Jump to content
Dogomania

Psy srają gdzie popadnie


Jagoodkaxd

Recommended Posts

[quote name='Diana S']Wypraszam sobie, nasz psy nie sraja gdzie popadnie.... sraja na trawce.... tam gdzie powinny.... Nie sprzatamy.... nie widze takowej potrzeby.... Kiedyś to robiliśmy, ale zaprzestaliśmy....[/QUOTE]

oj Diana Diana.. z całego serca ci życzę potrójnego mandatu za kupę każdego z psów, to może wróci ochota by plecki zginać.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 842
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

U mnie też koszy nie ma za bardzo. Ale ja z Luną zwykle chodzę na takie jakby boisko (trawiaste, nikt tam nigdy nie gra, a ja się tam spotykam z innymi psiarzami z osiedla), mnóstwo osób tam chodzi z psami, wszyscy walczymy ze strażą miejską i władzami osiedla o to, żeby załatwili nam psi śmietnik, a oni nic. Nie rozumiem, czy to taki straszny problem?
Ja często nie sprzątam po Lunie. Głównie z powodu braku psich śmietników, ale też czasami zapominam woreczka. Muszę przyznać, że jak np. idę z koleżankami i Lunka gdzieś nas*a to nie sprzątam...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Jak nie ma koszy na psie odchody, to można wrzucać do zwykłych - było to już sto razy wałkowane.[/QUOTE]
U nas na ulicach (małe miasteczko, domki jednorodzinne) to nawet zwykłych koszy nie ma. Często mi się zdarzało przynieść pełny woreczek do domu. A czasami, jak pies się załatwi na poboczu jezdni, a do kosza daleko, to wystarczy choć patykiem do rowu toto przesunąć żeby kolejny przechodzień nie wdepnął. Za to na publicznych trawnikach zawsze trzeba sprzątać, ale na osiedlach przecież nawet gdy nie ma koszy na śmieci, to są śmietniki, a do domu też niedaleko.

[quote name='filodendron']Już drugi raz to powtarzasz. To Wasza własna trawka czy publiczna - żeby tak uszczegółowić kwestię?[/QUOTE]
Ja to nawet na własnej sprzątam, mimo, ze wielki ogród mam. Trzy kupy dziennie, 10 dni to 30 kup... można przeliczać dalej.

Link to comment
Share on other sites

A, jeszcze coś. Argyment, że do zwykłego kosza się nie wrzuca jest dziwny. Kosze nie są od tego, zeby w nich grzebać, a żeby wyrzucac śmieci. Tak więc nie mam oporów, zeby wyrzucac do zwykłego kosza, jak psich niet.

Link to comment
Share on other sites

U nas nie ma jakiegokolwiek kosza:evil_lol: jest jeden z KZK GOPu, zawsze się z niego śmieci wysypują.... Na spacery chodzimy do lasu, mój pies nigdy nie sra na bruk czy asfalt, zawsze idzie w jakieś krzaki czy wysoką trawę, wstydzi się chłopak:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kavala']
Ja to nawet na własnej sprzątam, mimo, ze wielki ogród mam. Trzy kupy dziennie, 10 dni to 30 kup... można przeliczać dalej.[/QUOTE]
Dla mnie to zrozumiałe, bo gdybym miała własną trawę, to chciałabym z niej komfortowo korzystać :) No ale może Diana ma inne na ten temat zapatrywania - w końcu wolność Tomku w swoim domku ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naklejka']U nas nie ma jakiegokolwiek kosza:evil_lol: jest jeden z KZK GOPu, zawsze się z niego śmieci wysypują.... Na spacery chodzimy do lasu, mój pies nigdy nie sra na bruk czy asfalt, zawsze idzie w jakieś krzaki czy wysoką trawę, wstydzi się chłopak:eviltong:[/QUOTE]
A mojemu szczeniakowi to się raz zdarzyło, że stanął jak wryty podczas przechodzenia przez jezdnię i zrobił qoopę. Zatrzymaliśmy na chwilkę ruch uliczny, jeden kierowca miał już dość groźną minę, ale jak zobaczył, że szybciutko posprzątałam po psie to się tylko roześmiał :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']A, jeszcze coś. Argyment, że do zwykłego kosza się nie wrzuca jest dziwny. Kosze nie są od tego, zeby w nich grzebać, a żeby wyrzucac śmieci. Tak więc nie mam oporów, zeby wyrzucac do zwykłego kosza, jak psich niet.[/QUOTE]
:cool2:Dokładnie. Jak ktoś rozgrzebuje kosze to niestety,jego problem na co trafia. Przecież są tam też potłuczone butelki,pampersy,brudne chusteczki i co tego też nie mamy wrzucać? Bo ktoś musi sobie pogrzebać?:roll: Nie mam nic do tych ludzi,niech sobie grzebią ale ja nie mam zamiaru uważać na to co wrzucam(a psich koszy niestety niet.)bo kosze są przeznaczone to wyrzucania różnego rodzaju odpadków i tyle.;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']:cool2:Dokładnie. Jak ktoś rozgrzebuje kosze to niestety,jego problem na co trafia. Przecież są tam też potłuczone butelki,pampersy,brudne chusteczki i co tego też nie mamy wrzucać? Bo ktoś musi sobie pogrzebać?:roll: [/QUOTE]

