Jump to content
Dogomania

Kot Wampirek prosi o pomoc


joanka40

Recommended Posts

Joanko, muszę przyznać, że uwielbiam te wszystkie Twoje wpisy o kotach. Ja, stara kociara, zawsze coś nowego się na Twoich wątkach dowiaduję k,ODQwNjkzOTQsNTExOTQwOTQ=,f,19_Zm_orig..

 

Chyba Ty kiedyś pytałaś skąd biorę emotikontki? Zapomniałam wtedy odpowiedzieć... Ja biorę z tej stronki: http://marlena83.bloog.pl/kat,41430092,index.html?_ticrsn=3&smoybbtticaid=618fa7 

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Betka.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 15.04.2017 o 23:57, AlfaLS napisał:

Joanko, muszę przyznać, że uwielbiam te wszystkie Twoje wpisy o kotach. Ja, stara kociara, zawsze coś nowego się na Twoich wątkach dowiaduję k,ODQwNjkzOTQsNTExOTQwOTQ=,f,19_Zm_orig..

 

Chyba Ty kiedyś pytałaś skąd biorę emotikontki? Zapomniałam wtedy odpowiedzieć... Ja biorę z tej stronki: http://marlena83.bloog.pl/kat,41430092,index.html?_ticrsn=3&smoybbtticaid=618fa7 

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Betka.

AlfaLS, serdecznie dziekuję za odwiedziny na wątku Wampka, za życzenia oraz za link do strony z emotikontkami :)

Wiesz, taka prawda, że, bez Waszych wskazówek to niewiele bym zdziałała :)

Ja też ciągle się dowiaduję nowych rzeczy z Twoich, Waszych wpisów, z różnych wątków na dogo i miau.

Wygląda też na to, że polecony przez Ciebie olejek z czarnuszki działa, bo Wampek ma mniejszy problem z nosem.

Może całkiem zniknie ? Na to liczę :)

Życzę miłego, drugiego dnia Świąt :)

Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, terra napisał:

Te nasze kochane kotecki :)

Tyle humorków, ale bez nich świat byłby nijaki.

Tak, to prawda.

Ja zawsze miałam jakiegoś psiaka, aż tu raptem 9 lat zamarzył mi się kotek.

Bogdan nie chciał słyszeć o kotku, mieliśmy zresztą już wtedy psa - tego co jest do tej pory.

Ale kotek sam przyszedł :)

Ja go tylko dokarmiałam przez dwa miesiące, a że się potem wprowadził...no cóż...sam się wprowadził, nawet nie musieliśmy po niego

jechać przykładowo do schroniska, albo do kogoś, kto miał kotki do wydania.

I rzeczywiście choć kotecki mają sporo swoich problemów, są humorzaste i nie za bardzo się dogadują, to te zwierzaki mnie

bardzo fascynują. 

 

Link to comment
Share on other sites

Wampuś od około tygodnia ma swoje kolejne przyzwyczajenie, kuku na muniu, new obsession :)

Poje sobie, popije, zrobi siku, albo i co jeszcze, no i zaczyna się darcie: EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!

No mówienie mu: uspokój się - nie działa

- uspokój się mały bo zwariuję - nie działa

- SPOKÓJ BO PÓJDZIESZ DO PRZEDSIONKA !!!!! - NIE DZIAŁA !!!!!

Ale ja już doszłam do tego co działa:

trzeba kotusia wziąć na kolanka i ululać, a najlepiej jeszcze głaskać między ucholami i masować plecki :) - to działa :)

Wystarczy dosłownie pięć minut pobawić dzidziusia, księciusia Wampusia i można odłożyć ululane kociątko na fotel.

Skąd mu się to wzięło - nie mam pojęcia...

 

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze muszę na niego poskarżyć.

Coraz gorzej się z nim bawi.

Metoda unikania zabawy owszem, jest skuteczna, bo Wamp krócej maltretuje moje ręce, ale i tak muszę bardzo uważać jak te ręce zabieram.

Żaden inny kot nie robi mi takich numerów - Wampek łapie moje palce jak na haczyk u wędki.

