Jump to content
Dogomania

})i({ Baksymilianowo - Blu i Benji podbijają świat })i({


Patikujek

Recommended Posts

20 godzin temu, Paulina94 napisał:

Śliczności :)

Jest bardzo aktywny ;) ?

Bardzo, bardzo.

Ostatnie dni były spokojniejsze, no ale... Jak jestem u rodziców to nie dość, że więcej osób psa co chwila zaczepia to jeszcze więcej znajomych psiarzy i pies ma więcej okazji biegać z innymi psiakami. A wiadomo, że w takim wypadku więcej się nabiega niż sam. Dodatkowo nowi ludzie, nowe miejsca... Pies bardziej zmęczony...

Ale wczoraj niestety już do domu wróciliśmy, i dzisiaj jeszcze jakoś pies znośny, ale od jutra jak do pracy znów pójdę to się pewnie zacznie wykańczanie mnie

Link to comment
Share on other sites

Ludziecie możecie mnie znienawidzić, ale moja cierpliwość się skończyła i kot szuka nowego domu. Jeżeli usłyszycie, że ktoś szuka fajnego kota, przytulaka, spokojnego to dajcie znać.  Jeżeli nie znajdzie się ktoś to nie wiem co pocznę. Bardzo nie chcę by wracał do schronu, ale serio mam dość...

A dlaczego do tego doszło?

Nie wiem czy ktoś pamięta, ale z Kotełem mam problemy od samego początku jak do mnie trafił. Szczał i srał wszędzie. Po pewnym czasie robił to już tylko podczas mojej nieobecności. Poradzono mi na jednej z kocich grup by spróbować jak z małym kociakiem. Zmniejszyć mu lokum do jednego pomieszczenia. Na początku był to salon. Podczas mojej nieobecności wszystko zalane poza kuwetą. Zmiana na łazienkę (w razie co łatwiej sprzątnąć) Powtórka z rozrywki, plus jeszcze kot przez całe 2 h kiedy mnie nie było darł się tak, żę sąsiedzi się skarżyli. Ostatecznie kiedy wychodzę z domu kot od maja jest zamykany z kuwetą w kennelu. Były próby zostawienia go luzem, ale kończy się to zawsze zaszczanym moim łóżkiem. Zostawał sam, zostawał z psem.... Bez różnicy. Może nie dziennie, ale średnio co drugi trzeci dzień nalane na łóżko. Od około 3 mies. nie robiłam już prób. Z automatu jak wychodziłam to kot do kennela (kennel dość spory). 

Zbliżały się święta. W tym roku jechałam do rodziców. U nich nie ma miejsca na kennel, a kota nie mogłam na prawie 3 tyg. samego zostawić, więc z obawami, ale pojechaliśmy. Przez 3 tyg, kot nie narobił u nich nic (raz nasikał do brodzika (tata zapomniał prysznica zamknąć), ale to było pewne tak jak u mnie z wanną. On nie lubi sikać na żwirek niezależnie od rodzaju, najpierw kopie do dna kuwety i potem tam sika) , ale nigdzie indziej. Zostawał sam, czasem z psem, czasem z drugim kotem i nic. Żadne łóżko, żaden narożnik no nic....

W ostatnią niedzielę wróciliśmy do domu. Ja pełna nadziei w poniedziałek rano wyszłam na dłuższy spacer z psem i kota nie zamknęłam. i co? Oczywiściwe po powrocie czekała mnie na środku łóżka piękna więlka kałuża/plama jakby kot nie sikał z miesiąc.... Myślałam że zabiję.... Nalał tyle, że przemoczyło kołdrę i nawet materac... Oczywiście powrót klatki.

Dzisiaj natomiast wstałam trochę za późno, przez co spieszyłam się do pracy i w tym pośpiechu zapomniałam dosunąć kosza do drzwi klatki i skubaniec się wydostał i oczywiście znów nalane na łóżko!

Gnój jest ze mną od kwietnia, a ja już zmieniałam 3 razy pościel. Teraz mam już kupioną najtańszą jaką znalazłam byle szkoda wyrzucić nie było jak się doprać nie uda! 