Abstrahując od tego, co należy i gdzie wrzucać, to życzę wam zeby nigdy się wam tak życie nie ułożyło, zebyście też były zmuszone w tych koszach grzebać, np gdy zgubicie się rodzinie na starość na skutek zaniku pamięci i przerażone i głodne będzie szukac desperacko czegoś do zjedzenia, przeganiani pzez kolejnych spacerowiczów jako nachalne bezdomne staruchy. A że "zapomniane"- wyrzucone przez własne rodziny, czy też osamotnione przez smierć współmałżonka z rentą 400 zł babcie już przemilczę. Cóż za obrzydliwe podejscie do drugiego człowieka, jak można w taki sposób się wypowiadać, "bo ktoś musi sobie pogrzebać"?? Nie każdy który to robi, robi to bo wolał całe życie pić - niektórzy zostali do tego zmuszeni przez nieszczęśliwy splot życiowy, myslicie że oni to robią dla przyjemności?! Wrzucajcie sobie do kubłów co chcecie, po to one są, ale trochę współczucia, do licha... Koniec offtopa.

Link to comment
Share on other sites

Ludzie... przebrnęłam przez ten wątek i wiecie co... nie rozumiem kilku rzeczy... chcecie, żeby społeczeństwo nie syfiło, żeby WSZYSCY właściciele psów po nich sprzątali... Szczytne idee... Brak koszy jest wymówką... Przede wszystkim to problemem jest edukacja... władze miast nałożyli NAKAZ sprzątania po psach, ale nikt nie wyjaśnił dlaczego... Estetyka trawników, chodników, itd ma znaczenie, ale tak naprawdę tu chodzi o coś innego i mało ludzi o tym wie... jeśli ktoś ma zdrowego psa to super, ale jeśli taki pies przez przypadek zje larwę np. tasiemca psiego to zanim zachoruje trochę minie, ale larwy tasiemca z tego psa są wydalane z kałem... Niech sobie taka koopa zostanie na trawniczku, wyschnie i "zniknie" jak niektórzy uważają, a larwy w formie przetrwalnikowej pozostają często wiatrem roznoszone na duże odległości, a stąd tylko krok do różnego rodzaju zoonoz...
Więc wniosek jest jeden... Sprzątajmy po naszych pupilach, bo nie zachorować. Dotyczy to wszystkich pupili, ale że jest to forum o psach stąd mowa o psach.
to tyle.

