Jump to content
Dogomania

Galeria Wolontariuszy katowickiego schroniska!


__Lara

Recommended Posts

Witajcie, jestem Bożena i mam 46 lat.
Psy miałam od „zawsze” i starałam się od lat pomagać im w miarę swoich możliwości. Obecnie będzie to znacznie prostsze bo w Katowicach wreszcie ruszył wolontariat, wcześniej pytałam się parę razy i cierpliwie czekałam. Mam dwójkę dorosłych dzieci (no i mężą), córka jest studentką V roku Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, syn również student V roku Budownictwa na Politechnice Śląskiej w Gliwicach.

Kontakt ze mną jest prosty, mam prawie stale otwarty komunikator gg: 7144074, skype: bozena_sobieszek (w pracy mam bez głosu, wyłącznie komunikaty pisemne), telefon: 503-364-290, mail: [email][email protected][/email].
Posiadam samochód, no i oczywiście prawo jazdy, więc gdyby trzeba było podjechać w celu ratowania psiaków, gdy będę dyspozycyjna mogę jechać.

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images38.fotosik.pl/94/898f90629db1d7a9med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images42.fotosik.pl/124/d1c7f9daf7af7c99med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images46.fotosik.pl/185/081c3a87d6d9b6c1.jpg[/IMG][/URL]


Stan zapsienia: obecnie 1 jamnik szorstkowłosy standard, kiedyś dwa, matka z córką, ale Besia po 17,5 roku zmarła, jej córka Arna po 14 latach. Obecna jamniczka ma niecałe dwa lata, jest po sterylizacji i jedynym problemem jest jej waga, zresztą co również jest bolączką pańci…

Zdjęcie Roxi, testującej posłania dla schroniska (szyłam w grudniu na „Wigilię”)

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images41.fotosik.pl/230/73c3ab726e7315f7med.jpg[/IMG][/URL]

Brat ma doga argentyńskiego, z którym często chodzę na spacery. Gaja jest również po sterylizacji i jest wspaniałym psem, miłym i delikatnym pomimo wielkości, o dziwo delikatniejszym niż moja mała Roxi.

Na spacery zabieram również Misię, kundelka mamy.
Misia ma za sobą niemiłą przeszłość. Mama z tatą będąc na wakacjach nad Bugiem, w trakcie dokarmiania okolicznych kotów (mamy też kota Kacpra, już w mocno podeszłym wieku) zaobserwowali, że jedzenie porywa malutki ciemny piesek.

Po „dochodzeniu” doszli do krzaków gdzie mieszkała Misia, która w gnieździe miała 3 szczeniaczki. Odtąd mama rozpoczęła intensywne dokarmianie Misi. Poszła tez do sołtysa, by pomóc Misi.
Niestety usłyszała, że jego koledzy myśliwi mogą ją zastrzelić, a okoliczne schronisko nie przyjmuje żadnych psów, zresztą to kosztuje (pewnie więcej niż nabój). Okoliczni też odgrażali się, że „zatłuką gadzinę”, bo Misia broniła szczeniąt i szczekała, gdy ktoś przechodził obok. Na szczęście 2 tygodniowe dokarmianie przyniosło efekty i Misia pozwoliła wziąć szczeniaczki i przejść z rodzicami do (na szczęście już ogrodzonego) budowanego właśnie domku letniskowego.

Udało się mamie znaleźć (w miarę dobre domki - na wsi jest bardzo trudno) dla szczeniąt (po ich odchowaniu), problem był jedynie z Misią, bo nie wiadomo było jak Gaja zareaguje na wspólne zamieszkanie. Co dziwniejsze, gdy Gaja przyjechała na pierwszą wizytę nad Bug w celu zapoznania się, to Misia przejęła prym i ustawiła Gaję. Generalnie Gaja, Misia i Kacper mieszkają razem, ale rządzi Kacper, chyba że chodzi o jedzenie to Gaja, bo jest strasznym obżartuchem. Misia do dziś boi się jeść, jedzenie dostaje w uszytej dla niej budzie, tak by nie było jej widać (widać była bita w czasie jedzenia, albo nęcona jedzeniem i wówczas bita). Co innego przysmaki, prosić się niestety już nauczyła i patrzy wdzięcznie człowiekowi w oczy i jak tu wtedy nie dać, nawet ostatniego kęsa najlepszej kanapki?

