Jump to content
Dogomania

Agresor Tofik w DT u Kasi.


Recommended Posts

Przepraszam, Poker - nie chciałam nadwyrężać Waszego wzroku. Trochę powiększyłam, bo i tak to temat poboczny, a zajął sporo miejsca - tak tylko opisałam, na znak że współczuję decyzyjnym, bo mi się takie historie kojarzą tylko z tą sunią i tym wypadkiem:( Toffik to nie tylko agresor, z nim największy problem jest to to, że nie ma schematu działania, ataku. Też nie wyobrażam sobie żyć z psem, który ciągle chce kontrolować wszystko i wszystkich, więc muszę się mieć non stop na baczności. Przecież posiadanie psa to też powinna być przyjemność.

Anula jednak zadała ciekawe pytanie - może jest szansa dotrzeć do poprzednich domów i podpytać o szczegóły ataków? Wiem, że miał różne badania, ale czy wśród tych badań były też badania neurologiczne? - chociaż raczej wątpię, aby to była kwestia (braku) zdrowia, no ale może... Już nie wiem, co myślec o Toffiku. Na pierwszy rzut oka wydaje się być fajnym psem.
 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Anula napisał:

A mnie zastanawia jak on przeżył te osiem lat u ludzi?W takim razie w jakim stanie są ci ludzie? chodzi mi o pogryzienia,ataki.

Może eskalacja jego złych zachowań postępowała stopniowo i jak doszło do sytuacji ,że  dom przestał sobie dawać z psem radę , pozbyli się go.

Znam 2 sytuacje z psami , które gryzły i dotrwały w swoich domach do starości.

Jednego psa , małego, miała znajoma od szczeniaka. Całe życie gryzł wszystkich w różnych sytuacjach. Nie tak dotkliwie jak Toffi, bo wszyscy mu ustępowali , byle nie ugryzł. Po prostu od malucha nie był wychowywany.

Drugiego  psa ,a właściwie suczkę chyba beagla mieli państwo , którzy adoptowali od nas Karmelka po jej śmierci . Ona też gryzła wszystkich kiedy chciała i nic nie pomagało. Dotykać można ją było kiedy ona pozwoliła , rządziła całkowicie. Też była niewychowana od początku.

Może i z Toffikiem było podobnie.Ktoś się zakochał w ślicznej , puchatej kulce i pozwalał jej na wszystko hodując potwora.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Czytam wszystko dokładnie,dziękuję za każdy komentarz.

Tofik jako szczeniak trafił do patologii,gdzie był trzymany w komórce,bity za to,że żyje.

Trafił do chłopaka,tam było dobrze,do czasu wyjazdu chłopaka,zostawiony w rodzinie zaatakował ojca chłopaka,już wtedy o mało nie został poddany eutanazji,trafił do schronu.

Potem chyba był dom w Krakowie,gdzie ugryzł starszą panią,odebrała mu piłeczkę podczas zabawy.

Do w Rudzie Śl,początek ok,do czasu powrotu męża,chyba z delegacji , chodził,kontrolował ludzi,warczał,nie ugryzł jednak,niewiele brakowało.

U Aneccik "ogłuchł "- nigdy nikt o tym nie wspominał, atak przy próbie wejścia  do transportera,ostrzegał,ugryzł i dalej był gotowy do ataku na rękę,którą zaatakował,ponownie próbował ja zaatakować.

U Guccio nagły atak,bo usiadła przy komputerze i dotknęła klawiatury,atak na dłoń,wycofywała się z rękami w górze,chciał dosięgnąć ręki,drzwi z pokoju otworzył Guccio syn,pies skał wypychając Guccio z pokoju,potem przez godzinę warczał gardłowo,dalej już tylko jak tylko usłyszał ją w kuchni,w stosunku do syna spokojny.