Link to comment
Share on other sites

co do wrzucania do koszy ludzkich a nie tylko psich, co do wątpliwości czy wrzucać do ludzkich a nie psich, co do całego tematu kosze a osoby grzebiące w śmieciach - ja ciągle widuję gdy taki człowiek idzie sobie swoją trasą i zagląda do koszy - to do koszy na psie klocki zagląda również, mimo że są podpisane i naprawdę rzadko można tam znaleźć coś innego niż worek z wiadomą zawartością. więc chyba tym można wygasić moralniaka występującego przy wrzucaniu worka z qpą do zwykłego kosza ;)
a do łodzian odezwa - w furtce miejskiej przy piotrkowskiej 153 mają ze 4 kartony woreczków do sprzątania, byłam i zaopatrzyłam się :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ela.g19']Ludzie... przebrnęłam przez ten wątek i wiecie co... nie rozumiem kilku rzeczy... chcecie, żeby społeczeństwo nie syfiło, żeby WSZYSCY właściciele psów po nich sprzątali... Szczytne idee... Brak koszy jest wymówką... Przede wszystkim to problemem jest edukacja... władze miast nałożyli NAKAZ sprzątania po psach, ale nikt nie wyjaśnił dlaczego... Estetyka trawników, chodników, itd ma znaczenie, ale tak naprawdę tu chodzi o coś innego i mało ludzi o tym wie... jeśli ktoś ma zdrowego psa to super, ale jeśli taki pies przez przypadek zje larwę np. tasiemca psiego to zanim zachoruje trochę minie, ale larwy tasiemca z tego psa są wydalane z kałem... Niech sobie taka koopa zostanie na trawniczku, wyschnie i "zniknie" jak niektórzy uważają, a larwy w formie przetrwalnikowej pozostają często wiatrem roznoszone na duże odległości, a stąd tylko krok do różnego rodzaju zoonoz...
Więc wniosek jest jeden... Sprzątajmy po naszych pupilach, bo nie zachorować. Dotyczy to wszystkich pupili, ale że jest to forum o psach stąd mowa o psach.
to tyle.[/QUOTE]
Ale mówi się o tym a psiarze to mają gdzieś. Były dokładne badania - liczono ilość jaj toksokar w glebach w różnych regionach PL i wyniki były obrzydliwe - szczególnie jeśli chodzi o podwórka, piaskownice i parki. Rodzice małych dzieci doskonale o tym wiedzą - to dlatego coraz więcej tabliczek z zakazem wyprowadzania psów na trawniki przyblokowe. Każdy rodzic wydłubywał psią kupę z podeszwy dziecięcych bucików i każdy ma żal, że nie może swobodnie puścić dziecka na trawę. Ludzie wiedzą, tylko niektórzy tę prawdę wypierają ze świadomości - szczególnie ci, którzy nie mają małych dzieci.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pauli_lodz']co do wrzucania do koszy ludzkich a nie tylko psich, co do wątpliwości czy wrzucać do ludzkich a nie psich, co do całego tematu kosze a osoby grzebiące w śmieciach - ja ciągle widuję gdy taki człowiek idzie sobie swoją trasą i zagląda do koszy - to do koszy na psie klocki zagląda również, mimo że są podpisane i naprawdę rzadko można tam znaleźć coś innego niż worek z wiadomą zawartością.[/QUOTE]
No wlasnie wcale nie rzadko - ludzie widzą kosz i traktują go jak kosz, wrzucają tam każdy śmieć jaki mają kierując się skądinąnd słusznym założeniem, że lepiej wrzucic do byle jakiego kosza niż rzucić na ziemię. Gdyby tam były tylko psie kupy, toby tam nie grzebali, grzebią z nadzieję na zalezienie czegos innego - chyba że również zakładasz że robią to dla samej "przyjemności" grzebania. Tu nie chodzi o to zeby mieć moralniaka że bezdomny natknie się na psia kupę, nie można mieć moralniaka przez to że się postępuje słusznie. Chodzi o to żeby nie wypowiadać się w stylu "bo ktos sobie musi pogrzebać", trzeba brać pod uwagę innych ludzi - wszystkich, nawet tych na marginesie spoleczenstwa. Mnie np bardziej żal smieciarzy, bo grzebiący moze wybrac gdzie sobie grzebie, a smieciarz musi zając sie każdym smietnikiem - u mnie w parku np notorycznie wszystkie smietniki są porozciagane po glebie przez gawrony. Smiecie są porozdziobywane, rownież te "psie" smieci. Ktos to musi zebrać z tej ziemi... a psie torebki oferowane przez miasto np w Warszawie są o kant d..y obic - tekturka po zebraniu nawet malutkiego gowienka juz nie daje się ksztaltowac bo umazana, woreczek papierowy tragedia, ani tego dobrze zawinąc ani zgniesc, bo się prostuje, ani zawiązać - jak smieciarze to zgarniaja to na sto procent gowno się z tego badziewia wysypuje.

