Jump to content
Dogomania

NIEŚMIAŁY KUDŁACZEK JAREK - w najwspanialszym domku na świecie :-)


Murka

Recommended Posts

Nie powiem, po przeczytaniu wątku Jarusia mam szklanki w oczach i ściska mnie w gardle.... Biedna psinka... Cieszę się, że robi postępy.
Jeśli chodzi o ogłoszenia o adopcji to jako człowiek "z drugiej strony" powiem tak: nie ma się z czym spieszyć. Ja miałam wcześniej pieska, wymieniłam z p. Agnieszką kilometry e-maili, niby wiedziałam, że Kolusia jest przestraszona, niby wiedziałam, na co się przygotować, a na dodatek Kolusia wcale nie jest "bardzo trudnym przypadkiem", ale ... tak naprawdę teraz wiem, że nie wiedziałam do końca, na co się decyduję, bo nigdy nie miałam lękliwego psiaka po przejściach. Byłam przerażona od pierwszej chwili, gdy Kolusia nawiała ledwie po 3 godzinach od przyjazdu. Był moment, kiedy sobie myślałam "matko, co ja sobie na głowę wzięłam". Tyle że ja się zakochałam w Kolusi od pierwszego wejrzenia i dałabym jej nawet gwiazdkę z nieba, żeby tylko była szczęśliwa :loveu:. A poza tym szybko się nie poddaję, czasem tylko muszę wypłakać emocje, wstać i iść dalej :). Wiec myślę, że jeśli Jaruś będzie miał trafić do kogoś, kto nie ma doświadczenia w pracy z psiakami, to ten ktoś powinien najpierw choć przez kilka godzin pobyć z Jarusiem, żeby był świadom, na co się decyduje :).
PS. A jeśli chodzi o cząstkę "by" to z osobowymi formami czasowników pisze się razem (mógłbym) a z formami bezosobowymi osobno (można by) :lol:
Ja mam zawsze problem z pisownią "nie" z imiesłowami przymiotnikowymi :lol:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 2.2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jak sie skonczy problem z lapaniem Loriego, to sie wezmiemy za oglaszanie Jarusia. Na razie chyba nie pora na strachliwego kudlaczka...

Ogloszenie musimy pisac pod osoby, ktore naprawde nie mialy do czynienia z psami ze schroniska. Bo my za bardzo doswiadczeni jestesmy i niektore rzeczy traktujemy jako oczywiste.

Link to comment
Share on other sites

Jaruś się oswaja jak najbardziej. Co prawda z chodzeniem na smyczy niewiele się zmieniło, Jaruś chodzi, ale bardzo powoli i niepewnie, nie załatwia się. Natomiast w samym boksie zachowuje się coraz lepiej i chętnie wyszedłby na spacerek bez smyczki, ale na to na razie nie możemy mu pozwolić. Cieszy się i podbiega do siatki, macha ogonkiem, bierze smakołyki ;) No i wszystkim obwieszcza głośno (potrzebnie i niepotrzebnie) o swojej obecności :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE] Cieszy się i podbiega do siatki, macha ogonkiem, bierze smakołyki
[/QUOTE] To najwazniejsze, ze sie otworzyl. Na smycz pewnie przyjdzie czas. Moze by mu szeleczki z tych niemieckich jakies ubrac, jesli sa ? Smycze zaciskowe tez sa genialne, wyprobowalysmy je z Reno wielokrotnie i nieraz nam problemow zaoszczedzily.

Link to comment
Share on other sites

Obecnie ludzie nie znaja pojecia 'praca', a 'ciezka praca' to juz w ogole. Najlepiej, zeby wszystko szlo szybko, latwo i przyjemnie, bron boze jakis problemow, klopotow, komplikacji. Do tego dochodzi totalna niewiedza i brak checi douczenia sie, nie wspomne o wysluchaniu rad. Najlepiej napisac i psa psa oddac.

Link to comment
Share on other sites

Magda, to oczywiste, widac po watku Koluski.

Ale inni np. pani od Brawurki, Bajki czy kilka innych osób nawet nie probowalo, tylko od razu zwrot psa i obraza na wszelkie próby kontaktu, rozmowy. Z Carmen tez widac od dawna problemy, tyle razy juz pisalysmy, radzilysmy, ale jak bylo tak jest.

