Jump to content
Dogomania

Kot Wampirek prosi o pomoc


joanka40

Recommended Posts

I jeszcze parę słów o Wampku.

No dziś niby jest lepiej, ale Wampek jakiś taki wilgotny się zrobił i wylizujący się.

Całe futro wylizywał i pod ogonem dość obsesyjnie.

Niby nie ma biegunki, ale jak go dorwałam i zajrzałam pod ogon, to niestety jakieś małe wybuchy tam się ujawniły - i dlatego on

te wybuchy cały czas zlizuje.

Rozrobiłam w kubku Stoperan z wodą, naciągnęłam trochę do strzykawki i do pychola.

No i jak usnął sobie pierdzioszek, to śpi cały czas.

Wychodzi jak nic ta jego dieta oparta na Kitkacie i badziewnych chrupach.

Mam już w koszyku w zooplusie tego Purizona - i muszę mu to kupić, bo się chłopak wykończy z tymi eksplozjami.

Domyślam się, że go kręciło w tym brzuchu - bo w pewnym momencie zaległ w misce /kuwecie/ - i tam spał, żeby już nie tracić czasu

na dobieganie do kibelka.

Stoperan /dałam mało/ zadziałał jak trzeba - jest poprawa.

Nie mam pojęcia, czy te wrzaski i miałki też mają związek z tym brzuchem, będę go obserwować i zobaczymy.

 

Link to comment
Share on other sites

Wszystkie potrzebne składniki do mikstury można dostać w zielarni. Bywa, że apteki mają dział zielarski, ale nie w każdej.

Gdyby nie było mydła w płynie, można kupić w kostce i rozpuścić kilka w wiórków w wodzie.

Dobrze, że Wampuś już zdrowy, ale proponuję sprawdzić mi gruczoły okołoodbytowe. Miałam kiedyś taki epizod z Wrzaskunem, że właśnie wylizywał się, odbyt wilgotny, cały czas przy lizaniu mruczał jak wściekły, a zły był przy tym jak osa. Nawet podejrzewałam go o robaki. Aż ktoś mi zasugerował sprawdzenie gruczołów. Ja tego sama nie potrafię, więc pojechałam do weta, jak ten nacisnął to smrodek wyskoczył na 2 metry. Problem zniknął jak ręką odjął.

Ze ślimakami to jest problem, ale można temu zaradzić, przede wszystkim trzeba zlikwidować wszelkie miejsca wilgotne gdzie te ślimaki czują się dobrze.

Wokół roślin (begonii) można rozsypać skorupki z jajek, piasek czy trociny, żeby ślimaki nie mogły przejść. Można dosadzić rośliny, których ślimaki nie tolerują m.in.szałwia lek. tymianek ,(przy okazji ma się własne zioła). Można też zrobić pułapki z butelki czy słoika napełnionego 1/3 piwem, (małpy lubią piwo) do którego wejdą a nie mogą wyjść.

Ponoć też można spryskać roślinę rozcieńczoną kawą, ale tego sposobu nie wypróbowałam.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Terra, a ja myślałam, że tylko psy mają gruczoły okołoodbytowe i w związku z tym problemy z ich zapchaniem.

A tu się dziś dowiaduję, że koty też je mają i mam rozumieć, że człowiek również je ma.

Czyli: wiem, że nic nie wiem, jest jak zwykle aktualne i na czasie :)

Ponadto doszłam do wniosku, że nie mam zupełnie doświadczenia z kotem niewychodzącym i Wampek ma jeszcze problem

z kłaczkami, tzn. zakłacza się od czasu do czasu.

Te wychodzące idą sobie na dwór, poskubią zielska i jest ok. A Wampkowi ciągle zapominam narwać trawki i gość się od czasu

do czasu przytyka.

Dziś widzę sporą poprawę z brzuchem. Dalej nic z Wampka nie wycieka i jest zdecydowanie spokojniejszy.

Poleciałam też dziś do zoologicznego, bo stwierdziłam, że zanim to zamówienie z zooplusa do mnie przyjdzie, to Wampek

musi zjeść coś lepszego.

I kupiłam mu dziś Applaws - kurczak i jagnięcina.

Jutro będę w lecznicy, ale bez żadnego zwierzaka, a jedynie po Controline na pchły.

Może uda mi się w tym tygodniu podjechać z Wampkiem do lecznicy - biorę pod uwagę koniec tygodnia.

