Jump to content
Dogomania

Żmija zygzakowata i nasze pupile!?


malawaszka

Recommended Posts

Dzisiaj dowiedziałam się, że na wsi gdzie jeżdżę są żmije zygzakowate - jadowite gady i ponieważ dużo tam spacerujemy po łąkach z psami chcę wiedzieć jak reagować na ukąszenie u psa - wszędzie są artykuły jak działa na ludzi, a na psy? i to małe w dodatku :roll:

Link to comment
Share on other sites

dzięki Alu - niestety nie uspokoiło mnie to co tam wyczytałam :shake: jak znajdę ukąszenie w kudłach :shake: ehhh i weta tam nie ma :shake: pozostaje chyba liczyć na to, że nie będzie potrzeby szukać pomocy :roll: u moich nawet ciężko byłoby zauważyć czy puchną na pysiu bo mają brody :shake:

Link to comment
Share on other sites

Moi znajomi mają działkę za Gdańskiem i jeżdżą tam na weekendy. Mieli świetną pudelkę miniaturową, którą zabierali ze sobą. Pech chciał, że w przydrożnym rowie, przy normalnej drodze przez wieś, siedziało to cholerstwo, a sunia akurat tamtędy przechodziła... Zanim dojechali do Gdańska, znaleźli surowicę, to nie było jej komu podać :(

W tym samym sezonie pojechaliśmy z naszym poprzednim psem w góry i na dzień dobry, od gospodarzy dostaliśmy ostrzeżenie - uwazujta, bo w groniu sa węze. Siedzieliśmy ogrodzie, jeździliśmy pozwiedzać okolicę, ale w góry nas nie wywiało. Na wszelki wypadek.

Link to comment
Share on other sites

W ubieglym roku w Sierpniu,Moja Jamniczke miniaturowa ukązila zmija w nos.
Nikt tego niezauwazyl,tylko suka nagle zrobila sie dziwnie spokojna,ociezala,zaczela puchnac jej kufa,wtedy dopiero zauwazylam kropelke krwi na jej nosie.
pojechalismy szybko do weta,a ze bylo to w niedziele i w dodatku na wsi,weta niebylo.
Suce glowa spuchla jak bulterrierowi,niepotrafila jej utrzymac,o surowicy niemozna bylo nawet pomazyć,w pobliskim szpitalu,surowice mieli ale dla ludzi,nie dla psa.
Opuchlizna utrzymywala sie 3 dni,poczym stopniowo zanikala.Suka przezyla to ukaszenie,i zadnych powiklan niebylo.
Mozna powiedziec o wielkim sczesciu,ale nikomu niezycze tego co przeszlismy przez te pare dni.

Link to comment
Share on other sites

To byla zmija!!!

lekarz rozpoznal to po dwoch charkterystycznych nakluciach na nosku,cale sczescie ze tylko ja trachnela,a nie pozadnie ukasila,bo bylo by po psie.

Przestrzegam wszystkich aby nieliczyli na pomoc w zakupie i podaniu surowicy,Szpitali i pogotowia.
Pomimo moich prosb ,blagan o sprzedanie surowicy zostalismy potraktowani bardzo niegrzecznie,:shake: Powtarzali tylko to jest dla ludzi nie dla Psow,najwyzej zdechnie,to tylko pies.

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze: Kiedy żmije mają swoją największą aktywność?
Na majówke wybieram się z dwoma psami do domku nad jeziorem, w wiosce, blisko Dobrego Miasta... Do dyspozycji mamy ogromny ogród, wielki las i jezioro... No i zaczynam sie troche martwić, bo psy jak są razem, to na nic nie patrzą, a do dopiero na jakąś żmije... Prędzej jeden drugiego na tą żmije wywali (bo się bawią w "zapasy" najczęściej...)

Link to comment
Share on other sites

A tą surowicę jak się podaje? Zastrzykiem?
Chociaz jak znam Docka (golden) to i tak będzie w wodzie głównie, a tam raczej na zaskrońca się narazić może :lol: Gorzej z Dexterem (Berneński) bo do wody za nic nie pójdzie, ale co tam, może w tym roku Docek go "namówi" Bezpieczniej bym się czuła jakby wariowały w wodzie, a nie w lesie...

A jest coś, czego żmije nie lubią? Jakieś zapachy, czy coś?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maxi3']To byla zmija!!!

lekarz rozpoznal to po dwoch charkterystycznych nakluciach na nosku,cale sczescie ze tylko ja trachnela,a nie pozadnie ukasila,bo bylo by po psie.[/quote]Aaaaa, wcześniej tego nie napisałaś, stąd moje pytanie. Bo raczej trudno było mi uwierzyć, żeby malutki piesek przeżył bez leczenia [U]ukąszenie[/U] tego gada :shake:

ps. jest na Weterynarii inny topik o żmijach, tam jest napisane, w jakich warunkach nalezy przetrzymywac surowicę i jak podawać chyba też.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maxi3']Ja mam nauczke,teraz mam surowice w domu,jak gdzies jade to zabieram z sobą.

