Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

Bardzo dobrze że przyjdzie fachowiec...pozna Morisa.

Moris to  młody chyba jeszcze niekastrowany pies...dostał "swoją" panienkę...mają swoją kanapę. Oby nie zaczął próbować przejąć kontroli nad pozostałymi psami zaczynając od najsłabszego.

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Sowa napisał:

No ale to jest właśnie najbardziej naturalne zachowanie w każdej psiej grupie - kontrola nie oznacza walk, słabszy pies ustępuje i to wystarcza silniejszemu.

Oby tak było...

Mamy Diankę, nie znosi /atakuje małe suczki i wszystkie bez względu na płeć długowłose/kudłate...pozostałe toleruje nawiązuje przyjaźnie a do człowieka anioł. Był nieduży niewidomy staruszek gładkowłosy i pilnowała go. Nie zgadniesz co siedzi w psiej głowie...

Link to comment
Share on other sites

Na razie suńki są grzeczne, nawet srebra nie zlizały z brzuszków:)

W sumie wszystko co miałam napisać napisała już Tyśka. Z każdym dniem suńki coraz bardziej się przyzwyczajają do wszystkiego i są śmielsze. Tylko niezmiennie póki co do człowieka same nie chcą podejść.

Ale tak jak mówiłam Tyśce: wg mnie można będzie je za jakiś czas ogłaszać. Niedługo postaram się jakieś ładne fotki im porobić i trzeba będzie próbować. One na pewno będą u nas robić postępy, ale gdyby znalazł się cierpliwy dom to na pewno byłoby dla nich lepiej. Już trochę o nich wiemy.

Link to comment
Share on other sites

Murko, nadal uważam że tak szybkie otrzymanie zielonego światła "ogłaszamy" to cud nad cudy :) I jakieś czary użyłaś albo dosypujesz im cosik do jedzonka, hihi :) Tak, jak mówiłam Ci - spodziewałam się co najmniej paru miesięcy w hoteliku, zanim zaczniemy je ogłaszać. A tu rach-ciach!

Właśnie, zapominam Cię ciągle o to zapytać: jak kwestia z jedzonkiem? Bo sunie dotychczas jadły tylko mokrą. U Ciebie przekonały się do suchej?

Link to comment
Share on other sites

Jak czytam o postępach suniek i teraz o szukaniu domków,to mi zostaje tylko cofnąć swoje słowa,w których pisałam,że w hotelu oswajanie Morisa dłużej by trwało niż w domu.
Morisek choć jest o tydzień krócej od suniek ,to jednak daleko z tyłu w postępach,a o szukaniu domku  mowy nie ma.
No ale u Was jest coś więcej niż tylko hotel....Murko, kłaniam się nisko dla Ciebie i Męża!

**********************************************************************************************************

Od moich Duszkowych Aniołków na konto Moriska wpłynęło 50zł.
MikAga i Mikuniu,dziękuję Wam z całego serca!

Stan konta Moriska na dzień 16.01.17 wynosi  1826,52zł

 

Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, Anula napisał:

A może Moris jest zazdrosny o sunię Malinkę,broni jej i dlatego napadł na Tinulka.Kurcze Tino to taki fajny,kochany psiak oby sobie nie wziął do serca,że trzeba się inaczej zachowywać do psiaków.Oby nie wziął przykładu z Morisa.

Oby Anulko,oby....nie wiem jak zachowa się później, ale na dziś Tinulek boi się wchodzić do Moriska.

Od czasu tej nieudanej adopcji zawsze mnie już pilnował,ale teraz nie odstępuje na pół metra.

 

18 godzin temu, Sowa napisał:

Moris prawdopodobnie  przez całe dotychczasowe życie walczył o miejsce na ziemi, moim zdaniem to, że warknął na słabszego psa jest zachowaniem naturalnym - on nie może jeszcze być tolerancyjnym psim aniołem, o ile kiedykolwiek takim będzie. Ważniejsze, że nie warczy na ludzi. Ale może starczy mu słowna korekta - bez grożących gestów, niechby rękę ludzką zaczął kojarzyć tylko z czymś dobrym.