 

 

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, terra napisał:

Wszystkie potrzebne składniki do mikstury można dostać w zielarni. Bywa, że apteki mają dział zielarski, ale nie w każdej.

Gdyby nie było mydła w płynie, można kupić w kostce i rozpuścić kilka w wiórków w wodzie.

Ze ślimakami to jest problem, ale można temu zaradzić, przede wszystkim trzeba zlikwidować wszelkie miejsca wilgotne gdzie te ślimaki czują się dobrze.

Wokół roślin (begonii) można rozsypać skorupki z jajek, piasek czy trociny, żeby ślimaki nie mogły przejść. Można dosadzić rośliny, których ślimaki nie tolerują m.in.szałwia lek. tymianek ,(przy okazji ma się własne zioła). Można też zrobić pułapki z butelki czy słoika napełnionego 1/3 piwem, (małpy lubią piwo) do którego wejdą a nie mogą wyjść.

Ponoć też można spryskać roślinę rozcieńczoną kawą, ale tego sposobu nie wypróbowałam.

Super :) W Dąbrowie jest całkiem przyzwoity sklep zielarski, więc sobie tam podejdę.

Bardzo Ci dziękuję za porady odnośnie ślimaków - na początek spróbuję z trocinami, bo mam całą paczkę.

Piasek zresztą też mam, bo kiedyś kupiłam dla Wampka, a on i tak nie chciał z niego korzystać.

I dam znać, czy ślimaki trzymają się z daleka :)

Ogrodniczka ze mnie jest naprawdę kiepska, choć  przez prawie 10 lat zawsze coś tam sobie hodowałam i bardzo dbałam o te moje roślinki.

A potem nagle straciłam zapał i wstyd się przyznać, na tym skrawku ziemi jest naprawdę dennie.

Ale moją ambicją jest walka z marazmem ogrodniczym i mam nadzieję, że w to lato sprostam temu wyzwaniu.

Terra, bardzo Ci dziękuję za wskazówki - Kochana jesteś :)

Link to comment
Share on other sites

Nie dziękuj, mnie też jest przyjemnie, że mogłam podzielić się swoją skromną wiedzą :)

Dodam jeszcze, że gruczoły okołoodbytowe służą psom i kotom do wydalania toksyn z organizmu (nie mają otworów potowych jak człowiek) i jednocześnie do znaczenia terenu.

Chociaż niektórzy ludzie też znaczą, w miejskich zaułkach czuć czasem ,że był tam obszczymur jakiś ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, terra napisał:

Nie dziękuj, mnie też jest przyjemnie, że mogłam podzielić się swoją skromną wiedzą :)

Dodam jeszcze, że gruczoły okołoodbytowe służą psom i kotom do wydalania toksyn z organizmu (nie mają otworów potowych jak człowiek) i jednocześnie do znaczenia terenu.

Chociaż niektórzy ludzie też znaczą, w miejskich zaułkach czuć czasem ,że był tam obszczymur jakiś ;)

Hahaha...dobre, dobre :)

No, te gruczoły nieustannie mnie zadziwiają :)

I oczywiście wiedza Twoja nie jest skromna, a solidna i oczywiście jest za co dziękować :)

Byłam dziś w lecznicy, mam ten Controline i dostałam jeszcze dla Wampka zastrzyk przeciw świądowy.

Myślałam, że Wamp jest tłuczony przez Kreta i Skrzata, bo ma bardzo dużo strupków.

Jednak jestem na 100% pewna, że nikt go nie tłucze, a Wamp po prostu się rozdrapuje.

Zastrzyk już dostał, jeszcze ich zakropię :)

 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, terra napisał:

Kurcze, ale dlaczego go swędzi? Jakaś alergia pokarmowa, czy od nielegalnych lokatorów?

 

Terra, myślę, że to nadwrażliwość na ugryzienia pcheł.

Po zastrzyku i zakropieniu jest ogromna poprawa.

Inne zwierzaki też mają oczywiście pchły, ale widać nie mają tak delikatnej skóry jak Wapiszon.

No w końcu: kto jest Księciuniem ?

Pani Doktor w lecznicy, mówiła mi, że ten Controline też nie u wszystkich zwierząt działa.

Jednak jakiś czas temu okazał się skuteczny i teraz widzę, że też podziałał.

Zakropiłam psa i dwa koty, został mi jeszcze Skrzacik.

