Jump to content
Dogomania

Agresja po kastracji


agorczow

Recommended Posts

Pomocy?

Moj maltańczyk przeszedł kastrację 5 dni temu, polecił mi to moj treser ( dodam, ze jeden z lepszych w Polsce), ponieważ moj pies miał problemy z nadpobudliwością i ciągłym podsikiwaniem każdego kata w domu. Dodatkowo pies był agresywny, tzn przy dłuższym głaskaniu przez obcych, bądź nawet kogoś z mojej rodziny ( mamę, tatę, rodzeństwo) zaczynał warczeć. Tylko ja mogłam go brać na ręce, kapać i wycierać łapy bez problemu. Chodzę z nim na tresurę juz ok 4 miesięcy i super sie "dogadywaliśmy"... Niestety po kastracji pies dostał dziwnej przemiany, nie mogę go głaskać, warczy na mnie, wczoraj bez podstawinie podleciał do mnie i chciał mnie ugryź. Upatrzył sobie swoj ręcznik i nie pozwala go w ogole dotykać, pilnuje swojej klatki (transporteru), a kiedy chciałam ja zamknąć, zwyczajnie podleciał do mnie z zębami. Pies nie jest obolały, wychodząc na zewnątrz aż rwie sie do biegu, oczywiście pozostaje na smyczy. Jest chyba bardzo przebiegły, bo przy dzisiejszym spotkaniu z treserem przymilał sie do mnie i do niego, mogłam go wziac bez problemu na ręce i dotykać klatki. Czy kastracja mogła spowodować efekt agresji ? Zaczynam szczerze bać sie własnego psa i nie wiem co robić 

Link to comment
Share on other sites

Ale przed zabiegiem on szanował rownież mnie. Treser mowi ze wszystko tkwi we mnie i problem głownie jest we mnie, bo nie potrafię być stanowcza. Ja sobie z tego zdaje sprawę, ale przed kastracja super sie dogadywaliśmy i chętnie wskakiwał na rece (brałam go jedynie w sytuacjach kiedy to on przychodzil, nie podchodziłam do niego). Codziennie robię z nim treningi, podstawowe komendy (gesty, słowa), potem zabawa, spacer. Staram sie trenować z nim tam, gdzie występuja problemy albo tam, gdzie mogłoby go cos rozproszyć. 

Link to comment
Share on other sites

Dodatkowo miał problem z tym, ze nie pozwolił mi podejść do swojej klatki, dlatego kazałam mu usiąść ( oczywiscie chodzi w domu z łańcuszkiem, żebym mogła reagować) i wzięłam klatkę do rak, zeby pokazać mu, ze wszystko jest okej i nic nie chce z nią zrobić. Trochę sie uspokoił, bo od razu pi przyjściu z zewnątrz nie leci do niej i mogę juz jej dotykać. Po kastracji miał tez problem ze swoim ręcznikiem, bo kiedy go brałam zaczynał warczeć. Dzisiaj rownież kazałam mu usiąść i wzięłam ręcznik, głaskałam powoli psa, pokazując, ze nie chce zrobić mu krzywdy. Początkowo warczał, ale robiłam wszystko spokojnie, wiec pózniej nawet położył sie na grzbiecie i chciał więcej. Jest juz coraz lepiej, ale wciąż czuje sie niepewnie, ponieważ nie umiem podnieść w psa w taki sposób jak robi to treser i reagować kiedy ugryzie, bo zwyczajnie sie cofam nieświadomie, zamiast zrobić szybka reakcje :/ 

Link to comment
Share on other sites

Klatka tu nie jest problemem, ponieważ śpi w niej juz od dłuższego czasu, ze względu na to, ze posikiwał w nocy każdy kat, włącznie z kanapami. Ręcznik służy do wycierania jego i łap po przyjściu ze zewnątrz. Przed tresura nie pozwolił sobie ich wytrzeć, ale z czasem sie przekonał. Super sie dogadywaliśmy przez kastracja, słuchał  mnie w miarę, pracuje z nim dopiero od 3 miesięcy, ale sadze, ze szło nam dobrze. A po kastracji wszystko sie zmieniło, myslalam, ze zabieg sprawi, ze pies będzie mniej nadpobudliwy, wiem, ze nie eliminuje agresji, ale nie myslalam, ze ja wywołała...

