozwala mi to robić ;)

Link to comment
Share on other sites

Alsa: Nie wiem czy Zdzichu dawał coś do jedzenie swojemu psiakowi, ale wierz mi, choroba lokomocyjna dopada też psy.

Nasza Gaja lubi jeździć autkiem i jeździ zawsze z pustym żołądkiem... a mimo to jeśli odcinek do przejechania jest dłuższym niż około 20 km to zaczyna się ślinić i zaczynają się wymioty.

Jak pisałam wcześniej, w jej przypadku aviomarin nie pomaga. Ostatnio jak jechaliśmy z nią około 400 km to dostała Hydroxyzinum. Pomogło.

Link to comment
Share on other sites

Moj jest chyba prawdziwym rekordzista. :wink: Ma 18mies.i troche swiata juz zwiedzil.Jego pierwsza podroz na Lazurowe Wybrzeze i chrzest bojowy na kretych drogach Alp przeszedl bez zastrzezen.Najdluzsza podroz to 2400km z poludnia Francji do Polski.Nigdy nie choruje i mam wrazenie ,ze to lubi.Zawsze siedzi z przodu w nogach-niestety mimo duzego kombi nie ma dla niego miejsca w bagazniku.Natomiast krotkie odleglosci np.do lasu,szczegolnie jak nie ma pasazera obok kierowcy to wtedy jedzie w bagazniku. :P

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Witam :D .

Wiem ,że temat był juz 100 razy powtarzany ,ale proszę mi poradzić .

Za tydzień wyjeżdżam z moim psiaczkiem ( 7m-cy) ,wiem ,że ma chorobę lokomocyjną .Ostatnio lekko go przegłodziłam ale latałam po aucie z woreczkami ( chyba z 6 razy ).Czy mogę mu dać aviomarin i ile ?? a może sa inne leki??

Pozdrawiam pa

[Tu nastąpiło połączenie topików :D <-- Mod]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

A w jakim wieku jest psiak?
U nas na poczatku też był ten problem. Pies czesto wymiotował. Próby z aviomarinem początkowo nie skutkowały z czasem zaczęły przynosić rezultaty. Psa dodatkowo zabieraliśmy często na przejażdżki, stopniowo coraz dłuższe i już dawno problem zniknął.
Jeżeli wybieracie się na jednorazową długą podróż mozecie pogadać z wetem i poprosić o środki uspokajajace na drogę (też raz przerabiałam).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='alive']Co możecie poradzić mi na chorobę lokomocyjną mojej psiny? Głodówka i aviomarin nie skutkuje :shake:[/quote]

woreczki ;)
a tak na poważnie..poczekaj chwilę. Naszej w wieku ok. roku przeszło zupełnie (choć nadal jazda samochodem nie jest jej szczególną pasją)..a było dramatycznie :ekmm: ..co kilometr potrafiła wymiotować. I nie pomagało zupełnie nic.

Link to comment
Share on other sites

Lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego też zamiast faszerować psa tabletkami (które np. na mojego kompletnie nie działają) lepiej zainwestować trochę czasu, parówek i benzyny na odczulenie psa na jazdę samochodem. Bo choroba lokomocyjna u psów ma najczęściej charakter czysto psychiczny, a nie fizjologiczny.

Bardzo ładnie kwestia odczulania psa opisana jest tu: [url]http://aquilonis.blox.pl/2006/02/CHOROBA-LOKOMOCYJNA.html[/url]

Autorka tekstu jest właścicielką psa z wyleczoną chorobą lokomocyjną. Ja stosowałam się do jej metody i możemy już jeździć z moim psiurem krótkie dystanse, które niegdyś były nieosiągalne ;)

