Jump to content
Dogomania

~Tosieńka - psi szkielecik z łańcucha...


malagos

Recommended Posts

22 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Oj, anico... :)
Wcale nie uważam, że piszę lepiej od innych :)

Oczywiście jak będzie taka potrzeba, to napiszę. Tylko tak mogę swoją cegiełeczkę dać do pomocy bezdomniakom.

Wiem, wiem!.. ale co ja zrobię że to Twoje 'pióro' jest takie skuteczne!okok.gif

Link to comment
Share on other sites

Nasza Tosia to typowa domatorka. Wychodzi na spacer, bardzo sie pilnuje, czy już nie wracam, i zaraz drepcze przy mnie. W domu śpi na kocyku, który jakoś tak położyłam w dniu jej przybycia, i tak został w kuchni. Nie wchodzi na fotele, kanapy, czy do łóżka. Ale za jedzenie zrobi wszystko. To jej obsesja.... Ciągle czujna, ciągle wodzi wzrokiem, czy nic nie spadnie... Je bardzo, bardzo łapczywie. Może stąd te kłopoty żołądkowe?...bo kupale nadal niezbyt ładne. Musimy jej zrobić dokładniejsze badania.

 

20180206_100728_resized.jpg

Link to comment
Share on other sites

 

5 minut temu, Aldrumka napisał:

a co z tą jodyna  - pouczcie proszę

Przy niewydolności enzymatycznej trzustki(ZNT), za mało jest enzymów trawiących : trypsyny, lipazy i amylazy. Amylaza trawi skrobię, więc jak jej nie ma, lub jest mało, to zostaje w kale niestrawiona skrobia i kupa pod wpływem jodu ( z jodyny, a w laboratorium z płynu Lugola), zabarwi się na fioletowy. To taki makroskopowy test przesiewowy w kierunku ZNT. Miałam ONkę z ZNT, a sama przez całe życie, pracowałam w laboratoriach medycznych. 

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, konfirm31 napisał:

 

Przy niewydolności enzymatycznej trzustki(ZNT), za mało jest enzymów trawiących : trypsyny, lipazy i amylazy. Amylaza trawi skrobię, więc jak jej nie ma, lub jest mało, to zostaje w kale niestrawiona skrobia i kupa pod wpływem jodu ( z jodyny, a w laboratorium z płynu Lugola), zabarwi się na fioletowy. To taki makroskopowy test przesiewowy w kierunku ZNT. Miałam ONkę z ZNT, a sama przez całe życie, pracowałam w laboratoriach medycznych. 

dzięki

Link to comment
Share on other sites

Tomek mówi, ze dr Magda zrobiła próbę z jodyną - trzustka ok. Za to bardzo liczna inwazja włosogłówki! Od dziś aniprazol 3 razy przez trzy dni.

Włosogłówka ma charakterystyczne jajeczka widoczne pod mikroskopem, takie z wieczkiem. I na studiach nasz kolega na pytanie na egzaminie "po czym poznać włosogłówkę" wypalił "po jajach!!"

Link to comment
Share on other sites

Ufff. Co do włosogłówki, to mam do niej mieszane uczucia. Pozytywne, bo jaja, bardzo łatwe do identyfikacji w preparatach kału, no i u ludzi jest obecnie rzadko, chociaż się zdarza. Negatywne, bo z racji że rzadka u ludzi, robiłam preparat do muzeum, probówka pękła mi w ręce, porżnęłam palec, wylądowałam na Hożej i....do dzisiaj nie mam prawidłowego czucia z boku i na opuszce palca wskazującego lewej ręki......i często ten palec sobie uszkadzam nożem, przy pracy w kuchni..... Nawet odszkodowanie za wypadek przy pracy dostałam ;).

Ale najważniejsze, że nie ZNT i z tego baaaardzo się cieszę.

Link to comment
Share on other sites

11 minut temu, rozi napisał:

Orany... czytałam kiedyś o włosogłówce, podobno bardzo trudno się jej pozbyć z terenu, jaja żyją nawet kilka lat i inne psy łapią.

To prawda. Dlatego lepsze są w kojcach podłogi betonowe kafelkowe, lub nawet deski, niż piach. W Polsce, włosogłówka u  ludzi jest rzadka, bo już od dawna szambem nie podlewa się np sałaty, czy pomidorów. W Hiszpanii, ponoć nadal i włosogłówki więcej. Na szczęście i człowiek i pies, ma inny gatunek włosogłówki, które są wyjątkowo dobrze przystosowane do odwiecznego żywiciela.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj po południu pożegnaliśmy Borysa [*]

Od dwóch dni nie jadł, ciągle spał, pomiaukiwał. Jeszcze dostał kroplówkę, jeszcze podniósł głowę. Wczoraj wróciliśmy z pracy - leżał na podłodze w przedpokoju, tam gdzie idą rurki z ciepłą wodą od kaloryfera do kuchni (ukochane miejsce wszystkich kotów i żółwia). Dotknęłam go, bo myślałam, ze odszedł...był taki zimny, nastroszony :( Ale drgnął, jakby się ocknął, i znów zapadł w odrętwienie. Tomek go wziął do lecznicy, zmierzył temperaturę: 35 stopni. Właściwie to zastrzyk tylko odrobinę przyspieszył zejście :(

10 lat był u nas. Przez niego poznaliśmy K EVA2406 - Ona przywiozła Borysa z Warszawy do Różana, tu go odebraliśmy, wcześniej jakaś dobra dusza wiozła do z Krakowa do Ewy. Borys był bardzo chory - po wlewach podskórnych i zastrzykach, ratujących życie, porobiły się rany, skóra odstawała od ciała. Znosił dzielnie te cierpienia, te "przymoczki", karmienie na siłę surową wołowiną, oswajanie, głaskanie - był przecież dzikim kotem z krakowskiej ulicy.

Był niezależny, nie taki pieszczoch, jak Szara Kota, ale po jej odejściu 3 lata temu zmienił się diametralnie. Zajął jej miejsce w łóżku, ale nie w nogach, a przy głowie. Wchodził na kolana, domagał się głaskania, mruczał jak traktor.

Pusto bez Borysiaka, oj, pusto..........

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...