Jump to content
Dogomania

Psy srają gdzie popadnie


Jagoodkaxd

Recommended Posts

  • Replies 842
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[QUOTE]No i ta teoria, że kupa psia to takie naturalne i samo znika. Jakoś u mnie na podwórku nie znika. [/QUOTE]
jak coś sztucznego i chemia ma zniknąć ?
czy nasze psy jedzą świeżutkie , dopiero co upolowane dziko żyjące zwierzątko ,które odżywia się naturalnym pokarmem ?

Nie ... nasze psy wydalają z siebie coś prawie jak torebki foliowe ;)

Już pisałam , samo nie znika , znika jak wezmę łopatę i posprzątam.
Mam 5 psów , 2 tysiące metrów podwórko , na szczęście każdy pies ma swoje ulubione miejsce :evil_lol:

a to co jest na miejskich trawnikach teraz , po zimie , to skandal ..
Już pomijam inne śmieci ....
Zasada ot taka , nie moje nie szanuje ..
A jeszcze ciekawsze jest to , że właściciele którzy nie sprzątają mają pretensje że wszędzie nasrane :diabloti: Już nie raz słyszałam - no nie da się z psem wyjść by się załatwił - wszystko obsrane :evil_lol: ale przecież same trawniki się nie obfajdały ;)

Link to comment
Share on other sites

Grallinka-zależy jak rzadkie to kupsko. Jeśli to jest taka gówniaczkowa woda, kóra się zdarza po zatruciu to nie ma czego sprzątać bo wsiąka w ziemię. Jeśli takie pół na pół to zbieram to co ma konsystencję stałą. Moje psy nie walą na krzaczki i drzewka ale jeśli by to zrobiły to tym bardziej bym zebrała w końcu krzaczek nie choinka a gówno nie bombka.
U mnie na osiedlu doszło do tego, że antypsiarze wyrzucają trutki na trawniki (także w proteście przeciwko hordom psów biegających luzem na trawniku pod jordankiem) i tak jesienią pożegnało się z życiem kilka psów...Akurat trafiło na te najmniej upierdliwe ale za to najbardziej łakome.

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się, że po psinkach należy sprzątać. Od dawna sprzątam po moich 2 sznaucerkach i zdarzają mi się takie historyjki:
1. Starsza pani obserwuje jak sprzątam kupkę po mojej suczce i nagle wrzeszczy: "a te obok to kto posprząta?!!!" (Te obok były 3x większe, mojego psa by rozerwało jakby takie zrobił!) Odpowiedziałam, może niegrzecznie, ale szlag mnie trafił, że jak ma ochotę to proszę bardzo.
2. Sprzątam kupkę, którą sunia zwaliła pod drzewkiem i słyszę jak paniusia o wyglądzie przekupy najgorszego gatunku, pokazując mnie grubym, brudnym, ale upierścienionym paluchem mówi do swojego synka "popatrz jaka głupia baba, psie g...na zbiera". No, miałam ochotę wysypać jej te g...na na buciska.
Słowo daję, że czasem zastanawiam się jaki sens ma sprzątanie, jeśli stanowi to tylko powód do wyśmiewania, a i tak tabuny piesków z nieodpowiedzialnymi właścicielami pokrywają g...wienkami całe połacie trawy, a także miejskie chodniki. Sprzątać będę dalej, choć z coraz mniejszym przekonaniem:mad:

Link to comment
Share on other sites

"Za szkody wyrządzone przez psa odpowiada właściciel" a taka kupa jest w pewnym sensie szkodą bo po pierwsze zanieczyszcza, może stanowić zagrożenie (np. glista psia powoduje jednostronną ślepotę u dzieci) i jest uciążliwa. Park czy trawnik jest dobrem publicznym a jeśli ktoś go zanieczyszcza to ma najwidoczniej w nosie innych użytkowników danego terenu a to jest już zwykłe chamstwo. :angryy: Co się dzieje z poczuciem estetyki niektórych ludzi. Co to jest za wysiłek schylić się i wziąć kupę w woreczek (niekoniecznie plastikowy) i wywalić do normalnego kosza.:roll: Ja zawsze ze spaceru wracam z dwiema mikro kupami moich psów i z czterema mega kupami innych psów. Nie dość że sprzątam po sobie to jeszcze zbieram kupy obce. A dlaczego? Bo mam jakieś poczucie estetyki i jeśli ja nie chcę wdeptywać w gówno innego psa to na pewno inni też nie chcialiby w kupę moich psów wdepnąć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Właśnie zawinęłam w torbę foliową kolejne upaprane w gównie buty. Cholerstwo powłaziło między wypustki w podeszwach. [/quote]