Z tym, że on ma aż 4 te haczyki - jakoś tak zgina tę łapkę, jak podbierakiem i wbija mi w ręce pazury.

Strasznie to boli, jak mu się uda, bo pazurki wbijają się głęboko.

Teraz też mnie tak załatwił, przed chwilą - paluch boli, krew cieknie.

A ja po postu przekładałam go z kolan na fotel, a on mnie ucapił pazurami.

No i co ja mam z tym zrobić ?

Jak go oduczyć ?

On to zachowanie ma zakodowane, to jest jego zabawa.

Zawsze się tak bawił, ale teraz jest chyba nakręcony tą wiosną i bryka jak dziki osioł.

Jeśli macie jakieś sprawdzone pomysły na takich drapieżników, to będę bardzo wdzięczna.

 

Link to comment
Share on other sites

Pomysłu za bardzo nie mam ale może na początek po prostu podetnij mu pazurki? Ja dziś to robiłam kociakowi mojej mamy bo ten z kolei lubi np. leżąc na kolanach wczepiać się w nogi i tak podciągać. Mama ma całe nogi w kocich kropeczkach i wcale nie jest tym zachwycona. Dlatego raz na jakiś czas podcinamy pazurki i na jakiś czas jest spokój.    

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

23 minuty temu, AlfaLS napisał:

Pomysłu za bardzo nie mam ale może na początek po prostu podetnij mu pazurki? Ja dziś to robiłam kociakowi mojej mamy bo ten z kolei lubi np. leżąc na kolanach wczepiać się w nogi i tak podciągać. Mama ma całe nogi w kocich kropeczkach i wcale nie jest tym zachwycona. Dlatego raz na jakiś czas podcinamy pazurki i na jakiś czas jest spokój.    

Genialne :)

Mam taki obcinak, bo obcinałam pazurki świnkom morskim, które też miałam.

Nigdy zaś nie obcinałam pazurków kotom, bo wszystkie potrafią się nimi posługiwać, za wyjątkiem Wampirka, ten nas drapie z lubością.

Spróbuję jutro sama, a jak się nie uda, to wezmę go do lecznicy.

Alfa, jak często trzeba podcinać pazurki ?

Jeszcze raz dziękuję, to rzeczywiście ten sposób zadziała i to od razu :)

Nogi też pewnie Was bolą, jak Was Wasz kociak ponakłuwa. Fakt, faktem, wbijanie pazurków jest baaardzo bolesne.

 

Link to comment
Share on other sites

Jak często to sama musisz zobaczyć. Wszystko zależy od tego jak dużo możesz obciąć / ważne żeby tego nerwu w środku paznokcia nie ruszyć/. Mnie jest łatwiej bo Karo ma białe pazurki i ten nerw widać więc mogę sobie więcej pozwolić. Wcześniej innym kotom podcinałam niewiele bo w czarnych pazurkach nie widziałam go... Pytanie też jak szybko Wampuś sobie znowu pazurki naostrzy bo na pewno będzie to robił :-). Sama zobaczysz jak to u Was  będzie :-).   

Link to comment
Share on other sites

26 minut temu, AlfaLS napisał:

Jak często to sama musisz zobaczyć. Wszystko zależy od tego jak dużo możesz obciąć / ważne żeby tego nerwu w środku paznokcia nie ruszyć/. Mnie jest łatwiej bo Karo ma białe pazurki i ten nerw widać więc mogę sobie więcej pozwolić. Wcześniej innym kotom podcinałam niewiele bo w czarnych pazurkach nie widziałam go... Pytanie też jak szybko Wampuś sobie znowu pazurki naostrzy bo na pewno będzie to robił :-). Sama zobaczysz jak to u Was  będzie :-).   

Jutro spróbuję.

U świnek też musiałam uważać, żeby nie przyciąć za bardzo. 

Zobaczymy, jak to pójdzie u Wampka. Spróbuję przyciąć na początek same końcówki.

Wtedy już będą pazurki stępione i nie wbije mi ich w palce.

Tymi cążkami przycinam też pazury psu - po jednym, max dwa na dzień - tak go to denerwuje.

