Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

43 minuty temu, Tyś(ka) napisał:

Jak dobrze, że nie było komplikacji! Dzielne, silne dziołchy z nich :)
A sunie chyba dobrze zniosły zabieg skoro sobie zrobiły wycieczkę po samochodzie - a to agentki. :) Aż się uśmiałam, choć wierzę, że Ci do śmiechu nie było.

One są niesamowite.
Też uważam, że skoro obie były w ciazy, to stąd nerwowość Likuni. Teraz się powinno unormować.

Szczerze mówiąc, to jak już siedziały na tej półce, to mimo ciężkiego dnia (nie jestem zabobonna, ale coś jest z tym 13-tym piątkiem;) ), to nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu. Narkoza była wziewna, więc nic dziwnego, że dziewczynki takie dziarskie:)

 

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Wiem że się nie pojawia ale  jestem.  Muszę podzielić się z wami kolejną tragedią a może szczęściem. Wczoraj 13.01.2017 piątek na dodatek,Tomaszów Lubelski  dostaję info od dziewczyn z Zamościa że ktoś wyrzucił dwa malutkie pieski, które przy drodze w rowie pod konarem a raczej jak się okazało gałęzią wykopały norki i tam czekają na swojego kata który je wyrzucił. Jedziemy więc z mężem i widzę dwa dołki w rowie pod gałęzią a tam dwa rude ślepia małej czekoladowej suni typ jamnik w zaawansowanej ciąży. Druga czarna typ terier w pół łydki, biega w około i broni przyszłej mamy. Kucam przy czekoladowej a ona mi się wślizguje na dłonie i błaga o pomoc. Więc my ją do wozu ale czarna biega w koło samochodu i szczęka a czekoladka ją woła do siebie. k**wa serce pęka. To ja do auta a ta czarna mi kic na kolana i jedziemy. Czekoladka grzeczna, tuli się do nóg i łasi. Czarna zadziora gania po aucie i szczeka. One miały ślady po obrożach. Ok dzwonimy tu i tam i pomimo braku miejsc może je zawieźć do MZD w Tomaszowie tam chociaż są kojce i jest jedzenie. Dojeżdżamy a tu jest nas troje. Czekoladka urodziła mi na kolanach małą piękną sunie vectrę. Czarna została w MZD ale będziemy jej szukać dt lub ds. Z czekoladka byłam u veta zrobiła usg i mówi będziecie rodzic. Na chwilę obecną czekoladka jest pod Tomaszowem u moich przyjaciół. Ma 3 szczeniaki ale może tam być tylko 2 tygodnie. Wiem że to nie wątek o tym ale błagam pomóżcie jakoś może coś wymyślimy. Na razie koszty to usg za które vet nie chciała na razie kasy. Nie wiem jak zakłada się wątki i nie mogę dodać zdjęcia ale poproszę Tyś to może doda. Udało się z dzikuskami to tu może wyjdzie. 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, shoto napisał:

Wiem że się nie pojawia ale  jestem.  Muszę podzielić się z wami kolejną tragedią a może szczęściem. Wczoraj 13.01.2017 piątek na dodatek,Tomaszów Lubelski  dostaję info od dziewczyn z Zamościa że ktoś wyrzucił dwa malutkie pieski, które przy drodze w rowie pod konarem a raczej jak się okazało gałęzią wykopały norki i tam czekają na swojego kata który je wyrzucił. Jedziemy więc z mężem i widzę dwa dołki w rowie pod gałęzią a tam dwa rude ślepia małej czekoladowej suni typ jamnik w zaawansowanej ciąży. Druga czarna typ terier w pół łydki, biega w około i broni przyszłej mamy. Kucam przy czekoladowej a ona mi się wślizguje na dłonie i błaga o pomoc. Więc my ją do wozu ale czarna biega w koło samochodu i szczęka a czekoladka ją woła do siebie. k**wa serce pęka. To ja do auta a ta czarna mi kic na kolana i jedziemy. Czekoladka grzeczna, tuli się do nóg i łasi. Czarna zadziora gania po aucie i szczeka. One miały ślady po obrożach. Ok dzwonimy tu i tam i pomimo braku miejsc może je zawieźć do MZD w Tomaszowie tam chociaż są kojce i jest jedzenie. Dojeżdżamy a tu jest nas troje. Czekoladka urodziła mi na kolanach małą piękną sunie vectrę. Czarna została w MZD ale będziemy jej szukać dt lub ds. Z czekoladka byłam u veta zrobiła usg i mówi będziecie rodzic. Na chwilę obecną czekoladka jest pod Tomaszowem u moich przyjaciół. Ma 3 szczeniaki ale może tam być tylko 2 tygodnie. Wiem że to nie wątek o tym ale błagam pomóżcie jakoś może coś wymyślimy. Na razie koszty to usg za które vet nie chciała na razie kasy. Nie wiem jak zakłada się wątki i nie mogę dodać zdjęcia ale poproszę Tyś to może doda. Udało się z dzikuskami to tu może wyjdzie. 