dlatego najlepiej jest ubierać buty z jak najmniej skomplikowaną podeszwą :diabloti: łatwo się czyści :evil_lol: przynajmniej dla mnie jest to główne kryterium wyboru jeżeli chodzi o obuwie "spacerowe" :razz:

Link to comment
Share on other sites

A ja chciałabym nawiązać do rzadkich kup - mój mniejszy sierściuch jest dość wrażliwy i często mu się takie oto zdarzają. To są kupy nie do zebrania w torebkę i mimo że są rzadkie to nie wsiąkają w ziemię ot tak sobie (tak jak ktoś wcześniej tu napisał).
W warunkach domowych stosuje na nie szmatę - ścieram, płuczę , ścieram płuczę itd. W terenie oczywiście takich możliwości brak. I co ja mam robić z takim sraczyskiem na trawniku.

Chciałabym też od razu zaznaczyć że jestem zwolenniczką sprzątania psich kupsk i nie próbuję nikomu udowadniać że się nie da, czy ze nie ma sensu.

Choć swoją drogą bywa to bardzo kłopotliwe, głównie z powodu braku koszy. Mieszkam w centrum Łodzi. Koło domu mam łączkę gdzie wszyscy okoliczni psiarze odsrywają swoje futrzaste pociechy i nie ma tam ani jednego kosza. Ani na polu ani w zasięgu wzroku od pola. Nie mówię nawet o koszach na odchody - nie ma choćby zwykłego najzwyklejszego kosza na śmieci.
Oczywiście ta sytuacja skutkuje tym że pole jest nie tylko pełne psich kup ale też potłuczonych butelek, folówek i innego, równie sympatycznego syfu. W ostatnim tygodniu wydałam łącznie ponad 200 zł na szycie jednego psa i leczenie rany drugiego. Jestem prawie pewna że nie pozacinały się o psie kupy :)

Reasumując, tak jak już ktoś wcześniej napisał, stan naszych trawników jest tragiczny nie ze względu na psiarzy i kupy ich sierściuchów a przez "buractwo" naszego społeczeństwa i nieudolność władz które nie umieją niczego wyegzekwować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Anulka']" Ja zawsze ze spaceru wracam z dwiema mikro kupami moich psów i z czterema mega kupami innych psów. Nie dość że sprzątam po sobie to jeszcze zbieram kupy obce. A dlaczego? [/quote]
Pozwól, że zgadnę.... Kolekcjonerka? :evil_lol:

Ja zupełnie nie rozumiem określenia "brak warunków" i oczekiwanie, aż nam się te warunki stworzy. Dla chcągego - i tak dalej. Albo ktoś uważa, że po psach należy sprzątać i sprząta, albo przyjmuje wersję, że samo zniknie. Zapraszam do siebie, można podziwiać trawniki pokryte grubą warstwą samoznikających kup. Teraz, jak śniegi zeszły jest co podziwiać. :angryy:

A co do braku śmietników, no cóż, wkurza mnie to niepomiernie, ale taszczę drogocenne zawiniątko aż wreszcie znajdę miejsce, gdzie mogłabym się go pozbyć.
I o ile wyrzucanie śmieci, gdzie popadnie jest naszym sportem narodowym i każdy może się w to zabawiać, o tyle całe odium za obsrane trawniki spada na włascicieli psów. I w sumie słusznie, ale jako grupa społeczna jesteśmy napiętnowani. A przecież takie zachowania nie wynikaja z faktu, czy ktoś ma psa, lecz z szeroko pojętej kultury osobistej. Albo ktoś ma jej choc odrobinę i sprząta, albo komuś nie przeszkadza życie wśród kup, kupe, gówien, obsranych trawników.
Opowiem Wam historię, jak to się kiedyś udałam do znanego weta, którego gabinet umiejscowiony był na osiedlu domków jednorodzinnych. Poczekalnia ciasna, psa mam nerwowego :mad:, a byłam ciut za wcześnie, więc udaliśmy się na mały spacerek. Koleś oczywiście walnął kupona, ja głupia posprzątałam no i zaczęło się poszukiwanie kosza na śmieci. Obleciałam kilka sąsiednich ulic (wszędzie urocze, schludne domki) i dostępnego śmietnika nie było nigdzie, po prostu nigdzie. Zziajana i spocona wpadłam na gwizdek na umówioną wizytę i poprosiłam, aby zutylizować mój bagaż. Czemu taka sytuacja ma służyć? Mogę się tylko domyślać, że w takiej dzielnicy ludzie pozbywają się śmieci domowych do śmietników publicznych (mniej wtedy płacą za wywóz :evil_lol:), więc miasto śmietników nie instaluje, ale w takiej sytuacji nie tylko psie kupy, ale również puszki po napojach, opakowania po chipsach, tudzież wszelkie inne śmieci lądują na chodnikach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']
(..)Znam miejsce, gdzie spółdzielnia pobiera opłaty od posiadania psów, że niby z racji utrzymywania terenów zielonych, oczyszczania ich oraz z powodu zwiększonego zużycia prądu z powodu psów (ot ciekawostka).
(..)[/quote]Ja jestem szczęśliwą mieszkanką takiego osiedla..:evil_lol:
Przez prawie dwa lata prowadziłam ze spółdzielnią "goownianą korespondencję" ..uogólniajac:Oni pisali,że mam sprzatać bo to mój obowiązek..a ja im odpisywałam,że bardzo chętnie jak tylko oni spełnią swój obowiązek i zapewnią kosze na odchody, za opróżnianie których notabene płacę :p.
Pewnego dnia wyszłam na trawniczek i co widzę?? Wielki kubeł, z zamykaną na kłódke klapą i wyciętym otworem na wrzucanie "smrodków"...czyli okazało się,że można ;) .
Kubeł jest zabezpieczony przed wywróceniem łańcuchem przypiętym do płotu i opróżniany regularnie.
Mało tego..kubeł stanął dokładnie tam gdzie wyprowadzam psa na spacerki "fizjologiczne"..a psica w celu zrobienia kupki drepta w strone kubła i załatwia sie nie dalej niż 2 metry od niego, wiec problemu z noszeniem "skarbu" też nie ma.:lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja też jestem za sprzątaniem psich kupek, ale przyznam się,że nie zawsze to robię, mimo,ze w kieszeni mojej kurtki mam woreczki. Jak mam pomyśleć,że zanim dojdę do kupki mojego psa zbiorę wszystkie inne, i że później będę musiała myć te buty to mi się odechciewa. I tylko z tego względu tego nie robię. ale jak idziemy do parku na spacer to sprzątam bez namysłu, bo przecież tam przychodzą też dzieciaki. A tak ogólnie to ludzie wyzywając nasze psy zapominają o tym,że to ludzki obowiązek posprzątać. Kiedyś każdą kupkę sprzątałam mojego psa, ale mimo to słyszałam złośliwe uwagi. Kiedyś mój pies chodził sobie po trawce przed kamienica i szukała dogodnego miejsca na załatwienie się, po czym słyszę męski głos, że pies nie powinien się tu załatwiać. Wiec odpowiedziałam grzecznie panu,że gdzie ma się załatwiać, na chodniku? A poza tym mam woreczek (pokazałam mu go) i sprzątam po swoim psie. Na co pan odpowiedział,że go to nie interesuje i mam gdzie indziej wyprowadzać psa.
Także ludziom nie dogodzisz. Nawet jak by wszyscy sprzątali psie kupki to i tak się przyczepia, np oto,że siuśki też powinno się sprzątać. Taki nasz naród.
Usłyszałam również opinie jednej pani,że mój pies nie jest psem tylko dużą kupą. Także czy się będzie sprzątać czy nie to i tak będzie źle.