A może Wamp uwielbia mieć przycinane paznokcie ?

I problem będzie rozwiązany - Wamp da łapkę, ja przytnę i wszyscy będą szczęśliwi :)

Link to comment
Share on other sites

Ja  moim  kiciom  nie obcinam pazurków,też tak chcą się się bawić jak Wampinio,ale ja na to nie "idę",gdy tak zaczynają robić-zabawę kończę lub drapię po grzbiecie....Mój Edmur też jest bardzo gadatliwy,więc gdy zaczyna "gadać":):),to ja też do niego zaczynam mówić,chwalę go jaki jest piękny ,mądry,wspaniały,śliczny i  tak sobie rozmawiamy długo , aż Edmurkowi się znudzi rozmowa....wygląda to trochę dziwnie, szczególnie dla kogoś kto nie ma kotów,ale u mnie to działa:)chociaż do takiego dialogu zlatują się pozostałe mniej gadatliwe koty ,no i wtedy muszę je  wszystkie pogłaskać i Dunię-sunię też, bo też się wtedy robi zazdrosna:)Tak to często bywa:):)Wampinio to pieszczoch ,lubię takie koty:):)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, róża35 napisał:

Ja  moim  kiciom  nie obcinam pazurków,też tak chcą się się bawić jak Wampinio,ale ja na to nie "idę",gdy tak zaczynają robić-zabawę kończę lub drapię po grzbiecie....Mój Edmur też jest bardzo gadatliwy,więc gdy zaczyna "gadać":):),to ja też do niego zaczynam mówić,chwalę go jaki jest piękny ,mądry,wspaniały,śliczny i  tak sobie rozmawiamy długo , aż Edmurkowi się znudzi rozmowa....wygląda to trochę dziwnie, szczególnie dla kogoś kto nie ma kotów,ale u mnie to działa:)chociaż do takiego dialogu zlatują się pozostałe mniej gadatliwe koty ,no i wtedy muszę je  wszystkie pogłaskać i Dunię-sunię też, bo też się wtedy robi zazdrosna:)Tak to często bywa:):)Wampinio to pieszczoch ,lubię takie koty:):)

Różo, czyli każda z nas ma taki drapiący koci egzemplarz :)

Z tym grzbietem to też świetny pomysł, oczywiście muszę go wypróbować :)

Ja przeważnie odnoszę rany kłute, jak zabieram rękę, wtedy Wampek łapie moją dłoń pazurami i je wbija, czasami uda mu

się wbić bardzo skutecznie i głęboko - i to same wiecie jak boli.

Pierwszy raz mam też takiego kota gadułę :) 

Różo, może Wampirek też chce, żebym mu mówiła jaki jest wspaniały - dziś z nim planuje tak pogadać, będę mu mówić same komplementy :)

Link to comment
Share on other sites

Bardzo nierówno rosną kocie pazury. Nie wiem, czym to idzie. Córka wcale nie obcina Mruczkowi a ten nie ma jakiś specjalnie długich i nie drapie mebli. Wrzaskunowi natomiast rosną szybko i słyszę, kiedy mam obcinać. Jak idzie po podłodze, to stuka.

Przy ciemnych pazurach podświetlam latarką tak, że widać dokąd ciąć i nie ma niebezpieczeństwa uszkodzenia nerwu.

Widziałam gdzieś sposób na bezproblemowe obcinanie pazurków psom. Zawiesza się pieska na chuście jak na hamaku, tak żeby łapki wystawały swobodnie poza chustę.

Piesek ani drgnie a człowiek może spokojnie zrobić swoje :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Terra, pomysł z chustą jest naprawdę świetny i godny uwagi.

Przyznam się, że z pazurkami Wampka nic na razie nie zrobiłam.

Ale on dał mi też trochę spokój, chyba podsłuchał jak ja go tu obgaduję i na dogomanii, i w domu, i przestał mnie tak napadać.

Przynajmniej moje ręce trochę dojdą do siebie.

Bardzo mi się podoba też pomysł z latarką, jest naprawdę super :)

Link to comment
Share on other sites

To dobrze, że Wampuś odpuścił w tych zabawach.  Może on inaczej nie potrafi?

