Jump to content
Dogomania

Pustka, która boli


szajbus

Recommended Posts

Dziękuje Kati, to prawda była wspaniała.

Psoniu kochana
Dziś odsuwałam szafki kuchenne i znalazłam twoją sierść. Zebrałam ja delikatnie i wkleiłam do albumu. Nie mogę:placz::placz::placz: jak to boli!!!!!!!!!
Nie mam pojęcia skąd ona sie tam wzięła, przecież wszystko było juz odsuwane.

Link to comment
Share on other sites

Psotuniu kochana
Nie wiem, czy ta przedświateczna atmosfera i myśl, że to drugie święta bez ciebie sprawiły, że dziś mam potwornego doła. Szymon starał sie mnie pocieszyć i przypomniał mi waszego kumpla karpia. Pamiętasz?
To było 6 lat temu, kiedy mój Janusz wieczorem przyniósł żywego karpia do domu. Wpuścił go do wanny i powiedział
- na jutrzejszą wigilię mamy super karpika, specjalnie karminy, nie będzie cuchnał szlamem
- a niby kto go ukatrupi co? zapytałam mojego wspaniałego mężusia
- chyba nie myślisz, że ja to zrobię- odparł
Biedny karp był przeznaczony na pożarcie, tylko nie miał go kto pozbawić życia.Wobec powyższego nastąpiła narada pt' Kto ubije karpia"
Nie zauważyliśmy skradającego się naszego syneczka, który kategorycznie zabronił dokonać tego mordu. Zaczął się płacz i czarna rozpacz. Byliśmy w kropce. Poszliśmy do łazienki z nadzieją, że karpik sam wyzionął ducha w wannie. Patrzymy i oczom nie wierzymy. Siedziałaś na klapie od kibelka i przygladałaś się temu pływającemu stworkowi. Łepetynka ci chodziła z szybkościa światła. Jak kapik płynał w prawo, łepek w prawo itp. Wygladało na to, że rybka czuła się bardzo dobrze i nie miała w planie zejść z tego świata. Ty z kolei byłaś zachycona nowym przybyszem, i ani ci w głowie nie było zejść z kibelka. Nawet nie chciałaś ruszyc swoich 4 liter gdy mama chciała skorzystać z toalety, co oczywiście skomentowała krótko
- zwiariowany dom. Dziecko ryczy za kaprpiem, pies głupieje, ryba pływa. Jak myślicie, że ja go palnę w łepek to się mylicie.
Trzeba przyznac, że pomyślelismy o tym.
Szymon poszedł grać na kompie, ty siedziałaś na kibelku i pilnowałaś karpia a my wymyśllismy super plan.
Janusz poszedł do sąsiada i poprosił go o dokonanie mordu na karpiu z samego rana, jak Szymon jeszcze będzie spał. Pan Szczepan przyszedł do nas do domu sprzedać Szymonowi super opowiastkę.
Wszedł poważnie do łazienki zobaczyc ten piękny okaz i............ wyleciał z niej jak z procy
- o matko, pani Aniu Psota o mało mi gaci nie wygryzła . Ona nie da dojśc do wanny i spojrzeć na niego.
- to pięknie, jeszcze tego brakowało, żeby pies zbzikował na punkcie ryby( skwitował mój małzonek)
Pan Szczepn wszedł do Szymka i kłamie go jak diabli , nie zważając, że jest Adwent
- Szymek zrobimy tak, ja wam rano przyniosę filety a tego karpia, sobie wezmę i zawiozę koledze do stawu. Zapozna sobie w stawie dziewuchę i bedą mieli małe karpiki . Co ty na to?
Jasne, że moje głupiutkie dziecko się zgodziło.Małżonek zatarł ręce i poszedł się kąpać. Zamiast wypłowić się we wannie był zmuszony się ochlapać, bo narobiłaś rabanu jak karp wylądował w ogromnej miednicy. Bidulo byłaś tym tak przejęta, że zaczęłaś go lizać a na Janusza jazgotałaś ile wlezie. Rozczarowany wyszedł z wanny , umył ją , napuścił wody i wpuścił znów karpia. Ty oczywiście zajęłas miejsce na kibelku i pilnowałaś swojego kumpla.