Ci zakropieni wreszcie śpią spokojnie.

U Wampka na szyi, pod brodą, zrobił się wręcz taki kołnierz ze strupków.

Kiedyś miałam taką koteczkę Lusię, po wypadku, to jak przyjechała do mnie pierwszy dzień, to na szyi miała obstrupiałą obręcz.

Pierwszy raz spotkałam się wtedy z czymś takim. 

Jak z nią pojechałyśmy do lecznicy, razem z Martiką, to lekarz powiedział, że kotka ma mnóstwo pcheł i Lusia dostała

zastrzyk na pasożyty zewnętrzne. Genialny był ten zastrzyk reakcja natychmiastowa i Lusia miała od razu ulgę.

Niestety, później już te zastrzyki były niedostępne

Koszt był duży - około 20 -30 zł, z tego co pamiętam, ale jak zwierzak był baaardzo chory, to warto było mu zakupić coś takiego,

żeby sobie od razu odetchnął od świądu.

Potem ten kołnierz się wysypywał z futra sam, albo przy czesaniu i po jakimś czasie skóra była bardzo ładna.

Wampkowi też robią się takie obstrupiałe płachty na ciele.

Wychodzi na to, że Księciunie tak mają :)

 

Link to comment
Share on other sites

Ten preparat na pchły dziś już zadziałał w pełni.

Wampek jest bardzo spokojny, pies też odetchnął.

Dalej nie zakropiłam Skrzata bo trochę dziczy i świruje, i nie chcę się z nim szarpać, bo potem nie

chce głąb wracać do domu.

Czyli Wampek tak się wydzierał, bo go swędziało.

Pies też sygnalizuje dolegliwości.

Jedynie po Kreciku i Skrzacie nic nie widać, jak im coś dolega - nie skarżą się.

Muszę pilnować żeby za cztery tygodnie od razu ich zakropić, bo jak zapomnę, to znowu będzie inwazja pcheł.

Link to comment
Share on other sites

To super, że udało się opanować inwazję, żeby tylko niepryskani czegoś nie przynieśli.

Aby osiągnąć pożądany efekt,  zasadniczo powinno się odrobaczać czy zakraplać wszystkie zwierzęta równocześnie. Wtedy jest szansa na całkowite opanowanie sytuacji.

Mizianki dla Wampusia :)

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, terra napisał:

To super, że udało się opanować inwazję, żeby tylko niepryskani czegoś nie przynieśli.

Aby osiągnąć pożądany efekt,  zasadniczo powinno się odrobaczać czy zakraplać wszystkie zwierzęta równocześnie. Wtedy jest szansa na całkowite opanowanie sytuacji.

Mizianki dla Wampusia :)

Na swoje usprawiedliwienie napiszę jedynie, że te moje kocury stawiają opór przy zakrapianiu i jak zakropię

dwóch głąbów, to na tego trzeciego już zazwyczaj nie mam siły.

Wiesz Terra jak jest z kotami, wyrywa się taki łobuz, rapie tylnymi łapami, szarpie się, no wiadomo, co oni potrafią wyczyniać.

No i najczęściej kropię ich na raty.

Jedynie pies przy kropieniu zachowuje się wzorowo, ale pies z kolei non stop robi mnie w konia z kuwetami /wyjada, fuj.../ oraz rozbraja worki ze śmieciami

i wygrzebuje z nich jedzenie. I robi to tak sprytnie, że mimo, iż podejrzewam, że może mieć 15 lub nawet 16 lat, to i tak mnie zawsze przechytrzy.

Pies w ogóle się ze mną nie liczy i dochodzę do wniosku, że zapatrzył się na koty i aktualnie jest już kotem :) - tzn. mentalnie :)

Jeszcze powinnam kupić jakiś preparat, żeby spryskać rogówkę i fotel, na którym zapchlone towarzystwo zalega godzinami.

No a Wampiak tylko śpi, je, uspokoił się, a skóra ładnie się goi.

Doczytałam wczoraj, że Wamp cierpi na alergiczne pchle zapalenie skóry. I mój pies też.

Czyli, że mam w domu dwa gatunki pcheł: psie i kocie.

Doczytałam też w internecie, że u kota te zmiany alergiczne, najczęściej pojawiają się wzdłuż lini grzbietu.

