Jump to content
Dogomania

Jak się ustrzec?


jovi

Recommended Posts

Umieszczem ten temat w dziale " Hodowla" bo w prawie jest mowa tylko o maltretowanych zwierzakach.

Kieruję go głownie do hodowców-praktyków. Chodzi mi mianowicie o coś takiego: jak prawnie zabezpieczyć się przed tym aby przyszły właściciel nabywanego ode mnie szczeniaka nie rozmnażał go "bez papierów"?Czy to w ogóle jest możliwe i potem ewentualnie egzekwowalne? Mam sunię bardzo rzadkiej w Polsce rasy, będzie to pierwsza hodowla w kraju i nie chcę "lewych" miotów i "lewego" dopuszczania samców. Mam plan hodowlany, chcę kryć sukę reproduktorami zagranicznymi i nie chcę by ktoś psuł rasę.

Link to comment
Share on other sites

Qrcze, Myszka - jakbym mial czas, to bym sam cos wygrzebal i podrzucil, a nie odsylal :-?

"Spaying/neutering" razem z "whelps", czy "puppies" do gugla - i cos powinno wyskoczyc.

Chyba, ze sie wczesniej pojawi np. Flaire, bo ona to nawet by chyba za duzo szukac nie musiala - i cos skrobnie ;)

Link to comment
Share on other sites

Prawne regulacje amerykanskie nijak sie nie maja do polskich. Oczywisicie mozna skorzystac z dobrych wzorcow i pomyslow wielkiego brata zza oceanu ale ...

Ale, ... nie zapominajmy, ze w ustawodastwie polskim istnieje cos takiego jak swoboda konstruowania umow cywilno-prawnych, w ktorej najwazniejsze jest to, ze co nie zabronione jest dozwolone.

Mozna zapisac "iz wola stron umowy czyli kupujacego i sprzedajacego, jest nie krycie suki (a w przypadku psa nie przyjmowanie roli jako reproduktora) w przypadku nie uzykania przez ww. suke/psa uprawnien hodowlanych."

Zapis zapisem a co w przypadku egzekucji gdy nastapi zlamanie zapisow umowy???

Dodajemy drugi zapis: "w przypadku jakichkolwiek odstepstw od zapisu w paragrafie takim a takim polegajacych na pokryciu suki, ktora nie uzyskala uprawnien hodowlanych (ewentualnie wykorzystania psa jako reproduktora), nalicza sie kare w wysokosci ..... platna na rachunek hodowcy (tu imie i naziwsko) .......... do dnia ........".

Ot i tyle.

pozdrawiam,

Link to comment
Share on other sites

Nie chodzilo mi o regulacje prawne, tylko o wczesna kastracje - bo z tam sie to o wiele czesciej praktykuje, niz w Europie.

W pierwszym poscie mozna sie faktycznie zastanawiac, bo nie jest do konca jasny (przepraszam), ale w w ostatnim napisalem przeciez, czego szukac tym guglem i nic tam juz nie bylo o prawie ;)

Link to comment
Share on other sites

Dzięki ludziska za podpowiedź! Wiedziałam, że można na Was liczć! Tak zrobię, umieszczę odpowiednią klauzulę. Co strylizacji i kastracji to u nas nie przejdzie bo u nas ludzie uważają, że taki osobnik to do niczego się nie nadaje. Ale ja chcę aby te przyszłe szczeniaki, jeżeli się tylko nadadzą były hodowlane.

Link to comment
Share on other sites

Buldog:

Przymus sterylizacji lub kastacji w takim przypadku wogole wykluczylam wiec dlatego o tym nie pisalam.

No bo jak kogos zmusic do tego aby nabytego psa wysterylizowal??? Przeciez nabywca zawsze moze powiedziec, ze tzw. uprawnienia hodowlane bedzie nabywal od 4 albo 5 roku zycia psa. I co wtedy ???

Zgodnie z prawem, nabywca wykazuje dobra wole czyli nabycie uprawnien. Nie mozna wtedy nalozyc na niego klauzuli dotyczacej sterylizacji bo przeciez intencja nabywcy nie jest rozmnazanie psow "bez papierow" a jedynie odlozenie w czasie procesu nabycia uprawnien.

Mozna sie jedynie zastanawiac co do klauzuli "czasu". Czyli zapisac, ze w okreslonym czasie nabywca ma obowiazek nabyc uprawnienia hodowlane, a po tym czasie w przypadku braku uprawnien wysterylizuje nabytego psa.

pozdrawiam,

Link to comment
Share on other sites

Wind:

Moment - pisalem o Stanach i kastracji/sterylizacji, a Ty sie do tego odnioslas, wiec dlatego odpowiedzialem tak, a nie inaczej.