Doskonale, że psa ktoś zobaczy na żywo.

Pewnie tak.. później mi też przyszło do głowy.

17 godzin temu, Sowa napisał:

No ale to jest właśnie najbardziej naturalne zachowanie w każdej psiej grupie - kontrola nie oznacza walk, słabszy pies ustępuje i to wystarcza silniejszemu.

Tinulek ustąpił,cofnął się do tyłu.

Bardzo słabo już słyszy,ale widział te całe ząbki Morisa.

Był kiedyś pogryziony i chyba to pamięta,bo zachowanie Tinulka zmieniło się teraz.

Link to comment
Share on other sites

20 godzin temu, WiosnaA napisał:

I teraz mniej miła wiadomość o Morisku.
Wczoraj miał miejsce niemiły incydent.Morisek pokazał poważnie ząbki mojemu Tinulkowi.
Tinulek jest staruszkiem ze schronu w Grudziądzu,kiedyś był tam mocno pogryziony.Ogólnie trzyma się dobrze,do wszystkich psów nastawiony jest ugodowo i od początku bywa ze mną u Moriska na dole.Psy pyszczkami wąchały się wiele razy,Tino wąchał go też nie raz całego jak Moris leżał i nigdy Moris nie burknął.
Sytuacja miała miejsce jak Moris stał (pierwszy raz tak się widzieli),a Tincio chciał powąchać go z tyłu.Moris nie pozwolił i postraszył ząbkami.Krzyknęłam na niego nie wolno i pogroziłam palcem.Jakiś czas znów mocno przestraszonym wzrokiem patrzył na mnie,ale później chyba mu przeszło.
Do mnie na szczęście nigdy nie burknął..tfu,tfu..ale ten incydent źle nam wróży,bo ja mam trzy samce,a Tinko jest najbardziej tolerancyjny.
Gorzej z Amikiem,(o Szaduniu nie wspomnę,bo psów nie lubi,ale ten tymczas może kiedyś w końcu wyjedzie ode mnie).Do tej pory miałam w większości samce na dt,jednak zawsze były uległe Amikowi.Amik po wstępnym obszczekaniu Nowego dając mu do zrozumienia,że to On u nas rządzi, akceptował psiaki i przyjmował do stada bez problemu.Amik w żadnym  razie nie jest agresorkiem,nigdy nikogo nie ugryzł,kocha tylko szczekanie,ale nie wiem jakby się zachował gdyby wczoraj był na miejscu Tinulka.
Z Malinką Amiczek oczywiście dogadał się bez problemu,ale z Moriskiem po dniu wczorajszym mam już obawy.


Nie pisałam wcześniej,bo i czasu brak i sił czasami na pisanie,ale po dwóch dniach pobytu Moriska u mnie jak jeszcze siedział w tym kontenerku zwróciłam się do trzech osób (w tym behawiorysty) zawodowo pracujących z psami z prośbą o pokierowanie mnie jak prawidłowo zacząć pracę z dzikim psem,opisałam zachowanie psa na tamten czas i swoje początki.Otrzymałam jednak trzy różne podejścia i powiem szczerze,że byłam troszkę skołowana.Potrzebny mi ktoś,żeby zobaczył psa.Do mnie najbardziej przemawiają pozytywne metody szkolenia,żeby pies miał możliwość wyboru czy chce daną czynność wykonać.Rada żeby się z psem nie "cackać" i robić wszystko na siłę nie przemawiała,natomiast druga żeby dać mu zupełny spokój-nie rozmawiać,nie zauważać,nie podchodzić-że sam kiedyś wyjdzie z budy, też trochę się "ze mną kłóciła".Ale nie mam doświadczenia z typowo dzikim psem.Tydzień temu rozmawiałam z kolejnym Panem-behawiorystą,który trochę mnie podbudował,że idę w dobrym kierunku.Jednak zależy mi cały czas na spotkaniu na żywo fachowca z psem i oceną tego co i jak robimy.Polecono mi behawiorystkę,ale ubiegły tydzień była na wyjeździe i dopiero w tym tygodniu umówiona jestem na spotkanie.
Jestem bardzo ciekawa tego spotkania,teraz Moris jest już trochę inny,odważniejszy jak jeszcze o nim z nią rozmawiałam.