Ktoś powie, że przecież w takim  razie może siedzieć w tej klatce! Niestety nie! Nie może. Nie dość, że cały czas się drze w tej klatce (sąsiedzi cały czas się skarżą bo on nie miałczy tylko się po kilka godzin dziennie drze) to druga rzecz jest dość zimno już a ja nie mogę mu do tej klatki nawet kawałka szmatki wstawić bo zaleje totalnie. Kiedy nie ma nic to robi wszystko tylko do kuwety, ale jak ostatnio włożyłam mu stary ręcznik żeby nie musiał na plastikowym dole siedzieć to naszczał na niego i tyle z tego było....

Weźcie mi coś doradźcie bo albo kota w końcu zatłukę albo już sama nie wiem...

P.s.

Koteł jest całkowicie zdrowy. Miał robione badania krwi i moczu już dwukrotnie w niedługim odstępie czasu, u 2 różnych wetów. Z resztą ostatnie 3 tyg. pokazał, żę można się zachowywać  

Link to comment
Share on other sites

Koniecznie dobry koci behawiorysta. Jeżeli kotu żwirek nie pasuje to spróbuj z kuwetą bezżwirkową. I drugą z piaskiem/ziemią. Zamkniętą/otwartą. Małą/dużą. Postaw dwie-trzy kuwety. I próbuj. Koty nie sikają gdzie popadnie bez przyczyny.
Wiem, że to uciążliwe, ale kotu z taką etykieją sikacza domu nie znajdziesz :(. Życzę Ci dużo cierpliwości...

Link to comment
Share on other sites

Były w domu 4 kuwety, każda z czym innym on żwirek/piasek czy to tam było wywala. I to nie tak, że on z kuwety nie korzysta, bo tak jak mówię jak byliśmy ostatnie 3 tyg u rodziców, ani razu problemu nie było. Zawsze bezbłędnie trafiał.

Co do weta to tak jak pisałam, to była pierwsza rzecz jaką zrobiłam. Miał przeprowadzony komplet badań u 2 różnych wetów w odstępach 1 miesiąca. Badania krwi (morfologia z biochemią), badanie moczu i usg jamy brzusznej. Wszystko jest ok. 

On robi tylko i wyłącznie ma moje łóżko lub na cokolwiek materiałowego co zostawie mu w klatce gdy w niej jest zamknięty. Jeżeli nie ma nic to robi tylko do kuwety w tej klatce.

I na łóżko też leje tylko jak zostanie sam w domu. Bo jak ja jestem i to nawet w drugim pokoju to nic się nie dzieje....

Jeśli chodzi o behawiorystę to tutaj nie ma na to szans

Link to comment
Share on other sites

A jak wyglądał Twój dzień u rodziców? jakoś się różnił?

Jeśli problemu w domu rodziców nie było to cos mu ewidentnie nie pasuje tutaj... coś go stresuje może? albo właśnie boi się być sam? Przypomnij mi czy ostatecznie: zdecydowałaś się na jakieś feromony do kontaktu albo obróżkę feromonową? 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 14.01.2018 o 12:52, Tyś(ka) napisał:

A jak wyglądał Twój dzień u rodziców? jakoś się różnił?

Jeśli problemu w domu rodziców nie było to cos mu ewidentnie nie pasuje tutaj... coś go stresuje może? albo właśnie boi się być sam? Przypomnij mi czy ostatecznie: zdecydowałaś się na jakieś feromony do kontaktu albo obróżkę feromonową? 

U rodziców większość dnia była podobna. Fakt nie wychodziliśmy regularnie na 8 godzin, ale kilka razy w czasie tych 3 tyg zdarzyło się, ze nie było nas prawie cały dzień.

U mnie może i chodzi o to zostawanie, no ale na to nic nie poradzę, do pracy muszę iść.

Zostawał już sam w pokoju, zostawał z psem i bez różnicy. I to też nie dzieje się codziennie. Czasem 2 dni z rzędu było, a czasem kilka dni ok i potem znów nalał.

Co do obroży to nie kupowałam, ale miałam przez 2 tyg pożyczoną i też żadnej różnicy.

Jak dla mnie to on mógłby w tym kennelu siedzieć tylko on w zamknięciu tak jak mówię dostaje szałłu. Bardzo często tak świruje, że aż się porzyga. Najgorzej jak mu wali i w klatce sra gdzie popadnie, potem to podepta, poroznosi po całej klatce i po moim powrocie zaczynam od umycia kota i klatki...

Do tego on się wiecznie drze! Wiecznie żreć chcę i ciągle wszystko za żarciem przeszukuje....

