Jump to content
Dogomania

uspanie psa


gold32

Recommended Posts

[quote name='saJo']Jesli pies ugryzl czlowieka nie wolno go usypiac przed zakonczeniem obserwacji w kierunku wscieklizny!!!! Sa to przepisy, na ktore nie ma wplywu widzimisie wlasciciela, wet, pracownikow schroniska.

[SIZE=1][B][SIZE=2]Inna sprawa, ze ktos sie tym przepisem mogl nie przejac...[/SIZE][/B]:roll:[/SIZE][/quote]
Ech... Prawda boli... [B]Niektorzy [/B]Weterynarze za pieniadze zrobia wszystko...
Ale skad wiemy, ze ten pies ja naprawde ugrzyl:hmmmm: Miala jakies slady pogryzienia?? To pytanie do autora watku...
Bo skoro ta [B]pani [/B]oddała psa do schronu.. Nie musiala miec powodu... Tylko to bylo jej widzimisie.. Nie chcialo jej sie karmic psa... :roll::roll: No nie wiem... Skoro autor pisze, ze pies spokojny to jak ugryzl [B]swoja pania??? [/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='saJo']Obrazasz w ten sposob wielu ludzi!![/QUOTE]
moze inaczje, wielu weterynarzy (i nie tylko weterynarzy, ogólnie ludzi) za peniadze zrobi wszsytko albo prawie wszsytko, gdzie dla wielu (nie wszsytkich) weterynarzy zwierzeta nie mają wiekszego znaczenia i skoro własciciel chce to on usypia, powtarzam, nie wszscy ale sa tacy

i jak sie sprawy maja?

Link to comment
Share on other sites

Również jestem za usypianiem agresywnych psów w niektórych przypadkach. Sama taki miałam i mam świadomość problemu. Są przypadki, w których żadna tresura i najlepszy psi psycholog nie pomogą. Tak jak u ludzi, u psów występują psychiczni degeneraci(zazwyczaj przez człowieka właśnie), których dalsze funkcjonowanie wiąże się z cierpieniem i potencjalnym zagrożeniem i psa i człowieka. Bo agresja agresji nierówna. Co innego capnięcie a co innego realne zagrożenie dla zdrowia czy życia.
Oczywiście nie znamy szczegółów sytuacji z tego wątku, z opisu osoby zainteresowanej można wywnioskować bezsens i ludzką głupotę koleżanki:roll:
Jednak nie zbaczajcie na kolejny tor i nie wplątujcie w tą dyskusję poważnych probemów jak beznadziejne przypadki agresji, czy problem mitów władających rasami bojowymi, bo to tematy-rzeki...

Prawdą jest, że jeśli dziewczyna zgłosiła się do weterynarza, można powiedzieć, że z całą pewnością piesek został uśpiony, jeśli do schroniska-aż nie chce mi się wierzyć, choć u nas naprawdę wszystko jest możliwe.

Link to comment
Share on other sites

Witam!
jesli wlascicel i pies byli z czeladzi, to pies mogl wyladowac tylko w sosnowcu, bo tam jest podpisana umowa na przyjmowanie psow z tego rejonu.
do innych schronisk nie mogla oddac, bo nie przyjmuja ze swoich rejonow - po prostu kasa.
telefonicznie to nigdy sie nie dowiesz nic o psie. lepiej wsiadaj w tramwaj i jedz do schroniska w sosnowcu, "pogadaj" sympatycznie z pracownikiem, ktory bedzie cie oprowadzal i wtedy sie mozesz dowiedziec czy pies jest. oczywiscie, nie mow jak wyglada sytuacja, tylko powiedz ze chcialbys psa.
co zas usypiania od reki, to takie rzeczy sie nie zdarzaja w tym rejonie. weterynarz przyjezdza w okreslonych godzinach do schroniska i jak pisali wczesniej inni uzytkownicy, pies musi przejsc kwarantanne, jesli sa przeslanki by uspac, to wowczas to zrobia.
najlepiej podstepem otrzymac informacje o tym, co z psem sie stalo. moze podeslij kogos ze znajomych by tak z ciekawosci zapytal, czy piesek chory ze go nie ma ;) itp. moze wowczas cos sie dowiesz.
powodzenia!

