Jump to content
Dogomania

Czy psy mogą przewidziac własną smierc


Ka$ka9141868

Recommended Posts

Orzech, ja myślę PRAWIE tak samo jak Ty, jednak chyba trochę za bardzo sie podekscytowałeś. To nie jest temat do kłótni, wyraziłeś swoje zdanie, to nie znaczy, że masz potępiać zdanie innych. A to, że nie wierzysz w świętego Mikołaja, to Twój problem, bo ja wierzę i jest mi z tym znacznie weselej, niż Tobie =P A to, że nie wierzysz w 'bozie' to już Twój indywidualny, niezwiązany z dogo problem. Jakieś 3-4 posty temu miał być Twój ostatni, więc odpuść dumie i nie odpisuj po każdym, tylko spokojnie się nasmiewaj nie udzielając sie, ok?

[quote name='kaska9141868']Psy jak są bardzo chore zarobaczone i osłabione ,przed dzien swojej smierci robią się wesołe i dają nadzieje właścicielowi że wszystko będzie dobrze a na drugi dzień są za TM. MALINKA
[*]
[*]
[*][/quote]

Zgadza się, tak stało się z Malinką, ale to nie znaczy, że tak jest w każdym przypadku Kasiu, znasz tylko jeden, więc daruj sobie jakieś statystyki.

Link to comment
Share on other sites

Uczłowieczanie psów jest szkodliwe. Natomiast przypisywanie im nadprzyrodzonych zdolności nieszczególnie - wydaje mi się, że w przypadku śmierci zwierzęcia pomaga właścielowi łatwiej ją znieść, zracjonalizować. Bo pies "pożegnał się", bo "pozwoliłem mu odejść do psiego nieba" itd. Strata psa to bardzo ciężki moment i wypada uszanować emocje właściciela. Często ludzie opowiadają mi, jak ich pies odchodził, jak wołał w ostatnich chwilach życia, a później dawał różne znaki "zza grobu". Wysłu****ę tego i nie wyjeżdżam z tekstem, że na pewno piszczał, bo go coś bolało, a znaki "zza grobu" to wytwory ich umysłu otumanionego przez żal.

Link to comment
Share on other sites

Przeczytałam te kilka stron sporów i przemyśleń i też coś dorzucę.
Orzech w pewnym sensie ma rację - owszem psy działają na podstawie skojarzeń, odruchów itd. Ale to tylko część ich psychiki. Bo każdy kto ma psy wie, że jak to powiedziano w Pulp Fiction (dialog na temat zjadania zwierząt) "pies ma osobowość". I właśnie o to chodzi! To nie jest tylko zwykły zespół odruchów i skojarzeń!
Poza tym pomiędzy psem i jego opiekunem istnieje nić porozumienia, jakaś chemia. Oczywiście różne są więzi, bo różne są też psy, różnie też różne osoby odbierają pewne odczucia, mają różny stopień wrażliwości.
Nie lubię uczłowieczania psów i nie robię tego ale mając u swego boku psy całe życie wiem że pies odczuwa pewne zjawiska inaczej, mocniej, wcześniej niż dostrzeże je człowiek - może to po części prawa natury, a może coś o czym nie mamy pojęcia... Coś o czym dowiemy się gdy spotkamy się za TM...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='orzech']przepraszam a co mialo zabolec? wyjasnilem ci tylko glupote twojego zarzutu wyssanego z palca. bo gdzie napisalem, ze nie bede zalamany po utracie psa? pokaz mi to prosze...
[/QUOTE]
Widzisz, mnie właśnie o to chodziło... też niby nie napisałeś, a ktoś sobie dopowiedział resztę i jak fajnie tak jest?