Usiedliśmy przed telewizorem i zaczliśmy oglądać film. Nagle nasz oświecony Szymon stwierdził
- wiecie co? Doszedłem do wniosku, że sam osobiście pojadę z panem Szczepanem na tą dziłkę i wpuszczę Willego ( nawet nie wiedzieliśmy, że karp został ochrzczony) do stawu.
Jasny gwint, cały plan na nic. Problem polegał na tym, ze pan Szczepan nie miał kolegi z działką , a co dopiero ze stawem na działce. Co robić?
Dopiero o 1 w nocy znaleźlismy wyjście. Mąż zadzwonił do swojego kolegi. On miał działkę i staw 20 km od naszego miasta. Jak się dowiedział o co chodzi , zaczął się śmiać, a ja oczami wyobraźni widziałm jak puka się w głowę.
Takiej przerypanej nocy nie pamiętam.
Nockę spedziłaś na kibelku, niby nic, ale jak rybka plusnęła to biegłaś do łóżka i mnie budziłaś. Cholera, noc z bani. W końcu usiadłam w łazience razem z tobą i pilnowałam karpia do świtu. Jakby to ktoś widział. To jestem pewna, że wysłaliby mnie do wariatkowa.
Rano podjechał pod dom Rysiek, a my zaczęliśmy pakować karpia. Mąż delikatnie włożył go do wiaderka, w plastikowej pokrywie zrobił dziurki a ty dostawałaś szału. Biegałaś, piszczałaś,ziałaś, skakałaś, chciałaś koniecznie dostać się do wiaderka.
W końcu Janusz stwierdził,
- dobra bierzemy i ją , niech jedzie cała rodzina, bo jeszcze nam to małe zawału dostanie.
Dojechaliśmy na dziłkę i kapika wpuściliśmy do wody z całym rytuałem wymyślonym przez naszego syneczka.
Zimę przeżył, bo kolega widział go wiosną, ale narzeczonej nie poznał, bo to był jedyny karpik w tym stawie.
Od tamtej pory nie jemy karpia .

Jak mi Szymon przypomniał dzis ta historie to usmiechnęłam sie przez łzy. Brakuje ci Ciebie maluszku. Kocham Cię. Wiem, że mi się dziś śniłas, ale nie pamietam jak.

Link to comment
Share on other sites

Taki dziś chyba dołujący dzień, mi też łzy się cisną do oczu od samego rana. Ale z tym karpiem to świetna historia. Psotka była niesamowita. Zasłużyła na order i honorowe członkostwo w Empatii.
Przypomniałaś mi tą historią, jak raz jeden jedyny dawno temu tata postanowił, że święta mają być z galaretą z domowego karpia. Problem mordu chciał rozwiązać kot, ale tak nieszczęśliwie zaczepił się pazurem o łuski, że karp nadal pływał w wannie a kot, przeraźliwie miaucząc, za nim. Foksik stał na dwóch łapach i wszystko uważnie obserwował. Kiedy tata ruszył kotu z odsieczą, foksik zaczął warczeć i gryźć. Tata bohatersko próbował walczyć jedną ręką z psem, drugą z karpiokotem, ale wanna była za duża, a karp za żywotny. Ja płakałam, brat się śmiał, mama krzyczała, atmosfera się tak podgrzała, że foks z wrażenia też wskoczył do wanny, co pomogło o tyle, że przestrzeń w wannie zagęściła się i można było towarzystwo poodławiać. A finał był taki, że obrażony kot przez całe święta leżał na szafie, pies miał anginę, a karp, jeszcze żywy, powędrował do sąsiada, bo nikt z nas by go nie przełknął.
Dzięki, Szajbus, też się uśmiechnęłam, pierwszy raz od rana.
Życie bez zwierząt byłoby koszmarną nudą, a to przecież tylko jedna z Ich cnót.

