Jump to content
Dogomania

*DRAMAT. KASIA WRACA. BRAK NA HOTEL. POMOCY!!!*Duże mają gorzej. Kaśka czyli Katarzyna, ze schronu w Zamościu.


Recommended Posts

1 minutę temu, uxmal napisał:

ooo byłoby super :) i jeszcze o matach węchowych bo coraz bardziej popularne są i też taką kupiłam.

Ja jestem przeciwniczką :) zagorzałą mat węchowych. Moje i tak wystarczająco mają opanowaną technikę węszenia i wyszukiwania smakołyków na każdym spacerze, żebym miała w nich to rozwijać :)

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, mar.gajko napisał:

Ja jestem przeciwniczką :) zagorzałą mat węchowych. Moje i tak wystarczająco mają opanowaną technikę węszenia i wyszukiwania smakołyków na każdym spacerze, żebym miała w nich to rozwijać :)

ha!, czyli maty mogą "odświeżyć" pamięć wygrzebywania syfów w trawie?

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, rozi napisał:

A moja Kula łapie przysmaczek i sama go sobie wtrynia pod kocyk, udaje że jej uciekł i się schował, potem szuka, znajduje i znów wtrynia gdzieś  :D

Więc myślę, że wszytsko z rozsądkiem. Moje śmietnikują na spacerach. I nie chcę aby bardziej sie szkoliły w wywąchiwaniu "pożywienia". Ale są miłe psy :) i grzeczne i pewnie sprawia im to radość, a nie ma strat ubocznych :)

Link to comment
Share on other sites

Moje nie zbierają śmieci na spacerach. I nie mam maty.

Ale chętnie poczytam i o matach i o lęku separacyjnym. Moje psy nie mają lęku separacyjnego. Ale lepiej wiedzieć więcej niz mniej. Nie wiadomo co sie może przydać.

Moim psom w domu jako przegryzke daje surową marchew. Kładę na  psiej  misce kilka marchwii i mogą brac kiedy chca. Bardzo chetnie gryza i zjadają.

Smaczki są tylko w nagrode za konkretne polecenia. Sxkoda by mi bylo smaczków do maty. Smaczki to cos extra za extra zachowanie.

Link to comment
Share on other sites

Moje psy też mogły coś otrzymanego ode mnie chować w legowisku. Ale dostawały to ode mnie, nie nagradzały się same - i to jest ważne. Jeśli zostawiamy pełną miskę na cały dzień do jedzenia gdy nas nie ma, czy wypełnioną smakolami matę węchową, to psa karmi mata i miska - nie właściciel.

Na każdym spacerze nagradzałam znalezienie np specjalnie przeze mnie gubionych rękawiczek czy kluczy, pies miał wyciszającą pracę węchową,  w domu pies szukał nazwanej zabawki, ale nigdy nie rzucałam smakoli w trawę i od szczeniaka bezwzględnie uczyłam ignorowania żarcia wyrzucanego przez sąsiadów przed blok. 

Link to comment
Share on other sites

ale może można by przyjąć, że człowiek dał matę, tak jak człowiek daje konga?   mnie mata nie pociąga, ale tak teoretycznie się zastanawiam

ja czasem każę psom szukać smakołyków w domu, ale wtedy każe psu usiąść, pokazuję mu smakołyk, wkładam smakołyk do szklanego słoika, zakręcam, pokazuje słoik - pies czeka, ja chowam, i na polecenie szuka - jak znajdzie słoik -to jest pochwała i czeka na smakołyk ze słoika -  który ja wyciągam i podaję

bo właśnie podobno nie jest korzystnie chować smaczki, żeby pies znalazł i sam zjadł - i pewnie to jest niekorzystne w macie

 

 

Link to comment
Share on other sites

Tu wklejam porady Sowy dla opiekunów psa z lękiem separacyjnym. DZIĘKI :))) 

*******

Zabawy węchowe w domu, jeśli pies szuka jedzenia, tylko pobudzają do demolki. Skoro może szukać i jeść jak znajdzie, to zdaniem psa może szukać jak nikogo nie ma, może nagradzać się też. Pies ma być aktywny poza domem. I nagradzany nie za szukanie i znalezienie jedzenia, ale za znalezienie przedmiotu o podanym zapachu.