Link to comment
Share on other sites

Jak mieszkałem w centrum, to opracowałem taktykę opracji zbierania kup z zaminowanych trawników :diabloti:
Otóż zamiast lawirować po polu minowym opracowałem teoriię bilansu kup na trawniku i zacząłem zbierać pierwszą lepszą najbliższą, podobnej wielkości, możliwą do zebrania bez schodzenia z chodnika :eviltong:
W końcu co za różnica którą kupę sprzątnę? :lol:

Podobnie z rzadkimi kupami - albo zbieram razem z ziemią, albo biorę inną kupę ... :razz:

Co do czyszczenia butów z qpy to zaczynam od zatkania nosa - zdecydowanie zmniejsza odruchy "zwrotne" :eviltong:

A jak już tak rozszerzamy temat, to odkad wyprowadziłęm się na obrzeża koło lasu, to wkurza mnie :
1) młodzież przyjeżdżająca na sex do lasu. Zostawiają wtedy zwykle "zestaw": kilka opakpowań po piciu/żarciu, zużyte prezerwatywy, sterta zuzytych husteczek higienicznych itd.
Spora radocha, jak pies to chwyci taką używaną gumę, albo husteczkę do pyska i trzeba mu ją zabrać...
A jeszcze fajniej, jak po powrocie niespodziewanie poliże po twarzy ...
2) matoły, którzy wyrzucają swoje domowe wory śmieci w lesie!
3) debile wywożący do lasu sedesy, lodówki, gruz, framugi, okna itd itp (lista była by bardzo dluga...)

Link to comment
Share on other sites

Czyli potraktujmy wszystkie woreczki mniej lub bardziej plastikowe, zużyte klapki od sedesu, klapki normalne, pety, szkło, gumki, opakowania po żarciu, pieluchy i psie kupy jako obiekty równorzędnie zanieczyszczające i po kłopocie. Wcale się nie dziwię, że ludzie reagują alergicznie na załatwiającego się psa bo skąd taki jegomość ma wiedzieć że właściciel po milusińskim sprzątnie skoro 90% osób tego nie robi. A teksty typu "gdzie ma się załatwić na chodniku?" jeszcze bardziej ludzi wkurzają i temu też się nie dziwnię. Niech się pies załatwia nawet i na drzewie byłe by właściciel wdrapał się na nie i kupę sprzątnął. A nie na zasadzie: Kowalski wyrzucił peta z auta to ja zrobię mu na złość i nie sprzątnę kupy bo brak kultury u Kowalskiego zwalnia mnie z mojej.

Link to comment
Share on other sites

Kupy... kupeczki...kupska...słowem "gówniana sprawa"...
Może ja jestem niereformowalna, może coś nie tak z moim myśleniem ale jednej rzeczy pojąć nie potrafię...wyobraźcie sobie... łąka,spora jak na miejskie warunki,różnymi zielskami zarośnięta. Przecina ją kilka dróżek,którymi na skróty przechodzi się do pobliskiej uliczki.Miejsce idealne jeśli chodzi o krótkie spacerki z psiakiem...bo piesek może pobiegać, załatwić się poczytać psią pocztę... a i właściciel nie ma problemów ze sprzątnięciem kupska-jeśli chce!. Tyle tylko,że większość tego nie robi, mało tego wyprowadzanego psa trzyma na tak krótkiej smyczy,że pies nawet na bok nie może odejść, tylko wali na środku na dróżce kupa za kupą a za tą kupą następna...i to różnych kalibrów a właściciel jeszcze psa smyczą ciągnie, bo przecież ktoś może zauważyć i biedne psisko w biegu się załatwia. O ile "nie sprzątanie" na trawie w takim miejscu "można sobie wytłumaczyć" bo przecież biedny właściciel nie będzie przedzierał się przez chaszcze,żeby zebrać mikronowe odchody swojego psa, to nijak zrozumieć nie mogę zasranej dróżki... Sprzątać po swoim psiaku powinien każdy, to nie podlega dyskusji...kwestia jedynie GDZIE szanowny właściciel wyprowadza swojego pupila. Trawniki już obesrane to teraz chodzniki są na porządku dziennym...a gdy zwrócisz takiemu uwagę to właśnie stwierdza :inni nie sprzątają to dlaczego ja?
Jeszcze sprzątam po swoim psie...ale z każdym dniem coraz więcej we mnie zniechęcenia, a gdy moja piesa w celu opróżnienia zaszyje się gdzieś w gęstwinie to jestem jej nie lada wdzięczna.
I jeszcze jedno.... jak mundurowy pokaże się w zasięgu wzroku to i kupki posprzątane i pieski grzeczne, a jak władzy nie ma to ten sam właściciel obojętnie przechodzi obok kupy swojego psa. Więc może jakieś "społeczne komitety" hihihi.... czasami aż mnie ręce świerzbią,żeby przy takim właścicielu ostentacyjnie zatrzymać się i z torby wyciągnąć druczki , długopis w celu wypisania mandaciku... już widzę tą reakcję...