Link to comment
Share on other sites

Psotko...imienniczko mojej Psotki...(pewnie razem biegacie po tęczowych łąkach)...jesteś wspaniałą sunią...jak każda Psotka...celowo piszę jesteś..bo jesteś i będziesz...zobacz jak Twoja Pańcia pięknie o Tobie pisze...jesteś w jej myślach i sercu...bądź z nią w te Święta :tree1:

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=3][URL="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=cd13fe56a1d17a83"][IMG]http://images3.fotosik.pl/296/cd13fe56a1d17a83m.jpg[/IMG][/URL][/SIZE]


[SIZE=4]Kolęda dla Nieobecnych[/SIZE]


[SIZE=3]A nadzieja znów wstąpi w nas,[/SIZE]
[SIZE=3]Nieobecnych pojawia się cienie,[/SIZE]
[SIZE=3]Uwierzymy kolejny raz[/SIZE]
[SIZE=3]W jeszcze jedno Boże Narodzenie.[/SIZE]

[SIZE=3]I choć przygasł świąteczny blask[/SIZE]
[SIZE=3]Bo zabrakło znów czyjegoś głosu[/SIZE]
[SIZE=3]Przyjdź tu do nas i z nami trwaj[/SIZE]
[SIZE=3]Wbrew tak zwanej ironii losu[/SIZE]

[SIZE=3]Ref.[/SIZE]
[SIZE=3]Przyjdź na świat[/SIZE]
[SIZE=3]By wyrównać rachunki strat,[/SIZE]
[SIZE=3]Żeby zająć wśród nas[/SIZE]
[SIZE=3]Puste miejsce przy stole[/SIZE]
[SIZE=3]Jeszcze raz[/SIZE]
[SIZE=3]Pozwól cieszyć się dzieckiem w nas[/SIZE]
[SIZE=3]I zapomnieć,[/SIZE]
[SIZE=3]Ze są puste miejsca przy stole.[/SIZE]

[SIZE=3]Daj nam wiarę, że to ma sens,[/SIZE]
[SIZE=3]Ze nie trzeba żałować przyjaciół,[/SIZE]
[SIZE=3]Ze, gdziekolwiek są, dobrze im jest,[/SIZE]
[SIZE=3]Bo SA z nami, choć w innej postaci.[/SIZE]

[SIZE=3]I przekonaj, że tak ma być,[/SIZE]
[SIZE=3]Ze po glosach tych wciąż drży powietrze,[/SIZE]
[SIZE=3]Ze odeszli po to, by żyć[/SIZE]
[SIZE=3]I tym razem będą żyć wiecznie.[/SIZE]

[SIZE=3]Ref.[/SIZE]

[SIZE=3]Słowa Sz. Mucha, Muzyka - Preisner[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Dziekuję wam kochani.

Moja maleńka to druga Wigilia i Boże Narodzenie bez twej fizycznej powłoki, bo duchem jesteś z nami zawsze.
Świętuj radośnie Maleńka w tej pięknej krainie za TM. Bądź szczęśliwa i radosna, ale proszę, śnij mi się częściej, bo mi tak tego brakuje.
[b]Byłaś, jesteś i na zwsze pozostaniesz w naszych sercach.[/b]
[IMG]http://img219.imageshack.us/img219/50/angenoeldroitia5.gif[/IMG][IMG]http://web4.piripiri220.webperoni.de/gify_gifownik/swieta/b-narodzenie/32.gif[/IMG][IMG]http://img219.imageshack.us/img219/5746/angenoelgauchego9.gif[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Kochana Psoniu!
Dziś po sniadaniu rozpoczęłam dzien od wizyty na cmentarzu. Zapaliłam znicze naszym bliskim. Przy grobie mojego taty się rozryczałam. Wyobraziłam sobie was chodzących razem po rajskim ogrodzie, wolnych i szczęśliwych. Zrobiło mi się bardzo smutno.
To druga Wigilia bez Ciebie. Myślałam, że będzie mi lżej- nie było.
Tylko się mną nie przejmuj. Masz radośnie spędzić te święta w tej pięknej krainie za TM.
Dam sobie radę z moimi smutkiem- muszę, choć to wcale nie takie proste. Czekam na sen. Kocham cię tak mocno, że mocniej juz nie potrafię.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='szajbus']Dziękuje Kati, to prawda była wspaniała.

