Jump to content
Dogomania

Mówią, że mój pies to nie Husky


Alandar98

Recommended Posts

Aha-no to ja mam psa mixa jamnika długowłosego z krótkowłosym miniaturką.Oba psy rodowodowe,z jednej hodowli.Nie ma żadnego udokumentowanego pochodzenia bo niby skąd mam je mieć? Psa dostałam za darmo.Myślisz,że mogę się domagać poświadczenia pisemnego,że mój pies jest rasowy? Tylko jaka to rasa,kurczę... :)

Link to comment
Share on other sites

Aha-no to ja mam psa mixa jamnika długowłosego z krótkowłosym miniaturką.Oba psy rodowodowe,z jednej hodowli.Nie ma żadnego udokumentowanego pochodzenia bo niby skąd mam je mieć? Psa dostałam za darmo.Myślisz,że mogę się domagać poświadczenia pisemnego,że mój pies jest rasowy? Tylko jaka to rasa,kurczę... :)

Mój z pewnością jest kundelkiem:)

Link to comment
Share on other sites

Tak, jest kundelkiem, bo jeżeli ten konkretny pies nie ma papierów na to, kim są jego rodzice, to cała reszta to tylko słowo przeciwko słowu.

 

Skąd masz pewność, że człowiek, od którego kupiłaś psa powiedział prawdę pokazując Ci rodziców? W pseudohodowlach to zwyczajna praktyka, w domu 2 śliczne pieski, które są pokazywane jako "rodzice", a fabryka psów w stodole obok. i prawdziwa mamusia w ciasnej klatce...

Link to comment
Share on other sites

A w przypadku kiedy dwoje rodzicow posiadaja rodowod,a zostaly rozmnozone poza zwiazkiem?
To co to sie urodzi?Kundel?Pies w typie rasy?Czy Husky?

Rodowody rodziców nie stanowią podstawy do wydania szczeniętom rodowodów.

Aby szczenięta były rasowe, ich rodzice muszą, m.in. posiadać uprawnienia hodowlane.

Są przecież psy rodowodowe niehodowlane- posiadające jakieś wady, które wykluczają je z hodowli (i nie zawsze są to wady eksterierowe- widoczne gołym okiem)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nie nie, ja rozumiem o co Zosi chodzi. Z punktu widzenia biologicznego (genotyp & fenotyp) te zwierzęta są jak najbardziej rasowe, tyle, że ta świadomość dla ludzi jest trochę bezużyteczna bo nie mają udokumentowanego pochodzenia.

 

BTW Związkunio nie jest taki znowu kryształowy i z tym "udokumentowanym pochodzeniem" to takie różne zabawne i ucieszne cuda czasem się dzieją, że gdyby wprowadzono obowiązkowe badania genetyczne to byśmy się zdziwili...

Link to comment
Share on other sites

No tak, widziałaś rodziców - oboje husky, udokumentowane pochodzenie. Twój pies wygląda jak husky, zachowuje się jak husky, no to jak nie husky skoro husky.

 

Tylko tak samo ja mogę mówić, że jestem spokrewniona z brytyjską królową. Ale tak długo, jak nie będę miała na papierze potwierdzonego pochodzenia, to sobie mogę co najwyżej herb kredkami namalować.

Link to comment
Share on other sites

 

Nie nie, ja rozumiem o co Zosi chodzi. Z punktu widzenia biologicznego (genotyp & fenotyp) te zwierzęta są jak najbardziej rasowe, tyle, że ta świadomość dla ludzi jest trochę bezużyteczna bo nie mają udokumentowanego pochodzenia.
 