W domu - nauka pozostawania w klatce konieczna i niezależnie od tego zobojętnianie wyjścia do drugiego pokoju,  do łazienki itp. plus zobojętnianie wychodzenia z domu, poczynając od minuty - nagroda po powrocie do domu wypłacona za przyjęcie pozycji siad za minute spokoju, potem za 5 minut, za dziesięć i tak dalej.

Kupcie poradnik Mrzewińskiej Jak rozmawiać z psem - w Bonito  w cenie ok, 10 złotych - jest opis uczenia spokoju.

********

On demoluje, bo jest pobudzony i nie umie odpoczywać w domu. A szukanie jedzenia pobudza psa. To nie jest tak prosto - jeden plus jeden równa się dwa. Jeśli masz psa np ze stresem pourazowym to musisz odczulać nie to, co spowodowało szok, ale to, co było przedtem i jeszcze przedtem tego co przedtem.  Na pewno pobudzenie nie sprzyja spokojnemu zostawaniu w mieszkaniu, jeśli w mieszkaniu pies się pobudza.

*********

Nie wybieram się w najbliższym czasie do W-wy. Nie pomogę bezpośrednio. Znam trenerkę, która skutecznie nauczyła psy, demolujące dom, spokoju przez trening klatkowy.

Ale ona mieszka w Pszowie - Centrum Szkolenia Gregoria - i pozostawienie u niej psa wiąże się z poważnymi kosztami.

Proponuję spróbować metody opisanej w Jak rozmawiać z psem - czyli odwrażliwianie po milimetrze. Trening posłuszeństwa przy drzwiach, wychodzenie na minutę i powrót i pochwala zanim pies zacznie szaleć.

Ja wiem, że każdego mogą ponieść nerwy, gdy wraca do zdemolowanego domu, ale pies rozumie tylko tyle,  że kara następuje w chwili powrotu właściciela - nie rozumie związku kary z wykonaną przez siebie demolką.  Im bardziej boi się powrotu właściciela, tym bardziej demoluje ze stresu i kolo się zamyka.

Proponuję - odwrażliwianie przez cały najbliższy weekend plus trening klatkowy lub kontakt z Anetą Grzegorczyk z Pszowa.

Uwaga - podstawą jest zrozumienie przez psa, że "siad" zapowiada możliwość jedzenia, możliwość wyjścia na spacer, swobodnego biegania, czyli same przyjemności. A także - możliwość wyjścia z klatki

*******

 

Jeśli opiekun w jakikolwiek sposób ignoruje psa przy powitaniu, to u zwierzaka nasila się stres. I znowu wiem, że niektórzy behawioryści tak zalecają, ale to elementarny błąd. Proponuję - zamiast nie pozwalać skakać, naprowadzić wyjętym z kieszeni przed otwarciem drzwi smakolem w pozycję siad i to nagrodzić, przywitać się radośnie z siedzącym czy stojącym psem.  Powitanie jest najważniejszym rytuałem w grupie psów - pies, ignorowany przy powitaniu, czuje się zagrożony odtrąceniem. 

******

Jeszcze raz bardzo dziękuję, Sowo za pomoc :)) 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Patmol napisał:

ja czasem każę psom szukać smakołyków w domu, ale wtedy każe psu usiąść, pokazuję mu smakołyk, wkładam smakołyk do szklanego słoika, zakręcam, pokazuje słoik - pies czeka, ja chowam, i na polecenie szuka - jak znajdzie słoik -to jest pochwała i czeka na smakołyk ze słoika -  który ja wyciągam i podaję

No właśnie - w podobny sposób można bawić się z psem - Ty nagradzasz psa za wykonanie konkretnej pracy. Ty jesteś liderem, uczysz psa w jaki sposób może upolować słoik; Ty decydujesz w jaki sposób zasygnalizuje znalezienie i od Ciebie dostaje żarełko.  Polujecie na słoik i jego zawartość razem -  a pies zostawiony z matą ze smakołykami poluje sam.