P.S... bród i syf też mnie wkurza...miliony plastikowych i szklanych butelek( o reszcie nie wspomnę) po wieczornych libacjach, chociaż 10 m dalej są kosze i śmietniki....ale plastikowej czy szklanej butelki na bucie nie przynosimy do domu... a mentalność narodu to koniecznie musimy zmienić!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']Jak mieszkałem w centrum, to opracowałem taktykę opracji zbierania kup z zaminowanych trawników :diabloti:
Otóż zamiast lawirować po polu minowym opracowałem teoriię bilansu kup na trawniku i zacząłem zbierać pierwszą lepszą najbliższą, podobnej wielkości, możliwą do zebrania bez schodzenia z chodnika :eviltong:
W końcu co za różnica którą kupę sprzątnę? :lol:[/quote]Ja na psiej laczce czasem tak robie - jak nie moge znalezc 'naszej' kupy :evil_lol:
[quote]Podobnie z rzadkimi kupami - albo zbieram razem z ziemią, albo biorę inną kupę ... :razz:[/quote]A tu zeby brac inna, to nie pomyslalem. Ja zbieram ile sie da zlapac, a reszte - jesli jest jak, to przysypuje ziemia.

[quote]A jak już tak rozszerzamy temat, to odkad wyprowadziłęm się na obrzeża koło lasu, to wkurza mnie :
1) młodzież przyjeżdżająca na sex do lasu. Zostawiają wtedy zwykle "zestaw": kilka opakpowań po piciu/żarciu, zużyte prezerwatywy, sterta zuzytych husteczek higienicznych itd.
Spora radocha, jak pies to chwyci taką używaną gumę, albo husteczkę do pyska i trzeba mu ją zabrać...[/quote]Juz na innym watku opisywalem radoche wygrzebywania zuzytej prezerwatywy psu z gardla. Miodzio :angryy:[quote]A jeszcze fajniej, jak po powrocie niespodziewanie poliże po twarzy ... [/quote] .......... rispekt, stary.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Shanara']Ja jestem szczęśliwą mieszkanką takiego osiedla..:evil_lol:
Przez prawie dwa lata prowadziłam ze spółdzielnią "goownianą korespondencję" ..uogólniajac:Oni pisali,że mam sprzatać bo to mój obowiązek..a ja im odpisywałam,że bardzo chętnie jak tylko oni spełnią swój obowiązek i zapewnią kosze na odchody, za opróżnianie których notabene płacę :p.
Pewnego dnia wyszłam na trawniczek i co widzę?? Wielki kubeł, z zamykaną na kłódke klapą i wyciętym otworem na wrzucanie "smrodków"...czyli okazało się,że można ;) .
Kubeł jest zabezpieczony przed wywróceniem łańcuchem przypiętym do płotu i opróżniany regularnie.
Mało tego..kubeł stanął dokładnie tam gdzie wyprowadzam psa na spacerki "fizjologiczne"..a psica w celu zrobienia kupki drepta w strone kubła i załatwia sie nie dalej niż 2 metry od niego, wiec problemu z noszeniem "skarbu" też nie ma.:lol:[/quote]
Widzisz, Ty jesteś w o tyle lepszej sytuacji, niż ta którą przedstawiłam, że Ty sprzątasz po psie sama i nikt nie chce Cię na siłę za Twoje pieniądze "niby wyręczać".
Wywalczyłaś kosze, kosze są opróżniane regularnie i jeszcze pewnie masz jakieś trawniki zapewnione, a ja pisałam o tym, że można odebrać społeczności niemal wszystkie trawniki, dać kosz na psie odchody (w ogóle gdzie indziej niż psy są realnie wyprowadzane), nie opróżniać go i zdzierać co miesiąc haracz głównie za to, że ktoś zatrudniony, w czyj zakres obowiązków wchodzi niby sprzątanie psich kup, ma to robić tyle tylko, że to bujda i nikt tak naprawdę tego nie robi, choć kasa płynie na ten cel.
Oczywiście niektórzy będą w takiej sytuacji i tak po swoich psach sprzątać, mimo, że już za to zapłacili i że nie mają gdzie prezentów wyrzucać, ale wielu ludzi tego robić nie będzie, bo ma wykręt i czuje się zwolnionych z tego obowiązku, płacę to nie muszę i poniekąd mają i ci rację, a spółdzielni też nie chodzi o porządek i czyste reszteczki z trawników, tylko o tę żywą kasę co miesiąc, która wpływa, ale na utrzymanie czystości "zieleni" nie bardzo idzie.
A wystarczyłoby zrezygnować z takich opłat i wprowadzić egzekwowany obowiązek sprzątania, może dla "osłody" zrobić na osiedlu coś specjalnie pod kątem psiarzy, by nie czuli się zaniedbani, a ich potrzeby zostały w końcu dostrzeżone, bo skoro można np. rowerzystom czy dzieciom stworzyć warunki, to dlaczego psiarzom nie? Z ludźmi trzeba po dobroci, aczkolwiek stanowczo. ;)
Szkoda, że z psiarzami przeważnie tylko się walczy.

