Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

44 minuty temu, anica napisał:

I u Beni nadrabiam zaległości! troszkę mnie nie było... ale i tak zawsze sercem jestem z wami!serducho.gif jaka radość zobaczyć taką... spokojną Benitkę serduszka2.gif

. . .

Miło Cię widzieć :) Wiem, że nie z wyboru, ale z nadmiaru obowiązków nie było Cię u Beni. Znam ten ból, sama kiedyś rodziłam, znaczy się sama kiedyś też pracowałam :) Ciężko było z czasem, ale na pocieszenie powiem Ci, że na emeryturze brakuje czasu jeszcze bardziej :)

44 minuty temu, anica napisał:

Tysiu z jaką krwią mieszasz tą taurynę?  skąd ją brać? 


Podpinam się pod to pytanie Tysiu :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, elik napisał:

Miło Cię widzieć :) Wiem, że nie z wyboru, ale z nadmiaru obowiązków nie było Cię u Beni. Znam ten ból, sama kiedyś rodziłam, znaczy się sama kiedyś też pracowałam :) Ciężko było z czasem, ale na pocieszenie powiem Ci, że na emeryturze brakuje czasu jeszcze bardziej :)


Podpinam się pod to pytanie Tysiu :)

A kiedyś usłyszałam.... jeśli brakuje Ci czasu.... znajdź sobie jeszcze jedno zajęcie?!  próbujęlol.gif

... ciekawe co Tysia, powie?

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, anica napisał:

 

Tysiu z jaką krwią mieszasz tą taurynę?  skąd ją brać? 

34 minuty temu, elik napisał:


Podpinam się pod to pytanie Tysiu :)


Opcje są trzy, tzn. ja o trzech słyszałam :)
1). Kupić mocno ukrwione mięso ze sklepów/od rzeźnika i zawsze troszkę tej krwi (z wodą, bo z wodą, ale jednak krwi) jest w misce/na talerzu, zwłaszcza po zmieleniu mięsa (taka ilość wystarczy, chodzi tylko o to, aby wymieszać). Pamiętam, że zawsze jak braliśmy mięso od dziadków, to zawsze było sporo krwi - jako małą dziewczynkę mnie to brzydziło, a teraz bym się cieszyła, że mam darmową dostawę ;) Przyznaję, w tych mięsach z supermarketu to bardziej woda niż krew :( to tylko świadczy o jakości mięsa :(
2). Kupić krew (jak to brzmi! hehehe) w BARFowym sklepie, np.: https://barf-ekspert.pl/suplementy-zywnosciowe/krew-wolowa-4260396660660-187.html
3). Niektórzy załatwiają sobie dostawę krwi od kogoś ze wsi albo zamawiają krew w ubojniach.

Ja raczej stosuję ten sposób pierwszy, bo w domu to i tak na mnie się krzywo patrzą, a jak jeszcze krew w lodówce... hmmm :)
Nie potrzebuję tego wiele, to i nie szukałam jeszcze po ubojniach :)

1 godzinę temu, elik napisał:

Dzisiaj już jest znacznie lepiej. Zastrzyk przeciwświądowy znakomicie zadziałał, bo kicia już nie drapie tego uszka więc uszko ma szanse zagoić się, co jak widzę dość szybko przebiega :)

 

Jeszcze nie pytałam, bo i tak nie mogłabym jechać po kolejną dawkę advocate. Zapytam dzisiaj, bo jutro ewentualnie mogłabym wybrać się do miasta.

 

To dobrze, że już lepiej... Kciuki za kiciulę!

Co do takich skoków i machania łebkiem... hmmm, większosć kotów, które odpchlałam właśnie tak reagowały na kontakt z takimi środkami insektobójczymi, kiedy miały sporo niechcianych gości. Po paru godzinach reakcja mijała. I jak padło wyżej, mogła tak reagowac na wlewającą się ciecz do uszka.

