Jump to content
Dogomania

Z rowu, lękliwa lisia Mimisia: skradła serce Jaguski i Jej Połówka i zakotwiczyła u nich na stałe <3 DZIĘKUJĘ!!!


Tyśka)

Recommended Posts

11 minut temu, jaguska napisał:

Mimisia w TYM temacie jest wszechstronnie utalentowana, sika na trzy sposoby, jak chopczyk, jak suczka i jak akrobatka, czyli staje słupka na przednich łapkach, wszystko zależy od tego gdzie znajduje się punkt docelowy, żeby celnie trafić trzeba się czasem nagimnastykować ;) Do tego jest tak zabiegana na spacerku że kooo robi na kilka razy, nie ma czasu na dłuższe postoje, a do tego ma chyba jakieś wewnętrzne połączenie bo robi obie rzeczy naraz. Taki jej urok. Natomiast niebezpiecznie jest stać za Mimi, bo po skończonej "robocie" całą energię skupia na kopaniu tylnymi łapkami i wtedy wszystko fruwa, trawa, ziemia i wszystko co jest pod jej kopytkami, można mieć trawę na głowie. Szczególnie niebezpieczne jest miejsce za Mimisią po deszczu.

Uśmiecham się, jak czytam o niej :)
Uwielbiam takie pomysłowe, żywiołowe i kombinujące pieski :) Moi dziadkowie mają takie cyrkowca - no ubóstwiam go :) Zawsze powtarzam, że im go ukradnę. Mimi dołączyła do grona moich ulubieńców i wierzę, że znajdzie Wielbiciela takich aktorskich psiaczków.

Mój też kombinuje:) myśli, myśli... i zawsze coś wymyśli. Jednak to wersja ugrzeczniona, bo zawsze potem pyta mnie, co o tym sądzę i jak mi się nie podoba - to przestaje, czasem w późniejszym czasie probuje powtórzyć, ale jak dalej nie ma mojej aprobaty to zachowanie się wygasza. Jak się uśmiecham, nawet tylko delikatnie, to będzie to powtarzał już zawsze :) W ten sposób nauczył się jako szczeniak, że jak nikt na niego nie zwraca uwagi to trzeba... kichnąć. Bo raz mu powiedziałam "na zdrowie". Do tej pory to robi. Sprawdzałam to pod kątem medycznym - skąd, pies zdrowy jak rydz:) I nie pomaga już ignorowanie, bo zawsze znajdzie się ktoś, np. z gości, który powie psiakowi " na zdrowie" - a jaki to zachwyt na psim pysku się maluje, jak już to usłyszy: no jakby wygrał w Totka :)

11 minut temu, jaguska napisał:

Tysiu, mi też podaj konto do wpłat.

Już wysyłam :)

Link to comment
Share on other sites

Przelałam już stałą.

Paczka zrobiona, jest dość ciężka, ale kurier dostarczy ją pod adres więc nie powinno być problemu. To wszystko z Gusiaczkowych wolumenów, mam nadzieję że znajdą się amatorzy dobrych kryminałów.

 

DSC_0351.JPG

DSC_0338.JPG

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Wow, pokaźna liczba książek :) 
Będę mieć co robić na tygodniu :)) A przyszły bazarek na pewno pokażę swoim koleżankom z roku - są miłośnikami kryminałów :) Może skuszą się na licytację.

Jakie cudne zdjęcie Mimi, kradnę na główne do OLX :)

Havanko, to super, dziękuję Ci.

Link to comment
Share on other sites

Na dobranoc opiszę Wam jeden z przypadków szalonej Mimiśki

Siedzę sobie i słyszę za plecami jakieś dziwne szurania, ale co tam, Mimi ciągle coś kombinuje. Jednak szurania i tuptania nie ustają, oglądam się i co widzę?

Mimiśka gania i próbuje się uwolnić od kota, kot niemały bo ma ponad 6kg. Mimi się miota, a kot razem z nią, okazało się że Krzyś zaczepił się pazurem o Mimisiowe szelki, oczywiście odczepiłam kota, ale się ze śmiechu popłakałam, bo tak to komicznie wyglądało. Właściwie to Mimi miała wieeeelkie scęście że na Krzysia trafiło, bo to miśkowaty przytulas, zero agresji i dał się Mimiśce ciągać po kaflach w te i nazad.

Mimiśka "robiła" za narowistego konia, a to był pasażer

 

de2f574f991844d1med.jpg

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry u Mimisi. 