Link to comment
Share on other sites

Na wsi goownianego problemu nie ma - kilkanaście kupek na chodniku, które wytwarzają głównie błąkające się psy. Po psie i tak sprzątam, oczywiście będąc w miejscach publicznych, bo nie będę kupy zbierać na szczerych polach i przez 5-10 km nieść to w kieszeni do domu (bo na całą wieś koszy jest 5).

Jedyne co mnie dziwi - najbardziej narzekający na psie odchody to ludzie, którzy trzymają psa na metrze kwadratowym w zasranym po granice możliwości kojcu, sprzątając raz na miesiąc, o ile nie rzadziej. Ewentualnie menele i żule, którzy pod osłoną nocy tu lub tam zostawią po sobie ślad ( w który często zdarza się mi się wdepnąć, albo pieseczek się wytarza ) lub jeszcze ci bardziej śmiali, sr*ający w biały dzień.

Tych, którzy wierzą w abrakadabra kupa znika, informuję o wyniku mojego doświadczenia wykonanego z czystej ciekawości. Kupę mojego psa położyłam w ogrodzie, więc w warunkach polowych. Minął tydzień, drugi, a kupa siedziała dalej. Więc nie uwierzę w goownianego harrego pottera.

Nastawienie niektórych do sprzątania po swoim psie bardzo zniechęca, bo nie dość że ktoś chce, to zarzuca mu się zagoownianie koszy na śmieci, brak higieny osobistej (a bo taka kopa to nawet przez woreczek zarazki przeniesie), a nawet bezczelnosc (jak można publicznie wziąć psią kupę do ręki?!?!). I koło się zamyka, bo człowiek nie chce być wyśmiewany :shake:.

Link to comment
Share on other sites

Stanowczo stwierdzam że kupy nie znikają, po niedawnych roztopach spędziłam piękne popołudnie na zbieraniu tego co jeszcze chwilę wcześniej przykrywała piękna biała pierzynka która skutecznie utrudniała mi sprzątanie na bieżąco. Moje dwa potwory potrafią narobić gówna za przeproszeniem, sprzątam po nich przynajmniej raz dziennie. Jeszcze niedawno jak były mniejsze to na własnym ogrodzie sprzątałam na bieżąco, porostu po kilku wpadkach stwierdziłam że lepiej posprzątać od razu niż czekać aż psiak sam w to wlezie i wniesie do domu wprost na dywan, wykładzinę, swoje wyrko, moje wyrko itd. Poza moim ogrodem nie sprzątam bo to to już pola i lasy, jeszcze do niedawna było całkiem sympatycznie niestety w okolicy powstało kilka nowych osiedli gdzie przeniosło się kilku miastowych ale zapomnieli zaopatrzyć się w kosze na śmieci więc wszystko ląduję w przydrożnych lasach łąkach rowach... że tak powiem ludzie to nawet z nie gówna potrafią zrobić gówno - to chyba taki naród.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']i zacząłem zbierać pierwszą lepszą najbliższą, podobnej wielkości, możliwą do zebrania bez schodzenia z chodnika :eviltong:
W końcu co za różnica którą kupę sprzątnę? :lol:[/quote]