Niestety to jeszcze nie był koniec gehenny Misi, rodzice zdecydowali się na sterylizację Misi u okolicznego weterynarza, nie mieli jeszcze pewności czy nie zostawią Misi w jednym z gospodarstw.
Po sterylizacji, na usilne prośby taty zapadła decyzja, że Misia zostaje, niestety w Katowicach na 4 miesiąc po zabiegu brzuszek Misi się nie goił.
W końcu wet. powiedział, że musi powtórnie ją operować i okazało się, że Misia w środku była zeszyta sznurkiem i nie miała szans na przeżycie, gdyby nie powtórny zabieg. Najgorsze było to, że tato na następny rok, gdy rozmawiał z tym wet. on był świadomy tego co zrobił i było to umyślne działanie, bo był przekonany że Misia trafi do schroniska. Niestety z tego co czytam, takich rzeźników jest więcej...

Obecnie Misia jest bardzo posłusznym pieskiem, reagującym na każdy gest człowieka, nawet puszczona wolno przykleja się prawie do nogi, tylko na chwilkę oddalając się na przykład na siusiu. Jest bardzo lękliwa, nie można przy niej podnosić głosu, panicznie boi się strzałów, ale radość jaką wykazuje na nasz widok jest nie do opisania.

Jeżeli chodzi o Roksię i Gaję, to normalne psy bez przeszłości, radosne i skore do zabawy, nie są lękliwe, choć gdy Roksię napadł kiedyś wilczur, to Gaja schowała się za nami, a dzielna, malutka Misia stanęła w obronie Roksi.
Z Misi, gdy chodzi o bezpieczeństwo członka stada robi się lwica, najmniejsza i najdrobniejsza ale serducho ma LWA.

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images38.fotosik.pl/116/d0f053bf83a15a5dmed.jpg[/IMG][/URL]

To moja galeria w albumie Picasso:
[url]http://picasaweb.google.pl/soboz4/FoksikDoAdopcji?feat=d[/url]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 85
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

soboz4, dziękujemy, miło Cię zobaczyć i lepiej poznać :D

Boję się tylko czy admin nie przyczepi się do tej ilości zdjęć w 1 poście - w 1 poście może być tylko max. 5 zdjęć. Dlatego jakbyś mogła je porozdzielać na kilka postów to byłoby fajnie ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Cześć, to ja - Iza z DG, mogę się tu ujawnić dzięki Larze, bo to ona mnie w sobotę trochę uświadomiła na temat dogomanii. Mało kogo kojarzę z imienia, raczej z twarzy - przychodzę we wtorki, wtedy jest mało osób. Jako wolontariusz w schronisku jestem od listopada. Pozdrawiam wszystkich.

Link to comment
Share on other sites

Mam na imię Magda. Mam 20 lat, mieskzam w Będzinie. Obecnie chodzę na Kurs Dyplomowy COAPE w Krakowie. Chcę zostać behawiorystą, otworzyć przedszkole dla szczeniaków oraz tor agility. Staram się uczestniczyć w wielu seminariach, wykładach, warsztatach i szkoleniach dotyczących wszelkich aspektów związanych z psami. Najbardziej dla mnie interesujące są tematy związane z zachowaniami psów, a także dotyczące pozytywnych metod szkolenia.
[CENTER][IMG]http://img109.imageshack.us/img109/3257/dsc0054ne.jpg[/IMG][/CENTER]

Na codzień pracuję jako kelnerka i modelka. Jestem wegetarianką. Staram się prowadzić zdrowy tryb życia. Od kilku lat regularnie ćwiczę pilates oraz fit ball.