Link to comment
Share on other sites

Z ogromną przyjemnością przeczytałam ten wątek.
Od wielu lat interesuję się psychologią zwierząt i moim marzeniem było zostać weterynarzem pracującym ze wszystkimi zwierzakami ale jestem kosmetyczką he,he.Nie należę też do osób które uczłowieczają zwierzęta bo to nie o to chodzi. One są inne i my jesteśmy inni ,więc nie ma tu co się porównywac i upodabniać. Uważam,ze mam ogromne doswiadczenie ze zwierzakami róznego gatunku i wymiarów ale oczywiście pierwsze miejsce w moim sercu zajmuje moja łaciata Gina-beagielka. Dzięki temu ,że obie obserwujemy swoje zachowania od 10 lat znamy się na wylot, niemalze aż do kości. Ona wie wszystko o mnie, ja o niej. Ona wie,w co ubieram się na łąki a w co do pracy.Smiem twierdzić,że nawet umie liczyć do siedmiu :cool3: bo jak jest siedem czyli niedziela to wie ,ze pojdziemy na dłuuugachny spacer do lasu. Mamy swoje rytuały i tak jest od 10 lat. Masz racje Orzech ,że pies działa pod wpływem instynktu i wie,że jak otwierasz lodowkę to najprawdopodobnie coś mu się dostanie no bo w koncu ma nochal i wie,ze tam jest jedzonko. Zgadzam się z Tobą ze wszystkim i szanuję Twoje zdanie odnośnie św.Mikołaja, którego ja akurat lubie ,nawet bardzo. :lol: Ale mozesz mi wierzyć ,że wiele razy doświadczyłam takiego czary mary i nie uważam ,że jezeli Ty tego nie doświadczyłes to Twoje psy są głupie. Wcale nie. Może nie było takiej sytuacji w Waszym współistnieniu żeby one mogły Ci to pokazać..Ja napiszę Ci dwa przykłady,jeden behawioralnie wytłumaczalny a drugi nie.

Link to comment
Share on other sites

1) Wieczor. Ogladam telewizje. Zwykle Łaciata lezy obok mnie ale kątem oka widzę,ze siedzi w przedpokoju z nochalem zwroconym w stronę kuchni. Wołam ją, ona nie reaguje. Popatrzyła tylko na mnie i siedzi dalej. Ide do kuchni i nic nie widze. Siadam i ją wołam, ona nic. Uszy czujne, nochal w stronę kuchni, skupione psie spojrzenie. Wstaję i idę do kuchni. Nic nie widzę ale pies mnie obserwuje. Pytam się -Gina ,o co chodzi? -a ona podbiega do kuchenki gazowej. Nie dokręciłam kurka z gazu..
2) Wieczor. 19.30. Pies spi. Nagle zrywa się z posłania i zaczyna biegać od drzwi do pokoju,z pokoju do drzwi, na balkon znowu do drzwi.Zaczyna skamleć,widzę ,ze jest przerażona. Cały czas biega,zaczyna wyć. Uświadamiam sobie ,że nie wrócił jeszcze moj syn. Panika psa zaczyna mi się jakby udzielać. Uspokajam psa ale bardziej uspokajam tym siebie. Nie ma mojego dziecka a powinnno już być. No i ten pies...Za chwile telefon z policji. Syn pobity,okradziony,jest na komisariacie..

Przykład nr.1 Całkowicie do wytłumaczenia. Obcy zapach zaniepokoił psa. Łaciata jak mogła tak mi pokazała ,że coś jest nie tak.
Przykład nr.2 Niewytłumaczalny dla mnie bo Gina nigdy wczesniej ani nigdy pozniej tak się nie zachowywała.Może właśnie telepatycznie ,w innej przestrzeni poczuła strach i ból mojego dziecka.

Kocham mojego psa bardzo. Za jej nos,za brązowe oczy i jej mądre spojrzenie.Nawet kocham ją za każdy milimetr jej łaciatego sierściucha liniejącego cały rok i kocham ją za jej białe włosy na moich ciemnych ciuchach, czarne włosy na białych ciuchach i tricolorowe włosy na wszystkich ciuchach.:multi:Teraz konczy 10 lat i widze ,że się starzeje. Ma 3 guzy, siweją jej uszka i już sie boję tego dnia kiedy będę musiała zadecydować o jej życiu i śmierci, choć modle się o to by odeszła jak najpóżniej ze starości na moich rękach. Na pewno jej wtedy powiem,choć nie zrozumie moich słow ale zrozumie moje myśli ,że przezyłam przy niej piękne chwile i dziękuję jej za każdą z nich i ze do konca moich dni będzie w moim sercu. Jest i będzie psem mojego życia.