To nie fair, pewnie wybierasz najłatwiejszą do sprzątnięcia! :lol:

A tak serio to nic się nie poprawia mimo, że każdej wiosny są rozlepiane wszędzie plakaty nt. sprzątania po psach. :roll: Nawet słuchajcie ostatnio widziałam na ten temat coś napisane w metrze. W sensie na ekranie z wiadomościami. Jakiś tekst propagujący sprzątanie i wypowiedź właścicielki sprzątającej.

Ech. Kupy były, są i będą. Kupa nigdy nas nie zdradzi. :lol:

Najbardziej bawią mnie właścicielki małych piesków. Od jednej usłyszałam, że ona nie sprzątnie po swoim yoreczku (rzeczywiście, wielkości sporej myszy) bo co taka mała kupa komu przeszkadza :lol: Żeby nie było - mój pies też do względnie małych należy a sprzątam. Mi to dużej różnicy nie robi w jakiej wielkości kupę wdeptuję :angryy:

Ja uwielbiam doprowadzać ludzi do szału sprzątaniem.
Takim nie dogodzisz. Albo się czepiają, że nie sprzątasz (kiedy mój pies akurat zaczął proces długiego i namiętnego wypróżniania się więc jeszcze nie zdążyłam dokopać się w kieszeniach do torebki foliowej) - i wtedy wyciągam torebkę, pytam "słucham?" a następnie sprzątam dzieło swojego psa; albo są wielce oburzeni, że ktoś w ich obecności wziął kupę przez woreczek do ręki. Skandal. W biały dzień!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa']są wielce oburzeni, że ktoś w ich obecności wziął kupę przez woreczek do ręki. Skandal. W biały dzień![/quote]Tak nagle mi przyszlo do glowy, moze wyszkolimy i zatrudnimy do sprzatania jakis specjalny oddzial ninja? Beda ciemna noca sprzatac, dodatkowo wtapiajac sie w tlo [i nie tylko :evil_lol:] - nikogo to nie bedzie razic! :multi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']Widzisz, Ty jesteś w o tyle lepszej sytuacji, niż ta którą przedstawiłam, że Ty sprzątasz po psie sama i nikt nie chce Cię na siłę za Twoje pieniądze "niby wyręczać".
Wywalczyłaś kosze, kosze są opróżniane regularnie i jeszcze pewnie masz jakieś trawniki zapewnione, a ja pisałam o tym, że można odebrać społeczności niemal wszystkie trawniki, dać kosz na psie odchody (w ogóle gdzie indziej niż psy są realnie wyprowadzane), nie opróżniać go i zdzierać co miesiąc haracz głównie za to, że ktoś zatrudniony, w czyj zakres obowiązków wchodzi niby sprzątanie psich kup, ma to robić tyle tylko, że to bujda i nikt tak naprawdę tego nie robi, choć kasa płynie na ten cel.
Oczywiście niektórzy będą w takiej sytuacji i tak po swoich psach sprzątać, mimo, że już za to zapłacili i że nie mają gdzie prezentów wyrzucać, ale wielu ludzi tego robić nie będzie, bo ma wykręt i czuje się zwolnionych z tego obowiązku, płacę to nie muszę i poniekąd mają i ci rację, a spółdzielni też nie chodzi o porządek i czyste reszteczki z trawników, tylko o tę żywą kasę co miesiąc, która wpływa, ale na utrzymanie czystości "zieleni" nie bardzo idzie.
A wystarczyłoby zrezygnować z takich opłat i wprowadzić egzekwowany obowiązek sprzątania, może dla "osłody" zrobić na osiedlu coś specjalnie pod kątem psiarzy, by nie czuli się zaniedbani, a ich potrzeby zostały w końcu dostrzeżone, bo skoro można np. rowerzystom czy dzieciom stworzyć warunki, to dlaczego psiarzom nie? Z ludźmi trzeba po dobroci, aczkolwiek stanowczo. ;)
Szkoda, że z psiarzami przeważnie tylko się walczy.[/quote]Prawda jest taka,że sprzątam dla własnej wygody (żeby za kilka godzin nie wdepnąć w to co zrobił pies)..bo obowiązek sprzątnięcia wg prawa spoczywa na spółdzielni jako właścicielu terenu- to czy i jak sobie wyegzekwuje ten obowiązek spółdzielnia od właściciela to już jej problem.
Inna sprawa to taka,że wiekszość ludzi narzeka,że kubłów nie ma..albo stoją nie tam gdzie trzeba..a nikt nie wysili się,żeby napisać do właścicieli terenu i nie "uświadomi" o potrzebach.
Ja teraz jak już mam "prywatny kubeł" to pisze do nich "z prośbą" o uprzątnięcie papierów,plastików i szkła..z adnotacją,że jeśli im nie starczy "samozaparcia" to może ich SM wspomoże :evil_lol:..teraz jestem w komfortowej sytuacji-ja swój obowiązek spełniam Oni -nie :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='olekg89']Plastikowa torebka nie ulega rozpuszczeniu ,a psiego gówna już po kilku dniach nie ma.Mi tam obesrane trawniki nie przeszkadzają.Więc nie sprzątam i nie będę.[/QUOTE]


