Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Ewa&Duffel']Tak, jest wykastrowany, ale szczerze mówiąc raczej nie sądzę, żeby zabieg miał wpływ na jego zachowanie, bo on zawsze był bardzo uległy w stosunku do innych psów.
Sytuacji nie zazdroszczę, ja zawsze się obawiam jak podbiega do nas duży samiec. Dzisiaj na porannym spacerze podleciał wielki DON, był 2 razy taki jak Duffel, właścicielka go wołała, ale oczywiście zignorował. Obwąchiwał go natrętnie i zaczęłam się obawiać, że na niego wskoczy, a Duffel tego nie toleruje, w takiej sytuacji odgania natręta z warkotem. Na tym się kończy, nic więcej nie zrobi, po prostu pokazuje, że nie życzy sobie wskakiwania mu na grzbiet, ale reakcja drugiego psa na takie zachowanie moze być różna....[/QUOTE]

Właśnie o to chodzi. Bono też nigdy nie zaczyna pierwszy, ale położenie na nim łapy przez innego samca już go prowokuje do działania i sytuacja może się wymknąć spod kontroli. Nie tak dawno położył na nim łapę dog niemiecki znajomych, Bono oczywiście charkot, tamten w odpowiedzi charkot, stawanie na łapach, przepychanki, no ostro się zrobiło. Trzeba było rozdzielać siłowo. Dodam, że - niestety- było to ich pierwsze i ostatnie spotkanie, spaliliśmy akcję zapoznania się psów i już nikt nie miał potem siły ani ochoty tego odwracać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='domi1']Jak mój pies miał paraliż tylnych łapek (od dyskopatii) to wszyscy: "co się stało pieskowi?"i "co się stało pieskowi?" później niektórzy nadal pytali o stan zdrowia mojego psa, ale jak już zaczął chodzić to większość osób, które na początku "co się stało pieskowi" ignorowały Puszka jakby nas tam nie było.Ale nie o to mi chodzi ,chodzi mi o to że jak byłam z uszkiem na spacerze (w czasie tego paraliżu) to takie dwie dziewczyny (miały chyba z 18lat) idą obok nas i bezczelnie śmieją się z biednego, chorego psiaka.

[IMG]http://www.dogomania.pl/members/119893-domi1[/IMG][/QUOTE]

Ja mam sucz na wózku (a był moment że miałam nawet dwa takie psy) i przerobiłam wszystko: od współczucia, przez niedowierzanie, agresywne napadanie, że psa męczę, teksty o niepotrzebnym ładowaniu forsy w kundla, az do głupiego śmiechu. Przyznam, że kultury wypowiedzi mi to nie poprawiło, a wręcz przeciwnie....