Link to comment
Share on other sites

Coś Wam powiem: w tamtym roku ..musiałam uśpić swojego psa.Problem pojawił się gdy miał ok 8-9 mieś.Owczrek Niemiecki....w pewnym momencie pies zaczal być agresywny wobec domowników...mieszkam z męzem i moimi rodzicami. Jedynie mąż miał nad nim "władze"...ale tez nie zawsze. Poszlismy do " specjalisty"....tresura pod okiem fachowca.... szkolenia...szkolenia....trwało to 1 rok.Potem Psi Psycholog....rozmowy ze "znawcami", którzy w zasadzie zaczeli wzruszać ramionami z bezradności. Nawet byłam w policji, bo podobno takich psów szukają...."pod silna ręką mozna jeszcze psa wyprostować"- tak mówili. Ja widać nie miałam takiej ręki. Wszyscy sie zastanawiali co robić.. a pies ...? w domu musiał chodzić w kagańcu... ja sie go bałam...rodzice tez. W końcu zrobiliśmy kojec na polu-miejsce sie znalazło. Ale mąz wyjeżdzał czasem na 3-4 dni...A jak miałam go karmić?KOSZMAR. Zastanawiałam się co będzie jeśli się wydostanie????? z dnia na dzień było gorzej.... Miotał sie po klatce, szarpał za siatke... wściekłość w oczach na wszystkich i o wszystko...Rozmawiałam z ludzmi...nikt go nie chciał. Raz skoczył na mnie....poturbował...ugryzł. Kwarantanna...badania-NIC.W głowie pytanie:co dalej?? Mimo wszystko to był MÓJ pies...a niestety wychodziło na to, że tylko jedno rozwiązanie wchodzi w gre.UŚPIENIE. Podjęliśmy dezyzje: NIE MA INNEGO WYJŚCIA.Do weta jechaliśmy na 17....w aucie trzymał pysk na moim ramieniu....czułam jego oddech..wiedział, gdzie jedzie...i po co. W gabinecie wet dał zastrzyk....potem kolejny....Pies patrzył na mnie ...położył głowe na moich kolanach....a ja płakałam jak nigdy..mój mąż też...Wet musiał dać kolejny zastrzyk, bo pies nie chcial "odejść"....leżeliśmy na podłodze i słuchałam jak przestaje bić mu serce...I PRZESTAŁO...:placz:. Wetce też leciały łzy ....a to co działo się w nas...nikt tego nie zrozumie. Mąż wziął go na ręce...i pojechalismy do domu. W ogrodzie ma takie swoje miejsce...gdzie jest już spokojny a my wszyscy.... bezpieczni.I jest z nami. A po tygodniu od tego wydarzenia...przyszły wichury...i....kojec w którym kiedyś był pies...ZERWAŁO W NOCY DACH I KOJEC ZOSTAŁ OTWARY..I NAWET PUDELEK MÓGŁ Z NIEGO WYJŚĆ..A co dopiero Owczarek....Pomyślałam,że to znak....bo gdyby on tam dalej był.....?Sami rozumiecie...
Za uspieniem jestem TYLKO W EKSTREMALNYCH SYTUACJACH....Ale nawet wrogowi nie życze tego uczucia i świadomości co musiał zrobić...