Pomimo,że Moris robi postępy w stosunku do mnie,do innych ludzi,to może złą drogą idziemy i w wypadku Moriska trzeba zupełnie inaczej postępować.
Po wczorajszym dniu moja wiara, że z nim poradzę się mocno zachwiała.

Dziś był też pozytywny znak.
Moris jest bystrym obserwatorem,jego oczy ciągle śledzą Malinkę co i jak robi i widzę ,że jest odważniejszy.Zaczyna  złazić z kanapy jak siedzę, a to napić się wody,a to przejść dwa kroki obok kanapy do Malinki.
Siedziałam dziś przy stole,a Morisek wstał przy mnie z kanapy, zerkając na mnie zszedł,obserwując mnie ciągle przeszedł obok i poszedł do garażu, zrobił siusiu i tą samą drogą wrócił na swoje miejsce.Robił podobne próby żeby wyjść,ale zawsze się cofał,odskakiwał na mój widok,a dziś "zaskoczył".
Tydzień temu nieruchomiał ze strachu jak zastawałam go na podłodze.

Głaskanie,drapanie wciąż nie sprawia mu przyjemności.

 

Aniu, potrzeba czasu i spokoju. Moris jest najnormalniejszym psem na świecie. Tino podszedł do niego od tyłu, stąd jego reakcja. Poza tym nic mu nie zrobił. Na tym etapie szkoda pieniędzy na behawiorystów i tak nic Ci nie pomogą. Przyjdzie jedna specjalistka  z druga i spojrzy na leżącego psa w pokoju. Sama zauważyłaś, że dostałaś 3 różne porady. Moris powinien powoli wychodzić na spacery, trzeba go na nich poobserwować a potem zacząć powoli pracę z psem.

Link to comment
Share on other sites

Niczego nie robisz źle.  Jak Ci pomoże psychicznie ,że behawiorysta widział Moriska , to zaproś na wizytę.

Też tak myślę ,że Moris zachował się normalnie. Nie zgodził się , by Tinulek go wąchał od tyłu. Ale przecież go nie kłapnął tylko pokazał swoją   niechęć.

Czy jest szansa ,żeby założyć mu chociażby pętlę ze smyczy i wyjść z nim na  ogródek.On tyle czasu był panem siebie, biegał gdzie chciał ,a teraz jest dosłownie w więzieniu. I tak się dziwię ,że nie protestuje.

W naszym , ludzkim pojęciu jest mu dobrze, bo ma co jeść , jest mu ciepło, ma kanapę. Ale dla niego jest to duże ograniczenie wolności.

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

Jeśli Moris jak na razie sam nie podszedł do Wiosny, nie nawiązał z nią kontaktu, to wyprowadzenie go na zewnątrz może zakończyć się wariacką próbą ucieczki. Równie dobrze pies może być oszołomiony zmianą i da się ponownie bez buntu wprowadzić do domu. Ale ja zawsze, nie widząc psa na żywo, biorę pod uwagę ten najczarniejszy scenariusz -  jeśli Moris zacznie się szarpać, wyrywać, to musi przegrać, musi uznać spokojną, bezdyskusyjną fizyczną przewagę Wiosny. Pytanie, czy WiosnaA chce zaryzykować, to jej decyzja.

Na razie obserwowanie przez Morisa zabawy Wiosny z Malinką, obserwowanie jak suczka zachęcana podchodzi i dostaje smakol, nie grozi żadnym konfliktem, a może zachęcić do naśladownictwa. To, że zaakceptował skarcenie głosem wróży dobrze - ale to nie znaczy, że zaakceptował bliskość starego psa.  

