Tyśka) Posted July 21, 2016 Author Share Posted July 21, 2016 Czarnuszek z kolei tym razem mocno trzymał dystans. Mam wrażenie, że brak rudzielca totalnie zmieniło sytuację w całym stadzie. U tego psa zmieniło się to na gorsze, bo bardziej stronił od człowieka. I teraz to on przejął rolę oszczekiwania, ale na szczęście - w bezpiecznej odległości, nie podchodził. Zdjęcie niestety z zooma... pies był po drugiej stronie ulicy. Zaskoczył mnie też pies, na którego wołam Cień. Ten, o dziwo - przy takim mniejszym stadzie wyszedł poza posesję i nie uciekał, gdzie pieprz rośnie, jak miał w zwyczaju. Dzisiaj trzymał sztamę z czarnym, siedział koło niego, a gdy czarny do mnie podchodził, Cień spoglądał uważnie na całe widowisko z bezpiecznej odległości. I po raz pierwszy dostrzegał w jego oczach nie tyle przerażenie, co pewnego rodzaju ciekawość. Był uważny, ale nie tak spięty jak dotąd. Nawet ogon trzymał ciut wyżej niż zwykle. :) Widzicie te stojące uszka? :) A ogonek? :) Całe stado... trzy "sztuki" Królowa stada opala się po wysiłku :) PS: Cioci elficzkowa, karma psiakom bardzo smakuje :) Mała po zjedzeniu posiłku sama do mnie podeszła (oczywiście na pewną odległośc ;) ) i przyglądała się czy czasem nie dam jej dokładki :). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Havanka Posted July 24, 2016 Share Posted July 24, 2016 Zapiszę sobie wątek. Tysia, podziwiam Twoją determinację w walce o te psiaki. Też uważam, ze priorytetem jest sterylka suczek i kastracja. Podeślij mi nr konta. Wpłacę trochę grosza na ten cel. Czy nikt się nie odezwał z ogłoszeń w spr. DT? Może na tych ogłoszeniach, które rozwiesiłaś, napisać, że za wynagrodzeniem? Moze będzie większy odzew. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 O 24.07.2016 o 20:13, Havanka napisał: Zapiszę sobie wątek. Tysia, podziwiam Twoją determinację w walce o te psiaki. Też uważam, ze priorytetem jest sterylka suczek i kastracja. Podeślij mi nr konta. Wpłacę trochę grosza na ten cel. Czy nikt się nie odezwał z ogłoszeń w spr. DT? Może na tych ogłoszeniach, które rozwiesiłaś, napisać, że za wynagrodzeniem? Moze będzie większy odzew. Bardzo dziękuję Ci za obecność. Na razie nie chciałabym podsyłać konta, skoro żaden psiak nie jest złapany i nie wiadomo kiedy będzie. Wiesz, nie chcę by ktoś zarzucił mi naciąganie. Nikt się niestety nie odezwał... :( Myślałam o sfinansowaniu tego pobytu, ale właśnie - sama go nie sfinansuję (jestem niepracującą studentką, mającą na utrzymaniu dwa koty i psiaczka), a głupio mi prosić o to rodziców czy Was. Na pieniądze może pójdą i pewnie tego spróbuję wkrótce, ale jeszcze się łudzę - do końca tego tygodnia. Jeśli ktoś byłby w stanie pomóc w sfinansowaniu pobytu suńki w DT i zgodzilibyście się na taki ruch, to to dodam w ogłoszeniu. ---------- Kochani, mam dzisiaj garść informacji. Najważniejsza informacja to taka, że dzisiaj wrócił Rudas. Z tego, co widziałam to cały i zdrowy, więc nic mu nie jest. Natomiast, najprawdopodobniej to właśnie jego powrót na nowo zmienił sytuację w stadzie. To znaczy, że suczka nie jest takim chojrakiem i dzisiaj czmychała, oddalała się ode mnie. :( Nawet nie podeszła do jedzenia, musiałam się oddalić kawałek, wolała też tym razem zjeść w samotności. A ostatnimi czasy sunia jadła koło mnie, nawet wyciągała szyjkę w stronę mojej ręki z jedzeniem. Dzisiaj była bardziej