AngelsDream Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 Co do psów z ogródków - niestety mam wrażenie, że w Polsce wciąż dom i teren = obowiązek posiadania psa. Nie myśli się ani o wychowaniu, ani o socjalizacji, o spacerach, etc. Ludzie robią wielkie oczy, że Baaj jest jaki jest, a on jest właśnie taki, bo mieszka z ludźmi, między ludźmi i inny po prostu nie może być. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bonsai_88 Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 No niekoniecznie dom z ogrodem = niewychowany pies. W mojej rodzinie są 2 takie domy ogród+pies i w obu przypadkach pies ma wybór czy chce być na dworze czy w domu, nocuje w domu, jest wyprowadzany na spacer [a zazwyczaj Maks dziadków i Czesiu od cioci są brani na wspólny spacer], chociaż to może nie codziennie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 no oczywiscie ze pies+działka nie musi oznaczac ujadacza ze zjeżonym grzbietem... bo są wyjatki. Np ja czekalam na psa i na moment przeprowadzki na dzialke pod lasem. Interesowalam sie psami od dziecka. Kiedy dostalam moja pierwsza sunie, zostala ona prawidlowo zsocjalizowana, specjalnie zabieralam ja czesto do warszawy by poznala wszystko co moze znac pies miejski. Wieś tez zna i biega na spacerkach wesolo miedzy drzewami i po łąkach. Jednak kocha wszystkich i wszystko. Ludzie na spacerach sie dziwia ze pies ze wsi moze byc łagodny-bo pierwsze najczesciej slyszane pytanie to "a czy ugryzie?" , albo reakcja-nawet dzis rano na spacerze- matka w popłochu schodzi z drogi psu biegnacemu w jej kierunku. Nie dziwie sie. Ale na informacje ze "spokojnie nic nie zrobi" uspakaja sie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 Nie jest to ścisła reguła, ale tak z obserwacji własnej częściej jest tak, że pies to ozdoba ogórdka i zawartość kojca, niż przyjaciel i towarzysz. Możliwe, że to kwestia, że tak to ujmę warszawki, czy raczej ogólnie większych miast. Ja gdybym miała teren i dom, to też bym nadal prowadziła psa tak, jak prowadzę. Ale znam wiele osób, które uważają, że pies sam się wybiega, sam się wychowa, a już najlepiej jak sie wydziera przez cały dzień, bo przecież terenu broni i ma zajęcie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Iras Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 [quote]Ale znam wiele osób, które uważają, że pies sam się wybiega[/quote] u mnie tez kiedys sie tak myslalo - dopoki nie okazalo sie, ze owo "bieganie" polega na sterczeniu przed drzwiami... Choc przyznam, ze dwojce z moich starcow wwystarcza powooolny spacerek - nie znaczy to jednak, ze spacerow poza teren nie lubia - tyle, ze szalec im sie nie chce. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 Jeszcze póki to jest sterczenie pod drzwiami, to większośc ludzi oleje, ale częśc psów zaczyna zwiewać albo demolować ogród i wtedy zaczynają się problemy i często pies wylatuje... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jbk Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 Matko, o czym Wy tu piszecie ;) Dla mnie (i całej moje rodzinki) pies to członek rodziny, jego miejsce jest w domu a nawet łóżku, należy z nim być, rozmawiać, bawić się, biegać, przytulać i tak dalej, wśród bliskich mi właścicieli psów (moi rodzice, dziadkowie, bratowa, kuzynka i tak dalej) wszyscy mają takie właśnie podejście ;) Owszem, nie mieszkamy na wsi, nie mamy terenu i budy, ale jak byłam dzieckiem, to na wsi czas z psami w budach spędzałam ;) Nie miałam nigdy żadnych stosunków z żadnymi hodowlami poza "naszą", skąd mamy psy, i w tej hodowli jest identyczne podejście do psów ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 Obawiam się, że piszemy o rzeczywistości... Kolejna sprawa, że wielu hodowców najpierw robi miot, a potem myśli o domach i chętnych. :angryy: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 [b]jbk[/b] a jak myslisz o czym? to ze akurat bylas i jestes w takiej rodzinie to tylko chwała, ale naprawde zapraszam do siebie na wies, gdzie pies wisi na metrowym łańcuchu całe zycie i dusi sie od ujadania... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Iras Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 [quote]Kolejna sprawa, że wielu hodowców najpierw robi miot, a potem myśli o domach i chętnych. :angryy:[/quote] przyznam sie, ze popelnilismy ten blad przy pierwszym miocie - myslalo sie wtedy, ze "szczeniaczi rozejda sie jak swieze buleczki" - a co wyszlo? z 6, sprzedane dwa, jeden wrocil. A - wlasnie - co do tego jednego sprzedanego - tuz po tym jak opuscicl nasz dom, okazalo sie, ze telefon nieaktualny, adres nieaktualny - ludzie praktycznie nie do odnalezienia. Po 8 latach zadzwonili zawiadomic nas o tym, ze psa juz nie ma - rozmowa trwala jakies poltorej godziny . Pies przeszedl dwa skrety i na koniec przegral z nowotworem jelit.... (tak poza tematem - wie ktos moze czy gastropleksja jest skuteczna? bo pomalu dorabiam sie paranoi jesli chodzi o skrety...) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 Tylko tyle, że jak mówisz hodowcy, żeby pomyślał na zaś, a ten zaczyna się niemal smiać w twarz, to ręce opadają. :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jbk Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 [quote name='betty_labrador'][B]jbk[/B] a jak myslisz o czym? to ze akurat bylas i jestes w takiej rodzinie to tylko chwała, ale naprawde zapraszam do siebie na wies, gdzie pies wisi na metrowym łańcuchu całe zycie i dusi sie od ujadania...[/quote] Mam nadzieję, że nie u Ciebie...... Tam, gdzie widziałam psa na łańcuchu, odczepiałam go. Śmiali się ze mnie wszyscy, mówili "psia mama", ale jak szłam przez wieś, to wszystkie psy szły za mną. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Iras Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 [quote name='AngelsDream']Tylko tyle, że jak mówisz hodowcy, żeby pomyślał na zaś, a ten zaczyna się niemal smiać w twarz, to ręce opadają. :([/quote] ehh... mam w domu wlasnie owoc pseudohodowli - towar sie nie sprzedal i wyladowal w lesie... 3 miesiace, sztuk dwa, kilka dni przed znalezieniem widziane na bazarze... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted October 14, 2008 Share Posted October 14, 2008 [quote name='jbk']Mam nadzieję, że nie u Ciebie...... Tam, gdzie widziałam psa na łańcuchu, odczepiałam go. Śmiali się ze mnie wszyscy, mówili "psia mama", ale jak szłam przez wieś, to wszystkie psy szły za mną.[/quote] dlaczego masz taka nadzieje ze nie u mnie? tez taka chcialabym miec... niestety to szczera prawda i rzeczywistosc. Ja niestety nie bede chodzila za ogrodzenia i odczepiala psy z lancuchow. Tz nie znam wszystkich psow, tez nie wszedzie mam dostep. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sodalis Posted October 15, 2008 Share Posted October 15, 2008 [quote name='AngelsDream']Może teraz napiszę coś niekoniecznie wygodnego dla hodowców, ale jednak dość istotnego - takie macie problemy z domami, jak te domy wybieracie. Wiem, że wiele osób gra w pozory i pieknie udaje, ale jednak wiele spraw da się zauważyć od razu.[/QUOTE] Chciałabym, żeby dało się tak te nowe domy wybadać, żeby mieć pewność, że szczeniakom będzie super i napewno nie zostaną zwrócone, ale niestety nie jest to możliwe, natomiast możliwe jest spisanie umowy tak by maksymalnie chronić sprzedawane psy. Żaden sprzedany przeze mnie pies nie może zmienić właściciela bez mojej wiedzy, jeżeli z jakiejkolwiek przyczyny pies ma zmienić właściciela wraca do mnie i ja mu tego nowego właściciela szukam. Każda osoba kupująca ode mnie psa jest informowana, że jezeli z jakiejkolwiek przyczyny psa dłużej trzymac nie może, czy też nie chce, ma przywieść go do mnie i nawet nie musi się tłumaczyć dlaczego - dzwoni i przywozi - nie wyobrażam sobie wogóle sytuacji, by którykolwiek z moich szczeniaków, bez mojej wiedzy tułał się po świecie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted October 15, 2008 Share Posted October 15, 2008 Tylko, że częśc hodowli w ogóle nie stara się wybadać nowych domów... A część przesadza w drugą stronę i wymaga cudów. A obydwa podejścia, ponieważ skrajne, nie są dobre. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Obama Posted October 16, 2008 Share Posted October 16, 2008 Teraz przyszło mi do głowy,że gdybym miała na sprzedaż szczeniaki i potencjalny właściciel w czasie wizyty zapytałby o ewentualny zwrot...to wypisałabym mu bezpowrotny bilet na Python'owską "olimpiadę głupków". Jeśli ktoś decydując się na opiekę nad zwierzęciem nie jest przekonany -to niech zainwestuje w ...filatelistykę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Patisa Posted October 18, 2008 Share Posted October 18, 2008 jasne. z tym, ze ja chyba sama bym powiedział, ze pies w razie problemów ma powrócić do mnie, nie do żadnego schroniska, ani do lasu...:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Obama Posted October 19, 2008 Share Posted October 19, 2008 Rozumiem,że gdy hodowcy zależy na szczeniętach- będzie pragnął by miały najlepsze warunki bytowe.Rozumiem pierwokup w sytuacji wyjątkowej...miałam na myśli zakładanie,że gdy pies się znudzi,pojawi się wyjazd,będzie uciążliwy czy nie spodoba się po osiągnięciu dojrzałości...oddawanie go hodowcy.Wiadomo,różne są koleje losu...ale kiedy dorosły człowiek decyduje się na kupno psa,to niech ponosi za niego odpowiedzialność,a nie ma świadomość,że z każdego błahego powodu może psa oddać hodowcy.:mad: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sodalis Posted October 19, 2008 Share Posted October 19, 2008 [quote name='xax'].ale kiedy dorosły człowiek decyduje się na kupno psa,to niech ponosi za niego odpowiedzialność,a nie ma świadomość,że z każdego błahego powodu może psa oddać hodowcy.:mad:[/QUOTE] Teoretycznie tak, ale w praktyce z punktu widzenia osoby sprzedającej szczenięta nie mam ochoty by tej odpowiedzialności uczyli się na moich maluchach. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Barbelka Posted July 5, 2011 Share Posted July 5, 2011 [quote name='Vermas']A ja mam takie pytanie? Czy jak się kupi szczenię z hodowli (np.; Wenus) od hodowcy np.; dla mnie (osoby prywatnej) a za jakiś czas chcę sprzedać znowu szczenię tylko też znowu do osoby prywatnej muszę powiadomić o tym hodowcę?[/QUOTE] Chodzi9 oto ze kazdy hodowca chce wiedziec gdzie jego szczeniaki sa, i powinien wlascicile powidomic jak naprzyklad zmini adres. Bylo by mi bardzo przykro, i stracilam bym zaufanie do kupca ktory by pozbyl sie pas bez powiadominia mnie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
pa-ttti Posted July 13, 2011 Share Posted July 13, 2011 [quote name='AngelsDream']Obawiam się, że piszemy o rzeczywistości... Kolejna sprawa, że wielu hodowców najpierw robi miot, a potem myśli o domach i chętnych. :angryy:[/QUOTE] czasem ciężko znaleźć domy dla nienarodzonych jeszcze szczeniąt....nie uważasz? tym bardziej jak ktoś chce wystawowego, konkretnego psa, spełniającego wzorzec i o konkretnym charakterze- jak ma zadatkować takiego psa jeśli on jeszcze nie istnieje??? to o czym tu piszecie- obowiązek hodowcy aby przyjął psa w razie czego pod swój dach spowrotem-jak najbardziej się zgadzam. ale jak piszą niektórzy-zdarzają się sytuacje gdy hodowca jako człowiek z przyczyn mu niezależnych po prostu nie może tego zrobić. albo jest to hodowca który ma szczenięta sporadycznie- bo np pracuje, więc planuje sobie miot na czas urlopu, raz na dłuższy czas. czy on musi rzucać wszystko żeby zająć się psem którym ktoś nie może się już zając? z dniem zakupu psa człowiek staje się za niego odpowiedzialny. hodowca jest odpowiedzialny za psy które dzięki niemu przyszły na świat, ale główna odpowiedzialność powinna spoczywać na właścicielu, nie sądzicie? decyzja o zakupie psa powinna być dokładnie przemyślana, nie można kupić psa i za jakiś czas po prostu go oddać. jeśli hodowca sprzedał psa takiej osobie, to znaczy że nie sprawdził jej dokładnie i sprzedał psa w nieodpowiedzialne ręce. za to może się czuć winny. ale nie ma wpływu na różne wypadki czy sytuacje kryzysowe u nowego właściciela. jestem natomiast za tym, żeby hodowca brał spowrotem takiego psa zawsze wtedy, kiedy pozwalają mu na to warunki i sytuacja osobista. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