Link to comment
Share on other sites

szarik mialem sie nie odzywac... ale skoro ktos mnie wywoluje do odpowiedzi to wypada odpisac ;)
wcale sie nie unosze i nie obrazam. po prostu pisze to co mysle, a sposob w jaki to robie jest po prostu charakterystyczny dla mnie.
jezeli nikt nie bedzie mial ochoty dyskutowac ze mna (bo faktycznie nie ma o czym) to nie bede odpisywal i sprawa zalatwiona. z reszta ani ja was nie przekonam ani wy mnie.
dodam tylko, ze przeczuwanie wstrzaszow sejsmicznych i tsunami przez zwierzeta tez kiedys bylo uwazane za cud i 6 zmysl... dopiero nauka po latach pokazala ludziom, ze sa w bledzie. i tak jest zawsze...
psy maja takie zmysly jak my, tylko niektore setki razy bardziej czule... stad sa zjawiska, ktorych nie zauwazamy a one tak.
moze na zjawiska ktorych nie potraficie sobie wytlumaczyc tez kiedys znajdziecie logiczne rozwiazanie - zycze wam tego ;)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o telepatię- a czemu właściwie uznajemy ja za rzecz nadprzyrodzoną? Może to tylko kolejny zmysł, który jest w różnym stopniu u różnych osobników rozwinięty?

Jeśli chodzi o przewidywanie własnej śmierci- wydaj mi sie, że wiekszość zwierząt wie kiedy nadchodzi koniec, o ile jest to spowodowane chorobą lub starością... ludzie też, jeśli tylko nie zagłuszają na siłę wewnętrznego głosu:roll:

Natomiast jest pewna smutna prawda, o której głośno sie nie mówi....
Niekiedy zwierzęta się usypia. W przypadku, kiedy pomagamy zwierzęcić umrzeć, bo ono cierpi, zazwyczaj to co najbardziej da się zauważyć, to ulga... bo już nie boli, już jest dobrze.
Ale inaczej się ma sprawa w przypadku uśpień psów np. w schronisku, kiedy zabijane sa zwierzęta agresywne do innych, stare, lecz zdrowe, czy po prostu nieadopcyjne (pomijam zgodność z prawem takiego postępowania). Bardzo często zwierzęta staczaja rozpaczliwą walkę o życie. Mimo, że są traktowane łagodnie i delikatnie, mimo, że przecież "technicznie" ten zastrzyk nie różni się od innych- one WIEDZĄ i próbują się uratować:placz:
Bywa, że taki pies choć wszystkie poprzednie zabiegi znosił bez protestu- teraz wyrywa się, miota, nawet gryzie.... Nie zawsze tak jest, ale wystarczająco często, żeby się zastanowić- skąd one wiedzą co je czeka?:-(

Link to comment
Share on other sites

Czytam tę dyskusję, i nie wierzę wręcz, że wielbiciele psów aż tak bardzo mogą się różnić poglądami. Kocham wszelkie stworzenie, nawet pająków z domu nie wyganiam. Jeśli chodzi o śmierć - KAŻDE zwierzę je przeczuwa i stara się znaleźć cichy i odosobniony kąt, by to się dokonało. Daleka jestem od przypisywania zwierzętom zdolności metafizycznych, aczkolwiek zdarzył mi się jeden dziwny przypadek.
Kama, piesowa mojego narzeczonego (obecnie TŻ) została na czas wakacji umieszczona w domu babci. Lubiła tam przebywać, ogród i kumpele. Wyjechaliśmy na 4 tygodnie, po dwóch skończyła się kasa i podjęliśmy decyzję powrotu.
A teraz jest relacja Babci: Kama w dniu, gdy zawróciliśmy (2000 km od Wrocławia) odmówiła jedzenia i zakoczowała pod furtką. Czekała 2 dni. Ona po prostu wiedziała. Skąd i jak? Nie mam pojęcia.
Ale to był jedyny przypadek.
Sądzę tak: zwierzę to zwierzę, człowiek też jest zwierzęciem, które utraciło instynkt. Kochamy swoje psy i staramy się podłączyć im ludzkie i ponadludzkie zdolności. Jak pies umiera, widzimy go w jego stałych miejscach, wmawiamy sobie, że przekazuje nam jakieś przesłanie. Sama tak miałam, gdy wzięłam Grtę na smycz Pumy. Ale to są nasze chęci i wyobrażenia. Bardzo bym chciała, by istniało niebo dla psów i tam bym po śmierci chciałabym trafić.
Ale to jest po prostu niemożliwe - bo po prostu żadnego nieba nie ma, ani psiego, ani ludzkiego, krowiego, świńskiego czy końskiego.
Niebo zwierząt możemy stworzyć tylko tu, tak jak stwarzamy czasem piekło.

