Jump to content
Dogomania

Lusia - kiedyś porzucona i niechciana teraz kochana i szczęśliwa!!!


Gabi79

Recommended Posts

Udało mi się wczoraj jakoś wpuścić Luśkę do mieszkania na prawie dwie godziny.

Skrzatek i Krecik poszli się przejść po 22, a potem siedzieli na parapecie i za bardzo im się nie spieszyło do domu.

Wampek spał, przynajmniej na początku, na kredensie, więc przez godzinę Luśka na spokojnie mogła sobie pozwiedzać.

Głaskać nie za bardzo się dała, raczej była nastawiona na łażenie i sprawdzanie po raz kolejny, gdzie co jest.

Potem wstał Wampek, no to mu przywaliła z piąchy i nieźle się wkurzyła, że mały ma czelność za nią łazić.

Jak próbowałam ją łapać, albo ponosić na rękach, to syczała na mnie, ale nic mi nie zrobiła.

Jak w pobliżu nie ma innych kotów, albo Lusia jest w tym przedsionku, to jest spokojna, można ją głaskać, daje się nosić na rękach.

Na kolanach nadal nie chce dłużej siedzieć, owszem posiedzi grzecznościowo i się stlenia.

Uwielbia włazić na klawiaturę komputera :) - 5 kilo rudego kota :) na klawiaturze.

Przez te dwie godziny, to tylko chodziła i chodziła, ewentualnie goniła Wampka.

Potem już chłopaki zaczęła skakać po parapecie i Luśka poszła do siebie.

W sobotę dostała surową pierś z kurczaka i wchłonęła ją w momencie.

Jutro kupię jej znowu, niech się odżywia :)

Luśka wygląda bardzo pociesznie i już na jej widok, człowiekowi poprawia się humor :)

Jest bardzo puchata, grubiutka, a przy tym bardzo sprytna, więc fajnie to wygląda :)

I dalej potwierdzam, że z psem nie miała do tej pory żadnego konfliktu i się nie zanosi, żeby był.

Natomiast z kotami jest jak jest, czyli kumpelstwa nie ma, raczej stan wojny.

Link to comment
Share on other sites

Stosunki między psami i kotami układają się powoli, tak samo jak między samymi kotami i jak już ustali się hierarchia, to jakoś życie płynie. Czasem się kłócą, czasem nawet jedno drugiemu przywali, ale da się żyć. U mnie też tak jest. Czasem towarzystwo śpi koło siebie, a czasem dochodzi do łapoczynów. Samo życie.....

Pozdrowienia dla całego stadka :)

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 19.03.2017 o 20:33, EVA2406 napisał:

Stosunki między psami i kotami układają się powoli, tak samo jak między samymi kotami i jak już ustali się hierarchia, to jakoś życie płynie. Czasem się kłócą, czasem nawet jedno drugiemu przywali, ale da się żyć. U mnie też tak jest. Czasem towarzystwo śpi koło siebie, a czasem dochodzi do łapoczynów. Samo życie.....

Pozdrowienia dla całego stadka :)

 

O tak, tak to właśnie bywa :)

Link to comment
Share on other sites

Luśka dziś po raz pierwszy od dnia przyjazdu weszła Bogdanowi na kolana.

Wpuściłam ją też dziś wieczorem do domu, bo widziałam, że Skrzatek jest bardzo chętny do skumplowania się.

Jednak nic z tego nie wyszło. Pobili się łapkami zaraz na początku i mieli ochotę tłuc się dalej.

Nie było sensu trzymać ich dłużej razem, tym bardziej, że pod nogami pałętał się jeszcze przerażony Wampek.

Problemu ze złapaniem Luśki nie było, Bogdan ją zawołał, przyszła do Niego, dała się wziąć na ręce i bez problemu poszli sobie do

przedsionka.

Tak więc widzę, że Lusia z Bogdanem pięknie się zaprzyjaźniają.

Jak dla mnie Lusia powinna iść do domu gdzie nie ma innych kotów. 

Ewidentnie się ich boi, ich towarzystwo ją stresuje i pewnie dlatego jest taka bojowa.

Ale do bitki jest pierwsza :)

Ja mam jeszcze jednego kota - Kreta - tu nawet nie podejmuje najmniejszej próby skumplowania Luśki z Kretem, bo

skończyłoby się jak nic wizytą w lecznicy.

Luśka wchodzi do mieszkania tylko wtedy, gdy Kret jest na dworze.

 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 21.03.2017 o 00:26, joanka40 napisał:

Luśka dziś po raz pierwszy od dnia przyjazdu weszła Bogdanowi na kolana.

Wpuściłam ją też dziś wieczorem do domu, bo widziałam, że Skrzatek jest bardzo chętny do skumplowania się.

Jednak nic z tego nie wyszło. Pobili się łapkami zaraz na początku i mieli ochotę tłuc się dalej.

Nie było sensu trzymać ich dłużej razem, tym bardziej, że pod nogami pałętał się jeszcze przerażony Wampek.

Problemu ze złapaniem Luśki nie było, Bogdan ją zawołał, przyszła do Niego, dała się wziąć na ręce i bez problemu poszli sobie do

przedsionka.

Tak więc widzę, że Lusia z Bogdanem pięknie się zaprzyjaźniają.

Jak dla mnie Lusia powinna iść do domu gdzie nie ma innych kotów. 

Ewidentnie się ich boi, ich towarzystwo ją stresuje i pewnie dlatego jest taka bojowa.

Ale do bitki jest pierwsza :)

Ja mam jeszcze jednego kota - Kreta - tu nawet nie podejmuje najmniejszej próby skumplowania Luśki z Kretem, bo

skończyłoby się jak nic wizytą w lecznicy.