Ale jak jesteśmy u rodziców to tego nie ma... Jest sporo spokojniejszy...No, ale nie zmienię mieszkania dla kota! Jeszcze gdybym miała pewność, że to pomoże ! Chciałam już jakiś czas temu remont sypialni robić i nowe meble kupić, no ale póki kot jest nie zrobię tego....

Ja mam serio go dość!

Teraz już jest ten etap, że jak go widzę to mnie szlag trafia. nawet jak on się przytulić przychodzi....

 

Na poprawę humoru wczorajsza fotka z Blumem

20180115_111233.jpg

20180115_111350.jpg

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Paulina94 napisał:

Pati, w jaki sposób przeniosłaś galerię z tej na grupach do fotoblogów :P ?

Napisałam do chyba 5 modów jakieś pół roku temu i najwidoczniej któryś się tym zajął.  Nawet nie wiedziałam, że jest preniesiona hahaha

3 godziny temu, *Magda* napisał:

Pati, a nie może zostać u Twoich rodziców, skoro tam jest lepiej??

Nie da rady. Moja mama ma swojego kota, który nie był zachwycony nowym kolegą. A do tego nie wezmą drugiego lota. Tym bardziej, że Koteł ich też wkurza z tym zeżeraniem wszystkiego....

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Ania :) napisał:

Co to Blu ma za smyczo - obrożo - halti? :p 

To jest liszka.  Ale jak to się oficjalnie nazywa to nie mam pojęcia. 

Mamy to od Pana Jacka Gałuszki, z którym spotkałam się odnośnie szarpania Bluma na smyczy  (szczególnie do innych psów ) i używany tego właśnie głównie w miejscach gdzie pies ma iść ładnie koło mnie mimo wielu rozproszeń.  Plus na każdym spacerze z 10 minut.

Jest lepsze od haltera bo nie muszę pilnować z której strony jest smycz i do tego to mu nie skręca głowy więc w razie nagłego szarpnięcia, pies nie robi sobie krzywdy. 

Link to comment
Share on other sites

Gałuszka :)

Haltera nie lubię, linki behawioralnej też nie, ale jak u Was pomaga to się cieszę. Nie wiedziałam, że Blu to taki szarpaczek:D

Wierzę, że kota masz dość, sama kiedyś rozważałam oddanie Kurzyka, chociaż problem był inny - i wszyscy uważali, że rozwiązania nie ma.
Konsultowałaś się może z Magdaleną Nykiel? https://www.zooedukacja.pl/kontakt

Znaleźć dom kotu lejącemu, który czuje się niepewnie... nie będzie łatwo... Szkoda, że Rodzice nie mogą się nim zaopiekować. Trzymam kiciuki za wytrwałość, aby jednak coś pomogło. Wg mnie to może być faktycznie stres przed porzuceniem, sika  bo sikanie dodaje mu pewności siebie. Kwestia teraz zastanowienia się, co zrobić, żeby poczuł się pewnie, żeby nie bał się być sam...  Ojjj, nie lada to wyzwanie, trzymam kciuki.

PS: Żeby obróżka działała, kot musi trochę ją ponosić. Około miesiąca-dwóch. Nie na wszystkie kociambry działa, ale to tak samo jak z Feliwayem i wszystkim innym. Inni chwalą sobie krople Bacha, ja nie próbowałam, bo już obróżka okazała się strzałem w dyszkę. U nas był Feliway i obróżka - ale dopiero widziałam naprawdę niezły efekt jakoś 2-3msc po pierwszym założeniu obróżki. No i kotka akceptowała obróżkę. Kocur się denerwował obróżką. Feliway u nas chyba za wiele nie dawał, ale mamy spory dom, więc zasięg Feliwaya był malutki, niewystarczający.

Link to comment
Share on other sites

26 minut temu, Tyś(ka) napisał:

Gałuszka :)

Haltera nie lubię, linki behawioralnej też nie, ale jak u Was pomaga to się cieszę. Nie wiedziałam, że Blu to taki szarpaczek:D

Wierzę, że kota masz dość, sama kiedyś rozważałam oddanie Kurzyka, chociaż problem był inny - i wszyscy uważali, że rozwiązania nie ma.
Konsultowałaś się może z Magdaleną Nykiel? https://www.zooedukacja.pl/kontakt

Znaleźć dom kotu lejącemu, który czuje się niepewnie... nie będzie łatwo... Szkoda, że Rodzice nie mogą się nim zaopiekować. Trzymam kiciuki za wytrwałość, aby jednak coś pomogło. Wg mnie to może być faktycznie stres przed porzuceniem, sika  bo sikanie dodaje mu pewności siebie. Kwestia teraz zastanowienia się, co zrobić, żeby poczuł się pewnie, żeby nie bał się być sam...  Ojjj, nie lada to wyzwanie, trzymam kciuki.

