Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Arwilla']A gdzież tam...
U mnie słońce... :D[/QUOTE]
U mnie też, właśnie umówiłam się z drugim psem na spacer ;)

A tak na koniec to chciałabym tylko powiedzieć, że mimo wszystko ciesze się, że niektóre osoby tak "ludzko" traktują swoje zwierzęta. Niestety ciągle obserwuje, wśród znajomych i sąsiadów też, że zwierzę jest traktowane bardzo przedmiotowo. Jako zabawka dla dziecka, jako stróż ogrodu, pies którego można sprzedać bo już nie jest potrzebny, rozmnożyć bo to frajda... Aż i się serce kraje... I bardzo często takie własnie zachowanie jest normą, co dla mnie też nie jest do przyjęcia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel'] Powoli zaczyna się już robić męcząco, jeszcze chwila i skończą się możliwe wersje wydarzeń :eviltong:[/QUOTE]
Ciii może zaraz wylądują marsjanie i jeszcze się okaże, że cudownym zrządzeniem losu będą mieli ze sobą hipoalergiczną maszyne polaryzująca związki niereagowalne dzięki której będzie można zatrzymać czas i jednocześnie uratować psa, obcego a i w przerwie fajke zapalić! Ja to widze! :cool3::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kiłi']Ciii może zaraz wylądują marsjanie i jeszcze się okaże, że cudownym zrządzeniem losu będą mieli ze sobą hipoalergiczną maszyne polaryzująca związki niereagowalne dzięki której będzie można zatrzymać czas i jednocześnie uratować psa, obcego a i w przerwie fajke zapalić! Ja to widze! :cool3::evil_lol:[/QUOTE]

Szczerze? Wydaje mi się, że jest to tak samo prawdopodobne, jak część przytaczanych tu historii :)
Ale ile ciekawego można się o zachowaniach i uczuciach ludzkich dowiedzieć? Zawsze człowiek mądrzejszy odrobinę.

Link to comment
Share on other sites

Ja wrócę do głownego tematu forum :D
Wczoraj sobie szłam z moim małym pypciem, i przed nami pojawiły się babki z psem na oko malamut piąta woda po kisielu, psa znam, mam z nim koszmarne doświadczenia, babki nie mają pojęcia o odpowiedzialności. No ale idę dzielnie dalej, Ajs po mojej prawej stronie od muru, spokojny, w sumie nastawiony olewczo do psa. Babka pierszy raz w życiu chyba skróciła smycz swojemu psu ale mimo że chodnik był szeroki nie odsunęła się od nad w ostateczności jej wściekły pies kłapał zębami bezpośrednio przy mojej nodze. Ryknęłam żeby trzymała psa przy sobie ale ona kompletnie mnie ignorując zaczęła litanię do psa "Koks! co ty robisz?! Koksiu co ci się stało? wstydź się! jak ty się zachowujesz Koksiu? co ci? nie wolno! niegrzeczny piesek!". Eh.

Link to comment
Share on other sites

Kurde, na osiedlu mojego TŻta jest kobieta, która ma gigantycznego malamuta. Pies ją ciągnie a ona leeeeeci za nim jak chorągiewka, chociaż wcale nie jest drobna ani mała :roll: Jak ich widzę z daleka to uciekamy, na wszelki wypadek :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']Ja wrócę do głownego tematu forum :D
Wczoraj sobie szłam z moim małym pypciem, i przed nami pojawiły się babki z psem na oko malamut piąta woda po kisielu, psa znam, mam z nim koszmarne doświadczenia, babki nie mają pojęcia o odpowiedzialności. No ale idę dzielnie dalej, Ajs po mojej prawej stronie od muru, spokojny, w sumie nastawiony olewczo do psa. Babka pierszy raz w życiu chyba skróciła smycz swojemu psu ale mimo że chodnik był szeroki nie odsunęła się od nad w ostateczności jej wściekły pies kłapał zębami bezpośrednio przy mojej nodze. Ryknęłam żeby trzymała psa przy sobie ale ona kompletnie mnie ignorując zaczęła litanię do psa "Koks! co ty robisz?! Koksiu co ci się stało? wstydź się! jak ty się zachowujesz Koksiu? co ci? nie wolno! niegrzeczny piesek!". Eh.[/QUOTE]

szczerze to ja bym się chyba troszku obawiała ryczec na pania skoro jej wściekły pies kłapie zebami przy mojej nodze :roll: No ale jesli "znałabym" psa to może i bym rykneła;)