Psoniu kochana
Dziś odsuwałam szafki kuchenne i znalazłam twoją sierść. Zebrałam ja delikatnie i wkleiłam do albumu. Nie mogę:placz::placz::placz: jak to boli!!!!!!!!!
Nie mam pojęcia skąd ona sie tam wzięła, przecież wszystko było juz odsuwane.[/quote]


[B][FONT=Comic Sans MS]Wiesz ja ostatnio znalazłam w pudełeczku kawałek pazura Sary. [/FONT][/B]

Link to comment
Share on other sites

[B][I]Mialaś Psotuniu Wielkie serce w małym ciałku:loveu:...mam nadzieje że za TM odnalazłaś Harleya o Ogromnym serduchu i siedzicie sobie razem wspominając Nas.....
[/I][/B]Ja mam w pudełeczku schowane ząbki mleczaki Harleya , pazurek , wąsik ale sierści tak malutko ....musiałam z wykładziny sciągać na taśmę klejącą ....ona tak jakby wraz z odejściem Harleya zniknęła z domu..........

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, ze Psotunia jest teraz gdzieś blisko Puni a jeżeli tak to jestem spokojna, że życzenie "wesołych Swiąt" właśnie się spełnia dla wszystkich naszych przyjaciół za Tęczowym Mostem.:lol:
:tree1: :x-mas: :tree1: :x-mas: :tree1: :x-mas::tree1::x-mas::tree1:

Link to comment
Share on other sites

Psotuniu
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img205.imageshack.us/img205/1410/pict0023tc7.jpg[/IMG][/URL]

Szajbus, bardzo Ci dziękuję za piękną przypowieść. Że zwierzęta uczą nas tych uczuć, które w związkach międzyludzkich dostępne są najczęściej w wersji "coś za coś", to jasne i oczywiste dla każdego, kto tej miłości i przyjaźni miał szczęście doświadczyć. Wiara, tego faktycznie, w mękach i nie bez wątpliwości - teraz dopiero się uczę. Jeszcze raz - wielkie dzięki.