BTW Związkunio nie jest taki znowu kryształowy i z tym "udokumentowanym pochodzeniem" to takie różne zabawne i ucieszne cuda czasem się dzieją, że gdyby wprowadzono obowiązkowe badania genetyczne to byśmy się zdziwili...

 
a ja nie rozumiem ,pies ma rodzicow z rodowodem ale sam nie ma papierów ,własciciel mowi że rasowy .No to rozmnozyć może z taka sama suczką ' bez papierów" ,to szczeniaki tez rasowe? I tak dalej rozmnażamy bez papierów a co wiemy o przodkach ,nic .Opieramy sie na jakimś słowie ,prawdziwym lub nie ale nic nie znaczącym.A kryształowośc w ZK zawsze można sprawdzić i tyle.
Link to comment
Share on other sites

Oj, rzetelność hodowców to bywa dość dyskusyjna. Osobiście znam papierowego labradora Maxa, maści biszkoptowej, co to mu uszy stanęły jak trochę podrósł. Znajoma pojechała nawet awanturę robić hodowcy, wypierał się, że pies podstawiony no ale chip nie kłamie. Nie był w stanie wytłumaczyć jak to się stało, pokazał jej nawet jakąś umowę w związku z kryciem. Musiało dojść do jakiegoś niekontrolowanego krycia. Hodowca o tyle uczciwy, że zwrócił jej pieniądze. A Max wyrósł na coś przypominającego owczarka tylko biszkoptowego

Link to comment
Share on other sites

Oj, rzetelność hodowców to bywa dość dyskusyjna. Osobiście znam papierowego labradora Maxa, maści biszkoptowej, co to mu uszy stanęły jak trochę podrósł. Znajoma pojechała nawet awanturę robić hodowcy, wypierał się, że pies podstawiony no ale chip nie kłamie. Nie był w stanie wytłumaczyć jak to się stało, pokazał jej nawet jakąś umowę w związku z kryciem. Musiało dojść do jakiegoś niekontrolowanego krycia. Hodowca o tyle uczciwy, że zwrócił jej pieniądze. A Max wyrósł na coś przypominającego owczarka tylko biszkoptowego

ale to nie oznacza że nie był po tych rodzicach co byli w papierach, Rodowód nie jest gwarancją że pies będzie pięknym przedstawicielem rasy - labrador może mieć klapnięte uszy, wciąż będzie labradorem, rodowodowym, rasowym, tylko gorszym w typie.

Link to comment
Share on other sites

Nie nie, ja rozumiem o co Zosi chodzi. Z punktu widzenia biologicznego (genotyp & fenotyp) te zwierzęta są jak najbardziej rasowe, tyle, że ta świadomość dla ludzi jest trochę bezużyteczna bo nie mają udokumentowanego pochodzenia.

BTW Związkunio nie jest taki znowu kryształowy i z tym "udokumentowanym pochodzeniem" to takie różne zabawne i ucieszne cuda czasem się dzieją, że gdyby wprowadzono obowiązkowe badania genetyczne to byśmy się zdziwili...


No dokladnie o to mi chodzilo,bo widze ze wiekszosc nie zrozumiala :)

Czyli na dobra sprawe genetyka powinna byc "dokumentem" rasy,a nie rodowod?
Tak tylko gdybam ...
Nie posiadam,ale ciezko byloby mi nazwac z punktu widzenia tejze genetyki idealnego przedstawiciele rasy - kundlem.
Link to comment
Share on other sites

"A kryształowośc w ZK zawsze można sprawdzić i tyle."

 

 

Hue hue hue.

Ech, naiwność...

 

Frodko - może nie histeryzujmy, z biologicznego punktu widzenia szczenię dwójki psów tej samej rasy jest oczywiście tejże rasy - no i naturalnie, jak to już zostało napisane, właśnie z powodu owej ludzkiej skłonności do przekrętów i mataczenia, jakoś tam potrzebne jest potwierdzenie pochodzenia na piśmie - ale to naprawdę tylko kwestia ludzkich procedur, ja piszę o genetyce...

Link to comment
Share on other sites

No dokladnie o to mi chodzilo,bo widze ze wiekszosc nie zrozumiala :)

Czyli na dobra sprawe genetyka powinna byc "dokumentem" rasy,a nie rodowod?
Tak tylko gdybam ...
Nie posiadam,ale ciezko byloby mi nazwac z punktu widzenia tejze genetyki idealnego przedstawiciele rasy - kundlem.