Link to comment
Share on other sites

Ja myślałam, że to co piszecie o mamuśkach zajmujących cały chodnik to jakieś legendy. Ale gdzie tam. Idę z Bennym od weta, a z naprzeciwka dwie mamusie idą obok siebie(obowiązkowo z wózkami-czołgami), jedna nie dość, że wózek to obok na dodatek dziecko na takim jakby samochodziku. Z obu stron takie płotki żeby nie wchodzić na trawnik, a nie będę się wracać 100m, żeby skręcić w alejkę. Zeszłam maksymalnie na bok, tak, że niemal latam po tym płocie, a jedna z pań " No, ja Cię nie przepuszczę" . Może i jestem pyskata, ale odpowiedziałam, że ja też nie. Postałyśmy tak z minutę i wielce obrażone panie zrobiły miejsce. Jeju, ja zawsze skracam smycz, przechodzę na taką stronę chodnika, aby pies był przy mojej nodze i jak najdalej od idącej osoby, a komuś ciężko na jedną chwilkę ustawić się gęsiego?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']Ja myślałam, że to co piszecie o mamuśkach zajmujących cały chodnik to jakieś legendy. Ale gdzie tam. Idę z Bennym od weta, a z naprzeciwka dwie mamusie idą obok siebie(obowiązkowo z wózkami-czołgami), jedna nie dość, że wózek to obok na dodatek dziecko na takim jakby samochodziku. Z obu stron takie płotki żeby nie wchodzić na trawnik, a nie będę się wracać 100m, żeby skręcić w alejkę. Zeszłam maksymalnie na bok, tak, że niemal latam po tym płocie, a jedna z pań " No, ja Cię nie przepuszczę" . Może i jestem pyskata, ale odpowiedziałam, że ja też nie. Postałyśmy tak z minutę i wielce obrażone panie zrobiły miejsce. Jeju, ja zawsze skracam smycz, przechodzę na taką stronę chodnika, aby pies był przy mojej nodze i jak najdalej od idącej osoby, a komuś ciężko na jedną chwilkę ustawić się gęsiego?[/QUOTE]

Tak. Ciężko, jak się ma zamiast mózgu watę. A wyobraź sobie, że u mnie chodzą tak po trzy wózki (w rzędzie, ma się rozumieć, bo inaczej nie można swobodnie plotkować) plus np. dwa samochodziki, wtedy dopiero jest odjazd :D I nie szkodzi, że ja zabieram mojego psa na bok, sadzam/skupiam, cokolwiek, jest kwik... Cóż, ja tam nie zamierzam się wieszać, bo mam kaprys posiadać czworonoga ;)

Link to comment
Share on other sites

Nas już prawie wózkiem przejechali, bo zjechać na bok nie łaska, chodnik nie za szeroki, pies mi zlazł na ulicę, bo się bał wózków.... Na tej ulicy często samochodami jeżdżą po chodniku, bo wąska ulica i wyminąć drugi samochód jakoś trzeba:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']Ja myślałam, że to co piszecie o mamuśkach zajmujących cały chodnik to jakieś legendy. Ale gdzie tam. Idę z Bennym od weta, a z naprzeciwka dwie mamusie idą obok siebie(obowiązkowo z wózkami-czołgami), jedna nie dość, że wózek to obok na dodatek dziecko na takim jakby samochodziku. Z obu stron takie płotki żeby nie wchodzić na trawnik, a nie będę się wracać 100m, żeby skręcić w alejkę. Zeszłam maksymalnie na bok, tak, że niemal latam po tym płocie, a jedna z pań " No, ja Cię nie przepuszczę" . Może i jestem pyskata, ale odpowiedziałam, że ja też nie. Postałyśmy tak z minutę i wielce obrażone panie zrobiły miejsce. Jeju, ja zawsze skracam smycz, przechodzę na taką stronę chodnika, aby pies był przy mojej nodze i jak najdalej od idącej osoby, a komuś ciężko na jedną chwilkę ustawić się gęsiego?[/QUOTE]