jejku, jak ja nie lubię takiego egoistycznego podejścia.
ja rozumiem, ze można sobie takie tłumaczenie stosować we własnym ogródku, ale przestrzeń publiczna jest PUBLICZNA. i to, ze TObie nie przeszkadza, to nie znaczy, że każdy ma taką perspektywę. Mi bardzo przeszkadza, jak moje psiaki nie mają nawet jak po trawie pobiegać, bo wszędzie kupy i przeszkadza mi, jak później muszę wymywać z moich psiaków te ukochane przez włascicieli kupy ich pupilków :angryy:
trawa czy chodniki to nie jest toaleta - jak ktoś chce to niech mu się psiak w domu załatwia, a wychodzą na publiczny teren dobrą zasadą jest: żyj i daj żyć innym...

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[quote name='Papryczka']jejku, jak ja nie lubię takiego egoistycznego podejścia.
ja rozumiem, ze można sobie takie tłumaczenie stosować we własnym ogródku, ale przestrzeń publiczna jest PUBLICZNA. i to, ze TObie nie przeszkadza, to nie znaczy, że każdy ma taką perspektywę. Mi bardzo przeszkadza, jak moje psiaki nie mają nawet jak po trawie pobiegać, bo wszędzie kupy i przeszkadza mi, jak później muszę wymywać z moich psiaków te ukochane przez włascicieli kupy ich pupilków :angryy:
trawa czy chodniki to nie jest toaleta - jak ktoś chce to niech mu się psiak w domu załatwia, a wychodzą na publiczny teren dobrą zasadą jest: żyj i daj żyć innym...[/QUOTE]

Jestem tego samego zdania, moj psiak nie raz juz wlazl w psia kupe i po przyjsciu do domu zdazyl mi opieczatkowac podloge w przedpokoju i w kuchni a raz nawet wkoczyl na lozko, miodzio!!!:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='daglo']Jestem tego samego zdania, moj psiak nie raz juz wlazl w psia kupe i po przyjsciu do domu zdazyl mi opieczatkowac podloge w przedpokoju i w kuchni a raz nawet wkoczyl na lozko, miodzio!!!:shake:[/quote]

Wprawdzie mnie ten temat już nie dotyczy, ale mam pytanie. Mieszkam na sporym warszawskim osiedlu, i jak okiem sięgnąć nie ma na nim nawet jednego, powtarzam, JEDNEGO kosza na psie kupy. Po prostu administracja olała właścicieli czworonogów, ale nie omieszkała poprzyklejać niemal na każdym drzewie karteczek z tekstem, że za zostawianie po psie nieczystości na trawnikach grozi kara. No to ja się pytam, gdzie ludzie mają wyrzucać te kupy? Nie ma mowy żeby woreczki z psimi odchodami wywalać do zwykłych śmietników miejskich, bo nie pozwalają na to przepisy sanitarne, a dozorczyni stwierdziła kiedyś, że nogi poprzetrąca jak złapie kogoś na pozbywaniu się torebki w śmietniku. No i co? Widzicie jakies wyjście z sytuacji?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...