W sumie nie wiadomo kto go wychowywał i może go nie nauczył respektu dla towarzysza zabaw.

Piszę tak dlatego, że Wrzaskun też się nie umie delikatnie bawić, okazałam się kiepską matką w tym względzie, bo przecież kociak miał ok. 5 tyg. jak go znalazłam.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, terra napisał:

To dobrze, że Wampuś odpuścił w tych zabawach.  Może on inaczej nie potrafi?

W sumie nie wiadomo kto go wychowywał i może go nie nauczył respektu dla towarzysza zabaw.

Piszę tak dlatego, że Wrzaskun też się nie umie delikatnie bawić, okazałam się kiepską matką w tym względzie, bo przecież kociak miał ok. 5 tyg. jak go znalazłam.

 

To myślę, że Wampek mógł w podobnym okresie, co Twój Wrzaskun rozstać się z kocią mamą.

Wrzaskunowi uratowałaś życie, a Wampek pewnie wtedy poszedł do czyjegoś domu.

Ponoć najlepszy wiek na adopcję małego kotka, to co najmniej 12 - tygodni, jeśli kocia mama jest przy kociakach oczywiście.

Przez te 12 tygodni kocięta uczą się właściwych zachowań.

A takiego 4, 5 tygodniowego malucha ponoć bardzo trudno jest nauczyć właściwych zachowań.

Choć niby wtedy kociak już jest samodzielny, bo sam je, korzysta z kuwety - to socjalizacja jest nadal w toku.

Ludziom wydaje się, że jak wyrzucą takiego kociaka na dwór to już sobie sam poradzi i potem takie osoby jak Ty, muszą ratować maluchy.

Dużo ludzi też oddaje do adopcji 4, 5 tygodniowe maluchy, które nadal powinny być przy matce.

No i potem mamy takie znerwicowane pokolenia kotów :) 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Wrzaskuna, śmiem twierdzić, podrzuciła na moją drogę jego matka. On był tak chory, że nie miał szans na przeżycie w stadzie. Gdy go wymacałam w błocie, widziałam świecące oczy dorosłego kota, patrzące z góry szopy obok. Myślę, że to była jego matka. Nie broniła malucha,więc schowałam go za kurtkę i zabrałam. Wykarmiłam butelką, bo sam nie jadł.

Wiem, że niektórzy chcąc się pozbyć kłopotu, oddają zbyt małe kotki do nowych domów, albo wyrzucają na dwór pozbywając się kłopotu. To nieszczęście dla nich.

Przytulanki (bezpieczne) dla Wampusia :)

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, terra napisał:

Wrzaskuna, śmiem twierdzić, podrzuciła na moją drogę jego matka. On był tak chory, że nie miał szans na przeżycie w stadzie. Gdy go wymacałam w błocie, widziałam świecące oczy dorosłego kota, patrzące z góry szopy obok. Myślę, że to była jego matka. Nie broniła malucha,więc schowałam go za kurtkę i zabrałam. Wykarmiłam butelką, bo sam nie jadł.

Wiem, że niektórzy chcąc się pozbyć kłopotu, oddają zbyt małe kotki do nowych domów, albo wyrzucają na dwór pozbywając się kłopotu. To nieszczęście dla nich.

Przytulanki (bezpieczne) dla Wampusia :)

 

Terra, tak pewnie było, że kotka szukała opieki dla swojej pociechy.

Moja Misia, ta która umarła w styczniu na raka, zanim została moim kotem, była kotem dzikim.

Choć nigdy nie zaznałam od niej żadnej agresji.

Ja ją obłaskawiałam prawie dwa miesiące, a okociła się zupełnie nie wiem gdzie.

Ale dokładnie wiem kiedy, 1 września. A dwa tygodnie później, jak na dworze zrobiło siębardzo zimno, w nocy zaczęła przynosić swoje

potomstwo - jedno co 4 godziny.

Kiedy kotki miały ponad trzy miesiące zaprosiłam moją sąsiadkę, żeby sobie obejrzała kociaki i nie ukrywam, liczyłam, że może weźmie jednego.