Link to comment
Share on other sites

Klatka tu nie jest problemem, ponieważ śpi w niej juz od dłuższego czasu, ze względu na to, ze posikiwał w nocy każdy kat, włącznie z kanapami. Ręcznik służy do wycierania jego i łap po przyjściu ze zewnątrz. Przed tresura nie pozwolił sobie ich wytrzeć, ale z czasem sie przekonał. Super sie dogadywaliśmy przez kastracja, słuchał  mnie w miarę, pracuje z nim dopiero od 3 miesięcy, ale sadze, ze szło nam dobrze. A po kastracji wszystko sie zmieniło, myslalam, ze zabieg sprawi, ze pies będzie mniej nadpobudliwy, wiem, ze nie eliminuje agresji, ale nie myslalam, ze ja wywołała...

Link to comment
Share on other sites

Owszem, zdaje sobie sprawę z tego, ze nie ma efektów po 5 dniach i wcale nie oczekiwałam, ze bedą tak wcześnie. Chodzi mi tylko o wystąpienie tej niekontrolowanej agresji. Dzisiaj mija 6 dzień od momentu kastracji, pies wydaje sie tryskać energia, na spacerach rwie do do biegu, wiec wydaje mi sie, ze nie odczuwa az takiego dyskomfortu związanego z bólem.

Link to comment
Share on other sites

Zanim hormony uspokoją się,trwa to do pół roku.Pies powinien po kastracji przestać znaczyć mieszkanie ale to nie musi nastąpić zaraz.Przyzwyczaiłaś go do izolacji w klatce  to nic dziwnego,że broni jej.To co opisujesz to nie jest winą kastracji.Agresja bierze się z tego,że nie podoba mu się to w jaki sposób postępujesz.Bez powodu pies tak się nie zachowuje wykluczając kastrację.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, agorczow napisał:

Klatka tu nie jest problemem, ponieważ śpi w niej juz od dłuższego czasu, ze względu na to, ze posikiwał w nocy każdy kat, włącznie z kanapami.

Jest. Zafundowałaś psu klatkę z własnej li tylko głupoty i dla własnej li tylko wygody, to masz. Ten biedny psiak powinien Cię dziabnąć w cztery litery tak, żebyś siedzieć przed kompem nie mogła. Może wtedy miałabyś czas na zajęcie się psem jako domownikiem. Czy Ciebie też mama zamykała do klatki, jak chciała mieć spokój z wrzeszczącym bachorem? To by trochę Ciebie tłumaczyło.

Link to comment
Share on other sites

Pies w niej tylko śpi, i to nie jest żadna ciasna klatka, tylko ma tyle swobody, ze jest w stanie wyłożyć sie. Zreszta radziłam sie kilku treserów i uważają, ze jest to świetny pomysł. Uważam, ze ocenianie mnie nie znając sytuacji nie jest dobrym pomysłem. Starłam sie oduczyć psa zaznaczania terenu smakołykami, jednak to nie pomogło. Pies nie siedzi w niej w ciagu dnia, bo wtedy jestem wstanie kontrolować jego ruchy 

Link to comment
Share on other sites

A jeśli chciałabym mieć "bachora" z głowy, jak to określiłaś/es to nie robiłabym wszystkiego, zeby polepszyć relacje z psem. Nie szukałbym tresera ( mam dopiero 20 lat i odkładałam jakiś czas pieniądze, zeby opłacić szkolenie, ktore nie jest tanie), pies był agresywny bardzo jeszcze przed szkoleniem, wiec zwyczajnie mogłam go komuś oddać, kto chciałby podjąć sie wychowania, poświęcam mu na tresurę codziennie 1,5 h dziennie i jest juz znacznie lepiej. Nie traktuje psa przedmiotowo i nie zamykam w klatce kiedy mi sie nudzi itd, nie jestem w stanie kontrolować jego ruchów 24 h, a sikanie w nocy jest trochę uciążliwe. Uwazam, ze psem opiekuje sie dobrze. Zabieram go wszędzie ze sobą, gdzie tylko mogę, wiec takie ocenianie jest trochę zbędne 

