Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Franca81']A zadam wam pytanie. Ile z tych znanych agresywnych goldenów czy labradorów posiada rodowód?

Pytam z ciekawości. ;)

Bo zgadzam się z tym, że wzorzec rasy nie gwarantuje, że pies taki będzie w 100%.

Kolejna sprawa to agresywność. Zwykle te agresywne psiaki nie mają agresji w genach a agresję wyuczoną (czyli z winy właściciela - zła socjalizacja, błędy wychowawcze, itp).[/QUOTE]

u nas spora część psów posiada papiery ;) a jakoś nie pytam czy atakujący pies ma rodowód bo najchętniej to wysłałabym go na księżyc :) zresztą są inaczej selekcjonowane niż w PL ;) a rodowód i tak nam jakiejś wielkiej gwarancji nie daje niestety, bo agresywne zwierzęta i tak się rozmnaża... :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaudusia0219']w POlsce czy Irl? ;/[/QUOTE]
i tu i tu .... na wystawach bardzo łatwo idzie spotkać agresywne zwierzęta.. po co? nie wiem.. o wystawach mówię polskich bo na irlandzkich nie bywam :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Bądźmy szczerzy, agresywnego psa można zrobić z każdego, z papierami, czy bez. Nieważne, jakiej rasy. O ile oczywiście nie ma stu lat, nie jest slepy i głuchy ;)[/QUOTE]

Jasne, że można z każdego psa zrobić agresora. Tego oczywiście nie neguję. Zadałam pytanie czysto prywatnie (nie chodziło mi o jakieś insynuacje). Bo interesuje mnie już od dawna temat "rasowości" u psów "agresywnych" jak i samej agresji (lub też zaburzeń samozachowawczych i "społecznych").

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']Jasne, że można z każdego psa zrobić agresora. Tego oczywiście nie neguję. Zadałam pytanie czysto prywatnie (nie chodziło mi o jakieś insynuacje). Bo interesuje mnie już od dawna temat "rasowości" u psów "agresywnych" jak i samej agresji (lub też zaburzeń samozachowawczych i "społecznych").[/QUOTE]

szczerze to jak sami wiemy kundli w Polsce jest dużo więcej niż psów rasowych... wiec wiekszy procent agresywnych psow bedzie tych bez rodowodu, w IRL psy maja papiery ale nie selekcjonuje sie ich tak jak w PL :)

Link to comment
Share on other sites

Po dzisiejszym porannym spacerze stałam się przeciwniczką smyczy automatycznych :angryy:
Sytuacja nr 1, idę z psem po polance, z naprzeciwka nadchodzi pani z małym kundelkiem na flexi. Wołam psa, sadzam przy nodze i czekam aż przejdzie. Byliśmy w sporej odległości od pani, co najmniej kilka metrów, mogła nas spokojnie wyminąć. Ale oczywiście skrócenie smyczy okazało się zadaniem ponad siły i pies podleciał do Duffla, warcząc i szczekając. Dobrze, że mój pies olewa takie jazgoty. Jedyną jego reakcją było jednorazowe szczeknięcie.
Sytuacja nr 2, idziemy po osiedlu, pusto, więc pies luzem. Widzę panią z kundelkiem, również na flexi. Podobnie jak wcześniej, wołam psa i sadzam przy nodze. Już jednak czuję, że będzie problem, bo kundelek jest na maksymalnie rozciągniętej flexi, a właścicielka mówi do niego "Nie szarp się tak, no nie szarp się tak !" :roll:
Przechodzą obok i oczywiście pies musi podejść do Duffla-od tyłu i z warkotem :angryy:
Ja naprawdę podziwiam świętą cierpliwość mojego psa, który ignoruje takich natrętów...

Link to comment
Share on other sites

bylam całkiem nie dawno świadkiem jak yorczek dodam że szorstkowłosy yorczek:diabloti: na flexi zobaczył mojego psa, byliśmy po 2 stronie ulicy i czekaliśmy na zielone światło, yorczek na flexi oczywiście nie zablokowanej:p wyrwał do mojego psa (dodam że też na flexi i też nie zablokowanej bo to za duży wysiłek:evil_lol:) i miał akurat pecha bo jechało auto:-( pieskowi na szczęście nic się nie stało poza tym że się wystraszył. kierowca się zatrzymał a babka wciągnęła swojego psa na chodnik. Ludzie są bezmyślni:roll::shake: widziała że jej pies chce iśc do mojego ale nie mogła guzika nacisnąć:mad:. Duś siedział grzecznie przez cały czas i czekał aż powiem że idziemy;)