Dominika zabrała Toffika z domu Guccio,szkoli agresywne ,duże psy,jednego miała ze sobą,który w razie potrzeby potrafi wyprowadzić agresywnego psa,swoją postawą go przekona,zabezpieczona we wszystko do odławiania.Nie było potrzeby,Toffik bez problemu wyszedł już sam z pokoju,bez problemu wszedł do klatki w aucie.U Dominiki w domu ciągle na lince,niespokojny,spróbował kilka razy atakować.

Potem już Psi dwór,gdzie przebywa.

Tyle tylko wiem o psie,część informacji przekazała mi ewu,znam Tofika od czasu domu w R.Śl,na wspólnych spacerach "odzyskał"słuch,pies wydawało się ideał.

Boję się,że zaatakuje u P,Kasi,nagle,bo np sięgnęła po kocyk,po coś ze stołu...oby była na to przygotowana.

Do adopcji Toffika nie przyłożę ręki,już dawno o tym mówiłam ewu.On wie jak ustawić sobie człowieka,w chwili ataku jest nieobliczalny,nie odpuszcza do czasu,aż się człowiek nie wycofa.Toffiś przy każdym odpuszczeniu jego ataku zyskuje pewność siebie.Stąd moje wcześniejsze pytania,wątpliwości co do prowadzenia psa w Psi dwór.

Znam amstafa,który pogryzł kilkuletnie dziecko,w tym twarz,po szkoleniu został w domu trenerki,teraz pomaga razem z drugim dobrze ułożonym amstafem samą postawą na wejściu ustawiać inne agresywne amstafy,czy inne psy.

 

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Wiem, że miał różne badania, ale czy wśród tych badań były też badania neurologiczne? - chociaż raczej wątpię, aby to była kwestia (braku) zdrowia, no ale może... Już nie wiem, co myślec o Toffiku. Na pierwszy rzut oka wydaje się być fajnym psem.
 

 

Dnia ‎2018‎-‎10‎-‎05 o 23:36, rozi napisał:

Dziś właśnie opowiadała mi dziewczyna o małym jorkowatym piesku, który gryzł bez powodu, znaczy atakował jakieś wyimaginowane zagrożenie. Skończył w ataku padaczkowym. Nie chcę straszyć, demonizować, ale wcześniej już mi się to wszystko kojarzyło z neurologią.

Tak powtórzę.

A "pobić" u mnie to określenie umowne, dotyczy siły, niekoniecznie fizycznej. Tylko że cały czas mam wrażenie, że temu akurat psu coś jest (pourazowe po tej patologii?), skoro atakuje tak zajadle, z nienawiścią, i nie odpuszcza, kiedy człowiek się wycofuje. Gdyby był dobermanem, czy innym dużym psem, to Guccio mogła wręcz życie stracić.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Bgra 605 989 789 napisał:

Czytam wszystko dokładnie,dziękuję za każdy komentarz.

Tofik jako szczeniak trafił do patologii,gdzie był trzymany w komórce,bity za to,że żyje.

Trafił do chłopaka,tam było dobrze,do czasu wyjazdu chłopaka,zostawiony w rodzinie zaatakował ojca chłopaka,już wtedy o mało nie został poddany eutanazji,trafił do schronu.

Potem chyba był dom w Krakowie,gdzie ugryzł starszą panią,odebrała mu piłeczkę podczas zabawy.

Do w Rudzie Śl,początek ok,do czasu powrotu męża,chyba z delegacji , chodził,kontrolował ludzi,warczał,nie ugryzł jednak,niewiele brakowało.

U Aneccik "ogłuchł "- nigdy nikt o tym nie wspominał, atak przy próbie wejścia  do transportera,ostrzegał,ugryzł i dalej był gotowy do ataku na rękę,którą zaatakował,ponownie próbował ja zaatakować.

U Guccio nagły atak,bo usiadła przy komputerze i dotknęła klawiatury,atak na dłoń,wycofywała się z rękami w górze,chciał dosięgnąć ręki,drzwi z pokoju otworzył Guccio syn,pies skał wypychając Guccio z pokoju,potem przez godzinę warczał gardłowo,dalej już tylko jak tylko usłyszał ją w kuchni,w stosunku do syna spokojny.