Link to comment
Share on other sites

To moze miejsce na moja historie... smutna historie...
Marzylam ponad 20 lat temu o dobermanie. Znalazlam hodowce, wybralam szczenie, zaplacilam ciezkie pieniadze ( wtedy w dolarach, ale to malo wazne - marzenia trzeba realizowac). Marzylam o wystawach, o kochajacym psie. Wabil sie Efro z niebieskiej Wakuoli. [rzyszedl na swiat - pamietam do dzis - 18.10 1989 roku. Piekna nazwa hodowli , ale po domowemu - "Edzio" lub " Kadet".
Byl kochany, zadbany, pierwsze wystawy w klasie szczeniat, potem w mlodziezy i ...skoczylo sie. Byly szkolenia -nie zaliczyl, a robilam dwa ( PT), Byly konsuultacje z oddzialem ZK, do ktorego nalezalam.
Na jednej z wystaw pewiemn facet badawczo sie nam przygladal, potem dowiedzialam sie dlaczego. Zapytal, czy to pies po Morganie? Odpowiedzialm, ze tak. Jego odpowiedz - "Niech Pani uwaza - to pies - morderca po ojcu". Dla mnei szok - fakt - Edzio nie byl "misiem".
Fakt - byly proby agresji, dominacji, stad te szklonia... chcialam przeciwdzialac, chcialam wiedziec, co robie zle - szkolenia byly zwiazkowe.
I jaki efekt - pogryzienie straszne mojej Babci,bo chciala mu podac jego ulubiony kocyk, pogryzienie mnie, totalna agresja.
Mial 1, 5 roku - wreszcie staszna dla mnie dycyzjapo konsulatcji ze szkoleniowcem i wetem- ....
Co zrobilam zle? nie wiem? Za bardzo kochalam?Nie! Byly okreslone warunki, bylam konsekwentna - wiedzialm co to jest "dobernam".
Dzo dzis mnie moj Edzio nurtuje.... i boli... Moze czegos zaniedbalam? Nie wiem....
Przepraszam za nudzenie...ale po tylu latach musialm sie tym podzielic.... Moja opowiesc szczegolnie dydykuje kajusi.... Goraco Cie pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Witam serdecznie.
Jak było tu opisane procedury po pogryzieniu, ugryzieniu, pokasaniu są jasne i oczywiste. Wiem, że właściciele psów proszą o dyskrecje po uśpieniu swojego psa, aby rodzina się nie dowiedziała, powody jakie powodują takie a nie inne zachowanie są różne. Dla nich jest to napewno nie łatwa decyzja. Nie znamy dokładnie przyczyny pogryzienia, ale myślę, że było to nie pierwszy raz, tylko zdesperowany i wykończony psychicznie człowiek jest zdolny do podjęcia takiej decyzji. W Polsce jest około 8-9 mil psów, przy takiej ilośći zwierząt nie da się wykluczyć, że pewna ilość psów może mieć zaburzenia psychiczne(genetyczne) wynikajace z wielu przyczyn. Zaburzenia te mogą pojawiać sie w różnym wieku, wielkości, płci i rasy psa. I tak jak kajusia78 i sota36 próbowały zrobic wszytko aby dojść do ładu z psem, ale się nie udało. Trudno powiedzieć dlaczego, czy specjaliści byli nie dokształceni, a może metody były złe, lub wada genetyczne, niewiemy.
Jeśli próby pracy z psem nie przynoszą pozytywnych efeków, nie koniecznie tą samą metodą, i wszystkie inne przyczyny zostały wykluczone (zdrowotne) mozna przypuszczać, że moga to byc zaburzenia psychiczne. Dlatego uważam, że dla bezpieczeństwa ludzi i innych zwierząt decyzja o eutanazji, jest jak najbardziej uzasadniona i prawidłowa.

[URL]http://www.schronisko.infocomp.pl[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Witam ponownie.....
Dziękuje Ci Soto 36 za to, co napisałaś...chyba nikt tak dobrze jak Ty nie zrozumiał o czym pisałam.....przykro mi, że i Tobie przytrafiła się taka smutna historia.....ale te nasze psiaki NA ZAWSZE POZOSTANĄ W NASZYCH SERCACH I NIC ANI NIKT TEGO NIE ZMIENI....
Dodam tylko, że ...po uśpieniu Yarisa pojechalismy do schroniska.....czułam, że ja nie wytrzymam bez psa. MIMO WSZYSTKO.Pojechałam po rocznego kudłatka, który juz w domu nie brudzi, wiem jaki będzie duzy i NA PEWNO NIE JEST AGRESYWNY.Na miejscu.....pierwsze co zobaczyłam to MALEŃSTWO, które ledwo co samo chodzi...wystraszone i takie biedne....Okazało sie, że to suczka 4 -5 tygodniowa, włosek krótki i takie piekne DUŻE BRAZOWE OCZY. Decyzja:BIERZEMY JĄ. Nic nie było wazne:ani jaka bedzie duża,ani, że nie wiadomo skad się wzięła...ani co zniej wyrośnie. Po powrocie do domu wszystko było OK...przez 4 dni...Potem okazało sie, że Viva ma zapalenie jelit....nie wiadomo, czy przeżyje.A wydano nam z azylu przecież zdrowego psa?! NIE BYŁAM W ŻADEN SPOSÓB PRZYGOTOWANA NA KOLEJNĄ TAKĄ STRATĘ!!! Zrobilosmy wszystko co było mozna zrobic..... UDAŁO SIĘ!WYLECZYLISMY JĄ z wszystkiego...troche to trwało ale to nieważne.
Dzis jest już prawie dorosłą, pełną życia, radości i miłości do całego świata,sunią. Ilość energii, jaką w sobie ma mozna porównać do reaktora atomowego!!!!I ZA TO JĄ NAJBARDZIEJ KOCHAMY...Zawsze w dobrym nastroju...chetna do zabawy i przytulania, bez cienia agresji...a nawet dominacji.....A wychowujemy ją tak samo jak Yarisa....
Jedynym wspomnieniem azylu jest fakt, że wciąż bardzo boi sie innych psów.....
Psy ze schroniska to wyzwanie....ale ja wiedziałam,żadnego innego mieć nie mogę. ..
Pozdrawiam wszystkich, którzy też adoptowali takie "nieszczęście" jak ja....bo tym psiakom TRZEBA POMAGAĆ...
Pozdrawiam goraco.....

