Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

wpisuje się, co by mi zapisało do subskrybcji ;). nie pisałam tu daaaaawno, ale podczytuje.
no, ale jak juz płodze post, to spłodzę jakiś konkret w temacie.

jakis czas temu, jak zapomniałam woreczka na "twarde dowody", zbierałam koope przez chusteczkę higieniczną, troche to potrwało, no, ale wstaję, ide do śmietnika, a tu babka do mnie podchodzi i z zainteresowaniem: "a co pani tam znalazła?" :evil_lol::evil_lol:

a i co myslicie, że mogę zrobic? w moim bloku baboon wstrętny ma dwie pittki (albo astki). nie wiem, mylą mi się te psy, wiem, ze się różnią, ale nie może mi wejść do głowy, czym i cześć. babka spuszcza je na "spacer", który nieodmiennie jest zrobieniem kółka lub dwóch wokół bloku i tyle. psy sa totalnie agresywne do innych psów, galopuja, zeby się rzucic. po jednym takim galopiwe szukałam mojego tymczasowicza 12 godzin, nie widziałam świadectwa szczepienia, nie mówiąc o zwrocie kosztów. kiedyś jedną suke spotkałam na swojej klatce (jest przejście "strychem" przez wszytskie klatki), w ostatnim momencie złapałam zośkę na ręce, sucz na mnie skoczyła, zeby zośkę zjeść, popchnęła, cudem nie spadłam ze schodów do tyłu na łeb! odprowadziłam sucz do jej domu, a babka na to, ze ach nikitka tak sobie czasem z domu wychodzi..... :angryy:.
ostatnio tez zośka na rękach wylądowała, a nikita łapami na mnie.. babka nie ma wyobraźni, nie myśli, psy oszalałe z nudów...
pytanie: nie wiem, co robić. telefon do sm czy na policję nie zadziała. te suki naprawde wychodza na kółko wokół domu i tyle. zanim przyjadą, będzie po sprawie.... a ja, jak wieczorem wychodze z zośką (a teraz mam dodatkowo mini tymczasa), to nerwy jak postronki, czy ta pin*a psy wypuści...:angryy:
nie mam pomysłu, jak babę otzreźwić. mi nie przeszkadza, ze psy biegają luzem. mi przeszkadza, że dosłonie "polują" na inne psy. jak jedna z nich pogryzła baraka (ex-dt), był szczeniakiem.... i wtedy dwie sie rzuciły, jedna na zosię, druga na baraka, od zosi jakos sucz odgoniłam.

Link to comment
Share on other sites

SBD, może trzeba zaprzyjaźnić się z dzielnicowym i w zależności od tego, jak się ustosunkuje do problemu powiedzieć mu wszystko albo trochę podkolorować, że boisz się o swoje życie i takie tam? ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]sleepingbyday[/B] podziwiam Twoją cierpliwość, a jednocześnie odwagę, bo poniekąd każdy spacer to ryzykowanie własnymi psami i swoim zdrowiem.

Policja, żeby zainterweniować nie musi być przecież świadkiem zdarzenia. W przypadku SM może ona karać tylko kiedy strażnik jest świadkiem konkretnego zajścia, jednak gdy ja ostatnim razem zgłaszałam pewną psią kwestię to strażniczka miejska mimo, że świadkiem zdarzenia nie była wybrała się na rozmowę do właścicieli psa. Czasem nie trzeba od razu kogoś karać, rozmowa z odpowiednim funkcjonariuszem i jego wizyta wystarczają.


Poza tym z tego, co piszesz wynika, że takie naganne sytuacje zdarzają się bardzo często, zawsze można coś takiego zarejestrować i z takim dowodem wybrać się na Policję i do dzielnicowego i masz babę w garści.

Link to comment
Share on other sites

no nie wiem... jak jej policja chciała mandacik wlepić "za niemanie" psów na smyczy, to sie darła na pół osiedla ponoć. nie wiem, jak sie skończyło. niektórzy na osiedlu twierdza, ze ona i jej synek maja kontakty w półświatku. co prawda watpię,ale jak nawet, to ja czniam półświatek.
nawet myślałam, żeby do dzielnicowego się przejść (mma jeszcze jedna sprawę), no, ale to dłuższa wyprawa - okaząło sie, ze mój dzilenicowy przyjmuje na gocławiu, komenda na grenadierów to ponoc nie mój rejon :crazyeye:.
i aparat - tez na to wpadłam, tylko kurka, nie wychodzi jakoś.... ale chyba będzie musiało, bo to naprawdę męczące. bez koloryzowania dotąd mi zimno sie robi, jak sobie przyponę, jak sie chybotałam na ostatnim schodku z zoska na rękach, stojąc tyłem do schodów. już widziałam roztrzaskana czasszkę i "niewyjasniony wypadek". a tak naprawdę winna mojej śmierci, kalectwa byłaby ta sztuczna blondyna z obwisłym cycem..... jestem tak zła na jej brak wyobraźni, ze rzucam epitetami pod nosem w o wiele gorszym gatunku niz powyżej. wyzwala we mnie to sporą agresję, z bezsilności chyba...