Pierwszym psem który pojawił się u mnie w domu, był duży kundel Azor, którego przygarnęła moja babcia, było to w tym samym roku kiedy się urodziłam, więc byliśmy w tym samym wieku ;) Kiedy mieliśmy 10 lat, zaczęłam uczyć Azora podstawowych komend "siad", "waruj", "do mnie" co wychodziło nam z dobrym rezultatem :) Azorek był pociesznym psem który uwielbiał samotne wyprawy po osiedlu. Kochał zabawy z psami, kopanie dołów oraz długie spacery. Odszedł w wieku 16 lat...
[CENTER][IMG]http://img233.imageshack.us/img233/4030/azor.jpg[/IMG][/CENTER]

Moim pierwszym zwierzątkiem była świnka morska o imieniu Jerry. Dostałam ją w wieku 7-8 lat. Jerry był świnką która potrafiła bez przerwy jeść, przez co miał lekką nadwagę ;) Bardzo lubił w lato przesiadywać godzinami w ogródku, nie trzeba było go specjalnie pilnować ani też ogradzać, ponieważ przemieszczał się tylko wtedy gdy wyjadł całą trawę wokół siebie :D Pod koniec jego życia, gdy juz miał sparaliżowane tylne łapki, weterynarz powiedział mi że to nie on lecz ona! :D Wszyscy wcześniejsi zapewniali że to samiec ;) Jerry żył 8 lat.
[CENTER][IMG]http://img62.imageshack.us/img62/3333/jerry2r.jpg[/IMG][/CENTER]
W między czasie miałam myszki, chomiki, rybki, kraby, żółwia, koty i inne zwierzęta na które godziła się moja mama po to abym przez chwilę przestała jej wiercić dziurę w brzuchu o psa :P

W końcu udało się, gdy miałam 13 lat, wzięliśmy małą czarną sunię którą nazwaliśmy Zuzia. Jej mama jest rudym Angielskim Cocker Spanielem, tata przypadkowy. Zuzia wygląd odziedziczyła prawdopodobnie po tacie, jednak po mamie ma charakter i spojrzenie spaniela :) Moja sunia ma pewne braki w socjalizacji co przejawia się lękliwością przed nowymi osobami oraz agresją na tle lękowym w stosunku do niektórych psów. Staraliśmy się naprawić błędy które popełniła jej pierwsza właścicielka, jednak wtedy nie miałam jeszcze takiej wiedzy o socjalizacji. Moja suczka to taki pies którego nie da się zmęczyć, potrafi biegać przy moim rowerze nawet 3 godziny, po czym nawet na chwilę nie położy się aby odpocząć, tylko czeka na kolejne zadania lub ćwiczenia. Zuzia kocha biegać, gonić króliki, bażanty, kuropatwy i wszystko co ucieka, raz musielismy rehabilitować uszkodzone skrzydełko wróbelka którego złapała na ogródku. Jest to zwinna, pełna energi i zapału do pracy suczka. Uczę ją przy pomocy klikera rozmaitych sztuczek, ostatnio nauczyłam ją komendy "bang" po której pada na bok i leży jak zabita :D Wszystkich komend uczę ją po angielsku, żeby znajomi nie zamęczali jej ciągłym wydawaniem komend i w skutek tego nie spalili danej komendy. 6 miesięcy temu okazało się że Zuzia ma zwyrodnienie stawów barkowych, pierwszy wet zbagatelizował problem, przez co później miała większe problemy i przez kilka tygodni nie mogła chodzić... Obecnie wszystko jest ok jednak już nie pozwalamy jej na zbytnie przemęczanie się, zwłaszcza skakanie. O Zuzi mogłabym pisać w nieskończoność :) Myślę że to najważniejsze informacje o niej :)
[CENTER][IMG]http://img62.imageshack.us/img62/4517/mg7025.jpg[/IMG][/CENTER]

Obecnie planuję zakup czekoladowego lub morelowego pudla średniego lub miniatury z którym mam zamiar startować w zawodach agility, obedience oraz frisbee.