Bo z trójką rozrabiaków przestałam sobie zupełnie radzić i panować nad rzeczywistością.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy Pani Sąsiadka rozpoznała w mojej już wtedy Misiuni, kotka, którego poznała jakiś czas temu.

Okazało się, że mimo tego, że dbałam o Misiunię od lipca, to jak ona się okociła tego 1 wrześnie, to jakiś czas potem przyniosła jedno ze swoich kociąt mojej

sąsiadce.

Pani opowiedziała mi, że wyszła na ogródek, a pod krzakiem leżał szczur. Ale jak podeszła bliżej okazało się, że to mały kociak, a obok stała Misiunia.

Pani na początku sądziła, że kotem nie żyje, ale on w pewnym momencie się poruszył.

I moja Sąsiadka wytłumaczyła Misiuni, że nie może jej pomóc, bo ma bardzo niegrzecznego i napastliwego psa i, że Misiunia musi zabrać swoje dziecko.

I Misia tak zrobiła. A dwa tygodnie po porodzie zdołała przenieść swoje potomstwo do mnie.

Nie mam pojęcia, czy te kotki dlatego proszą o pomoc, bo są zmęczone wychowaniem potomstwa, czy też proszą o pomoc dla

najsłabszych kociąt. Nie wiem...

Ale na pewno koty są bardzo, ale to bardzo zaradne i bardzo mądre. A dzikie kocice są mądre obłędnie.

Terra, poczytałam w internecie i tam pisze,że taki 4 - tygodniowy to już jest bardzo samodzielny.

Więc Twoja dzika kotka poprosiła o pomoc dla kociaka, który bez pomocy człowieka nie przeżyłby w kocim stadzie.

Niesamowite są te kocie mamy.

Link to comment
Share on other sites

Sama nie wiem, czy łatwiej oswajają się dorosłe koty, czy małe z dzikiego stada.

Czy Misunia w czasie oswajania była agresywna? Tak myślę, że ona stanęła przed wyborem, zamieszkać z człowiekiem, czy dalej biedować.

Ale wiedziała, że człowiek jej może pomóc.

Czytałam o kotach dzikich, które same przychodziły po pomoc i już zostawały z człowiekiem, ale i takie które wracały na swoje tereny bytowania.

Mój mały srajdek nie miał doświadczenia, tęsknił za mamą.

Jak go znalazłam miał tak zalepione oczy i nos ropą, że prawie nie oddychał, aż mu przetarłam nos chusteczką. jak go wzięłam do ręki to się przelewał.

Cud, że miałknął gdy szliśmy, ale możliwe, że któryś pies go nadepnął. To było 5 listopada, g.22, ciemno, waliło śniegiem a na dróżce była śnieżno błotna bryja.

Kotuś był słaby i tym samym grzeczny. Po pierwszej dawce leku odzyskał siły na tyle, że bił mnie i gryzł bez pardonu. No i wrzeszczał, bez przerwy dzień i noc. To było wyzwanie :)

Ciekawostką jest to, że potrafił wyciągnąć łapę z klateczki na ok. 0,5 m, żeby mnie uderzyć gdy przechodziłam :) jak to robił, do tej pory nie wiem :) a obsługiwałam go w roboczych rękawicach tz, bo moje skórkowe przegryzł.

Biedne są koty, które najpierw zaznały dobroci ze strony człowieka a później zostały pozostawione same sobie.

Link to comment
Share on other sites

Terra, Wrzaskun to rzeczywiście było wyzwanie. Takie małe kocię, a takie bojowe. Nie wiedziałam, że kocie maluchy potrafią być

aż tak wojownicze. Podziwiam Cię, że odchowałaś takiego buntownika.

Terra, a teraz oprócz tego, że Wrzaskun jest gadułą, to pozostały mu jakieś wojownicze zachowania i na przykład drapnie znienacka, czy też

złagodniał i jest po prostu rozgadanym kanapowcem ?

Pytasz, czy Misia podczas oswajania była agresywna.

Nigdy nie była agresywna. 

