Jump to content
Dogomania

>>> Grześ po 3,5 roku znalazł w końcu swój dom...<<<


Recommended Posts

Pracownik przytuliska założył mu smycz naokoło szyi, przeciągnął smycz przez uchwyt. Założenie obroży było niemożliwe, bo rzucał się i gryzł. Hycel miał takie grube rękawice do łokci. I wciągnął go do samochodu. Nie było możliwości wziąć go na ręce. Na parówki nie reagował, cały czas się trząsł, odwracał głowę i zastygał bez ruchu w kącie klatki. Smycz miał cały czas na sobie przypiętą do klatki. Gdy się wkładało rękę do klatki i dotykało smyczy rzucał się z zębami, bez ostrzeżenia i bez żadnego warczenia. Dlatego po drodze kupiłam rękawice spawalnicze, bo myśleliśmy, że trzeba go będzie wyciągać z klatki.  Wynieśliśmy go z klatką z samochodu ale nie było możliwości wnieść klatki do kojca, bo jest za duża.  Siedział w kącie bez ruchu. Jak odpięliśmy smycz i otworzyliśmy drzwiczki klatki  to wyskoczył jak z procy, w sekundę był na końcu ogrodu. Totalne zaskoczenie i przekopał/przecisnął się pod siatką i zwiał. Biegliśmy w jego stronę, nie zdążyliśmy. Jeździliśmy po okolicy ale nigdzie go nie było widać, chyba się schował.

Psy biegają luzem, sama widziałam, nigdy żaden nie uciekł a są tam też  małe psy.  

Ze smyczy powinien się uwolnić, bo była tylko przeciągnięta przez uchwyt. Z drugiej strony do smyczy była przypięta adresatka. Na szczęście jest też zaczipowany. Ale to jest stary, dziki pies i może być problem z jego znalezieniem, bo na pewno nie zechce podejść sam do ludzi.  Strasznie mi go szkoda, bo na pewno miał ciężkie życie i ludzie okropnie go skrzywdzili.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, LupusNord napisał:

Deklaruję 20zł stałej od października. Powodzenia Grzesiu!

Dziękuję, ale czekamy na razie

 

 

2 godziny temu, Zagrodowy pies polski napisał:

Pracownik przytuliska założył mu smycz naokoło szyi, przeciągnął smycz przez uchwyt. Założenie obroży było niemożliwe, bo rzucał się i gryzł. Hycel miał takie grube rękawice do łokci. I wciągnął go do samochodu. Nie było możliwości wziąć go na ręce. Na parówki nie reagował, cały czas się trząsł, odwracał głowę i zastygał bez ruchu w kącie klatki. Smycz miał cały czas na sobie przypiętą do klatki. Gdy się wkładało rękę do klatki i dotykało smyczy rzucał się z zębami, bez ostrzeżenia i bez żadnego warczenia. Dlatego po drodze kupiłam rękawice spawalnicze, bo myśleliśmy, że trzeba go będzie wyciągać z klatki.  Wynieśliśmy go z klatką z samochodu ale nie było możliwości wnieść klatki do kojca, bo jest za duża.  Siedział w kącie bez ruchu. Jak odpięliśmy smycz i otworzyliśmy drzwiczki klatki  to wyskoczył jak z procy, w sekundę był na końcu ogrodu. Totalne zaskoczenie i przekopał/przecisnął się pod siatką i zwiał. Biegliśmy w jego stronę, nie zdążyliśmy. Jeździliśmy po okolicy ale nigdzie go nie było widać, chyba się schował.

Psy biegają luzem, sama widziałam, nigdy żaden nie uciekł a są tam też  małe psy.  

Ze smyczy powinien się uwolnić, bo była tylko przeciągnięta przez uchwyt. Z drugiej strony do smyczy była przypięta adresatka. Na szczęście jest też zaczipowany. Ale to jest stary, dziki pies i może być problem z jego znalezieniem, bo na pewno nie zechce podejść sam do ludzi.  Strasznie mi go szkoda, bo na pewno miał ciężkie życie i ludzie okropnie go skrzywdzili.

Nie było, jak widać , innej możliwości co można było innego zrobić i jak inaczej go wyciągnąć. Jutro jade rozwieszać ogłoszenia, porozdawać ulotki, szukać go pare godzin, nie cofnę czasu, a wierzcie mi, że w pracy od kiedy sie dowiedziałam, w ogóle nie funkcjonowałam.

 

Link to comment
Share on other sites

Ja się też dołożę do wyznaczonej nagrody.

