nasia Posted February 18, 2017 Share Posted February 18, 2017 Witam. Moja siostra mieszka w Chinach i kupiła pieska pomeranian(szpica miniaturowego) niestety kupila go ze złego miejsca - sklepu gdzie psy trzymane są w akwariach, nie mają kontaktu z człowiekiem i załatwiają sie pod siebie. Psiak w sklepie był wesoły,przyjazny i nieagresywny. Wzięli go, jednak pies juz pierwszego dnia był osowialy, nie chciał jeść, jedynie spał. Zadzwoniła do sklepu i zabrali go do lecznicy. Niby był przeziębiony, a co tak naprawdę było? Tego nikt nie wie. Odebrała go dopiero po chinskim nowym roku. W tym czasie również był w klatce, również robił pod siebie. W zasadzie odebrala go po kilku tygodniach, nie wierze nawet,że to ten sam pies. Pies jest zupełnie inny, jakby w sklepie był faszerowany jakimiś lekami na uspokojenie. Przede wszystkim nie da sie go nauczyć czystości. Załatwia sie pod siebie,a potem się w tym tarza,śpi na tym..codziennie jest tak samo. Rozumiem,że to szczeniak i na początku jest trudno z nauczeniem go czystości,ale on przez to,ze żył w klatce wychował się jak królik.. Ponadto wybrzydza jedzenie,ale ta sytuację juz rozwiązujemy zabieraniem mu miski po 20minutach. Pomocy.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zarka Posted February 18, 2017 Share Posted February 18, 2017 A jakiej pomocy oczekujesz? Kto kupuje psa z akwarium, a potem zostawia go obcym na kilka tygodni??? Gdzie ten biedaczek się załatwia "pod siebie" i potem na tym śpi? Nadal trzymacie go w akwarium? Weterynarz go widział? Historia dość nieprawdopodobna...Mam wrażenie, że już ją czytałam... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Cherry&M Posted February 18, 2017 Share Posted February 18, 2017 Kilka miesięcy temu był podobny temat na forum e-beagle, które niestety już nie działa. Ktoś kupił psa z takich samych warunków, okazało się że był faszerowany lekami uspokającymi. Kiedy leki przestały działać, Lucy (z tego co pamiętam, tak nazywał się szczeniak) zrobiła się bardzo osowiała. Okazało się, że ma parwowirozę, mimo zaciętej walki o życie psiaka, nie udało się jej uratować. Ten sam człowiek, wykupił z tamtego sklepu resztę beagli, od razu zawiózł wszystkie do weterynarza, wszystkie psiaki którym udało się przeżyć znalazły nowe domy, a jedna z suczek otrzymała imię po poprzedniczce i korzystała z wszystkiego czego nie doznała w sklepie u boku jej pana, a jej losy można było śledzić w galerii. Niestety w Chinach takie pieski to codzienność... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
nasia Posted February 19, 2017 Author Share Posted February 19, 2017 Ja tego psa bym w życiu nie zostawiła obcym ludziom,ale to nie jest moja sytuacja,ja chcę tylko pomóc. Chiny są zupelnie inne i siostra była przekonana,ze tak ma być.załatwia sie w legowisku pod siebie. Oczekuje pomocy jak polepszyć zniszczoną psychikę tego psa. Cherry&M Ten psiak też był faszerowany lekami. Czyli możliwe,ze pies który byl na początku umarł i dlatego tak długo to trwało,czekali aż urodzi sie drugi? Tu zdj tego psa w tym akwarium. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zarka Posted February 19, 2017 Share Posted February 19, 2017 27 minut temu, nasia napisał: Chiny są zupelnie inne i siostra była przekonana,ze tak ma być ??? Biedna psina. Nie wiem, jak to wygląda w Chinach, ale gdziekolwiek bym mieszkała najpierw odwiedziłabym weterynarza. Zawsze trzeba szczeniaka zbadać, zaszczepić - zrobić pierwszy przegląd. No a potem praca jak z każdym maluchem - wychodzenie na siku co 2 -3 godziny (w nocy też), nagradzanie za sikanie poza domem. Myślę, że dobrze by było oswajać go z człowiekiem np. karmić z ręki, bawić się, przyzwyczajać do zabiegów pielęgnacyjnych. Nie wiem...to takie oczywiste jest, że aż głupio pisać... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kreo Posted February 27, 2017 Share Posted February 27, 2017 Dnia 18.02.2017 o 12:08, nasia napisał: Witam. Moja siostra mieszka w Chinach i kupiła pieska pomeranian(szpica miniaturowego) niestety kupila go ze złego miejsca - sklepu gdzie psy trzymane są w akwariach, nie mają kontaktu z człowiekiem i załatwiają sie pod siebie. Psiak w sklepie był wesoły,przyjazny i nieagresywny. Wzięli go, jednak pies juz pierwszego dnia był osowialy, nie chciał jeść, jedynie spał. Zadzwoniła do sklepu i zabrali go do lecznicy. Niby był przeziębiony, a co tak naprawdę było? Tego nikt nie wie. Odebrała go dopiero po chinskim nowym roku. W tym czasie również był w klatce, również robił pod siebie. W zasadzie odebrala go po kilku tygodniach, nie wierze nawet,że to ten sam pies. Pies jest zupełnie inny, jakby w sklepie był faszerowany jakimiś lekami na uspokojenie. Przede wszystkim nie da sie go nauczyć czystości. Załatwia sie pod siebie,a potem się w tym tarza,śpi na tym..codziennie jest tak samo. Rozumiem,że to szczeniak i na początku jest trudno z nauczeniem go czystości,ale on przez to,ze żył w klatce wychował się jak królik.. Ponadto wybrzydza jedzenie,ale ta sytuację juz rozwiązujemy zabieraniem mu miski po 20minutach. Pomocy.. Ciężka sytuacja, trzeba się dobrze zastanowić skąd wziąć psa Dnia 18.02.2017 o 12:08, nasia napisał: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.