Link to comment
Share on other sites

dzięki!
moja starsza suczka jak była mała strasznie bała się jeździć samochodem dlatego przyzwyczajaliśmy ją do tego stopniowo. Najpierw jeździła na kolanach, później koło osoby siedzącej z tyłu aż wrescie sama na tylnej kanapie. Ona wprost uwielbia jeździć!!! Młodszą wzięliśmy 2 miesiące temu ze schroniska i prawdopodobnie ona nigdy samochodami nie jeździła. Póki co podróżuje u mnie albo u męża na kolanach, żebyśmy w razie czego mogli łapać wyskakującą zawartość brzuszka :). Dobrze, że nie jest duża bo trudno byłoby z 20 kg psem jeździć na kolanach :).
Być może zrobiliśmy błąd, że na malutkie odcinki często jeździła sama z tyłu... może przez to bardziej się boi? Potrafiła przez 3 minuty kilka razy zwymiotować!!! :( Dodatkowo te krótkie wycieczki były do weterynarza bo wzięliśmy ją ze schroniska strasznie przeziębioną, nie mogliśmy jej doleczyć przez ponad miesiąc, więc bidulka często bywała w lecznicy. Pewnie jej się teraz dodatkowo podróż źle kojarzy.
A słyszeliście coś o imbirze? Podobno też jest dobry na chorobę lokomocyjną?
pozdrawiam :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='alive']
A słyszeliście coś o imbirze? Podobno też jest dobry na chorobę lokomocyjną?
pozdrawiam :)[/quote]

Jest cos takiego jak cocculine (chyba dobrze piszę nazwę), to środek homeopatyczny..do podawania codziennie nie tylko przed jazdą. Łagodzi objawy choroby lokomocyjnej. My to podawaliśmy przez spory czas Vedze. Czy i na ile pomagało nie wiem. Czy po prostu samo z siebie przeszło i pies, któremu jeszcze w sierpniu wykręcało żołądek i pysk we wszystkie strony i dosłownie nie miała już czym wymiotować (nie karmiona kilkanaście godzin przed jazdą)..we wrześniu dała rade przejechać 500km nad morze, z dwoma tylko postojami bez żadnych problemów (choć zachwytu nie było).
Acha..na nią wcześniej nie skutkował także b. silny torecan, podany jej (raz tylko) jak była potrzeba zabrać ją na drugi koniec Polski, bo nie miała z kim zostać w domu.

Link to comment
Share on other sites

Mój 10 miesięczny jamnik w czasie podróży nie choruje ale pół drogi piszczy (jechaliśmy ostatnio 350 km). Jest to męczące dla nas i dla niego chyba też. Poza tym pęta się po samochodzie.Dobrze że jedziemy w trzy osoby to sobie przekazujemy go z rąk do rąk. Czym to piszczenie może być spowodowane?

Link to comment
Share on other sites

A co robisz jak piszczy? Głaszczesz, pocieszasz, przemawiasz do niego?
Jeśli tak, to odpowiedź jest prosta - chęć zwrócenia na siebie uwagi i wymuszanie zajęcia się nim. Ignoruj piszczenie.

Pałęta się? Jest to dla niego i dla was niebezpieczne. Najlepiej jeśli pies ma w samochodzie okreslone miejsce (mój jeździ w nogach pasażera).
Może pomyślisz o klatce transportowej? Jeżeli odpowiednio przygotujecie go i zaznajomicie z klatką, to podróż będzie upływała wygodniej - pies będzie sobie leżał w znajomej i lubionej klatce, nie będzie się pałętał po całym aucie i w razie czego jest bezpieczniejszy.

Zmęczony pies to dobry pies. Zasada ta w szczególności odnosi się do przypadku konieczności spędzenia jakiegoś czasu w nudnym samochodzie. Jeśli porządnie psa wymęczysz przed podróżą to większą jej część po prostu prześpi.