Na kogo jest podany kontakt w adresówce? Może ktoś znajdzie smycz z adresówką i zadzwoni?

Jeżeli Olena ma tam jechać to dobrze by było mieć rower.Ja kiedyś z sąsiadką szukałyśmy psa na rowerach.Pies był we wsi za Polkowicami.Dzięki rowerom złapałyśmy psa.Samochodem by nie było szans.

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Anula napisał:

Ja się też dołożę do wyznaczonej nagrody.

Na kogo jest podany kontakt w adresówce? Może ktoś znajdzie smycz z adresówką i zadzwoni?

Jeżeli Olena ma tam jechać to dobrze by było mieć rower.Ja kiedyś z sąsiadką szukałyśmy psa na rowerach.Pies był we wsi za Polkowicami.Dzięki rowerom złapałyśmy psa.Samochodem by nie było szans.

dziekuję

pani jeździ na zmianę na rowerze i z mężem samochodem

 

Link to comment
Share on other sites

23 minuty temu, Olena84 napisał:

dziekuję

pani jeździ na zmianę na rowerze i z mężem samochodem

 

To bardzo dobrze,że szukają.Może ktoś go już widział i są jakieś ślady.Rozpowiedzenie też dużo daje.

Grześ jest głodny a więc powinien rozglądać się za jedzeniem.

Link to comment
Share on other sites

Koniecznie powieście ogłoszenia tam gdzie są dzieci. Co prawda jutro sobota to dzieci w szkole nie ma ale już w poniedziałek będą. Dzieciaki są bystre i skore do pomocy, jak moja suczka nawiała te zaraz po adopcji w obcej dla niej okolicy to dzieciaki okazywały największą pomoc. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Psiak miał być w domu, ale pierwsze dni lepiej dla niego by był w kojcu, by sie uspokoić, przyzwyczaić do niego miejsca i osoby, zresztą w jego stanie, on w domu by sie nie odnalazł teraz. Nie miałam pojęcia, że jest to tak dziki pies.

Ogłoszenia będą jutro wywiweszane, ulotki rozdawane i wrzucane do skrzynek, będziemy w cztery osoby, rozdzielimy się.

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, AlfaLS napisał:

Koniecznie powieście ogłoszenia tam gdzie są dzieci. Co prawda jutro sobota to dzieci w szkole nie ma ale już w poniedziałek będą. Dzieciaki są bystre i skore do pomocy, jak moja suczka nawiała te zaraz po adopcji w obcej dla niej okolicy to dzieciaki okazywały największą pomoc. 

Oczywiście to będzie powieszone, miejscowość jest mała, więc jak tyko się pokaże to ludzie dadzą znać

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, rozi napisał:

Kurcze, ale on miał być w domu, dlaczego z klatki wypuszczany był w/przy jakimś kojcu, a nie w domu?

pewnie na 'kwarantanne' zakładam, że nowe psy ze schroniska nie są wprost dołączane do stada...To by było dla mnie rozsądne.

Olena i ZPP nie możecie się obwiniać, a wolontariuszki z Kozienic są niepoważne:( skoro tak im zależało na psie i sądzą że coś źle zrobiłycie, to czemu nie założyły psu chociaż obroży?

Byłyście poinformowane, że pies jest (jak dla mnie) dziki?

Wybaczcie, że to napisze, ale dla mnie on i tak jest uratowany...w Radysach przeżyłby piekło! Takie psy są tam upchane na szare końce, nikt o nich nigdy sie nie dowiaduje, żyją lub są zagryzane...(tak czuje)... on chyba żył kiedyś wolno i sądze, że poradzi sobie na wolności. Zakładam, że nie oddali się daleko od hoteliku. Pomysł z wystawieniem jedzenia jest dobry.

A przede wszystkim absolutnie sie nie obwiniajcie! Zrobiłyscie wszystko najlepiej jak potrafiłyście...

WIerze, że Grzesiu się znajdzie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Na adresatce jest mój numer. Smycz była przewleczona przez pętlę do trzymania, po drugiej stronie luźno zwisa karabińczyk z adresówką. Smycz jest gruba i pętlę ma stałą bez elementów metalowych.  Z jednej strony to dobrze, bo łatwo się wyswobodzi.  Z drugiej strony jeżeli zgubi smycz to także adresówkę z telefonem. Na szczęście ma jeszcze chip.

Bardzo przezywamy jego ucieczkę. Mamy nadzieję, że zostanie znaleziony.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...