Dominika zabrała Toffika z domu Guccio,szkoli agresywne ,duże psy,jednego miała ze sobą,który w razie potrzeby potrafi wyprowadzić agresywnego psa,swoją postawą go przekona,zabezpieczona we wszystko do odławiania.Nie było potrzeby,Toffik bez problemu wyszedł już sam z pokoju,bez problemu wszedł do klatki w aucie.U Dominiki w domu ciągle na lince,niespokojny,spróbował kilka razy atakować.

Potem już Psi dwór,gdzie przebywa.

Tyle tylko wiem o psie,część informacji przekazała mi ewu,znam Tofika od czasu domu w R.Śl,na wspólnych spacerach "odzyskał"słuch,pies wydawało się ideał.

Boję się,że zaatakuje u P,Kasi,nagle,bo np sięgnęła po kocyk,po coś ze stołu...oby była na to przygotowana.

Do adopcji Toffika nie przyłożę ręki,już dawno o tym mówiłam ewu.On wie jak ustawić sobie człowieka,w chwili ataku jest nieobliczalny,nie odpuszcza do czasu,aż się człowiek nie wycofa.Toffiś przy każdym odpuszczeniu jego ataku zyskuje pewność siebie.Stąd moje wcześniejsze pytania,wątpliwości co do prowadzenia psa w Psi dwór.

Znam amstafa,który pogryzł kilkuletnie dziecko,w tym twarz,po szkoleniu został w domu trenerki,teraz pomaga razem z drugim dobrze ułożonym amstafem samą postawą na wejściu ustawiać inne agresywne amstafy,czy inne psy.

 

 

Przeszłość Toffisia -  powody napadów wściekłości / agresji znane. Jest, jeżeli dobrze zrozumiałam,  pod opieką szkoleniowca... wierzę że naprostuje chłopaka.

Link to comment
Share on other sites

28 minut temu, rozi napisał:

 

Tak powtórzę.

A "pobić" u mnie to określenie umowne, dotyczy siły, niekoniecznie fizycznej. Tylko że cały czas mam wrażenie, że temu akurat psu coś jest (pourazowe po tej patologii?), skoro atakuje tak zajadle, z nienawiścią, i nie odpuszcza, kiedy człowiek się wycofuje. Gdyby był dobermanem, czy innym dużym psem, to Guccio mogła wręcz życie stracić.

Ośmielę się powiedzieć,że gdyby to był duży pies z pewnością straciłaby dłoń,rękę.Toffiś atakuje tylko ręce jak dotychczas.

Toffiś skończył obserwację w kierunku wścieklizny.

Był konsultowany w Psim dworze przez weta,nie specjalistę,pod kątem schorzeń,analiza krwi wykluczyła problemy ze zdrowiem.

26 minut temu, Moli@ napisał:

 

Przeszłość Toffisia -  powody napadów wściekłości / agresji znane. Jest, jeżeli dobrze zrozumiałam,  pod opieką szkoleniowca... wierzę że naprostuje chłopaka.

Jest pod opieką szkoleniowca w Psim dworze,poleconym przez Chatę Leona.

Czy odpuszczanie psu...ok,masz prawo być zły,nie chcesz się czesać,ok kończymy,bronisz klatki,zamieniamy i jest ok(zawsze wtedy było o krok od ataku! )to dobra droga ?Czy  tym samym nie utwierdzamy psa w przekonaniu,że to on szkoli szkoleniowca?

Nie jestem za używaniem siły,ale czy w przypadku kiedy spina się,ma zamiar atakować ,nie powinno się go wziąć za grzbiet i powalić ,przytrzymać na glebie ?Tak musiałby być na lince. On przecież też z innymi psami tak próbuje,kto silniejszy.Chodzi mi o konsekwentne,stanowcze,ale łagodne traktowanie Toffika,ale w chwili ataku nie uciekać,nie unikać konfrontacji.

