Jump to content
Dogomania

15 letni mieszaniec z czerniakiem złośliwym


Ann73

Recommended Posts

1 godzinę temu, Ann73 napisał:

Bou dziekuje za rady wszystkie, czy on cierpi? To dla mnie zagadka bo zachowuje sie jak zawsze ,pamietam jak chorowal na grypę, pare lat temu mial kaszel i byl osowialy ale tylko 2/3 dni i wtedy wiecej czasu leżał w swoim koszyku ,gdy cos mu dokuczalo zawsze tam uciekal,nawet nie przychodzil w nocy do łozka a teraz w jego zachowniu nie ma typowych zmian dlatego nie wiem czy cierpi powiedzialabym że nie . W środę czwartek piatek nic nie zjadł (w piatek wieczorem pare frytek) to wszystko na te 3 dni a wczoraj zjadł rozlozona na 3 porcje cała nogę kurczaka :-) podgotowaną ,dzis z rana zjadł świezej mielonej wołowiny okolo 120 gr , wymieszana z zółtkiem i spiruliną . ;--) .I taka to bieda z moja psina gdy ja juz przezywam ze to koniec on nagle wraca do zywych . Ja najbardziej obawiam sie ze przegapie ten moment ze on zacznie bardzo cierpiec i nie chce do tego dopuscic, po tych 3 dniach myslalam ze jakos przebrniemy ten weekend, te dni postanowilam z nim zostac nigdzie sie nie ruszac . Jest przy mnie spokojnie spi po sniadaniu ,poranny spacer bez problemow . Jest niepokojacy sygnal bo zauwazylam ze po spacerze ma mordke w slinie z domieszka krwi ,on ma najprawdopodobniej guza w mordce odrost po ostatnim ale nie daje za zadne skarby zajrzec do mordki . Caly czas wierze ze ten olej cbd cos zadziala ,jesli węzeł sie zmniejsza to i ten w mordce moze tez ? wiem wiem ... z czym sie mierzymy ale bez wiary i nadziei czym bylaby milosc ,on potrzebuje tez mojego wsparcia tak mysle wiec mowie mu ze wygramy ta walke ze musi byc silny a ja mu pomoge i bede z nim... moze nie uda sie moze to tylko marzenia scietej glowy ale zawsze warto walczyc do konca ...

Wiesz...wygląda na to,że jesteś uważna i rozważna,myslę,że akurat Tobie mozna powiedzieć,że nie przegapisz tego momentu,kiedy

trzeba bedzie mu pomóc odejść ,to nieuniknione.Znasz swojego psa,wiesz jak się zachowuje,"odczytasz go" jak zrobi mu się ciężko...

Dopóki cokolwiek je z wlasnej woli,to znak,ze nie zrezygnował.Bardzo Ci współczuję,to taki bolesny czas...Ale ufam Ci,on na pewno też...

a wolowina i żóltko - to sporo kalorii,bardzo dobrze,do powtórki:)

Poza cbd - jak z p/bolowymi - nie odpowiedzialas.Pisz,Ania...czekam na wiadomości.

Trzymaj się,jesteś mądrą przyjaciółką Seniora.

Link to comment
Share on other sites

 Dziekuje za mile słowa,....przeciwbolowy wstrzymany, dostawal metacam ale z powodu nie najlepszych wynikow (niewydolnosc nerek ) wetka kazala odstawic i w tej chwili nie otrzymuje zadnych leków ,olej cbd tez ma dzialanie p.bólowe ,.w polowie grudnia mamy powtorzyc badanie. a to z tego wzgledu ze byc moze olej ten zadzialal na nerki bo zauwazylam ze psina wrocila do normalnego picia juz nie pije tak duzo i nie sika po nocy ,tu wszystko wrocilo do normy . Jestem z wetka praktycznie caly czas w kontakcie ze wszystkimi uwagami dzwonie do niej o tyle dobrze ze nie musze chodzic z piesiem bo to dla niego tylko stres. Na olej cbd zareagowala usmiechem, póki nie ma biegunki ani wymiotow moge mu podawac . wg mnie ten olej naprawde pomaga ! aha dostaje tez  jeszcze wit D . 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

w niedziele piesio w dobrej formie ale nie chcial nic a nic zjesc,w poniedzialek spacerek ok ale po spacerku nie podchodzil juz nawet do wody ,wiedzialam ze to jest ten czas....wczoraj 10.12 przeprowadziłam psine za tęczowy most .BÓL OGROMNY ,TĘSKNOTA OGROMNA. od operacji przezyl 12 tygodni i 5 dni ,nie umiem sie z tym pogodzić...boże jak mi go brakuje.. :-( 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Ann73 napisał:

w niedziele piesio w dobrej formie ale nie chcial nic a nic zjesc,w poniedzialek spacerek ok ale po spacerku nie podchodzil juz nawet do wody ,wiedzialam ze to jest ten czas....wczoraj 10.12 przeprowadziłam psine za tęczowy most .BÓL OGROMNY ,TĘSKNOTA OGROMNA. od operacji przezyl 12 tygodni i 5 dni ,nie umiem sie z tym pogodzić...boże jak mi go brakuje.. :-( 

Zrobiłaś to co najwłaściwsze w tym momencie było. Byłaś baardzo dzielna. Czytałam wątek ale nie wypowiadałam się bo nic mądrego nie potrafiłabym Ci poradzić :( Takiej wrażliwości i spostrzegawczości życzyłabym każdemu.