Jeszcze jedno zdjęcie z Zuzinką :)
[CENTER][IMG]http://img517.imageshack.us/img517/315/zdjcie034.jpg[/IMG][/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

Cześć Magda, Zuzia jest śliczna!
Ja tez marzyłam o agiliti z moją Roksią, niestety okazało się, że ma uszkodzony staw barkowy i co jakiś czas jej się odzywa, szczególnie gdy się przeforsuje i musimy uważać.
Wybrałaś bardzo ciekawy kierunek. Miło Cię poznać!

Link to comment
Share on other sites

Tak, Roksia jest moja,wiem jestem na forum z Amiśką, która ma stadko jamniczków i wszystkie starują i to z powodzeniem!Też w związku z agiliti poszłam z nia na PT, na którym w niektórych poleceniach była najlepsza!

Niestety nie za dobrze szło nam chodzenie na smyczy, nie mówiąc o tym, że zainteresowanie pieska osiągało się przy pomocy smakołyków trzymanych na wysokości pyska psa, co jak się domyślasz w przypadku jamnika było dla mnie lekko niewykonalne...
Kręgosłup po 2 godzinach miałam ochotę wymienić na nowy, może dlatego ta komenda nie wychodzi mi do teraz. Świetnie za to zostaje na polecenie, okrąża mnie przez prawe ramię, siada, waruje.

W parku agiliti też byliśmy, oczywiście tunele najlepiej jej szły, ale drabinki i równoważnia także, jedynie bieg między drążkami kompletnie nie. Niestety, gdy przyszedł czas zapisów na kurs agiliti Roksia znowu okulała i tym razem już została zdiagnozowana, w ciągu 2 lat okulała 5 razy i to na 1 do 2 dni, ale jak ją boli, to nie jest w stanie przejść kroku i nie wolno jej forsować, tak że linia pańci i psicy nie będą tak smukła jak sobie wymarzyłam...

A to z parku Kościuszki, wtedy Roksia jeszcze była przed sterylką i linię miała znacznie smuklejszą...

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images41.fotosik.pl/106/93492cb317eac1aamed.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Moja Zuzia ma właśnie podobnie, czasami kuleje, a czasami nie potrafi ustać na łapkach, bo tak jej się trzęsą :( Ostatnio tak miała w październiku, na szczęście od tego czasu wszystko jest ok, ale wiadomo, jest zima, więc nie jest tak aktywna jak latem.

Roksia jak to jamnik najlepsza w tunelach :) Myślę że to kwestia wyćwiczenia innych przeszkód, pewnie nie byłoby to łatwe, zwłaszcza ze względu na jej kontuzję... Ale jak pisałaś jest świetna w innych ćwiczeniach, z tym okrążaniem to musi być niecodzienny widok :P jamniki zwykle nie są wychowane w żaden sposób, bo opinia jaka o nich krąży jest taka że jamnika niczego nie da się nauczyć i większość ludzi po prostu godzi się z tą opinią.

Dla mnie jamniki są po prostu zbyt inteligentne co przerasta niektórych opiekunów ;)

A tą imprezę z agility w parku Kościuszki organizowała może szkoła Pastel? :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mahtalie-zuzia']A tą imprezę z agility w parku Kościuszki organizowała może szkoła Pastel? :)[/QUOTE]
Tak, szkoda tylko że była tak mało nagłośniona, choć lepiej dla tych co byli i mogli ćwiczyć do woli, nie miałabym nic przeciw, żeby były co tydzień takie imprezki!
Mam koleżankę w Szwecji na forum i ona ma bezpłatny park agiliti niedaleko, tylko że wyłącznie na smyczy, ona chodzi w takich godzinach że nikogo nie ma i jej dwa psy szaleją, ma małego kundelka czarnego i jamniczkę, robi świetne zdjęcia, te jej psy na nich fruwają!

Link to comment
Share on other sites

Gostar... Kiedyś mieli oddział w chorzowskim parku... Byłam tam na jednych zajęciach z psiego przedszkola z moją Zuzią i to były nasze ostatnie zajęcia w tej szkole. Może teraz trenerzy się zmienili i mają inne podejście do psów oraz nie posługują się przestarzałymi teoriami. W każdym razie jakoś mnie nie ciągnie do tej szkoły ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...