Link to comment
Share on other sites

To  może jakiś krzepki pan pomógłby w pierwszym wyprowadzeniu Morisa. Ja naprawdę mam odczucie,że on jest uwięziony. Ile dni już nie był na zewnątrz? Człowiekowi jest trudno wytrzymać w zamknięciu bez świeżego powietrza i widoku natury ,a co dopiero psu , który całe życie był wolny.

Jeżeli Wiosna ma dobrze zabezpieczony ogródek, to nawet jak Moris wydostałby się z pętli, to przypuszczalnie da się zagonić do garażu , który zna.

Nie wiem czy on ma założoną obrożę. Jeżeli nie, to może zacząć powoli robić podchody.

Ja do swoich dzikusek stosuje metodę delikatnego przymusu. Mam wrażenie ,że w przeciwnym razie hodowałyby nadal swoją dzikość.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Perełka1 napisał:

Aniu, potrzeba czasu i spokoju. Moris jest najnormalniejszym psem na świecie. Tino podszedł do niego od tyłu, stąd jego reakcja. Poza tym nic mu nie zrobił. Na tym etapie szkoda pieniędzy na behawiorystów i tak nic Ci nie pomogą. Przyjdzie jedna specjalistka  z druga i spojrzy na leżącego psa w pokoju. Sama zauważyłaś, że dostałaś 3 różne porady. Moris powinien powoli wychodzić na spacery, trzeba go na nich poobserwować a potem zacząć powoli pracę z psem.

Właśnie tak zachowuje się przy obcych.Leży,podsypia,wręcz obojętny na wszystko dookoła.Najpierw myślałam,że to wina Kal Aid,później zasugerowano,że może ma depresję,ale po wyjściu nieznajomych mu osób zachowuje się jak najbardziej normalnie,tzn.jak zawsze przy mnie i wówczas żadnej depresji nie widzę.Odnośnie takiego zachowania behawiorysta (nie widział psa) powiedział,że pies zachowuje się i przybiera pozy w których mu najwygodniej psychicznie,bo przecież jest w nowym świecie dla niego."Pani też by siedziała cichutko gdyby Obcy porwali,a z czasem i wyraz oczu też by się zmieniał". Określił,że to dobry znak,że nie panikuje przy nieznajomych,że nie ma już takiego przerażenia jak było przy mnie na początku,że bierze z ręki.

Budę zamienił na kanapę,bo lepiej mu obserwować no i poczuł,że wygodniejsza.
Ale jak mówię ten Pan psa nie widział i zależy mi między innymi również te kwestie poruszyć jak i wiele innych i żeby ktoś psa zobaczył.

 

5 godzin temu, Poker napisał:

Niczego nie robisz źle.  Jak Ci pomoże psychicznie ,że behawiorysta widział Moriska , to zaproś na wizytę.

Też tak myślę ,że Moris zachował się normalnie. Nie zgodził się , by Tinulek go wąchał od tyłu. Ale przecież go nie kłapnął tylko pokazał swoją   niechęć.

Czy jest szansa ,żeby założyć mu chociażby pętlę ze smyczy i wyjść z nim na  ogródek.On tyle czasu był panem siebie, biegał gdzie chciał ,a teraz jest dosłownie w więzieniu. I tak się dziwię ,że nie protestuje.

W naszym , ludzkim pojęciu jest mu dobrze, bo ma co jeść , jest mu ciepło, ma kanapę. Ale dla niego jest to duże ograniczenie wolności.

Poker,tego nie jestem pewna.

A Morisek oczywiście nie kłapnął Tinka,...i ja myślę,że albo poczuł się pewniej w domu przy Malince i chciał Tinkowi pokazać,że spadaj dziadku,bo jestem ważniejszy, albo psów może nie lubi po prostu.

