Jump to content
Dogomania

Z rowu, lękliwa lisia Mimisia: skradła serce Jaguski i Jej Połówka i zakotwiczyła u nich na stałe <3 DZIĘKUJĘ!!!


Tyśka)

Recommended Posts

6 minut temu, jaguska napisał:

 

Oprócz całej listy posiadanych chorób (od dzieciństwa), które staram się jakoś ogarniać, a które z roku na rok zabierają mi siły i zdrowie, od kilku lat jestem w ciągłej diagnozie pod kątem SM, cokolwiek to jest, potrafi mnie na miesiąc lub dłużej unieruchomić w 100 procentach, koszmar i horror w jednym, dzięki Bogu od kilku lat jest przerwa.  Wykluczając boreliozę robiłam nawet prywatnie badania DNA w Poznaniu. O obciążeniu nowotworowym to już nawet nie ma co wspominać, od ośmiu lat spokój. Tak więc sami widzicie...

 

A może jednak wszystko jest w porządku, tylko lekarze szukają, a raczej odsyłają bo sami nie chcą pomóc albo kasę chcą ściągać? Nigdy nie wiadomo!

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, Olena84 napisał:

A może jednak wszystko jest w porządku, tylko lekarze szukają, a raczej odsyłają bo sami nie chcą pomóc albo kasę chcą ściągać? Nigdy nie wiadomo!

O bardzo bym chciała żeby tak było, niestety nie jest, mówią o tym jasno wyniki rezonansów głowy, tylko że często początki SM mylone są z boreliozą, stąd te badania DNA, niestety nie są refundowane, mogłam nie robić ale chciałam wiedzieć. Boreliozę można wyleczyć/zaleczyć, a SM......

Kochani, jak się ma chorób więcej niż Mikołaj prezentów w swoim wielkim worze, to się człowiek przestaje tym przejmować i żyje dniem dzisiejszym, tak właśnie robię :), żrę piguły i mam w nosie wszystko, co ma być to będzie, jak się przewrócę to sobie będą ze mną w szpitalu robić co chcą ;). Odmówiłam też zgody na grzebanie w kręgosłupie, niech sobie sami grzebią ;)

"Czapka troszeczkę na bakier,

dusza rogata w niej,

polny za uchem masz kwiatek,

duszy rogatej lżej"

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, jaguska napisał:

O bardzo bym chciała żeby tak było, niestety nie jest, mówią o tym jasno wyniki rezonansów głowy, tylko że często początki SM mylone są z boreliozą, stąd te badania DNA, niestety nie są refundowane, mogłam nie robić ale chciałam wiedzieć. Boreliozę można wyleczyć/zaleczyć, a SM......

Mnie i koleżankę straszyli też SM. Mnie - bo drętwieje prawa strona ciała, bo zmiany z głowie, a drętwiało bo kręgosłup tak skrzywiony że naciska czasem nerw, a zmiany w głowie bo nadciśnienie swego czasu miałam po 200/100 i takie narobiło kropki w rezonansie, dopiero jak leki odstawiłam to nadciśnienia prawie nie ma. Więc ciotka może jednak to nic groźnego!

Link to comment
Share on other sites

Mam coś więcej niż kropki, niestety. Teraz chyba wszyscy mają mikro-udary. No cóż, kręgosłup też mam chory, drętwienia obu rąk,  zastawki do wymiany, mocno zwężoną tętnicę szyjną, z tego powodu mdleję i jeszcze dużo dużo innych przypadłości, ale......skóra mnie trzyma w całości i jakoś żyję ;)

A i osławioną alergię;)))

Zapomniałam, jeszcze tarczyca i hipercholesterolemia  ;)

Aaaa, początki POCHP

Lepiej skończę tą wyliczankę.

Żyje się raz.

Link to comment
Share on other sites

37 minut temu, jaguska napisał:

Mam coś więcej niż kropki, niestety. Teraz chyba wszyscy mają mikro-udary. No cóż, kręgosłup też mam chory, drętwienia obu rąk,  zastawki do wymiany, mocno zwężoną tętnicę szyjną, z tego powodu mdleję i jeszcze dużo dużo innych przypadłości, ale......skóra mnie trzyma w całości i jakoś żyję ;)

A i osławioną alergię;)))

Zapomniałam, jeszcze tarczyca i hipercholesterolemia  ;)

Aaaa, początki POCHP

Lepiej skończę tą wyliczankę.

Żyje się raz.

Dobrze że jest Mimisia, to taki antydepresant pewnie trochę;)

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, jaguska napisał:

Oj, tak, można ją przepisywać na receptę :)

A ze złych wieści, dzisiaj odszedł Ryszard Lwie Serce, pampersowy, torturowany przez debili kocurek, był z nami cztery lata.