Mój kocur faktycznie też należy do grona (jak Dolar Poker) nadwrażliwców, ale nie każde zwierzę do nich należy, trzeba jedynie ostrożnie do tego podchodzić, pamiętając ze permetryna i iwermektyna stosowane w środkach tego typu jest dla kotów ZABÓJCZA, dlatego trzeba sprawdzać skład (spotkałam się niestety z tym, że na jednym z opakowań, gdzie było napisane "dla kotów", była w składzie... permetryna!), nigdy nie stosować środków przeznaczonych dla psów itd. Dodatkowo mój nieszczęśnik po fipronilu, zwykłym, nieszkodliwym, dostał silnej reakcji na substancję. Dlatego teraz w ogóle nie mogę narażać kota na pchły, bo niczym tego nie pokonam: ani permetryna i iwermektyna (które są skuteczne), ani fipronil... a środki insektobójcze właśnie na tych substancjach bazują. W związku z tym u mnie nie ma szans, aby jakiś kot/pies przenocował nawet z dzień-dwa, jeżeli nie jest odpchlony. No taki nadwrażliwiec mi się trafił. Potem przegrzebałam internet wzdłuż i wszerz i  tylko na kilku zagranicznych forach znalazłam wpisy, że komuś też trafił się kot nadwrażliwy na fipronil - zdarza się to więc, ale rzadko. Teraz w książeczce ma przyczepioną karteczkę, żeby środków z fipronilem nie podawać, bo pojawia się silna reakcja alergiczna, momentalnie drży, wymiotuje i puszcza mu się krwotok z nosa, zaczyna też kichać/pluć krwią. Dobrze, że to twardziel i po naszej natychmiastowej reakcji wykaraskał się z tego bez szwanku, ale nadal mam aż ciarki....

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, elik napisał:

Łaaaałłłł ale miałaś przejścia. Moje to pesteczka :) Ja nawet  nie zapamiętam nazw tych substancji :(

Tak, moje koty dały mi w kość. Moje pierwsze świadome (bo wcześniej były babcine bardziej, zawsze jakiegoś przywlokłam do domu, ale żeby coś bardziej o nich wiedzieć, czytać to nie), a takie sensacje. Kocham swojego obecnego zarazę, ale to mój ostatni kot. I mówię to zupełnie szczerze.

Ja też bym wszystkiego nie spamiętała ;) Nazwy leków i substancji niebezpiecznych mam zapisane w książeczce kociej, jeżeli jest obawa, że zapomnę.

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Tyś(ka) napisał:


Opcje są trzy, tzn. ja o trzech słyszałam :)
1). Kupić mocno ukrwione mięso ze sklepów/od rzeźnika i zawsze troszkę tej krwi (z wodą, bo z wodą, ale jednak krwi) jest w misce/na talerzu, zwłaszcza po zmieleniu mięsa (taka ilość wystarczy, chodzi tylko o to, aby wymieszać). Pamiętam, że zawsze jak braliśmy mięso od dziadków, to zawsze było sporo krwi - jako małą dziewczynkę mnie to brzydziło, a teraz bym się cieszyła, że mam darmową dostawę ;) Przyznaję, w tych mięsach z supermarketu to bardziej woda niż krew :( to tylko świadczy o jakości mięsa :(
2). Kupić krew (jak to brzmi! hehehe) w BARFowym sklepie, np.: https://barf-ekspert.pl/suplementy-zywnosciowe/krew-wolowa-4260396660660-187.html
3). Niektórzy załatwiają sobie dostawę krwi od kogoś ze wsi albo zamawiają krew w ubojniach.

Ja raczej stosuję ten sposób pierwszy, bo w domu to i tak na mnie się krzywo patrzą, a jak jeszcze krew w lodówce... hmmm :)
Nie potrzebuję tego wiele, to i nie szukałam jeszcze po ubojniach :)

Bardzo dziękuję Tysiu, za wyczerpującą odpowiedźbuziak.gif aż mi wstyd że tak męczę... ale napisz proszę , czy to musi być mięso, wołowe? drobiowe?  i inne?  tylko nie wieprzowe? tak jak u psów?

