katya Posted November 6, 2008 Share Posted November 6, 2008 Dzisiaj, 6 listopada 2008 o 16:34, po ciężkiej chorobie opuścił nas Szkieletek - psiak Naty i Joli od Jadzi. Nata znalazła go 3 lata temu na ulicy, dogorywającego w śniegu... Dziewczyny dały mu wspaniałe życie, a w ostatnich tygodniach walczyły jak lwice o każdy dzień... Śpij spokojnie Szkieleciu... [IMG]http://images50.fotosik.pl/27/91cf354bd9246ad9.jpg[/IMG] [IMG]http://images44.fotosik.pl/27/e582521898afb4c0.jpg[/IMG] [IMG]http://images20.fotosik.pl/187/76c98abd7baf0ca6.jpg[/IMG] [IMG]http://images14.fotosik.pl/33/4b2133f5f19e9262.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tuśka Posted November 6, 2008 Share Posted November 6, 2008 <*> <*> <*> Spokojnych snów Szkieleciku... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lionees Posted November 6, 2008 Share Posted November 6, 2008 Dla Ciebie Szkieleciku [*]:-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
nata od jadzi Posted November 6, 2008 Share Posted November 6, 2008 nigdy Cię nie zapomnimy aniołku... byłeś bardzo dzielny. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Anetka83 Posted November 7, 2008 Share Posted November 7, 2008 biegaj szczęśliwy za mostem, za tęczą... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 7, 2008 Share Posted November 7, 2008 Szkieleciu mój kochany,tak bardzo boli,że nie mogłyśmy Ci pomóc... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted November 7, 2008 Share Posted November 7, 2008 Jolu i Natalko, ściskam was serdecznie i kocham za to, co zrobiłyscie dla tego pieska :cool1: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tyciaNi Posted November 7, 2008 Share Posted November 7, 2008 przyłączam się do wspomnień, żal wspaniałego psa, każdego psa :-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
magda801 Posted November 7, 2008 Share Posted November 7, 2008 Niech biega sobie po zielonych łąkach Psiego Raju.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kuguareczka Posted November 7, 2008 Share Posted November 7, 2008 .....Modlicie się o danie siły przetrwania Wiem,że mnie kochacie i nie chcecie utracić lecz JA PROSZĘ -[I] daj Panie tylko ulgę niechaj skończy się to co nigdy niezaczęte co trwa po chwilę obecną i w bólu poczęte odrzuć to Panie ode mnie- zabierz na zawsze w zamian daj mi ukojenie i niech spokojnie zasnę[/I]...... Szkielet Tę modlitwę od kilku dni nieustannie słyszały Jola z Natalką i nie zwarzając na własny ból wysłuchały jej......... [B]HOŁD WAM ZA TO DZIEWCZYNY [/B] A Ty Szkieleciku ganiaj szczęśliwy po bezkresnych łąkach za Tęczowym Mostem.:Dog_run: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 8, 2008 Share Posted November 8, 2008 Tak bym chciała mieć pewność,że te bezkresne łąki naprawdę są, że mój Szkielecik wreszcie wolny od bólu może sobie po nich biegać,że już niczego się nie boi...Tak bardzo bym chciała uwierzyć... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 8, 2008 Share Posted November 8, 2008 Zabrałyśmy dzisiaj psy i pojechałyśmy z nimi na działkę, do Szkielecika.Takie to dziwne,jeszcze niedawno, latem, biegał sobie po działce z Polą i Jadzią,teraz one biegały wokół miejsca, gdzie go pochowałyśmy i...nic.Zastanawiam się czy psy wiedzą? Czy wiedziały, że jego już nie ma, gdy nie wrócił, jak zwykle wracał z lecznicy? Jadzia jest smutna, osowiała,Żaba tak samo, one były ze Szkieleciem najdłużej,Pola sprawia wrażenie, jakby nie zauważyła jego zniknięcia, rozrabia jak zwykle.A ja nie mam czym zająć rąk, już nie muszę przygotowywać leków,podawać strzykawką odżywczego napoju,nie muszę sprawdzać,czy ma znowu przyspieszoną akcję serca,prosić żeby cokolwiek zjadł, nie muszę niczego robić...A tak bardzo bym chciała... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 9, 2008 Share Posted November 9, 2008 Wczoraj minął kolejny dzień bez Szkielecia...Cały czas mam wrażenie, że wrócę do domu i zastanę go leżącego na kanapie, słabiutkiego,smutnego ale czekającego na mnie.Wszystkie zwierzaki odliczają się przy wejściu,szczekają, miauczą, próbując zwrócić na siebie uwagę,wchodzę do pokoju,nie ma Szkielecika... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted November 9, 2008 Share Posted November 9, 2008 Tak mi przykro Jolu Wierzę, ze są te bezkresne łąki, ta tęczowa kraina gdzie nie ma przemocy, bólu i cierpienia. Wierze, ze wszystkie nasze psinki są tam bardzo szczęsliwe. Odszedł kochany, to najważniejsze. Dla ciebie psi Aniołeczku [img]http://img233.imageshack.us/img233/2789/wiecezkwiatami4kt0.gif[/img] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 9, 2008 Share Posted November 9, 2008 Ja też usiłuję w to uwierzyć...Tylko tak boli... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 10, 2008 Share Posted November 10, 2008 Natalia wywołała mi kilka ostatnich zdjęć Szkielecia z czwartku.Poprzypinałam je w kuchni do lodówki, jedno takie najsmutniejsze oprawiłam w ramki i postawiłam w pokoju, teraz mam go wszędzie, wszędzie go widzę. A czas tak nieubłaganie umyka,dzisiaj piąty dzień jak nie ma z nami mojego Szkielecika... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
katya Posted November 10, 2008 Author Share Posted November 10, 2008 Pamiętam... [SIZE=3][B]['][/B][/SIZE] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kaj(t)ek Posted November 10, 2008 Share Posted November 10, 2008 Dobrze, że miał wspaniały dom na ostatnie lata życia. Trzymajcie się. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 12, 2008 Share Posted November 12, 2008 Jutro minie tydzień jak nie ma Szkielecia i nic nie wydaje się łatwiejsze... Kiedy wychodzę na spacer z Polą i Jadzią staram się iść tak, by nikogo nie spotkać. Każde pytanie o Szkieletka powoduje, że w gardle rośnie mi wielka klucha, nie mogę mówić, nie potrafię odpowiedzieć, nie chcę opowiadać... Tak bardzo tęsknię... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 14, 2008 Share Posted November 14, 2008 Trzy lata, właśnie mijają trzy lata, jak Szkielecio zamieszkał z nami... Natalia znalazła go leżącego w śniegu,zwiniętego w kłębek, drżącego, dygoczącego z zimna.Była połowa listopada 2005 r. Zabrałyśmy go do samochodu i pojechałysmy do lecznicy.Był straszliwie wychudzony(stąd imię Szkieletek), w okolicy odbytu miał olbrzymiego,twardego guza,szedł powłócząc nogami... Byłam przekonana, że lekarz go uśpi, był w strasznym stanie... Po dokładnych badaniach stwierdzono u niego przepuklinę okołoodbytniczą, straszliwe wyniszczenie i wychłodzenie organizmu.Z odbytu wyjęto mu bez znieczulenia około 0,5 kg kości,,trzymałyśmy go a on wyjąc z bólu nawet nie warknął, nie próbował ugryźć którejś z nas,chyba wiedział, że chcemy mu pomóc .Dostał leki i zabrałyśmy go do domu.I tak Szkielecik zamieszkał z nami... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 15, 2008 Share Posted November 15, 2008 Tego pierwszego wieczoru położył się na przygotowanym dla niego posłaniu i zasnął natychmiast.Nie jadł, nie pił tylko spał. Żaba, nasza znaleziona pół roku wcześniej czarna kotka obchodziła go początkowo nieufnie, obwąchując z każdej strony, Szkielecio otwierał na moment oczy, patrzył na nią, na mnie i znowu zasypiał. Popiskiwał podczas snu cichutko,drżał przy tym cały,chyba mu się coś złego śniło... Był straszliwie wychudzony,podawałam mu jedzenie 3-4 razy dziennie w małych porcjach,zjadał wszystko i wracał na posłanie.Na spacerze nie mogłam patrzeć,jak usiłował się wypróżnić.Wyginał ten chudziutki grzbiet w pałąk, jak taki pająk na cieniutkich, rachitycznych nóżkach,napinał się i trwał tak przez kilka dobrych minut, czasem bez efektu, czasem z mizernym. Zaczęłam podawać mu do jedzenia olej z zmielonym siemieniem lnianym,początkowo nie przynosiło to żadnych rezultatów,później powoli, powoli coś drgnęło,już było mu ciut łatwiej. Z Żabą nawiązał wspaniały kontakt, nie bała się go, myślę, że wcześniej musiała mieszkać z psem, bo podchodziła do niego bez lęku, ocierała się o niego mrucząc swoje mruczanki, z czasem zasypiała wtulona w jego grzbiet a on nie uciekał. Patrzyłam na to z nieskrywanym zdumieniem, tu umierał mit i powiedzenie, że żyją, jak pies z kotem... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 15, 2008 Share Posted November 15, 2008 [URL="http://www.fotosik.pl/"][IMG]http://images2.fotosik.pl/272/94c0e97b539a8520.jpg[/IMG][/URL] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 15, 2008 Share Posted November 15, 2008 To Szkielecik już zadomowiony po około 2 miesiącach, jeszcze chudzinka ale już nie patyczak Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 16, 2008 Share Posted November 16, 2008 Pod koniec grudnia 2005 roku, mniej więcej po miesiącu pobytu Szkielecia u nas, wydarzyło się coś niepokojącego. Był późny wieczór, Szkieletek spał otulony dokładnie kocem(zwinął się cały pod nim) i nagle zerwał się chcąc podnieść ale nie mógł wstać. Łapy rozjeżdżały mu się na wszystkie strony, głowa opadała bezwładnie,sprawiał wrażenie jakby był pod wpływem powoli rozprowadzanego środka usypiającego. Byłam sama w domu, nie wiedziałam co robić, jak mu pomóc...Po kilku minutach wszystko minęło, stanął na drżących nóżkach, otrzepał się i zaczął zachowywać jakby nic się nie stało. Zastanawiałam się, czy to nie było jakieś chwilowe niedotlenienie mózgu, był cały, włącznie z głową zawinięty w koc, może podczas snu wpadł w bezdech, nie wiedziałam wtedy jeszcze nic... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jola od jadzi Posted November 17, 2008 Share Posted November 17, 2008 Lekarz, któremu opowiedziałam o tym zdarzeniu zbagatelizował sprawę, uznał, że nic się nie stało niepokojącego, powiedział, żebym się tym nie martwiła. Uspokojona wróciłam do domu i rzeczywiście, przez kolejny miesiąc nic się nie działo. Kolejna sytuacja wyglądała o wiele bardziej dramatycznie. W przedpokoju Szkielecio przewrócił się, usiłował podnieść ale nie potrafił, trząsł się cały... Najbardziej zdumiewające było zachowanie kotki, dobiegła do niego przywierając całym swoim ciałem tak, jakby chciała go objąć, Natalia zrzuciła ją ze Szkieletka nie wiedząc tak naprawdę, co się dzieje,Szkielecio sprawiał wrażenie nieprzytomnego,kotka przyglądała mu się z boku...To wszystko trwało co najmniej 5 minut, po chwili, gdy mógł już spokojnie usiąść, zwymiotował. Obok wymiotowała kotka. Byłam przekonana, że to zatrucie pokarmowe, oba zwierzaki wymiotowały,zastanowiło mnie tylko ich zachowanie po tym wszystkim, żadne z nich nie sprawiało wrażenia chorego, zachowywały się tak, jakby nic się nie stało...Lekarz po zbadaniu obu zwierząt potwierdził, że nic im nie jest i że była to najprawdopodobniej chwilowa niedyspozycja żołądkowa, być może tak było, ale u obu naraz? Gdy wydarzyło to się w odstępie kolejnego miesiąca wiedziałam już, co to jest, długo to trwało nim się zorientowałam ale po raz pierwszy spotkałam się z padaczką u psa, u mojego psa... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.