Jump to content
Dogomania

ABI-TERIERKOWATA SUNIA Z ZAMOŚCIA - JUŻ W SWOIM DOMKU!


Bogusik

Recommended Posts

  • 3 months later...

Witaaaam :)

Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam ale jakoś tak zeszło...

U nas wszystko ok a nawet w jak najlepszym porządku :))) Incia grzeczna a my kochamy ją mocno. Jeździ z nami gdzie tylko się da, ostatnio byliśmy na grillu przy lesie, biegała bez smyczy, jak tylko się oddaliła ja ją wołałam przybiegała jak perszing bo nauczyłam ją że jak przyjdzie dostanie kiełbaskę.Jedyny problem to taki że rzuca się na dosłownie wszystkie napotkane psy. A jak widzi z daleka to chce się zaszczekać. 2 tygodnie temu byłyśmy na obcięciu i kąpanku, zupełnie inny piesio. Wrzucam zdjęcia, na ostatnim widać Inczesę po metamorfozie.

Dziewczyny - pozdrawiam Was gorąco!!!!!!

IMG_20161231_233550.jpg

IMG_20170101_125454.jpg

IMG_20170304_000611.jpg

IMG_20170304_000737.jpg

IMG_20170316_195854.jpg

  • Upvote 5
Link to comment
Share on other sites

MagdInka ściągnęłam Ciebie chyba telepatycznie.Myślałam o naszej Inusi i o Tobie,że nie odzywasz się.No i proszę,mam wiadomości i zdjątka ślicznoty.Inka po fryzjerze nabrała swojej krasy,jest pięknym psem.Tylko z tym szczekaniem na inne psy coś ją opętało chyba.Może zasięgnąć rady behawiorysty aby się trochę uspokoiła.

Link to comment
Share on other sites

Jedynym sposobem na opanowanie tego rodzaju szczekania jest szkolenie w zakresie podstawowego posłuszeństwa - najlepiej w grupie, pod kierunkiem trenera. Ale najpierw warto nauczyć szybkiego reagowania na polecenia i noszenia aportu - z aportem w pyszczku szczekać raczej trudno, a upuścić żal. Zaczęłabym od treningu posłuszeństwa coraz bliżej innego psa - musi być tak skoncentrowana na właścicielu i nagrodzie, aby ten drugi, trzeci i dziesiąty pies stał się tylko obojętnym tłem. Wprawdzie pasję szczekania i chęć awanturek z innymi psami to ona ma na pewno w genach - ale to da się kontrolować.  Ważne, aby wprowadzić ją w pracę, w reagowanie na polecenia, ZANIM zdąży się rozszczekać. Czy macie bodaj jednego zaprzyjaźnionego psa, przy którym jest spokojniejsza? Jeśli tak, to najpierw posłuszeństwo przy tym psie trzeba wypracować, a potem powtarzać takie same hasła przy innych.

Link to comment
Share on other sites

Miło Was widzieć :)))

Szczerze mówiąc to myślałam o takim szkoleniu, nawet dzwoniłam się dopytać o szczegóły i wszystko super tylko że koszt to 400 zł...Niestety w tym momencie nie ma szans żebym wykroiła taką kasę :( Incia jest świetnym "materiałem" na takie szkolenia i nauki, lubi to, a poza tym za jedzenie zrobi wszystko :) Ostatnio nauczyłam ją "wstydź się". Ale z tymi psami sobie poradzić nie mogę, szczeka na wszystkie ale jak pozwolę się zbliżyć to raczej się uspokaja, zależy jak ten drugi pies zareaguje, jeśli jest spokojny albo wystraszony to wąchają się i odchodzi ale jak ten drugi np warknie to już jest awantura i muszę uciekać. Jak wchodzimy na wybieg i ją spuszczę to też na wszelki wypadek najpierw biega i szczeka na wszystkie psy.

Ale poza tym to nie mam uwag :-D Wierny i kochany pies.

Link to comment
Share on other sites

No to znajdź kogoś, kto podobnie jak Ty nie ma możliwości wydania pieniędzy na trenera i zacznijcie pracę we dwoje - naprawdę to nie jest takie trudne, dacie radę. Nauczcie dwa psy koncentrować się na Was i pracować obok siebie - potem wszystko będzie z górki.

Link to comment
Share on other sites

  • 8 months later...

Witam witam witam!!!!!!!

Znowu długa przerwa... naprawdę myślę o Was często ale trudno mi się jakoś zebrać do przerzucania zdjęć z telefonu :)

U nas bez zmian w sumie. Cały czas próbuję okiełznać Inesławę, bo nadal jest problem z atakowaniem psów na spacerze, poza tym jeszcze raz kanapa pogryziona a tak to wszystko elegancko. Kupiłam nawet halter i jest o niebo lepiej,  przynajmniej nie mam rąk powyrywanych ze stawów a Incia też uczy się powoli że nie warto szarpać bo jest dość spory dyskomfort.