Psy polujące na zapach narkotyku nie są nagradzane narkotykiem - mogą pracować bardzo długo,  wskazują miejsce zapachu, dostają w nagrodę piłeczkę do zagryzienia i są w stanie polować dalej - bo znalazły (zapach), zagryzły (piłeczkę), ale niczego nie zjadły jeszcze, więc mogą powtarzać polowanie.

Link to comment
Share on other sites

to ciesze się, ze dobrze robię -psy uwielbiają taką zabawę;

Nagradzam też psa za znalezienie zapomnianych przez Młodego kanapek/ resztek kanapek w dziwnych miejscach,  bo to praktyczne  -dzięki psu znajduję kanapkę, zanim zakwitnie.

Pies jak wyczuje kanapkę  za książkami, czy pod ubraniami w zamkniętej szafie, w plecaku czy w kurtce -to biegnie do mnie i tak śmiesznie tańczy, więc wiem, ze kanapka, a potem prowadzi do kanapki. Chwale go, i jak kanapka jest zjadliwa -to dostaje kawałek kanapki, a jak już jest dziwna lub  niejadalna bo np z nutellą, to daje psu smaczka w nagrodę.

I cieszę się, ze zaleca się witanie z psem, bo ja się witam i bardzo to lubię. Moje psy nie skaczą na mnie jak wracam, tylko trochę pląsają wokoło mnie jak wchodzę, a potem biegną i siadają w miejscu gdzie ja zawsze siadam, jak juz zdejmę buty, płaszcz, odłożę torbę i otworze okno. I wtedy jest wielkie powitanie, na siedząco,  głaskanie, przytulanie i miłe słowo.

I czy  z tego wynika, ze konga też się nie powinno psom zostawiać jak się wychodzi? Ja nie zostawiam bo go nie mogę potem znaleźć. Daję kongi  tylko pod kontrolą. jedynie marchew zostawiam. Ale marchwią chyba sie psy nie nakręcają, a mogą ją gryźć albo zjeśc zwyczajnie.

 

Link to comment
Share on other sites

Nie ma dwóch takich samych psów - co innego pies od małego nauczony domowych zasad, co innego bida azylowa, o której nie wiemy prawie nic. Wydaje mi się, że wobec psa azylowego w pierwszym półroczu trzeba zachowywać maksymalną ostrożność we wszystkich działaniach, jeden odreaguje się na kongu z żarciem, drugi - nakręci do histerii. Na przyklad Abi z azylu bała się podawanej miski, bala się jeść przy człowieku. Sukcesem było, jak ośmieliła się powąchać kogoś. Czesia z rowu pochłaniałaby żarcie podane w jakikolwiek sposób.  Nie wiadomo, czy przygarnięty pies musiał walczyć o jedzenie, czy i jak rywalizował o względy człowieka, czy bał się człowieka, bo obrywał przy jedzeniu,  w jakiej sytuacji, co jest dla takiego psa straszne czy pobudzające.  Czyli trzeba uczyć życia przy człowieku od pierwszej chwili, ale tak, by pies wiedział za co na pewno będzie nagrodzony i co na pewno jest niedopuszczalne.  

Link to comment
Share on other sites

Mnie się wydaje, że to modne teraz szkolenie "na przysmaczki" jest dużym uproszczeniem i ogranicza wyobraźnię psa. W końcu pies nie myśli o niczym innym, jak o tym, żeby coś zeżreć. Przecież normalny pies ma wiele przyjemności, nie tylko żarcie, i jest uszczęśliwiony, kiedy właściciel go wyściska, wyczochra, powie dobre słowo, czy inaczej pokaże, że docenia, kocha psinę, choćby spojrzy z uśmiechem. Szkolenie obcego psa - zgoda. Ale z własnym kontakt powinien być o wiele bardziej szeroki i urozmaicony, jeśli chcemy mieć rozumnego przyjaciela, a nie tylko wyszkolonego, napalonego na nagrodę mądralę. No w każdym razie mnie zależy na rozumnym, może nie każdy chce/potrzebuje maksymalnego kontaktu z psem.

