Jump to content
Dogomania

Zapomniany język psów - Jan Fennell


Max

Recommended Posts

Ostatnio teoria dominacji jest przez wielu krytykowana. Ja sądzę, że wiele zależy jaką się ma rasę. Jeśli to są pokorne ciapciusie, to nie ma co dominować.
Ja mam Husky. I to jest rasa dominująca, gdzie bardzo ważna jest hierarchia w stadzie. "Okiem psa" i "Zapomniany język psów" bardzo mi pomogły w odpowiednim ustawieniu stosunkow między mną a psami. U nas dokładnie widać kto gdzie w stadzie stoi. Dla moich psów jestem Alfą, przed nimi także jest mój mąż. A one obie są na końcu. Właściwie trudno powiedzieć, ktora przed którą.

Pozdrawiam Hania

Link to comment
Share on other sites

Witam serdecznie.
Wiedza zawarta w tych książkach jest bardzo szeroka, a zarazem bardzo oczywista, dla kogoś kto pracuje na codzień z psami. Moim zdaniem są niewielkie różnice między Fennel a Fisherem. To nie oznacza, że osoba która ma w domu psa, nie może z powodzeniem stosować się do porad pani Fennel.
Dominacja to coś co istnieje również w naszym życiu, a czasami przeradza sie w dyktature. To poprostu zaufanie, zabawa,przyjaźń, oddanie, poświecenie, wierność, jedzenie, pieszczoty, ból, radość i ... Chsześcijanie maja Jezusa, a żydzi na niego mówią Jachwe. Chodzi o tego samego człowieka. Dominacje zastępuje się innymi słowami o takim samym znaczeniu. Nie rozumiejąc tak do końca co dominacja oznacza. Nie ma sposobów na dobre wychowanie i nauczenie psa idealnych i jedynych. Jest bardzo wiele szkół, metod i to pozwala na dokonanie wyboru. Lecz wszystkie te metody wymagają czasu i predyspozycji do uczenia się właściciela oraz psa.
Na Animal Planet o godznie 18 jest program "Cudowne psy" gdzie pani Fennel udziela porad. Obejżyjcie.
Pozdrawiam.


[URL]http://www.schronisko.infocomp.pl[/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

czytałam tylko "Zapomniany język psów".

i tak jak już wspomniała Huskuś, chyba zależy to wszystko od tego, jaki charakter ma pies... ogółem - dla większości nie polecam, ale rasy pierwotne, które maja blisko do wilka, mogą skapnąć o co chodzi z tym całym jedzeniem pozorowanym i przechodzeniem w drzwiach :cool3: a reszta chyba zbzikuje i nie będzie robić nic, tylko wciąż się zastanawiać "o co temu mojemu panu/pańci chodzi..?" :razz:

mój pies po trzech dniach prób z metodą pani Fennel w ogóle nie chciał do mnie podejść, odwracał głowę, gdy zaczynałam go pieścić, itd... przez te trzy dni zniszczyłam sobie prawie opanowaną komendę "do mnie" (teraz muszę używać innej). nawet jeżeli to są właściwe relacje (unikanie mojego wzroku, unikanie MNIE w ogóle), to ja już wolę żyć w niewłaściwych. :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mashene']Co sądzicie o tej książce i metodach w niej przedstawionych?
Ja się spotkałam z ostra krytyką tej lektury, ale z drugiej strony, od 2 dni stosuje metodę w niej zawartą a mój pies stał się jakiś spokojniejszy.
Możecie coś powiedzieć na ten temat?[/quote]