Link to comment
Share on other sites

O, to nie wiedziałam, że z Bajką też są kłopoty...
Do socjalizacji Kolusi podchodzę już coraz bardziej spokojnie, nie dziś, to jutro podejdzie, wszyscy potrzebujemy czasu, staram się ją oswajać, żeby się nie bała, ale też staram się pilnować, żeby nie poczuła się "pępkiem świata", bo w dalszej perspektywie też mogłoby się to nieciekawie skończyć. Staram się spędzać z nią jak najwięcej czasu, ale w towarzystwie Martuni, żeby po pierwsze oswajała się również z Małą, a poza tym, żeby nie budować u niej poczucia, że ma mnie "na wyłączność". No ale nie ma się co oszukiwać - łatwo nie jest, trzeba bardzo chcieć i codziennie pamiętać, że pies sam z siebie i z "wdzięczności" że wyszedł ze schroniska, nie będzie miły, posłuszny i mądry. Trzeba go tego nauczyć. Dłuuugo uczyć :).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ulka18']Magda, to oczywiste, widac po watku Koluski.

Ale inni np. pani od Brawurki, Bajki czy kilka innych osób nawet nie probowalo, tylko od razu zwrot psa i obraza na wszelkie próby kontaktu, rozmowy. Z Carmen tez widac od dawna problemy, tyle razy juz pisalysmy, radzilysmy, ale jak bylo tak jest.[/quote]
Matko...Carmen też? idę na wątek...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MagdaNS']O, to nie wiedziałam, że z Bajką też są kłopoty....[/quote] Z Bajka nie, ale z Pania Bajki, ktora dostala alergii na psa. Sunia chciala mieszkac w domu, ale tez mąz sie na to nie zgadzal (wies) i niestety musiala zmienic dom na nowy, niestety na to my jako sponsorzy Bajki w hoteliku nie mielismy zadnego wplywu na tą zmiane.

Link to comment
Share on other sites

Jaruś się ładnie ośmiela. Ze smyczą coraz lepiej, dzis nawet się wysiusiał pierwszy raz na spacerku :multi: Wesołek z niego i na nasz widok od razu przybiega do siatki i cieszy się poszczekując. Powoli, ale nieustannie do przodu :p

Link to comment
Share on other sites

Cieszą te wieści :). To może poproszę Cię o mały instruktarz, jak ośmielić psa do chodzenia na smyczy, bo Kolusia pięknie sobie biega luzem, a jak tylko zapinam smycz to koniec, kładzie się na ziemi, przerażenie w oczach, nawet pachnące przekąski nie są w stanie jej przekonać, żeby wstała i szła.

Link to comment
Share on other sites

[B]MagdaNS[/B], na to jest tylko jedno lekarstwo: czas i cierpliwość. Nie da się psa przyzwyczaić do smyczy z dnia na dzień. Rudka, która u nas jest prawie rok, na początku w momencie zapięcia na smyczy nieruchomiała, kładła się i ani rusz. Ponad miesiąc trwało aż zaczęła sie poruszać na smyczy. Codziennie wynosiliśmy ją z boksu, nie było postępów, więc zaczęłam ćwiczyc w boksie, gdzie czuła się bezpiecznie. I w boksie zaczęła robić postępy, szła za kiełbaską. Teraz jest super.

Spróbuj ćwiczyc w domu, zapinaj, odpinaj, smakołyki, głaski, żeby zobaczyła, że to nic strasznego. Możesz też przypiąć jej do obroży jakiś sznurek lub kawałek smyczy, aby przyzwyczaiła się, że "coś jej dynda".

Link to comment
Share on other sites

Wielkie dzięki za instruktaż (przez "ż" oczywiście, od tej nauki mózg mi odpada :) Najgorsze jest to, że jeszcze nie ma miejsca, w którym Koluśka czułaby się bardzo bezpiecznie, poza legowiskiem i punktem obserwacyjnym pod świerkami. Ale masz rację - przede wszystkim czas. Jak się przekona, że ja jej nie robię krzywdy, to może i z większą ufnością będzie podchodziła do tego, co robię :).

Link to comment
Share on other sites

dokładnie tak,jak pisała Murka.A jak nawet zrobi kilka kroków i sie połozy/a raczej tak zrobi/to n i e ciagnij do dalszego spacerku,przeczekaj ile masz siły,cierpliwasci czy czasu i odpusć.Z kolejnym razem powinno byc lepiej.A zaufanie budowac obecnoscia,pieszczotami,przytulaniem....tak przynajmniej wyszło nam z Nela z mojego awatarku,ale Nelka tylko nam ufa i komu innemu nie da sie wyprowadzic/psiak w schr/Jaruniu,ciesza mnie twoje małe sukcesy.Tak trzymaj!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...