Link to comment
Share on other sites

Agnes współczuje sytuacji, kilka miesięcy temu też spotkałam pijanego faceta, fakt nie zataczał sie ale był gość wypity, szłam spokojnie z psem w biały dzień, a że ona lubi skakać po ludziach to jak widze kogoś z naprzeciwka to przekładam psa na drugą stronę, a facet podszedł i próbował kopnąć mi psa, a ja oczywiście się wydarłam, potem się nasłuchałam trochę brzydkich przezwisk w moim kierunku... facet miał o tyle pecha, że pokłóciłam się z facetem który szedł za mną jakieś 500m niczego nie widział bo nie miał jak, ale złapałam za telefon gdy facet się oddalił i chwile później miał pogawędkę z moim chłopem i jaki jest tego wniosek? że na gardę (tutaj nie ma policji) nie mam co iść bo nikt tego nie widział, a w dodatku mam psa z listy psów agresywnych w IRL który kagańca nie miał, oczywiście moja sucz nie zareagowała w ogóle :/ a szkoda :[ .. gdy widzę tego faceta to normalnie się trzęse :/ jak ide z kimś to się nic nie odezwie, a jak idę sama to słysze jak cymbał coś gada sobie pod nosem, ale cóż już się nie odzywam nie będę zniżać się do poziomu takiego robala ;/ jednak stwierdziłam że jeśli nie mogę mieć tutaj gazu (to zabronione! :/ ) to jak jeszcze raz podejdzie do mnie i będzie chciał kopnąć mi psa to ma jak w banku że spuszcze ją z smyczy i normalnie zaczne go okąłdać od strony zapięcia ... nie interesuje mnie to czy będę za to coś płacić czy nie... na całe szczęście w lipcu zmieniamy dom na inny rejon miasteczka, mam nadzieje że wtedy nasze spotkania będą już naprawdę rzatkością.. swoją drogą jakim trzeba być chamem i prostakiem, aby grozić dziewczynie (facet ponad 40 lat) ... żenada ... także nie tylko w PL są takie sytuacje...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka'][B]Evel[/B], zależy od tego, w jakim wieku jest dziecko i jak wychowywane. Owszem, jeśli jakikolwiek dzieciak leci z patykiem do psa, czy próbuje cokolwiek mu tym patykiem zrobić, jest wychowany źle. Ale: jeśli jest to małe dziecko, to może być tak, że nie ma w domu zwierząt, a rodzice nie zadali sobie trudu, żeby wytłumaczyć, że piesków/kotków/chomików/ptaszków się nie zaczepia, albo prosi o pozwolenie właściciela, a jeśli jest to starsze dziecko, które już potrafi pewne sprawy zrozumieć - no to jest to całkowite zaniedbanie rodzicielskie. Mam w ogóle wrażenie, że odkąd wkroczyliśmy w kapitalizm, rodzice są zbyt leniwi, aby wychowywać dzieci - zadanie to przejmują kreskówki, filmy, reklamy, gry komputerowe... Dzięki temu dziecko ma zajęcie, a mamusia - święty spokój. A zwierzęta płacą.[/QUOTE]

U mnie to chyba jet odwrotnie na dzielnicy, albo kwestia "psa mordercy" (czytelnicy Faktu i innych tabloidów już wiedzą o jakiego psa chodzi), którego mam szczęście posiadać. W każdym razie opiekun dziecka (zwykle babcia; matki raczej mniej panikują) robi jakieś dziwne ruchy jak szarpanie dziecka z całej siły za rękę lub osłanianie bohatersko latorosłi całym ciałem z okrzykiem "Uważaj", "Ojej", ", podczas gdy my z psem (na smyczy) mijamy ich z pewną ciekawością. Czasem jeszcze słyszę pytanie "Czy on gryzie?", na które mam 2 odpowiedzi: "Nie, połyka w całości", albo wredniejszą jeszcze: "Tylko jak się ktoś go boi, bo wie Pani pies to zawsze wyczuwa". :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gdarin']albo kwestia "psa mordercy" (czytelnicy Faktu i innych tabloidów już wiedzą o jakiego psa chodzi)[/QUOTE]

chodzi o amstaffy, tak? bo to chyba jakiś amstaff był ostatnio gorącym tematem, ja to nic nie wiedziałam, dowiedziałam się od mamy, kiedy jej powiedziałam, że podobają mi się te psy, a ona na to 'nie wpuszczę Cię z takim do naszego domu' :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']chodzi o amstaffy, tak? bo to chyba jakiś amstaff był ostatnio gorącym tematem, ja to nic nie wiedziałam, dowiedziałam się od mamy, kiedy jej powiedziałam, że podobają mi się te psy, a ona na to 'nie wpuszczę Cię z takim do naszego domu' :roll:[/QUOTE]

te stereotpy mnie nie tyle wkurzają co wku***ają !!!!!! :angryy:

*ostatnio 'amstaff pogryzł dziecko' - zdjęcie psa który był pomieszaniem Onka z TTB i jakimś kundliszczem generalnie jak któś nie nie zna to nie rozpoznałby tam nawet nutki TTb :shake:
*dzisiaj 'amstaff pogryzł dziecko' - pies mieszkający u ludzi na wsi wzięty w wieku 8 lat ze schronu, dziecko bez opieki, a pies wujka (pewnie 'koksa' ktry wgl nhie zna sie na psach' i wiął psa na pokaz )
*kilka dni temu 'amstaff pogryzł dziecko' - pies bardzo bardzo w typie TTb :angryy: !!!!