I rzeczywiście Wampiak ma tam strupki. Teraz te zmiany po prostu się wykruszają, bo kotek przestała się drapać.

I kota ponoć uczula ślina pcheł.

Wklejam ten artykuł - Wampek i Maniek, na bank mają alergię na te pasożyty:

http://swiatkotow.pl/strefa-wiedzy/artykuly/choroby/art,546,alergiczne-pchle-zapalenie-skory.html

Tak więc Skrzata dokropię już jutro, bo on nadal jest na mnie lekko obrażony i nie chcę jeszcze bardziej mu podpaść.

Jeszcze przez przypadek uderzyłam go drzwiami i nie chciał w ogóle wracać o domu, a jak mnie widział to uciekał.

Podpadałam w każdym razie baaardzo.

Link to comment
Share on other sites

Joanko, absolutnie nie stawiam Ci żadnych zarzutów, powtórzyłam tylko to, co mi wiele razy powtarzał mój wet, aby preparat zadziałał i przyniósł pożądane efekty musi być zastosowany równocześnie u wszystkich zwierząt.

Też kiedyś mieszkał u mnie kotek, który nie trawił jakichkolwiek zabiegów na własnym ciele. Haratał tylnymi nogami do kości. A ponieważ wymagał leczenia wypracowałam metodę. "Siadałam" na kocie okrakiem tak, że przyciskałam jego łapy tylne i przednie do wersalki przez co stały się dla niego bezużyteczne. Dodatkowo jedną ręką dociskałam ciałko na wysokości karku (wprawdzie nie gryzł, ale może by się namyślił i zaczął) drugą rękę miałam wolną do wykonywania różnych czynności. Dodam tylko, że byłam sama i musiałam sobie jakoś poradzić. Po skończeniu nie puszczałam go od razu wolno, tylko głaskałam miziałam i popuszczałam stopniowo.  Tym sposobem cała operacja nie stała mu się nie do zniesienia. Kot wyzdrowiał :)

Moje psie świnie też chętnie wyjadałyby z kuwety, gdybym je dopuściła, więc nie mają do niej dostępu. Ale to się zdarzyło i to nie raz. Więc okazuje się, że jest to jakaś atrakcja dla psów kocie gooowienko pożerać.

Poczytam artykuł o alergiach, nie wiadomo kiedy się przyda.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

PS. mam jeszcze jeden przepis na płyn przeciw pchłom i kleszczom. Kiedyś go wypróbowałam na psach, krótko, bo jednak ma wadę. Niszczy psie futro, a moje mają długą sierść.

Ale może na kanapę by się nadał? Jeśli się zdecydujesz go zrobić, to może najpierw spróbuj gdzieś z boku, żeby nie zniszczyć całej kanapy:

składniki:

200 ml octu jabłkowego

łyżeczka soli morskiej

łyżeczka sody oczyszczonej

2-3 łyżki ciepłej wody

przygotowanie:

do buteleczki z atomizerem wlać ocet, wsypać sól i sodę, chwilę zaczeka i i wlać ciepłą wodę, wstrząsnąć do całkowitego rozpuszczenia składników.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A ja też mam swój sposób na walczącego kota :-). Ponieważ też jestem sama a koty są "niewspółpracujące" wypracowałam sobie pewną metodę. Biorę stare jeansy / nigdy zniszczonych nie wyrzucam, są na wagę złota / i trochę zszywam nogawki. Jak są wąskie to już nie, wtedy tylko końcówki trochę zwężam. W czasie jak mam koty duże to nie robię nic z nogawkami. Jak delikwent jest chory np. uszy czy jakaś rana to biorę kota za kark / jak matka / i wkładam do tych jeansów. Tak żeby głowa wyszła z nogawki. Oczywiście kociak się wyrywa i protestuje ale najważniejsze włożyć odpowiednio głowę. Wtedy spodnie w dół i swoboda ruchów kota zostaje ograniczona do maximum. Siłą ciężkości cały kot jest na dole nogawki. Teraz mam kota, który nie jest w stanie ruszyć łapami bo spodnie są odpowiednio wąskie. Drugą nogawką okręcam koci kuperek, żeby mi nie wyszedł i mam taki tłumoczek, który choć może piszczeć to nie jest w stanie nic zrobić. Łapki unieruchomione, spodnie grube to nawet jakby chciał ich nie jest w stanie przerwać. Teraz mogę robić z kotem wszystko co potrzebne. Np. wyczyścić uszy. Jak moje kociaki miały na ciele rany po walkach z innymi kotami to wtedy w tych jeansach wycinałam sobie dziury tam gdzie była rana i miałam dojście do niej jak chirurg w czasie operacji :-). A jak się nogawka tymi dziurami zużyła to zawsze jest następna albo kolejne spodnie :-).