Link to comment
Share on other sites

moim zdaniem psiaki czują swój koniec i to o wiele wcześniej , przynajmniej moje dwa psy przeczuwały coś "złego" kilka miesiecy przed swoim odejściem, wiedziały ,że nie wiele czasu im zostało...oba mieszkały na zewnątrz domu i nim przyszła choroba , która ich zabrała zaczeły wchodzić do domu, kładły się na podłodze, i starały się z nami spędzać jak najwięcej czasu, były wręcz natrętne :razz: o ile można tak to nazwać, potem wszystko uspokajało się, a kilka miesięcy później atakowała czworożnych choroba, której niestety nie mogły zwalczyćberriemu padł centralny ośrodek nerwowy, choroba dopadła go nagle , niespodziewanie , zabrała go za wcześnie... ,zaczął słaniać się na nogach, nieustannie chodzić w kółko, aż do upadku, przestał widzieć, słyszeć, jadł coraz mniej (z 48 kilo schudł nagle do 32 ), a gdy odmówił przyjmowania wody, wiedzieliśmy że jego koniec jest już bliski, odszedł po 2 tygodniach walki z chorobą, pod koniec której był całkowicie nieświadom gdzie jest i kto się nim zajmuje, nie byl świadomy nawet tego że leżeliśmy na wspólnym posłaniu, nic nie odczuwał kiedy kładłam go i zmuszałam do leżenia po kilkunastominutowym marszuw kółko,który go całkowicie wykańczał , jednak u weterynarza przed podaniem zastrzyku zaczał byc niespokojny - nie trwało to długo już po chwili wydawal się znów spokojny i otępiały chorobą, praktycznie nie czuł robionego zastrzyku usypiającegoo dżekiego walczylismy dłużej, zmarł na przerzuty nowotworowe, mimo 2 letniej terapii, nie dało się zachamować choroby, nim przyszło pogorszenie jego stanu, zaczął się łasić i chyłkiem przemykał do domu i nie chciał z niego wyjść, a potem nawrot choroby poszedł lawinowo, dżeki był ukochanym psem mojego ojca, którego w czasie choroby niestety nie było, dżeki walczyl z rakiem miał wzloty i upadki , kilkakrotnie w czasie jego choroby zastanawiałam się, czy mam już go uśpić żeby dłużej sie nie męczył, kiedy byłam bliska tej decyzji nagle jego stan nieznacznie się poprawiał , co dawało nam nadzieje na dalsze zdrowienie psiska, niestety zaraz po poprawie, nastepowała reemisja i rak atakował z innej strony,dżeki mimo wszystko trzymał sie dzielnie, ale gdy mój ojciec wrócił jego stan dżekiego uległ gwałtownemu pogorszeniu się, i już nie bylo dla niego odwrotu, dżeki po prostu czekał aż jego pan wróci do domu....teraz wiem, jak wyglądają oczy psa, który już wie, że niedługo, może nie od razu , ale za jakiś czas,już go ze mną nie będzie......