Ja miałam wczoraj niemalże identyczną sytuację, tylko byłam bez psa ;) Wracałam z pracy w moich ukochanych jasnobeżowych (to dość istotne :D ) koturnach, idę chodnikiem, z naprzeciwka 2 mamuśki z wózkami, jedna obok drugiej. Zajmowały dosłownie całą szerokość chodnika. A jako, że od kilku dni pada to poza chodnikiem jest obleśne, gliniane błocko (które średnio z moimi koturnami by się komponowało ;) ).
No i idziemy na czołowe zderzenie, mamuśki przybrały miny pt. "nie przepuścimy francy" i metr ode mnie się zatrzymały:
- Chciałybyśmy przejechać.
- A ja chciałabym przejść.
- Może Pani przejść bokiem (i tutaj znaczące spojrzenie na błocko poza chodnikiem), ja tam z wózkiem na pewno nie będę wjeżdżać.
Ryknęłam śmiechem :D :D :D Kobiety mocno się zdziwiły i chyba dotarło do nich, że jedna może kawałek podjechać i zrobić mi przejście między wózkami. Śmiałam się całą drogę do domu :D

Link to comment
Share on other sites

Boże- niech już przestanie padać- może wtedy zamiast pisać różne scenariusze ruszymy poopy z domu i pójdziemy na spacer, który pomoże oczyścić umysł...
Czytam, czytam- i dla mnie to zabrnęło do jakiegoś wielkiego absurdu- a co by było gdyby...

Mam też propozycję dla znudzonych- pozaglądajcie na wątki psów w potrzebie- czasmi wystarczy podnieść wątek, coś napisać, na tamtych wątkach musi też "coś się dziać" ;)

[quote name='Arwilla']Spróbuję się wbić w klimat...

Miotam się zapewne od brzegu do brzegu (załóżmy, że mam na nogach raki alpinistyczne i nie wpadnę jak poprzednicy), wyciągam w błagalnym geście ręce do nieba (załóżmy, że jestem wierząca), histeryzuję (hipotetycznie), następnie rozdarta między psem a człowiekiem wybieram człowieka, ten wyciągnięty na brzeg (przyjmijmy, że moje 50 kg da radę wywlec z wody nasiąknięte 120 - olbrzymi był, tak?) okazuje się być lunatykiem, który podczas snu wyszedł z domu i teraz nie wie co się dzieje...
Odwożę go więc do domu (załóżmy, że nie doznał szoku i pamięta gdzie mieszka), gdzie czeka na niego roztrzęsiona żona i gromadka dzieciaczków...
Hipotetycznych, oczywiście...

:D[/QUOTE]

A tak szczerze- czy naprawdę ratowałabyś zboczeńca? Bo ja chyba bym mu jeszcze pomogła w tym podtopieniu ;) A na pewno nie narażałabym swojego dzielnego psa, który mnie uratował, żeby uratować zdegenerowaną jednostkę (uznaję zasadę "ząb za ząb" itd). Przy tym hipotetycznym ratowaniu zboka raczej nie przysłużyłabyś się społeczeństwu- ratowałabyś go żeby zgwałcił inną kobietę/y- a może i dziewczynkę?
Chcę wierzyć, że Twoja odpowiedź była jedynie ironią- czy wręcz kpiną.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naklejka']Nas już prawie wózkiem przejechali, bo zjechać na bok nie łaska, chodnik nie za szeroki, pies mi zlazł na ulicę, bo się bał wózków.... Na tej ulicy często samochodami jeżdżą po chodniku, bo wąska ulica i wyminąć drugi samochód jakoś trzeba:roll:[/QUOTE]
Ja z kolei mieszkam na osiedlu, gdzie chodniki są w wielu miejscach na tyle szerokie, że można wjechać pod samą klatkę samochodem- pomimo zakazu (miejsca parkingowe tylko dla inwalidów)- piszę o w-wskim Ursynowie. Jednak mieszkańcy- a przynajmniej duża część z nich- korzystają z tych szerokich chodników nagminnie jako "uliczek":roll: Łatwo sobie wyobrazić jak wyglądają spacery- cały czas trzeba wyglądać samochodu który może wyjechać zza rogu- a co, jeżeli pies jest na trawniku i nie zdążę go przyciągnąć do siebie? Co jeżeli samochód nie zwolni- bo są i takie kwiatki- po prostu ludzka złośliwość przeciwników psów- a że w samochodzie mają oczywistą przewagę i czują się panami sytuacji, potrafią jeszcze przyspieszyć czy przejechać prawie po moich nogach.
Niestety nie ma na to siły, słupki mające blokować wjazd już dawno zostały wyrwane, każdy jakoś woli mieć samochód "pod oknem" niż na parkingu...który swoją drogą jest jakieś 50m dalej :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Arwilla']Otóż to...