 

4 godziny temu, Sowa napisał:

Jeśli Moris jak na razie sam nie podszedł do Wiosny, nie nawiązał z nią kontaktu, to wyprowadzenie go na zewnątrz może zakończyć się wariacką próbą ucieczki. Równie dobrze pies może być oszołomiony zmianą i da się ponownie bez buntu wprowadzić do domu. Ale ja zawsze, nie widząc psa na żywo, biorę pod uwagę ten najczarniejszy scenariusz -  jeśli Moris zacznie się szarpać, wyrywać, to musi przegrać, musi uznać spokojną, bezdyskusyjną fizyczną przewagę Wiosny. Pytanie, czy WiosnaA chce zaryzykować, to jej decyzja.

Na razie obserwowanie przez Morisa zabawy Wiosny z Malinką, obserwowanie jak suczka zachęcana podchodzi i dostaje smakol, nie grozi żadnym konfliktem, a może zachęcić do naśladownictwa. To, że zaakceptował skarcenie głosem wróży dobrze - ale to nie znaczy, że zaakceptował bliskość starego psa.  

Dokładnie tak samo powiedział Pan behawiorysta z którym ostatnio rozmawiałam.
Na pytanie ,że może psa próbować wyprowadzić na podwórko,zapytał mnie wprost  "a po co chce pani wyprowadzać dzikiego psa?"..mówię,że może lepsze samopoczucie by miał,itd......jeśli ten pies ma żyć przy człowieku,to najpierw proszę go uczyć wszystkiego i przyzwyczajać,a "spacer" odłożyć na koniec.

Ale tak jak pisałam,rady w postępowaniu,które dostałam znacząco się różnią i póki co wybieram rozwiązania zachęcające do siebie,nie zrażające.

Zwłaszcza,że i Moris w stosunku do mnie jest delikatny.

Solidniejszej obroży póki co nie dam rady założyć,pętlę nie miałabym problemu,ale natomiast z wyjściem już tak.Moris ciąga smyczkę ze sobą po domu,przyzwyczajamy się.Jak nastąpię nogą zaczyna szarpać,jak próbowałam mocniej przytrzymać smycz ręką wpada w panikę,wije się i dęba staje.Robię to więc delikatnie i stopniowo.Odradzono mi wyjście na zewnątrz na tym etapie,ponieważ będę się z nim siłować,a on i tak wszystkiego się boi.
Nie wiem czy znacie wątek dzikiej Soni od doris66,sunia w hoteliku wyszła na pierwszy spacer na smyczy po dwóch miesiącach (tak przynajmniej wyczytałam na wątku).
Gdyby Moris był jeszcze małym pieskiem,to pewnie zaryzykowałabym,ale mały nie jest.Płot 1,50m spokojnie przeskoczy,a u mnie jest niższy.
Zobaczymy co powie fachowiec na miejscu.
Czekam na telefon od behawiorystki co do terminu spotkania.Spokojniejsza będę jak ktoś doświadczony spojrzy na wszystko na żywo.

 

 

Link to comment
Share on other sites

To dobrze,że ma założoną smycz.  Nie wiedziałam ,że próbujesz przytrzymać smycz. Na pewno będzie się szarpał na początku.Myślę ,że próby trzeba ponawiać.

Może uda mi się wkleić tu filmik z Tolą właśni e wijącą się na smyczy jak piskorz.

Jakiej on jest wielkości? Ile może mieć w kłębie ? Da radę płot przeskoczyć?

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam, nie wiem dlaczego wkleił mi się post, który jest tutaj całkiem niepotrzebny i nie wiem jak to usunąć.