Przeczytalam wszystkie pozycje Pani Fennel,Fishera nie roznia sie od siebie diametralnie,przoduja 4 podstawowe zachowania w stosunku do psa. Jednak Fisher napisal ze co do niektorych nie ma potrzeby ich stosowac! slyszalam o tym tez ze teoria dominacji jest obalana( prosze o tytuly ksiazek -chetnie poczytam) wychowuje swoje dwa psy wedlug metod tam zawartych( ale nie co do szkolenia) i nie moge powiedziec,jestem zadowolona! Przy czym zaznaczam: moj starszy pies Cane Corso to suka bardzo dominujaca,z zanaczeniem na bardzo! z charakteru uparta, i poki nie stosowalam tych metod polaczonych z treningiem posluszenstwa miala moja osobe gleboko w powazaniu. Dodam jeszcze ,ze :wczesniej bez tych metod byla tez szkolona i sluchala kiedy jej sie podobalo. I do tej pory stosuje sie do nich ( w niczym to mi nie ubliza ,i niech sie smieje kto chce) ,stalo sie to moja druga natura;))) i tylko ja z nia sobie moge poradzic,na wszystkich ma totalny zlew. U mnie nie ma- slucham Cie kiedy mam na to ochote albo kiedy masz kielbaske-tylko jest: slucham cie zawsze,bo ty jestes moja Pania i do ciebie mam najwieksze zaufanie! Z psa zaleknionego, rozhukanego-stala sie spokojnym,zrownowazonym ,milym psiskiem! Tam jest taka rzecz jak sposob witania gosci: u mnie na poczatku wygladalo to tak jak wchodzil obcy do domu (przed wprowdzeniem metody),ze moj pies wital go warczeniemi nie pozwalal po prostu wejsc do domu! Super!!! wprowadzilam metode ze to ja pierwsza witam gosci. I podczas wizyty zamykalam psa w klatce i wpuszczalam gosci( wszystko na jej oczach),kawka ,rozmowa itp i tak po 10 min wypuszczalam ja i co?? Najukochanszy piesek na swiecie, podchodzila do goscia , merdala ogonkiem ,siadala i czekala na pieszczoty, a kiedy juz za duzo nastreczla sie gosciom mowilam DOSYc i odchodzila i kladla sie na ziemi i zasypiala. mnie jakos latwiej sie z tym zyje,i naczej juz nawet nie umiem:))) przypominma ze do wszystkich psow nie trzeba tego stosowac,ja mialam psa problemowego- rasa DUZA- nawet bym nie probowala konfrontacji innej niz ta ktora poznalam:))mnie sie udalo..

Link to comment
Share on other sites

Zapomniany język psów to moja pierwsza książka z tej tematyki, teraz już inne na półce nie mieszczą się :lol:. Powiem tak kupiłam tę pozycję bo była to chyba ostatnia deska ratunku opanowanie dominującego charakteru mojego haszczaka graniczyło z cudem. Zaczęłam stosować metody Fannel i poskutkowały ale.... no właśnie troszkę je zmodyfikowałam. Otóż jeżeli chodzi o psy pierwotne one zawsze będą traktowały rodzinę w której żyją jako swoje "wilcze" stado, stąd konieczność ustalenia hierarchi. Ale nie mogę się zgodzić z tym że całe moje i psie życie ma być podporządkowane dominacji jak proponuje autorka.
Myślę że jest to książka warta przeczytania oczywiście jeżeli przeczyta się jeszcze dziesiątki innych a na samym końcu wyrobi się własną metodę postępowania i szkolenia:lol:. Miłej lektury

Link to comment
Share on other sites

Ja wiem, że stosując metodę Fennel/Fishera skrzywdziłabym swojego psa. Stłamsiłoby go to, nie szukałby kontaktu ze mną, byłby zwykłym burkiem podwórkowym, w dodatku zamkniętym w sobie. Biorąc go ze schroniska, brałam pod swój dach przyjeciela - nie szukałam zwierzęcia, aby nim rządzić, poczuć się alfą i zwiększyć swoje ego. Opierając się na pozytywnych metodach szkolenia nie opartych na teorii dominacji, nasze relacje mają charakter "towarzyszenia sobie", a nie "alfa i podporządkowani jej członkowie stada".