Jak inaczej poradzić ma sobie  ew. nowy dom? Pokazać im zdjęcie  z inf jak Toffiś zaatakuje to pewnie ma powód i ..uciekajcie ?

Link to comment
Share on other sites

48 minut temu, Bgra 605 989 789 napisał:

Ośmielę się powiedzieć,że gdyby to był duży pies z pewnością straciłaby dłoń,rękę.Toffiś atakuje tylko ręce jak dotychczas.

Toffiś skończył obserwację w kierunku wścieklizny.

Był konsultowany w Psim dworze przez weta,nie specjalistę,pod kątem schorzeń,analiza krwi wykluczyła problemy ze zdrowiem.

Jest pod opieką szkoleniowca w Psim dworze,poleconym przez Chatę Leona.

Czy odpuszczanie psu...ok,masz prawo być zły,nie chcesz się czesać,ok kończymy,bronisz klatki,zamieniamy i jest ok(zawsze wtedy było o krok od ataku! )to dobra droga ?Czy  tym samym nie utwierdzamy psa w przekonaniu,że to on szkoli szkoleniowca?

Nie jestem za używaniem siły,ale czy w przypadku kiedy spina się,ma zamiar atakować ,nie powinno się go wziąć za grzbiet i powalić ,przytrzymać na glebie ?Tak musiałby być na lince. On przecież też z innymi psami tak próbuje,kto silniejszy.Chodzi mi o konsekwentne,stanowcze,ale łagodne traktowanie Toffika,ale w chwili ataku nie uciekać,nie unikać konfrontacji.

Jak inaczej poradzić ma sobie  ew. nowy dom? Pokazać im zdjęcie  z inf jak Toffiś zaatakuje to pewnie ma powód i ..uciekajcie ?

Szkoda, że o Toffisiu o jego zachowaniu nie pisze szkoleniowiec który z nim pracuje. Co sądzi o psie.

 

Z psem nie wygramy siłą fizyczną...linką, kagańcem.  Jedynie konsekwencją, stanowczością, opanowaniem. W tym przypadku już wiadomo o co chodzi psu, znana jest przyczyna wybuchów agresji. Tu nie ma zaskoczenia, że pies atakuje.

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Moli@ napisał:

Szkoda, że o Toffisiu o jego zachowaniu nie pisze szkoleniowiec który z nim pracuje. Co sądzi o psie.

 

Z psem nie wygramy siłą fizyczną...linką, kagańcem.  Jedynie konsekwencją, stanowczością, opanowaniem. W tym przypadku już wiadomo o co chodzi psu, znana jest przyczyna wybuchów agresji. Tu nie ma zaskoczenia, że pies atakuje.

Mili@ może niejasno napisałam,Toffiś to uroczy,grzeczny pies,usłuchany.Jak postąpić gdy zaatakuje ?

Link to comment
Share on other sites

29 minut temu, Bgra 605 989 789 napisał:

Mili@ może niejasno napisałam,Toffiś to uroczy,grzeczny pies,usłuchany.Jak postąpić gdy zaatakuje ?

Toffiś jest grzeczny kiedy chce, kiedy mu pasuje a w momencie gdy coś dzieje się nie po jego myśli następuje atak.

Wiemy to z wpisów na dogo.

Co zrobić? nie jestem szkoleniowcem...na szczęście dla psa trafił w odpowiednie ręce.

Ja, zaryzykowałabym sprowokować... doprowadzić do sytuacji której nie lubi, w której zaczyna się nakręcać czy wcześniej atakował. Przegrana konfrontacja z opiekunem będzie dla małego zimnym prysznicem. Pies nie może zmusić mnie do odwrotu to on musi na moje polecenie zameldować się w swoim legowisku.

Karą nie może być zamknięcie w klatce. Pies po ochłonięciu musi mieć możliwość podejść do opiekuna.

 

 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Moli@ napisał:

 

Karą nie może być zamknięcie w klatce. Pies po ochłonięciu musi mieć możliwość podejść do opiekuna.