Co do Soni Aniu to było inaczej niż piszesz. Sonia od początku przebywała w wielkim ogrodzonym siatką pawilonie, ale naprawdę wielkim taki z 40-50 m kwadratowych, pawilon jedną ścianą przylegał do ściany budynku. Miałą możliwość obserwowania jak się zachowują psy i ludzie na zewnątrz oraz słyszała odgłosy z ulicy i z sąsiedztwa oraz widziała rozległy teren dookołą. Miała możliwość przebywania z psami razem bo regularnie wszystkie psy odwiedzały Sonie w pawilonie.  Na widok i dotyk człowieka reagowała podobnie jak Morisek, brała jedzenie z ręki, nawiązywała kontakt wzrokowy  pozwalała na głaskanie ciałą ( oprócz łapek ). Ale my wiedziałyśmy, że ona godzi się na takie warunki bo nie ma innego wyjścia. Zarówno opiekunka jak też inne osoby ( np. cierpliwa i nieoceniona Ana10 ) regularnie prowadziły z Sonią trening polegający na przebywaniu z nią, nie nakłaniały do niczego, starały się nawet nie dotykać Soni zbyt często......po prostu czekałyśmy kiedy Sonia zrobi pierwszy krok w kierunku człowieka lub nawet w kierunku jedzenia, które człowiek trzymał w dłoni. Po miesiącu mniej więcej drzwi do pawilonu zostały otwarte na oścież, na ogród  i Sonia mogłą wychodzić kiedy tylko chciał, ale odważyła się to zrobić  dopiero po jakimś czasie. Jak już wyszła z pawilonu  to oczywiście chodziłą pod płotem trzymała się naodleglejszych zakamarków podwórka jak ludzie byli w pobliżu, jak nie było ludzi normalnie bawiłą się z psami i zachowywała się jak najnormalniejszy na świecie pies. Ale przerażał ją nawet widok opiekunki w oknie za szybą lub jakiś inny nagły dźwięk, którego nie znała, uciekaął wtedy do pawilonu, który traktował jak najbezpieczniejsze miejsce. Nigdy tez nawet nie spróbowała ucieczki, choć mogła pokonać płot  gdyby tylko zechciała. Behawiorysta powiedział, ze ona w pawilonie i na podwórku czuje się bezpiecznie a boi się tego co jest za płotem, bo tego nie zna, dlatego nie podejmuje prób ucieczki. Po trzech miesiącach Sonia pojechała do Warszawy, gdzie zamieszkałą w hotelu ale w warunkach domowych, z psami, dziećmi, kotami, ptakami, gryzoniami i opiekunami. Na początku wychodziłą tylko i wyłącznie w szelkach i pasie zabezpieczającym ewentualną ucieczkę, nie znała oczywiście smyczy, wiec pierwszy spacer kiedy Sonia pokonałą może ze 20m trwał dwie godziny. Sonia przeważnie leżała płasko na ziemi, sparaliżowana strachem lub próbowała uwolnić się z szelek i smyczy. Ale taki stan trwał krótko, i Sonia może po 2 tygodniach zaczęłą wychodzić na ogród już luźno, razem z innymi psami, wracał tez z nimi do domu po spacerze. Oczywiście cała jej postawa świadczyłą o tym, ze się bardzo boi, że najchętnie żyłaby tylko z psami a ludzie niech sobie idą w diabły, najlepiej niech dadzą jeść i znikają. PO jakimś czasie Sonia zaakceptował wszystko, co jest i co się dzieje w domu opiekunów, radzi sobie doskonale, uważa ze hotel to jej dom, ogród to jej ogród , nawiązuje psie przyjażnie. ale tak jest w domu bo poza domem jest według Soni źle i strasznie. Spacery w miejscu które Sonia już zna są ok, idzie nawet śmiało zwłaszcza jak jest z nią inny pies hotelowy, którego Sonia zna i lubi. W miejscu gdzie znajdzie się pierwszy raz jest już gorzej, dla Soni to ogromny stres i wyzwanie, ale z Paulą u boku jakoś daje radę. Mija rok odkąd Sonia jest nazwijmy to "w rękach ludzi" a my cały czas walczymy o to aby Sonia otworzyła się na ludzi......i końca tej walki nie widać. Najprawdopodobniej będzie tak, ze jak ktoś ją pokocha i adoptuje taką jaka jest to ona po jakimś czasie przyzwyczai się do warunków i będzie żyął tak jak u Pauli, czyli spokojnie,  akceptując dom i ludzi. Ale pewnie nigdy na widok opiekuna nie zamerda radośnie ogonem nie zapiszczy z radości i nie rzuci się w ramiona, nie pójdzie na spacer z przyjemnością. A jeśli nikt jej nie pokocha  i nie ukrywajmy tego , chętnych do adopcji takiego psa jest bardzo mało, przyjdzie nam utrzymywać Sonię  w hotelu nadal.