ci reporterowie to jakieś naprawde tępe sztuki :/ aż mnie trzepie jak słucham radia :shake: i wszystko zwala się zawsze na psa, rase itp a ludzie dorośli i dzieci nigdy nie są winni :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaudusia0219']ci reporterowie to jakieś naprawde tępe sztuki :/ aż mnie trzepie jak słucham radia :shake: i wszystko zwala się zawsze na psa, rase itp a ludzie dorośli i dzieci nigdy nie są winni :([/QUOTE]

akurat trudno winić raczkujące dziecko, że sobie raczkowało, ale fakt, zwalanie winy wyłącznie na psa jest wkurzające. i stereotypy również, ale nie da się przetłumaczyć komuś, kto jest ślepo zapatrzony w to, co mówią media. ale któregoś dnia, na koniec informacji o ataku psa na dziecko, było powiedziane: "policja ustala, czy agresja była efektem zaniedbania właściciela"... może kiedyś coś się zmieni, a narazie agresywne psy są usypiane, a mnóstwo ras branych na pokaz ląduje w schronisku

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']chodzi o amstaffy, tak? bo to chyba jakiś amstaff był ostatnio gorącym tematem, ja to nic nie wiedziałam, dowiedziałam się od mamy, kiedy jej powiedziałam, że podobają mi się te psy, a ona na to 'nie wpuszczę Cię z takim do naszego domu' :roll:[/QUOTE]

hehe :) moja mama miała dystans do psów takiej rasy, ale jak kupiłam swoją suke to zaczeła sama szukać informacji w internecie na temat stafika ;) i ciągle mi powtarzała, że muszę ja socjalizować itp. :) ale pewnie cieszy się, że kupiłam psa tej rasy na własnym, niż na jej mieszkaniu hihi :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']hehe :) moja mama miała dystans do psów takiej rasy, ale jak kupiłam swoją suke to zaczeła sama szukać informacji w internecie na temat stafika ;) i ciągle mi powtarzała, że muszę ja socjalizować itp. :) ale pewnie cieszy się, że kupiłam psa tej rasy na własnym, niż na jej mieszkaniu hihi :)[/QUOTE]

Moja mama miała podobne podejście dopóki na DT nie miałam Jazza(w typie asta?) a potem nie trafiłam na Prośka. Teraz lula 'maleństwo' i nawet w dyskusjach ze znajomymi broni ras 'psów morderców' :loveu::evil_lol: aż jestem z niej dumna :evil_lol: Ostatnio nawet stwierdziła że to są najbardziej 'ludzkie' psy kiedy Proś wpakowała jej się na kolanka i usiadła jak dziecko :evil_lol:

[quote name='klaudusia0219']te stereotpy mnie nie tyle wkurzają co wku***ają !!!!!! :angryy:

*ostatnio 'amstaff pogryzł dziecko' - zdjęcie psa który był pomieszaniem Onka z TTB i jakimś kundliszczem generalnie jak któś nie nie zna to nie rozpoznałby tam nawet nutki TTb :shake:
*dzisiaj 'amstaff pogryzł dziecko' - pies mieszkający u ludzi na wsi wzięty w wieku 8 lat ze schronu, dziecko bez opieki, a pies wujka (pewnie 'koksa' ktry wgl nhie zna sie na psach' i wiął psa na pokaz )
*kilka dni temu 'amstaff pogryzł dziecko' - pies bardzo bardzo w typie TTb :angryy: !!!!

ci reporterowie to jakieś naprawde tępe sztuki :/ aż mnie trzepie jak słucham radia :shake: i wszystko zwala się zawsze na psa, rase itp a ludzie dorośli i dzieci nigdy nie są winni :-([/QUOTE]

[url]http://www.dogomania.pl/threads/133957-ZIBO-amstaff-z-papierami-czas-do-ko%C5%84ca-marca.-ma-dom?p=16766229#post16766229[/url]

