Jump to content
Dogomania

Czarna zgraja - 9 kotów u stuletniej babuleńki...


malagos

Recommended Posts

Koloratka(ek) to świetne imię! Przecież u "wielebnych" też widać tylko kawałek ;) A trzeci też powinien być na K, to wszystkie trzy będą leciały na wołanie :D

Jeśli masz więcej kuwetopodobnych pojemników, porozstawiaj ile się da i jak najbliżej schowków kocich. Myślę, że one się załatwiają poza kuwetą dlatego, że na drodze do kuwety czai się niebezpieczeństwo ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie ma to jak motywacja! Czarnulek/lka, który tak panicznie się mnie boi w wyniku umycia mu oczu, mało mi palca nie odgryzł, kiedy mu dałam kawałeczek łososia wędzonego na gorąco! Ale mu smakowało! Co nie znaczy, że już pozwala się dotknąć. Co to, to nie! Ale powolutku oba kociaczki się oswajają. Każdy zaanektował jedno pomieszczenie: Koloratka salon, a Czarnulek kuchnię. I tylko Karmel lata od jednego do drugiego i obejmuje, obgryza bądź liże. Ponieważ ma zajęcie z kotkami, rzadziej zasiada na moich kolanach, czego mi trochę brakuje, no ale robił się już grubaśny, tak więc odrobina ruchu mu się przyda. Jedno mnie tylko niepokoi: wszystkie moje zwierzaki mają ASTRONOMICZNY wręcz apetyt. Czy to z niepokoju, bo pojawiła się nowa konkurencja do michy, czy też idzie sroga zima? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? I czy wasze zwierzątka też są takie nienażarte?

Link to comment
Share on other sites

Jakby było jedno zwierzątko w domu, to wzmożony apetyt by może tę srogą zimę zapowiadał. Ale jak jest kilka, to chyba konkurencja?...

Ami mało miski nie połknie, Sonia musi jeść osobno - tak się spieszą, byle dużo, byle szybko.

Link to comment
Share on other sites

Też uważam, że to konkurencja. Moje  - żarte nad podziw ;) - a jak była sama Bliss - to nie. Również Max, który jako jedynak u siebie w domu, często zostawia niedojedzone w misce, u mnie na "gościnnych występach", je, aż mu się uszy trzęsą - a dostaje to samo, co w domu ( ta sama tradycja żywienia psów ;)).

Myślę, że apetyt jest wprost proporcjonalny do ilości zwierzów w domu :D

Link to comment
Share on other sites

No to mnie puszczą z torbami! (Uwaga -to żart! Żebyście się zaraz nie rzucały z dofinansowaniem mnie.)

Dzisiaj dorwałam Koloratkę. Ale ma gruby brzuszek!  (To tak a propos powyższych wpisów.) Strasznie miło przytulić takie cieplutkie, malutkie zwierzątko. To chyba jednak dziewczynka, nie szarpała się tak jak Czarnulek i dała sobie umyć całkowicie zaklejone ropą oczko, a potem zakropić gentamycyną oba oczka bez robienia awantur. Hurra! Oby tak dalej.

Link to comment
Share on other sites

U mnie odwrotnie, panny spały na kolanach, chłopaki raczej nie :)

Ale to umyte oczko, to postęp, super :) a jak Czorcik-Cały-Czarny? Da sie choć palcem dotknąć?

 

Nie da się! Prędzej Koloratka. Ale zupełnie przypadkiem wymyśliłaś dla czarnulka imię! Będzie Czorcik. Przynajmniej do odwołania, do momentu poznania płci. Jeśli oczywiście będzie przeciwna.

A oto kolejne zdjęcie maluchów, które rosną jak na drożdżach. Ale też jedzą niemal bez przerwy!

 

2m5jgxj.jpg


Jak widać braterska (lub siostrzana więź) nadal istnieje, najbezpieczniej jednak we dwójkę. Tylko Czorcik chowa się pod kuchenną szafkę, a Koloratka zasuwa za kanapę w salonie w razie jakiegoś niebezpieczeństwa. Na przykład pojawienia się Pańci, która ciągle patrzy na kotki pożądliwym okiem, jakby tu je złapać i umyć im oraz zakropić oczy.

Link to comment
Share on other sites

Cudaki kochane :)

Najważniejsze, za są bezpieczne i nakarmione. a jak kuwetka, zaprzyjaźniona?

 

Byłam przed chwilą u kotów. Jest nadal 8 sztuk. Jeden, wielki samiec, wg sąsiada ojciec i dziadek całej tej ferajny, jest "nie nasz". Gdzieś mieszka i tylko tu przychodzi na gościnne występy. Ale dziś do żarcia się też garnął.

 

Wszystkie koty powinny dostać antybiotyk, bo prychają.