Link to comment
Share on other sites

Dziwię się też, nie ukrywam, że gdy już miałaś w garści jednego z psiaczków tej pańci, to zamiast wtedy wezwać Policję i dokonać zgłoszenia niebezpiecznej sytuacji, jaka Cię spotkała albo co najmniej zamiast się wysilić i pieseczka odtransportować do schronu, Ty odprowadziłaś temu babsku psa do domku. Oczywiście nie chcę, by to co piszę, brzmiało jak ocenianie Twoich poczynań, bo daleka jestem od tego, ale po prostu wydaje mi się, że miewałaś okazje, by babkę otrzeźwić i jej to i owo uświadomić.

Babka sobie może mieć kontakty w półświatku, już widzę jak by je wykorzystywała w sprawie w sądzie grodzkim. Kontakty kontaktami, ale jeszcze musi na takiego funkcjonariusza trafić, co tak obeznany będzie z tymi jej kontaktami.

Link to comment
Share on other sites

saite słuszna słuszność :p.
jak się gibałam na schodach, to byłam świeżo po wprowadzce, nie wiedziałam, czyj to pies, wywiedziałam się, myślałam, ze "się trafiło", juz jak babka ja wzięła mówiąc, ze nikitka sobie lata po bloku, to mną trząchło. ale co, miałam jej wyrwać psa? jakbym to wczesniej wiedziała.... i te wszytskie przypadki, pogryzienia, rzucanie sie na mnie (tzn na zoskę, ale nie miałam wyjścia, musiałam ja brac na ręce - zocha wazy 9kg) były później.
półświatek może babun wykorzystywac na osiedlu, a nie w sądzie grodzkim, o to chodzi. ale ja akurat sie tego nie bojam.
na pogryzienie baraka nie mam dowodów, była noc. na nic nie mam dowodów, bo ona je spuszcza tylko w nocy. po prostu musze sie wziąć w karby i aparat na każdy spacer brać i tyle. cud sie przecież nie zdarzy.... :roll:

EDIT: co nie będzie łatwe, bo w nocy tylko z bliska fotka ma sens. blisko trudno podejść z dwoma psami - pchać ich w zeby tych suk jakos nie chcę...

Link to comment
Share on other sites

Gdy mojego zakagańcowanego psa chapnął w środku nocy wypuszczony na nocną samotną przechadzkę pies, to jako dowód traktowano fakt, że dokładnie opisałam tegoż psa-napastnika. Dzielnicowy wybrał się do właścicieli, bo udało się ustalić kim są. Oczywiście na całe zdarzenie miałam świadków.... No bo kto by się bez świadków na takie ryzykowne, nocne spacery wybierał. ;)
Świadek to podstawa, choć przy zgłaszaniu sprawy i podczas rozmów z dzielnicowym nie byłam o świadków pytana. I interwencja nie była uzależniona od jakichś tam dowodów.

Link to comment
Share on other sites

O tym wspomniałam dopiero przy okazji kierowania wniosku do sądu grodzkiego. Wcześniej pytana byłam tylko parę razy o to, czy mój pies na pewno był na smyczy i w kagańcu. A to akurat było jasne, bo gdyby nie był, tamten pies miałby pecha i na pewno widać by po nim było, że ma za sobą starcie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='A&S']Czasami jak widzę i słyszę ludzi którzy [B]takie rzeczy[/B] o psach opowiadają to po cichu myślę sobie "są ludzie i taborety" :evil_lol:[/quote]
Takie rzeczy? Tzn. jakie? Jeśli Twoja wypowiedź odnosi się do mojej wypowiedzi, to gratuluję podejścia i sposobu myślenia!
Skoro osoby takie jak ja, które mając b. dużego agresywnego psa zabezpieczają go kagańcem i smyczą w Twoim mniemaniu są taboretami, to ja Ci życzę jak najwięcej spotkań z niedopilnowanymi i również agresywnymi psami nie taboretów, a ludzi. Na zdrowie!

A tak poza tym może warto zmienić to jakże wyświechtane powiedzonko na jakieś mniej wysłużone. Niektórzy w głowie tylko taborety mają...

Link to comment
Share on other sites

nie nie chodzi mi o twoją ;) pisząc takie rzeczy miałam na myśli powyżej nadmienionego kundla! ;)
jeśli chodzi o sytuację magdyski to zrobiłabym to, co radzicie - policja.


tak na marginesie agresorów staram się unikać ale czasami widzę jak lata taki wściekły pies i szuka zaczepki... ludzie sobie jednego agresorka puszczają i bieeega sobie , raz ugryzł psa znajomej... na szczescie poza mala rana na nosie i wizyta u weta wszystko bylo ok.

Link to comment
Share on other sites

coś ty ja mam już od rana zepsuty ;)
U mnie w mieście gościu poprzedniego lata był tak "uprzejmy" że puścił swojego pieska (w typie mastifa neapolitańskiego) agresorek biegał sobie aż ugryzł bogu winnego goldena... poszliśmy do weta, dostał maść na ranę (niewielką) i nic się nie działo. Nie wiem czy agresorek dalej sobie swobodnie zasuwa... Rzadko tam chodze.