Link to comment
Share on other sites

a ja opowiem cos takiego: nad pobliską rzeke wychodze z 3 moimi suczkami
na srodku sciezki(moje byly na smyczy) widze taka scenke:ida 2 kobiety 9jedna z malym dzieckiem na rekach)i gdzies 10 letnia dziewczynka(z malym szczeniaczkiem na rekach)c a z nimi 2 duze labradory oczywiscie luzem
psy jak mnie zobzczyly od razu pedem sie rzucily do moich psow-wlascicielki zamiast spokojnie podejsc i zlapac psy to zaczely nawzajem na siebie sie drzyc ze nie zlapaly psow, psy podbiegly do moich i ja spokojnie do nich mowie:ladne, grzeczne, dobre pieski- na szczescie psy nie mialy zlych zamiarow i grzecznie machaly ogonkami i wachaly sie- nie wiem co by bylo gdyby byly agresywne:(((( z moich kundli chyba by mokra plama została:((((((9

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa&Duffel']
Ja naprawdę podziwiam świętą cierpliwość mojego psa, który ignoruje takich natrętów...[/QUOTE]

Ja też. Moja dzisiaj rano prawie urwała łeb jamniczkowi - na flexi, rzecz jasna :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Generalnie ostatnio jestem mile zaskoczona - psiarze grzecznie nas mijają, nikt nie chodzi kursem kolizyjnym. Za to niemiła sytuacja była w domu :| Moje psy siedzą na balkonie, Filip uczy się nie szczekac, lezy w plamie słońca i grzeje stare kości. Jak pies przechodzi, to zcasem szczeknie, ale wystarczy, że stanę w drzwaich balkonu, a on się zamyka. Nie zostaje na balkonie bez nadzoru. Mieszkam na parterze, od chodnika dzieli nas może metrowy trawnik. Ostatnio siedziałam w dużym pokoju, a tu nagle ryk, jakby kogoś zagrzyali. Wypadam na balkon z puszką powietrza spręzonego w sprayu, gotowa kundla zgonić. Patrzę, a tam moje oba, w tym Felicjan, który raczej jest leniem w kwestiach awanturek, GRYZĄ się przez kraty po nosach z labradorem. A pańcia stoi, psa trzyma na luźnej smyczy i się cieszy. No myślałam, że mnie szlag trafi, więc po prosty psiknęłam po psach powietrzem, jest zimne i syczy, więc świetnie się sprawdza jako nagły impuls rozdzielający i wytrącający z amoku. Moje zrobiły natychmiast w tył zwrot i do domu, bo tak są nauczone. Ja tez w tył zwrot pozostawiając na placu boju nagle oburzoną pańcię, bo psiknęłam w jej psa. No kurna, jej psim obowiązkem jest odciągnąć psa w takiej sytuacji, a nie patrzeć, jak mogą się pokaleczyć. Ughhh...

Link to comment
Share on other sites

Sytuacja z wczoraj.
Idę z Frankiem i widzę yorkopodobne coś biegnące w naszą stronę.sciągam nieco Franka do nogi i idziemy.Yorczek podleciał do Franka i trochę sie kuląc machał ogonem.Franek zaczął skakać,machać ogoskiem,'kłaniać' sie czyli generalnie-głupawka:cool3:Pytam sie pani czy psy mogą się pobawić.Ona ,ze tak,on nic nie zrobi.W pewnym momencie yorczek zastygnął i wyrwał się do Franka z dzikim jazgotem.Pani stoi,patrzy sie.Mówi-on się tak piesków boi ,ze aż atakuje...Mówię do niej- ,może lepiej aby psiak chodził na smyczy bo jeszcze zdenerwuje jakiegoś psa on go pogryzie...Na co pani-ale on nie lubi smyczy:evil_lol:I wszystko opada.

Link to comment
Share on other sites

Niedziela wieczorem.
Wypuściłam Kreskę na przednią część podwórka w tym czasie podpinając smycz, amortyzator etc do roweru z zamiarem wyjazdu na nocny trening. Kątem oka widziałam, że przy ulicy idzie 2 chłopaków na oko z 14-15 lat...
Gówniarze rzucili w mojego psa, na posesji, petardę !!!:angryy::angryy::angryy:
Kreska tak się wystraszyła, że zwiała do domu i nie mogłam jej przekonać do wyjścia z 15 minut. Trzęsła się jak galareta...
A tych idiotów myślałam, że zabiję. Jak zazwyczaj nie przeklinam zbyt często, a wtedy poszła taka wiązanka, że samą siebie zaskoczyłam. Nawet w ataku furii rzuciłam w ich stronę kamieniem (wiem, nierozsądne). Zanim połączyłam się z policją uciekli.

I powiedzcie mi, jak tu nie zareagować w ten sposób, kiedy przez dwa lata uczę mojego psa zaufania do ludzi... No jak...