 

Teoretycznie powinna, w praktyce rzadko kto się decyduje na badania genetyczne, nawet w przypadku wątpliwości co do rodziców szczeniąt. A szkoda.
 
Natomiast w podanym przez Ciebie przypadku problem polega na tym, że po pierwsze z jakiegoś powodu rodzice nie mają uprawnień hodowlanych. Czyli prawdopodobnie posiadają jakieś wady genetyczne, zdrowotne lub nie trzymają wzorca rasy, więc już tacy super rasowi nie są i według zasad hodowli nie powinni być rozmnażani. A jeżeli mają uprawnienia, a miot nie został zarejestrowany, czyli szczenięta nie mają papierów, to też coś śmierdzi na kilometr. Albo była wpadka np. z psem sąsiada i sprzedawca wciska kit pokazując ojca szczeniąt albo w jakiś inny sposób łamie regulamin związku, np. rozmnażając sukę co cieczkę i eksploatując ją do granic możliwości. Suma sumarum tego typu sprzedawca nie ma nic wspólnego z prawdziwym hodowcą, który chce osiągnąć wyrównaną, zdrową linię ładnych psów danej rasy i prędzej czy później będzie miał na sprzedaż chore kundelki, a ludzie się na to nabiorą. I tyle w temacie.
Link to comment
Share on other sites

Pa-ttti, Max z labradora odziedziczył wyłącznie kolor. Co do genetyki. Czy tylko ja słyszałam o procederze, że jeśli dwie suki (papierowa i jakiś "niesprzedany odpad hodowlany") mają w tym samym czasie cieczkę, to dopuszcza się obie i potem podrzuca się te drugie szczeniaki do oceny do miotu suki papierowej, żeby uzyskały metrykę po dobrych rodzicach. Jak myślicie, to może być prawda?

Link to comment
Share on other sites

Jak myślicie, to może być prawda?

Oczywiscie, dlatego kupuje się psa tylko z dobrych hodowli. Ja osobiscie zresztą kupuję z miesjc gdzie mają jedną góra dwie suki hodowlane. W wielkich hodowlach, z dużą iloscią psów, te przypadki od czasu do czasu się zdarzają. Ale jak masz psa z papierami, to uzyskanie badań genetycznych nie jest przecież żadnym problemem.

Link to comment
Share on other sites

Mam tą samą sytuacje. Jeśli posiadasz psa z rodowodem FCI to nie masz co przejmować się tymi komentarzami. Syberyjskie Husky występują w przeróżnych umaszczeniach wystarczy zajrzeć do wzorca by się o tym przekonać "Dopuszczalne są wszystkie rodzaje umaszczenia, od czysto białego do jednolicie czarnego". Sytuacja z oczami jest mi doskonale znana gdyż moja suczka 'w typie' ma również brązowe oczy. Mówiąc ludziom że to mieszaniec Husky mówią mi że niemożliwe ,bo ma jednokolorowe oczy ,a rasowe Husky mają niebiesko-brązowe. Odwołanie do wzorca "Oczy są brązowe lub jasnoniebieskie, przy czym często jedno może mieć inny kolor niż drugie". W przypadku gdy nie masz psa z hodowli zaznaczaj o nie do końca znanym pochodzeniu swojego psa ,by nie wprowadzać ludzi w błąd. Zakres wiedzy o psach ludzi w twojej okolicy ma dużo do życzenia nie mniej jednak to ty wiesz chyba lepiej jakiej rasy masz psa. A niektóre komentarze najlepiej przemilczeć ,bo z niektórymi i tak nie wygrasz.

Link to comment
Share on other sites

 

Hue hue hue.
Ech, naiwność...
 
Frodko - może nie histeryzujmy, z biologicznego punktu widzenia szczenię dwójki psów tej samej rasy jest oczywiście tejże rasy - no i naturalnie, jak to już zostało napisane, właśnie z powodu owej ludzkiej skłonności do przekrętów i mataczenia, jakoś tam potrzebne jest potwierdzenie pochodzenia na piśmie - ale to naprawdę tylko kwestia ludzkich procedur, ja piszę o genetyce...