Link to comment
Share on other sites

Na smaczkach najłatwiej jest pokazać psu co się od niego chce -  a potem jak pies załapie, to często wystarczy pochwała, a smaczek sporadycznie. No i nie każdy ma psa w typie owczarka, którego marzeniem życia jest wykonywanie poleceń. Ja mam dwa psy/ mieszańce. Jeden jest w typie szpica i nie wykona polecenia, które wydaje mu się niezrozumiałe/niebezpieczne/albo brudzące. Długo nie mógł pojąć jaki jest sens jego przeczołgiwania się pod krzesłem. Siad wykonuje odruchowo, na poleceni, ale na błocie nie usiądzie -trzyma pupę wyżej. Boi się ruszających się powierzchni, drgających - ale za smaczki nauczył się podchodzić do nich, wskakiwać na nie/ sa takie na placach zabaw i zostawać chwilę. teraz już się ich nie boi i wskakuje za uśmiech.

Drugi pies na polecenie, o ile by zrozumiał, wyskoczyłby przez okno. bez  smaczka. Ale i jemu smaczki pozwalają zrobić polecenia dla niego trudne, np zostań w parku, gdy jest przywiązany do drzewa, a człowiek odchodzi. Był porzucony w lesie/ przywiązany do drzewa, jako szczeniak  i boi się trochę tego. Ale jak są smaczki w akcji to wtedy uważa to za fajną zabawę i sie nie stresuje. Wie, że to zabawa, potarzalna, ze smaczkami, a nie zagrożenie.

Wiadomo, że się stosuje nie tylko smaczki. Czasem nagroda może być po prostu pozwolenie, żeby iść dalej/po wykonaniu siad. Może jak ktoś jest wykwalifikowanym trenerem to wcale nie potrzebuje smaczków, i bez smaczków potrafi psu wytłumaczyć co ma wykonać. Ja robię z psami trochę tzw sztuczek w parku, np na placu zabawa/ jak nie ma dzieci , fajna zabawa, i bez smaczków nie umiałabym wytłumaczyć ze np pies ma wejśc po stopniach zjeżdżalni, poczekać na górze na siedząco, i zejść na polecenie. Ja nie jestem trenerem, po prostu się uczę, i czytam, tez na dogo, jak ktoś ciekawie/ rozsądnie pisze o pracy z psem i o zabawie z psem. Bo przecież pies obecnie nie jest do pracy/ w sensie nie ma praktycznego przeznaczenia zazwyczaj, tylko jest do miłego wspólnego spędzania czasu, jako miły towarzysz człowieka. Więc pomysły na przyjemną zabawę z psem/ przyjemne wspólne spędzanie czasu, w domu czy na spacerze są dla mnie interesujące, a czy ze smaczkami czy bez to już bez znaczenia jak dla mnie.

Link to comment
Share on other sites

Smaczki sprawdzają się najlepiej przy nauce szczeniaka - potem pomagają naprowadzić w zachowanie. Oczywiste, ze nie mogą być za każdym razem - tylko nieregularnie, odsunięte w czasie i w przestrzeni. Ostatnio podczas zajęć zabrałam saszetkę ze smaczkami właścicielce pozornie doskonale ułożonego psa - no i okazało się, że był uwarunkowany tylko na zapach żarcia, bez saszetki nie rozumiał żadnego hasła.

Moje psy gdy wyrosły ze szczenięctwa,  nagradzałam pracą węchową i zagryzaniem piłeczki - też nieregularnie.  A potem sama praca ze mną była nagrodą.

Link to comment
Share on other sites

daje się piłkę do zabawy i gryzienia? niektóre psy to uwielbiają ( te, które lubią aportować)

Moją sukę piłeczki, ani aport ani zagryzanie, ani gonienie, całkiem nie interesują. Praca ze mną -to tak, bo ja jestem bardzo interesująca , według niej.