Po "zabiegu" po prostu spokojnie kładę kota w tych spodniach na podłodze a on już potrafi się z nich wydostać :-).   

Najważniejsze żeby nogawka na końcu była na tyle wąska żeby głowa kocia weszła ale cała reszta już nie przeszła żeby kot nie przeleciał :-)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, terra napisał:

Joanko, absolutnie nie stawiam Ci żadnych zarzutów, powtórzyłam tylko to, co mi wiele razy powtarzał mój wet, aby preparat zadziałał i przyniósł pożądane efekty musi być zastosowany równocześnie u wszystkich zwierząt.

Też kiedyś mieszkał u mnie kotek, który nie trawił jakichkolwiek zabiegów na własnym ciele. Haratał tylnymi nogami do kości. A ponieważ wymagał leczenia wypracowałam metodę. "Siadałam" na kocie okrakiem tak, że przyciskałam jego łapy tylne i przednie do wersalki przez co stały się dla niego bezużyteczne. Dodatkowo jedną ręką dociskałam ciałko na wysokości karku (wprawdzie nie gryzł, ale może by się namyślił i zaczął) drugą rękę miałam wolną do wykonywania różnych czynności. Dodam tylko, że byłam sama i musiałam sobie jakoś poradzić. Po skończeniu nie puszczałam go od razu wolno, tylko głaskałam miziałam i popuszczałam stopniowo.  Tym sposobem cała operacja nie stała mu się nie do zniesienia. Kot wyzdrowiał :)

Moje psie świnie też chętnie wyjadałyby z kuwety, gdybym je dopuściła, więc nie mają do niej dostępu. Ale to się zdarzyło i to nie raz. Więc okazuje się, że jest to jakaś atrakcja dla psów kocie gooowienko pożerać.

Poczytam artykuł o alergiach, nie wiadomo kiedy się przyda.

Terra, jasne, że wiem, że to nie są żadne zarzuty. Jesteś tak życzliwą i fajną osobą, że nigdy, przenigdy nawet nie wpadłabym na pomysł, że 

to są jakieś zarzuty :) Absolutnie, przysięgam :) 

Siadanie okrakiem wypróbuję :)

Drżyjcie koty, bo nie wiecie jeszcze jaki mam na Was sposób :)

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, terra napisał:

PS. mam jeszcze jeden przepis na płyn przeciw pchłom i kleszczom. Kiedyś go wypróbowałam na psach, krótko, bo jednak ma wadę. Niszczy psie futro, a moje mają długą sierść.

Ale może na kanapę by się nadał? Jeśli się zdecydujesz go zrobić, to może najpierw spróbuj gdzieś z boku, żeby nie zniszczyć całej kanapy:

składniki:

200 ml octu jabłkowego

łyżeczka soli morskiej

łyżeczka sody oczyszczonej

2-3 łyżki ciepłej wody

przygotowanie:

do buteleczki z atomizerem wlać ocet, wsypać sól i sodę, chwilę zaczeka i i wlać ciepłą wodę, wstrząsnąć do całkowitego rozpuszczenia składników.

 

Bardzo dziękuję za przepis :)

Wszystkie składniki mam w domu.

Mam też wrażenie, że rogówki już nic nie ruszy, bo takimi środkami ją spryskiwałam różnistymi, że 

dochodzę do wniosku, że jest niezniszczalna, nieodbarwialna, tylko na chwilę obecną zasierściona i brudna od sierściuchów :)

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, AlfaLS napisał:

A ja też mam swój sposób na walczącego kota :-). Ponieważ też jestem sama a koty są "niewspółpracujące" wypracowałam sobie pewną metodę. Biorę stare jeansy / nigdy zniszczonych nie wyrzucam, są na wagę złota / i trochę zszywam nogawki. Jak są wąskie to już nie, wtedy tylko końcówki trochę zwężam. W czasie jak mam koty duże to nie robię nic z nogawkami. Jak delikwent jest chory np. uszy czy jakaś rana to biorę kota za kark / jak matka / i wkładam do tych jeansów. Tak żeby głowa wyszła z nogawki. Oczywiście kociak się wyrywa i protestuje ale najważniejsze włożyć odpowiednio głowę. Wtedy spodnie w dół i swoboda ruchów kota zostaje ograniczona do maximum. Siłą ciężkości cały kot jest na dole nogawki. Teraz mam kota, który nie jest w stanie ruszyć łapami bo spodnie są odpowiednio wąskie. Drugą nogawką okręcam koci kuperek, żeby mi nie wyszedł i mam taki tłumoczek, który choć może piszczeć to nie jest w stanie nic zrobić. Łapki unieruchomione, spodnie grube to nawet jakby chciał ich nie jest w stanie przerwać. Teraz mogę robić z kotem wszystko co potrzebne. Np. wyczyścić uszy. Jak moje kociaki miały na ciele rany po walkach z innymi kotami to wtedy w tych jeansach wycinałam sobie dziury tam gdzie była rana i miałam dojście do niej jak chirurg w czasie operacji :-). A jak się nogawka tymi dziurami zużyła to zawsze jest następna albo kolejne spodnie :-).

Po "zabiegu" po prostu spokojnie kładę kota w tych spodniach na podłodze a on już potrafi się z nich wydostać :-).   

Najważniejsze żeby nogawka na końcu była na tyle wąska żeby głowa kocia weszła ale cała reszta już nie przeszła żeby kot nie przeleciał :-)

Genialne !!! Naprawdę !!!

Obezwładnienie kota na 100 %. A rzeczywiście bardzo często nie da się inaczej, a człowiek zupełnie nie ma pomysłu, jak sobie

poradzić. 

Dlatego pomysł z jeansami uważam za rewelacyjny !!!

Drżyjcie koty - nadchodzę z galotami i będę was leczyć i zakrapiać :)

Link to comment
Share on other sites

I udało się którąś metodą spacyfikować walczące koty? :)

 

U nas jakiś dziwny czas aktywności kocio-psio-cielęcej.

Wrzaskun na noce nie wraca, skoro świt drze się pod drzwiami, żeby go wpuścić, bo głodny, choć myszki muszę sprzątać z tarasu.

A wczoraj na spacerze jeden z psów doznał blokady umysłowej i podszedł do cielaka-byczka a ten go kopnął, na szczęście w nogę. Później Lakuś kulał, myślałam ,że trzeba będzie go nieść. 

 

Mizianki dla koteczków i psiaczka :)

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

O tak :) 

Skrzat został dociśnięty kolanami, czyli zastosowałam metodę nr 1 - siadanie na kocie :)

Oczywiście, gdyby zachowywał się żenująco, to już miał zapowiedziane, że wcisnę go do nogawki jeansów i zaszyję dół :) -

- czyli miał zapowiedziane, że zastosuję metodę nr 2 - czyli metodę nogawkową :)

Mam nadzieję, że Twój Lakuś już całkiem doszedł do siebie po kopnięciu.

Moje kocury łapią myszki sporadycznie.

Podejrzewam też, że Skrzat nie łapie myszek wcale.

Natomiast Krecik od czasu do czasu i też je przynosi.

Teraz, jak jest tak ciepło to wszystkie koty świata, najchętniej siedziałyby po całych dniach na dworze.

A do domu przychodziłyby tylko coś zjeść.

Latem mam wrażenie koty wychodzące trochę dziczeją i jakaś pierwotna natura się w nich odzywa.

Jak jest zimno, to moje koty zachowują się zdecydowanie lepiej :)

Wampek jest teraz bardzo grzeczny, śpi, je, przyjdzie się wypieszczochować i znowu śpi.

Bardzo grzeczny jest. Skóra ładnie się goi, świąd ustał, więc kiciuś jest zrelaksowany.

Zwierzaki dziękują za miziaczki :) 

I oczywiście prosimy wygłaskać Twoich łobuzów :)

 

 

Link to comment
Share on other sites

Zapewne Skrzacik był bardzo zdziwiony, co ta Pancia z nim wyprawia :)

Laki dzisiaj nie kuleje, biega z innymi, ale jakiś spokojniejszy jest, chyba go boli, ale nic po sobie nie daje poznać.

Ale wszyscy dzisiaj przymuleni, duszno i parno,  poszłam podwiązać pomidory to mi pot z nosa i brody kapał. Miałam nadzieję, że poleje (takie były prognozy) a tu spadło może pięć kropli.