Najlepiej popros zaprzyjaznionego weta,o surowice,to jest niedrogie,a warto to miec.[/quote]


a termin ważności? bo w tym drugim topicu jest napisane:

[quote name='"gapa72"']W zeszły piątek moja Nuka (mieszaniec, blond wilczurek na krótkich łapach, ok.30 kg wagi)) została ukąszona przez żmiję. Niestety na Kaszubach trochę się ich 'wyroiło'. Dzięki szybkiej akcji mojej Mamy otrzymała surowicę i 4 inne zastrzyki, podobno antyzapalne i wapno.
Niestety weterynarz w Stężycy okazał się osobą niesympatyczną, która nie rozumie miłości do psa jako do członka rodziny (woli trzodę_ :-x ).
Po dwóch dniach pies już był normalny i zdrowy.
[U][B]Kupiłam ampułkę 500 ja Antytoksyny jadu żmiji. Ma dosyć krótki termin przydatności, no i kosztuje - 87 zł![/B][/U]
Pytanie moje: w przypadku kolejnego ukąszenia, czy są jakieś określone dawki Antytoksyny jadu żmiji w zależności od wielkości/wieku psa? Czy dobrze mieć taki zastrzyk na działce (bardzo krótki termin ważności!)? Czy są jakieś inne środki, które można podać psiakowi?[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

to ja moze napisze co robic:
-po pierwsze jak najszybciej do weta
-najlepiej jest uspokoic psa..wziac go na rece zeby nie chodzil bo wtedy jad szybciej krazy w organizmie
-zabezpieczyc miejsce ukaszenia chusteczka
-poza tym trzeba nauczyc sie rozrozniac zmije od padalca (ktory nie ma jadu tylko kasi)
-tylk oweterynarz wystawi recepte na surowice wiec do weta!
-jak akurat wet a gabinecie nie bedzie mial surowicy to moze podac ja wet miejscowego szpitala gdzie sie znajdujemy
-pies w ciagu tych 4 godzin (bo tyle to mniej wiecej trwa..dojechanie itp) moze oniemdlec,moze lezec i nie kontaktowac)
nawet jeśli surowicy się nie poda silny zdrowy pies powinien przeżyć
najlepiej to jak jedziemy na tereny gorskie czy lesne to lepiej od razu sprawdzic gdzie dostepny jest wet czy surowica
to tyle :)
kaz
-

Link to comment
Share on other sites

To ja się muszę pochwalić :lol: Dzisiaj byłam z Docusiem u weta, no i zaczepiłam o temat tych żmijek... I że jadę na majówkę, i się o te dwa kudłacze boje, bo co jak żmija ukąsi, a wszpitalu nie zawsze chcą sprzedać itp (dzwiniłam do szpitali i się wypytywałam :evil_lol: ) No i gadam, gadam... I przegadałam, wet przy mnie zadzwonił i zamówił surowicę, żeby była w "razie czego"... Czyli u weta mamy w pogotowiu, nic za to nie płacimy, a jesteśmy spokojni :lol: Dojazd do Malborka zajmie nam niecałe dwie godziny, czyli pasy bezpieczne (duże psy - niecałe 40 i niecałe 50 kg, więc zawsze lepiej, niż jak by to były 5 kilowe maleństwa).
Eeeh, teraz się śmieję, że weta zmusiłam do kupna tej surowicy, ale co tam :lol: Przechowywana w lodówce wytrzyma u Niego długo, a zawsze może życie jakiemuś psiakowi uratować :lol:

Ciuciola - wzięcie psiaka na ręce, owszem, nie nie w przypadku tych dużych raczej. Ja Docka bym za nic nie uniosła, o Deksie nie mówiąc...
I po drugie - co w padalcu i żmiji jest podobnego? Wątpie, żeby ktoś, kto chociaż raz widział na zdjęciu żmiję pomylił ją z padalcem... Chyba miałaś na myśli zaskrońca :lol:

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Ostatnio żywo się interesuję tematem i od razu mówię - Ci, co liczą na własną surowicę, chyba są nadmiernymi optymistami... :roll: Lepeij wiedzieć zawczasu, gdzie się po nią udać.

Surowica p. jadowi żmiji zygzakowatej po pierwsze jest nie do kupienia normalną drogą, trzeba kombinować, najlepiej przez znajomego weterynarza.
Ma termin ważności tylko 3 miesiące i kosztuje ok 90 zł.
I MUSI być przetrzymywana w lodówce, nie da się jej zabierać na włóczęgi.