 
Dlaczego naiwność o badaniach genetycznych słyszałaś?
A reszta, z biologicznego punktu widzenia się zgodzę genetycznie rasowy ,ale co to daje bez papierka ,nic.
Link to comment
Share on other sites

Frodko, raczej chodzi mi o "potwierdzanie krystalicznej uczciwości przez Związek" - jeśli wprowadzi się masowe badania genetyczne, o tak, wtedy zgadzam się, że są jakieś szanse, ale tak...?

To dopiero w kwestiach wysoce spornych i w ostatecznym rozrachunku i tak nabywca zapłaci za badania, prawda?

 

Co do drugiej kwestii, jasne, wszystko zależy jaką definicję stosujemy.

 

"Natomiast w podanym przez Ciebie przypadku problem polega na tym, że po pierwsze z jakiegoś powodu rodzice nie mają uprawnień hodowlanych. Czyli prawdopodobnie posiadają jakieś wady genetyczne, zdrowotne lub nie trzymają wzorca rasy, więc już tacy super rasowi nie są i według zasad hodowli nie powinni być rozmnażani.

 

"

 

Delph, tu wchodzimy naprawdę na grząski teren. Jednak należałoby mniej idealizmu, więcej realizmu.

Rozumiem, ze chodzi Ci o pewne hasło, dla osoby która dopiero zaczyna oglądać kynologiczny światek, ale, wiesz... to jak z akcją rasowy=rodowodowy - fiasko z powodu zderzenia z realem. :-(

Link to comment
Share on other sites

To, że pies nie ma uprawnień hodowlanych równie dobrze może oznaczać, żekomuś nie chciało się ich po prostu wyrobić. Na zasadzie - ma metrykę, po co mi wystawy i tak ludzie szczeniaki kupią. Co nie zmienia faktu, że powinno się uświadamiać ludzi o tym, że bez papieru to kupują kota w worku.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, wydawało mi się, że mam bardzo realistyczne podejście. Dla mnie takie dylematy to jak pytanie, czy adidasy ze stadionu są oryginalne albo czy auto od handlarza ma przekręcony licznik. Tylko że tu chodzi o przyjaciela na kilkanaście lat, więc moje zdumienie jest tym większe. Gdy mam na psa wydać spore pieniądze moim priorytetem jest, żeby kupić go od prawdziwego pasjonata, który wie co hoduje, co chce osiągnąć i spełni moje oczekiwania. Hodowla to hobby, a nie fabryka. Hodowca powinien mieć wiedzę, "rękę do psów" i dużo szczęścia. Jak już robię porównania to bliżej tutaj do kupna obrazu bądź innego dzieła sztuki niż pralki. Dlatego tak ważny jest "papierek" potwierdzający oryginalność, a właściwie podejście sprzedawcy. Jeżeli czegokolwiek "mu się nie chciało" (np. wyrobić uprawnienia) to mnie również nie będzie się chciało zostawić mu swoich pieniędzy. Chodzi o obustronną świadomość tego co się robi.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, wydawało mi się, że mam bardzo realistyczne podejście. Dla mnie takie dylematy to jak pytanie, czy adidasy ze stadionu są oryginalne albo czy auto od handlarza ma przekręcony licznik. Tylko że tu chodzi o przyjaciela na kilkanaście lat, więc moje zdumienie jest tym większe. Gdy mam na psa wydać spore pieniądze moim priorytetem jest, żeby kupić go od prawdziwego pasjonata, który wie co hoduje, co chce osiągnąć i spełni moje oczekiwania. Hodowla to hobby, a nie fabryka. Hodowca powinien mieć wiedzę, "rękę do psów" i dużo szczęścia. Jak już robię porównania to bliżej tutaj do kupna obrazu bądź innego dzieła sztuki niż pralki. Dlatego tak ważny jest "papierek" potwierdzający oryginalność, a właściwie podejście sprzedawcy. Jeżeli czegokolwiek "mu się nie chciało" (np. wyrobić uprawnienia) to mnie również nie będzie się chciało zostawić mu swoich pieniędzy. Chodzi o obustronną świadomość tego co się robi.