Bo co z tego, że dla mnie posiadanie kilku żon jest niemoralne, kiedy dla poligamisty jest co coś naturalnego?
Co z tego, że dla mnie uprawianie seksu z kozą jest niemoralne, [B]kiedy i chłop i koza są zadowoleni,[/B] więc w/g Singera jest to coś naturalnego i powinno być dozwolone?

Można by tak bez końca... ;)[/QUOTE]
:crazyeye: Sorry- mogłabyś mi napisać, gdzie dokładnie to wyczytałaś? Chodzi mi o to, że seks zoofila z kozą kozie sprawia przyjemność: Smhair2: Domyślam się że jest to jedna z teorii Singera- żałuję, że nie czytałam jego "dzieł"- proszę więc o podanie mi tytułów, chętnie poczytam sobie takie absurdy... Nie chcę wyjść na ignoranta, ale mnie nazwisko Singer kojarzy się jedynie z... maszyną do szycia:evil_lol: Czy mógłby ktoś mnie uświadomić kim był ten twórca "odlotowych" teorii?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']Boże- niech już przestanie padać- może wtedy zamiast pisać różne scenariusze ruszymy poopy z domu i pójdziemy na spacer, który pomoże oczyścić umysł...
Czytam, czytam- i dla mnie to zabrnęło do jakiegoś wielkiego absurdu- a co by było gdyby...

Mam też propozycję dla znudzonych- pozaglądajcie na wątki psów w potrzebie- czasmi wystarczy podnieść wątek, coś napisać, na tamtych wątkach musi też "coś się dziać" ;)

[/QUOTE]
Arielka, narzekasz, ale temat o którym piszesz skończył się kilka postów wcześniej, a ty napisałaś aż dwa, żeby go znów przywołać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gdarin']Mnie się te historie podobają. To jakby Dostojewski w reżyserii Tarantino. :)[/QUOTE]
I jeszcze te pytania na końcu każdej historyjki, zmuszające czytelnika do zastanowienia się :evil_lol:

A co do zoofilii, to nie jest to tylko seks z kozą/koniem/krową... Są różne "odmiany" zoofilii, niektóre wyjątkowo obrzydliwe... Gerbillofilia, chociażby...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']:crazyeye: Sorry- mogłabyś mi napisać, gdzie dokładnie to wyczytałaś? Chodzi mi o to, że seks zoofila z kozą kozie sprawia przyjemność: Smhair2: Domyślam się że jest to jedna z teorii Singera- żałuję, że nie czytałam jego "dzieł"- proszę więc o podanie mi tytułów, chętnie poczytam sobie takie absurdy... Nie chcę wyjść na ignoranta, ale mnie nazwisko Singer kojarzy się jedynie z... maszyną do szycia:evil_lol: Czy mógłby ktoś mnie uświadomić kim był ten twórca "odlotowych" teorii?[/QUOTE]

Widać nie chodzisz do teatru:
[url]http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/545708.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

Ja się dowiedziałam, ze jestem złym człowiekiem i WIDAĆ, że nie mam psa, bo opieprzyłam dziadka, który codziennie wychodzi ze swoim małym pieskiem do dość popularnego parku w samym centrum miasta. Piesek mały, ale wiecznie rzuca się ludziom do nogawek, a jak przejeżdżam na rowerze, leci za mną przez pół parku. Nie wytrzymałam i mówię dziadowi, że skoro pies jest agresywny i rzuca się na ludzi, to pana psim obowiązkiem jest trzymać go na smyczy przynajmniej. Oczywiscie walnął mi "jakby pani była dobrym człowiekiem, to by na panią nie szczekał! widać, ze nie miała pani nigdy psa!". Walnęłam mu, że gdyby moje cztery psy się tak karygodnie zachowywały, umarła bym ze wstydu, a tak to mam poowód, zeby na pana straż miejską wezwać. Zatkało go i sobie potuptał hen za horyzont, a ja się spóźniłam do pracy :|

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']:crazyeye: Sorry- mogłabyś mi napisać, gdzie dokładnie to wyczytałaś? Chodzi mi o to, że seks zoofila z kozą kozie sprawia przyjemność: Smhair2: Domyślam się że jest to jedna z teorii Singera- żałuję, że nie czytałam jego "dzieł"- proszę więc o podanie mi tytułów, chętnie poczytam sobie takie absurdy... Nie chcę wyjść na ignoranta, ale mnie nazwisko Singer kojarzy się jedynie z... maszyną do szycia:evil_lol: Czy mógłby ktoś mnie uświadomić kim był ten twórca "odlotowych" teorii?[/QUOTE]

