Jump to content
Dogomania

Kapeć - rozdzielony z przyjaciółką i oddany do schroniska. Szukamy domu!


Nette

Recommended Posts

Być może wiele osób zna już historię Jadzi i Kapcia, którzy przybłąkali się na podwórze pewnej firmy, gdzie byli dokarmiani, a następnie wspólnie trafili do domu tymczasowego. Ich historia jest tutaj:

Jednak nie skończyła się ona happy endem - zabrakło pieniędzy i motywacji, w wyniku czego oba psiaki trafiły do białostockiego schroniska. Jadzia została stamtąd zabrana zaraz po kwarantannie przez panią, u której była trzy lata w domu tymczasowym. Kapeć został. Pomimo tego, że padło wiele mądrych i ciepłych słów na temat wspaniałej przyjaźni obu psiaków i konieczności znalezienia im wspólnego domu, Jadzia i Kapeć zostały rozdzielone.

Od tego momentu zaczyna się ich oddzielna historia - stąd nowy wątek Kapcia. Szukamy mu domu tymczasowego, a najlepiej stałego. Gdyby zdarzył się cud i osoba, która przygarnie Kapcia wyraziłaby zgodę na adopcję dwóch psów, Jadzia może do niego dołączyć. 

Kapeć to naprawdę drobny piesek w wieku kilku lat (ok. 5-6), o ciekawej dropiatej maści. Obecnie w schronisku wycofany, jednak widać, że bardzo proludzki. Ogląda się cały czas czy człowiek jest w pobliżu. Gdy był z Jadzią, swoją towarzyszką, zdawał się na jej "życiową mądrość", teraz widać, że jest zagubiony. 
Info z hoteliku - boi się ludzi chodzących o kulach, bywa zaczepny do innych psów, ale jak widzi, że nie wygra, odpuszcza i jest ok. W hotelu ganiał podwórkowe koty, ale żadnego nie zjadł.

Zdjęcie użytkownika Agnieszka Dreger.

Link to comment
Share on other sites

Historia Kapcia napisana przez dreag: 