Link to comment
Share on other sites

Spokojnie, nie tłumacz się wybitnym wyznawcom ,,wolności"  , odczekaj pare dni to raz. Dwa co ty tak uparcie mu wycierasz tym recznikiem  ? Poza tym nie odkrecisz w 3 mce  proiblemow  narastających przez dłuzszy czas. Ja bym przeczekala, poza tym prowokowałbym sytuacje gdy to pies podchodzi do mnie po coś , choćby po jedzenie, a nie namolnie go szorowala recznikiem, narzucala sie z glaskaniem itd. Poza tym moze popros szkoleniowca o wizyte w domu, wcale niekoniecznie on tym wywaleniem sie na  plecki prosil; o wiecej wycieerania, moze zaproponowal ostateczne jego zdaniem rozwiązanie czyli się poddal, a ty dalej szorowalas brzuszki ? Moze ktos z boku popatrzy inaczej na sytuacje całą ?     

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, mch napisał:

Spokojnie, nie tłumacz się wybitnym wyznawcom ,,wolności"  , odczekaj pare dni to raz. Dwa co ty tak uparcie mu wycierasz tym recznikiem  ? Poza tym nie odkrecisz w 3 mce  proiblemow  narastających przez dłuzszy czas. Ja bym przeczekala, poza tym prowokowałbym sytuacje gdy to pies podchodzi do mnie po coś , choćby po jedzenie, a nie namolnie go szorowala recznikiem, narzucala sie z glaskaniem itd. Poza tym moze popros szkoleniowca o wizyte w domu, wcale niekoniecznie on tym wywaleniem sie na  plecki prosil; o wiecej wycieerania, moze zaproponowal ostateczne jego zdaniem rozwiązanie czyli się poddal, a ty dalej szorowalas brzuszki ? Moze ktos z boku popatrzy inaczej na sytuacje całą ?     

Ręcznika użyłam dzisiaj zaledwie raz na kilka sekund kiedy zauważyłam, ze warczy kiedy go podnoszę z podłogi, chciałam mu pokazać, zE krzywdy mu nim nie zrobię, dlatego zaczęłam go nim delikatnie głaskać, zeby sie uspokoił i pomogło ;) treser był u mnie w domu. Znam dobrze zachowanie mojego psa, poddanie ukazuje w inny sposób, a przewracanie sie na grzbiet oznacza, ze chce więcej pieszczot, bo kiedy przerwałam łasił sie obok moich nóg, chcąc żebym go głaskała. Zreszta moj treser doradzał mi, żebym ćwiczyła z nim głaskanie ręcznikiem jeśli on warczy, aby pokazać mu, ze nie chce go skrzywdzić, a wycieranie łap to nie jest tragedią ;)

Link to comment
Share on other sites

Ej, ani karma ani recznik ani klatka ani cokolwiek nie jest psie. To wszystko jest Twoje, Ty to psu dajesz, bo jestes super i on ma to dzieki Tobie. I Twoim zadaniem jest zakodowanie psu, ze tak wlasnie jest. Wtedy nie bedziesz miala problemu z bronieniem czegokolwiek przed Toba.

 

czy biega czy nie to kastracja byla stresujaca i bolesna. Pamietaj o tym. 