Jesli wykluczasz kastracje, to piszemy o troche roznych rzeczach.

Pytanie jovi bylo, jak sie zabezpieczyc przed rozmnazaniem psow, ktorych ona do rozmnia nie przewiduje - o pozniejszym uzyskiwaniu uprawnien hodowlanych nie pisala wprost, byc moze przegapilem, moj blad.

Teraz jest juz jasne, ze sterylizowac nie chce.

Uwazam w kazdym razie, ze jedynym "dzialajacym" zabezpieczeniem w tykim przypadku jest to opisane przeze mnie - wyobrazasz sobie wyegzekwowanie takiej umowy, kiedy ktos sobie "zrobi" szczeniaki, jakich jovi sobie nie zyczy, po dwoch-trzech latach?

Jasne, ze nie da sie tego pogodzic z tym zalozeniem, ktore pozniej napisala, ale...

Bedzie mogla najwyzej naskoczyc takiemu delikwentowi - wytoczy mu sprawe? Ile za nia zaplaci? Ile czasu to bedzie trwalo?

A jak taki klient zmieni miejsce zamieszkania, nie bedzie mu mozna dostarczyc wezwania do sadu itp.?

Ja tam wierze w ludzi - jesli bedzie chcial, to umowa sobie podetrze tylek, sprzeda szczeniaki i tyle bedzie z planow hodowlanych :niewiem:

Do sterylizacji nie musisz zmuszac - po prostu sprzedajesz szczeniaki wysterylizowane. I dlatego wspomnialem o Amerykanach, bo oni to robia dosc powszechnie z "petami".

Link to comment
Share on other sites

Buldog:

W kwestii egzekucji prawa, masz absolutna racje. Tak naprawde bardzo latwo jest cos zapisac, natomiast dochodzic praw z umowy w Polsce jest wyjatkowo trudno, kosztownie, czasochlonnie a w konsekwencji bezskutecznie.

Skupilam sie na prawnych regulacjach, zapominajac ze ostateczne rozwiazania sa najskuteczniejszcze.

Masz racje, sterylizacja przed wydaniem szczeniat bylaby jedyna wlasciwa w takiej sytuacji :)

pozdrawiam,

Link to comment
Share on other sites

Spróbuję wytłumaczyć, jak to jest w USA, ale nie wiem, czy mi się uda, bo jest kilka zasadniczych różnic w podejściu ludzi do kwestii rozmażania psów, jak również w regulaminie o tym, które psy mogą być rozmnażane.

W USA, regulamin nie przewiduje "praw hodowlanych". Każdy pies czy suka z rodowodowym pochodzeniem może mieć rodowodowe szczenięta. Więc pojęcie "rasowy bez papierów" nie istnieje. To powoduje, że ceny wszystkich rasowych szczeniąt danej rasy są z grubsza takie same -- nie ma dwóch rynków: rodowodowego i "bez papierów". (Nie argumentuję, że jest to dobre rozwiązanie, więc za to do mnie nie strzelajcie -- po prostu piszę, jak jest!)

Ale największą różnicą jest chyba podejście przeciętnego osobnika zakupującego psa. W USA, kwestia sterylizacji suczki jest zupełnie niekontrowersyjna -- w zasadzie wszystkie suczki, które nie są przewidziane do hodowli są sterylizowane. Nie znam hodowców, którzy sterylizują szczenięta przed sprzedażą, bo byłby to ogromny kłopot, nie mówiąc już o finansach (wyobraźcie sobie upilnowanie tuzina żwawych szczeniaków, żeby nie pozrywały sobie szwów!!! Makabra!) Natomiast w zasadzie wszyscy kupujący suczki (o pieskach za chwilę) samowolnie sterylizują te suczki, bo w ten sposób przedłużają im życie i pozbywają się kłopotu. Nie ma zabobonów na temat miotów dla zdrowia, czekania do pierwszej cieczki przed sterylizacją, itp. Po prostu sterylizacja jest na porządku dziennym. Również większość kupujących nie planuje rozmnarzania swoich pociech, bo wiąże się to z dużym kłopotem (a tam nie ma 20% bezrobocia, wszyscy pracują i nie mają czasu na odchowywanie szczeniąt) i dużym kosztem (bo usługi weterynaryjne i lekarstwa są tam bardzo drogie). Niektórzy hodowcy (może nawet większość) wpisują klauzulę wymagającą sterylizację do umowy, ale jest to raczej formalność i nigdy nie słyszałam o potrzebie prawnego egzekwowania takiej klauzuli. Natomiast słyszałam o sytuacji odwrotnej -- hodowca sprzedał sukę lub psa na prawach hodowlanych, a nowy właściciel wysterylizował!!!