Od czego zacząć… Mówi się, że najlepiej od początku, ale w tym wypadku chyba jaśniej będzie jednak od końca. Smutnego końca dwóch psich przyjaciół. Po 3 latach wspólnego życia w hoteliku nagle, bez żadnego uprzedzenia, psy lądują w schronisku!! Dlaczego??? Właśnie, dlaczego… To potem. 
Jadzia i Kapeć, bo takie imiona nadał im poprzedni opiekun, nagle znalazły się w strasznym dla psów miejscu, gdzie słychać płacz wielu porzuconych zwierząt. Jeszcze nie wiedziały, jeszcze nie miały pojęcia, że psi bóg, znaczy człowiek, tak zadecydował. Trafiły do wspólnego kojca, więc choć nie wiedziały o co chodzi, miały siebie… To zafundował im były opiekun. Nie rozumiem, nie pojmuję, nie wychodzi mi to z głowy.
I nagle… Kapeć został sam. Osoba, u której na płatnym hotelu dotychczas były, mówi, że nie wiedziała, że po nakazaniu zabrania od niej psów, trafią one tam, gdzie trafiły, bo by na to nie pozwoliła. Przyjechała więc do Białegostoku i zabrała… tylko Jadzię. 
O ile rozumiem, że skoro były jakieś problemy z rozliczeniami czy jakiekolwiek inne, kazała zabierać, jej sprawa, miała prawo, skoro były takie ustalenia. Pojechanie potem i odebranie tylko jednego psa, zostawiając osamotnionego drugiego… Tego nie pojmę. Choć wiem, że podobno był kłopotliwy, bo rzucał się na męża chodzącego z kulą. Ale jednak… Te psy oba były u niej 3 lata… Tyle dobrego, że pani zgodziła się oddać Jadzię, jeśli ktoś zechce adoptować dwójkę. Tylko, że przez 3 lata nikt nie zechciał, więc czy teraz zdarzzy sie cud?
Teraz trwa bitwa na słowa były opiekun-pani z hoteliku – bo było źle, bo było nie tak, bo… bo… bo… Nie zabieram głosu w tej sprawie, bo nic na ten temat nie wiem. Tylko gdzie w takim razie wcześniej próby szukania innego rozwiązania? Przecież wspólnymi siłami zawsze można coś wymyślić. Przenieść, dopłacić, cokolwiek. Nie było żadnej wzmianki, że coś jest nie tak. Kolejne – dlaczego?
Powiem szczerze, że nie śledziłam za bardzo wydarzenia tej parki będąc pewną, że są w dobrych, odpowiedzialnych rękach. Lubiłam tam czasem zaglądać. Ileż to achów i ochów było nad panem, ja również byłam pod wrażeniem, że tym razem nie kobieta, a mężczyzna postanowił pomóc psom i jeszcze tak świetnie opisywał. A teraz… Teraz mam wielki żal, czuję wściekłość, niemoc i ciągle kołacze mi się po głowie – dlaczego człowieku to zrobiłeś????? Przecież miały być w dwupaku, przez te 3 lata rzeczywiście się do siebie bardzo przyzwyczaiły i stały się nierozłączne, choć spotkały się kiedyś osobno. W schronisku - było to chyba do przewidzenia (!) - przychodzisz, wybierasz, bierzesz psa i wychodzisz. Wszyscy/większość adoptujących ma gdzieś czy te psy zżyte czy nie... Ten się podoba i tyle. Tak to niestety zwykle działa. Całe szczęście, że nasze schronisko jest teraz zupełnie inne, na plus oczywiście, i dba się o psy, nie tak, jak kiedyś, ale jednak to schronisko….
Pan były opiekun pozbył się problemu. Inni zaczęli go mieć. Jestem jedną z nich. Bo tak nie można. Staram się z kilkoma osobami coś wymyślić, ale nie wiem co... Na pewno zabrać ze schroniska Kapcia, by nie adoptował go ktoś "nie wiadomo kto", bo może być i tak, że w dodatku trafi z deszczu pod rynnę. 
Dramat Kapcia jest tym większy, że on już kiedyś był w białostockim schronisku (zanim pojawił się w zakładzie, gdzie znalazł go pan). Teraz znowu, w jeszcze gorszej sytuacji, bo rozdzielony z przyjaciółką. Starczy tych nieszczęść, nie można na to pozwolić! 
Potem zobaczymy jak będzie rozwijać się sytuacja. 
Aby coś zaczęło się dziać, potrzebujemy dla Kapciulka przede wszystkim domu stałego, gdzie pozna miłość i kanapę i gdzie „kochający do końca” opiekun poświęci mu troszkę czasu na przywyknięcie do dobrego. 
Jeśli na chwilę obecną nie ustawi się kolejka – w grę wchodzi dt czy hotelik, oczywiście, jeśli znajdą się osoby o dobrym sercu, które zechcą wspomóc– ale TYLKO I WYŁĄCZNIE DOMOWY. 
Niektórzy żałują psów, niektórzy mówią, że nic takiego się nie stało, inni, że rozdmuchuję niepotrzebnie aferę. Może i rozpętuję, bo taką czuję potrzebę! Bo serce mi mówi, że te psy zostały skrzywdzone. Osądźcie sami. 

Link to comment
Share on other sites

Takie zezowate szczęście tego Kapciuszka. Ani mały, ani duży, nie młody, nie stary, kudełki ni krótkie ni długie. Nie jest w typie żadnej rasy. Ma wszystkie cztery łapy, dwoje oczu, ogólnie jest zdrowy i nie ma się jak nad nim rozczulać. Nie przyniesie potencjalnemu właścicielowi splendoru ani chwały. Po prostu jest psem który cierpi w schronisku, tęskni

Takich psów chyba najbardziej mi szkoda, one są niewidzialne, przezroczyste, skazane na dożywocie w schroniskach 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Wiecie, że najbardziej podniosłam larum, bo właśnie tak, jak napisała joi - taki sobie "zwykły kundelek", a z tak "niezwykłej" historii, która miała szczęśliwie trwać i trwać. Wiem i rozumiem, że dwójka takich zwykłych przyjaciół mnie ma szans na adopcje, co pokazało poprzednie wydarzenie, ale ja jednak marzycielka jestem, tak bardzo bym pragnęła by były jednak razem. 

