Jump to content
Dogomania

Dla niepogodzonych ze śmiercią przyjaciela - przeczytajcie


rebellia

Recommended Posts

A ja już tracę 2 sunie... Najgorsze jest to, ze muszę sama zdecydować o jej życiu... Muszę sama iść i podać jej "trucizne"... Ulżyć jej w cierpieniu... Wzięłam ja z pseudo...sunia rodowodowa... Z hodowlanka.... Nikt jej nie chciał... Trafiła do nas 2 lata temu...choroba serca, nowotwór, przepukliny, zapalenie uszu, skory, brak zębów, itd, itp... Pól roku temu kolejna diagnoza : rak wątroby... Mega szybko się rozwija... W ciagu kilku tygodni podwoiła wielkość... Podawalismy z wstęp ornipural... Świetny lek... Ale nastąpiło pogorszenie... Teraz dostaje trzy zastrzyki co drugi dzień... Już nie biega, nie skacze... Wrak psa... Jej oczy po prostu wyblakly... Cała wygasła, a była promyczkiem w naszym życiu... Mała osiedla... Wolałabym, żeby odeszła nagle... A łzy same lecą.....

Link to comment
Share on other sites

Magdola nie zabijaj swojej psuni. Jeżeli nawet nie jesteś w stanie jej pomóc to chociaż pozwól godnie odejść za tęczowy most.Czy przez chwilę zastanawiałaś się jak spojrzysz w swoją twarz po zabiciu tego psa ? Bądź przy niej w chwili śmierci, jestem pewien że bardzo tego pragnie i na pewno będzie tobie zawsze wdzęczna że nie opuściłaś jej w ostaniej drodze. Paweł

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Paweł... Ja cały czas walczę... Na razie co drugi dzień chodzimy na trzy zastrzyki... Póki co jest w miarę ok... Nowotwór uciska przepone, a to powoduje utrudnieniem w oddychaniu. Był już taki moment, ze ona straciła nadzieje, ze już nie wstawala ii wzrokiem prosiła... Póki co próbuje, ale nie pozwolę jej cierpieć...

Link to comment
Share on other sites

Podjecie takiej decyzji jest najgorsza rzecza ale patrzenie, jak pies cierpi i ta niemoc, ze nie mozna pomoc jest rownie straszna. Niedawno odeszla nasza Fiona - byla z nami 5 lat. Wzieta ze schroniska w Sopocie, okazala sie kochanym psem. Nawet kot za nia teskni i my rowniez. Przeszla powazna operacje przed dwoma laty, potem dostala wylewu - w sumie miala tych wylewow piec ale zawsze jakos dochodzila do siebie - oczywiscie ciagle byla na tabletkach. Przed smiercia byla bardzo niespokojna, nie spala w nocy, ciagle sie krecila. Lekarz powiedzial po zbadaniu, ze ma bole i ze przezyl juz swoje zycie. Zostawil nam czas na pozegnanie - zasnela w moich ramionach .... . Ciagle ja widze, ciagle mysle, ze zaraz przyjdzie. To byl moj pies od pierwszej chwili - wypatrzylam ja w internecie, chodzila tez za mna jak cien. Bardzo mi jej brakuje.

Link to comment
Share on other sites

  • 9 months later...

Minelo juz dwa lata odkad odszedl od nas nasz grzywek . Z jednym nie moge sie pogodzic dlaczego psy odchodza tak szybko? Gdy nadchodzi ten piekny wiek dojrzaly , gdy ma sie taki cudowny kontakt bez slow ze swoim pupilem , gdy on nas rozumie w mig a my jego, wystarczy spojrzenie a kazdy z nas wie o czym ten drugi mysli i co chce i wlasnie wtedy...odchodza.
Czasem zycie jest przerwane choroba ale nawet jesli nie to i tak za krotko.
Chodze i mysle : dlaczego tak szybko? Zdazylismy sie dotrzec , zrozumiec nawzajem i co? Wowczas rok dwa, trzy i koniec? To takie niesprawiedliwe.
Tak strasznie sie boje wziasc nowego pieska bo za szybko odchodza, nie potrafie sobie wyobrazic znow tego smutku i nieustajacej tesknoty.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Elwira11']Minelo juz dwa lata odkad odszedl od nas nasz grzywek . Z jednym nie moge sie pogodzic dlaczego psy odchodza tak szybko? Gdy nadchodzi ten piekny wiek dojrzaly , gdy ma sie taki cudowny kontakt bez slow ze swoim pupilem , gdy on nas rozumie w mig a my jego, wystarczy spojrzenie a kazdy z nas wie o czym ten drugi mysli i co chce i wlasnie wtedy...odchodza.
Czasem zycie jest przerwane choroba ale nawet jesli nie to i tak za krotko.
Chodze i mysle : dlaczego tak szybko? Zdazylismy sie dotrzec , zrozumiec nawzajem i co? Wowczas rok dwa, trzy i koniec? To takie niesprawiedliwe.
Tak strasznie sie boje wziasc nowego pieska bo za szybko odchodza, nie potrafie sobie wyobrazic znow tego smutku i nieustajacej tesknoty.[/QUOTE]
Elwiro, w listopadzie odeszla moja sunia, a kilka dni temu malenstwo, na ktore czekalam wieki... I to dopiero jest trauma, ze odchodzi niewinne stworzenie, ktore nawet nie " spróbowało" zycia... Ktore odeszlo kochane , ale w sumie to bez domu stałego.... I powiem Ci jedno: Psy mają jedną wadę: za szybko odchodzą! Ale wlasnie dzieki temu mozemy ocalic drugie stworzenie.... Trudne sa dla mnie te slowa, ktore napisalam, ale wierz mi.... Prawdziwe... Ale branie "zwierzaka na siłę" to nie o to chodzi....poczekaj, jedni potrzebuja mniej, drudzy wiecej czasu, ale ja juz "widze" po Twoim poście, ze kiedys w Twoim sercu zamieszka kolejny psiak <3