 

4813039c8c7965bdmed.jpg

Muszę o tym powiedzieć sąsiadce, która go widziała jak jeszcze był bezdomny choć już ciężko chory. Jakieś chyba dwa, trzy dni przed tym jak go zabrałaś... Jej nie dał się złapać a może czuł, że ona aż ze Szczecina i za długo by musiał czekać na bardzo konkretną pomoc?

Przytulam... Biegaj kotku szczęśliwy za TM...

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za dobre słowa 

dziekuje-ruchomy-obrazek-0153.gif

Wybaczcie że nie odpowiem każdemu z osobna, ale muszę dzisiejszy dzień przetrawić, ciężko.

Wrzucam tylko filmik z jazgoczącą Mimisią, Bianka jest głucha więc Mimisiowe gardłowanie ma w głębokim poważaniu a i zlać Mimiśkę potrafi. Nie wiem czy tamten kot będzie w stanie podporządkować sobie Mimi, no i sąsiedzi. Filmik w tragicznej jakości, ale co jest najważniejsze to....słychać ;), może państwo powinni ten filmik...posłuchać ;)

 

 

Link to comment
Share on other sites

No to sobie posłuchałam!

Tyle, że jeszcze szybciej wyłączyłam głos niż go  włączyłam. To było pewnie a 15 min  temu.  Od razu zaczął się koncert na 3 głosy i z małymi przerwami trwa nadal. No bo jakim prawem jakiś obcy pies  śmie się u nich odzywać?  Dobrze, że ja nie mieszkam w bloku. 

Link to comment
Share on other sites

Ojejku, jaguska, moje wyrazy współczucia :( Ciepłe myśli wysyłam i życzę Ci dłuuuugiego zdrowia.

Ciocie, alez ja się waham. Od wczoraj wieczorem chodzi mi myśl czy czasem na darmo nie pojadę na wizytę, bo jedna część rozsądku mi mówi, że przecież to ogromne ryzyko, za dużo niewiadomych, a druga część rozsądku, że jednak że nie mogę tak wszystkich domków wykluczać. Naprawdę NIE WIEM, CO ROBIĆ. Szczekliwość może być uciążliwa, jeszcze to, że na razie głównie ma zajmować się Mimi Pan, a nie Pani (potem ma się to zmienić)... odległość... blok, okolica dość ruchliwa (Google Street tak pokazało, że to spore osiedle, blok przy bloku), pomimo ogrodu wewnętrznego (tzn można wejść do bloku od środka, bloku są w literke U, tam jest kilka ścieżek)... a niedaleko od tego osiedla jest stadion...  i tereny zadrzewione, zakrzaczone... jak Mimi nie daj Bóg się wystraszy to albo wpadnie pod samochód, albo wpadnie w tereny zielone i dawaj ją szukać... moje wątpliwości coraz bardziej narastają... z drugiej strony boję się, że się nigdy nie przełamię i nie oddam Mimi nikomu niesprawdzonemu, niezaufanemu... a kto z moich znajomych chciałby Mimi? :( naprawdę czuję się jak osoba z borderline, tyle emocji naraz, czuję się jakbym miała pomieszanie zmysłów... A może jednak lepiej ograniczyć się tylko do ogłaszania we Wrocławiu i w Poznaniu, czyli w miastach, w których mieszkam, będę mieszkać i obecnie odwiedzam średnio raz na 2tygodnie (Poznań), a nie tak po całej Polsce? A z drugiej, przecież ogłaszam na te miasta i nic z tego nie wynika... Naprawdę nie wiem, co robić... podpowiedzcie proszę.
Wizyta mogłaby niby wiele wyjaśnić, a z drugiej strony... nie wiem, czy jest sens jechać przez pół Polski, skoro w Bydgoszczy też jest sporo psiaków w potrzebie - przecież stamtąd też mogą adoptować psiaka... ale teraz to ja już nie wiem, czy myśląc tak paskudnie to ja chcę dobra dla Mimi i myślę sensownie, czy już może naprawdę nie chcę wydać Mimi tam, doszukuję się czegoś na siłę...
Jutro zadzwonię do Pani, powiem jej o swoich obawach - tym razem rozmowa nie będzie umawiana, więc może w ten sposób dowiem się czegoś, bez "namawiania" się Państwa. Porozmawiam na spokojnie z Panią. Naprawdę czuję się dość paskudnie :(

 

Link to comment
Share on other sites

Decyzja bardzo trudna. Rzadko piszę na wątku Mimisi ale jestem na bieżąco. Powiem tylko, że ja bym nie dała Mimiśki do bloku. Uważam, że dla niej najlepszy jest dom z ogrodem. Nie wyobrażam sobie wyjścia Mimi na spacer gdy obok jest ruchliwa ulica. A czy ona w ogóle zechce wyjść kiedy tyle strasznych rzeczy pojawi się wokół niej  ? No i to, że jednak będzie większość czasu z Panem. Czy nie zafundujemy jej mega stresu ? To oczywiście tylko moje zdanie, można się z nim zgodzić lub nie. 

