Jump to content
Dogomania

Z rowu, lękliwa lisia Mimisia: skradła serce Jaguski i Jej Połówka i zakotwiczyła u nich na stałe <3 DZIĘKUJĘ!!!


Tyśka)

Recommended Posts

53 minuty temu, Martika&Aischa napisał:

Przybiegam do malutkiej :*

Dobry wieczór, nowa Ciocio :) Rozgość się tutaj ładnie.

9 minut temu, Havanka napisał:

Dziękuję, Havanko.

Proszę dodaj w opisie, że obowiązuje wizyta p/a, umowa oraz kilka lekcji z psim szkoleniowcem.
I że Mimi nie nadaje się do domu z małymi dziećmi. 

Mimi poza znanym sobie terenem wpada też w panikę, więc nie wiem czy to "chodzenie na smyczy" jest opanowane w pełni - u siebie tak. Poza, raczej nie. Może tutaj coś podpowie jaguska, jak to ująć.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, Tyś(ka) napisał:

Dobry wieczór, nowa Ciocio :) Rozgość się tutaj ładnie.

Dziękuję, Havanko.

Proszę dodaj w opisie, że obowiązuje wizyta p/a, umowa oraz kilka lekcji z psim szkoleniowcem.
I że Mimi nie nadaje się do domu z małymi dziećmi. 

Mimi poza znanym sobie terenem wpada też w panikę, więc nie wiem czy to "chodzenie na smyczy" jest opanowane w pełni - u siebie tak. Może tutaj coś podpowie jaguska, jak to ująć.

Ok. Wstawię te informacje. Umiejętność chodzenia na smyczy, Mimi opanowała - widziałam na filmiku. Myślę, ze bardziej szczegółowo o lękach, będzie można powiedzieć w rozmowie telefonicznej. W ogłoszeniu zasygnalizowałam tylko problem.

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, Havanka napisał:

Ok. Wstawię te informacje. Umiejętność chodzenia na smyczy, Mimi opanowała - widziałam na filmiku. Myślę, ze bardziej szczegółowo o lękach, będzie można powiedzieć w rozmowie telefonicznej. W ogłoszeniu zasygnalizowałam tylko problem.

Tylko, że nadal jest to spacer na znanym sobie terenie. No nic, niech tak będzie, niedługo odwiedzam Mimi, więc spróbujemy wziąć ją może na obcy teren, zobaczymy jak się zachowa, wtedy zmienimy.

Dziękuję :)

Link to comment
Share on other sites

50 minut temu, Tola napisał:

Dziękuję za zaproszenie na wątek, pomyślę nad  pomocą dla malutkiej

Dziękuję, Tolu :) Sam fakt, że zajrzałam bardzo mnie cieszy. :)

32 minuty temu, MALWA napisał:

Zagladam do Mimi ponownie i poproszę o konto. Podeślę 50 zl. 

MALWA... brak mi słów! Masz swoje podopieczne, a jeszcze pomagasz innym. Dziękuję :)
Już podsyłam nr konta :)))

 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, b-b napisał:

Wpadam do małej :)

Mam nadzieję,że uda Ci się Tysiu sprowadzić tu wiecej pomocników w opiece nad małą :)

Dzień dobry :)

Wczoraj wysłałam zaproszeń, a ja wierzę w Dobrych Ludzi tutaj, więc musi być dobrze :)

14 minut temu, elik napisał:

I ja znowu zaglądam. Moja Benia szykuje się do domku. Jak pojedzie, jej deklarację 20,00 zł przekaże Twojej Mimisi.

elik... :) Dziękuję. Trzymam kciuki za Benię!

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

MALWA... brak mi słów! Masz swoje podopieczne, a jeszcze pomagasz innym. Dziękuję :)
Już podsyłam nr konta :)))

 

Pieniążki dzisiaj polecą :)

Jeśli nie potrzebowałabys pomocy, to bys o nia nie prosila. Inna rzecz czy ktoś może i chce pomóc.

Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, MALWA napisał:

Pieniążki dzisiaj polecą :)

Jeśli nie potrzebowałabys pomocy, to bys o nia nie prosila. Inna rzecz czy ktoś może i chce pomóc.