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

27 lutego 2013 odeszła moja Mikusia to bylo jest moje serduszko była jest dla mnie wszystkim, gdy patrze na dywan widze ja jak sie bawi i ociera straszny pieszczoch z niej był . Miała padaczke ratowałam ją od ponad tygodnia miała atak za atakiem około 20 codziennie , nie poddawałam sie walczyłam nadal nie spalam 4 dni zeby a pilnowac. Gdy padaczke pokonalismy tzn leki zaczeły działac doszło do niedotlenienia mózgu patrzyla sie w góre nie widziała , poszłam do lekarza weterynarz powiedzial ze mozliwe ze tak zostanie ale za miesiac mozliwe ze wroci do siebie ale lepiej zebym na koszty sie nie naciagala i ja uspiła, nie zgodzilam sie walczylam nadal karmilam strzykawka lecz mojej niuni zabrakło sił i sama postanowila ze odejdziebo wiedziała ze ja bede o nia walczyc i nigdy jej nie dam zasnac . Ostatni raz powiedziłam jej jak bardzo ja kocham czym jest dla mnie i zeby poszla juz do aniołków jak jej bardzo zle i dodalam ze ma wyjsc kiedys po mnie ze bedziemy jeszcze razem . A mimo to nadal mysle ze zamało zrobilam w domu tak pusto mieszkam sama nadal w nocy uważam jak spie zeby jej nie kopnać a przecież jej juz nie ma. Wiem ze jej aniołek siedzi koło mnie i pilnuje mnie . Czekam kochanie z niecierpliwościa na ciebie byłas najszczęsliwszym szczęsciem jakie mnie w zyciu spotkało dziekuje ci za te 14 pieknych lat . twoja Anitka [IMG]http://www.dogomania.pl/galeria/p/77989/[/IMG][IMG]http://www.dogomania.pl/galeria/p/77986/[/IMG][IMG]http://www.dogomania.pl/galeria/p/77985/[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

W styczniu odszedł od nas Pączuś, najwspanialszy Pies.Był z nami tylko trzy lata, trafił do nas wyciągnięty przez wolontariuszki ze schronu w Krakowie.Zmienił mnie na zawsze: przestałam jeść mięso, pomagam innym psom, mam dwa pieski Zenia i Zuzię, wszystko dzięki niemu. Umarł spokojnie w śnie, nagle,choć wiedziałam,że ma słabe serduszko...Okazało się,że przed śmiercią zrobiliśmy badani krwi i miał nowotwór. Brakuje mi go potwornie, jego ciepła, zapaszku, tulenia, jednego oka,które patrzyło na mnie z miłością. Moje życie już nigdy nie będzie takie same. Tęsknie Pączusiu, czekaj na mnie cierpliwie!

Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...

[CENTER][IMG]http://www.teraz.com.pl/vardata/gify/linie/linie007.gif[/IMG][IMG]http://www.teraz.com.pl/vardata/gify/linie/linie007.gif[/IMG]
[SIZE=4][FONT=comic sans ms][B][COLOR=#cc33ff][SIZE=6]
Kochani Przyjaciele - pamięć o Was została w nas na zawsze!!![/SIZE]

Wszystkim naszym Braciom Mniejszym, tym naszym Ukochanym
i tym, które odeszły w samotności...
Biegajcie szczęśliwie po zielonych łąkach za Tęczowym Mostem
i czekajcie na nas...[/COLOR][/B][/FONT][/SIZE]

[IMG]http://www.apetsmemorycremation.com/rainbowbridge2_1_.jpg[/IMG]


[IMG]http://www.teraz.com.pl/vardata/gify/linie/linie007.gif[/IMG][IMG]http://www.teraz.com.pl/vardata/gify/linie/linie007.gif[/IMG]
[/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 1 month later...