ps. Tak gadacie ze psie gowno zanieczyszcza glebę i takie tam..a ja się tak zastanawiam, jak smieciarze wywozą te gowna, to jak myslicie, gdzie one ladują? W kosmosie? Bo ja myslę ze na wysypisku, tam gdzie inne smieci. Czy naprawdę to jest tak spora róznica, czy kupa laduje na ziemi w parku, czy np na wysypisku w takim Klaudynie, ktory jest na przedmiesciach Wawy i też tam mieszkają ludzie? Przeciez tam też się dostaje do gleby?? Co prawda dzieci nie bawią się raczej na wysypisku, ale zaniezyszczenia w glebie potrafią wędrować, wody gruntowe i takie tam... Pomijając oczywistą kwestię estetyki i czystosci, niewdeptywania i etc - niech mnie ktoś uświadomi kto się zna, co dzieje się z psim łajnem po wywiezieniu przez smieciarzy, bo mnie się wydaje ze ono zmienia tylko i wyłacznie miejsce leżenia :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']ARodzice małych dzieci doskonale o tym wiedzą - to dlatego coraz więcej tabliczek z zakazem wyprowadzania psów na trawniki przyblokowe. [/QUOTE]
Tu z kolei nasuwa się pytanie czy zupełny zakaz załatwiania się psa na trawniku przyblokowym w mieście to dobry pomysł? Czy nie wystarczy, że się po nim posprząta? Czasami do najbliższej łąki czy lasu jest kilka kilometrów...

Link to comment
Share on other sites

Wszystko racja
tylko z małym zastrzeżeniem ,że tym zagrożeniem "wiatropylnym" to nie do końca tak prosto przebiega jak napisano
Większość pasozytów ma tzw. żywicieli posrednich i człowiek się bezposrednio "z gówienka" nie "zarazi".
Dlatego równie jak psie odchody albo i większym zagrożeniem są tabuny gryzoni żyjących w dobrobycie na odpadkach jedzeniowych wyrzucanych radośnie przez okna na przydomowe trawniki, zalegających w koszach itd
Takie "dokarmianie zwierzątek" ( szkoda wyrzucić do smietnika , niech sie ptaszki, kotki , pieski pożywią) to istna miejska plaga
Do tego zagracone piwnice, tzw "trzepaki" tuz pod oknami to dopiero siedlisko np. pcheł (kolejny żywiciel posredni np. tasiemca)
A "słodkie" scenki gdy mamusia wpuszcza bobaska w stado gołąbków aby je nakarmiło bułeczką - to dopiero groza epidemiologiczna. I nie chodzi tylko o ptasie odchody ale i tę całą menażerię pasozytów którą gołąbki mają na piórach i sieją wokół.

Po prostu trzeba pogodzic się z tym że ( co oczywiście nie zwalnia od sprzątania po sobie i swoich podopiecznych) życie w skupisku miejskim nie jest ani przyjemne ani higieniczne

Link to comment
Share on other sites

[quote name='taks']Wszystko racja
Większość pasozytów ma tzw. żywicieli posrednich i człowiek się bezposrednio "z gówienka" nie "zarazi".
[/QUOTE]
Pasożytem jelitowym (notabene dużo łatwiejszym do zwalczenia) rzeczywiście nie - ale jeszcze są toksokarozy czyli zespół wędrującej larwy trzewnej no i - niestety - bąblowiec - ponoć coraz częściej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ale mówi się o tym a psiarze to mają gdzieś. Były dokładne badania - liczono ilość jaj toksokar w glebach w różnych regionach PL i wyniki były obrzydliwe - szczególnie jeśli chodzi o podwórka, piaskownice i parki. Rodzice małych dzieci doskonale o tym wiedzą - [B]to dlatego coraz więcej tabliczek z zakazem wyprowadzania psów na trawniki przyblokowe[/B]. Każdy rodzic wydłubywał psią kupę z podeszwy dziecięcych bucików i każdy ma żal, że nie może swobodnie puścić dziecka na trawę. Ludzie wiedzą, tylko niektórzy tę prawdę wypierają ze świadomości - szczególnie ci, którzy nie mają małych dzieci.[/QUOTE]