 

I tak - łaciata koteczka baaardzo garnie się do człowieka, wchodzi pod rękę, ociera się o nogi, w ogóle cudowna.

Drugi kot, Ząbek nie taki nachalny na pieszczoty, ale pogłaskać się da bez problemu.

I trzeci kot, całkowicie czarna kotka, nie ucieka przed ręką (ma guzek (?) na żebrach, dość duży). Trochę się boi, ale spokojna, ufna.

 

Resztę udawało mi się  podczas jedzenia dotknąć, ale np. mała czarna uciekała za każdym razem, po chwili wskakiwała na stół, bo głód był silniejszy.

Kilka zdjeć:

 

 

 

[url=http://postimg.org/image/n8y0ax88h/]image.jpg[/url]

[url=http://postimg.org/image/ea3ck5dyp/]image.jpg[/url]

[url=http://postimg.org/image/7bz8e7fu9/]image.jpg[/url]

[url=http://postimg.org/image/z89ii8dtd/]image.jpg[/url]

[url=http://postimg.org/image/xhqhgqwa9/]image.jpg[/url]

Link to comment
Share on other sites

Te trzy oswojone właśnie mają prawdopodobne domek. Dziś się upewniłam, co chce znajoma pani z gminy - pani woli koteczkę, niż chłopaka, i nie całą czarną. To  do niej pojedzie ta cudna łaciatka. Jutro ukaże się nasz gminny miesięcznik,  z ogłoszeniem o kotach. Moze jeszcze ktoś zadzwoni.

Link to comment
Share on other sites

Trzymam kciuki. A jedzenie to rzeczywiście cudowny oswajacz. Moje dzikusy na widok pańci z talerzykami w ręku już nie rzucają się panicznie do ucieczki, ale jeszcze się boczą. Muszę powstrzymać moją żądzę dorwania ich i leczenia oczu, żeby znowu nie stracić zaufania. Niech okrzepną. Najwyżej będą miały blizny na oczach. Moja Koko miała i wcale to jej nie przeszkadzało polować i w ogóle żyć. Ani uciec ode mnie, dla ścisłości.

Link to comment
Share on other sites

Chyba coś zapeszyłam z tym jedzeniem. Dzisiaj ani Koloratka ani Czorcik nie chciały jeść ani mokrego kociego żarcia, ani nawet kurzej wątróbki. Tylko kawałeczek wędzonego dorsza znalazł uznanie w oczach Czorcika, bo Koloratka w ogóle znowu schowała się za kanapą. Może to dlatego, że od wczoraj dostają środek na robaki. Kupiłam jakieś takie francuskie naturalne "cóś", co się wlewa do mleka lub wody po łyżeczce codziennie przez trzy dni. Może po tym jest im niedobrze i dlatego nie chcą jeść? To jak ja mam im to podawać przez kolejne dwa dni, jeśli po pierwszym następuje jadłowstręt???

Czorcik pozwolił dzisiaj dotknąć przelotnie swojego ogonka. Staram się jak mogę odzyskać ich wątłe na razie zaufanie, ale oczka mają paskudne mimo antybiotyku.

Link to comment
Share on other sites

Irenas - a może jeden wypił więcej a drugi mniej - to jest specyfik na robaki dodawany do wody ?bo o takim nie słyszałam powiem szczerze - ja u moich stosuję tylko pastę do pyska bo tabletki niestety podawać kociakom jeszcze nie umiem.

 

Może warto pomyśleć też o Feliway ?

u naszej Łatki i moich kotów przy dokacaniu baaardzo się sprawdziły  + obroże feromonowe ale te maluszki nawet większe niż jedna obroża ;D ale o Feliway bym pomyślała

Link to comment
Share on other sites

6i5pab.jpg

 

Nie dość, że pańcia znęca się nad biednymi kocinami, odrobaczając je i spasając antybiotykiem, to na dodatek dopada biedne maleństwa, myje im zaropiałe oczy i wkrapia gentamycynę! Potwór, nie kobieta. Na zdjęciu dwa kocie nieszczęścia po zabiegu. Padłe ze stresu.

Ale... i tu nowość - nie schowały się pod kanapę, jak widzicie, tylko odpoczywają na niej, uważnie obserwując tego potwora, ich pańcię, żeby w razie czego dać nogę w bezpieczne miejsce jakby jej znowu do łba strzeliło wyłapywać niewinne koty. Czyli jest nadzieja, że w końcu się dotrzemy i przestanę stanowić dla nich jedynie źródło zagrożenia. Już mnie kojarzą z żarciem, po zakropieniu oczu musiało im się zrobić lepiej, bo Czorcik przestał się szarpać, a Koloratka się przytuliła. Będzie dobrze, dziewczynki i chłopcy!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...