... ale faktycznie, straszne objawy!  współczuję takiego przejścia :(

Ile jest tych lajków?  jeszcze dzisiaj nic nie przyznałam, chciałam teraz Tysi a wyświetla miniee.gif

Cytat

Sorry, you cannot add any more reactions today.

 

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, anica napisał:

Bardzo dziękuję Tysiu, za wyczerpującą odpowiedźbuziak.gif aż mi wstyd że tak męczę... ale napisz proszę , czy to musi być mięso, wołowe? drobiowe?  i inne?  tylko nie wieprzowe? tak jak u psów?

... ale faktycznie, straszne objawy!  współczuję takiego przejścia :(

Ile jest tych lajków?  jeszcze dzisiaj nic nie przyznałam, chciałam teraz Tysi a wyświetla miniee.gif

 

Męcz śmiało :) Może Benia i FK się nie obrażą, że zeszło na koty.

Co do wieprzowiny, to obawy były o chorobę Ajuszkiego, ale obecnie mięso przeznaczone do spożycia dla ludzi jest przebadane i można podawać jako przysmak, nie za często, ale jednak. Krew może być więc z wieprzowiny, ale i wołowa, drobiowa, królicza, sarnia etc. - o ile są ze sprawdzonego źródła. Co do krwi w kociej diecie (u nas jest jako przysmak do wymieszania tauryny właśnie, chociaż oczywiście nie zawsze bawię się z krwią, wybieram szybszą opcję: wymieszanie z mokrą karmą) to nie wzięło się znikąd, to "niewidzimisię" nawiedzonych kociarzy . Kiedyś koty zjadały całe swoje ofiary, łącznie z krwią - kotka u mojej babci, wzięta ze wsi jako półdzika 6msc nieraz polowała jakiegoś ptaszka (niestety ptaszka) i wgryzała się w szyję tylko po to, aby trochę zaczerpnąć krwi, potem dopiero pałaszowała - wokół zostawały tylko same piórka, bez wielkiego rozlewu krwi. Dodatkowym plusem jest to, że krew jest dodatkowym źródłem płynów, a w momencie, kiedy koty doprowadzają się do odwodnienia, to bardzo dobra wiadomość. Mleka kotom podawać nie należy, sama woda dla wielu jest nieatrakcyjna (mój musi mieć ruszającą się), to krew (rozcieńczona z wodą) może zachęcić do wypicia jakiejś porcji. Bo zachęcać do wody koty trzeba: zwłaszcza te, które spożywają suchą karmę :(

Wydaje mi się, że z tymi lajkami to jest tak, że przez dobę jest dana ograniczona ilość, potem się lajki "jakby zerują". Czyli niekoniecznie od godziny 0:00, ale od momentu, kiedy ostatni raz zaczęłaś nową serię "lajków".

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Kupiłam dla Kory suszoną hemoglobinę wieprzową i dodawałam do mokrej karmy. Może to jest jakiejś wyjście . Ja miałabym problem z podawaniem świeżej krwi.Chyba ,że to miałoby uratować życie mojemu zwierzakowi.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Poker napisał:

Kupiłam dla Kory suszoną hemoglobinę wieprzową i dodawałam do mokrej karmy. Może to jest jakiejś wyjście . Ja miałabym problem z podawaniem świeżej krwi.Chyba ,że to miałoby uratować życie mojemu zwierzakowi.

Ja też raczej nie widzę siebie robiącą coś z krwią  1404832480_przestraszony1.gif.3c749c4c32ff8058642f8b649382a6de.gif  A gdzie można kupić tę hemoglobinę ?