Link to comment
Share on other sites

a jak Mimisia może zareagować na psa pojawiającego się w korytarzu, wychodzącego z widny, pojawiającego się "zza zakrętu"

Czy Mimi reaguje nerwowo na psie zapachy.?

Mam na myśli to że np. szczeka na psi zapach który został po psiaku przechodzącym wzdłuż alejki koło bloku/domku.

Czy biegające dzieci -też mogą wywołać u niech panikę?

No i czy Pan/Pani nie zaczną chodzic z Mimi na rączkach?

 

Link to comment
Share on other sites

Wiecie, Państwo naprawdę są ciepli i wywierający bardzo dobre wrażenie (na mnie! osobie nieufnej)... ale jednak teraz analizuję ciągle tę rozmowę i wciąż znajduję coś nowego, jakąś myśl, o którą mogłabym się przyczepić - kolejne ALE żeby nie dać Mimi. Niby odpowiedzi mieli dość przemyślane, umieli mnie przekonać... ale dzisiaj dochodzę do wniosku, że Państwo są w gorszej sytuacji niż ja (heh, ta skromność), choćby ze względu na fakt odległości... albo tego, że przez najbliższe miesiące głównym opiekunem miałby być mężczyzna... ja samej sobie też bym teraz nie wydała Mimi z różnych powodów: np. tego, że mieszkam w bloku, przy moim bloku są tory(zawsze budzi mnie pociąg o 6), jest głośno, bo ulica jest brukowana i są dwa monopolowe  :)... i mieszkam w bloku, gdzie słychać WSZYSTKO - psy i dzieci, a suka sąsiadów daje popalić swoim wyciem... no i moja sytuacja jest też na etapie przeprowadzki za rok (przeprowadzam się po obronie, czyli jakoś na przełomie czerwca/lipca)... dlatego nawet Mimi nie oferuję teraz DT (aby odciążyć też jaguskę i jej TŻta), mimo że mocno chciałabym Mimi u siebie (niby na tymczas, ale już wiem, jak to by się skończyło ;) ). A tutaj pojawili się Państwo, aż kilkaset kilometrów dalej, w bloku, Pani nigdy nie miała psa, Pan miał i to on miałby się w głównej mierze zajmować... ale Mimi Panów za bardzo nie lubi... i tak jakoś się boję.

I kurcze, sama nie wiem już co robić, na pewno jutro do Pani zadzwonię, aby dopytać, ale też chcę uczciwie powiedzieć jej, jak wygląda sytuacja... Na razie mi smutno i nie chcę, żeby wyszło że wybrzydzam za bardzo w domkach, ale sytuacja jest jaka jest, z każdą godziną coraz mniejsza nadzieja, że to dom dla Mimi, za to coraz więcej wątpliwości... wysłałam w poprzednim tygodniu 3 ankiety, wróciły dwie, z czego jeden domek to ten, o którym piszę, a drugi mi dzisiaj już nie odpisał ani słowa - ale i od początku czułam, że ktoś jedynie leci na oczka, ankieta była napisana "na odwal"... mam podejrzenie, że pisało to dziecko, podobnie smsy parę minut po odesłaniu ankiety, jakby ktoś nie rozumiał, że pracuję i nie mam jak odebrać i NATYCHMIAST oddzwonić... no mniejsza... było minęło.

Yh, trudne to wszystko. Pisałam parę postów wyżej, że nie jestem obiektywna względem Mimi i przydałby mi się ktoś współodpowiedzialny za Mimi, ktoś trzeźwo myślący, mniej emocjonalnie, a bardziej racjonalnie - żeby umiał powiedzieć mi, gdy zaczynam za bardzo wybrzydzać, a gdzie mam obawy słuszne... i ktoś kto pomoże w rozmowach z chętnymi. Nikt się nie zgłosił, więc dlatego też piszę tak szeroko o wątpliwościach, abyście się mogli tutaj wypowiedzieć.

Link to comment
Share on other sites

Tysiu, rozumiem Twoje rozterki. Ale też tak sobie myślę ,że Mimi pozwala sobie na tyle , na ile pozwala jej Jaguska i sytuacja.

W obecnym DT są zwierzaki ,a więc powód do dziamgolenia i nakręcania się przez sunię. Ma już utarte  zachowania, bo wie ,że pańcia ma miękkie serducho.