Link to comment
Share on other sites

przerabialam z moja Lady okropna chorobe lokomocyjna..po lekach bylo jeszcze gorzej...tzn bez lekow przejezdzala 15 km tylko strasznie sie sliniac po lekach po 3 km juz wymiotowala. zabralam sie za to od strony psychicznej psiura. pokazalam ze samochodem jezdzi sie do lasu albo na spotkanie z jej ulubionym kolega. krotka jazda samochodem a pozniej duuzo lasu i milo sie czas spedza... tak kilka razy (ojj aldnych kilka razy) a teraz albo wyrosla z tego albo przestala sie bac bo jak widzi samochod i smycz to omal nie wyjdzie ze skory tak sie cieszy. klopoty byly do 14-15 miesiaca .... coraz mniej chorowala ale zdarzalo jej sie ... no a teraz bez problemu przejezdza 300 - 700 km w samochodzie i grzecznie sobie spi cala zadowolona ze gdzies jedziemy. jezeli jezdzilam w 2 osoby to jedna poprostu podkladala psu woreczek zeby nie zabrudzila auta a jak jezdzilam z nia sama wykladalam albo rozerwany duuuzy worek na smieci albo folie malarska , ukladalam w miejscu w ktorym jechal pies tak zeby cala sie na tym znajdowala... bo to pozniej tyko zwinac i wyrzucic a samochod czysty :) powodzenia w walce z choroba !

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LeksA']przerabialam z moja Lady okropna chorobe lokomocyjna..po lekach bylo jeszcze gorzej...tzn bez lekow przejezdzala 15 km tylko strasznie sie sliniac po lekach po 3 km juz wymiotowala. zabralam sie za to od strony psychicznej psiura. pokazalam ze samochodem jezdzi sie do lasu albo na spotkanie z jej ulubionym kolega. krotka jazda samochodem a pozniej duuzo lasu i milo sie czas spedza... tak kilka razy (ojj aldnych kilka razy) a teraz albo wyrosla z tego albo przestala sie bac bo jak widzi samochod i smycz to omal nie wyjdzie ze skory tak sie cieszy. klopoty byly do 14-15 miesiaca .... coraz mniej chorowala ale zdarzalo jej sie ... no a teraz bez problemu przejezdza 300 - 700 km w samochodzie i grzecznie sobie spi cala zadowolona ze gdzies jedziemy. [/quote]