U mnie na osiedlu też pojawiły się takie tabliczki. Niestety, są ustawione wzdłuż ulicy, która jako nieliczna jest zaopatrzona w śmietniki. Generalnie rzecz ujmując, jak psa przyciśnie, to łamię zakaz, ale po psie sprzątam w ciągu minuty po załatwieniu przez niego potrzeby. Teoretycznie, ktoś mógłby się przyczepić, a praktycznie...? Cóż, jestem jedną z dwóch sprzątających na moim osiedlu osób.

[quote name='kavala']Tu z kolei nasuwa się pytanie czy zupełny zakaz załatwiania się psa na trawniku przyblokowym w mieście to dobry pomysł? Czy nie wystarczy, że się po nim posprząta? Czasami do najbliższej łąki czy lasu jest kilka kilometrów...[/QUOTE]

Mnie to strasznie wkurza, że zamiast postawić tabliczkę np. "posprzątaj po swoim psie" to wstawiają zakaz wprowadzania psów. Już widzę, jak wszyscy obsrywacze nagle przestają wyprowadzać swoje pimpusie bez smyczy pod blok :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']U mnie na osiedlu też pojawiły się takie tabliczki. Niestety, są ustawione wzdłuż ulicy, która jako nieliczna jest zaopatrzona w śmietniki. Generalnie rzecz ujmując, jak psa przyciśnie, to łamię zakaz, ale po psie sprzątam w ciągu minuty po załatwieniu przez niego potrzeby. Teoretycznie, ktoś mógłby się przyczepić, a praktycznie...? Cóż, jestem jedną z dwóch sprzątających na moim osiedlu osób.
[/QUOTE]
Teoretycznie można by pozwolić załatwić się psu na chodniku obok, gdzie takiego zakazu nie ma, po czym posprzątać po psie. Ale czy o to chodziło stawiającym te tabliczki? I jaką miasto zapewnia alternatywę właścicielom psów, bo jeśli są specjalne parki, to ok, ale wątpię w to.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kavala']Teoretycznie można by pozwolić załatwić się psu na chodniku obok, gdzie takiego zakazu nie ma, po czym posprzątać po psie. Ale czy o to chodziło stawiającym te tabliczki? I jaką miasto zapewnia alternatywę właścicielom psów, bo jeśli są specjalne parki, to ok, ale wątpię w to.[/QUOTE]

Moja suka choćby nie wiem co jej robili nie załatwi się na chodniku. Nie ma takiej opcji ;)

Jaką zapewnia alternatywę? Lublin z tego co wiem, żadną, postawili parę psich koszy w parku miejskim, które są już pewnie totalnie zdemolowane i można tam znaleźć wszystko oprócz psich kup, no i kilka "eksperymentalnych" pojemników na jednym ze starszych osiedli (Kalinowszczyzna bodajże?).