Proszę... wikipedia nie jest może jakaś bardzo wiarygodna, ale najprościej ją znaleźć...
Głębiej nie chce mi się szukać... zainteresowani na pewno sami znajdą... ;)
[URL]http://pl.wikipedia.org/wiki/Peter_Singer[/URL]
To ten od gatunkowego szowinizmu, który to zarzucano mi tutaj wielokrotnie...
Poczytałam trochę i z dumą stwierdzam, że jestem 100% gatunkową szowinistką... :evil_lol:
Kocham mojego psa, ale do łóżka z nim nie pójdę...:evil_lol:

[quote name='arielka186']


A tak szczerze- czy naprawdę ratowałabyś zboczeńca? Bo ja chyba bym mu jeszcze pomogła w tym podtopieniu ;) A na pewno nie narażałabym swojego dzielnego psa, który mnie uratował, żeby uratować zdegenerowaną jednostkę (uznaję zasadę "ząb za ząb" itd). Przy tym hipotetycznym ratowaniu zboka raczej nie przysłużyłabyś się społeczeństwu- ratowałabyś go żeby zgwałcił inną kobietę/y- a może i dziewczynkę?
Chcę wierzyć, że Twoja odpowiedź była jedynie ironią- czy wręcz kpiną.[/QUOTE]

Wiesz... gdyby topił się Adolf Hitler, lub chociażby taki [B]Friedrich Haarmann[/B] , a ja miałabym 200% pewności, że to właśnie on, to pewnie przytrzymałabym mu głowę pod wodą...
Choć pewnie niektórzy Haarmana nie utopiliby, bo czemu jego ofiary miałby być bardziej wartościowe, niż np. świnia... :evil_lol:

Z drugiej strony przykład Zdzisława Marchwickiego daje do myślenia...
Też chłopa zabili, a dzisiaj nie ma pewności, czy był winny...

Niestety, kiedy dochodzi do wyboru człowiek, czy zwierze, zazwyczaj nie znasz dokładnej biografii człowieka... no i dochodzi jeszcze kwestia etyki - czy to właśnie ja jestem odpowiednią osobą, żeby oceniać tego człowieka?
Może mój światopogląd po prostu rozmija się z jego?
I dlaczego mam uważać, że to mój jest lepszy? :D
Podstawowa zasada jaką się kieruję, to ratowanie najpierw życia ludzkiego...
Podstawowa zasada jaką się kierują niektórzy, to ratowanie najpierw psa...

Konfiguracje jakie tutaj padają to tylko próby udowodnienia drugiej stronie, że ta pierwsza ma rację...


I nasuwa mi się znowu myśl, dlaczego z taką łatwości przychodzi wielu z Was podarowanie kolejnej szansy agresywnemu psu, jednocześnie nie wierząc w możliwość resocjalizacji człowieka...
Może ten uratowany gwałciciel zmieni swoje życie?
Nie takie "nawrócenia" historia zna... :lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja Singera kojarzyłam wyłącznie z tą aferą na uniwerku warszawskim (jakoś w tamtym roku chyba) - teraz mi się trochę wiedza poszerzyła (kolejny plus wątku ;)). Ale, jak już wspomniałam wcześniej, chyba trzeba gościa poczytać, bo w necie jest strasznie emocjonalny szum informacyjny na jego temat. Krytyka tego szowinizmu gatunkowego w niektórych aspektach wydaje się całkiem do rzeczy (np. prawa człekokształtnych). W innych - np. właśnie zrównanie wartości życia/zdrowia człowieka z życiem/zdrowiem zwierzęcia na zasadzie wolności wyboru, gdy przed nim stajemy - jest dla mnie nie do przyjęcia. I z tego powodu mam pytanie - i to jest pytanie całkiem serio - czy przewodnicy psów dogoterapeutów przechodzą jakieś testy psychologiczne czy tylko ich psy?

Link to comment
Share on other sites

Do offa: Mój pies się topił kilka razy, bo to sierota z małym móżdżkiem i podczas jej wyciągania nie myślałam że narażam się na spadnięcie do wody i uderzenie się w głowę o betonowy słupek czy drewniany bal jakiś - spontaniczna reakcja bez udziału rozumu ;). Gdy byłam z dzieckiem (nie moim) i psem na spacerze i do dziecka wyskoczył z pyskiem pies to swojemu psu poluzowałam smycz żeby obce psisko nie ugryzło dziecka. Psy się spięły, ledwo udało się tamtego oderwać i właściciel mnie za to obwiniał, ale dla mnie bezpieczeństwo dziecka było wtedy priorytetem. Gdy moją suńkę zaatakował pies to go złapałam za fraki i mi się oberwało ale moja suńka wyszła z tego cało, i to ją najpierw obejrzałam. W sytuacjach podbramkowych zwykle działa się instynktownie nie myśląc o konsekwencjach, decyzje podejmowane w takim momencie mogą być zupełnie inne niż się deklaruje.