 

Jasne, ale nie ma co udawać i wmawiać ludziom, że pies którego rodzice są rasowi (ale nie mają uprawnień, bo komuś się nie chciało ich wyrobić) nie jest rasowy. Jest rasowy, w końcu w jego drzewie genealogicznym ( ;)) można wskazać te kilka(naście) pokoleń.

 

 

 

Mnie ostatnio koleżanka pytała skąd tak naprawde wiadomo, że rodzicami szczeniąt są na pewno te psy, które wskazuje hodowca. No i co jej na to odpowiedzieć? Tak naprawde to dopóki nie ma obowiązkowych badań DNA wszystko opiera się na zaufaniu do hodowcy. Zresztą wystarczy sobie przypomnieć aferę, która wybuchła po zlikwidowaniu pseudohodowli pewnej rasy ozdobnej (zarejestrowanej w ZK; to chyba yorki były?)- nagle się okazało, że psy których pochodzenie jest wątpliwe biegają po ringach i se dają radę. Swoją drogą to wie ktoś jak to dalej się potoczyło? Badania DNA? Czy rozeszło się po kościach?

Link to comment
Share on other sites

 

Frodko, raczej chodzi mi o "potwierdzanie krystalicznej uczciwości przez Związek" - jeśli wprowadzi się masowe badania genetyczne, o tak, wtedy zgadzam się, że są jakieś szanse, ale tak...?
To dopiero w kwestiach wysoce spornych i w ostatecznym rozrachunku i tak nabywca zapłaci za badania, prawda?
 
Co do drugiej kwestii, jasne, wszystko zależy jaką definicję stosujemy.
 
"
 
Delph, tu wchodzimy naprawdę na grząski teren. Jednak należałoby mniej idealizmu, więcej realizmu.
Rozumiem, ze chodzi Ci o pewne hasło, dla osoby która dopiero zaczyna oglądać kynologiczny światek, ale, wiesz... to jak z akcją rasowy=rodowodowy - fiasko z powodu zderzenia z realem. :-(

 

A ja się zgodzę z Delph i z jej realizmem. Idealizm za to widzę w wypowiedziach Berek.
ZK to organizacja zrzeszająca ludzi ,nie znam żadnej organizacji "krystalicznie czystej" po prostu to realnie niemożliwe.Dlatego trzeba sprawdzać i szukać tych uczciwych ludzitak jak pisała Delph .Jak się chce to się znajdzie.
Link to comment
Share on other sites

Jasne. Szkoda, że przeciętny pan Kowalski musi zrobić doktorat z dziedziny "poszukiwanie odpowiedniego hodowcy" - niestety; jasne, że ZK to nie kółko różańcowe (ba - nawet w nim różne rzeczy się zdarzają) ale jednak to, w jak ślepą uliczkę zabrnęli hodowcy i jak bardzo przesunęła się granica czy to uczciwości, czy to zdrowego rozsądku, jest dla mnie dość przerażające - a akurat mam wątpliwą przyjemność obserwować tę instytucję od wczesnych lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, więc już troszeczkę czasu.

 

Naprawdę nie chodzi mi o górnolotny postulat "żeby wszyscy hodowcy mieli wysokie morale i hodowali świetnie", tylko, od drugiej strony: jeśli wszędzie wykrzykujemy żeśmy jedyną organizacją uprawnioną do zarządzania sprzedażą psów rasowych (umówmy się - ZK marzy o całkowitym utrąceniu handlu psami tzw. nierodowodowymi i jego ostatnie posunięcia lobbystyczne na których zresztą wyszedł jak Zabłocki na mydle o tym świadczą) i w ogóle, "poza ZK tylko ciemność" to do cholery najjaśniejszej stwórzmy system pilnowania naszych członków w dziedzinie tejże uczciwości oraz jakiś system pozbywania się czarnych owiec, żeby dawać jakiekolwiek gwarancje, jakiekolwiek - bo na razie to tylko dęty PR i tyle.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...