 

to sie chyba nigdy nie skonczy:(

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, elficzkowa napisał:

shoto, jesteś wielka ! Uratowałaś sunieczkom życie ! U nas dzisiaj pada śnieg i to intensywnie, warunki okropne a biedulki siedziały na mrozie. Od siebie i swojej siostry wysyłam 40 zł na potrzeby suni. 

Dziękuję kochana to dopiero początek teraz kupię karmę i czekam na rozwój wydarzeń 

Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, Poker napisał:

kiedyś pojawiała się red Radomia.

shoto , wspaniale ,że zabraliście sunieczki.Uratowałyście im życie.

Jakie są plany wobec szczeniaków?

Sprawa jest świeża ale pewnie jest że zostają i niech nikt się nie waży mówić o eutanazji bo nie ręczne za siebie 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, shoto napisał:

Sprawa jest świeża ale pewnie jest że zostają i niech nikt się nie waży mówić o eutanazji bo nie ręczne za siebie 

Dlaczego ma się nie ważyć ? Uważam ,że powinny być poddane natychmiastowej eutanazji. I co mi zrobisz?

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Poker napisał:

Dlaczego ma się nie ważyć ? Uważam ,że powinny być poddane natychmiastowej eutanazji. I co mi zrobisz?

Ja też tak uważam i mam prawo mieć swoje zdanie.

Utrzymanie suczek i trzech szczeniaków to naprawdę wielkie wyzwanie.Tym bardziej,że jedna suczka już siedzi w kojcu gminnym a nie wierzę,że tam są  luksusowe warunki.Pamiętajmy o tym,że jest zima.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Nigdy nie będzie zgodności w takich decyzjach, zawsze wiążą się z emocjami i podziałami. Możemy więc skupić się na razie na pomocy czarnej? Bardzo proszę. Ona jest w gminnym kojcu, a jak ktoś napisał - nie są to cudne warunki, w lubelskim jest zima.

Rozmawiałam dzisiaj z Murką w sprawie miejsca w hoteliku, zapytałam też o nasze dzikuski. Są bardzo grzeczne. :) Nie reagują panicznie na dźwięki ani na ludzi, którzy chodzą korytarzem. Boją się, ale nie próbują się gdzieś chować. Tak się zadomowiły, że na dwór idą tylko na sikupę i myk! od razu pod drzwiami. Nie chcą marznąć :). To bardzo dobry nawyk: są czyste i dom kojarzą z azylem. Murka je chwaliła :).
Likunia po domu nie tyle chodzi, co biega, jest żywiołowa, zaś Tinusia z ciekawością się rozgląda, chodzi powoli (bo się jeszcze boi gumoleum), ale widać, że jest bardzo ciekawska. Dwie totalnie różne sunie, z zupełnie innym charakterem. Wg Murki po zdjęciu szwów i zrobieniu zdjęć, sunie będzie można powoli, powoli ogłaszać.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, elficzkowa napisał:

Super wieści od dziewczynek. Ciekawa bardzo jestem ich zachowania względem innych psiaków, które są w domu.

No właśnie, jak zachowują się w stosunku do innych psiaków. W domu też jest kot. Czy już się z nim widziały ?

Link to comment
Share on other sites

Murka mówiła mi, że koty sunie widziały, ale obyło się bez nadmiernych emocji. Coś na zasadzie: o, jak fajnie kot! i tyle. :) Są grzeczne, bezkonfliktowe i łagodne.
Pisała Murka parę dni temu (i wnioskuję, że skoro nic nie wspomniała w rozmowie o psiakach to nic się nie zmieniło), że psiaki również są ignorowane przez dzikuski. Przy czym dzisiaj rozmawiałyśmy z Murką o domkach dla suń i dodała, że dobrze by było, gdyby trafiły do domów, w których jest drugi, spokojny, zrównoważony pies - zwłaszcza Likunia szuka oparcia w Tinusi i to właśnie Tinka pokazuje swojej młodszej krewnej, że nie ma czego się bać. Ale Lika odkąd pamiętam szukała oparcia w innych psach, nigdy nie była sama. Na pewno taki drugi pies pomógłby im w oswajaniu się z nowymi ludźmi i nową sytuacją. :)

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, elik napisał:

Myślę, że każdemu psiakowi jest milej, gdy w domu ma do towarzystwa ma drugiego psiaka.