5 listopada 2012 odeszła moja miłość. Najcudowniejsze psisko-dla jednych zwykły kundel- które sprawiło że dzięki niej jestem taka a nie inna. Kropcia nie dożyła swoich 12 urodzin, odeszła miesiąc wcześniej.
Pamiętam ten dzień kiedy się już żegnałyśmy. Nikt nie chciała mi pomóc, wiedzieli że nic nie możemy zrobić.
Patrzyła tymi swoimi mądrymi brązowymi oczami w moje, mówiąc że to już koniec. Byłam z nią do ostatniego bicia jej małego serduszka. Pamiętam jak nie chciałam jej oddać, jak łzy leciały po jej nakrapianej sierści.
Nie miała siły. A tak bardzo chciałam ją zatrzymać..... Chciałam żeby odkrywała ze mną jeszcze najpiękniejsze chwile, owe miejsca do leniuchowania.
Kropciu mimo że mam już kolejnego psa i który zjawił się u nas już po dwóch miesiącach to wierze w to że to twoja zasługa. Przysłałaś go żebym nie cierpiała. Dziękuje ci za te 12 szalonych lat! Po prostu dziękuje.

Ps. Przeczytałam cały wątek płacząc... Nigdy tak jeszcze nie cierpiałam jak po stracie mojego skarba.
Psiarz psiarza zrozumie- dlatego tak często jesteśmy wyśmiewani za to że opłakujemy swoich przyjaciół.

Link to comment
Share on other sites

dziś właśnie Usypiałam moją prawie 2 letnią suczkę -trzymałam ją na rękach(w między czasie doktor podawała środek do Eutanazji) patrzałam jej w oczy i mówiłam "nie martw się... niedługo ja do ciebie dołączę i razem będziemy się znów bawić.." zamknęła oczy, wzięła wdech... i odeszła

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Dzisiaj mijają dwa lata jak Pan Kot Garfield zrobił nam kawał primaaprilisowy i przeszedł za TM .
Mimo, że do domu zawitał Bazyl, nadal brakuje nam Garfielda .....
A jutro mija 8 lat jak zaginęła nasza Onka Wapi :(.....
Nie wiem, czy jeszcze żyje czy jest za TM z Garfieldem. Wapi w tym roku skończy 12 lat ....

Link to comment
Share on other sites

  • 6 months later...

KROPI124 to prawda,że psiarz ,psiarza zrozumie dlaczego płacze po stracie swojego pupila. Nawet niektórzy ludzie posiadający pieski nie rozumieją jak można tak płakać.Nieraz słyszałam od mamy, która kocha zwierzęta, że przecież tak nie można,że trzeba wziąc innego psa. Jutro minie tydzień jak mojej ukochanej przyjaciółki nie ma, a ja nadal płacze.Dobrze,że nie pracuję, bo nie jestem w stanie wyjść z domu tak wygladając. Miotam się w poczuciu,że za wczesnie pozwoliłam jej odejść. Decyzje podjął mój mąz ,że Pestkę nalezy uspać, bo się męczy. U weta byliśmy co 2-3 dni, zastrzyki, nie było szans na poprawę. Widać było jak gasła, ale fakt,że usnęła w moich ramionach-nie wyobrażam sobie,żebym mogła ją zostawić-to trauma na całe moje życie. Kiedyś rodzice żartowali,że po ich smierci nie będę tak rozpaczała jak po stracie Pestusi. I cos w tym jest.Chociaż mam nadzieję,że bedą w zdrowiu żyli jak najdłużej, to wiem,że po stracie mojej ukochanej wierności świat mi się zawalił.Nie moge funkcjonować normalnie, bije się z myślami, czy dobrze zrobiłam,że posłuchałam męża i skróciłam jej cierpienie.To pytanie pozostanie chyba bez odpowiedzi, żyć mi sie odechciało. Przyszła mi taka myśl-zabiłam ją! Mąż twierdzi,że nie można było pozwolić,żeby cierpiała.