Link to comment
Share on other sites

Kurcze kiedyś kupę lat temu też miałam problem z agresją u psa,ale mój pies był dużym psem więc strach był.Miałam paru treser ów i co treser to inna szkoła nauki.Wykastrowałam go bo też mi tak doradzono w związku kynologicznym ale niewiele się zmieniło w jego charakterze.Nie przejmuj się wpisami tutaj,czytam to forum od dłuższego czasu i niektórzy sami są agresywni do innych.Czasami ludzie potrzebują pomocy a tu kubeł wody na głowę.Nikt nie pomyśli że walczysz jak możesz by pomóc sobie i psu.Ja też chodziłam po różnych miejscach bo szukałam ratunku,miałam paru treser ów, prywatnych,przyjeźdźali do domu( pies żył 11 lat ) jeździłam do behawiorystów,wywoziłam psa za miasto by mógł się zmęczyć i polatać bez smyczy przez 2-3 godz.dziennie,2 godz.dziennie nauki z treserem,na osiedlu i w domu,ale ten pies to było cholerstwo jedne,miał strasznie dominujący charakter.Nikt z treser ów nie mógł go ułożyć,każdy prędzej czy później był pogryziony.Mi też proponowano zakup klatki,ale takich dużych w tamtych czasach nie mieli więc trza było radzić sobie inaczej. Ja nie mogłam posprzątać nawet posłania,bo wraczał i potrafił capnąć.Zawsze ktoś musiał iść z nim na spacer by odkurzyći mu i posprzątać legowisko.Ciesz się że masz małego psa,opisałam swoją cholerę w którymś poście o agresji względem ludzi, poczytaj.

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Ann50 napisał:

Kurcze kiedyś kupę lat temu też miałam problem z agresją u psa,ale mój pies był dużym psem więc strach był.Miałam paru treser ów i co treser to inna szkoła nauki.Wykastrowałam go bo też mi tak doradzono w związku kynologicznym ale niewiele się zmieniło w jego charakterze.Nie przejmuj się wpisami tutaj,czytam to forum od dłuższego czasu i niektórzy sami są agresywni do innych.Czasami ludzie potrzebują pomocy a tu kubeł wody na głowę.Nikt nie pomyśli że walczysz jak możesz by pomóc sobie i psu.Ja też chodziłam po różnych miejscach bo szukałam ratunku,miałam paru treser ów, prywatnych,przyjeźdźali do domu( pies żył 11 lat ) jeździłam do behawiorystów,wywoziłam psa za miasto by mógł się zmęczyć i polatać bez smyczy przez 2-3 godz.dziennie,2 godz.dziennie nauki z treserem,na osiedlu i w domu,ale ten pies to było cholerstwo jedne,miał strasznie dominujący charakter.Nikt z treser ów nie mógł go ułożyć,każdy prędzej czy później był pogryziony.Mi też proponowano zakup klatki,ale takich dużych w tamtych czasach nie mieli więc trza było radzić sobie inaczej. Ja nie mogłam posprzątać nawet posłania,bo wraczał i potrafił capnąć.Zawsze ktoś musiał iść z nim na spacer by odkurzyći mu i posprzątać legowisko.Ciesz się że masz małego psa,opisałam swoją cholerę w którymś poście o agresji względem ludzi, poczytaj.

Czasem właśnie się pocieszam faktem, że to jednak mały pies. Teraz już sobie dobrze radzę, ale mój pies nie toleruje obcych zupełnie, dzieci tym bardziej. Agresja w stosunku do mnie jest juz znacznie mniejsza, można powiedzieć, że jej nie ma. Wcześniej byłam bardzo bezsilna, pies doprowadzał mnie do łez swoim zachowaniem. Dlatego sięgnęłam po pomoc tresera, który naprawdę bardzo mi pomógł. Jestem w stanie ściągnąć go z jego legowiska, brać na ręcę w każdym momencie :) Jeszcze efektów katrsacji nie widać, ale mam nadzieję, że przyjdą 

Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, Beatrx napisał:

hmmm... a na jakie efekty liczysz?

podjęłam się kastracji głównie dlatego, że mój pies lubił zaznaczać terytorium w każdym kącie domu i był bardzo nadpobudliwy widząc inne psy. Mam nadzieję, że kastracja go trochę uspokoić i może częściowo wyeliminuje agresję w stosunku do moich rodziców i rodzeństwa

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...