Też tak uważam, niestety na chwilę obecną nikt w domu nie podziela mojego zdania. A szkoda, bo Tinusia już by nie szukała domu ;)

W przypadku suń faktycznie drugi pies może pełnić dodatkowo rolę terapeuty. :)

Link to comment
Share on other sites

Z bazarku zorganizowanego przez córkę i Jej znajomych w Uk mamy dla Moriska 1514,90zł.
Z całego serca dziękujemy Wam Kochani za tę ogromną pomoc!


Moriskowe konto,
369,51zł + 31,91zł (z podziału za odłowienie)-Razem miałam 401,42zł
W dniu 7.01.17 kupiłam Moriskowi w Zooplusie 24 puszki Animondy Grand Carno - 139,80zł (później wstawię potwierdzenie).
Na dzień  7.01.17 zostało u mnie 261,62zł

Stan konta Moriska na dzień 15.01.17 wynosi 1776,52zł.

Zamówiłam dla Morisa specjalne szelki szyte na zamówienie.

Brakuje mi wciąż czasu założyć nowy wątek,postaram się jakoś sprężyć.

 

Link to comment
Share on other sites

I teraz mniej miła wiadomość o Morisku.
Wczoraj miał miejsce niemiły incydent.Morisek pokazał poważnie ząbki mojemu Tinulkowi.
Tinulek jest staruszkiem ze schronu w Grudziądzu,kiedyś był tam mocno pogryziony.Ogólnie trzyma się dobrze,do wszystkich psów nastawiony jest ugodowo i od początku bywa ze mną u Moriska na dole.Psy pyszczkami wąchały się wiele razy,Tino wąchał go też nie raz całego jak Moris leżał i nigdy Moris nie burknął.
Sytuacja miała miejsce jak Moris stał (pierwszy raz tak się widzieli),a Tincio chciał powąchać go z tyłu.Moris nie pozwolił i postraszył ząbkami.Krzyknęłam na niego nie wolno i pogroziłam palcem.Jakiś czas znów mocno przestraszonym wzrokiem patrzył na mnie,ale później chyba mu przeszło.
Do mnie na szczęście nigdy nie burknął..tfu,tfu..ale ten incydent źle nam wróży,bo ja mam trzy samce,a Tinko jest najbardziej tolerancyjny.
Gorzej z Amikiem,(o Szaduniu nie wspomnę,bo psów nie lubi,ale ten tymczas może kiedyś w końcu wyjedzie ode mnie).Do tej pory miałam w większości samce na dt,jednak zawsze były uległe Amikowi.Amik po wstępnym obszczekaniu Nowego dając mu do zrozumienia,że to On u nas rządzi, akceptował psiaki i przyjmował do stada bez problemu.Amik w żadnym  razie nie jest agresorkiem,nigdy nikogo nie ugryzł,kocha tylko szczekanie,ale nie wiem jakby się zachował gdyby wczoraj był na miejscu Tinulka.
Z Malinką Amiczek oczywiście dogadał się bez problemu,ale z Moriskiem po dniu wczorajszym mam już obawy.


Nie pisałam wcześniej,bo i czasu brak i sił czasami na pisanie,ale po dwóch dniach pobytu Moriska u mnie jak jeszcze siedział w tym kontenerku zwróciłam się do trzech osób (w tym behawiorysty) zawodowo pracujących z psami z prośbą o pokierowanie mnie jak prawidłowo zacząć pracę z dzikim psem,opisałam zachowanie psa na tamten czas i swoje początki.Otrzymałam jednak trzy różne podejścia i powiem szczerze,że byłam troszkę skołowana.Potrzebny mi ktoś,żeby zobaczył psa.Do mnie najbardziej przemawiają pozytywne metody szkolenia,żeby pies miał możliwość wyboru czy chce daną czynność wykonać.Rada żeby się z psem nie "cackać" i robić wszystko na siłę nie przemawiała,natomiast druga żeby dać mu zupełny spokój-nie rozmawiać,nie zauważać,nie podchodzić-że sam kiedyś wyjdzie z budy, też trochę się "ze mną kłóciła".Ale nie mam doświadczenia z typowo dzikim psem.Tydzień temu rozmawiałam z kolejnym Panem-behawiorystą,który trochę mnie podbudował,że idę w dobrym kierunku.Jednak zależy mi cały czas na spotkaniu na żywo fachowca z psem i oceną tego co i jak robimy.Polecono mi behawiorystkę,ale ubiegły tydzień była na wyjeździe i dopiero w tym tygodniu umówiona jestem na spotkanie.
Jestem bardzo ciekawa tego spotkania,teraz Moris jest już trochę inny,odważniejszy jak jeszcze o nim z nią rozmawiałam.