płochliwa. Reagowała dość alergicznie na każdy, nawet najspokojniejszy ruch w jej stronę, gdzie jeszcze w ostatnim poście pisałam o tym, że mogę wokół niej machać, a ona nie reaguje... :( Inne psy również trzymały się na uboczu, na moje "masz jedzonko", cmokania i zawołania zareagował tylko czarnuch. Tak, jak pisałam w pierwszym poście - wg mnie ten pies był domowy. On zna ludzką rękę. Dzisiaj wyglądało to tak, jakby moje nawoływania coś mu przypominały... Wg mnie ten pies w tym miejscu to jedynie efekt wakacyjnego wyjazdu - wcześniej go nie było, pojawił się znikąd. Jeśli mamy jakiegoś psa łapać - to myślę, że on nadaje się już-teraz. Jest tu z przypadku. Ale to czarny, nie najmłodszy pies, przypomina mi bardzo zamojską Gosię... takie psy czekają latami na dom :(. Rudas, o dziwo dzisiaj nie kozakował, odwracał ode mnie wzrok, a nie - tak, jak zawsze - czujnie obserwował. Trzymał się z dala, wysyłał dużo sygnałów uspokajających potem zjadł jedynie resztki. Być może wypad coś w nim zmieniło, a może miał gorszy dzień... tego nie wiem... byleby to nie był kleszcz... :( Najmniejszy samiec nie zjadł nic :(. Jak zawsze zresztą, ostatni, najcichszy, najbardziej wystraszony. Dzisiaj schował się w trawie, blisko rudasa. Gdy rudas zaczął wyszukiwać resztki jedzenia, maluch położył się w wysokiej trawie i się nie ruszał. To jest największy dzik i rozdziera mi się serce, że zawsze niedojada. I mogę rozdzielać jedzenie na milion miseczek, a on i tak nie podejdzie. Nie wejdę na jego teren, bo zaszyje się wystraszony jeszcze dalej, a on zanim odważy się wyjść...to inne psiaki mu zjedzą. Nie wiem, jak on sobie radzi... Zarówno czarnuszek, jak i sunia zjadły dzisiaj najwięcej, zresztą jak zawsze: najpierw je suczka, potem czarnuch, a potem pozostałe dwa. Mam w domu sajgon, więc dzisiaj podałam same puchy - bez kaszy czy czegokolwiek. A że mocno posmakowała psiaczkom Animonda od Cioci Elficzkowej, dzisiaj ją dostały i oczywiście wylizały do czysta. Ale takie psy zawsze wylizują do czysta... Ucieszyło mnie to, że w plastikowych opakowaniach, pod krzaczkiem, ktoś podał im wodę. Dzisiaj było bardzo gorąco, a woda była w miarę chłodna. Było jej dużo. Tym razem nie było wokół żadnych wylizanych kostek surowych ani pustych puszek, co by sugerowało poranne jedzenie, ale ważne, że psiaczki miały wodę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 Mam też zdjęcia, niewyraźne, ale dobrze, że są, bo parę dni temu chwila nieuwagi - i mój kot zrzucił aparat. Po raz kolejny przestał działać, a naprawiać już chyba nie byłoby sensu. Na szczeście moje magiczne stukania i pukania poskutkowały na aparat - ożył i oto dzisiaj mogłam pstryknąć cokolwiek. Postawiłam puszeczkę obok, od razu podłapała to suczynka, wylizała ją do czysta... Z daleka łypał najmniejszy... :( Ale za chwilę się "schował" i tak leżał do końca mojego pobytu u psiaków Czarnuszek... dzisiaj najodważniejszy ze wszystkich. Dam sobie rękę uciąć, że w domowych warunkach stałby się cudownym przyjacielem raz-dwa. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 Na zdjęciu trzy psy... ale ta mina czarnuszka mówi wszystko... :( Boże, ile bym dała, by ktoś dał mu DT. Rodzicom kolejnego psa wciskać nie chcę, ale siedzi mi ten psiak głęboko w serduchu... Rudzielec dojada resztki Ta zajada się z daleka... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 I dalej ten wzrok czarnego, który przeszywa mi serce... Dzisiaj po raz pierwszy nie czułam respektu do rudego... Odnosiłam wrażenie, że ma zupełnie inne nastawienie. I ten wzrok pełen niepewności... ciekawe, gdzie był, gdy go tu nie było... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Poker Posted July 24, 2016 Share Posted July 24, 2016 Biedne psiaki. Nie ma co z nimi zrobić. Najgorzej jak przyjdzie zima. Tyś , nie dawaj może jeść z głębokiej puszki. zdarzały się przypadki,że pies otworzył kufę w puszce i już nie mógł jej wyjąć . W przypadku któregoś z tych psów byłby to po prostu dramat. 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 Niby to nie pierwsza ich zima, ale mimo wszystko... :( U nas zawsze są straszne mrozy. Do niedawna spały pod starą przyczepką, taką dużą. Ktoś zakrył im szpary między przyczepką a ziemią kłodami tak, że miały niewielką szparkę i mogły się wszystkie zmieścić... a teraz tej przyczepki już nie ma, nie wiem co się z nią stało... :( Ale w tym roku już nie mają żadnego schronienia. Nawet tej prowizorki budy... Dziękuję, Pokerku za uwagę odnośnie puszki. Zawsze staram się, gdzieś wysypać - do miseczek i plastików po ciastkach, które tam są, ale właśnie dzisiaj szybsza była ode mnie sunia - kładłam gdzieś dalej jedzonko, zostawiłam puszkę samą sobie... i suczka to wykorzystała moment... nie miałam sumienia jej zabierać... Ale masz oczywiście rację, będę ostrożniejsza. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AlfaLS Posted July 24, 2016 Share Posted July 24, 2016 Tyś a gdzie Ty mieszkasz? Jaki to rejon Polski? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 1 minutę temu, AlfaLS napisał: Tyś a gdzie Ty mieszkasz? Jaki to rejon Polski? Południowo-wschodnie, lubelskie. Bardzo, bardzo blisko granicy z Ukrainą. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AlfaLS Posted July 24, 2016 Share Posted July 24, 2016 To rzeczywiście trudne rejony :-(. Oprócz Murki to chyba nie ma tam w pobliżu hoteliku? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 5 minut temu, AlfaLS napisał: To rzeczywiście trudne rejony :-(. Oprócz Murki to chyba nie ma tam w pobliżu hoteliku? Niestety, nie ma. :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tola Posted July 24, 2016 Share Posted July 24, 2016 Straszny los bezdomnych psów, no i ta bezsilność :( A na pomoc gminy w opłaceniu sterylek (zakładam, ze znajdzie się jakiś dt) nie można liczyć? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 24, 2016 Author Share Posted July 24, 2016 Jeśli chodzi o sterylki to naprawdę różnie, zazwyczaj jak kogoś odsyłam do gminy, ona opłaca, ale z tym to naprawdę różnie... ;) Dlatego na razie nie zbieram pieniędzy. Muszę najpierw znaleźć DT, bo będzie tak jak z kotami - zgłosiliśmy je i nagle wszystkie "zaginęły" nocną porą... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 25, 2016 Author Share Posted July 25, 2016 Miałam dzisiaj pierwszy i to sensowny telefon w sprawie DT. Pani dzwoniła z Zamościa. Brzmiała bardzo rozsądnie, przedstawiłam jej wszystko, jak jest... Niestety, to mieszkanie w bloku, więc jest trudniej. Obawiamy się obie, że sunia może dziabnąć, gdy będzie pod ścianą. Do tego nagle wyrwana z dotąd znanego miejsca, obolała... i w środku miasta... i ona, dzikusek... Spokój swoją drogą, ale przecież z takim psem w bloku trzeba wychodzić na dwór