 

 

Nikt nawet nie wspomniał o zamknięciu go w klatce.Pytałam jak zareagować na atak,wycofać się ? Tłumaczyć go,bo ma powód?

Czy znowu zaatakuje ?oby nie bardziej zaciekle,on się nauczył,że tak może wymóc na człowieku to czego od niego oczekuje.

 

 

Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, Bgra 605 989 789 napisał:

on się nauczył,że tak może wymóc na człowieku to czego od niego oczekuje.

 

 

A w sytuacji poniższej co chciał wymóc?

Dnia ‎2018‎-‎10‎-‎31 o 23:56, Bgra 605 989 789 napisał:

 

Toffiś ostatnio po wizycie u weta,po spięciu z mocniejszym od siebie psem rezydentem był zły,wysyłał do P.Kasi wyraźne znaki,że zaatakuje.

Dajcie mi atak, a powód się znajdzie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Bgra 605 989 789 napisał:

" Tofik jest wspaniałym towarzyszem podróży, spacerów oraz świetnym kompanem na zakupach "

2,14.jpg

A może on powinien mieszkać z większymi i zrównoważonymi psami? Nie w bloku- bo tam jest mix różnych zachowań psich i trudno znaleźć równowagę. Ale gdzieś w domku z dużą przestrzenią.

Chyba Maxio sznaucerek coś takiego "znalazł"?

Link to comment
Share on other sites

Mnie jeszcze do głowy przyszła nie tylko padaczka, ale i guz... Medycyna i psychiatria zna takie przypadki, gdzie człowiek nagle stawał się agresywny, coraz mniej obliczalny... a okazywało się, że ma guz. Badania krwi nie wykażą tego. Mnie się wydaje, że Toffikowi potrzebna jest szczegółowa diagnostyka, również pod kątem neurologicznym. Dopiero potem można zabierać się za szukanie przyczyn i rozwiązań.

I tak, zamknięcie w komórce i bicie go za wszystko odegrało też ogromną rolę, jeden pies będzie lękliwy, ale unikający konfrontacji, drugi (pewny siebie) będzie atakował. Nikt nie nauczył go relacji z człowiekiem ani radzenia sobie z emocjami i to naprawdę będzie trudno odkręcić. Mam kota, który "tylko" za wczesnie zostal odebrany od matki, matki nad którą ktoś stosował przemoc, kopał ją jak była w ciazy, spijał ciężarną kotkę alkoholem, zamykał na długo w ciemnym miejscu podczas libacji - i mój kot w ludzkim świecie byłby w zamkniętym ośrodku raczej, zresztą jego matka zachowuje się podobnie jak on. Długo trwało zanim wypracowalam z tym kotem inne formy radzenia sobie z frustracją, nudą, euforią itd. niż atakiem na twarzy i szyję i gryzienie w wściekłości tak długo aż ktoś nie przerwał atak - a mam go od około 6tygodnia życia. Tutaj mamy do czynienia z psem 8letnim, który do tej pory nie był mądrze prowadzony, nikt mu nie powiedział co oznacza żyć z człowiekiem i że nie musi kontrolować całego świata. Osobiście nie jestem zwolenniczką unikania konfrontacji, to niczego go nie nauczy - pies po ataku powinien mieć szansę naprawienia zachowania, tzn. po ataku należałoby sprowokować podobną sytuację i pokazać mu jak sobie z nią powinien poradzić, nauczyć zachowania zastepczego - i że obecne zachowanie nie będzie tolerowane w tym domu w żadnym wypadku, że jeżeli tak dalej będzie robil to może sam sobie kopać grób. Nie przemawia do mnie czysty pozytywizm w szkolenia w pracy z agresywnym psem (bo każdy normalny pies prowadzony od początku może być prowadzony pozytywnie, ale nie pies agresywny, który już atakował dotkliwie i to nie raz ludzi). Żebyście mnie źle nie zrozumieli: przemoc i siłowanie się fizyczne to nei rozwiązanie - tutaj się zgodzę z Moli, bo pies dobrze wie, że jest silniejszy. Trzeba swoim postępowaniem, a nie fizycznością pokazać, że to ja tu rządzę i wara mu od pozycji lidera. No ale żeby to pokazać, to pies powinien mieć nie tylko opanowane podstawy posłuszeństwa i powtarzane na okrągło, ale i szansę "naprawienia" zachowania. Dlatego wyżej pisałam, że Toffika zaadoptuje tylko ktoś "z jajami". Wierzę, że pani Kasia wie, co robi, żałuję również że sama tutaj nie opisuje na czym polega praca, bo na razie wiedza, jaką mamy jest niepełna, daje krzywy obraz. Ważne, że Toffik jest we właściwych rękach i zostaje wierzyć, że w końcu coś tam mu się zatrybi w tej myślącej główce (bo to, że jest diabelsko inteligentny to widać na pierwszy rzut oka). Koniec końców, bardzo biedny ten pies...