Dziękuję, dziękuję 0blush2.gif

To prawda, czasem chęci są, ale możliwości brak. Tym bardziej jestem wdzięczna Tym, którzy pomagają właśnie Mimi, gdy wokół wiele jest innych potrzeb.0vishenka_33.gif

2 minuty temu, elik napisał:

A ja Cię trzymam za słowo :)

elik, za które? :)

Link to comment
Share on other sites

28 minut temu, Tyś(ka) napisał:

. . .

elik... :) Dziękuję. Trzymam kciuki za Benię!

 

7 minut temu, elik napisał:

A ja Cię trzymam za słowo :)

 

1 minutę temu, Tyś(ka) napisał:

. . .

elik, za które? :)

Za to o kciukaniu :)

Link to comment
Share on other sites

Mimisia nadal  grzeczna. Jak widzę że coś się zaczyna ingeruję i jest na razie ok, różki się schowały jak u ślimaka ;)

Tak że spokojnie można czekać na wolne miejsce w dobrym domu z wychowawcą. Chyba podziałało to że na nią nakrzyczałam i cofnęła się kilka kroków w tył z próbą zajęcia pozycji dyktatorki czy innej cysarzowej, przynajmniej na razie. 

Zresztą Mimisi można wiele wybaczyć, choćby za poranne całuski, którymi mnie wita.........skoro świt.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dobrze, że powoli uczy się zasad :) Brawo jaguska, brawo Mimi :)

Spokojnie czekamy, hop! obiecała zapoznać się z wątkiem i pomyśli... 
Pokazałam ostatni filmik Kasi od Czesia dzikuskowego, zauroczyła się nią totalnie i też widzi w niej potencjał... też taka łobuzica jak Czesio, nawet gabarytowo podobni. Czesio w jej wieku przejawiał podobne zachowania. Też włączał mu się mały agresor. Czyli jednak Mimiśka się podoba i jest dla niej spora szansa, tylko musi trochę poczekać. Ale młoda jest, poczeka :). 

Link to comment
Share on other sites

Pewnie że poczeka, super :). 

Mimi jest przekochana, a ja chciałabym dla niej jak najlepiej. U mnie raczej do przodu już nie pójdzie, może niewiele. Gdybym miała tylko jednego swojego psiaka to Mimi bym nie oddała, ale mój zwierzyniec jest ogromny, trzy psy i 11 kotów, nic więcej na stałe się nie zmieści.

Wcześniej było coś pisane o chodzeniu na smyczy. Cały czas chodzimy na długiej flexi, Mimisia próbuje ciągnąć i prowadzić tam gdzie ona chce, ale ładnie reaguje na zastopowanie smyczy i można nią pokierować. Ja jej mogę skrócić długość i nic się nie dzieje, mnie już zaakceptowała no chyba na 90% :)

Tak jak już pisałam wcześniej, przy wyjściu na spacer do drzwi podchodzi sama, chociaż czasem muszę dobrą chwilę poczekać i powołać, aż podejmie decyzję w swojej łepetynce i przyjdzie pod drzwi, nadal ma opory przy przypinaniu smyczy, chodzi o majstrowanie przy grzbiecie, ale grzecznie czeka.

Ostatnią zabawę w berka urządziła mi przy zakrapianiu advocatem ;)  

Dzisiaj Mimiśkę pogoniła malutka kurka silka, aż mi się zakręciła wokół pergoli, ale Mimi sama zaczęła, najpierw to ona chciała na tą kurkę zapolować, no okej chciała się z nią tylko pobawić, niestety kurka nie zakumała o co Mimiśce chodzi i ją pogoniła. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Masz 11kotów? O rany! Jaki zwierzyniec, hihi :).

Bardzo się cieszę, że są postępy smyczowe... ja płakałam, jak ją próbowałam wyprowadzić na smyczy :(. Obłęd, totalna panika. Mojemu Tacie też było żal malutkiej... No ale czas działa cuda jednak.

A próbowałaś może ją czesać czy jeszcze to za duża ingerencja?
Powiedz mi... kiedy skończyła się jej cieczka? Bo zapomniałam o to zapytać wcześniej, a przecież przed adopcją przydałoby się wysterylizować Mimiśkę - chociaż obawiam się trochę kastrować sunię to jednak by się przydało powoli o tym myśleć.