na smyczce i w szeleczkach, toniełatwe zadanie dla psa żyjącego obok ludzi. Pani obiecała przeanalizować za i przeciw i oddzwonić. Jest gotowa na pracę z suczką, czego dowodem jest to, że chciała ją odwiedzić kilka razy w tym miejscu i ją oswajać. Ale myślała, że sunia jest w Zamościu, tak to się skomplikowało... No i ten blok. Są to dwie trudności, które trzeba przemyśleć. Na razie więc mamy małe światełko w tunelu, ale ledwo się tlące... Oczywiście do Pani trzeba by zorganizować transport oraz ją wspierać w DT. Oprócz karmy, szeleczek i radą. Nie rozmawiałam jeszcze o warunkach tymczasowania, ale uważałam, że to nie czas i miejsce. Niech Pani na spokojnie się zastanowi. Potem będę się martwić skąd naw szystko brac pieniądze... i męczyć gminę... i łapać sunię. Pani mocno przejęła się losem suni, chciałaby dac jej szansę (strasznie się przejęła, że potem sunia miałaby wrócić do siebie), ale jednak podchodzimy do tego rozsądnie. Potrzebne sa kciuki za dobrą decyzję. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 25, 2016 Author Share Posted July 25, 2016 Kochani, kto chce być Skarbnikiem psiaczków? I kto chce zrobić bazarek? Nadziejka podarowała fanty, za co dziękuję. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
teresaa118 Posted July 25, 2016 Share Posted July 25, 2016 Ciekawa sytuacja, poobserwuje, a jak trzeba bedzie, to pomoge Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 25, 2016 Author Share Posted July 25, 2016 Godzinę temu, teresaa118 napisał: Ciekawa sytuacja, poobserwuje, a jak trzeba bedzie, to pomoge Dziękuję. :) Dzisiaj serce stanęło w gardle. I nadal mnie trzyma, chyba spokojnie spać nie będę. Jestem z tych, którym niewiele trzeba do zamartwiania się... Przez 1,5h chodziłam dzisiaj po rejonie psiaków i ich nie widziałam. Nie znalazłam też żadnych śladów jedzenia (ale to nic nie musi znaczyć) ani picia. Wodę więc albo wypiły, albo wyparowała... Niestety dzisiaj też nie znalazłam żadnych śladów przebywania w tym miejscu psów. Chodziłam tu i tam, narobiłam kilometrów, wyciągałam szyję jak żyrafa, wytężałam wzrok niczym drapieżnik, a moich dzikusków nie było :(. Zrezygnowana, obiecałam sobie że zrobię jeszcze jedno kółko. I... moim oczom ukazał się rudasek. Ucieszyłam się mocno, ale ta radość była przedwczesna - był sam. Mimo jego ostrzegawczych szczeków, żaden inny towarzysz niedoli się nie pojawił. Więc co mogłam zrobić? Dałam jeść tylko rudaskowi. On też musi pojeść. Niemniej jednak myśl, że dzisiaj nie pojadł ani czarnuszek, ani sunia, ani mały strachulec wcale nie pozwala mi spokojnie spać. Nie wiem, gdzie są, być może schowały się przed gorącem, ale to nie pierwsze upały, a po raz pierwszy taka sytuacja. Nawet rudasek czuł się mocno niepewnie. :( Nie kozaczył, nie szedł wyprostowany, ze spiętymi mięśniami jak to miał w zwyczaju, tylko szedł skulony, wysyłał śliczne CSy (sygnały uspokajające), łypał co rusz na mnie z przerażeniem, witaliśmy się po łuku. Oczywiście wizyta miała też miły akcent, bo widze w jego oczach zmianę. On mnie już (ktoś powiedziałby wreszcie, ale dla mnie to już) kojarzy z jedzeniem, wyciągał szyjkę, nawet przyglądał się z ciekawością, jak nakładam mu jedzonko (jak wiecie, łypię zawsze wzrokiem po cichutku na psiaki, uwielbiam obserwować psy, czytać ich mowę ciała, uczyć się czegoś nowego od psów, a te są doskonałymi