Oswajałam ją chyba około 1,5 do 2 miesięcy.

Oswajałam ją na jedzenie, a że była w ciąży to potrzebowała dużych porcji i podawanych w miarę często.

Więc wystawiałam jej miseczki, jak ją widziałam, a potem musiałam wejść do domu, zamknąć drzwi, bo inaczej nie wyszła spod krzaka i nie zjadłą.

I tak było przez prawie 1,5 miesiąca. Potem mogłam  popatrzeć jak je z trzech metrów, potem z dwóch, a potem mogłam już podejść blisko.

W sierpniu Misia zaczęła wchodzić do domu, ale tak na dwie godzinki i szła sobie potem.

Nie lubiła jak się ją głaskało, nie lubiła brania na ręce, unikała takich kontaktów, uciekała.

Była bardzo zaradna - potrafiła upolować wszystko, wiedziała, które rośliny są trujące, a które nie.

Polowała na myszy, na ptaki, wiem też, że zjadała jajka z ptasich gniazd.

Zjadała tylko to, co wiedziała, że jest dla niej zdrowe, nigdy nie przyniosłaby przykładowo leżącej gdzieś tam na chodniku kiełbaski.

Jak ją pierwszy raz zobaczyłam, to siedziała na ogródku razem z dwoma innymi kotami, identycznymi jak ona.

Myślę, że to mogły być jej odchowane dzieci.

Misia to był najmądrzejszy kot jakiego miałam - chodzi mi o jej samodzielność i zaradność.

Natomiast nigdy nie była pieszczochem. No i obrażała się, gdy brałam inne koty.

Ale przez 5 lat na pewno była bardzo szczęśliwa, bo wtedy była tylko ona, Kret, no i Skrzat, którego akceptowała.

Spała jednak czasami ze mną, ale tak bezdotykowo, na kołdrze i przychodziła pomruczeć na kolana.

Link to comment
Share on other sites

Czyli każdy kot ma własną koncepcję działania :)

Wrzaskun nigdy nie był supr miziakiem, ale pozawalał się nosić na rękach, przychodził na kolanka i sypiał w łóżku, raczej bez kontaktu z człowiekiem, tak jak Twoja Misia.

Po odejściu Baala zmienił się bardzo, tak jakby chciał "zapełnić" pustkę po nim, bo Baal był nieprzeciętnym przytulakiem, jak było mi źle, to wtulałam twarz w jego brzuszek a on łapkami trzymał mnie za głowę. Ale jednak Wrzaskun nie lubi dotykania brzuszka i kilku newralgicznych miejsc. Nigdy tez w dorosłym życiu nie podniósł na mnie łapy. Zębami mnie chwyta w przypadku dotykania brzuszka, raz słabiej, raz mocniej. No i gadanie mu zostało, trochę jakby bardziej stonowane, ale... Jak np. idę zbyt wolno, w jego odczuciu, z saszetką jedzonka, to siada patrzy w oczy i woła maaałooo, co odbieram jako mamo ;)

Taki z niego aparat :)

 

 

Link to comment
Share on other sites

Muszę Wam powiedzieć, że wydaje mi się, że doszliśmy do wstępnego porozumienia z Wampkiem w sprawie

drapania i stosowania przez niego tzw. haków /to jest chyba najbardziej bolesny koci chwyt jaki znam/.

Nie chcę zapeszyć, ale jest lepiej, zdecydowanie.

Wamp przestał stosować metodę na hak :)

Teraz tylko delikatnie łapie zębami i przytrzymuje sobie moją rękę łapami z wysunietymi szponami, ale ich nie wbija.

To już jest do zaakceptowania.

W sumie to zastosowałam wszystkie możliwe opcje, o jakich tu słyszałam, a także te, opcje, które

wyczytałam z różnych źródeł.

Więc była rozmowa :), przerywanie zabawy, głośny opierdziel i pyknięcie w brzuch i w ucho paluchem :)

No i przestał mnie łowić na pazury :)

Pokazałam mu też cążki do obcinania i Wamp na sam ich widok nawiał.

Tak więc widzę poprawę, tylko, żeby nie zapeszyć.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...