Pomimo,że Moris robi postępy w stosunku do mnie,do innych ludzi,to może złą drogą idziemy i w wypadku Moriska trzeba zupełnie inaczej postępować.
Po wczorajszym dniu moja wiara, że z nim poradzę się mocno zachwiała.

Dziś był też pozytywny znak.
Moris jest bystrym obserwatorem,jego oczy ciągle śledzą Malinkę co i jak robi i widzę ,że jest odważniejszy.Zaczyna  złazić z kanapy jak siedzę, a to napić się wody,a to przejść dwa kroki obok kanapy do Malinki.
Siedziałam dziś przy stole,a Morisek wstał przy mnie z kanapy, zerkając na mnie zszedł,obserwując mnie ciągle przeszedł obok i poszedł do garażu, zrobił siusiu i tą samą drogą wrócił na swoje miejsce.Robił podobne próby żeby wyjść,ale zawsze się cofał,odskakiwał na mój widok,a dziś "zaskoczył".
Tydzień temu nieruchomiał ze strachu jak zastawałam go na podłodze.

Głaskanie,drapanie wciąż nie sprawia mu przyjemności.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Bardzo dobrze, ze zobaczy Moriska fachowiec. Widzac psa na zywo najlepiej mozna nim pokierowac i doradzic. Na pocieszenie moge napisac, ze Morisek na pewno nie ma zlych zamiarow pokazujac zeby, on sie po prostu ciagle boi i czuje nie pewnie. Takie pokazywanie zebow i warczenie to sygnal zeby sie nie zblizac, gdyby byl agresywny to moglby zaatakowac bez ostrzezenia. Moj Ozzy tez na mnie warczal i zeby szczerzyl bo sie bal. Na sunie nasza tak samo, trzeba bylo caly czas pilnowac ,zeby nie rzucil sie na nia, nie pozwalal jej sie z jednego miejsca ruszyc, droge zagradzal i zapedzal w kat. Oczywiscie nie pozwalalismy na to ( sunia jest mniejsza i slabsza) teraz ozzy to super lagodny pies i z sunia sam w domu zostaje i dobrze sie akceptuja. Moim zdaniem da rade oswoic Moriska to dobry psiak ale ciagle sie boi. 

Link to comment
Share on other sites

Mój pies, bardzo lękliwy histeryk (brak socjalizacji w dzieciństwie + złe doświadczenia z psami) też swego czasu na każdą próbę powąchania tylnej części ciała reagował pokazaniem zębów. Był panem niedotykalskim nawet wobec nas - zęby pokazywał przy próbie wyczesania portek, dotknięcia łap lub nawet gestykulowania nad jego zadkiem. Gdy wypracowaliśmy zaufanie to to się zmieniło (elficzkowa świadkiem, że teraz jest to przyjacielski, łagodny pies), bo u nas był to wynik paniki. Mam nadzieję, że u Was też nie przemieni się w agresję - w końcu wobec dominującego Murzynia, Morisek był bardzo uległy.
Trzymam nieustająco bardzo mocno kciuki, idziecie w dobrych kierunku.
Niemniej jednak decyzja o tym, by Moriska zobaczył fachowiec jest słuszna i ją całkowicie popieram.

Jak znajdę chwilkę, zaktualizuję pierwszą stronę z wpłatami.

Link to comment
Share on other sites

Moris prawdopodobnie  przez całe dotychczasowe życie walczył o miejsce na ziemi, moim zdaniem to, że warknął na słabszego psa jest zachowaniem naturalnym - on nie może jeszcze być tolerancyjnym psim aniołem, o ile kiedykolwiek takim będzie. Ważniejsze, że nie warczy na ludzi. Ale może starczy mu słowna korekta - bez grożących gestów, niechby rękę ludzką zaczął kojarzyć tylko z czymś dobrym.

Doskonale, że psa ktoś zobaczy na żywo.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...