Link to comment
Share on other sites

No tak... nie każdemu to przypasuje. Pewnie te parę lat temu miałabym opory (bo afiszowałam się jako wege i nie mogłam nawet patrzeć na mięso), teraz już mam trochę inne podejście. Tak, jak pisałam, tutaj nie trzeba też jakoś wybitnie specjalnie szukać dostawców krwi i robić zapasy (niektórzy robią, ale nie wszyscy), bo na takie, a nie inne potrzeby wystarczy w zupełności to, co "skapnie" z mięsa, a rarytasy krwiste robić, jak się tylko trafi jakiś znajomy pracujący w ubojni itd. Wszędzie trzeba zachować zdrowy rozsądek. ;) Niemniej jednak o taurynie pamiętać sie powinno, bo jest potrzebna dla normalnego funkcjonowania kota, a czy miesza się z krwią, czy z samą wodą, czy może w żółtku jajka - to od nas zależy :). Obecnie moi rodzice opiekują się kotem, więc oczywiste jest, że nie każę im trzymać krwi w lodówce czy jeździć specjalnie do rzeźników (i tak są nieźle zapracowani), ale po prostu robią papkę wodno-taurynowo/proszkowo-karmową, kiedy podają mokrą karmę... a i mają na uwadze, że jak przyrządzają mięsa to dopytują w sklepie (przy okazji) o najbardziej krwiste i brzydkie, poprzerastane kawałki (koniecznie z kością, aby była odpowiednia proporcja wapnia z fosforem, bo nadmiar fosforu szkodzi, przy naszym "sercowcu" to tym bardziej ważne, aby miał też kość do pogryzienia) z myślą, aby zaserwować kotu :) I jak zamrożą jakiś dobry kawał mięsa to potem dadzą zlizać kotu tę wodę zaczerwienioną krwią :). Aaa no i dopytuję ich o to, czy kot pije odpowiednio dużo, czy ma wszędzie miski, ile pił, czy przypadkiem nie za mało. U nas i tak wychodzi to w badaniach (niestety), ale dopytać nie zaszkodzi. To wszystko :). Raczej krew trzymana w lodówce to taka ciekawostka, bo sama do niedawna nie wiedziałam, że można kupić krew! Dopiero jak kiedyś zapytałam kociarzy "przepraszam bardzo, ale mój kot nie chce pić wody, jak rozcieńczę w niej taurynę - to w jaki sposób mam podawać taurynę?" dostałam m.in. odpowiedź o tej krwi. ;) Dla mnie to była taka sama nowość, jak dla Was i początkowo taki dystans "ale że jak: mam kupić krew i potem postawić ją obok butelek z sokami?!" :)

 

Link to comment
Share on other sites

Czy krew bezwzględnie potrzebna? Ja spotkałam się z tym, że jest mile widziana, ale wiem, że nie wszyscy podają jakoś specjalnie. Sądzę więc, że nie, bo i było łatwiej o jakieś informacje - np. o tej wodzie (aby kot pił dużo) to już wszystkie sprawdzone kocie portale trąbią ;) U mnie wygląda to jak opisałam wyżej, bardziej przy okazji niż specjalnie. Myślę też, że jak kot wychodzi, czyli i poluje to też inaczej to wygląda. Nie ma co pewnych rzeczy robić na siłę. Inaczej zwariować można by było. Moje futrzaki nie mają ekstra idealnej diety, nie trzymam się wszystkiego tak rygorystycznie, a i tak sądzę, że jedzą lepiej ode mnie :) Wetka też kiedyś powiedziała, że widać wpływ diety, bo jak trafiła do mnie kotka albo trafiał jakiś pies z ulicy na przetrzymanie to ze stanu fatalnego (sierści, organizmu), po jakimś czasie, często już na wizycie kontrolnej widać niesamowitą różnicę. Mój psi 9latek ma wyniki 3-4letniego psa, a przeszedł poważnie dwie babeszjozy, co skonczyło się momentalnym posiwieniem pyska  wieku lat 2 i 5, a reszta jego wyszła bez większego szwanku, mimo że już było kiepsko z nim;) Jak tylko kotka trafiła do mnie to wet ocenił ją na staruszkę (mimo że metryka wskazywała na młodego kota), a potem mimo postępowania choroby nagle odmłodniała, sierść była coraz lepsza - a to tylko dlatego, że zmieniłam jej stopniowo dietę (nie całkiem, bo niektórych nawyków nie dało się zmienić). A kotka nie jadła surowizny, bo ją brzydziła do końca jej dni, mokra karma też nie do końca taka, jaką chciałam. Czasem pochlipała żółtko albo troszkę soku z mięsa... czasem coś z tranem... ale to w sumie tyle z dodatków do jedzenia (no i taurynę dawałam jej schowaną w paście odkłaczającej i do miseczki z odrobinką wody - zupa :) ), bo i tak sporo musiałam się namęczyć, aby coś tam przemycić - niemniej jednak nawet zmiana jednego nawyku w diecie może zrobić ładną różnicę. Jedno jest pewne: odkąd mam kota, zrozumiałam zdanie kociarzy, że żywienie kotów to hardkor w porównaniu z psami. Coś w tym jest. Z psami jest prościej w życiu.