Teraz jednak najważniejsze znaleźć choć tymczas dla Kapciuszka, czym on sobie zasłużył, że został w schronisku i to po raz kolejny się tam znajdując (bo przecież już tam kiedyś był). Szlag mnie trafia że tyle było zachodu, tyle pięknych i wesołych opowieści, a potem trach, koniec miłości, już mnie to nie interesuje... SZLAGGGGGG. 

Jest już nazbieranych trochę deklaracji, ktoś ma ochotę dołaczyć?

Tylko co z tego, skoro na horyzoncie nie ma miejsca. Nie ukrywam, że zawsze staram się "trzymać" psy dosyć blisko. Przepraszam, że to powiem i pewnie kogoś skrzydzę (choć nie personalnie to mówię), jak się gdzieś daleko wyśle psiaka, to nigdy tak naprawdę nie wiesz, co z nim się dzieje... A różnie się dzieje z tymi hotelami, dt, sami wiecie... Jednak gdy nie będzie wyjścia i takie bierzemy pod uwagę, polecone przez kogoś, sprawdzone wieloma psami DOMOWE miejsce. Bo Kapeć nie ma byc psem podwórkowym (oczywiście spędzenia miłego dnia na trawce mile widziane, ale potem - hop, na kanapę ;) ), dość już tego! Niech zazna najlepszego. Za to, co ludzie mu zrobili, co mu obiecywali. 

Filmiki:

Z Jadzią w schronie:

Bez Jadzi...

 

 

Link to comment
Share on other sites

Dotychczasowe WYDATKI Ptysia.


582,59 zł / 08.03 - opłata za dt za marzec ( 270 zł + 30 zł joi / pdt ) + faktury za leczenie wet.+ opłata w schronisku:

50,00 zł - 23.02 ( opłata w schronisku )  gotówka/paragon

115,00 zł - 25.02 ( wizyta w lecznicy + morfologia ) gotówka/paragon

39,59 zł - 27.02 ( zakup leków ) gotówka/paragon

78,00 zł - 06.03 (badanie morfologia + kał ) gotówka/paragon

________________

282,59 zł - wpłynęło na nasze konto 08.03

300,00 zł - ( koszt pobytu z wyżywieniem - marzec ) - 08.03

582,59 zł – wpłynęło 08.03


270zł / 27.04 - opłata za dt za kwiecień + 30zł joi / dt
270zł / 25.05 - opłata za dt za maj +  30zł joi / dt
270zł / 03.07 - opłata za dt za czerwiec +  30zł joi / dt

30 zł / 25.07 - deklaracja stała za lipiec joi / dt

30 zł / 10.08 - deklaracja stała za sierpień joi / dt

270 zł / 28.08 - opłata za dt za sierpień

270 zł / 02.10 - opłata za dt  za wrzesień

270 zł - opłata za dt za październik

60 zł / 06.10 - deklaracja stała za wrzesień i październik joi / dt

50 zł / 29.08 ( Ptyś i spółka ) od E.R. (przeznaczymy na szczepienia przeciw wściekliźnie, przeciw wirusowe - rozliczenie na wątku Dianki)

 

kontrolna wizyta w lecznicy / pobranie zeskrobu - 101 zł / 08.03 ( paragon ) opłacił PDT

wizyta w lecznicy + leki - 66,65 zł / 06.04 (paragon) opłacił PDT

obroża Foresto - 10.05 / przekazała dreag

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...