W mojej miejscowości natomiast nie można się nawet doprosić o kosze na głównej ulicy, więc przy takiej pogodzie jaką obecnie mamy jestem skazana na chodzenie z psem tam, gdzie kosze są, czyli pod blokami i teoretycznie łamanie "przepisu" z tabliczek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']
Jaką zapewnia alternatywę? Lublin z tego co wiem, żadną, postawili parę psich koszy w parku miejskim, [B]które są już pewnie totalnie zdemolowane i można tam znaleźć wszystko oprócz psich kup[/B], no i kilka "eksperymentalnych" pojemników na jednym ze starszych osiedli (Kalinowszczyzna bodajże?).
[/QUOTE]
Właśnie w tym problem, że ludzie nie sprzątają po psach prawie wcale. Każdy z nas jest na swoim osiedlu jakimś śmiesznym wyjątkiem, jaskółką, która wiosny nie czyni. Mieszkańcy mają dość i ustawiają tabliczki, bo to przegania psiarzy za przeproszeniem "srać psem" (że zacytuję klasyka) gdzie indziej. Wydaje mi się, że większość tych tabliczek to jest samowolka. Może na zebraniu spółdzielni ktoś rzuci hasło - postawimy? No postawimy! Tak, jak było w przypadku tabliczek w parku przy miasteczku akademickim - nawet w Kurierze pisali, że postawione są - de iure - nielegalnie. Mam wrażenie, że to jest - że tak powiem - oddolna inicjatywa mieszkańców, którzy są zwyczajnie zmęczeni tym syfem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']:cool2:Dokładnie. Jak ktoś rozgrzebuje kosze to niestety,jego problem na co trafia. Przecież są tam też potłuczone butelki,pampersy,brudne chusteczki i co tego też nie mamy wrzucać? Bo ktoś musi sobie pogrzebać?:roll: Nie mam nic do tych ludzi,niech sobie grzebią ale ja nie mam zamiaru uważać na to co wrzucam(a psich koszy niestety niet.)bo kosze są przeznaczone to wyrzucania różnego rodzaju odpadków i tyle.;)[/QUOTE]
Balbina - trochę szacunku i pokory do innych. nie wiesz co Ci los zaprojektował i co bedziesz i gdzie szukać w przyszłości.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='taks']Wszystko racja
tylko z małym zastrzeżeniem ,że tym zagrożeniem "wiatropylnym" to nie do końca tak prosto przebiega jak napisano
Większość pasozytów ma tzw. żywicieli posrednich i człowiek się bezposrednio "z gówienka" nie "zarazi".
Dlatego równie jak psie odchody albo i większym zagrożeniem są tabuny gryzoni żyjących w dobrobycie na odpadkach jedzeniowych wyrzucanych radośnie przez okna na przydomowe trawniki, zalegających w koszach itd
Takie "dokarmianie zwierzątek" ( szkoda wyrzucić do smietnika , niech sie ptaszki, kotki , pieski pożywią) to istna miejska plaga
Do tego zagracone piwnice, tzw "trzepaki" tuz pod oknami to dopiero siedlisko np. pcheł (kolejny żywiciel posredni np. tasiemca)
A "słodkie" scenki gdy mamusia wpuszcza bobaska w stado gołąbków aby je nakarmiło bułeczką - to dopiero groza epidemiologiczna. I nie chodzi tylko o ptasie odchody ale i tę całą menażerię pasozytów którą gołąbki mają na piórach i sieją wokół.

Po prostu trzeba pogodzic się z tym że ( co oczywiście nie zwalnia od sprzątania po sobie i swoich podopiecznych) życie w skupisku miejskim nie jest ani przyjemne ani higieniczne[/QUOTE]

Taks, na naszym osiedlu jest istna plaga ``dokarmiaczy``. Ptaszki dokarmiane są okrągły rok. Co ciekawe oprócz spleśniałego chleba dostają kości, resztki obiadowe, ba - całe obiady wręcz.
Ptaszki bowiem lubią kości kurczakowe i fasolkę po bretońsku. Na innym osiedlu widziałam zakazy wystawione przez administrację, że ZABRANIA SIĘ dokarmiania ptaków od kwietnia do listopada. Nie wiem, jak z egzekucją, ale zakaz sensowny. U nas za to nie ma już małych ptaków, jedynie wrony i gołębie. Jak czasami mam dzień wolny i idę po pustym osiedlu, to czuję atmosferę rodem z Hitschcoka.
Jaką krzywdę robią Ci bezmyślni ludzie środowisku! Że psy nasze żerują na tych odpadkach nie wspomnę bo pewnie się domyślacie - to jest naprawdę nie do wytrzymania. Trochę nie na temat, ale naprawdę strasznie mnie to denerwuje.

Link to comment
Share on other sites

murakami, popieram! w wawie na saskiej, gdzie teraz mieszkam jest jeszcze ok pod tym wzgledem, ale na ursynowie istna plaga dokarmiaczy, pies musial lazic non stop na smyczy, bo byly cale sterty kosci powywalane, rybie glowy i nie wiadomo co jeszcze. a raz zdarzylo sie nawet, ze malo nie polknela zuzytej prezerwatywy... myslalam ze sie wyrzygam...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...