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Psy ze schroniska to wyzwanie....[/QUOTE]
Oj tak...dlatego następnym razem głęboko się zastanowię, zanim takiego wezmę...
Bo miałam podobne problemy z psem agresywnym co koleżanki, tylko, że Riki był ze schronu właśnie i był potężnie skrzywdzony przez ludzi. Tak skrzywdzony, że też nie było innego wyjścia, niż uspanie, pomimo, że w momencie, w którym go brałam, miał 8 miesięcy(teoretycznie młody, podatny jeszcze pies, w praktyce-nie do wyprostowania).
Próbowaliśmy ponad cztery lata. Zmagania były ciężkie, poprzetykane setkami pogryzień, kłótni, nerwów, pianą na pysku i jazgotem. Trzy razy podchodziliśmy do uspania!!! Dopiero za trzecim byliśmy już na tyle zmęczeni, że nie odwołaliśmy weterynarza. Ojciec specjalnie został dłużej w pracy bo nie chciał przy tym być, siostra wyszła...A ja z mamą go trzymałyśmy. W kagańcu do końca...Zasnął na naszych kolanach.
Decyzja o uspaniu jest bardzo kontrowersyjna. Do tej pory mi przykro z tego powodu. To był piękny, młody pies, jednak weterynarz na samym początku określił go jako przypadek beznadziejny i że z wiekiem agresja będzie się nasilać.
Teraz mam największego ciapciaka na świecie(w stosunku do ludzi). Potrzebowałam absolutnej odskoczni od poprzednika-zero agresji, nerwowych zachowań. Bardzo miło czuć się wbezpiecznie w swoim domu i w towarzystwie swojego psa.

Link to comment
Share on other sites

Witam serdecznie.
Jeśli próby pracy z psem nie przynoszą pozytywnych efeków, nie koniecznie tą samą metodą, i wszystkie inne przyczyny zostały wykluczone (zdrowotne) mozna przypuszczać, że moga to byc zaburzenia psychiczne. Dlatego uważam, że dla bezpieczeństwa ludzi i innych zwierząt decyzja o eutanazji, jest jak najbardziej uzasadniona i prawidłowa.

Zawsze zostaje żal, że nie udało się danego psa uratować, ale z drugiej strony jesteśmy spokojni, że życie i zdrowie , które mamy jedno, jest najwazniejsze.
Cytat:
Jedynym wspomnieniem azylu jest fakt, że wciąż bardzo boi sie innych psów.....
Psy ze schroniska to wyzwanie

To nie przez to miejsce Twój pies boi się psów kajusia78, 4-5 tygodniowe szczenie powinno być przy matce, a nie zabierane od niej. Sytacja w schroniskach jest napięta i pracownicy nie których schronisk chcą oddać jak najszybciej zwierzęta do adopcji, aby zwolnić miejsce dla innych, co w większości przypadków pośpiech jest zgubny dla samego psa, właściciela i schroniska. To prawda, że psy ze schronisk to wyzwanie, ale większym wyzwaniem jest praca z tymi psami.
Pozdrawiam


[URL]http://www.schronisko.infocomp.pl[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

[quote name='BlackSheWolf']ja jestem wolontariuszka w schronisku i nie zmienie nigdy zdania, ze psy ze schroniska kochaja inaczej :) mocniej :)[/quote]

Rozumiem, że można kierować się emocjami i to jest naturalne, zwlaszcza w młodości. Ale właśnie od wolontariuszki ze schroniska oczekiwałabym mniej emocji, a wiecej wiedzy o psychice psów.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

heh. napisalam to bo uwazam, ze psiaki ze schroniska kochaja inaczej. Wiem, ze ciezko jest z niektorymi... sa problemy wychowawcze... ale w schronisku jako wolontariuszki probujemy pracowac z psami. Wystarczy troche pracy w psami i naprawde efekty sa bardzo duze :) mielismy wiele przypadkow psow wystraszonych, agresywnych. Ale kazdemu trzeba dac szanse. Popracowac. Nad jedna sunia pracowalam ponad pol roku. Sunia ta jest teraz nie do poznania. Cieszy sie zyciem!

Jednak psy ze schroniska patrza na zycie inaczej. Nie są tak jak te co urodza sie w hodowli, w cieplym kacie. zawsze mialy jedzenie i milosc. Psy doswiadczone przez los są bardziej wdzieczne czlowiekowi za to , ze je uratowal. I zawsze bede tego zdania, ze psy ze schroniska kochaja inaczej :) mocniej :) im dluzej jestem w schronisku, tym bardziej utwierdzam sie w tym przekonaniu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...