terra Posted May 1, 2017 Share Posted May 1, 2017 No proszę, joanka40 okazałaś się dobrą matką dla Wampirka, trzymam kciuki, oby tak dalej :) Mizianka dla pojętnego ucznia :) Biedna ta suńka, mam nadzieję, że szybko ktoś ją pokocha i znajdzie domek. W takiej samej sytuacji znalazł się Misio Bibi z mojego podpisu, tyle, że jego chcieli uśpić i niestety jest ślepy i już stary :( 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 1, 2017 Author Share Posted May 1, 2017 8 godzin temu, terra napisał: No proszę, joanka40 okazałaś się dobrą matką dla Wampirka, trzymam kciuki, oby tak dalej :) Mizianka dla pojętnego ucznia :) Biedna ta suńka, mam nadzieję, że szybko ktoś ją pokocha i znajdzie domek. W takiej samej sytuacji znalazł się Misio Bibi z mojego podpisu, tyle, że jego chcieli uśpić i niestety jest ślepy i już stary :( Bibi jest wspaniały, tak na szybko przejrzałam wątek, a później sobie doczytam na spokojnie. Zajrzałam na pierwszą i ostatnią stronę i tak czytając po łebkach i między wierszami wnioskuję, że jest szansa na odmianę losu Bibusia. Takie duże psy są takie mądre, jak nie wiem co. Ja zawsze miałam takie pieski góra 10 kg i one zawsze były charakterne. A potem miałam okazję zaprzyjaźnić się z owczarkami niemieckimi i jestem pod wrażeniem takich dużych psiaków. Bardzo mądre są te duże zwierzaki. Oczywiście i mały psiak może być mądralą, tak jak i duży psiak może był strasznym głupolem. Ale te owczary to mnie zaczarowały po prostu. Wampek łazi za mną jak przyklejony. Śpi mi na głowie i mnie ewidentnie wielbi. Ponieważ jako jedyny kot jest przeze mnie więziony w czterech ścianach, więc doszłam do wniosku, że mamy tu chyba do czynienia z syndromem sztokholmskim. Luśka też jest więziona i na dodatek izolowana, bo lubi bijatyki i ona też bezwarunkowo wielbi Bogdana. Syndrom sztokholmski jak nic :) Bo te dwa kićki, które wypuszczam po nocy na dwór to już nas tak nie wielbią, raczej musimy zabiegać o audiencje, żeby sobie kota pomiąchać :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 1, 2017 Author Share Posted May 1, 2017 A...i będę udostępniać Bibusia na FB - już zresztą to zrobiłam. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 2, 2017 Share Posted May 2, 2017 Tak sobie myślę, że koty wychodzące są zmuszone podejmować różne decyzje samodzielnie i stąd są bardziej niezależne. Człowiek jest dla nich wygodnym dodatkiem do którego wracają ;) To jest ogromne uproszczenie, bo raczej to zależy w dużej mierze od charakteru kota. Niewychodzące - rzeczywiście, muszą kogoś kochać :) Wampuś Cię pilnuje, żebyś mu nie zniknęła :) A może chce Cię przejąć na własność? Miałam kiedyś w dt i została na zawsze Mell, moja słodka Mell, koteczka ok. 8 letnia, która żyła wolno, zachorowała, została odłowiona i osadzona w schronisku. Mellunia chyba była po wypadku komunikacyjnym, bo miała wybite zęby i uszkodzoną lewą stronę szczęki. W każdym razie w schronie, leczenie nie przynosiło efektów, poddała się. No i przejechała całą PL do mnie, Po oswojeniu się pozwoliłam jej wychodzić, trzymała się otwartych drzwi, człowieka w ogrodzie albo psów. Nigdy nie wyszła poza teren ogrodu. Melluchna żyła tylko półtora roku u mnie. Miała bardzo wyniszczony organizm :( Dziękuję joanka40 za udostępnianie Misia, to zawsze zwiększa jego szansę na znalezienie domku. Najlepiej byłoby gdyby został na zawsze tam gdzie jest, ale na razie to nie wchodzi w rachubę. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 2, 2017 Author Share Posted May 2, 2017 Terra odpiszę później. Teraz wkleję tak na szybko filmik znaleziony w internecie. Bardzo mnie urzekł. Co prawda nie za bardzo wszystko rozumiem co ten Pan mówi, bo angielski nie jest moją mocną stroną - jestem z epoki, gdzie mocną stroną bywał rosyjski :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 2, 2017 Author Share Posted May 2, 2017 Oczywiście znowu wkleił mi się taki wielgachny film. Nie wiem, czy będę umiała go zmniejszyć. W każdym razie spróbuję :) Sprawdziłam co to jest to PTSD - to jest zespół stresu pourazowego. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 3, 2017 Share Posted May 3, 2017 Nie mogę odtworzyć filmu, nie wiem czy problem u mnie, czy inny. Może sam link do filmu pomoże? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 3, 2017 Author Share Posted May 3, 2017 8 godzin temu, terra napisał: Nie mogę odtworzyć filmu, nie wiem czy problem u mnie, czy inny. Może sam link do filmu pomoże? Oj, dziękuję za informację. To zaraz będę coś kombinować z tym filmem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 3, 2017 Author Share Posted May 3, 2017 Terra, może teraz się otworzy :) https://www.thedodo.com/burma-adventure-cat-2376439763.html Fajne te zwierzaki jak nie wiem co :) To ten filmik o weteranie wojennym, bo widzę, że potem lecą inne filmiki. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 5, 2017 Share Posted May 5, 2017 To nareszcie Wampirek odetchnie a Luśka będzie miała na własność dom i ludzi :) Trzymam kciuki :) Nostalgia mnie dopadła po obejrzeniu filmiku, bo przypomniał o Baalu, który chodził na spacerki z psami. Ale nie sposób się nie uśmiechnąć do wspomnień, pamiętam jak uciekaliśmy cichutko przed kiciem, bo spacerowanie z nim to nie było takie super. czasem już się wydawało, że zwiedliśmy kotecka a któryś piesek szczeknął radośnie i już drogą za nami pędził kotecek i jeszcze czynił wyrzuty, że bez niego i musiał gonić :) Balusia szybko nogi zaczynały boleć i wsiadał panci na rączki, a było co nosić. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 5, 2017 Author Share Posted May 5, 2017 Dnia 2.05.2017 o 07:24, terra napisał: Tak sobie myślę, że koty wychodzące są zmuszone podejmować różne decyzje samodzielnie i stąd są bardziej niezależne. Człowiek jest dla nich wygodnym dodatkiem do którego wracają ;) To jest ogromne uproszczenie, bo raczej to zależy w dużej mierze od charakteru kota. Niewychodzące - rzeczywiście, muszą kogoś kochać :) Wampuś Cię pilnuje, żebyś mu nie zniknęła :) A może chce Cię przejąć na własność? Miałam kiedyś w dt i została na zawsze Mell, moja słodka Mell, koteczka ok. 8 letnia, która żyła wolno, zachorowała, została odłowiona i osadzona w schronisku. Mellunia chyba była po wypadku komunikacyjnym, bo miała wybite zęby i uszkodzoną lewą stronę szczęki. W każdym razie w schronie, leczenie nie przynosiło efektów, poddała się. No i przejechała całą PL do mnie, Po oswojeniu się pozwoliłam jej wychodzić, trzymała się otwartych drzwi, człowieka w ogrodzie albo psów. Nigdy nie wyszła poza teren ogrodu. Melluchna żyła tylko półtora roku u mnie. Miała bardzo wyniszczony organizm :( Dziękuję joanka40 za udostępnianie Misia, to zawsze zwiększa jego szansę na znalezienie domku. Najlepiej byłoby gdyby został na zawsze tam gdzie jest, ale na razie