Jeden z 'psów morderców' dosłownie ... najgorsze że tutaj dorosły do końca winny nie był :-(

Link to comment
Share on other sites

Gdy mieszkałam w mieście wiele ludzi zwracało uwagę na moją dużą sunię. Misza bardzo lubiła zabawy z innymi psami i ludźmi na co niektórzy reagowali ze strachem. Miałam też sąsiadkę piętro niżej która pewnego dnia jak sunia była malutka wyjrzała przez okno jak Miszka siusiała i zaczęła krzyczeć żebym wzięła psa i szła pod swoje okna ja jej na to że właśnie jestem. Najlepsze jest to że trzymałam się daleko od okna a mąż owej kobiety chodzi z psami bezpośrednio pod okna. A jeden z jej psów chodzi luzem tylko rasowego pekińczyka trzymają na smyczy widać kundelek nie jest taki ważny.
Zaś gdy u sąsiadów obok kot miauczał cały dzień gdy domownicy poszli do pracy "miłe panie" z klatki stały pod drzwiami komentowały kotka i nawet kopały w drzwi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Okamia']Moja mama miała podobne podejście dopóki na DT nie miałam Jazza(w typie asta?) a potem nie trafiłam na Prośka. Teraz lula 'maleństwo' i nawet w dyskusjach ze znajomymi broni ras 'psów morderców' :loveu::evil_lol: aż jestem z niej dumna :evil_lol: Ostatnio nawet stwierdziła że to są najbardziej 'ludzkie' psy kiedy Proś wpakowała jej się na kolanka i usiadła jak dziecko :evil_lol:



[url]http://www.dogomania.pl/threads/133957-ZIBO-amstaff-z-papierami-czas-do-ko%C5%84ca-marca.-ma-dom?p=16766229#post16766229[/url]

Jeden z 'psów morderców' dosłownie ... najgorsze że tutaj dorosły do końca winny nie był :-([/QUOTE]

Przeczytałem ten wątek i widzę, że to znowu wina ludzi: jak można przygarnąć psa o którym wiadomo, że już wcześniej zaatakował dziecko i zostawić go z dziećmi w pomieszczeniu, gdzie jest karmiony? trudno winić małe dzieci, że zareagowały krzykiem widząc obcego psa, co sprowokowało go prawdopodobnie bezpośrednio do ataku (amstaffy jak i inne psy nie lubią krzyku i gwałtownych ruchów).

Wniosek: ludzie przed przygarnięciem psa powinni być dokładnie sprawdzani, bo większość się nie nadaje na właścicieli z różnych powodów
Wniosek 2: często adopcjami psów zajmują się skrajnie nieodpowiedzialne istoty jak ta dogomaniaczka z wątku (Greven) wydająca psa z problemami komukolwiek
Wniosek 3: psy takie jak ZIBO z powodów zagrożenia jakie stwarzają powinny zostać usypiane
Wniosek 4: uczmy dzieci w trosce o ich bezpieczeństwo jak mają się zachować na widok obcego psa niepilnowanego przez właściciela (nie podchodzić do niego, nie karmić i nie zachęcać do zabawy, ale też nie krzyczeć, nie uciekać, nie rzucać w niego jakimiś przedmiotami, nie machać mu przed nosem kijem i w żaden inny sposób nie drażnić)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gdarin']Przeczytałem ten wątek i widzę, że to znowu wina ludzi: jak można przygarnąć psa o którym wiadomo, że już wcześniej zaatakował dziecko i zostawić go z dziećmi w pomieszczeniu, gdzie jest karmiony? trudno winić małe dzieci, że zareagowały krzykiem widząc obcego psa, co sprowokowało go prawdopodobnie bezpośrednio do ataku (amstaffy jak i inne psy nie lubią krzyku i gwałtownych ruchów).