Dla niej wielką nagrodą byłoby pozwolić jej zapolować na jakiegoś dzika, albo chociaż wiewiórkę upolować.  Więc w nagrodę za wykonywanie poleceń w parku, pozwalam jej wystawiać wiewiórki i ją  chwale jak to zrobi cicho i precyzyjniej -czyli tak jak to zawsze robi. Dla niej to wielka nagroda jest to wystawianie wiewiórek. Ja ją chwalę, stoimy chwile i w ciszy gapimy się na wiewiórkę.

Link to comment
Share on other sites

Aportu uczę od szczeniaka - potem nagrodą jest szukanie piłeczki, pościg za piłeczką, chwyt i symboliczne zagryzienie lub idealne trzymanie. Warunek - pies MUSI umieć miękko i bez dyskusji wszystko oddać, czy piłeczkę, czy szarpak, czy kawałek podanego do trzymania kabanosa.

Twój pies wystawia wiewiórki - to jak lokalizacja zdobyczy podczas polowania, mój wystawiał piłeczki:-) - były dla niego takimi zastępczymi wiewiórkami, które można ścigać i chwytać:-) - emocje jak przy prawdziwym polowaniu, o to chodzi.

Link to comment
Share on other sites

Emocje są rzeczywiście. W lesie moja suka  wystawia dziki, sarny czy zające. Dziki wystawia jako coś dużego, trochę groźnego, ale tez do upolowania, i ja wiem w którym kierunku nie iść, bo tam jest dzik/dziki. 

Jak kiedyś stado dzików wystawiła blisko nas, w lesie, to staliśmy na ścieżce i czekaliśmy aż sie pojawia i przejdą i po chwili były, Dzięki temu, że staliśmy, to przeszły kilkanascie metrów przed nami, ale nie weszły na nas. Wystawiała je tak, jakby to był co najmniej niedźwiedź -ale po cichu. Było kilkanascie dzików, młodych chyba głównie. Sarny i zające wystawia całkiem inaczej, jako coś niegroźnego, fascynującego. Gapie się wtedy w kierunku, który ona wskazuje i po chwili dopiero widzę ruch i zwierzaka. W życiu bym go sama nie zauważyła.

Link to comment
Share on other sites

17 minut temu, konfirm31 napisał:

Aha. Taką fanką aportu, była nasza pierwsza ONka z lat 80. Po PT 1,2 i PO. Za aport, zrobiła wszystko.

Wtedy były inne ONki. Moje robiły wszystko z założenia, nawet do głowy by mi nie przyszło, że pies może nie posłuchać. Dopiero przy schroniskowym staruszku mi przyszło, choć on był posłuszny w zasadzie, nie cierpiał tylko gości (zwłaszcza weterynarza) i szczekał, dopóki nie wyszli, i gryzł po łydkach, jeśli się kto ruszył z kanapy  :D

Edit.: Ale był bardzo mądry i nie szczekał na przykład na robotników, co remontowali łazienkę, ani na Panią do sprzątania. Wiedział, że są potrzebni.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Ja na naszą obecną, schroniskową ONkę Bliss nie narzekam, chociaż przyznam, że już nie mam tego pałera do szkolenia psa, jak kiedyś i pewnie u innego opiekuna, jej talenty by lepiej zabłysły. Taka szczekająca na wszystkich gości, dopóki sobie nie poszli, była nasza poprzednia, mix ONki i Kaukaza. Dała nam zdrowo popalić, ale wspominam ją ze wzruszeniem. 

Link to comment
Share on other sites

Owszem, były inne - normalnie kątowane, o prostych grzbietach, nie kaleki.  Psychicznie też inne od obecnych. Tamte on-ki były  zrównoważone, spokojne, ale z pasją pracy.  - dawnych ON-ków trzeba szukać w liniach ongiś czechosłowackich. Hodowla Z Pohranicni Straze  bazowała na najlepszych psychicznie psach z NRD. Jeszcze da się znaleźć szczeniaki, które mają te linie w rodowodach, ale coraz trudniej przy zalewie promowanych na wystawach histerycznych psów, chodzących jak kaleka żaba.

No tośmy się naoffowały, najwyższy czas podziękować za gościnę!

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...