nauczycielami), ba! gdy wyczuł jedzonko, mogłam zmniejszyć łuk pomiędzy nami i nie zareagował zanadto, ale jednak... wiecie, brakowało mi dzisiaj paru ogonów przy jedzeniu. I w głowie mam najczarniejsze myśli. A może ktoś nas podpatrzył i postanowił pozbyć się problemu. Bo choć staram się nie zwracać na siebie za bardzo uwagi, to jednak osoba z plecakiem (mam tam jedzenie) oraz shcylająca się raz po raz po coś do krzaków to niecodzienność. :( Pojawiam się tam codziennie, może ktoś mnie podpatrzył... A może też nie daj Bóg, stało się coś z sunią przez to, że wczoraj podkradła mi puszkę, a reszta jej towarzyszy - puszkę znalazłam, ale miała takie w sobie dziury, że brrr.... aż wszystkie puszki, śmieci, butelki i inny syf, który zostawiają ludzie posprzątałam w miarę swoich możliwości... A może to małemu coś się stało i reszta go pilnuje... A może... a może... Jutro pobiegnę do nich dwa razy. Na pewno rano, chcąc sie doliczyć wszystkich psów... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kolejna kobietka Posted July 25, 2016 Share Posted July 25, 2016 Zapiszę, ale nie bardzo mam jak pomóc niestety. Może odnośnie suczki Alfy, Mikropsy poprosić o pomoc? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 25, 2016 Author Share Posted July 25, 2016 3 minuty temu, kolejna kobietka napisał: Zapiszę, ale nie bardzo mam jak pomóc niestety. Może odnośnie suczki Alfy, Mikropsy poprosić o pomoc? Witam i dziękuję za obecność, świadomość że nie jest się samemu też ma zbawienną moc. :) Mikropsy są również na dogo czy tylko na fejsbuku? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kolejna kobietka Posted July 25, 2016 Share Posted July 25, 2016 Chyba tylko na fb, ale nie jestem pewna, w każdym bądź razie ja znam ich tylko z fb. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted July 25, 2016 Author Share Posted July 25, 2016 Ok, dziękuję Ci, na pewno do nich skrobnę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Havanka Posted July 25, 2016 Share Posted July 25, 2016 To trochę niepokojące, co piszesz Tysia. Miejmy nadzieję, ze nic złego psiakom się nie stało. Może po prostu poszły gdzieś szukając jedzenia lub schronienia przed upałem. Tak sobie myślę, ze moze warto spróbować zabrać na DT najbardziej odważną psinkę. Może one kiedyś miały dom i będą w stanie zaakceptować mieszkanie w bloku. Jeżeli nie spróbujemy, to nigdy się nie dowiemy. W razie czego zrobie bazarek kilometrowy na pokrycie kosztów transportu. Żeby tylko nic im się nie stało... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Olena84 Posted July 25, 2016 Share Posted July 25, 2016 Szlag trafia, że psy są na terenie prywatnym a nikt sie nimi nie interesuje, powiedz tylko czy to mazowieckie, moze postaram sie pomagać w łapaniu, choć wstyd sie przyznać ale mam trochę stracha przed psami;) proszę o numer konta Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Anecik Posted July 25, 2016 Share Posted July 25, 2016 1 minutę temu, Olena84 napisał: Szlag trafia, że psy są na terenie prywatnym a nikt sie nimi nie interesuje, powiedz tylko czy to mazowieckie, moze postaram sie pomagać w łapaniu, choć wstyd sie przyznać ale mam trochę stracha przed psami;) proszę o numer konta 23 godzin temu, Tyś napisał: Południowo-wschodnie, lubelskie. Bardzo, bardzo blisko granicy z Ukrainą. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.