Oj, Jagusko, ja też się z rana popłakałam ze śmiechu. Bo scenka komiczna, a Ty to tak opisałaś, że w ciągu dnia będę się śmiać za każdym razem, jak to jeszcze raz "zobaczę"... serduszka.gif&key=a7aeaab7631f9c6cfa50997e381083bef2050458683fc793a292a688798d78b9 Najważniejsze, że Mimisi nic się nie stało... iconwink.gif

Spokojnego poniedziałku. I może jednak już bez takich szaleństw... happy.gif

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry, kawusia z rana podana

kawa-ruchomy-obrazek-0001.gif

 

Dziewczyny, po Mimisi przyczepienie sobie kota za przeproszeniem "spłynęło", zaraz po wyzwoleniu, ganiała się z nimi dalej. To już nie jest ta sama Mimi co na początku, a i strach jest inny. Dawniej, w panice, biedny byłby Krzyś, lub mogłoby dojść do rękoczynów, a teraz ciągała go po prostu po kaflach próbując zgubić to coś, co się jej do szyi przykleiło.

Co do spacerów, Mimi absolutnie nie jest psem podwórkowym, jak było sugerowane w jej poprzednim wcieleniu. Pozwalam Mimi chodzić tyle ile chce, Mimi kilka razy obejdzie wszystkie swoje ulubione kąty w ogrodzie, poskacze, pobiega (na długość smyczy), poszuka śmieci do schrupania i prowadzi mnie sama pod drzwi do domu. To całkowicie domowy i kanapowy pies, choć zapewne z każdego psa można zrobić podwórkowego a nawet dezdomnego, co widzimy tu na dogo bardzo często. 

Miłego dnia.

  • Like 3
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

20 godzin temu, jaguska napisał:

DSC_0338.JPG

Jak Calineczka z bajki. :-))

Ciekawa jestem, jak Mimi zniesie zmianę i jak odnajdzie się w obcym miejscu. Dla niej to przeżycie i nowe doświadczenia, a dla nas poszerzenie wiedzy o jej charakterze i zachowaniu.

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jaguska Twoje relacje są bombowe! :)

Czytając widzę co się tam działo oczyma wyobraźni :)

Uśmiałam się też z opisu Mimi kontra kot. Dobrze,że kotek łagodny jest bo nie wiadomo jakby się to przyczepieni pazurka zakończyło.

Link to comment
Share on other sites

 

Bo też Mimi jest jak pomysłowy Dobromir, wszędzie musi ten swój szpiczasty pyszczek wepchnąć. Tu poliże, tam ugryzie w palca u nogi, powarczy, poszczeka, poskacze, da całuska, a później pada jak kawka.

A dzisiaj rano ruda zdrajczyni mnie zdradziła, zamiast miziać się ze mną w łóżku, poleciała żebrać do kuchni, usłyszała trzaskanie garów, Połówek robił sobie śniadanie, nadstawiała się na głaski, ale uszami strzygła wyłapując pewnie kiedy usłyszy najmilszy dźwięk otwierających się drzwi lodówki, a wtedy myk i już jej nie było.

Mimi jest wszystkożernym łakomczuchem, dobrze że ma w sobie tyle energii bo inaczej groziłaby jej nadwaga. Jak zajada coś smakowitego to warczy, tak na wszelki wypadek. No może nie całkiem wszystkożernym, szpinaku nie chce, ale już kawałek kalarepki zjadła.

Tysiu, sprawdzałam dpd, paczka jest już we Wrocku.

Miłego dnia.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Paczka już do mnie dotarła, tzn. kurier zostawił piętro niżej u sąsiadki... nie zadzwonił niestety do mnie, ale sąsiadka przyszła teraz i powiedziała, że paczka u niej jest, więc odebrałam. Jest spoora! :) będę obfotografowywać, tworzyć bazarek, ale na dniach, przepraszam...