Link to comment
Share on other sites

Moje psiska w okresie okołosylwestrowym 2 razy dostały petardami pod nogi, zdziwiły się, ale nie przestraszyły, ale ja aż się cała zagotowałam :angryy:
W doope gnojkowi jednemu i drugiemu po petardzie wsadzić - ciekawe czy wtedy będzie radocha :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

A ja siebie zaskoczyłam wiązanką jaka poszła pod adresem jednego gnojka,który na Gucia spuścił swojego pudla.Jak one się gryzły,a on się śmiał..Mnie do śmiechu nie było..
Ela

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio znajoma szła ze swoim Yorkiem, na smyczy, przez osiedle domków jednorodzinnych.
Nawet sie nie zorientowała, jak jej pies został WCIĄGNIĘTY przez dziure w płocie przez dwa duże psy (nie wiem jakiej rasy, znajoma sie na tym nie zna). Właścicielka owych psów rzuciła tylko tekstem, że trzeba było uważać :crazyeye: Baba dostała mandat i polecenie naprawy płotu, ale psiakowi to guzik pomoże :/ 3 dni wył całymi dniami z bólu, cały jest poszyty i w ogóle cud, że go nie zagryzły...

Link to comment
Share on other sites

Proszę zabrać psa, proszę zapiąć psa, proszę skrócić smycz...etc. Ostatnio słowo "proszę" zaczęło brzmieć w moich ustach jak przekleństwo.
Na osiedlu wysyp psich młodzików. Każdy jeden bezpardonowo podbiega i natychmiast chce gwałcić moją sukę. Jak używam słowa "proszę" to słyszę-a on taki ciekawski, on chce się przywitać, pobawić, to tylko szczeniaczek (10 ms). Nie mam nic przeciwko witaniom i zabawie ale nie w takiej testosteronowej formie.
Niestety gorzej mają właściciele małych psów. Zauważyłam, że jak idę jeszcze z dużym to wszystkie kajtki lądują na smyczy (on cię, pogryzie) a jak tylko z małym to nagle chęć "witania się" we właścicielach rośnie.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj stary dziad miał do mnie pretensje o to że mój pies nie ma kagańca:roll: (w moim mieście nie mam obowiązku wkładać swojemu psu nic na mordę musi być tylko na smyczy)
Nie chciało mi się nawet nic odpowiadać, poszłam dalej a dziad dalej darł mordę że jeszcze kogoś pogryzie :roll: słyszałam go nawet na 2 końcu ulicy:crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

Myślałam, że nie będę pisać na tym wątku, bo zwykle chamsko-głupie zachowania innych psiarzy nie wkurzają mnie az do tego stopnia (tzn. przez 12 lat posiadania psa zdązyłam się przyzwyczaić). Siedze sobie wczoraj na ławce z Filipem, który przy takiej pogodzie zamiast spacerowac woli lezec i sie wygrzewać aż tu nagle Filip zobaczyłam yorkshire terriera. Podniósł się i udał się na powitania psiaka (mój Filip uwielbia yorki i wszelkie inne mału psy typu: shih tzu, papillon, grzywacz chiński i w ogole wszystko co małe), podeszli do siebie, nagle Filip z piskiem odskoczył i przyleciał do mnie - poglaskałam go i gadałam do niego żeby się uspokoił, tymczasem patrze na rękę a ona cała we krwi, patrze na głowę Filipa i przy oględzinach ucha prawie padłam - leciała krew, nie sączyła się, ale normalnie leciała.
Mówię do włascicielki yorka: Pani pies ugryzł mojego
ona: to niemozliwe (tonem pewnym i znaczacym odczep się ode mnie)
ja: mówię jak to nie mozliwe, niech pani spojrzy i pokazuje jej rękę. w tym czasie Filip potrzasnąl głową i zaczęły spadać krople krwi, normalnie jak krwawy deszcz.
ona: no i co teraz?
ja: jak to co teraz, chce zobazcyć zaświadczenie, ze pies był szczepiony przeciwko wsciekliźnie.
ona: (wzdychając i licząc na to, ze ja sobie odpuszcze) idzie pani ze mną czy mam tu przyjść?
ja: idę z Panią, proszę się tak nie dziwić, niczego takiego od pani nie wymagam, gdyby pani psa ugryzł jakiś inny zareagowałaby pani tak samo.
ona: wątpię.