a sama wsiada do auta? :roll: Bo u nas jedyny problem, który pozostał to wsiadanie (i trochę kapanie z pyska zanim wsiądzie i na początku jazdy, ale na to nie zwracam właściwie uwagi już).
Nie łatwo jest wsadzić 30kg psa zapierającego się wszelkimi możliwymi łapami. Dodam, że jeździmy głównie na spacery na pola i ma za wzór drugiego psa który jest pod tym względem bezproblemowy i "wsiada" nawet przez szybę do połowy uchyloną :-o .
Parę razy "udało" jej się samej..trwało to z 10 minut (z roztrzęsionymi łapami). Jak się zrobi bardziej ciepło to chyba poćwiczę z nią przed domem z zaparkowanym autem..ale czy cos z tego będzie nie wiem :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja niestety mam spory problem z chorobą lokomocyjną u psiura :shake: Przez to w ogóle nie mogę z nim jeździć autobusem, pociągiem, czy nawet taksówką, co bardzo utrudnia mi życie biorąc pod uwagę to ze jestem "nieletnia" i nie mam prawa jazdy. I to w dodatku na pewno nie ma tu podłoża psychicznego - Smyk jak widzi samochod (nasz) to omal ze skóry nie wychodzi, byle tylko do niego wsiąść :evil_lol: Bardzo się cieszy, jak gdzieś jedziemy, ALE...No właśnie, ślini sie od poczatku jazdy, wymiotuje gdzies tak po 20 min (w zależności od pogody, zima czasem zdarza mu sie nawet na dłuższych trasach wytrzymac bez wymiotów). I co tu z takim fantem zrobic? Szczerze mówiąc, to troche boje sie mu jakies leki podawac - wetka powiedziala ze mozna jakies ziołowe dla ludzi, ale ja nie wiem zbytnio co dokładnie :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam straszne klopoty z jazdami w samochodzie :roll: :roll: , teraz wszystko jak reką odjąl, Nugat praktycznie w maju bedzie mial 2 lata do 12 miesiaca przezywaliśmy koszmar.. zauwazyłam kiedy akurat zblizał sie ten moment strasznie sie slinil od razy pysk w recznik i dawaj, naszczescie podróze pod wielkim stresem sie skonczyły odkad kupiłąm normalna przyuprawe imbir sproszkowany dostał to z odrobina serdka lub twarożku przed podróżą, nie dawałam posiłków przed jaada samochodem i przeszło tylko po podoaniu imbiru odczekalismy godzinke i jestem swidkeim ze moemntalnie przechodzi pozdrawiam chili i czuszke :)
A przypomnialo mi sie jeszcze ze jak jechalismy do Austrii na 13 godzinna podróz dalam mu Presen taki lek uspakający dla ludzi ale nie otumanial pol tabletki i pojechalismy, cala drogę przespal ale byl swiadomy nie otumaniony polecam :roll: :cool3: :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Hej Nugatowa :). Jadąc kilka dni temu w góry po raz kolejny spróbowałam aviomarinu i po raz kolejny kompletnie nic nie dał. Za tydzień znów wyjeżdżamy, więc teraz wypróbuję imbir :). Ale z obserwacji wydaje mi się, że to nie jest jako taka choroba lokomocyjna tylko moja suczka po prostu boi się jeździć. Wczoraj zauważyłam, żę ona zaczyna się ślinić nawet kiedy wsadzi się ją do nie uruchomionego samochodu!!! Czeka mnie trochę pracy z przekonaniem jej, że jazda samochodem jest fajna :).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='alive']Hej Nugatowa :). Jadąc kilka dni temu w góry po raz kolejny spróbowałam aviomarinu i po raz kolejny kompletnie nic nie dał. Za tydzień znów wyjeżdżamy, więc teraz wypróbuję imbir :). Ale z obserwacji wydaje mi się, że to nie jest jako taka choroba lokomocyjna tylko moja suczka po prostu boi się jeździć. Wczoraj zauważyłam, żę ona zaczyna się ślinić nawet kiedy wsadzi się ją do nie uruchomionego samochodu!!! Czeka mnie trochę pracy z przekonaniem jej, że jazda samochodem jest fajna :).[/quote]


Hmmm no to raczej trzeba popracować nad behawiorem moze sprobujcie dać tam jej kocyk szmatke czy cos w tym rodzaju albo ulubioną zabawke niech mala wie ze jej rzeczy tez jezdza i sie nie boja :lol: :cool3:
Tak sobie mysle moze na krótkie dystanse zaryzykować i na przykład wyposażyc Chili w ucho podsuszane by sobie gryzła i zapomniala o strachu ale nie wiem jak na to moze zaragować organizm:razz: A więc zyczymy okielznania strachu :) i przyjemności w podrózowaniu a chili nie widzi radości czuszki w trakcie jazdy :)?

Link to comment
Share on other sites

Chili w trakcie jazdy nie widzi niczyjego entuzjazmu - ani naszego ani Czuszki :(. Siedzi bidulka u mnie albo u męża na kolanach i cały czas się ślini. Póki co nic jej nie pomaga :(. Wczoraj przed wyjazdem z gór, w trakcie załadowywania samochodu, wrzuciliśmy ją do Czuszki na tylną kanapę i jak ją stamtąd wyciągałam po kilku minutach była już cała zapluta :(. Opracowaliśmy już sposób na łapanie pawi do dużego plastkiowego worka na śmieci ale mimo to trzymamy ją na wielkiej płachcie, na kolanach, bo nie zawsze w porę zlapie się worek... Ona nawet boi się wejść do samochodu. Nie zwraca uwagi na to jak ochoczo Czuszka do niego wskakuje. No nic - będziemy walczyć!!! :p

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...