karenina Posted July 14, 2011 Share Posted July 14, 2011 [quote name='pa-ttti'] to o czym tu piszecie- obowiązek hodowcy aby przyjął psa w razie czego pod swój dach spowrotem-jak najbardziej się zgadzam. ale jak piszą niektórzy-zdarzają się sytuacje gdy hodowca jako człowiek z przyczyn mu niezależnych po prostu nie może tego zrobić. albo jest to hodowca który ma szczenięta sporadycznie- bo np pracuje, więc planuje sobie miot na czas urlopu, raz na dłuższy czas. czy on musi rzucać wszystko żeby zająć się psem którym ktoś nie może się już zając? z dniem zakupu psa człowiek staje się za niego odpowiedzialny. hodowca jest odpowiedzialny za psy które dzięki niemu przyszły na świat, ale główna odpowiedzialność powinna spoczywać na właścicielu, nie sądzicie? decyzja o zakupie psa powinna być dokładnie przemyślana, nie można kupić psa i za jakiś czas po prostu go oddać. jeśli hodowca sprzedał psa takiej osobie, to znaczy że nie sprawdził jej dokładnie i sprzedał psa w nieodpowiedzialne ręce. za to może się czuć winny. ale nie ma wpływu na różne wypadki czy sytuacje kryzysowe u nowego właściciela. jestem natomiast za tym, żeby hodowca brał spowrotem takiego psa zawsze wtedy, kiedy pozwalają mu na to warunki i sytuacja osobista.[/QUOTE] Owszem, PRAWDZIWY hodowca musi być odpowiedzialny za zwierze które powołał do zycia- do konca, nie do sprzedazy i zainkasowania pieniędzy. A jeśli ktoś nie ma warunków/czasu/możliwosci - to niech się nie nazywa hodowcą - bo dla mnie to zwykły rozmnażacz. I o ile nie ma się wpływu na zycie włascicieli psa- to ma się obowiążek zajęcia się swoim szczenięciem. Ja rok temu w 3 doby miałam spowrotem w domu sukę którą sprzedałam, choć do pokonania było ponad 1000 km w jedną stronę.. Mieszkała w domu który znałam od lat i wszystko było pięknie, do momentu gdy własciciele- oboje- stracili prace i umyslili sobie życie z psów- i pokryli wszystkie suki które mieli w domu, w tym i moją, roczną wówczas. Na szczescie nie zaszła, i na szczescie sie wygadali - bo napisali z pretensjami " no coz to bedzie za suka hodowlana jak ona w domu kryta sie nie zaszczenia" - i mała natychmiast była u mnie. Mimo, ze nie był to najlepszy moment. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Melisa Posted July 14, 2011 Share Posted July 14, 2011 Karenina, popieram w całej rozciągłości ! Moje szczeniczki nawet dziesięcioletnie, zawsze będą miały u mnie miejsce. Hodowca, ktorego nie interesują losy Jego szczeniąt/miotów, to zwykły rozmnażacz :-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Merrick Posted July 15, 2011 Share Posted July 15, 2011 Straszne z jak głupich powodów ludzie oddają psy :shake: U mnie na osiedlu mieszka kobieta, która wiele lat miała królika ''giganta''. Ponoć strasznie go kochała. Gdy dostała psa ( labradora ), królika pozbyła się w ciągu dwóch dni. Labradora miała 1,5 roku i ... dostała od krewnych na urodziny szczeniaka ( goldena ). Stwierdziła że goldeny jednak bardziej jej się podobają i oddała labradora hodowcy :shake: ( przyjął psa ). Obecnie golden ma rok i już nie jest taką słodką kuleczką a kobieta coraz częściej wspomina, że marzy jej się długowłosy onek, bo cytuję ''one są takie słodko-misiowate jak są małe'' :angryy::angryy: Już nie mam siły z nią gadać i uświadamiać :angryy: Przez pół roku była za granicą i jak wróciła natknęła się na mnie gdy byłam na spacerze z samym Baldurem ( wilczak ). Uśmiechnęła się radośnie i zapytała ''to tego husky pani oddała ? ale nie dziwię się pani, bo ten wilczak jest taki cudny''. Odpowiedziałam, że w przeciwieństwie do niektórych ludzi naprawdę kocham swoje psy i jestem za nie odpowiedzialna i Tamlin jest dalej u nas w domu i tam zostanie razem z Baldurem. Kobieta strasznie się najeżyła ( pewnie zrozumiała aluzje :diabloti: ) i zaczęła krzyczeć, że ja wcale nie jestem odpowiedzialna, bo trzymam te dwa ''biedne'' psy w bloku, w ciasnym mieszkaniu, i że one tam w ogóle nie mają miejsca na pewno itd. Odrzekłam że wole zapewniać moim psiskom odpowiednio długie i aktywne spacery, rozrywki itp. na polu i wiedzieć że do mieszkania wracają szczęśliwe i zmęczone, coś zjeść i się przekimać, i że cieszą się naszą stałą obecnością. Znam Tamlina ( husky ), gdy jeszcze nie miał towarzysza, to przebywanie samemu nawet w super wielkim ogrodzie nie cieszyłoby go bardziej niż przebywanie z nami w mieszkaniu. Bo co by tam sam robił ? Kopał dziury z nudów, szukał sposobów ucieczki z nudów, nakręcał się na inne psy, bo one chodzą luzem po drugiej stronie płotu a on jest odcięty ? A Baldur ? Dla wilczaka nie jest ważna wielkość ''budy'' tylko możliwość przebywania wśród swoich. Nawet gdy jechałam z nim pociągiem i rozłożyłam mu na całym siedzeniu kocyk, wolał wczołgać się na połówkę obok mnie, położyć mi łeb na kolanach, i w tak niewygodnej pozycji przejechać 2 godziny ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.