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szarik']myszsza, myślę, ze to nie czas i miejsce na rozważania, czy niebo jest, czy go nie ma... Ale z resztą się zgadzam. Choć lubię wierzyć czasem w rzeczy niestworzone, tak żyć jest znacznie łatwiej! ;)[/quote]
szarik: to właśne JEST ten wątek, czas i miejsce o dyskusji o niebie. Czy się w nie wierzy, czy nie - to zupełnie inna sprawa. Niektórzy są przekonani o istnieniu psiego nieba, inni kociego. Ile nieb może być: ludzkie, psie, kocie, szczurze, chomikowe czy kanarkowe, i jeszcze owadzie, gadzie, rybie. Ile stworzeń kochamy, tyle nieba się im próbujemy stworzyć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='myszsza']szarik: to właśne JEST ten wątek, czas i miejsce o dyskusji o niebie. Czy się w nie wierzy, czy nie - to zupełnie inna sprawa. Niektórzy są przekonani o istnieniu psiego nieba, inni kociego. Ile nieb może być: ludzkie, psie, kocie, szczurze, chomikowe czy kanarkowe, i jeszcze owadzie, gadzie, rybie. Ile stworzeń kochamy, tyle nieba się im próbujemy stworzyć.[/quote]
Pytanie- a czemu nie? Czy przestrzeń niebiańska jest ograniczona?

Link to comment
Share on other sites

Energia która napędza życiem każdą istotę ,w momencie jej smierci nie moze zniknąć we wszechświecie - jest to po prostu niemożliwe. I obojętnie jak nazwiemy to miejsce gdzie ona ulatuje, czy niebem czy nie ,gdzies takie miejsce jest, tylko nikt nie wie gdzie. Nam łatwiej i lepiej jest sobie wyobrazić ,ze nasz ukochany pies po smierci bryka w psim niebie, po niebiańskiej łące albo jeszcze lepiej ,że kiedyś w jednym niebie dla wszystkich stworzeń będzie na nas czekał.
A ja sobie wymyśliłam,ze ewolucja występuje też w duszach. I zwierzęta po smierci przechodzą następne wcielenia i awansują co raz to wyżej (tak zresztą jak my) by w ktorymś momencie stać się człowiekiem i w pełni świadomości dązyć do doskonałości by kiedyś połączyć się z Bogiem- i to wg.mnie jest szczyt osiągnięcia duszy ludzkiej(he,he może wymysliłam jakąś własną religie)
I myśle sobie, patrząc na Ginę,że to ostatnie jej zwierzęce wcielenie. Teraz po smierci będzie człowiekiem bo inaczej byłoby to niesprawiedliwe.

I jeszcze opowiem Wam anegdotkę z życia mojego syna ,jak to w 2 kl.szk.podst. na lekcji religii ksiądz opowiadał o niebie i piekle ,no i że oczywiście trzeba być bardzo dobrym zeby sie dostac do nieba bo w innym przypadku to czeka piekło :evil_lol:. I miedzy innymi powiedział,ze niebo jest tylko dla ludzi, na co moje dzieko pyta się, a co ze zwierzętami w takim razie? A ksiądz na to ,że w niebie nie ma miejsca dla zwierząt. I wtedy moje dziecko wstało i powiedziało- to ja nie chcę iść wcale do takiego nieba w ktorym nie ma miejsca dla mojej papugi!! :lol:
He,he po mamusi to ma :p


PS. Orzech ! Brakuje mi Ciebie!! :))

Link to comment
Share on other sites

Myślę, ze nikt mnie tu nie zlinczuje za off.

[B]Moje psie niebo
[/B][I][SIZE=2]Barbara Borzymowska[/SIZE][/I]
[FONT=Comic Sans MS][SIZE=2][/SIZE][/FONT]
[FONT=Comic Sans MS][SIZE=2]Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba,
to przepraszam Cię, Panie Boże,
mnie tam także iść nie potrzeba.[/SIZE][/FONT]

[FONT=Comic Sans MS][SIZE=2]Ja poproszę na inny przystanek,
tam gdzie merda stado ogonów.
Zrezygnuję z anielskich chórów
tudzież innych nagród nieboskłonu.[/SIZE][/FONT]