Ktoś wyżej wspomniał, że metoda Fennel jest bardzo podobna do tej Fishera. A jak wiadomo, Fisher przed śmiercią przyznał się do błędów, jakie popełnił w wychowaniu zwierząt. Obalił swoją teorię.

Jednak stosuję kilka rzeczy od Fennel, ale z zupełnie innym podejściem. Mój pies ma skłonności do skakania na ludzi - ot, taka piłeczka podczas powitania. ;) Aby odzwyczaić go od malowania czystych ubrań w "łapkowzorki", natychmiast odwracam się do niego tyłem i czekam aż się uspokoi. Witam się z nim, gdy jest już spokojny. Jednak niewiele się ma to do teorii dominacji: wysyłam jedynie sygnały uspokajające, które mój pies doskonale czyta i rozumie.

Nie mam jednak nic przeciwko, aby mój pies leżał sobie na mnie - wręcz przeciwnie: jest to doskonały 'kaloryfer' na chłodne wieczory! :)

Podsumowując: nie lubię teorii Fennel, uważam, że jest wiele lepszych, które dają trwalsze rezultaty i nie psują relacji między psem a właścicielem. Niektóre momenty w jej książce są mądre, ale nie warto kupować książki dla kilku stron. ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 years later...
  • 7 months later...

A jak dla mnie to jest bujda na resorach, przesycona amerykańskim stylem i zawierająca sporo tak głupich porad, że nie wierzyłam, że pani autorka tak serio. Np. pozorowane jedzenie z psiej miski przed podaniem psu posiłku oraz ignorowanie, ignorowanie i ignorowanie psa za byle co. Świetna droga, aby wychować sobie autystycznego psa :roll:

Poza tym, mnóstwo bełkotliwej paplaniny, mało konkretów - meritum całej książki można by zmieścić na kartce a4. I nie byłoby tam niczego naprawdę wartościowego :roll:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 years later...

Książkę przeczytałam z ciekawości, wiedziałam, że niepolecana... ale uznałam, że przeczytać nie zaszkodzi:)
Czyta się lekko, szybko i dość przyjemnie. Trochę irytuje ciągłe podkreślanie autorki jakim to jest odkrywcą ("moja metoda..", "dzięki mojej metodzie...", "w mojej metodzie..."- moze się czepiam ale mi to przeszkadzało.
Cała "metoda" to w skrucie ignorowanie psa i przypomjnanie mu że w układzie człowiek pies niewiele ma do gadania... no nie dla mnie:p jedyny "plus" tej pozycji to dla mnie brak przewracania na plecy i metod siłowych, mimo wszystko stanowczo za mało. Raczej czytadło na bezsenną noc niż dobry poradnik.

Link to comment
Share on other sites

Ignorowanie przy powitaniu zrywa kontakt emocjonalny człowieka z psem - łatwo wyobrazić sobie, że ktoś nam najbliższy wyjechał na miesiąc, wraca, staje w drzwiach, patrzy na nas obojętnie i odwraca się tyłem - miło, prawda? Psy nie są pozbawione emocji podobnych naszym.

Ignorowanie przy powitaniu dla szczeniaka jest sygnałem "nie dostaniesz dziś jeść", na dorosłego psa może działać jak sygnał odcięcia, jak ostrzeżenie - "jeśli odejdziesz, to cię nie ugryzę". Można bardzo łatwo nauczyć psa, zeby nie skakał przy powitaniu, ale ignorowanie przy powitaniu to gorzej niż błąd.