Stadko wygłaskane i bardzo dziękuje :)

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, terra napisał:

Zapewne Skrzacik był bardzo zdziwiony, co ta Pancia z nim wyprawia :)

Laki dzisiaj nie kuleje, biega z innymi, ale jakiś spokojniejszy jest, chyba go boli, ale nic po sobie nie daje poznać.

Ale wszyscy dzisiaj przymuleni, duszno i parno,  poszłam podwiązać pomidory to mi pot z nosa i brody kapał. Miałam nadzieję, że poleje (takie były prognozy) a tu spadło może pięć kropli.

Stadko wygłaskane i bardzo dziękuje :)

U nas też duszno jak nie wiem co. Oczywiście, podobnie jak Ty czekam na deszcz.

Skrzacik jakoś przeżył zakrapianie, z dociskiem do podłogi :)

Cała ekipa przymulona upałem, podobnie jak i Twoje zwierzaki :)

Ze zwierzakami, to nigdy nie wiadomo jak ich boli, czy tak samo silnie jak i nas. Podobno zwierzęta inaczej odczuwają ból, ale w sumie, żadne

zwierzę nigdy nie określiło jak bardzo go boli.

Niektóre cierpią w milczeniu, a niektóre sygnalizują - u mnie Wampek i pies, potrafią dać znać, że coś jest nie tak.

Czy mają większą odporność na ból ? Nie mam pojęcia, choć ponoć ten ból inaczej odbierają.

Ja jak się oparzyłam ostatnio od piekarnika, to ręką goiła mi się dwa tygodnie i bolało.

Od kopnięcia przez cielaka też na pewno bolało.

U ludzi przy takich uderzeniach robią się takie gule, guzy, zgrubienia i bardzo długo się to wchłania.

Krecik jak kiedyś spadł ze schodów, to miał guza na nosie i on się wchłaniał chyba z miesiąc.

Całe szczęście, że na guzie się skończyło i nie było żadnego wstrząsu mózgu, ani złamania.

Spadł naprawdę bardzo brzydko, może uratowało go przed kontuzją to, że był rocznym kociakiem i jeszcze mało ważył.

Oby jak najmniej takich wypadków przytrafiało się naszym zwierzakom :)

 

 

Link to comment
Share on other sites

Polało, jest chłodniej, burza była jakaś taka inna, błyskawice latały poziomo, rozszczepione, że strach.

Nawet Wrzaskun wrócił o pierwszej w nocy, bo mu przestało pasować w stodołach.

Zwierzaki są chyba tak stworzone, żeby cierpieć w milczeniu. Ale cierpią. Przecież z jakiegoś powodu pies zaskowyczy, czy kot miauknie, gdy mu się na ogonek nadepnie. Z tego co wiem nie ma istotnych różnic pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem w budowie i przekazywaniu bodźców czuciowych do mózgu. Istota polega na uzewnętrznianiu. A może one mówią, tylko my nie znamy ich języka?

Gdyby zwierzęta wyły z bólu to nasza planeta byłaby jednym wielkim krzykiem cierpienia.

 

Zdrowia życzę dla całej waszej Rodzinki psio-kocio-ludzkiej :)

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

U mnie dalej duchota jak nie wiem co. Deszczu nie było, trochę wieje.

Nie da się wytrzymać. Chyba już wszyscy w Dąbrowie marzą o deszczu.

I oczywiście masz rację, że gdyby: "Gdyby zwierzęta wyły z bólu to nasza planeta byłaby jednym wielkim krzykiem cierpienia".

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, że film będzie się Wam podobał.

Miałam jeszcze wkleić film oryginalny, bez tekstów, ale wychodzi mi gigantyczny obraz.

Więc wklejam film z napisami.

No wiem, że te napisy nie są zbyt grzeczne, a nawet powiedziałabym wulgarne, ale już dawno się tak nie śmiałam :)

https://l.facebook.com/l.php?u=https%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DltS8s9y4X6U&h=ATNPquGsxkv3HyMRUju0ha8uvoVuRna4n_qR7xlORJx-ZM0T8NSHlKvLTyFAMY71jvKUtuQ4G39RHYC-eL8HOyRdJo57QR8VUKErFOxaDBF2IpRgtvbfm118VY-2GNlMgFh5oRykq9yB&s=1

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...