Link to comment
Share on other sites

wczoraj byłam z suczą pofrizbować, puszczam ją ze smyczy i rzucam jej dysk. Za nami stał facet z jakimś małym (zaniedbanym i brzydkim) kundelkiem, puścił go bez smyczy i pies od razu pobiegł do nas. Carmen z zębami, bo wiadomo, trzeba bronić zabaweczki, a ja się kulturalnie pytam faceta czy może zabrać psa, a ten mi na to, że on też chce się pobawić. Powiedziałam mu, zeby w takim razie wziął tego psa i się z nim pobawił, bo ja wyszłam ze swoim psem i nie muszę wyprowadzać przy okazji połowy psów z osiedla.
Facet z wielkim fochem zabrał pieska a następnie zaczął mnie przekonywać, zebym dała mu poczęstować mojego psa Chappi :angryy: Natręt. Najlepsze jest to ze jego pies prawie ZAWSZE biega po całym osiedlu bez smyczy :mad:

Link to comment
Share on other sites

czesto spotykałam sie z takim zachowaniem kiedys pewna babka miała do mnie wonty ze pies z którym byłam na łace sunia w typie owczaka belgijskiego biega baz smyczy ale jest bardzo karna wiec jak ja wołałam to zawsze przychodziła jej jamnik był na smyczy autoatycznej i co chwile zaczepiał moja niunie ta sie w końcu wkurzyła i złapała go zębami za ucho a kobieta w krzyk ze pies zabójca znajomi psiarze którzy to widzieli spokojne kobiecie wytłumaczyli ze jest nie zbyt miłym gościem na łace i od tamtej pory bardziej pilnowała psa

Link to comment
Share on other sites

[quote name='canis_16']czesto spotykałam sie z takim zachowaniem kiedys pewna babka miała do mnie wonty ze pies z którym byłam na łace sunia w typie owczaka belgijskiego biega baz smyczy ale jest bardzo karna wiec jak ja wołałam to zawsze przychodziła jej jamnik był na smyczy autoatycznej i co chwile zaczepiał moja niunie ta sie w końcu wkurzyła i złapała go zębami za ucho a kobieta w krzyk ze pies zabójca znajomi psiarze którzy to widzieli spokojne kobiecie wytłumaczyli ze jest nie zbyt miłym gościem na łace i od tamtej pory bardziej pilnowała psa[/quote]

:crazyeye::crazyeye::crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

A ja nie, jak sie za przeproszeniem jamnik nie umie odpier..... to sama bym go ugryzła :diabloti:

Dziś mi pierwszy raz puściły nerwy..... Ja rozumie, ze nie każdy chce kastrować swoje psy i mu nie przeszkadza, ze jego pies chodzi angrzany 24/d... ale niech mu sam ulży :angryy: Już mam dośc dużych, łagodnych samców obskakujących moje suki... ale jestem przecież nawiedzona :lol:

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem zwolenniczką pozwalania psu na to, by dawał nauczkę innemu psu za pomocą zębów, ale z drugiej strony niektórzy przeginają, uważają, że jak ich pies jest na smyczy automatycznej, to w ramach długości tejże smyczy może robić, co mu się żywnie podoba. To naprawdę może być irytujące. Bo niektórzy smycz automatyczną traktują jak zwolnienie z myślenia, przewidywania i kultury względem innych posiadaczy psów.

Link to comment
Share on other sites

To znaczy, że jeśli jestem z psem na łące a pies jest np. na długiej linie i jakaś "niunia" biegająca luzem ugryzie go bo ją zdenerwował np. szczekaniem to mam uważać że jest to normalne?:crazyeye:
Smycz automatyczna w mieście rozumiem, że może komuś przeszkadzać ale na łące???Bez przesady....

Link to comment
Share on other sites

Żyjemy w społeczeństwie które często kupuje psa bo: taka jest moda!

na moim osiedlu kilka lat temu był ogromny wysyp pit bulli,dosłownie każdy wyrostek w dresach musiał mieć co najmniej 1 a bywało ze i mieli po 2 i 3 dzisiaj tych psów w ogóle nie widać ,czemu? moda przeminęła! a nawet jak widać ze 2 czy 3 to zawsze to babcia albo mama z psem na smyczy bo synek już pieskiem się znudzil,albo na nowego golfa odklada ;/
i tego wlasnie nienawidze w ludziach! w tych prawdziwych pseudo hodowcach,poprawnych wlascicielach swoich ukochanych zabawek!

z yorkami tez tak jest,i tymi małymi torebkowymi psinami,dziewczynki dzisiaj chca pieska a mamusia wolalaby malego wiec york najlepszy,a jak sie okazuje ze piesek dorasta to dziecko przestaje chciec sie nim zajmowac a rodzice rzadko maja czas ;/

nie wiem jak wy ale po psie mozna poznac wlasciciela! czesto sie to sprawdza ;/

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...