to nie wchodzi w rachubę. Terra, to chyba nie jest żadne uproszczenie - to jest jak dla mnie sedno sprawy. Koty bardzo kochają wychodzić na dwór - i nie jest dla mnie tajemnicą, że kochają tę swoją kocią wolność bardziej niż mnie. Ja to rozumiem. Mam koleżankę, która mieszka pod samym lasem, a droga dojazdowa do Jej domu to zwykła gleba :) Ruchu nie ma żadnego, Ona mieszka na końcu tego klepiska. I ma rasowego, pięknego kota i ten kot całe dnie i wieczory siedzi w lesie, a na noc przychodzi spać. Nie ma też tam takich zagrożeń jak ruch uliczny. O takim życiu marzy każdy kot. Ja niestety mieszkam w miejscu, gdzie ruch jest spory i dlatego Wampka trzymam w więzieniu :) Te dwa pozostałe kocury wypuszczam nocą, gdy ruch zanika. Terra, Mela miała pewnie przepiękne 1,5 roku. Prawdopodobnie było to najlepsze 1,5 roku z całego jej kociego 9,5 - letniego życia. I to prawda jest nad prawdami, że powstałych wyniszczeń u kota, czy u psa nie da się zregenerować, choćby miały najlepsze wyżywienie, leczenie i witaminy. Wyniszczenia narządów robią swoje... Terra, jeśli masz jakieś zdjęcia swojej Melluni, to proszę wklej. Bardzo chętnie zobaczę kota, który przemierzył całą Polskę, by zostać Twoim kotkiem :) Rozumiem, że to była miłość od pierwszego wejrzenia ze zdjęcia :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 5, 2017 Author Share Posted May 5, 2017 16 godzin temu, terra napisał: To nareszcie Wampirek odetchnie a Luśka będzie miała na własność dom i ludzi :) Trzymam kciuki :) Nostalgia mnie dopadła po obejrzeniu filmiku, bo przypomniał o Baalu, który chodził na spacerki z psami. Ale nie sposób się nie uśmiechnąć do wspomnień, pamiętam jak uciekaliśmy cichutko przed kiciem, bo spacerowanie z nim to nie było takie super. czasem już się wydawało, że zwiedliśmy kotecka a któryś piesek szczeknął radośnie i już drogą za nami pędził kotecek i jeszcze czynił wyrzuty, że bez niego i musiał gonić :) Balusia szybko nogi zaczynały boleć i wsiadał panci na rączki, a było co nosić. O tak, Luśka wreszcie będzie Księżniczką :) Państwo zakochali się w Luśce i mam nadzieję, że Lusia odwajemni Ich uczucie i będą mogli się cieszyć sobą nawzajem :) Filmik jest wspaniały :) Ja kiedyś przeszłam wszystkie możliwe polskie góry, za wyjątkiem Tatr - czyli przemierzyłam Beskidy, Sudety, Bieszczady - jeździłam na obozy wędrowne. Byłyśmy też na obozie wędrownym po Roztoczu - jak tam jest pięknie.... Teraz nie chodzę po górach, a jeśli już to od przypadku do przypadku, ale to musi być niesamowite uczucie, kiedy podczas wędrówek towarzyszy człowiekowi pies, a kot to już jest jakiś Kosmos :) Terra, no i nigdy nie miałam kota spacerowego, jak Twój Baluś. Miałam kota pilnującego - tę Misiunię, która do pewnego momentu, jak szłam z psem, towarzyszyła mi zza ogrodzeń sąsiadów. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 6, 2017 Share Posted May 6, 2017 Czytam na wątku Lusi, że się świetnie odnalazła w nowym domku. Nareszcie ma chatę i ludzi na wyłączność. Będzie dobrze. Wampuś odetchnie, może z czasem jakoś zaczną się tolerować. Oby. Tak, kiedyś to były czasy wędrówek, zabaw i swawoli, teraz ... no cóż, nie te oczy ;) I napisałam tutaj o sobie :) W przypadku Mell nie "zatchnęło" mnie jak przy Baalu :) To było działanie z litości, Mell odchodziła, dzień po dniu było coraz gorzej i nikt z okolicy nie mógł jej pomóc. Udało się i przyjechała dzięki pomocy wielu osób. Odbierałam ją w Krk i domu przyjechała już z nami. Wtedy dopiero się zakochałam, to była tak dobra kicia,że nie sposób tego opowiedzieć. Najlepiej się czuła jak dotykała człowieka. Myślę, że ją ktoś porzucił i bardzo za człowiekiem tęskniła. Kiedy już nam się wydawało, że teraz pożyjemy w szczęściu, Melluchna jednej nocy cichutko odeszła. Bardzo za nią tęsknię. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 6, 2017 Author Share Posted May 6, 2017 6 godzin temu, terra napisał: Ojej, jaka piękna kicia :) I futerko takie puchatkowe. Rzeczywiście już z pyszczka widać, że Melcia miała coś z lewą stroną - tak jak pisałaś uszkodzenie szczęki. Głównie widać po oczku lewym, bo jest mniejsze. Naprawdę słodka i urocza. Melcia bardzo przypomina moją Misię z ubarwienia. Kiedyś, oglądają mój ulubiony serial "Gotowe na wszystko" usłyszałam fragment wiersza, który bardzo mi się spodobał. Zapisałam sobie szybciutko zacytowany fragment, a potem wyszukałam ten wiersz w internecie. Wiersz dla pokrzepienia serc: Nie stój nad mym grobem i nie roń łez. Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.Jestem tysiącem wiatrów dmących.Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony,Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,Ptaków cichych w locie krążących.Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.Nie ma mnie tam. Ja nie umarłem.... Jestem... Wiersz napisała Mary Frye. Ja jeszcze dopisałam dwa swoje wersy, inne na razie nie przyszły mi do głowy, ale dotyczą te wersy właśnie kotów, które tak bardzo kochają wałęsanie się po dworze. Jestem trawą w cieniu rosnącą, jestem ziemią w deszczu pachnącą. W internecie jest mnóstwo tłumaczeń tego wiersza i oczywiście wersja oryginalna. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 6, 2017 Author Share Posted May 6, 2017 I muszę napisać o tym nosie Wampka. No więc olejek podajemy, jest oczywiście poprawa. Jednak w tym nosie, mam wrażenie jakby coś było - to słychać, czasami, głównie wieczorem /bo wtedy widać zbiera się tam wydzielina z całego dnia/, jakby tam był jakiś glut i się przetaczał w tym nosie razem z oddechem. No i jak Wampek węszy, to słychać ten oddech bardzo wyraźnie. Więc jak nic, czeka nas wizyta w lecznicy u Pani Doktor Kasi i zobaczymy, co Pani Doktor powie. W tym tygodniu nie dam rady z nim podjechać. Planuję pojechać do lecznicy w okolicach 15 lub 16 maja. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 7, 2017 Share Posted May 7, 2017 Piękny wiersz, ścisnęło minie w gardle i łzy się w oczach zakręciły. Stanęły mi przed nimi wszystkie pożegnane zwierzęta. Tak sobie myślę, że jeśli ten polip (o ile to jest polip) w nosie Wampirka nie przeszkadza mu specjalnie w życiu, to może nie trzeba będzie operować. Ale o tym musi zdecydować weterynarz. Mizianki i czochranka dla Wampusia i reszty stadka :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 7, 2017 Author Share Posted May 7, 2017 8 godzin temu, terra napisał: Piękny wiersz, ścisnęło minie w gardle i łzy się w oczach zakręciły. Stanęły mi przed nimi wszystkie pożegnane zwierzęta. Tak sobie myślę, że jeśli ten polip (o ile to jest polip) w nosie Wampirka nie przeszkadza mu specjalnie w życiu, to może nie trzeba będzie operować. Ale o tym musi zdecydować weterynarz. Mizianki i czochranka dla Wampusia i reszty stadka :) Tak, zobaczymy co Pani Doktor powie odnośnie tego nosa. Też