Do tematu (nie)chamstwa: Moja sucz ma cieczkę już prawie 2 tygodnie, miała jednego adoratora i o dziwo od razu pan mnie przeprosił za to że pies wybiegł do nas. Pies nie był tego pana tylko jego siostry i tym bardziej byłam pozytywnie zaskoczona jego postawą :lol:

Link to comment
Share on other sites

Niedwno wróciłam ze spaceru. Stalismy sobie na chodniku, Hadar wachał trawe, nagle usłyszałam szczekanie i juz leciał na nas jakis pies na dodatek tez samiec. Własciciela nie było nigdzie widac. Krzyknełam do psa "Wracaj!" nie słyszałam zeby własiciel go wołał. Stałam z Hadarem koło ulicy, ja go ucze ze sie przed przejsciem przez ulice zatrzymuje ale teraz przeszlismy bez zatrzymania sie bo inaczej nie wiem, czy ten pies by do nas nie dobiegł, i czy by sie nie pogryzły. Kiedy zobaczyłam, ze pies odbiegł w strone bloku (dobrze ze nie przebiegł za nami przez ulice widocznie jednak ktos go zawołał tylko ja nie słyszałam?) wróciłam sie z Hadarem na tamta strone przez ulice zeby było zatrzymanie sie przed jezdnia ale tak, zebysmy byli po drugiej stronie tego bloku a nie po tamtej gdzie jak mi sie wydawało . jest ten pies. a pies własnie przeszedł na ta strone bloku po której myslałam ze go nie ma ale na szczescie był daleko, ale luzem, i własciciela nadal nie widziałam. Zdazyłam przejsc spowrotem na dtuga sztrone ulicy tak ze sie zatrzymalismy przed przejsciem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria'] :D :D :D Kobiety mocno się zdziwiły i chyba dotarło do nich, że jedna może kawałek podjechać i zrobić mi przejście między wózkami. Śmiałam się całą drogę do domu :D[/QUOTE]
Cieszymy się razem z Tobą :)))) Jesteś zajebista:)!!!
Ps. A propo's - daleko miałaś do domu? Uśmiech dobrze robi na zmarszczki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Abrakadabra']Cieszymy się razem z Tobą :)))) Jesteś zajebista:)!!!
Ps. A propo's - daleko miałaś do domu? Uśmiech dobrze robi na zmarszczki.[/QUOTE]

Abrakadabro, masz w swoim życiu cokolwiek, co Cię uszczęśliwia? Jeśli tak, to skup się na tym. Zrób coś dla siebie, proszę.
Wydajesz się być cholernie sflustrowana, a chamstwo i prostactwo wprost od Ciebie kipi. Co gorsza - z niewiadomych przyczyn.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Hmmm, nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że chyba trochę nadinterpretujesz ;-)[/QUOTE]To podaj [U]racjonalny[/U] powód, dla którego mój światopogląd jest taki przerażający.

[quote name='filodendron']Dla przypomnienia - prawo niczego nie nakazuje, jednak karze za nieudzielenie pomocy jeśli jej udzielenie było możliwe i nie wiązało się z narażeniem życia lub poważnym uszczerbkiem na zdrowiu osoby, która jej udziela.[/QUOTE]Nakazuje, nakazuje ;-), choć akurat rzeczywiście raczej w ustawach i uchwałach. Kodeks karny czy wykroczeń - tu masz rację - faktycznie określa same konsekwencje.

To proszę: Ręka do góry, kto nie wie, że ratowanie tonącego JEST narażaniem własnego zdrowia i życia? Przecież tonący może mnie w panice wciągnąć pod wodę, udusić, zranić... Czyim zdaniem to jest bezpieczne przedsięwzięcie? :roll:

[quote name='filodendron']A możesz mnie zacytować w tej sprawie, bo znów mam wrażenie, że doszło do jakiegoś nieporozumienia.[/QUOTE]Proszę uprzejmie: post nr 6113.