Psy w USA nie są kastrowane tak często jak suczki, chyba z dwóch powodów: 1) niesterylizowane psy nie powodują kłopotu zachodząc w ciążę, i 2) faceci mają problem, również w USA, z tym zabiegiem. Często jest tak, że żona chce kastrować, a mąż się nie zgadza. Nie będę teoryzować, dlaczego :wink: :)

Tak więc osoba sprzedająca rasowe psy raczej nigdy się nie obawia konkurencji czy psucia rasy (aaa, bo jeszcze Stany są bardzo duże, więc właściwie nie ma ras tak rzadkich, żeby jedna dodatkowa hodowla robiła jakąś różnicę). Przeciwnie, hodowca, któremu uda się znaleźć kogoś, kto chce założyć hodowlę w oparciu o jego szczenię stara się tej osobie pomóc, bo to fajnie i spory komplement, jak nowa hodowla oparta jest na jego liniach.

No więc została mi do opisanie jeszcze jedna różnica, być może najważniejsza. Hodowcy (napewno nie wszyscy, ale wszyscy, których znam) potrafią być bardzo wybredni jeśli chodzi o ludzi kupujących od nich szczenięta. Starają się z góry upewnić, że mogą tym ludziom zaufać. Proces kupienia szczenięcia często trwa wiele tygodni, i zaczyna się od wypełnienia przez kupującego ankiety, na temat dlaczego chce szczeniaka, jakie może mu zapewnić warunki, czy miał już psy, itp. Potem rozmowy kwalifikacyjne, itp. Więc jak już taka osoba zostanie wybrana na właściciela nowego szczeniaka, to hodowca może być prawie pewien, że kupujący żadnego głupstwa nie popełni. Ale żeby móc być tak wybrednym, nie można być zdesperowanym sprzedawcą, który nie ma co zrobić z podrastającymi szczeniętami -- najlepiej mieć długą listę chętnych zanim się szczenięta urodzą. A jeżeli nie ma się takiej listy, to może lepiej z miotem poczekać.

Jovi, jeżeli rasa jest w Polsce rzadka i Twoja hodowla będzie pierwszą, to właśnie tak bym Ci radziła: bądź bardzo wybredna w wyborze ludzi, którym zgodzisz się sprzedać szczeniaka i nie będzie problemu.

A tak z ciekawości: jaka to rasa?

Link to comment
Share on other sites

Flaire, nawet nie wiesz jak milo jest czytac o takie kulturze nabywania i rozmnazania psow. Jednak nam lata swietlne do takiego samego spojrzenia na ten problem ...

No ale uczyc sie trzeba od lepszych od siebie :)

Moze pokolenie dogomanii zmieni troche swiat hodowcow i nabywcow psow. Mam nadzieje, ze tak.

pozdrawiam,

Link to comment
Share on other sites

No, może wyszło to zbyt różowo, bo tam też są przepełnione schroniska. Ale jednak jest jakoś inaczej, przynajmniej z podejściem do sterylizacji i z miotami dla zdrowia. No i nigdy nie słyszałam, żeby ktoś planował rozmnażać kundelka. Napewno się to zdarza, ale może nie tak często.

Za to w schroniskach jest większy procent psów rasowych...

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze coś powiem na temat tej kultury. W znakomitej większości schronisk w USA, zwierzęta są trzymane w schronisku przez jakiś czas(czasem bardzo krótki, np. 5 dni, ale częściej 2 tygodnie), a potem, jeśli nie znajdzie się właściciel albo ktoś chętny do adopcji, usypiane. (Znów -- nie mówię, że to lepiej! Piszę tylko, jak jest). Wydaje mi się, że dla większości osób w Polsce, ten system byłby nie do przyjęcia -- uważa się tu, że lepiej, żeby takie zwierzę spędziło cały swój żywot w schronisku, niż żeby je uśpić.

Co więcej, w USA, rasowe psy nie są automatycznie tatuowane, a chipy dopiero zaczynają być używane. Więc jak ktoś znajdzie rasowego psa, to często nie ma sposobu, żeby znaleźć właściciela.

Więc ja bym nie powiedziała, że jedna kultura jest lepsza czy gorsza, ale na pewno są bardzo różne.

Link to comment
Share on other sites

Brak identyfikacji psa to tylko problem techniczny, ktory bardzo prosto rozwiazac. Mnie ujela kultura w rozumieniu swiadomosci. Czyli swiadomosci koniecznosci sterylizacji, brak zabobonow i wnikliwe przygladanie sie ewentualnym nabywcom szczeniaka.

I w tym aspekcie roznica jest ogromna, a jak wiemy o wiele trudniej zmienic swiadomosc i walczyc z mitami anizeli wprowadzic drobne techniczne porawki znakowania zwierzat :)

pozdrawiam,

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...