W nowym domu będzie sama, a więc mniej bodźców. DS , jeżeli będzie mądry , to ma szansę ustawić  ją sobie. Ważnym więc warunkiem oddania jej do tego DS jest to czy będzie konsekwentny w stosunku do Mimi i nie da się oczarować jej cudnym oczętom i urokiem osobistym.

Jest też nadzieja,że Mimi włączy wersję eksportową.

Link to comment
Share on other sites

Tysiu, w podjęciu decyzji Ci nie pomogę. 

Uxmal, biegające dzieci absolutnie nie wchodzą w rachubę. Owszem jak sobie biegają za bramą, Mimi dostaje wścieklicy na serio, jednak poza posesją, jeśli cokolwiek lub ktokolwiek pojawia się na horyzoncie Mimi wpada w panikę, rzuca się do ucieczki, pełza po ziemi. Nadal boi się wszystkiego i tak już chyba zostanie, ale jest charakterna. Same sprzeczności w rudzielcu siedzą.

W tym tygodniu się nie wyrobię, ale w przyszłym mogę spróbować z Mimisią pojechać do miasta, nie widzę tego absolutnie ale mogę spróbować i zobaczymy czy w miejskich warunkach w ogóle będzie chodzić. 

Na pewno da się ją przyzwyczaić do takich warunków, ale skoro u mnie, na spokojnej wsi trwało to tyle miesięcy to w miejskim zgiełku nawet nie będę wróżyć jak długo to może potrwać.

No i najważniejsze, gdyby Mimi nabrudziła w mieszkaniu żeby nie była bita i państwo wiedzą że to nie jest żaden ratlerek?

A z aktualności Mimi odgryzła kawałek listwy przypodłogowej i zmemłała, chyba zaczyna ten remont którego ja nie zrobiłam ;) 

Dobrej nocy dobranocka-ruchomy-obrazek-0065.gif

  

 

Link to comment
Share on other sites

44 minuty temu, Poker napisał:

 Ważnym więc warunkiem oddania jej do tego DS jest to czy będzie konsekwentny w stosunku do Mimi i nie da się oczarować jej cudnym oczętom i urokiem osobistym.

Tylko jak tę konsekwencję sprawdzić?

28 minut temu, jaguska napisał:

W tym tygodniu się nie wyrobię, ale w przyszłym mogę spróbować z Mimisią pojechać do miasta, nie widzę tego absolutnie ale mogę spróbować i zobaczymy czy w miejskich warunkach w ogóle będzie chodzić. 

(...)

No i najważniejsze, gdyby Mimi nabrudziła w mieszkaniu żeby nie była bita i państwo wiedzą że to nie jest żaden ratlerek?

Byłaby to cenna lekcja dla Mimi. Chociaż jeżeli nie zna miasta to nie wiem czy nie wpadnie w panikę...

Państwo wiedzą, że będą mieć udoskonalone meble, ubrania... że Mimi zdarza się sikać ze strachu. Mówiłam kilkakrotnie, nie zrazili się. Pan powiedział, że to normalne u młodego psa i nawet zakłady robili, czyje rzeczy będą zniszczone najpierw :). I wiedzą, że Mimi to zwykły kundelek na szczudłach. Wiele cierpliwości i wyrozumiałości nauczyła ich kotka... wszędobylska panna, która wszędzie wciubi nosek i wsadzi kuperek, a przy tym będzie się wykłócać bardzo głośno. Podobno wszędzie jej pełno, to niezły szogun, brakuje jej kompana do zabawy, bo sama chodzi po ścianach (dosłownie ;) ) i przy tym nawołuje nie wiadomo kogo.

Link to comment
Share on other sites

Biedna Tyśka. A co będzie po oddaniu Mimi?

Dobrze, że rudzielec nie ma takich dylematów bo inaczej już byłaby gołębią blondynką w całej krasie.

W tym przypadku nie widać żadnego dobrego rozwiązania, a wątpliwości będzie więcej z każdą godziną...

Ale blok to naprawdę wyzwanie dla małej. Czy podoła temu?

 

Link to comment
Share on other sites

Z tym panem to też może być problem, Mimi jest u mnie od lutego chyba, a za Połówkiem ciągle chodzi, szczeka i warczy, warczy, chodzi i szczeka. Tylko jak Połówek siedzi, leży lub je, jest spokój, nigdy nie dała mu się prowadzić na smyczy.

Miejsce zamieszkania państwa wyjątkowo niesprzyjające Mimisi, ale może, może...

Ja na osobę która oddaje psiaka do nowego domu, absolutnie się nie nadaję, nigdy tego nie robiłam i robić nie będę, mam chorą wyobraźnię i na przykład oczami wyobraźni widzę eeeeeeee lepiej nie napiszę co widzę.

I na dzieńdoberek, mój jest ten kawałek kanapy.....

 

 

DSC_0373.JPG

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...