Niepokoi mnie też to, że od niedawna zaczęła startować do dzieci, oczywiście jest zawsze na smyczy i nic się nie stanie ale zastanawiam się co się stało :/

W domu jest bardzo łagodna i kochana, córka cuda z nią wyczynia a na dworze zmienia się nie do poznania, czasem jest wręcz agresywna. Zaczęłam odkładać na spotkania z behawiorystą albo szkolenie bo to mi się bardzo nie podoba.

Ale ogólnie rzecz biorąc jest naprawdę super.

Bardzo jestem ciekawa co u Was?

Pozdrawiam serdecznie !!!!!!

p.s.oczywiście standardowo kilka zdjęć, ostatnie świeżutkie z wczoraj :)

Inka1.jpg

Inka2.jpg

Inka3.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przyznam się że często tracę cierpliwość i albo szarpnę albo nakrzyczę :/ Ale naprawdę się staram odwracać uwagę, czasem kucam i mówię do niej albo pokazuję coś w trawie żeby odwrócić uwagę ale to raczej mało daje. 

Już na tyle znam Incie że rozpoznaję kiedy szczeka sobie dla samego szczekania a kiedy chce zaatakować. Ostatnio byłyśmy po córcię w szkole i biegał sobie mały chłopczyk i schylił się po liście i chciał je podrzucić do góry to aż dziąsła było widać i gdybym jej w ostatniej chwili nie odciągnęła to by na niego skoczyła i twarz by miał zrytą. 

No niccc, będziemy się starać coś z tym zrobić. A z Waszym wsparciem jest mi o wiele łatwiej :-) 

Link to comment
Share on other sites

O witaj Magdo.Fajnie,że się odezwałaś. Tydzień temu o Tobie myślałam a głównie chodziło o znalezienie kogoś do wizyty p/a w Częstochowie,jednak dziewczyny znalazły i dały Tobie spokój i ja też.

W moim przekonaniu to potrzeba Inci kilka spotkań behawiorystycznych ale z psami.Z tym,że teraz tyle narobiło się behawiorystów niby znających temat,że trudno kogoś polecić sensownego.

Jest problem i trzeba zdusić go w zarodku. Incia jest w typie teriera a teriery nie koniecznie mają dobre charaktery pod względem zachowania ale zaletą ich jest,że się szybko uczą a tym samym są bardzo mądre.

A my jak zawsze,zapracowane.Psiaki w moim podpisie, będziemy im szukać domków,na razie dotarły już do Hoteliku w Nowej Soli.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Działanie z psami jest proste: jeżeli brakuje konsekwencji, to zachowanie się nasila, a nasze metody nie będą skuteczne. Brak konsekwencji powoduje w psim życiu chaos, zaczynają być niepewne, bo przecież mądry przewodnik to opanowany przewodnik, który ZAWSZE reaguje na dana sytuację tak samo i pies wie co po nim się spodziewać. Jeżeli zaś mimo konksekwencji w działaniu, nie ma rezultatów, tzn. że metoda na tego psa nie działa i szukamy kolejnego.

Jeżeli Inka rzuca się na psy na smyczy, a za to bez smyczy jest w stanie ładnie wejść z nimi w relacje (o ile są zrównoważone,a  my nie ingerujemy swoją postawą do ataku) to często ma się do czynienia z agresją smyczową, na tle agresji.  Oczywiście obecnie wróżę z fusów, więc proszę nie traktować to jak diagnozę. Jedno, czego jestem pewna, to trochę są braki w Waszych relacjach. W takich chwilach jak ta, kiedy mija psa na smyczy i czuje się niepewnie powinna dostać od Ciebie oparcie, a jego nie dostaje: dołączasz z nią do ataku, poprzez własne napięcie, krzyk czy szarpanie. Jeżeli napinasz smycz, ustawiasz sunię w postawie bojowej, czyli zachęcasz do atakowania. Wydaje mi się więc, że spotkanie ze szkoleniowcem (nie behawiorystą, szkoleniowce, trenerem psów) jest potrzebne, ale nie tyle dla Inki, co właśnie dla Ciebie - by nauczyć Cię jak reagować. Na razie, na podstawie tego co piszesz, jedynie wzmacniasz zachowanie Inki. 