Bardzo dobrze, że kurka się nie dała :) 

Link to comment
Share on other sites

Na razie wszelkie przedmioty w ręku człowieka to zagrożenie, oprócz jedzenia które Mimi zawsze wyczuje, bo jest łakomczuchem.

Jak czeszę np.Psotkę to się przygląda, ale z bezpiecznej odległości, jedna szczotka leży sobie w zabawkach, żeby się Mimi z nią oswoiła. Ogólnie Mimi jest całkiem normalnym, strachliwym psiaczkiem, chociaż dla każdego "normalny psiaczek" co innego znaczy.

Tysiu, ja też dobrze pamiętam początki, aż się wierzyć nie chce że to ten sam piesek, zresztą sama zobaczysz.

Niestety, tyle kotów mi się nazbierało zanim zrobiłam sterylkowy porządek w mojej części wioski. A osiem lat temu, kiedy kupiliśmy tą chałupę na wsi, miały być tylko dwa, ze schroniska. I tak było, ale bardzo krótko, później te koty spadały z nieba, z krzaków, z drzewa, znad rzeki itd.

O Mimiśkowej cieczce już dawno zapomnieliśmy ale jak sama napisałaś

Cytat

przydałoby się wysterylizować Mimiśkę - chociaż obawiam się trochę kastrować sunię

tym bardziej że na tym moim końcu świata, gabinety wet są jakie są. I strach że Mimi się znowu zamknie jak jej taki stres się zafunduje. Nie wiem... U mnie jej NIC nie grozi, bo jedyny mój synuś jest bezjajeczny ;)

Link to comment
Share on other sites

Skoro ona taka żerna jest to może by podkarmiać ją z ręki? i podczas karmienia, czyli np. wylizywania pasztetu z tubki, delikatnie próbować ją dotykać np. rękawicą? A podczas posiłku, kłaść też szczotkę do czesania gdzieś obok? 

Ze strachulcami często też działało u mnie tzw. barowanie, czyli otwieranie baru w sytuacjach, które mogły być stresujące albo straszne. Np. spodziewałam się, że np. ta smycz czy szczotka gdzieś mogą psiaka wystraszyć, więc to przewidywałam i zapobiegałam. Rozsypywałam smakołyki ("otwierałam bar") zanim szczotka się pojawiła i psiak jadł do momentu, kiedy ta straszna szczotka była w zasięgu wzroku. Potem "bar zamykałam", a ten bar zawierał wyjątkowe pyszności, niedostępne na co dzień. Podobnie było w przypadku lęku przed obcymi: psiak najpierw miał budowane super skojarzenie legowiska-azylu, tam dostawał super smakołyk-gryzak i jak goście przychodzili to psiak siedział na legowisku i wszamał super-extra smakołyk, który pojawiał się TYLKO jak byli goście (jak oni znikali, znikał też smakołyk). I to był taki super-smakołyk, smakołyk wszechczasów. Goście nie zwracali uwagi na psiaka, psiak mógł z bezpiecznej odległości obserwować strasznych obcych, a z czasem budował sobie fajne skojarzenia i można było zmniejszac odległość między psiakiem a goścmi. Ten sposób wymagał przewidywalności sytuacji oraz chęci współpracy choćby gości (żeby nie zwracali uwagi na psa; żeby w ogóle przychodzili częściej niż zwykle tylko po to, aby psiak mógł budować swoje skojarzenia), ale to była zawsze taka cegiełka do budowy pewności siebie psiaka. Metoda ta szkody nie robi, może nie zawsze działa, ale wydaje mi się, że w przypadku strachulców, z którymi miałam do czynienia mogła trochę wspomóc.

Na mojego strachliwca łakomczuszka, ale to już bardziej w ramach ciekawostki, bardzo fajnie zadziałało również kształtowanie - zabawy klikerowe, gdzie każdy przejaw inicjatywy np. podczas zabaw z pudełkiem był nagradzany smakołykami (zabawa polega na tym, że wszystko, co pies wykaże podczas zajęć z pudełkiem: np. spojrzenie na niego, wyciągniecie szyjki, wąchanie, wchodzenie, trącanie łapą było nagradzane sowicie), ode mnie nie miał narzucanych żadnych zachowań podczas sesji treningowych. Bardzo ładnie mi się wówczas otworzył na nowości, jakiś taki się bardziej otwarty na nowości zrobił.