[quote name='filodendron']Ale jaka podkładka? Bo jeśli chodzi o samochody i przygazowanie na przejściu to porównanie jest moje własne - mnie się wydaje adekwatne do psa rzucającego się na smyczy. Tekst jest o psach agresywnych (i przypomnę - zainspirowany stanowiskiem dogomaniaków)[/QUOTE]Nie, chodzi o samochód po prostu. Nie gazujący, nie trąbiący. Ot, po prostu samochód z odpalonym silnikiem i ludziem za kierownicą. Już pomijam takie chamstwo jak pojazd z zepsutym tłumikiem :-P; ja nie muszę być mechanikiem i wiedzieć, że to defekt, może mi się wydawać, że ktoś gazuje i chce mnie przejechać, tak?

Tekst nie jest w całości o psach agresywnych. Choćby nauka okazywania sympatii w odpowiedzi na zaczepki - to nie dotyczy psów agresywnych, tylko wszystkich.
[QUOTE]A jeśli chodnik jest rzeczywiście za wąski, to my z psem mamy obowiązek zatrzymać się z boku i przepuścić tego, kto [B]z jakichkolwiek powodów[/B] obawia się zwierzęcia.[/QUOTE]Jeśli pies rzuca się na smyczy, szczerzy i ryczy, to chyba jasne, z jakiego powodu dany ktoś się boi? :roll: Natomiast napisano wyraźnie o [U]jakichkolwiek[/U] powodach. Czyli na przykład, bo pies ma zęby. Albo się patrzy dziwnie. Albo jest czarny.

I jeżeli ktoś z powodu spojrzenia albo koloru boi się, dajmy na to, spokojnego, ułożonego psa, to zdaniem pani Mrzewińskiej też mamy [U]obowiązek[/U] zatrzymać się z boku i przepuścić daną osobę.
Ponawiam więc: Czy wobec zaakceptowanej analogii między "posiadaczami psów, wyprowadzanych w publiczne miejsca" [nie tylko agresywnych, ale wszystkich] a "kierowcami na publicznych drogach" wszyscy kierowcy mają [U]obowiązek[/U] zatrzymać się z boku i przepuścić mnie, która z jakichkolwiek powodów obawia się kierowcy/samochodu?

[quote name='filodendron']Z troski o własny portfel?
Gdyby częściej padały takie wyroki, jak w sprawie Noemi pogryzionej w Krakowie, to okazałoby się, że da się nauczyć tolerancji albo założyć kaganiec[/QUOTE]A gdzie utożsamiam brak tolerancji z pogryzieniem? Powtarzam: w mojej opinii pies znienacka pogłaskany, choćby i przez tego nieszczęsnego listonosza na rowerze wygrywającym kuranty, nie może ugryźć. Ale też nie musi tolerować - bo i [U]dlaczego[/U]?

Piszesz: Z troski o własny portfel. Znaczy ze strachu przed zapłatą odszkodowania za to, że pomacany pies warknął albo się zjeżył? :-? No fajnie...

[quote name='filodendron']Może jednak może? Burknięcie, zjeżenie, warknięcie to jeszcze nie ugryzienie. Z powodu warknięcia nikt nie żąda zaświadczenia o szczepieniu przeciw wściekliźnie[/QUOTE]Napisano wyraźnie:
[QUOTE]Nie mamy stuprocentowej pewności, czy przypadkowy przechodzień nie zechce bez pytania pogłaskać naszego psa? No to [U]trzeba nauczyć zwierzę okazywania w odpowiedzi sympatii lub obojętnego ignorowania zaczepek[/U].[/QUOTE]Mocno wątpię, by autorka uznała warczenie i stawianie jeża za objawy sympatii lub obojętności :-P

[quote name='filodendron']Nie, to są moje poglądy. Moje własne - na szczęście niezbyt oryginalne. Człowieka ratuje się najpierw.[/QUOTE]Dookreślenie. TY człowieka ratujesz najpierw. Wiele innych osób człowieka ratuje najpierw. JA ratuję najpierw bliską istotę. Też nie jestem sama.
Z jakiej racji zakładasz, że Twoje poglądy są tymi "właściwszymi"? Bo większość tak myśli? Wracając do Twojego przykładu, swego czasu większość spartiatów myślała, że właściwą drogą postępowania jest zrzucanie słabych niemowląt ze skały w ramach doboru "naturalnego". Co nie znaczy, że mieli rację...