Reaguj zawsze ZANIM sunia się zepnie, po prostu staraj się nie doprowadzać do takich sytuacji. Może tutaj pomóc świetnie wyuczona komenda SIAD i kiedy tylko widzisz na horyzoncie kogoś, na kogo może spiąć się sunia, mówisz suni SIAD i stajesz do niej bokiem, by zasłaniać ew. wroga, by powiedzieć "w porządku, wszystko mam pod kontrolą" (ja zresztą mam komendę rozluźniającą: jak widzę że mój pies zaczyna się spinać, wystarczy ż epowiem "wyluzuj, wszystko jest ok" i działa to u nas jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - pies wie, że nie jest z tym wszystkim sam).  Tylko ważne, to musi być ZANIM sunia wypatrzy wroga, pokazujesz jej zachowanie zastępcze ZANIM ona zacznie działać. Bo w pewnym momencie napięcie może być tak silne, że po prostu choćby chciała zrozumieć, co do niej mówisz, to do niej to nie dotrze. Sunia jak będzie czuła się bezpiecznie, dostanie od Ciebie alternatywne zachowanie i nie będzie musiała wchodzić w interakcję z psami czy z dziećmi, nie powinna aż tak się spinać i nakręcać. Nie pozwalaj obcym dzieciom, psom i w ogóle obcym podchodzić do Inki, bo ją to stresuje. 

Popracowałabym też ogólnie nad relacją z sunią, by zwiększyć jej poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie. Nauka komend w domu, a potem stopniowe wprowadzanie ich na spacerach oraz zainteresowanie się tropieniem może naprawdę pomóc w opanowaniu suni. Jeżeli będzie miała zajęty umysł, nie będzie musiała wchodzić w interakcje, których nie lubi i będzie mieć poczucie, że ją rozumiesz i się nią zajmujesz na spacerach, powinno być lepiej. Teriery to mądre bestie, ale potrzebują zajęcia umysłowego, pracy i stanowczego, mądrego przewodnictwa.

Oczywiście to, co piszę, nie traktuj jak wyrocznię, są tutaj mądrzejsi jak Sowa i na pewno nic, co tu piszemy nie zastąpi spotkania na żywo ze szkoleniowcem. Piszę sama ze swojego tyci doświadczenia, sama mam psa lękowca z agresją smyczową. U mnie szybko okazało się, że głównym problemem była moja postawa i niedawanie psu poczucia bezpieczeństwa. 

Link to comment
Share on other sites

Niemal we wszystkich poradnikach można przeczytać zalecenie "nie rozpieszczać". I to zalecenie nie oznacza zakazu czułości, ale zakaz czułości ot, tak, bez powodu. Czułości są najpierw po to, aby pies wiedział, jakie zachowanie jest akceptowane. To absolutnie konieczne, dopóki nie ma się bezwzględnej kontroli nad psem. Teriery z reguły są impulsywne - łatwo się pobudzają, trudno hamują - to wyzwanie dla przewodnika, a jeszcze dochodzi mała wrażliwość na jakiekolwiek korekty.Tyś(ka) ma rację - Inka nie potrzebuje behawiorysty, potrzebuje szkolenia w grupie psów i ludzi, i to szkolenia u kogoś, kto nie jest reklamowo wyłącznie pozytywny - ja nie wierzę w wyłącznie pozytywne szkolenie, bo psy w grupie doskonale przekazują sobie informacje, co będą tolerować, czego nie. Potrafią się obryczeć, uderzyć zębami ostrzegawczo - i to zapobiega poważnym walkom.

Przed szkoleniem (nie znam częstochowskich trenerów) proponuję uaktywnić spacery - każdy spacer ma być nieustannym treningiem, nagrodą - dwie minuty luzu po kwadransie pracy. Czyli suka przez cały spacer uczy się chodzić przy nodze, siadać, warować, zostawać bodaj na 5 sekund w dystansie 2 m od właścicielki - musi być w trybie pracy zanim zobaczy innego psa. Proponowałam wspólną pracę z kimś, kto ma psa i także chce mieć spokój na spacerach. Gotowość do skoku na  dziecko oznacza konieczność zakładania w miejscach publicznych kagańca do czasu absolutnego zobojętnienia ludzi biegających, przewracających się, krzyczących dzieci itp. Zobojętnianie zaczyna się w domu - suka ma warować, a właścicielka dosłownie fika koziołki dookoła, biega na czworakach, piszczy, skacze, a pies ma warować. Jeśli zmieni pozycję - zdecydowane "nie", odprowadzenie psa na miejsce, naprowadzenie w warowanie bez słowa i dalej fikamy koziołki. Można zacząć w samotności, czyli bez TŻ-a.

Naprawdę  niejeden raz udawałam atak epilepsji leżąc obok warującego psa - ale najpierw musiał wytrzymać warowanie, gdy biegałam, podskakiwałam i piszczałam machając rękami. W publicznych miejscach też.