Może coś uda się zmodyfikować pod Mimi i robić w tzw. międzyczasie. A jak nie... to nie :)
Najważniejsze jest to, że Mimi u Ciebie dostała mądrze pojmowany spokój (bo spokój, a nie swobodę bez kontroli) i wolność wyboru - w DS tego zabrakło. Z tego co teraz piszesz to zastanawiam się, czy na pewno rozmawiamy o tej samej suni z łatką dzikiego zwierzaka, z której nic nie będzie, to tylko dzikie zwierzątko do oglądania jak określiła osoba, która poleciła DSowi oddanie suni... Chciałam pomóc suni i ucieszyłam się mocno, że spadłaś Mimi z nieba, bo wiedziałam, że te słowa o Mimi są dla niej krzywdzące  i że uda się coś wyciągnąć z Mimi, ale nie spodziewałam się z pewnością określenia, że Mimi to normalna sunia:) a tu proszę, cywilizuje się. Jak pięknie. Miód na moje serce :) 

O jacie... to faktycznie... w moim domu rodzinnym swego czasu było dużo dochodzących kotów na stołówkę... ale niestety, żyjemy w mało kociolubnej okolicy i obecnie nie widzę żadnych kotów, tylko co jakiś czas słyszę, że komuś znowu zabito kota... nasz nie wychodzi - dla bezpieczeństwa. Zapomniałam już, co to znaczy mieć więcej niż jednego kota ;) a swego czasu było ich sporo. I zawsze jakiś stołówkowicz postanowił sobie u nas zamieszkać - wszedł do domu, dogadał się z naszymi i zostawał... a teraz jedynie ze stołówki korzystają jeże. I szczury.

Co do kastracji, oczywiście na razie się wstrzymajmy, na ile to możliwe. W przypadku kastracji suniek lękliwców jest ryzyko pogłębienia się lęków i raczej jak już, to wskazane jest, jak sunia już osiągnie stabilność emocjonalną, poczucie bezpieczeństwa, parę rzeczy ma przepracowane - takie zdanie przynajmniej pokutuje wśród tych, do których mam zaufanie, jeżeli chodzi o szkolenie, wychowywanie psiaków.

Link to comment
Share on other sites

Tysiu, widzę że w Twojej pamięci zapadł obraz Mimisi z pierwszego okresu, ona do obcych to już nie tak, że nogi gubi, tylko staje dalej, w bezpiecznej odległości, obszczekuje i pomału się zbliża, szczególnie jak gość nie patrzy, podejdzie i powącha, oczywiście tylne nogi zostawia po drugiej stronie pokoju ;), ale szybko można ją skusić smaczkiem i potrafi po niedługim czasie wziąć go od obcego z ręki. Mam nadzieję że to wszystko będziesz mogła zobaczyć jak przyjedziesz. 

Dzisiaj miałyśmy kolizję, czołowe zderzenie nosami, w zabawie, wystraszyła się, ale tylko na chwilkę i zaraz dalej wariowała.

Nigdy jeszcze nie weszła po schodach na piętro, chyba nie zna co to schody.

Niestety i u nas kocie, lisie, jeżowe czy borsucze placki na jezdni to "normalka", zabite sarny też się trafiają, mieszkam na terenie Natura 2000, szkoda tylko że kierowcy do tej natury nie dorośli.

Moje koty też są niewychodzące. Jeszcze dwa lata temu te mądrzejsze mogły latem wychodzić, do czasu aż jeden stracił życie w paszczach wiejskich psów puszczanych luzem. Dla moich kotów pies to przyjaciel. Mój Połówek się popłakał, chociaż "gadał" że to wiatr mu oko zawiał. Teraz tylko na smyczy po ogrodzie, mamy grafik ;) i malutką zewnętrzną kociarnie kończę, taką na trzy koty i też zrobimy grafik.  W tym są dwa pampersiarze, więc lekko nie jest. Dochodzących też kilka jest, darmowe korytko każdego skusi. Na wsi koty muszą sobie same radzić, w całej wsi chyba tylko ja dokarmiam koty i robię za nawiedzoną/wariatkę.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...