[quote name='filodendron']Jeśli nie dżihad, to także nie kital (bo ten ma węższe znaczenie). Ale przyznaję, że nie zgłębiłam problemu. Czy to ma coś zmienić w moim stosunku do terroryzmu, którego podstawą jest system moralny namawiający do stania się męczennikiem?[/QUOTE]A co ma terroryzm (jak najsłuszniej potępiany... i ponadkulturowy, zapewniam :eviltong:) do islamu? To samo, co Ku Klux Klan do chrześcijaństwa :shake:. Terroryzm jest zły, ale nie wiń religii za wypaczenia w jej interpretacji.

[quote name='filodendron']To nie jest kwestia analogii/podobieństwa lecz hipotetycznej sytuacji, w której z powodu ratowania psa [B]uśmiercasz człowieka[/B] - zakładając, że narażasz swoje życie dla ratowania psa, a nie narażasz go dla człowieka (bo jest obcy).[/QUOTE]Uśmiercam? :roll: [I]Z lekka[/I] się zagalopowałaś.
W owej hipotetycznej sytuacji nie robię człowiekowi żadnej krzywdy, nie przyczyniam się do powstania dramatycznej sytuacji, nie pogarszam jej w żaden sposób. [U]Mogę[/U] narażać życie, dla kogo mi się podoba. Natomiast [U]nie muszę[/U] tego robić dla nikogo. Ani prawnie, ani moralnie.

[quote name='filodendron']A ile ludzkich ran zadanych przez psy miałaś okazję widzieć lub/i leczyć? I tych na ciele, i tych na duszy? Tak z ciekawości i abstrahując od tematu, kto kogo ratuje w pierwszej kolejności. Ile pogryzionych dzieci trzeba zobaczyć, żeby to miało wpływ na perspektywę? Albo jak długo trzeba mieć z tym kontakt? To działa w dwie strony - są ludzie, którzy ratują zwierzęta przed ludźmi. I są tacy, którzy muszą pozbierać do kupy to, co zrobiły czyjeś nieupilnowane psy - o ile jest co zbierać. W jednym masz rację - poglądy nigdy nie egzystują w oderwaniu od rzeczywistości. W każdym razie rzadko.[/QUOTE]Poszerzę do ran zadanych ogólnie przez zwierzęta. A choćby kilka moich własnych. Prawie dostałam zakażenia krwi po pogryzieniu przez kota :diabloti:. Mojego osobistego zresztą. Tak, jeszcze żyje. Nie, nie chodzi w kagańcu :evil_lol:, choć kontakt z różnymi ludźmi ma.

Nie miałam bezpośrednio do czynienia z poważnym pogryzieniem człowieka przez psa (w jakimkolwiek wieku). Może głównie dlatego, że nie ma ich jakoś specjalnie dużo. Rany na duszy? Hmm, mój brat został jako dziecko nastraszony przez podwórkowca marki wilczur i od tamtej pory nie szaleje za psami. To się kwalifikuje jako rana? Nie spotkałam człowieka, który po traumie zadanej przez psa próbowałby na przykład zagłodzić się na śmierć w depresji. Kota (po traumie z rąk człowieka) - tak.

Skala krzywdy zadanej ludziom przez psy i zadanej psom przez ludzi to niebo a ziemia. Albo piekło. Dla psów.
Ile osób w zeszłym roku zginęło w Polsce z powodu pogryzienia przez psa? [Pytanie dodatkowe: Ile osób w tym czasie zginęło z powodu ran zadanych przez ludzi?] Ile psów zginęło w tym okresie z rąk ludzi? Dla ustalenia skali agresji gatunkowej najlepiej brać pod uwagę same morderstwa, bez wypadków samochodowych, uśpień etc.
Wystarczy porównać te wyniki z szacowaną liczebnością populacji - i wyjdzie, kto jest statystycznie bardziej niebezpieczny, skłonny do przemocy kończącej się śmiercią. Ja wiem kto. Analizowałam policyjne statystyki + doniesienia prasowe.

Czytałam też kiedyś badania (amerykańskie, więc realia trochę inne, ale mimo wszystko jest się na czym oprzeć), z których wynikało, że dziecko ma sto razy większą szansę zginąć bezpośrednio z ręki rodzica lub prawnego opiekuna niż w zębach domowego psa. No i kto tu jest groźniejszy?...

Przypominam po raz kolejny, że [B]nie bronię agresywnych psów[/B], więc nie mam pojęcia, po co przytaczasz takie obrazki :roll:. Gdybym wiedziała, że hipotetyczny [U]obcy[/U] topiący się pies jest niebezpieczny, agresywny, a człowiek nie - zapewne ratowałabym człowieka. I odwrotnie.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...