Trzymaj się jakoś, spróbuj zająć się codziennymi sprawami. To co lubisz robić lub to co lubiłaś ale nie miałaś na to czasu.

A jeśli chce Ci się płakać to płacz nie duś tego w sobie. Wyj ile Ci w serduchu siedzi.

Potem będzie inaczej ale już nie tak ciężko jak teraz.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Ann73 napisał:

w niedziele piesio w dobrej formie ale nie chcial nic a nic zjesc,w poniedzialek spacerek ok ale po spacerku nie podchodzil juz nawet do wody ,wiedzialam ze to jest ten czas....wczoraj 10.12 przeprowadziłam psine za tęczowy most .BÓL OGROMNY ,TĘSKNOTA OGROMNA. od operacji przezyl 12 tygodni i 5 dni ,nie umiem sie z tym pogodzić...boże jak mi go brakuje.. :-( 

Aniu...jest mi przebardzo przykro..wiem jak Cię boli serce...Nie mam słow...przytulam Cię serdecznie,M.

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, uxmal napisał:

Zrobiłaś to co najwłaściwsze w tym momencie było. Byłaś baardzo dzielna. Czytałam wątek ale nie wypowiadałam się bo nic mądrego nie potrafiłabym Ci poradzić :( Takiej wrażliwości i spostrzegawczości życzyłabym każdemu.

Trzymaj się jakoś, spróbuj zająć się codziennymi sprawami. To co lubisz robić lub to co lubiłaś ale nie miałaś na to czasu.

A jeśli chce Ci się płakać to płacz nie duś tego w sobie. Wyj ile Ci w serduchu siedzi.

Potem będzie inaczej ale już nie tak ciężko jak teraz.

najbardziej lubilam spacery z moim psiakiem ,przebywanie z nim dawalo mi mnostwo radosci,teraz nie ma niczego takiego co mogloby zabic ten ból. Płacze od momentu gdy podjełam ta decyzje, najpierw czułam zlosc ból po wszystkim juz ogromną tesknotę a teraz zaczynaja mną targac wyrzuty sumienia ! I choc pocieszam sie mowiac sobie i mówiac do mojej psinki ze juz nic ją nie boli że jest teraz w psim raju gdzie na pewno jest jej dobrze,ze mimo bólu jaki ja czuję jej dobro jest mi wazniejsze i jakoś to przezyje, jakos to zaakceptuje pogodze sie z ta stratą to w głebi duszy pragne z całych sil zeby wróciła do mnie ze moze za szybko podjełam ta decyzje moze powinnam dalej walczyc moze to byl chwilowy kryzys .... wiedziałam ze bede tesknic wiedziałam ze bedzie bolec ale chyba nie zdawałam sobie sprawy do konca ze jest moim najwiekszym szczesciem ... 

Link to comment
Share on other sites

Obawiam się, że skoro przestał jeść to przestał walczyć o życie. Mam psy ponad 50 lat i niestety, większość odchodziło mi na raka, walczyliśmy z doktorem dopóty, dopóki pies walczył ale jak się poddawał, przestawał jeść i zaczynały się bóle pomagaliśmy im odejść - w domu, przy nas. Współczuję ale wiek i choroba nie wróżą dobrze.

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Ann73 napisał:

najbardziej lubilam spacery z moim psiakiem ,przebywanie z nim dawalo mi mnostwo radosci,teraz nie ma niczego takiego co mogloby zabic ten ból. Płacze od momentu gdy podjełam ta decyzje, najpierw czułam zlosc ból po wszystkim juz ogromną tesknotę a teraz zaczynaja mną targac wyrzuty sumienia ! I choc pocieszam sie mowiac sobie i mówiac do mojej psinki ze juz nic ją nie boli że jest teraz w psim raju gdzie na pewno jest jej dobrze,ze mimo bólu jaki ja czuję jej dobro jest mi wazniejsze i jakoś to przezyje, jakos to zaakceptuje pogodze sie z ta stratą to w głebi duszy pragne z całych sil zeby wróciła do mnie ze moze za szybko podjełam ta decyzje moze powinnam dalej walczyc moze to byl chwilowy kryzys .... wiedziałam ze bede tesknic wiedziałam ze bedzie bolec ale chyba nie zdawałam sobie sprawy do konca ze jest moim najwiekszym szczesciem ... 