Luśka wchodzi do mieszkania tylko wtedy, gdy Kret jest na dworze.

 

Wygląda na to, że faktycznie Lusia powinna iść do domu bez innych kotów.

W sunie to grzeczna z niej koteczka, a walczyć z kotami chce ze strachu.

W małej kociej wojnie znowu biedny Wampek ucierpiał, bo się zestresował.

Jutro Lusia ma sterylkę i operację przepukliny. Proszę trzymajcie kciuki!!!

Przedwczoraj zadzwoniłam do Pani Donaty, o której pisała Gosia7

Muszę przyznać, że p. Donata w rozmowie tel. zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie.

Jeśli inna kocia bida nie wpadnie Jej w ręce  zdecyduje się na adopcję Lusi.

Kolor i wiek nie są ważne, z wyjątkiem czarnego, bo poprzedni kotek Pani był czarny i chodzi o to by nowy koci przyjaciel go nie przypominał.

Kotek odszedł 8 marca w wieku 17 lat.

Jestem umówiona z Panią na tel. jutro wieczorem

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, agat21 napisał:

Łał! To kociątko ma szanse na dom! Wielkie kciukasy! :)

Tak agat, dzięki za kciuki.

Ja jeszcze nie robię sobie wielkich nadziei, ale zobaczymy, co przyniesie los.

Jeśli Pani Donata się zdecyduje na adopcję Lusi jeszcze wszystko będzie zależało od wizyty.

Pani jest z Warszawy, więc trzeba by zorganizować transport.

Na razie czekamy, co przyniesie los.

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, agat21 napisał:

Jeśli da się zgrać czasowo z moimi i ewentualnego domu planami, to w transporcie mogę pomóc :)

Dziękuję bardzo za propozycje.

Jeśli tylko p. Donata się zdecyduje na adopcję Lusi  chętnie skorzystamy z Twojej propozycji.

A masz już może ustalone terminy wyjazdów?

Link to comment
Share on other sites

Nakarmiłam ją dziś porządnie przed 21.

Pojadła surowej piersi z kurczaka, do tego jeszcze dostała chrupek na przegryzkę.

No, a od rana zjadłą saszetkę i też chrupki.

No, teraz, czyli od 21 ma głodówkę, tylko woda stoi taka samotna i mało treściwa.

Strasznie mi jej żal, bo Luśkot kocha jedzonko, a tu taka głodówa do 11 ją czeka.

Pocieszam się tylko myślą, że jutro o 20 znowu sobie podje i będzie szczęśliwa.

Problemem wtedy będzie dyskomfort związany z kubrakiem, no ale zobaczymy jak to będzie.

Link to comment
Share on other sites

Wielkie kciuki zatem raz jeszcze. Chyba na dłoniach będę mieć wyłącznie kciuki zamiast innych palców ;))

Gabi, nie ustalałam jeszcze terminów wyjazdów, ale Katowice chyba obskoczę w najbliższym tygodniu, bo potem mam dłuższy wyjazd do "kwatery głównej" we Włoszech, a jeszcze potem objazd kilkudniowy z szefem po Polsce, ale wtedy wożenie zwierzaczków nie za bardzo wchodzi w grę :/

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Gusiaczek napisał:

Trzymam kciuki i ja z najlepszymi życzeniami zdrowotno/adopcyjnymi :)

Dziękuję Gusiaczku w imieniu Lusieńki!!

U Lusi wszystko ok.

Wczoraj dziewczyny (Joanka i Agusia) ją  zawiozły do weta, a późnym popołudniem ją odbierałyśmy.

Denerwowała się troszkę, przy ubieraniu fartuszka, ale już u Joasi w domu było wszystko ok.

Zajęła miejsce u Tz-a Joasi na kolanach.

Dzisiaj dziweczyny były z Lusią na wizycie kontrolnej, wszystko ok. ładnie się goi.

Lusia ma pasażera na gapę w postaci tasiemca (jutro dostanie zastrzyk, by się go pozbyć).
 

W sumie wydatki w lecznicy to 217,-

Jutro wszystko rozpiszę w rozliczeniu.

Wykupiłam odświeżenie i wyróżnienie  na olx.

Miałam jedno bzdurne zapytanie oraz 1 telefon.

Pani jednak się wycofała, bo jak się wyraziła "chce zdrowego kotka, a nie po zabiegach"

Pani Donata z Warszawy ma jeszcze przemyśleć sprawę adopcji i się do mnie odezwać.

 

paragony.JPG

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, agat21 napisał:

Wielkie kciuki zatem raz jeszcze. Chyba na dłoniach będę mieć wyłącznie kciuki zamiast innych palców ;))

Gabi, nie ustalałam jeszcze terminów wyjazdów, ale Katowice chyba obskoczę w najbliższym tygodniu, bo potem mam dłuższy wyjazd do "kwatery głównej" we Włoszech, a jeszcze potem objazd kilkudniowy z szefem po Polsce, ale wtedy wożenie zwierzaczków nie za bardzo wchodzi w grę :/

agat, tak długo napisałaś post, gdy ja długo "produkowałam" swój.

Póki co p. Donata ma się jeszcze zastanowić, tym samym ja nie robię sobie wielkich nadziei, ale jeszcze raz bardzo dziękuję za Twoją ofertę transportu!!!

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, Gusiaczek napisał:

ręce mi opadły i podnieść się nie chcą :( a szkoda, bo można by .... ;)
Cieszę się, że Lusia w dobrej formie - to najważniejsze :)

Nie chciało mi się tłumaczyć pani, że przecież Lusia jest zdrowa.

Z niektórymi osobami po prostu nie warto dyskutować

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...