O proszę, a kogo my tu mamy! Piękną, kochaną i coraz mniej spiętą Benitkę:)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

elik, weterynaria to mój niedoszły zawód: bardzo marzyłam o prowadzeniu lecznicy, ze szpitalikiem rehabilitacyjnym, z miejscem dla hotelikowania psich trudnych przypadków - taka byłam pewna siebie, że dam radę ;) Tak się składa, że od dziecka sądziłam, że będę lek.wet., więc jako 10latka zaczęłam czytać... rodzice od tego czasu kupowali różne książki o chorobach psów, kotów (+ o behawiorze psów) i tak mi zostało.  Pamiętam jak babcia kiedyś przeżyła szok, bo weszła do pokoju jak jadłam... i oglądałam właśnie zabieg kastracji psa (albo suczki - już nie pamiętam), a miałam wtedy z 12lat, filmiki znalazłam na stronie jakieś zagranicznej lecznicy ;) Czasem też wetka coś mi pokazywała dodatkowo, bo wiedziała, że chcę iść w tym kierunku, a jak miałam tymczasy to mi pokazywała tylko jak robić zastrzyk, kroplówki podskórne, jak zmieniać opatrunek, jak czyścić gruczoły czy zdejmować szwy itd - i wysyłała mnie z tym do domu, bo była przekonana, że dam radę... jak robiłam pierwszą kroplówkę jednemu psiakowi miałam z 13lat... a potem tak się złożyło, że moje koty okazały się chorowitkami, dodatkowo moi weci do końca nie wiedzieli co dolega mojej kotce (mówili to otwarcie, że wyniki nie są jednoznaczne, a im więcej badań, tym okazywało się, że więcej jej szwankuje).. i siłą rzeczy zaczęłam przekopywać wszelkie źródła, probować wczytywać się w wyniki, pytałam różnych ludzi po wecie i różnych lekarzy wet. o wyniki mojej kotki - lubię się dokształcać we własnym zakresie, a że mama od najmłodszych lat uczyła mnie czytać wyniki ludzkich badań i różne rzeczy mi pokazywała to tak wyszło. Weterynarzem nie zostałam przez swoją silną alergię... niemniej jednak zainteresowania zostały. A o diecie kotów zainteresowałam się przez swojego kocura, 3lata temu jak okazało się, że ma zbyt wysoki mocznik i nerki zaczynają mu siadać, bo ma silnie obciążone przez swoje chore serce... nie wierzyłam i nadal nie wierzę w cud-karmy dla nerkowców, gdzie głównym składnikiem jest zboże (przy wiedzy, że kot to 90% mięsożerca), więc musiałam sama się dokształcić z zakresu żywienia kota i to ze specjalnymi potrzebami (tak, wyniki badań mamy lepsze odkąd tak je, jak je). A taka wiedza to worek bez dna, im więcej czytasz, tym więcej niewiadomych i czytasz, czytasz, czytasz, a dla mnie to najlepsza lektura: co tam fantasy, s.f., romanse... ;) Tak wyszło samoistnie, w sumie życie mnie zmusiło. Zawsze czułam się mocniejsza w psach, nie w kotach... Co poradzić, że brałam zdrowe koty, które okazywały się chore. ;) Specem od kotów nie jestem. Mogę jedynie się nazwać specem od swoich kotów.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...