Ale ja dzisiaj miałam telefon! Ja nie mogę! jestem w szoku... O matko! no ale równowaga musi być: o Roxi zapytanie świetne, a o Mimi... ale... po kolei... Dzwoniła do mnie teraz kobieta (godzina 21:40), z ogłoszenia hop! że ona chce zaraz natychmiast psa... kobieta z głosu dojrzała...tłumaczę jej, że najpierw wizyta; że sunia jest gdzie indziej... "tak, ale ja już ją kocham, jest moja, te jej cuuudne oczy". Nie było w stanie powiedzieć ani imienia Mimi, ani nic o niej. Tylko te oczy i te cudne oczy, bo ona chce ukochać sunię... Bo oni opłakują stratę poprzedniej mikruski, któa miała wypadek... a ta ma taaaakie oczy, no ja cie... A co się stało z sunią? co to za wypadek? - pytam. A nic, śmignęła między nogami córki i córka ją przejechała jak wyjeżdżała samochodem... ale suczka kochana, ale zawsze pod koła się pchała... No nic, staram się jeszcze czegoś dopytać, ale już wiem, że nie dam Mimi... Ogrodzenie? nie, nie mają. Ich poprzednia sunia wszędzie jeździłą z nimi,  no oni mają idealne warunki dla Mimi... a ile wnusia ma lat, pytam. - no 9, ale taka łagodna do psiaków, wychowana z psami. Sunia ta, o sunia o cudnych oczach będzie spać z nią w łóżku. No oni ją ukochają... tłumaczę - Mimi potrzebuje czasu... że od razu nie można zmuszać do kontaktu, a Pani przytakuje i mówi, że przecież oni ją kochają już, a jak Mimi poczuje się kochana to od razu im się odwdzięczy... Pani w międzyczasie podaje adres, ale zastrzega, że pracuje i długo jej nie ma w domu, a jej mąż choruje... córka też często w pracy, więc nie zawsze są w domu... "no ale najwyżej pani zrobi wywiad z kimś, kto będzie w domu" - nie tłumacze już, że przy rozmowie mają być obecni wszyscy... a w domu jest kotka, kochana kotka... Potem dodaje, że ona już miała wizytę u siebie kiedys i że kogoś tam mogę dopytać... adoptowała jakiegoś duuuużego psa od kogoś (bernardyna chyba?), ale opiekunka z fundacji nie powiedziała, że sunia posikuje... więc oddała psiaka, bo przecież ona adoptowała zdrowego psa... Skończyłam rozmowę, Pani na koniec naciska że ona koniecznie chce tą wizytę, powiedziałam jej, że oddzwonię jutro, bo muszę przemyśleć. Nie miałam dzisiaj sił powiedzieć "nie dam pani suni", cały dzień mnie mdli, niedawno miałam krwotok z nosa, w czasie tej rozmowy już czułam, że zaraz zemdleję.
Pani równo sekundę po tym jak usiadłam na łóżku, dzwoni do mnie i pyta:
- a sunia jak duża jest? 7kg, tłumaczę jej wielkość, obrazuję... A ona tak do mnie: "a ja myślałam, że 2-3kg. Nie ma pani coś mikroskopijnego? maciupkiego? to duża suka jest". Nie daje mi skończyć... bo pyta o to, co było w ogłoszeniu i co jej przed chwilą mówiłam: czy sunia obcych ludzi, czy szczeka (na to że szczeka, pani jęknęła) i najważniejsze: czy sika i niszczy w domu. Moja irytacja sięgnęła zenitu,a  mnie rzadko kiedy można wyprowadzić z równowagi. "Tak, szczeka, niszczy i sika". Aaa to ja porozmawiam z mężem i pani dam znać czy chcę psa. Do widzenia. Dzięki Bogu, do widzenia.
Myślicie, że zadzwoni? 

Link to comment
Share on other sites

Masakra taki telefon. Dla Mimi dom bez dzieci i spokojny. W domu gdzie jest rejwach, Mimi będzie siedziała w czarnej dziurze i może  tylko w nocy nos wychyli.

Ciężki dzień dzisiaj, pielgrzymuję z mamą po lekarzach, byle do popołudnia jakoś dożyć, ale Wam wszystkim, ludziom z wielkim sercem, dobrego dnia życzę.

Link to comment
Share on other sites

W takim razie spokojnego dnia Wszystkim, jaguska - oby się udało wszystko w miarę sprawnie załatwić... Mam nadzieję, że to nic poważnego.

Co do telefonu... jeżeli ktoś dzwoni o takiej porze i od razu mówi, żeby jej przywozić psa... z góry skazane to jest na porażkę... Myślałam początkowo, że może ja szukam dziury w całym i to nie jest zły dom, ale jak padło zdanie o wypadku suni... a potem popłynęła reszta... Z drugiej strony tacy ludzie chyba są lepsi niż ci, którzy udają nie wiadomo jakich, ukrywają wiele rzeczy, a dopiero po adopcji wychodzą różne, przeróżne kwiatki... Także - mogło być gorzej.

Czekamy dalej na dom.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...