Link to comment
Share on other sites

Samotnia, jedno jest pewne skróciłaś psu cierpienie, to najsłuszniejszy wybór będziesz o tym przekonana ale jeszcze nie teraz za wcześnie na to. Nikt nie powie Ci jak masz przez to przejść, łatwo nie jest, traktujemy nasze psy jak najbliższą rodzinę, nic w tym złego. Nie poradzisz nic na rozpacz, przemyślenia, analizowanie co by było gdybym zrobiła .... . Nie katuj się jednak to nie jest potrzebne ani Tobie ani bliskim. Nikogo nie zabiłaś, pomogłaś odejść za tęczowy most, tam już nie ma cierpienia, trzeba naprawdę kochać psa aby się na to zdobyć, nie patrzeć jak tylko kona i cierpi, my ludzie nie mamy takiego wyboru nas będą do końca podłączać pod respirator i trzymać w bólu. Za jakiś czas ten ból się zmniejszy stanie się do przeżycia, staraj się pamiętać dobre dni spędzone z Pestusią, spacery, przytulania, to niech pozostanie w Twoim sercu i pamięci. Bądź silna a może kiedyś w Twoim sercu na nowo zakiełkuje miłość do inne psiej istotki skrzywdzonej przez los.

Byłam w takiej samej sytuacji mój pies odszedł 3 września 2013 roku przy okazji znalazłam jego książeczkę zdrowia i łzom na nowo nie było końca i zawsze mam go w pamięci i wciąż boli. Wiem jednak, że tamta podjęta decyzja była konieczna, trudna ale nie było wyjścia.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję dcz  za słowa otuchy i wsparcia, nawet nie wiesz ile znaczą.....żałoba po suni trwa, bo puste posłanko w sypialni i na parterze i przed oczami obrazy, kiedy z radością odnajdowała mnie w ogrodzie.....ja bardzo witała i cieszyła się każdym moim powrotem do domu.Nieraz droczyliśmy się z NIą, żeby zobaczyć na kogo czekała najbardziej i wtedy mimo tego,że wchodziła moja córka i mąż,ONA szukała mnie wyczekiwała,a kiedy pojawiałam się w drzwiach był śpiew radości i nieopisana radość, tych wspomnień i opowieści jest mnóstwo...ale tak bardzo bolą.....

Link to comment
Share on other sites

Samotnia, rozumiem doskonale przez co przechodzisz, po śmierci mojego psiego przyjaciela byłam tydzień na urlopie nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Nikt nawet nie próbował zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo boli jak odchodzi pies. Dwa tygodnie po śmierci  psa wracaliśmy z mężem późnym wieczorem od znajomych w czasie jazdy zwróciłam mu uwagę aby się pospieszył ponieważ  w domu pies nie wysikany i głodny, on na to jaki pies przecież nie mamy już psa. Mój też witał mnie jako pierwszą. Brak mi było jego stukotu pazurków o parkiet, szturchania nosem, wykopanych na ogrodzie dołów, jeszcze długo znajdowałam sierść na kanapie, dywanie i nad każdym kosmykiem wyłam, jak nikogo nie było w domu. Ale nie można się zatracić w żałobie, pamiętaj, że jeszcze wiele jest do zrobienia dla innych psiaków które czekają na kochający dom, miłość, ciepły kącik i pełny brzuszek. Nie zamykaj się na życie, ja się nie zamknęłam i jest ze mną tupot pazurów, kudły wszędzie wielki czarny nochal i mnóstwo kłopotów.

:calus:

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

dcz, jeszcze raz dziękuję, myślę,że rozumiesz mnie jak wielu "psiarzy".... na razie :placz: ,mam nadzieję,że i dla mnie zaświeci jeszcze słonko. Wiem,że mam bardzo wiele miłości dla psiaków / od jakiegoś czasu myślę o wolontariacie w schronie w moim mieście/ ta myśl dojrzewa. Moja córcia z mężem już dawno podsunęli mi myśl o pomocy zwierzaczkom, bo widzą jak reaguję na informacje o psiej i kociej niedoli... tylko czy dam radę, na razie musze zarzucić ta myśl i uporać się ze sobą....jeszcze raz dzięki wielkie dcz

Link to comment
Share on other sites

Zrobiłaś dobrze, ja przez przechodziłam wiele razy ale nie mogłam pozwolić na to, żeby moje ukochane psiaki odchodziły w bólu i cierpieniu. Zawsze walczyłam z chorobą dopóki się dało ale mimo, że ta decyzja zawsze była trudna podejmowałam ją, żeby miały godną śmierć i nie cierpiały. I zawsze w domu pozostawał drugi lub więcej psów, pozwalały łatwiej przeżyć odejście choć jak je wspominam to nie raz płaczę ale też myślę, że już nie cierpią a te to żyją ze mną dają mi pociechę.

Link to comment
Share on other sites

Samotnia, pomysł z wolontariatem popieram, jeżeli tylko masz czas i chęci i serce pełne miłości do zwierząt to dobra decyzja a jeszcze masz wsparcie rodziny to super. Do dzieła, pomagaj potrzebującym, w schronisku zwierzaki czekają na każdego człowieka głaskanie, wyprowadzenie na spacer. Powodzenia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...