Generalnie surowicę należy podawać w warunkach ambulatoryjnych, gdyż - szczególnie w przypadku ludzi - samą surowicą można zabić ! Wykonywany jest najpierw test przed jej podaniem, choć nie wiem, czy w przypadku psów. Może psiaków to niebezpieczeństwo nie dotyczy, albo tylko w bardzo znikomym stopniu...?

Można sobie radzić inaczej jeszcze. Jeśli się obawiamy, czy zdążymy dostać się do kogoś z surowicą na czas lub nie wiemy, który weterynarz dysponuje surowicą (bo nie każdy !), a w szpitalach to faktycznie nas wyśmieją :angryy: można zaopatrzyć się w ampułki sterydów (do podania zastrzykiem po rozpuszczeniu proszku) - hydrokortizon - teraz te ampułki nazywaja się chyba Korhydron. Jestem w trakcie dowiadywania się szczegółów i nie wiem jeszcze, jaka dawka byłaby potrzebna... Termin wazności jest znacznie dłuższy i koszt też nie taki duży.

Do weta i tak natychmiast trzeba lecieć, bo pies i tak prawdopodobnie będzie wymagał kroplówki.
Płyny psu w stanie wstrząsu pojadowego są potrzebne (wapno nie zaszkodzi także, ale ponoć jego pomoc nie jest tak duża jak się wydaje) - a NIE WOLNO psu podawać płynów "doustnie" ! Funkcjonowanie organizmu jest wtedy upośledzione i można nawet wprowadzić w ten sposób psiakowi płyn do płuc...
No i jak samemu podac to wapno ? Ciekawe, czy w kroplówce jest...

Kiedy widzimy, że pies jest ukąszony, trzeba się postarać, aby pies do czasu udzielenia pomocy jak najmniej się ruszał, by jad wolniej sie rozprowadzał po organizmie.

Jeśli ktokolwiek myśli o zrobieniu opaski uciskowej (co jest wg mnie ryzykowne), to trzeba pamiętać o zapisaniu godziny - nie może być dłużej niż 1 godz.

Można zaopatrzyc sie w miniaturową pompkę ssącą ASPIVENIN - urządzenie o wyglądzie strzykawki, wielokrotnego użytku, ma wszelkie atesty, zezwolenia, iso itp, ale kosztuje ok. 70-75 zł. Trzeba jak najszybciej znaleźć miejsce ukąszenia, ogolić i po przytknięciu końcówki stosować ssanie przez 3 min. Wyssie pewną cześć jadu, zaleznie jak szybko zastosowane. Równie dobre jest do usuwania kleszczy z jego pozostałościami, wtedy 1 min. I do innych rzeczy, skutkuje jak opaska właśnie - poczytajcie tu: [URL="http://www.aspivenin.pl"]www.aspivenin.pl[/URL]

Co jeszcze mogę poradzić ?...

Acha, w razie, gdy widzimy tę żmiję, warto się przyjrzeć jaką ma długość. Taka połowy długości jest jeszcze młodziutka i jej jad nie jest aż taki stężony - zwykle pies ukąszony przeżyje bez surowicy, choć potrzebne te zastrzyki sterydów.
Psy nie unikają żmij, słowo, chyba, że już ją znają ! Wuiem co mówię.
Kurcze, myuszę kończyć, może dopiszę jutro.
Tyle tylko teraz - na 5 z moich psów 3 już były ukąszone przez żmije...

Link to comment
Share on other sites

Manu super porady - wielkie dzięki!!!! ja już wiem, że o Lunę raczej nie muszę się bać bo od niedawna spyla nawet przed jaszczurkami :evil_lol: i widzę po jej zachowaniu, że coś jest w trawie i szybko ją wołam, natomiast z Bolusiem jest kapa bo on ślepy i idzie jak taran, a nie chcę go po łąkach prowadzać na smyczy :shake:

Manu - a jak Twoje psy dały radę po ukąszeniu? dawałaś im surowicę?? ja pytałam mojej wetki i oni nie mają surowicy u siebie :shake: poza tym do niej ze wsi musiałabym jechać jakąś godzine :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote]Surowica p. jadowi żmiji zygzakowatej po pierwsze jest nie do kupienia normalną drogą, trzeba kombinować, najlepiej przez znajomego weterynarza.
Ma termin ważności tylko 3 miesiące i kosztuje ok 90 zł.
I MUSI być przetrzymywana w lodówce, nie da się jej zabierać na włóczęgi.
[/quote]

Mnie w aptece powiedziano, ze surowica ma termin przydatnosci okolo roku. Kosztuje (w tej aptece) dokladnie 72zl. I nie trzeba kombinowac zeby ja nabyc, farmaceutka powiedziala, ze juz kilka osob kupilo u nich surowice dla swoich psow :roll:
Czy psom podaje sie inna surowice niz ludzka?

Mozesz napisac cos wiecej o tych sterydach?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...