Wniosek: ludzie przed przygarnięciem psa powinni być dokładnie sprawdzani, bo większość się nie nadaje na właścicieli z różnych powodów
Wniosek 2: często adopcjami psów zajmują się skrajnie nieodpowiedzialne istoty jak ta dogomaniaczka z wątku (Greven) wydająca psa z problemami komukolwiek
Wniosek 3: psy takie jak ZIBO z powodów zagrożenia jakie stwarzają powinny zostać usypiane
Wniosek 4: uczmy dzieci w trosce o ich bezpieczeństwo jak mają się zachować na widok obcego psa niepilnowanego przez właściciela (nie podchodzić do niego, nie karmić i nie zachęcać do zabawy, ale też nie krzyczeć, nie uciekać, nie rzucać w niego jakimiś przedmiotami, nie machać mu przed nosem kijem i w żaden inny sposób nie drażnić)[/QUOTE]

Bez obrazy ale widzę że nie doczytałeś ;)
Po 1. Pies i dziecko nie zostały zostawione w jednym pomieszczeniu ;) pies wrócił z dworu, wyrwał się i dopadł dziecko ;)
Po 2. nie ma tam nic o krzyku dziecka, choć pewnie gdy pies się na nie rzucił cicho nie było.

Wracając do tematu:
wczoraj miałam sesję w parku. jako że to była bardziej 'nauka i przyjemność' niż praca wzięłam Prośka. Jako iż ludzi nie było dużo młoda latała luzem. W pewnym momencie zauważyła psa i fruuu do niego, widziałam psa ale był ok 50 m od nas więc myślałam że suka jak zawsze w połowie się zawróci na wołanie jak zawsze się dzieje. Podleciała do niego, ja za nią biegnę. Obwąchiwały się, gdy dobiegłam oba w przyjaznych zamiarach. Przepraszam babkę i zapinam sukę na smycz i aż mi się miło zrobiło gdy zaczęła mówić że oczywiście się nic nie stało i jej też często tak wieje do psów. Pierwszy raz ktoś zareagował na moje przeprosiny za sukowca, bo najczęściej albo coś do nas podbiega albo przepraszam plecy za którąś z moich suk.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Okamia']Bez obrazy ale widzę że nie doczytałeś ;)
Po 1. Pies i dziecko nie zostały zostawione w jednym pomieszczeniu ;) pies wrócił z dworu, wyrwał się i dopadł dziecko ;)
Po 2. nie ma tam nic o krzyku dziecka, choć pewnie gdy pies się na nie rzucił cicho nie było. [/QUOTE]


Wklejam z tej strony ([url]http://www.tvn24.pl/0,1700779,0,1,8_latka-z-poszarpana-twarza,wiadomosc.html[/url]

Pies zaatakował dziewczynkę w niedzielę, kiedy bawiła się w domu. Zwierzę wróciło wówczas ze spaceru, a dzieci znalazły się w pomieszczeniu, w którym o tej porze pies jest karmiony. Po tym jak amstaff wbiegł do pokoju, przestraszone dzieci zaczęły krzyczeć, wówczas pies rzucił się na ośmiolatkę.


Uważam więc, że było ta wina tego wujka i innych dorosłych, którzy doprowadzili do tego że dzieci i pies znalazły się razem w jednym pomieszczeniu. Szkoda pogryzionego dziecka. Szkoda psa, któremu nieudane adopcje zrąbały psychikę. Szkoda innych właścicieli psów tej rasy (i jakiejkolwiek podobnej), bo nasłuchują się komentarzy za nieswoje winy, po każdym takim nagłośnionym wypadku.

Link to comment
Share on other sites

Wróciłam ostatnio ze spaceru z Gops i po drodze spotkałyśmy faceta z dzieckiem na rowerach. Koło faceta biegł młody labek, któremu język dotykał już asfaltu. I tu uwaga: pies na flexi i... w kolczatce- w upalny dzień, ponad 20C! :/ Porażka po prostu:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asia&Luna']Wróciłam ostatnio ze spaceru z Gops i po drodze spotkałyśmy faceta z dzieckiem na rowerach. Koło faceta biegł młody labek, któremu język dotykał już asfaltu. I tu uwaga:[B] pies na flexi i... w kolczatce[/B]- w upalny dzień, ponad 20C! :/ Porażka po prostu:shake:[/QUOTE]