Link to comment
Share on other sites

Psoniu kochana
Jestem padnięta jak pies Pluto. Sama wiesz, jak u nas wygladają swięta. Jedni gosci odchodzą, zdąże posprzątać , a już kolejny dzwonek do drzwi. Wczoraj mielieliśmy rodzinę Janusza, a dziś moją. Dziś nawet mi sie udało, bo wszyscy wcześniej wyszli.
Wczoraj taśtałam wystraszoną Bablinkę . Bidunia zasnęła w swoim legowisku, a ja na podłodze obok niej. Nie mogłam jej uspokoić.
Jestem zła jak diabli i dodatkowo robię polowanie na tych , którzy strzelają petardami i racami. Jeszcze mi sie nie udało ich namierzyc, ale robię co w mojej mocy. Jak ich dorwę, to chyba wrzucę im te hukowe akcesoria w gacie. Nie bedą mi dranie płoszyli psa. A co będzie w Sylwestra?
Bidunia nawet nie ma ochoty wyjść na spacer. Biegiem sie załatwia i mknie do domu. Nie ma mowy o tym, żeby z nia pochodzic i pożadnie wybiegać. Strzelaja codziennie i to cały dzień, nawet późnym wieczorem. Jak ja nie cierpię takich sytuacji.
Maluszku kochany, Ty też sie bałaś, ale dopiero wtedy jak strzelali wszyscy w centrum miasta i był naprawde ogromny huk. Wskakiwałas mi wówczas na ręce i się wyciszałaś. Tak niewiele ci było potrzeba do opanowania strachu. Później nawet się przełamywałaś i ogladałaś na moich rękach pokazy sztucznych ogni. Burzy nie bałaś sie w ogóle. Byłas namietną miłośniczka tego zjawiska (podobnie jak my wszyscy).
Aktualnie martwimy sie o Balbisie i Sylwestra. Musimy cos wymysleć. Nie chcielibyśmy jej szprycować srodkami farmakologicznymi. Moze uda nam sie znaleźc jakies wyjście z sytuacji.
Widzisz jak bardzo potrzebna jest Balbince twoja opieka? Opiekuj się nią Słoneczko moje kochane.
Mam nadzieję, że święta spędziłaś radośnie i nie rozrabiałas za bardzo.
Kocham Cię.

Link to comment
Share on other sites

[B][B]"Aż przyszedł kres ciemności i dnia
I cisza, jaka się nie zdarza...
Gdy stanie czas- błękitny sen,
Wśród przezroczystych krajobrazów

I trzeba przejść Tęczowy Most
Tam, skąd nic jeszcze nie wróciło...
I pukać strach do Niebios Bram,
Gdy się to życie już skończyło..."[/B]

[IMG]http://img413.imageshack.us/img413/7558/z1722222aaaaaaajz9.jpg[/IMG][/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='szajbus']Psoniu kochana

Jestem zła jak diabli i [B]dodatkowo robię polowanie na tych , którzy strzelają petardami i racami.[/B] Jeszcze mi sie nie udało ich namierzyc, ale robię co w mojej mocy. Jak ich dorwę, to chyba wrzucę im te hukowe akcesoria w gacie...Bidunia nawet nie ma ochoty wyjść na spacer. Biegiem sie załatwia i mknie do domu. Nie ma mowy o tym, żeby z nia pochodzic i pożadnie wybiegać. Strzelaja codziennie i to cały dzień, nawet późnym wieczorem. Jak ja nie cierpię takich sytuacji.
Maluszku kochany, Ty też sie bałaś, ale dopiero wtedy jak strzelali wszyscy w centrum miasta i był naprawde ogromny huk/.../
/.../Aktualnie martwimy sie o Balbisie i Sylwestra. Musimy cos wymysleć. Nie chcielibyśmy jej szprycować srodkami farmakologicznymi. Moze uda nam sie znaleźc jakies wyjście z sytuacji.
Widzisz jak bardzo potrzebna jest Balbince twoja opieka? Opiekuj się nią Słoneczko moje kochane.
.[/quote]
Przeżywałam dokładnie to samo przez kilka a czasem kilkanaście dni w okolicach każdego Nowego Roku. Kiedy tylko udawało mi się "namierzyć" tych osiedlowych piromanów prosiłam, straszyłam, dzwoniłam do straży miejskiej. wszystko bezskutecznie. próbowałam łagodzić leki Puni "prochami", ale z miernym rezultatem. Sylwestrowe noce spędzałam w łazience. wszystko wskazuje na to, że i tym razem tam bede "balować". Fraszka wprawdzie reaguje na strzały spokojniej niz Punia, ale juz dzisiaj nie wychodzi spod stołu. Tak, że proszę, niech Psotka przy okazji jej też doda odwagi, bo na punię chyba nie mogę liczyć;) . jestem za to pewna, że za Tęczowym Mostem nie ma takich "ziemskich uciech" i przynajmniej o to nie musimy sie martwić.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...