[SIZE=2][FONT=Comic Sans MS]W moim niebie będą miękkie sierści,
nosy, łapy, ogony i kły.
W moim niebie będę znowu głaskać
moje wszystkie pożegnane psy.[/FONT][/SIZE]
[FONT=Comic Sans MS][/FONT]
[FONT=Comic Sans MS][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Nie chcialo mi sie czytac calego watku bo widze dlugie opowidania. Ktos na poczatku napisal ze pies nie przewiduje tylko szuka spokoju i tak wlasnie jest, koty rodzac mlode (dachowe z instynktem, a nie moja persica ktora rodzi mi w lozku) oddala sie od nawet ukochanych wlascicieli zeby urodzic jak sie jej wydaje w bezpiecznym i cichym miejsacu nei mialam nigdy doczynienia z psami i takimi historiami ale moich znajomych trzy koty oddalily sie od domu by w spokoju umrzec, moj kolega poszedl ze swoim do weta bo niewiedzial czy niepotracil gosamochod albo czegos nie zjadl wet poweidzial ze zawal i ewidentna starosc i podsumowal "madry kot nieumieral przy ludziach" wiec cos w tym chyba jest, ale zwierzeta niemysla kategoriami nie chce zeby na to patrzyl, a odejsc w spokoju, ciszy, bezpieczenstwie... MOju pies jak boli go lapka to przychodzi i pokazuje jak bardzo go boli, jak sie zle czuje nie odstepuje mnie na ktrok, a kotka to juz wogole jest swiruska ktora sie od czloweika na krok nie odklei wiec moze to tez zalezy od przywiazania, bo jakos niewyobrazam sobie mojego psa ktory szukalby innego miejsca do odejscia niz przy mnie, ale moze...

Link to comment
Share on other sites

Ten wiersz powtarzałam sobie w myślach jak mantrę, przez wiele dni po pożegnaniu Pumy, robiąc obiad, paląc papierosa, idąc do pracy i przed snem. Gdybym wierzyła w jakiekolwiek niebo (przepraszam wierzących, ale to moje prawo), chciałabym takiego, gdzie są moje psy.
Odpowadająs Szarikowi: masz rację, przestrzeń niebiańska w naszych sercach i umysłach jest absolutnie nieograniczona.
Jest coś, czego zazdroszczę niektórym psom (tym kochanym, z ludzkimi przyjaciółmi) - prawo do śmierci bez cierpienia, a tego ludziom się odmawia, nie ma tego ostatniego zastrzyku, przytulenia, tylko jest ból i strach aż do końca, przedłużanie sztuką medyczną agonii w imię czego?
Przepraszam, miałam ...przepraszam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='myszsza']Jest coś, czego zazdroszczę niektórym psom (tym kochanym, z ludzkimi przyjaciółmi) - prawo do śmierci bez cierpienia, a tego ludziom się odmawia, nie ma tego ostatniego zastrzyku, przytulenia (...)[/quote]
Jedna z nielicznych przewag, jakie zwierzęta mają nad ludźmi.

Link to comment
Share on other sites

jak ja sobie przypomne ostatni dni zycia mojej Kaji(owczarek collie), była juz strasznie wycięczona przez chorobe , wieczorem dostała mnustwo zastrzyków i lekarstw od weterynaza lecz nie dawał jej juz zbyt wiele nadzieji , nie mogła juz ustac samodzielnie na nogach , lezała ale jeszcze tliło sie w niej zycie , zamachała ogonem... rano poszłam do niej razem z lekarstwami, zdawała sie jeszcze słapsza ale była jeszcze na jawie bo gdy przyklęknęłam przy niej patrzyła sie w oczy , po chwili jak by zrobiła głebszy oddech i... ['] ostatni juz w swoim zyciu . nigdy nie zapomne tego psa ['] :-(


smierc mojego drugiego psa Karuska(przodek Karusia który jest aktualnie za mna) była bardzo nagła , została zabity przez samochud , niestety nie byłam z nim przed smiercią , opłakiwałam tylko jego zwłoki :-( . to było strasznie niespodziewane , naprawde nic nie wskazywało na to ze moze moje szczescie nie długo sie skonczy . widocznie nawet on nie wyczuł swojej smierci [']:-( ['] zginą nagle ale nie w spokoju w huku pojazdów na ruchliwej jezdni...


nie wiem gdzie teraz jest Karusek(czy Kaja) ale juz nie raz powracał do mnie w snach , zawsze usmiechniety i szczesliwy , chce zeby juz zawsze taki pozostał ;*

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...