Ja ostatnio na wybiegu byłam umarłam. Spaniel na kolczatce tak wielkiej, że na mojego byłaby za duża ze dwa razy jeszcze chyba (Sznup olbrzym) Po prostu wielkie korale... wielki kolce a jak pies stał to to kółko pod które się smycz zapina wisiało dosłonie z 5 cm nad ziemią... i Ten psiak biegał w niej a jak biegał to byłam pewna, ze w końcu łapę włoży w ta kolczate :mdleje: W pewnej chwili te,z byl na smyczy... tj flexi... i na tej kolczatce :mdleje: jak go puściła właścicielka to poprosiłam aby mu zdjęła ją zasłaniając się bezpieczeństwem innych psów na wybiegu... Ale Bóg mi świadkiem, ze miałam ochotę jej ta kolczatkę na szyje włożyć i zawlec do szkoleniowca ehhhh

Link to comment
Share on other sites

Chodzę z jednym ze swoich psów na spacery do parku, gdzie go spuszczam ze smyczy. Oczy mam wtedy dookoła głowy i wypatruje psów- samców, których mój nie toleruje (przed kastracją, o dziwo, nie dopuszczał do siebie nikogo, nawet suk!:crazyeye:) Zawsze mój niezawodny wzrok się sprawdza i w odpowiednim czasie wołam Kinia i zapinając smycz mijam obcego zwierzaka. W naszym parku panuje taka kultura, że można spuszczać psy, pod warunkiem, że odpowiednio się je przypilnuje i zapnie w odpowiednim momencie.
Ostatnio jednak szedł pan. Pies duży, mieszaniec. Bez smyczy. Samiec. ALARM!! Zapinam Kinia i czekam, aż pan zapnie swojego. Nie zapina. Ma mnie gdzieś. Słyszę jego głos:
- Niech pani się nie obawia, puści psa! Mój jest łagodny jak baranek!
Oczy mi się robią wielkie jak 5zł. Obcy pies podchodzi do mojego, który nie jest zadowolony. Odciągam Kinia, ale pies idzie za mną.
- Niech pan zapnie swojego, mój pies może zaatakować!! To nie są żarty, on nie toleruje samców!
Myślałam, że zemdleję, kiedy usłyszałam odpowiedź:
- Słucham? Taki malec miałby coś zrobić mojemu? - wielki śmiech - Puści pani smycz, zobaczymy!

Wzięłam Kinia i szybko poszłam drugą stronę, brakowało mi sił, żeby konwersować z takim palantem :shake: Właściciel sam najlepiej zna swojego psa i jego możliwości, więc sądzę, że nie należy osadzać psa po gabarytach. Kinio na sam widok tamtego psa zagotował się do walki i nie sposób było tego nie zobaczyć.
Niech właściciele psów pomyślą, że czasami lepiej zapiąć psa nie ze względu na jego bezpieczeństwo, ale bezpieczeństwo obcego zwierzęcia.
Jeszcze nie ochłonęłam po tamtym :angryy: Następnym razem, kiedy zobaczę gościa w parku, przygotuję mu kazanie!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='plina']
Ostatnio jednak szedł pan. Pies duży, mieszaniec. Bez smyczy. Samiec. ALARM!! Zapinam Kinia i czekam, aż pan zapnie swojego. Nie zapina. Ma mnie gdzieś. Słyszę jego głos:
- Niech pani się nie obawia, puści psa! Mój jest łagodny jak baranek!
Oczy mi się robią wielkie jak 5zł. Obcy pies podchodzi do mojego, który nie jest zadowolony. Odciągam Kinia, ale pies idzie za mną.
- Niech pan zapnie swojego, mój pies może zaatakować!! To nie są żarty, on nie toleruje samców!
Myślałam, że zemdleję, kiedy usłyszałam odpowiedź:
- Słucham? Taki malec miałby coś zrobić mojemu? - wielki śmiech - Puści pani smycz, zobaczymy![/QUOTE]

współczuję spotykania tak nieodpowiedzialnych ludzi... ja mam to szczęście, że zwykle pytają, czy psy będą się bawić, czy raczej przeciwnie i dopiero wtedy smycze są odpinane...