Niemal każdy poradnik w pierwszej chwili działa - jeśli poprzednio nie robiło się z psem nic albo prawie nic albo wymagało rozumienia ludzkich słów na dzień dobry. Kwestia, jak działa na dłuższy dystans.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ja przy powitaniu nie miałabym serca ignorować, przecież taka radość wtedy trzęsie całym psem:) wie ze na mnie się nie skacze i wie ze na TŻta skakac moze :p zdarza mi się wykorzystywać ignorowanie, np kiedy pies za wszelka cenę próbuje na mnie wymusić podzielenie się czekoladą... ale w tej książce ignorowanie to metoda na wszystko. Trudno mi sobie wyobrazić, że taki "odsunięty" pies żyje sobie szczęśliwie ze swoim panem a nie obok niego. jeszcze co mnie rozłożyło na łopatki w tym poradniku to twierdzenie że nie ma co mówić psu np "odejdź" bo on wtedy uznaje ze uzyskał nasze zainteresowanie... no litości, mój pies rozumie co znaczy "wyjdz", "odejdź", "nie" i z reguły nie wyglada wtedy jakby uzyskal to co chcial czyli zainteresowanie wg autorki tylko rozumie ze cos zostalo mu zabronione w danej chwili. przepraszam jesli pisze chaotycznie, 16 h pracy daje mi sie we znaki;)

Nie uznaje, ze nie ma tam ani jednej dobrej rady, kilka by sie znalazlo... ale za samo podejscie do relacji psio-ludzkiej ta książka ma u mnie czerwoną kartkę:)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Ja polecam książki Corena, można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, zgłębić wiedzę na temat funkcjonowania psa. Polecam też Z miłości do psa - dużo o psich emocjach. Co do szkolenia, wychowania psa bardzo polecam książki Mrzewińskiej, wszystkie: Jak rozmawiać z psem, Po obu końcach smyczy, Zwykły niezwykły przyjaciel. Zamiast Zapomniany język psów, lepiej zainwestować właśnie w te książki:)

Link to comment
Share on other sites

Moja pierwsza książka o pracy z psem to Fisher. Lata temu z polecenia weterynarza mojej pierwszej suni. Potem pojawił się mój pies, a z czasem stadko kłopotów. Szukałam czegoś, co miałoby w sobie mniej kija a więcej marchewki. Ponad rok temu ktoś mi polecił właśnie Fennell. Byłam zafascynowana tym jak to można psa uszczęśliwić zdejmując z jego barków obowiązki opiekuna stada itd. Styl pisania był dla mnie na tyle koszmarny, że musiałam wziąć kartkę i długopis i wynotować cenne informacje spomiędzy bełkotliwego ja, moja, ja... Ktoś mówił o kartce a4, półtorej dokładnie. Po tygodniu pies zmienił się nie do poznania. Sprawiał wrażenie odstresowanego, swobodniejszego jakby bardziej szczęśliwego. Z czasem przestałam być tak skrupulatna i szukałam innych rozwiązań, bo wiele z jej zaleceń było dla mnie uciążliwych, część była nierealna (brak wspominanego już ogródka). Ostatecznie niewiele zostało z tego, co Fennell zaordynowała i prawdopodobnie dzięki temu nie zrobiłam psu prania mózgu. W chwili obecnej jestem tej autorce wdzięczna za jedną rzecz. Uświadomiła mi, że jeśli z psem mam jakiś problem, to przyczyna tego problemu z reguły nie jest bezpośrednio z nim związana, tkwi gdzieś głębiej i bierze się z zaburzenia mojej z psem relacji (dziś wiem, że to nie musi znaczyć, że za mało dominuję nad psem). Czego mi najbardziej brakowało w jej książkach? Zachowań zastępczych. Tego psu nie wolno, tego też nie, tamtego też nie powinien robić i w końcu człowiek zadaje sobie pytanie, co właściwie pies ma robić? Pani Fennell nie daje psu żadnej alternatywy, jeśli nie wolno mu skakać na gości, to może warto psa nauczyć przynosić kapcie zamiast tego? Nie, pies ma siedzieć i czekać. Z czasem dochodzi się do wniosku że to wyjątkowo wygodna metoda dla nas, głownym zadaniem psa jest siedzieć w legowisku i czekać aż coś będziemy od niego chcieli, sam nie może wykazać się w niczym inicjatywą, bo to znaczy, że dominuje. Życie psa według tej książki jest bardzo nudne...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...