oczywiście chciałabym żeby nie trzeba było operować. Bo to byłaby już trzecia narkoza. Miał dwie operacje: kastrację chyba w wakacje 2016 r. i usuwaną przepuklinę, chyba w lutym tego roku. Co zaś się tyczy wiersza, to powstał w 1932 r. Napisała go gospodyni domowa i kwiaciarka. Nigdy nie publikowała swoich wierszy, rozpowszechniała je prywatnie, prawdopodobnie na kartkach. Ludzie jednak pokochali Jej wiersze i w latach 90 ubiegłego wieku, wszyscy poznali w końcu, kto jest autorem wiersza: "Nie stój nad mym grobem i nie roń łez". Pani żyła w latach: 1905 - 2004. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
róża35 Posted May 7, 2017 Share Posted May 7, 2017 Mnie też podoba się ten wiersz,łezka się w oku kręci...... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 7, 2017 Author Share Posted May 7, 2017 8 godzin temu, róża35 napisał: Mnie też podoba się ten wiersz,łezka się w oku kręci...... Tak, jest bardzo wzruszający. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 8, 2017 Share Posted May 8, 2017 Patrzę na Lusię na foto, jak w domku leży wywalona brzuchem do góry w pierwszym dniu pobytu w nowym domu i sobie myślę, że tego właśnie jej było potrzeba. Samotności kociej. Jest szczęśliwa i odprężona. A Wampuś też pewnie odetchnął. O jeden mniej na niego nie poluje. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 8, 2017 Author Share Posted May 8, 2017 18 godzin temu, terra napisał: Patrzę na Lusię na foto, jak w domku leży wywalona brzuchem do góry w pierwszym dniu pobytu w nowym domu i sobie myślę, że tego właśnie jej było potrzeba. Samotności kociej. Jest szczęśliwa i odprężona. A Wampuś też pewnie odetchnął. O jeden mniej na niego nie poluje. O tak, też tak sądzę, że tego jej było trzeba :) Państwo bardzo chcieli Lusię, naprawdę podziwiam Ich zaangażowanie i mam nadzieję, że będzie dobrze. I mocno trzymam kciuki za to, żeby się coraz bardziej lubili z Luśkotem :) No, a Wampuś musi teraz uważać na jednego łobuza. Widzę, że boi się Kreta, ale jednak jakoś sobie z tym lękiem radzi. Miałam kiedyś takiego kiciusia Misia, to Kret pastwił się nad nim i mimo odseparowywania ich, uważania na Kreta i tak Kret potrafił napaść na Misia. Misio tak się go bał, że sikał ze strachu. A Kret nakręcał się tym misiowym strachem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 9, 2017 Share Posted May 9, 2017 To zdumiewające jak w wielu ludziach (i okazuje się, że i w zwierzętach) nieporadność, strach uwalniają agresję a może i sadyzm. Podejrzewam, że gdyby Wampuś postawił się Krecikowi to by skończyło się polowanie na niego. Może już o tym pisałam i się powtórzę, ale mam taką suczkę, spokojną, nie wadzącą nikomu a jednak nad nią pastwią się czasem inne psiaki. Do czasu jak jej puszczą nerwy i się odgryzie. Na jakiś czas jest spokój. Takie sytuacje przywodzą mi na myśl film, który miał wpływ na moje decyzje w życiu. Mam na myśli "Dzień szarańczy" Oglądałam go w 75 roku a do dzisiaj, gdy sobie przypomnę, czuję te emocje. Tam mały chłopczyk pastwi się nad nie reagującym na jego zachowanie mężczyzną (Donald Sutherland), aż w końcu nie wytrzymuje i zabija chłopca. Zaistniała sytuacja wywołuje gniew tłumu, tytułowy "dzień szarańczy" . Dodam, że od czasu obejrzenia filmu nie biorę udziału w masowych imprezach :) Czy próbowałaś wesprzeć Wampusia, gdy Krecik go atakuje? Może syknięcie rozproszy krecie zapędy. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 9, 2017 Author Share Posted May 9, 2017 14 godzin temu, terra napisał: To zdumiewające jak w wielu ludziach (i okazuje się, że i w zwierzętach) nieporadność, strach uwalniają agresję a może i sadyzm. Podejrzewam, że gdyby Wampuś postawił się Krecikowi to by skończyło się polowanie na niego. Może już o tym pisałam i się powtórzę, ale mam taką suczkę, spokojną, nie wadzącą nikomu a jednak nad nią pastwią się czasem inne psiaki. Do czasu jak jej puszczą nerwy i się odgryzie. Na jakiś czas jest spokój. Takie sytuacje przywodzą mi na myśl film, który miał wpływ na moje decyzje w życiu. Mam na myśli "Dzień szarańczy" Oglądałam go w 75 roku a do dzisiaj, gdy sobie przypomnę, czuję te emocje. Tam mały chłopczyk pastwi się nad nie reagującym na jego zachowanie mężczyzną (Donald Sutherland), aż w końcu nie wytrzymuje i zabija chłopca. Zaistniała sytuacja wywołuje gniew tłumu, tytułowy "dzień szarańczy" . Dodam, że od czasu obejrzenia filmu nie biorę udziału w masowych imprezach :) Czy próbowałaś wesprzeć Wampusia, gdy Krecik go atakuje? Może syknięcie rozproszy krecie zapędy. Tak, to prawda. Skrzat nie boi się Kreta. Nie chodzi o to, że go bije, czy napada, ale Skrzat potrafi pogonić Kreta, syczy na niego, czasami do walnie. No i Skrzat bardzo kochał Misia i odnoszę wrażenie, że po śmierci Misia jest wściekły na Kreta i któryś rok z rzędu wymierza Kretowi karę. I Kret omija Skrzata z daleka. Terra, ja filmy uwielbiam, ale "Dnia szarańczy" nigdy nie oglądałam - muszę go koniecznie obejrzeć. Filmem o podobnej tematyce jest genialny film Larsa von Triera "Dogville". Czy go oglądałaś ? Każdy ruch na szachownicy życia jest po części wynikiem doświadczeń, pewnie przypadku...i pewnie jeszcze inne czynniki mają wpływ na nasze decyzje. A w przypadku tych filmów doszło do eskalacji napięcia. Główna bohaterka w Dogville również wyrównuje rachunki, z tym, że bezpiecznie odjeżdża samochodem, bo szarańczy już po prostu nie ma... Jest jeszcze taka świetna książka "Trzynaście powodów" - teraz powstał też film. Terra, ja oczywiście próbuję interweniować i często udaje mi się udaremnić atak na Wampka. Przy Misiu, to Kret wpadał w jakiś trans, a tu przy Wampku nie ma aż takiej furii. Wampek po prostu aż tak bardzo się Kreta nie boi i nie karmi go swoim strachem. Ale napady są...niestety... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted May 10, 2017 Share Posted May 10, 2017 To dobrze, że Wampuś jakoś to wszystko znosi. Może gdyby się nauczył syczeć to by wystarczyło? Ale jak to zrobić? Może z wiekiem mu przyjdzie samo. Tak jak Wrzaskunowi, który w ogóle nie mruczał przez ok. 5-6 lat. Nawet się martwiłam, ale nic na to nie mogłam poradzić. Teraz jak go mocno przytulę, że ledwo dyszy, to mruczy cichutko. Nie znam filmu "Dogville", coś tam słyszałam, ale nie tyle, żeby móc się wypowiedzieć. Mam duże zaległości w czytaniu i oglądaniu filmów, chciałoby się przeczytać i zobaczyć wszystko, tylko skąd brać na to wszystko czas ;) Dołączam mizianka, czochranka i miąchanka dla Wampusia. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted May 11, 2017 Author Share Posted May 11, 2017 Terra, Wampuś wyczochrany :) Na razie Wampiszon ucieka przed Kretem i ma te swoje schowki i jakoś to się sprawdza. A "Dzień szarańczy" muszę obejrzeć - bardzo zaciekawiłaś mnie tym filmem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.