Wiesz, ja popełniłam ogromny błąd bo byłam tak egoistyczna i samolubna, że chciałam żeby mój piesio został przy mnie dłużej. I przegapiłam TEN moment. Oślepiła mnie nadzieja.  Żałuję, że nie podjęłam takiej decyzji jak Ty.

Link to comment
Share on other sites

Wiem jak jest ciężko przetrwać stratę kochanego przyjaciela i przetrwać pustkę w domu.Ja straciłam rok temu i do tej pory omijam miejsce po legowisku.To jest nawyk,który wpoił się przez kilka lat.Nie ma dnia abym nie myślała o mojej suni.

Jeżeli coś mogę doradzić na poprawienie samopoczucia to szybka adopcja kolejnego psiaka,dom ożyje,zniknie pustka i będziesz czuć się potrzebna,dowartościowana dając szansę kolejnemu psiakowi.W tej chwili tkwisz w pustce,która bardzo boli.

Kilka psiaków już miałam i każdy był bardzo szybko zastępowany następnym bo byśmy zwariowali.

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, uxmal napisał:

Wiesz, ja popełniłam ogromny błąd bo byłam tak egoistyczna i samolubna, że chciałam żeby mój piesio został przy mnie dłużej. I przegapiłam TEN moment. Oślepiła mnie nadzieja.  Żałuję, że nie podjęłam takiej decyzji jak Ty. 

Uxmal co masz na myśli? Skąd wiesz, że przegapiłaś ten moment?

Jezu, ja zwariuje, bo też muszę podjąć tą decyzję i nie mogę, nie umiem... Przed świętami to nawet nie ma opcji, bo dzieci mi się zapłaczą. Obserwuje psa codziennie i prawda jest taka że ma lepsze i gorsze dni. Jak są te lepsze to myślę, że super - leczymy i będzie dobrze na 100% będzie z nami jeszcze długo, a dzień później już z psem gorzej i już taka pewna nie jestem co dalej będzie.

Link to comment
Share on other sites

no tak adopcja psa na pewno moze w jakims stopniu pomoc ale ja chyba nie jestem gotowa na to, najpierw musze pogodzic sie z tym co sie stało a nie jest mi łatwo, piesio był ze mna ponad 15 lat, odebrany z zycia przy budzie a mial wtedy zaledwie 2mc ,gdy go zabrałam z budy na kanape od tamtej pory był zawsze ze mną ,wszedzie nawet na wyjazdach wszystkich, gdy cos planowalam zawsze najpierw bralam pod uwage ze jest piesio ,jak gdzies byl zakaz ze nie mozna z psem bez namyslu rezygnowałam. Wiele razem przeszlismy, wiele dobrych i zlych momentow w zyciu,zawsze był. Teraz najgorsze sa momenty gdy wyjde z domu i wracam a nikt nie stoi w drzwiach i nie wita z merdajacym ogonem, skakal jak pileczka na moj widok . Nawet teraz w chorobie na slowo spacerek cieszył sie choc juz nie podskakiwal tak jak jeszcze pare mc wczesniej . I jeszcze taka rzecz napisze, nie wiem jak to wyjasnic nie wiem jak to inni odbiorą ale wczoraj caly dzien wylam z bólu bo targały mna wyrzuty sumienia ze moze sie jednak pospieszyłam i dzisi moj piesio mi sie przysnil i uspokoilam sie choc bol wcale sie nie zmniejszyl  ! moj piesio przysnil mi sie ze lezy taki biedny w koszu swoim ,od wetki dostaje zastrzyk, wetka mowi ze teraz bedzie spał i zasnie na zawsze spokojnie ... prosi mnie zebym w tym czasie wyszła zebym dała mu spokojnie zasnąc ... zaplakana wychodze ,wracam a moj piesio stoi w korytarzu przy kuchni z mokra mordką taki zadowolony,wbiegam do kuchni ,patrze a tam miska z woda do polowy pusta.. mowie do niego....o matko Czarlunia lepiej ci bo wreszcie sie napiłes... prosze go zeby to swinstwo co dostal w zastrzyku jakos sie pozbyl zeby wysiusial wymiotował ...a on wybiega taki zadowolony ja za nim, widze jakis spad, zaczynam zbiegac ,nagle na gorze widze moja psine zbiega na dol i zaraz wbiega na gore chce zebym pobiegla za nim, zaczynam biec ku gorze... i sie obudzialam... oczywiscie od razu w płacz ,. Gdy sie uspokoilam zdalam sobie sprawe ze ten ostatni zastrzyk jednak go uszczesliwil...poczul sie lepiej i chce mnie wyciagnac z dołka ,tylko ze poki co nie moge wyjsc z niego....tak bardzo za nim tesknie...! 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...