PS: Żeby obróżka działała, kot musi trochę ją ponosić. Około miesiąca-dwóch. Nie na wszystkie kociambry działa, ale to tak samo jak z Feliwayem i wszystkim innym. Inni chwalą sobie krople Bacha, ja nie próbowałam, bo już obróżka okazała się strzałem w dyszkę. U nas był Feliway i obróżka - ale dopiero widziałam naprawdę niezły efekt jakoś 2-3msc po pierwszym założeniu obróżki. No i kotka akceptowała obróżkę. Kocur się denerwował obróżką. Feliway u nas chyba za wiele nie dawał, ale mamy spory dom, więc zasięg Feliwaya był malutki, niewystarczający.

No u nas obroża to był koszmar dlatego tylko koło 2 tyg. Kot dostawał szału.  

A z tym porzuceniem to też nie wiem.  U rodziców też sam zostawał. Raz nie było nas calutki dzień, kilka razy ponad pół dnia. Też był sam. Nawet bez Blu....

Ehhh. Nie mogę na niego patrzeć. A dzisiaj jeszcze kretyn prawie mi psa zabił bo zrzucił z szafy (na którą nie wiem jak wlazł ) wielką kość dla Bluma.  On jest porąbany jeżeli chodzi o żarcie. 

Nawet butelkę z olejem jak stoi na szafce przewraca. Raz mu się udało i się otworzyła i on ten olej pił i teraz próbuje to powtórzyć.

Ja sobie nie mogę odpocząć w domu kiedy kot nie jest w klatce bo on tylko doszukuje się żarcia wszędzie.  Ostatnio gotowałam i szafkę z przyprawami miałam otwarta.  Taką wiszącą.  Ten próbował tam wskoczyć. Oczywiście wszystkie przyprawy oraz ryż i mąka które stoją obok wylądowały na ziemi, blacie i zlewie. .. ja jestem po prostu wykończona.  A nie mogę go trzymać 14 a dobę w klatce. ...

 

A co do Bluma to on nie najgorzej chodzi na smyczy, ale jak zobaczy gdzieś psa to niespodziewanie potrafi tak szarpnąć, że rękę z barku wyrywa.  A ja już nie miałam pomysłów jak go nauczyć ignorowania, bo jak on widzi psa to nic innego się nie liczy.  I po pewnym spacerze w zeszłym miesiącu, kiedy nadwyrężył mi bark uznałam ze koniec 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 17.01.2018 o 12:11, Patikujek napisał:

To jest liszka.  Ale jak to się oficjalnie nazywa to nie mam pojęcia. 

Mamy to od Pana Jacka Gałuszki, z którym spotkałam się odnośnie szarpania Bluma na smyczy  (szczególnie do innych psów ) i używany tego właśnie głównie w miejscach gdzie pies ma iść ładnie koło mnie mimo wielu rozproszeń.  Plus na każdym spacerze z 10 minut.

Jest lepsze od haltera bo nie muszę pilnować z której strony jest smycz i do tego to mu nie skręca głowy więc w razie nagłego szarpnięcia, pies nie robi sobie krzywdy. 

Też mam problem z Brando przy mijaniu psów. Chyba już wszystkiego próbowałam. Halti (od razu zrezygnowałam, bo on nie lubi mieć za bardzo nic na pysku, a jak mijalismy psa to tak się wyrywal że myślałam, że zaraz kark skręci :/), szelki easy walk, dławik, obroże zaciskowe, odwrócenie uwagi smakami też nic nie daje. Skończyła mi się cierpliwość i siła (bo ma jej bardzo dużo :/) i sięgnęłam po ostateczność, czyli kolczatkę. I w końcu jest dużo lepiej. Choć u niego to też zależy, bo nie raz psa minie w miarę ok, a nie raz jest masakra... 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...