Czyli w domu - nauka pozostawania w dystansie od przewodnika przy stopniowanych utrudnieniach; szczeniak uczy się błyskawicznie, dorosły pies dłużej. Spacer jest treningiem chodzenia i biegania przy nodze, Siad na widok obcego psa - tak, ale zaraz dwa kroki przy nodze i znowu siad i waruj, i znowu biegiem trzy metry i znowu siad - pies musi skoncentrować się na poleceniach i wtedy jest korygowany nie za obecność innego psa, ale za niereagowanie na polecenia. Nagradzanie krótkie, bez przesadnego entuzjazmu, nie pobudzające psa. Dużo noszenia zabawek - co chwilę odbieranych i podawanych ponownie. Resztę niech wymyśla trener, który zobaczy psa. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za rady :-) Postaram się oczywiście ale na szkolenie też uzbieram. Marzę o tym żeby spacer z psem był dla mnie wreszcie przyjemnością a nie koniecznością i męczarnią. Chodzę przeważnie z koleżanką której west sobie biega bez smyczy, nikogo nie zaczepia, no taki jest po prostu i zawsze wzdycham że ja też bym tak chciała ale póki co nie ma nawet mowy o odpięciu smyczy. Wiem że czeka mnie dużo pracy ale zrobię to. I wiem że będzie łatwiej jak ktoś doświadczony pokaże mi w praktyce co mam robić i jak się zachowywać. 

Pozdrawiam Was bardzo!!! 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Magdlnka, poproś koleżankę bodaj o kwadrans wspólnej pracy codziennie - oba psy na smyczy wtedy. Bo jak west biega swobodnie, a Twoja zasmyczona, to Twoja się dodatkowo nakręca, to trochę tak, jakby jedno dziecko jadło lody, a dla drugiego zabrakło. Ten west może być bardzo pomocny, jeśli Twoja psica nie atakuje go - można ćwiczyć razem i wtedy uczyć Twoją haseł oznaczających, że ma zachować spokój jak obok przechodzi inny pies na smyczy. Przykładowe ćwiczenia - oba psy na smyczy idą obok siebie, jeden siada, drugi chodzi i biega dookoła, potem jeden odchodzi i wraca, aby mogły w marszu a potem w biegu minąć się. Uwaga - chwalisz psa i nagradzasz kilka kroków po mijance, żeby zrozumiał, że warto minąć się jak najszybciej. Kolejne ćwiczenie - maszerujecie gęsiego, jedna za drugą, z częstymi zwrotami, zmianą kierunków, raz jedna, raz druga prowadzi. To samo biegiem. Kolejne ćwiczenie - psy siedzą, odchodzicie na długość smyczy, wracacie do psów krokiem, potem biegiem, znowu odchodzicie, przywołujecie jednocześnie a potem kolejno - najpierw Twoją, bo trudniej jej wytrzymać. Potem moje ulubione ćwiczenie - na niewielkiej przestrzeni, najwyżej 3 na 3 metry (wyznaczcie taki kwadrat czymkolwiek)  biegacie obok siebie z psami na smyczach - każda robi co innego, aby pies reagował na polecenia właściciela. Bieg po to, aby psy musiały cześć energii przeznaczyć na bieg nie na kombinowanie komu przyłożyć:-). Moi kursanci po kilku zajęciach ze mną musieli tak pracować mając smycz przewieszoną przez palec - kto pierwszy musiał  chwycić smycz całą dłonią, ten pozostałym stawiał kawę czy ciastka - motywacja dla ludzi była. Naucz psa zostawania na siad i waruj, kiedy przechodzisz za nim. To nie jest łatwe, a ma na celu zobojętnienie ruchu z tyłu. Potem Twoja siedzi, west idzie tak by usiąść 5 metrów za nią, a potem przebiega mijając ją - wszystko na smyczy. Potem west siedzi, a Ty przebiegasz z Twoją. Cel - zobojętnienie ruchu psa przechodzącego nie frontalnie, ale z tyłu.

Podczas treningu szorki lub zwykła smycz - halti, easywalker wykluczone, normalna smycz, nie flexi.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...
  • 3 months later...

No witam :-) 

Muszę się Wam pochwalić, że chodzimy z Incią na szkolenie! Idzie nam wyśmienicie, na razie było 5 spotkań i jest teraz przerwa wakacyjna, kolejne 5 pod koniec sierpnia. Ćwiczymy w domku i na spacerze. Mam nadzieję że nadejdzie dzień, w którym smakołyki nie będą potrzebne ;) 

Ogólnie jest git, jestem pełna nadziei. Jutro idziemy się wykąpać i obciąć. 

Ok miesiąc temu Inka się przeziębiła, dostawała antybiotyk, prawdopodobnie były to zatoki ale już jest w porządku, ale byłam przestraszona bo nawet na dwór ledwo się zbierała i przeszła obojętnie obok gołębia! Bardzo była słabiutka :/

Postaram się wrzucić fotki ze szkolenia ale piszę z telefonu, jak mi się dziś nie uda to jutro. 

Pozdrawiam Was dziewczyny gorąco :-*

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...