Link to comment
Share on other sites

Niedaleko mnie mieszka baba z pseudojamnikiem. Kobieta strasznie niesympatyczna, odstrasza wyglądem, pies jak był szczeniakiem to ciągnęła nim praktycznie po ziemi gdy nie chciał iść, niezsocjalizowany itd... Idę sobie z Melą, ona nos przy trawie, na luźnej 3m przepinanej smyczy. Widzę, że owa urocza pani stoi sobie z pieskiem na środku chodnika rozmawiając ze swoimi dwiema równie uroczymi przyjaciółkami, siedzącymi na ławce. Muszę napisać, że szłam tak jakby "skrzyżowaniem" chodnikowym. Jeden główny chodnik, ja szłam prostopadłym do niego, pani stała też na prostopadłym, ale tym z drugiej strony. I gdy idzie się tym głównym trochę dalej, to jest chodnik, który kończy się tam, gdzie kończy się też chodnik na którym stała pani, jednak idzie się na skos (omijając chodnik "należący" do pani), a z chodnika którym ja szłam miałam prostą drogę. Nie wiem, czy da się to zrozumieć, na wszelki wypadek nie sprawdzam, bo jak zacznę poprawiać to nie skończę. No i idę sobie tym paniowym chodnikiem (nie ukrywam, że chciałam sprawdzić reakcję pani... :cool1:), skróciłam Meli troszkę smycz, dochodzimy do pani, a ta do przyjaciółek z pretensją patrząc na mnie (jamnik oczywiście jazgocze) "czekajcie, bo muszę się przesunąć, IDZIE TYNDY, A MOGŁABY IŚĆ TAMTYNDY BEZCZELNA" mocno przy tym gestykulując. :lol: Uśmiechnęłam się z politowaniem, popuściłam Meli smycz i poszłam dalej... Czy u Was też się zdarzają panie, które uważają, że osoby z grzecznymi, ułożonymi psami powinny omijać je z ich jazgoczącymi psiuńkami?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']Pojawiają się jednakże takie, które uważają, że [B]mamy z Młodą fruwać[/B] i nie oddychać.[/QUOTE]

Też spotykacie kordony zawózkowanych mamuś, które tworzą wał przeciwpancerny na chodnikach, w taki sposób, że trzeba im głośno zwrócić uwagę, żeby łaskawie raczyły zrobić miejsce dla jakiejkolwiek osoby oprócz nich? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asia&Luna']Wróciłam ostatnio ze spaceru z Gops i po drodze spotkałyśmy faceta z dzieckiem na rowerach. Koło faceta biegł młody labek, któremu język dotykał już asfaltu. I tu uwaga: pies na flexi i... w kolczatce- w upalny dzień, ponad 20C! :/ Porażka po prostu:shake:[/QUOTE]


mnie już nic nie zdziwi... u nas kobieta biega z psem wyżłowatym, młodym... na całej długości flexi przypiętym do kantara.. a pies ma zrywy... masakra :/

Link to comment
Share on other sites

Dziś się załamałam.... :shake: Sąsiadka co dzieciaki na klatkę schodowa wypuszcza co by piłką sąsiadom w drzwi waliły bo ona sobie chce spokojnie pogadać przez telefon sprawiła psa. Wyciułała na ciułałę... Z pseuducha w 99% bo raczej żadna hodowla nie przyjechałaby do chętnego ze stadem szczeniorków (wygladających na zbyt młode na takie wycieczki).

Ale dziś już mnie wcięło. Jak szczeniorkowi dała obwąchać obsikany smietnik i czmych do domu... Nawet na trawkę z nim nie poszła.... bo musiałaby iść na koniec osiedla lub poza bo większość trawników mamy ogrodzone bo ludzie po psach nie sprzątali (teraz psy robią po chodnikach...).

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...