Jump to content
Dogomania

pies wie, kiedy uciekać :)


nela9393

Recommended Posts

Witajcie.

Mam 4 letniego psa w typie spaniela. Mam go od kiedy skończył 7 tygodni i praktycznie od zawsze mam z nim jakieś problemy wychowawcze. Udało mi się oduczyć go gryzienia, uporczywego szczekania, oduczyłam go spania ze mną w łóżku (niestety na samym początku było to koniecznością), dzięki halterowi nie ciągnie. Pomimo psiego przedszkola, stosowania różnych rad pozostaje jedna rzecz, której nie potrafię go nauczyć choćby nie wiem co- przychodzenia w celu zapięcia na smycz oraz przyjścia z powrotem kiedy jest puszczany luzem. Uczyłam Brutusa komendy ,,do mnie"  i wykonuje ją wtedy, kiedy wie, że mu się to na pewno opłaci- czyli wie, że w trzymam w dłoni dla niego nagrodę. Dla samej idei nie przyjdzie. Ewentualnie spojrzy w moją stronę żeby sprawdzić czy warto reagować. Najgorzej jest kiedy chcę go zapiąć na smycz. Trenuję komendę ,,do mnie" trzymając smycz w dłoni. Brutus spojrzy na mnie, na smycz, podejdzie na tyle na ile może żeby sięgnąć do mojej ręki po smakołyk, wyciągnie szyje, złapie jedzenie i ucieka. Kiedy rękę przybliżam do siebie, żeby zwiększyć sobie możliwość złapania go za obroże robi unik, albo w ogóle nie podchodzi tylko szczeka. W trakcie dnia zazwyczaj podchodzi do mnie sam, bez moich komend. Daje się wówczas złapać za obrożę, ale ma wówczas oczy jak 5 złotych, wygląda na wystraszonego. Kiedy wie, że przychodzi pora spaceru - ucieka. Nie mam wówczas innego wyjścia jak go ganiać co jest błędem, ale to jedyna opcja jeśli w trakcie najbliższej doby chcę z nim wyjść na dwór. Udaje mi się go zapiąć spokojnie kiedy wykorzystam chwilę jego nieuwagi lub jest lekko zaspany. Na dworze sytuacja ma się identycznie. Chodzi za mną, nigdy nie uciekł, nigdy nie traci mnie z pola widzenia. Ale zapięcie na smycz? Nie ma mowy! Ucieka, robi uniki, wszystko, żebym tylko go nie złapała. Od razu zaznaczam, że po zapięciu Brutusa na smycz nasz spacer nigdy się od razu nie kończy. Niestety z uwagi na jego zachowanie nie może biegać luzem, a bardzo tego żałuję, jest mi go szkoda. Dodam, że zachowuje się tak wobec każdej osoby. Nigdy nie był bity, straszony, sprawdzam regulację obroży i haltera, nic go nie uciska. Z reguły jest to pies bardzo spokojny, przyjazny. D

Macie może jakieś rady na taką nieuzasadnioną niechęć przed smyczą? Pomóżcie, bo już nie wiem co robić...

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Chodziłaś chyba do bardzo kiepskiego przedszkola - koniecznie zmień trenera, napisz gdzie mieszkasz, może ktoś zna tam trenera z prawdziwego zdarzenia.

Po kolei

1. Halter niczego nie uczy - zmusza w bardzo przykry dla zwierzęcia sposób do zaprzestania ciągnięcia. Niechęć przed smyczą jest uzasadniona -  żaden pies nie lubi chwytania za obrożę i zapinania na siłę ani doznań zapowiadanych przez halter.

2. Jeśli zawsze dawałaś smakołyk,  to sama nauczyłaś psa, że hasłem przywołującym jest widok lub zapach jedzenia, nie to, co mówisz - pies po prostu nie rozumie Twoich komend, nie kojarzy ich z czynnością oczekiwaną przez Ciebie. Trzeba zacząć szkolenie na nowe hasła - dotychczasowe pies odbiera albo jako zagrożenie dla siebie, albo ich nie rozumie.

3. Na Twoim miejscu zaczęłabym od nauczenia słowa pochwały (np dobrze) jako słowa używanego ZAWSZE i zapowiadającego nieregularną nagrodę smakolem lub zabawą. I zaczęłabym od szkolenia w domu bez smyczy, obroży, haltera - zaczęłabym uczyć, że podejście do mnie oznacza pochwałę wypowiadaną zawsze, że jak najczęściem nagradzam podejście  zabawą, a tylko raz na jakiś czas smakołykiem. Podczas zabawy to ja uciekam i chowam się, to ja proponuję przynoszenie wyrzuconej zabawki - tak jak bawiłabym się z 7-tygodniowym szczeniakiem. Spaniel chętnie polowałby z ogromną pasją - tylko trzeba nauczyć powrotu z zabawką i oddawania w oczekiwaniu następnej zabawy. Potem uczyłabym, że zakładanie szelek - nie obroży, skoro pies boi się tego = oznacza zawsze pochwałę, a nieregularnie nagrodę. Potem uczenie siad - zaczynając w domu, potem spacery na 10-metrowej lince połączone z zabawą z psem i uczeniem nowych zachowań nagradzanych zawsze pochwałą, często zabawą, nieregularnie smakołykiem.

Nie przepiszę tu całego poradnika szkolenia - napisz skąd jesteś; dobry trener potrzebny od zaraz, jeśli takiego nie ma, naucz psa najpierw w domu reagowania na siad. Gdy nauczysz siadania przy nodze, to nauczysz w ciągu kilku lekcji także chodzenia przy nodze bez haltera i bez ciągnięcia.  W Krakowie wskażę Ci dobrego trenera.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Chodziłam do takiego który swoją naukę opierał na teorii dominacji. Nie wiedząc że to na dłuższą metę nieskuteczne i krzywdzące stosoaalam te metody aż sama nie zaczęłam czytać na temat dominacji i nie dowiedziałam się że to jest do niczego ... mieszkam w Lubinie (dolnośląskie) wg mojej wiedzy jest tutaj w pobliżu tylko ta szkoła do której prowadziłam Brutusa. Chyba że w ostatnim czasie coś nowego się pojawiło...

Link to comment
Share on other sites

Do Zielonej Góry czy do Pszowa to masz raczej daleko, chociaż lepiej pojechać daleko  na kilka godzin do doskonałego trenera niż blisko marnować czas i pieniądze. W Pszowie jest ośrodek szkolenia Gregoria - tam psy są przyjmowane także na szkolenie stacjonarne, gdzie pies zostaje w hotelu na jakiś czas, najpierw trener odkręca błędy, a potem uczy właściciela porozumienia z wyszkolonym psem. W Zielonej Górze jest Beata Karpeta -  poszukaj opinii o obu tych szkołach i trenerkach,  wejdź na ich strony, może jednak będzie Ci warto. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...