Link to comment
Share on other sites

54 minuty temu, Bgra 605 989 789 napisał:

Nikt nawet nie wspomniał o zamknięciu go w klatce.Pytałam jak zareagować na atak,wycofać się ? Tłumaczyć go,bo ma powód?

Czy znowu zaatakuje ?oby nie bardziej zaciekle,on się nauczył,że tak może wymóc na człowieku to czego od niego oczekuje.

 

 

I to trzeba mu wybić z głowy

Pies jest pod opieką szkoleniowca / fachowca..., w kilka dni trudno oduczyć kilkuletnich przyzwyczajeń, potrzeba czasu.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

 Toffi uczyl sie ponoc normalnego zycia przez trzy lata u kogos w domu. To jak, przez trzy lata choroba utaila sie, a odezwala po zmianie wlasciciela? To mi jakos nie pasuje, ale zdaje sie nie ma informacji o tych latach.

Tys(ka), prowadzono badania nad przenoszeniem stresu na potomstwo. Badano szczury lub myszy - nie pamietam, a nie mam tu przy sobie biblioteczki. Samica, jeszcze przed okresem rozrodu, najpierw poznawala nowy zapach w sposob neutralny, potem zapach polaczono z szokiem uderzenia pradem.  Corki i nawet wnuczki (!!!) tej samicy reagowaly strachem przy samym wyczuciu tego zapachu, bez dolaczenia zadnych negatywnych bodzcow. Twoj kot, po tak udreczonej matce, nie mogl byc normalny - ludzkie dzieci, ktorych matka  upijala sie w czasie ciazy, tez nie rozwijaja sie normalnie.

Bylabym za tym, aby ewentualnym chetnym pokazywac przed podjeciem deczyji o adopcji Toffika fotke dloni Guccio. Inaczej nie byloby to uczciwe. Kto sie zdecyduje, niech decyduje na wlasne ryzyko.

 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Mnie jeszcze do głowy przyszła nie tylko padaczka, ale i guz...

Mnie też chodzi o guz, albo uszkodzenie pourazowe jakieś, skoro był bity, padaczka jako objaw. No nic, jeśli fachowiec uważa, że to tylko zaburzenia do wyszkolenia, to może ma rację, ja nie widzę psa i tych ataków. Nie jestem też fachowcem  :)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

 Tofik jest ofiarą złych,zamierzonych lub nie ,zachowań człowieka.Nagromadziło się tego.Trudno wyciągnąć z traumy człowieka.A natura psia?Co o niej wiemy?Są badania naukowe,wieloletnie obserwacje,specjaliści.Ale nigdy pies nam nic nie powie.Wszystko pozostaje w sferze domysłów.Uda się lub nie.I proszę, nie zrozumcie mnie żle.Ubolewam nad losem Tofika ale odpowiedzcie; co by zrobili ze mną gdybym  była w jakiś sposób grożna dla otoczenia?Nieprzewidywalna?Bardzo proszę,ktoś chce odpowiedzieć to bez emocji.To jest zwyczajne życie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...