Mój wniosek wynikający z obserwacji i doświadczenia z dzikim psami/ urodzonymi i zyjącymi jako dzikie  jest taki - szanse na pełna socjalizacje maja tylko szczenięta, im szybciej trafia pod opiekę tym lepiej a później to już bywa ciężko, ciężej im starszy jest pies i im dłużej żył jako dzikus.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Doris,bardzo dziękuję za szczegółowy opis Soniulki,przyda mi się.

O tej smyczce wyczytałam na wątku z maja i skojarzyłam o 2 miesiącach,a teraz widzę,że troszkę inaczej to było.

Chciałabym,żeby Morisek wyszedł szybciej na podwórko bo przecież pies to nie kot, ale na razie nie widzę takiej możliwości oprócz użycia siły i to nie jednej osoby.Nie zabezpieczę jego i jestem pewna ,że dałby nogę,mój płot nie będzie jemu przeszkodą.

Jak Malinka wychodzi,to Moris zerka w stronę drzwi.Otwieram wówczas pierwsze drzwi do korytarza i próbuję na smyczce  zachęcić jego do wyjścia,ale kroku nie zrobi,cofa się do tyłu od razu.Pewnie wyszedłby,ale bez niej i tyle bym jego widziała.

Bardzo trudna sprawa,a Morisek robi malutkie kroczki w oswajaniu.W piątek o 9 jesteśmy umówieni z behawiorystką,mam nadzieję,że dostaniemy jakieś pomocne wskazówki i rady.

Wczoraj dotarł pas zabezpieczający dla Moriska,dziękuję doriss, że uprosiłaś Panią o uszycie pomimo iż czasu zupełnie nie miała.

Nie udało mi się jeszcze przymierzyć.

Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, Poker napisał:

To dobrze,że ma założoną smycz.  Nie wiedziałam ,że próbujesz przytrzymać smycz. Na pewno będzie się szarpał na początku.Myślę ,że próby trzeba ponawiać.

Może uda mi się wkleić tu filmik z Tolą właśni e wijącą się na smyczy jak piskorz.

Jakiej on jest wielkości? Ile może mieć w kłębie ? Da radę płot przeskoczyć?

Poker,Moris jest średniakiem,na oko ponad 16kg może do 20kg..w kłębie może do 50cm. Skoczkiem jest dobrym.

Link to comment
Share on other sites

Wrzucam rachunek za sterylkę suniek (po 150 zł, czyli razem 300 zł):

http://www.fotosik.pl/zdjecie/pelne/6bba8e31ff655d52

+ dojazdy do lecznicy (zawiezienie i odbiór) 20 zł (czyli po 10 zł)

 

Wczoraj pierwszy raz wyprowadziłam suńki na ogród z innymi psami domowymi. Łatwiej mi wyprowadzać je oddzielnie (mają różne temperamenty, ale obydwie szybko po załatwieniu spraw chcą wracać do domu). Dzisiaj pierwszy raz wyprowadzała je teściowa i suńki nie sprawiały żadnych problemów.

Parę fotek z wczoraj:

00858f519a107716gen.jpg

a4640b55e25a1a46gen.jpg

521e6da9a8fe1553gen.jpg

b9ea4863c27d2b6cgen.jpg

3e8a00c6472d0415gen.jpg

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Piękne dziewczynki! :) W czerwonym bardzo im do pysiów.
Zachowanie suniek wcale mnie nie dziwi (reakcja Likuni na obcych, jeżenie się na psiaki Tinulki), cieszę się, że robią postępy! :) I TO JAKIE!
Uśmiecham się, czytając jakie z nich domowniczki :).

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...