Wyobrażacie sobie? Pancia wyraźnie wychodziła z załozenie, za jak ona ma yorka to w ogole musi być wszystko super hiper i to oczywiste, ze pies jest szczepiony. guzik mnie obchodzi jaki to pies czy kundelek czy rasowy interchampion, chce zaswiedczenie i koniec kropka. nalezala do kategorii tych wlascicieli, ktorzy przyczyniaja sie do tego, ze yorki uznawane sa sa glupie psy (ja akurat do tej rasy nic nie mam, bardzo ja lubie i gdybym teraz kupowała psa to wlasnie YT).
pancia przyniosła świadectwo i wywale tekst, "ale na ksero to ja nie polecę". powiedzial, ze tego od niej nie żądam. oczywiscie nawet mnie nie przeprosiła.
szkoda, że tacy ludzie w ogole maja psy, bo to nie są żadni psiarze tylko zwykli zakompleksieni ludzie, ktorzy poprzez SWOJEGO psa, chcą zwiekszyc swoją samoocenę i poczuć się pewniej. Jestem pewna, że mają w d*pie psi los i nie pomogli by obcemu psu bedacemu w potrzebie.
Takze sobie teraz oboje z Filipem siedzimy w domu ranni - on z ugryzionym uchem, a ja po zabiegu usunięcia ósemki (po cholerę w ogole te zęby) jestem na L4.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14'] zresztą są inaczej selekcjonowane niż w PL ;) a rodowód i tak nam jakiejś wielkiej gwarancji nie daje niestety, bo agresywne zwierzęta i tak się rozmnaża... :/[/QUOTE]

Cały czas odnosze wrażenie, że zarówno hodowcy jak sędziowe stawiają charakter bardzo dalego za eksterierem. I wlaśnie to jest wg. mnie słaba strona całej idei hodowli.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agata_']Cały czas odnosze wrażenie, że zarówno hodowcy jak sędziowe stawiają charakter bardzo dalego za eksterierem. I wlaśnie to jest wg. mnie słaba strona całej idei hodowli.[/QUOTE]

Niestety. Jedynie psy użytkowe są badane pod względem charakteru i predyspozycji. Cała reszta ma tylk odobrze wyglądać, zwłaszcza niestety na polskich wystawach :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, gdzie to napisać..
Moje szczury mają problemy skórne. Byłam z nimi dzisiaj u weterynarza u rzekomego specjalisty od gryzoni, ponieważ o takiego pytałam przez telefon. Owy specjalista bał się moich szczurów.. Był święcie przekonany, że odgryzą mu palce i że nigdy w życiu nie dam rady ich wykąpać, czy dać ze strzykawki wapno. A gdy wzięłam jednego z chłopaków na ręce, a on się we mnie wtulił, to o mało mu oczy nie wyszły. To tak na wstępie..
W czasie wizyty zadzwonił telefon. Gadka o cieczce, wieku suczki i nagle.. powiedział, że powinna mieć przynajmniej raz małe.
Myślałam, że się przesłyszałam. Wyobrażacie to sobie?! Weterynarz!
Teraz się zastanawiam, dlaczego nic nie powiedziałam.. Po prostu mnie zatkało.
Ten ktoś miał na szczęście głowę na karku i umówił się na piątek na sterylkę..
Nigdy więcej tam nie pójdę. I to jest straszne, bo wychodzi na to, że w moim mieście nie ma kompetentnych weterynarzy.

Link to comment
Share on other sites

A nam dziś na wieczornym spacerze znowu przydarzyła się wkurzająca sytuacja. Szliśmy takim jakby deptakiem, po chodniku. Z daleka widzę nadchodzącą z naprzeciwka kobietę z ONkiem na smyczy. Pies idzie po trawniku, więc wołam mojego i sadzam przy nodze z drugiej strony.Tamci zbliżają się powoli, ON oczywiście na flexi i w kolczatce :roll: Już myślę, że bezproblemowo nas miną, ale nie, nie można było skrócić smyczy, pies podchodzi od tyłu do siedzącego Duffla i zaczyna obwąchiwać. Szczerze mówiąc boję się bliskiego kontaktu z owczarkami, bo już kilkakrotnie zaatakowały mojego psa. Duffel siedzi, bo dostał komendę zostań. Czekam, aż pańcia z ONem sobie pójdzie, ale gdzie tam, pyta mnie z pretensją, czy mój pies taki agresywny jest, że tak siedzi :roll: Mówię, że nie, ale inne psy są różne, na co ona z jeszcze większą pretensją odpowiada, że jej jest bardzo łagodna. A skąd ja niby mam to wiedziec, na czole ma wypisane ? :roll: I oczywiście zostałam uraczona bardzo mądrą poradą, że psy muszą się obwąchiwać, bo inaczej będą agresywne.
Z pewnością, dziwię się, że Duffel jest taki łagodny, skoro obwąchuje się tylko z jakąś 1/3 psów spotykanych na spacerach :shake:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...